Love in the saddle 21
- Widziałem jak , próbował strzelać do tego psychopaty, który napad na Ines, dwa tygodnie temu.- wyznałem, a przed oczami widziałem jak Cary mierzy do tego typka ze snajperki. To było za nim ruszyłem na pomoc Nessie, ale doskonale pamiętam, że strzał który zabił tego psychopatę padł zupełnie z innej strony.
-Tak, James masz racje. On by prędzej oddał za nią życie, by tylko ona mogła żyć spokojnie i szczęśliwie.- powiedział Tom i westchnął.- Gdy Ines trafiła w do szpitala po imprezie u znajomych, to było w wakacje, miała wtedy skończone szesnaście lat, a ten wariat wyrządził jej tak wielką krzywdę, Boże. Cary, jak i rodzice Ines szaleli z niepokoju i niewiedzy, czy ich córka wyjdzie z tego cało. Kiedy Ines wyszła ze szpitala odetchnęli na chwilę, by później w czasie procesu znów wyjść z podniesioną głową, ale ten spokój trwał , tylko 6 lat. Gdy dowiedziałem się ,że ten bydlak wyszedł z więzienia, bez wahania znalazłem go. A gdy zorientowałem się, że jedzie do domu Ines to pojechałem za nim. Już wtedy wiedziałem ,że chciał się z nią widzieć, bądź co gorsza , znów ją porwać i torturować, albo nawet zabić.- kontynuował beznamiętnym głosem.
Choć słyszałem w jego głosie nutkę wściekłości. On też chciał Ines pomóc. W jakiś sposób była mu bliska. Nagle przed oczami, ujrzałem sceny z tamtej mrocznej chwili. W pewnym stopniu sam chciałem tego bydlaka zabić. By tylko chronić mojego Aniołka. Już wtedy wiedziałem , że Nessie jest dla mnie najważniejsza. Nie mogłem jej stracić. Teraz też jej nie mogę stracić. Kocham ją. Sam wolałbym leżeć na jej miejscu, by tylko ona mogła żyć.
- Gdy dotarłem za nim do Equus Ranch, przez kilkanaście chwili, było spokojnie. Jego rozmowa z Nathanem i Carym wydawała się być ostra, ale kontrolowana. Choć Nathan i Cary wcale nie wyglądali na zadowolonych z jego wizyty.- Tom westchnął.- Kiedy zauważyłem twoje auto , a w nim Ines odetchnąłem z ulgą, że jest bezpieczna. Chociaż nie sądziłem , że ta sytuacja mogła przybrać taki obrót, na który, żadne z was nie miało wpływu. Miałem kilkanaście sekund na podjęcie właściwej decyzji.- Podejrzewałem o co może chodzić Tomowi, ale nie wiedziałem do końca co.- Wysiadłem niezauważony z mojego vana i wyciągnąłem z bagażnika Remington 700PSS . Bezszelestnie wszedłem na dach vana i ustawiłem się w pozycji strzeleckiej. Miałem świetny widok i na tego bydlaka, który zniszczył psyche Ines i na samą ją. Oddania strzału dzieliły mnie ułamki sekund. Miałem go wyłożonego jak na talerzu. Widziałem przez lunetę jak biegniesz w ich kierunku, na szczęście nie byłeś na linii strzału, ale gdy ten sukinsyn wymierzył w ciebie nie wahałem się ani chwili. Strzeliłem. Widziałem jak się osunął na ziemię. Wiedziałem też, że Ines jest bezpieczna i wolna, że ona mogła już funkcjonować bez strachu w oczach. Przez wszystkie te lata, była bardzo spięta, nieobecna, a obcych mężczyzn unikała. Bała się.- Tom znów westchnął.- Oby teraz z tego wyszła cało, a postaram się by siostra tego psychola , znalazła się w kiciu. Obiecuję to Tobie i jej.- Dodał i zamilkł na dłuższą chwilę.
Ja też milczałem, ponieważ nie wiedziałem o tym, że to on zabił tego sukinsyna. Oho Nessie ma u niego wielki dług wdzięczności. W jednym się zgadzałem z nim, że ten chory człowiek zniszczył psychikę mojemu Aniołkowi. Ileż ona się musiała nacierpieć przez niego.
- Tom dziękuję ci za wszystko co dla nas robisz, a Ines była by z ciebie dumna.
- James, nie przesadzaj. Ja tylko wykonałem swoją robotę.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
Ależ on był skromny.
- Do usłyszenia, Tom.
- Do usłyszenia.- Rozłączyłem się.
Od tej chwili wiedziałem, skąd Tom znał się z Nessie i Carym. Byłem spokojniejszy. Choć gdzieś tam głęboko martwiłem się jak cholera o mojego Aniołka. Znów spojrzałem na telefon i na zdjęcie Nessie. A moje oczy spowiła mgła.