Iga
Dla niektórych ludzi mgła jest to widowisko. Gra światła we mgle jest jak w pryzmacie, z tą różnicą tylko że za każdym światłem podąża tęcza, najprawdziwsza w świecie okrągła tęcza która coraz delikatniej rozmazuje się do zewnątrz by w ucichającym blasku zniknąć. Zanim we mgle zauważy się coś szczególnego- widzimy obrys, kontur. Jakże prawdziwa wydaje się w tym momencie teoria gestaltystów spoglądając na człowieka jako całość. We mgle nieistotne jest kto w jaki ubiór jest przybrany- bowiem nie da się zauważyć w pewnej odległości nowych skórzanych bucików, czy też złotego zegarka na ręku który pewnie co poniektórzy w widowiskowy sposób pragną pokazać wszystkim od ziemi po niebiosa. Oprócz tego że ta mleczna plazma zasłania wszystko w bliskiej odległości, sprawia również że w jednej chwili następuje orzeźwienie. Są na to różne teorie… zdecydowanie wśród nich prym wiedzie teoria na temat głębokiej mroczności która karze nam otworzyć oczy bardzo szeroko i skupić uwagę na otoczenie. Jedni natomiast uważają- słusznie- że w cząsteczkach wody, mgiełce osadzony i rozpuszczony jest kwas- pełni więc rolę smogu który wchłaniając się w nasze płuca osadza się na drogach oddechowych sprawiając wrażenie dosyć intensywnego podrażnienia, które natomiast orzeźwia nas w jednej chwili. Teoria spiskowa nie ma tu żadnego uznania, nie o to przecież chodzi, mamy tutaj sytuację która jeszcze nie jest pewna jak może się rozwinąć… Zdecydowanie dla bohatera żadnego znaczenia nie miało orzeźwienie podyktowane mrocznością mgły, dla niego orzeźwienie pełniło rolę podekscytowania! Ciekawość, fascynacja sprawiały że jest orzeźwiony i pełen wigoru na kolejne przygody. Cokolwiek by nie powiedzieć o odważnym bohaterze, należy wspomnieć że żyje w alienacji… Na próżno używać stwierdzenia że jest introwertykiem- on nie ma nikogo… Z nikim nie chce na własne życzenie utrzymywać kontaktu, z nikim nie rozmawia, zarazem nikogo nie osądza- nie twierdzi że jest hegemonem ludzkości.
Wśród tej wszechogarniającej pustki oraz ciemności która w owym budynku nastała nie dało się widzieć nic, a nic. Dotykał więc koniuszkami palców ścianę która w swoim dotyku była bardzo chropowata i z której co jakiś czas wystawały gwoździe na znak, że kiedyś musiały być tu zawieszone lub przymocowane obrazy lub inne tego typu przedmioty. Dało się więc słyszeć charakterystyczny dźwięk przesuwanych paznokci po ścianie i podążał w ślad za nią do momentu, aż pod stopami poczuł wystający przedmiot z dotyku niepodobny do niczego. Schylił się więc, wyciągnął z kieszeni zapalniczkę i rozpalił ją… Ku Jego największemu zdziwieniu nie było to żadne pudełko tylko posążek pieska. W płomieniach zapalniczki przybierał on kolory od żółtawego do czerwonego, tylko jego oczy tliły się na czarno. Podniósł go z ziemi i uznał że może to być przedmiot należący niegdyś do osób które tu kiedyś zamieszkiwały. W tejże samej chwili gdy tak spoglądał na posążek zaczęła mu doskwierać mała muszka, która powzięła sobie za cel naszego bohatera. Latała w bardzo niespokojnym torze przy samej jego głowie, aż w końcu wylądowała jakoby celowała bardzo dokładnie w to miejsce, w jego nozdrzach. Gwałtownym ruchem zrzucił na ziemię nie tylko posążek ale i zapalniczkę która natychmiast zgasła. Prawą swoją ręką począł dotykać czubka nosa, ponieważ poczuł w tej chwili dziwne zjawisko które zaczęło dziać się w jego nozdrzach. Po kilku nerwowych ruchach uspokoił się i zaczął szukać zapalniczki. Niestety nie było Jej nigdzie, posążku też nie było. Nagle usłyszał przed sobą głos.