Love in the saddle 21
Westchnąłem i przełknąłem gorzkie łzy.
Wszedłem w kontakty i wybrałem numer mojego taty. Nie zważałem na porę jaka była.- Po dwóch długich sygnałach po drugiej stronie , w końcu usłyszałem zaspany głos ojca.
- Jamie, stało się coś, że dzwonisz o tak później porze?- zapytał lekko zachrypniętym głosem.
-Tato, chodzi o moją...- urwałem i poczułem jak łzy znów zaczynają mi płynąć po policzkach.- Chodzi o moją dziewczynę, jest w ciężkim stanie w szpitalu, a ja sam czuję się jak zombie. – dodałem i zacząłem płakać do słuchawki. Nie dałem rady, emocje wzięły górę.
- Synu- usłyszałem ciepły głos ojca.- Wszystko się ułoży, zobaczysz. Zapewniam cię , że ta dziewczyna co skradła te dobre serce jest silna i walczy. – dodał tato.
Wziąłem porządny haust powietrza. Musiałem się uspokoić choć trochę.
- Tato a jeśli, ją stracę, a tego bym nie chciał. Kocham ją.- oznajmiłem swe największe obawy.
Naprawdę bałem się tego, że Nessie może nie przeżyć. To było najstraszniejsze. Bałem się o tym myśleć, bo nie dawało mi to spokoju. Nie chciałbym jej stracić . Za bardzo ją kocham. Ona jest dla mnie bardzo ważna.
- Jamie, jeśli ją naprawdę kochasz, tak bardzo jak ja twą matkę, to walcz o tę miłość.- wyznał tato, jakby czytał mi w myślach. Za to go uwielbiałem. Zawsze wiedział jak mnie podnieść na duchu.- Ładna jest, chociaż.- zaciekawił się tato.
Ines była najpiękniejszą kobietą, która jakakolwiek stąpała po tej ziemi. Dla mnie była cudowna , wspaniała, piękna . Mój Anioł.
- Tak tato jest piękna.- rzekłem cicho.- Bardzo mi na niej zależy.- dodałem.
- Jeśli to prawda, to co mówisz. To ci wierzę i w niedalekiej przyszłości, ją nam przedstawisz.- powiedział tato. Pewnie myślał już nad ewentualnym planem zaślubin, choć do tego jeszcze daleko. A znając mojego ojczulka, to nigdy nic nie wiadomo. Będę musiał go obserwować.- Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Tak, zrobię to, ale najpierw Aniołek mój musi wyjść z tego bez szwanku.
- Tak , tato . Na pewno kiedy ją wam przedstawię.- oznajmiłem.
Nagle do głowy wpadł mi szalony pomysł.
- Tato- zapytałem go.
- Tak, synu.
- A nie moglibyście, razem z mamą dzisiaj do mnie przyjechać, proszę.
Tato pewnie sobie wyobraził jak robię do niego psie oczy jeśli czegoś bardzo chcę.
- No, dobrze, Będziemy z matką u ciebie za parę godzin. Do zobaczenia, synu.
- Do zobaczenia , tato.
Rozłączyliśmy się.
Wszedłem do domu, a w holu natknąłem się na Maksa. Wychodził właśnie z mojego gabitetu.
- Panie, Ray. Gdzie pan był, że o tak późnej porze wraca. Marcus wrócił pańskim samochodem i zadzwonił do nie jakiego ośrodka Equus Ranch. Tylko tyle mi się udało z niego wyciągnąć. Chodż wyglądał na bardzo poruszonego.
Czyżby Maks się o mnie martwił. A to nowość.
- Byłem w szpitalu, bo moja kobieta tam trafiła.- powiedziałem nie chciałem go okłamywać, bo i tak by się dowiedział o mnie i Ines.- Tak to jamu tam kazałem zadzwonić, bo moja kobieta tam pracije i mieszka z rodziną.
Maks skinął głową.
- Rozumiem , szefie i przykro mi.- odparł lekko zszokowany.- Gdybym mógł coś dla pana zrobić.- dodał.
Skierowałem się na schody. Gdy byłem na pół piętrze, odwróciłem się do niego .
- Gdy zajdzie taka potrzeba . to cię o to poproszę dobrze.- zwróciłem się do niego.
- Dobrze, proszę pana. Dobranoc.
- Dobranoc, Maks.
Pożegnałem go i ruszyłem do swojej sypialni. Tam rozebrałem się do naga i wślizgnąłem pod ciepłą pościel. Nie minęło kilka chwil i spałem jak niemowlak.
Gdy tylko zamknąłem powieki, przed oczyma pojawił mi się obraz łąki , gdzie byłem razem z Ines. Siedzieliśmy w siodłach, trzymaliśmy się za ręce i podziwialiśmy piękną noc i pełnię księżyca. Widok, który zobaczyłem bardzo mnie zaskoczył. Krajobraz był malowniczy. Najważniejsze było to, że jestem tam razem z osobą bliską memu sercu i którą kocham . Las tętnił życie. Wszystkie nocne zwierzęta budziły się ze snu. Było niesamowicie. Spojrzałem na moją towarzyszkę i widziałem w blasku księżyca jej miłość do mnie. Zaczęliśmy się całować, jednak w najbardziej wzruszającym momencie z ust mojej towarzyszki , popłynęły zaskakujące słowa: „ Ratuj mnie ,ptaszyno."