BRACTWO: zaprzysiężona #2
ROZDZIAŁ II
Dante.
Nie znam go, toteż nie darzę do szczególnym zaufaniem. Podobnie jak Caterina jest Włochem. Jest też moim dzisiejszym zadaniem.
Ja jestem strażniczką. W naszym świecie jest tylko dwoje strażników, jednym jestem ja, drugim zaś Dominik. Dzielimy jedną moc, a naszym zadaniem jest ostrzegać i chronić wojowników, ale o nich później. My dwoje musimy też trzymać się możliwie jak najbliżej siebie, ponieważ jak już wspomniałam dzielimy jedną moc, to tak jakbyśmy byli jedną osobą w dwóch ciałach.
Z Dantem łączą mnie dość nieprzyjemne interesy. Ja dostarczam mu kopertę z informacjami do zdobycia, a on później wraca i oddaje mi tę samą kopertę z wiadomościami o poczynaniach i planach nieśmiertelnych. Jednym słowem on robi za szpiega, a ja za łącznik.
Nie lubię tych naszych spotkań. On jest taki tajemniczy, buntowniczy i mało się odzywa. Zawsze patrzy na mnie spod byka tymi swoimi zielonymi oczyma. Zawsze zasłania też lewą dłoń. Sama nie wiem dlaczego.
Dzisiaj on przekazuje kopertę mi.
Miejsce naszych spotkań to miejskie garaże, w pobliżu mieszkania mojego brata. Jest już po zmroku, nie chcemy żeby ktoś nas razem zobaczył.
Jest dzisiaj dość chłodno. Otulona płaszczem kieruję się w głąb garaży. Dante już tam jest, widzę jego motocykl, czarny tak jak jego spojrzenie. Kątem oka spoglądam za siebie czy Dominik czuwa w ustalonym miejscu. Nie ufam mojemu klientowi na tyle by iść do niego sama.
Chłopak przede mną spokojnie pali papierosa. Gdy się do niego zbliżam, gasi go i odrzuca niedopałek gdzieś za siebie.
- Masz to?
- Così, ale wiedz że nie było łatwo – mówi i wyjmuje kopertę z tylnej kieszeni spodni.
- Nie mnie o tym mówić, tylko Marcinowi i mojemu bratu – w tym momencie podeszłam bliżej wyciągając rękę. Wtedy on cofa swoją.