Cassandra Givens od zawsze nie ma szczęścia do facetów. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się złamanym sercem, a wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. Przeprowadzka do Miami otwiera nowy rozdział w jej życiu, a rozmowa kwalifikacyjna o pracę marzeń ma stać się drzwiami do lepszego jutra. Niestety, nic nie idzie po jej myśli, a poznanie Adama McKeya -- jej przyszłego szefa -- komplikuje wszystko jeszcze bardziej. Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale i dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla demonicznego Morfeusza. Między tą dwójką wybucha namiętność, nad którą nie potrafią zapanować. Adam vel Morfeusz wciąga Cassandę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko. Jak potoczy się historia, która nigdy nie powinna się wydarzyć? Sny Morfeusza to intensywna, pełna namiętności i niebezpiecznych tajemnic lektura, która rozpali Twoje zmysły i wciągnie w świat mrocznych doznań. Daj się ponieść historii pięknej Cassandry i tajemniczego Adama!
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2016-07-03
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 416
Na tą serię dość długo namawiała mnie koleżanka. A ja zaczytana w kryminałach nie miałam gdzie jej po prostu wbić. I tak mijały tygodnie, aż przyszedł czas na Morfeusza, który od pierwszych stron mną zawładnął i przepadłam z kretesem. Teraz muszę to przeczytać do końca.
Zabieram Was do Miami, gdzie poznamy Cassandrę, projektantkę wnętrz. To piękna blondynka bez pracy i dachu nad głową. Cass przyjechała do Miami, żeby znaleźć sobie dobrą pracę. W między czasie mieszka u swojej kuzynki. W końcu idzie na pierwszą rozmowę kwalifikacyjną do prestiżowej firmy. Tam spotyka się z gburowatym i okropnym szefem, który przeprowadza z nią rozmowę. Cass jest wściekła, że nawet na nią nie spojrzał i z hukiem wychodzi z biura. Jest załamana, bo nadal nie ma pracy, jest pewna że straciła szansę na tą pracę. Wieczorem daje się namówić kuzynce na wyjście w miasto. Ostatecznie Cassandra odłącza się od ekipy i trafia do klubu nocnego Mirrors. Tam poznaje tajemniczego mężczyznę, który przedstawia się jej jako Morfeusz. Przeżywa z nim noc pełną uniesień seksualnych.
Rano dzwonią z firmy, gdzie była na rozmowie, z informacją, że została przyjęta do pracy i ma się wstawić w biurze następnego dnia. Dziewczyna jest szczęśliwa. Wszystko się zmienia kiedy widzi swojego szefa Adama McKeya, który okazuje się być Morfeuszem. Od tej pory życie Cassandry i Adama już nie będzie takie samo. Wszystko zmieniło się nieodwracalnie.
To było moje pierwsze spotkanie z autorką. Jak pisałam wyżej długo zbierałam się, żeby po nią sięgnąć, ale teraz nie żałuję. To było bardzo miłe i pełne uniesień spotkanie.
Kiedy zaczęłam czytać ,,Sny Morfeusza" pierwsze co mi się w głowie zaświeciło to fakt, że gdzieś coś podobnego już czytałam. Szybko skojarzyłam, że fabuła podobna jest do samego Greya. Tak wiem wiele z Was uważa, że to tandetny erotyk. Ale co zrobić jak taka jest prawda. W obu książkach bohaterki idą na rozmowy w sprawie pracy, tam poznają swoich na zabój przystojnych i namiętnych kochanków. Do tego zaborczych i lubiących kontrolować, wszystko musiało być tak jak oni chcieli. Zarówno Cassandra jak i Anastazja zgadzały się na wiele, bo uczucia jakie wywoływali w nich ich kochankowie były uzależniające. Obie pragnęły ich, ale jednocześnie niegodziły się na władcze zachowania swoich partnerów. Oczywiście reszta jest zupełnie inna, ale schemat pozostaje bardzo podobny. No ale porównać te serie mogą tylko Ci którzy przeczytali je obie.
Cassandra to piękna blondynka, która zawładnęła życiem Adama. Cass jest uparciuchem i do końca nie poddaje się kontroli McKeya, co doprowadza go do szału. On chce ją kontrolować, twierdzi,że dla jej dobra i żeby ją chronić, a czy tak jest? Niestety zarówno Cassandra jak i czytelnik tego nie wie na pewno. Myślę, że w kolejnej części autorka trochę rozwieje nasze wątpliwości. Fakt jest taki, że Adam wplątany jest w coś dużego i niebezpiecznego. Nie chce żeby Cassandra była tego częścią, ale nie potrafi żyć bez niej. Uzależnił się od niej tak samo jak Cassandra od niego.
A co z tego wynika? Całe mnóstwo namiętności i sexu. To książka zdecydowanie dla dorosłych czytelników. K. N. Hanner bardzo dokładnie przedstawia sceny erotyczne, których tu jest całe mnóstwo. Opisała to w sposób odważny, ale nie wulgarny. Czyta się to bardzo przyjemnie, szczególnie wieczorem.... Resztę sobie sami dopowiedzcie.
Czytaliście? Macie w planach? U mnie długo było w planie, który teraz realizuję. To zabieram się za drugi tom serii, bo strasznie jestem ciekawa w co wplątał się Adam. Mam nadzieję, że się tego dowiem.
Cassandra jest młodą kobietą, która niestety nie ma szczęścia w miłości. Ze względu na nienajlepsze stosunki z ojcem oraz przez to, że stale musi mu udowadniać, iż potrafi być niezależna, przeprowadza się do Miami. Pragnie tu zacząć całkiem nowe życie i odciąć się od przeszłości. Postanawia skoczyć na głęboką wodę i spróbować swoich sił jako architekt w bardzo znanej firmie. Niestety rozmowa kwalifikacyjna wypada tragicznie, a potencjalny szef okazuje się niezwykle aroganckim i nieprzyjemnym człowiekiem. Zrozpaczona dziewczyna postanawia odreagować zły dzień. Przypadkowo ląduje z nowo poznanym chłopakiem w tajemniczym klubie "Mirrors". Tam spotyka niesamowitego mężczyznę w masce o imieniu Morfeusz. Już od pierwszych chwil powstaje między nimi elektryzująca iskra namiętności. Spędzają razem szaloną noc. To początek gorącej, ale i wybuchowej znajomości, która zmieni wszystko.
Nic nie jest tu jednak ani oczywiste, ani łatwe. Facet skrywa mroczną tajemnicę, która ma ogromny wpływ na podejmowane przez niego decyzje. Okazuje się również, że Cassadra już miała okazję go poznać, niestety od najgorszej strony.
Kim tak naprawdę jest Morfeusz i co ukrywa?
Jak wielkie niebezpieczeństwo grozi kobiecie?
Czy ulegnie tajemniczemu mężczyźnie i zaakceptuje jego warunki, czy jednak będzie w stanie mu się oprzeć?
„Są takie miejsca, w których nigdy nie powinniśmy się znaleźć. Są tacy ludzie, których nigdy nie powinniśmy poznać. Są też takie chwile, w których jest za późno na to, by się wycofać, i wtedy już nic nie zależy od nas samych. Tak naprawdę nic nie zależy ode mnie od chwili, w której go poznałam.”
Sięgając po tę książkę wydawało mi się, że skoro to moje kolejne spotkanie z twórczością Kasi Haner, doskonale wiem, czego mogę się spodziewać. Myliłam się bardzo, ale wyłącznie w pozytywnym znaczeniu. Porównując tę pozycję do "Na szczycie", pierwszego tomu serii "Miłość w rytmie rocka", doskonale widzimy, jak znacząco ewoluował styl autorki. Nie jest już taki prosty, każde zdanie intensywnie wpływa na czytelnika. W tym wypadku nie można powiedzieć, że historię czyta się szybko, ją po prostu się pochłania i przeżywa z zapartym tchem.
Myślę, że największą zaletą tej powieści jest mroczny, tajemniczy klimat. Spotkamy wiele intryg, wątek kryminalny, ale także mnóstwo trudnych tematów, co sprawia, iż ciągle jesteśmy trzymani w nieludzkim napięciu. Nie sposób oderwać się od tej gorącej lektury, fabuła nie daje wytchnienia ani na sekundę.
Znajdziemy tu wiele pikantnych scen erotycznych, opisanych wręcz ekspresyjnie, a nawet dosadnie. Rozpalają zmysły i rozbudzają wyobraźnię do czerwoności. To książka, którą czyta się z wypiekami na twarzy. Wzbudza wiele intensywnych emocji, o istnieniu których nawet nie miałam pojęcia. To niesamowite, że lektura może tak silnie działać na osobę czytającą.
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, moje wrażenia są nieco podobne jak we wspomnianej już wcześniej "Na szczycie". Ponownie kobieca postać jest mocno irytująca. Tu jednak nie wynika to z głupoty czy niedojrzałości. Cassandra może i jest stale niezdecydowana, sama nie wie czego chce, notorycznie zmienia zdanie, ale przyznam że w tym wypadku czasem ją rozumiałam. Po prostu nie była sama do końca pewna tego, co czuje i nie wiedziała, czy jest sens ryzykować. Z jednej strony straciła dla niego głowę i nie chciała rozstania, z drugiej wiedziała przecież, że nigdy nie otrzyma w zamian tyle, ile potrzebowała, nie będzie to normalny związek. Wybierając życie z Morfeuszem, narażała się na wielkie cierpienie.
Jej niepewność nie zawsze wynikała z lekkomyślności czy młodości, nikt przecież dobrowolnie nie godzi się na cierpienie. Nie znała go do końca, nie wiedziała czego może się spodziewać, po prostu się bała. Prawie pewne było, iż wyjdzie z tego układu poturbowana, ze złamanym sercem, jednak gdy kochanek był przy niej, targała nią nieopisana namiętność, przy której zapominała o całym świecie.
"Nie potrafię mu się oprzeć, a może nie chcę? Może jestem jakąś masochistką, która lubi być nieszczęśliwa na własne życzenie?"
Taka jest właśnie miłość, wyzwala zarówno najpiękniejsze, jak i najgorsze emocje. Ich związek jest niezwykle intensywny, wybuchowy, ale z pewnością szczery. Doskonale zostaje opisana natura tego niebezpiecznego układu, z jednej strony dodaje skrzydeł, z drugiej wyniszcza. To bez wątpienia zakazane uczucie. Czy jest na tyle potężne, by pokonać wszelkie przeszkody?
Co ważne, mimo że dziewczyna mnie denerwowała, niesłychanie mocno przeżywałam, gdy cierpiała przez owe nieplanowane uczucie, które nią zawładnęło, a emocje jakie nią targały, wpływały na mnie niezwykle silnie, wielokrotnie nawet doprowadzały do szału. Podczas lektury po prostu nie da się być spokojnym, ani na sekundę.
Sam Morfeusz jest postacią bardzo intrygująca i sprzeczną. Potrafi być niezwykle czuły i troskliwy, a za moment wybuchnąć gniewem. Skrywa wiele sekretów, nie daje się lepiej poznać, natomiast sam na każdym kroku kontroluje Cassandrę, zbiera o niej informacje. Jest to facet arogancki, zbyt pewny siebie, który nie potrafi rozmawiać o uczuciach, a nawet się ich boi. To osobnik, który wzbudza skrajne emocje, kocha się go i nienawidzi i to dosłownie. Niewyobrażalne, że człowiek może posiadać dwie tak odmienne natury.
Kolejny bohater, którego polubiłam to Tommy, poznany przez Cassandrę przypadkowo. Już od samego początku stali się bratnimi duszami. Chłopak choruje na białaczkę, jednak dzięki wsparciu przyjaciółki, nie poddaje się. Pokochałam jego poczucie humoru i życzyłam mu z całego serca jak najlepiej. Mimo, iż więź miedzy tą dwójką pojawiła się nagle, była niezwykle silna i pięknie opisana.
"Sny Morfeusza" są gorącą powieścią, która porusza serce, rozpala zmysły i totalnie pochłania czytelnika. Tajemniczy, niekiedy aż mroczny klimat nadaje jej niezwykłości i charakteru. Emocje krzyczą z każdej strony i sprawiają, że przeżywamy tę historię całą duszą. Dodatkowo czytelnikowi stale towarzyszy poczucie niepewności, niepokoju, niecierpliwie czeka na to, co za chwilę się wydarzy. To niewątpliwie książka, która szokuje, rozbudza ale i porusza do granic. Nie daje ani chwili wytchnienia a finał, który nie wyjaśnia niczego, natomiast intryguje jeszcze mocniej, sprawia że od razu pragniemy sięgnąć po kolejną część i poznać dalsze losy naszych bohaterów. Jeśli lubicie namiętne historie o zakazanej miłości, która nie ma prawa istnieć, a mimo to walczy z wszelkimi przeciwnościami losu, będziecie zachwyceni.
Gorąco polecam!
Główną bohaterką powieści jest Cassandra Givens. Kobieta przyjeżdża do Miami szukać pracy w zawodzie architekta. Rozmowa o pracę w renomowanej firmie kończy się fiaskiem, a Cassandra by odreagować stres rusza w miasto. Trafia do tajemniczego klubu Mirrors, a tam poznaje mężczyznę w masce. Morfeusz, bo tak przedstawia się ten mężczyzna, wie jak zająć się kobietą i jak zawrócić jej w głowie. Ta znajomość mogłaby się skończyć na niezobowiązującym seksie, ale Cass zadziałała na Morfeusza w zupełnie niespodziewany sposób. Sprawy komplikuje fakt, że Morfeusz zostaje szefem Cassandry. Kobieta zostaje zobowiązana do zachowania tajemnicy, ale czy wspólna praca jest w ogóle realna, skoro tych dwoje nie może wytrzymać 5 minut bez rzucenia się na siebie?
Cassandra to postać niezwykle irytującą, niemal każda jej wypowiedź poprzedzona jest piskiem, często używa wysokich tonów i zbyt szybko się zakochuje. Ta młoda kobieta zdecydowanie pomyliła miłość z pożadaniem, a jej zachowanie na prawdę mnie wkurzało. Sytuacja w której się znalazła nie jest idealna, ale często ona sama komplikuje ja bardziej. Myśli jedno, by w sekundę później zrobić coś zupełnie innego.
Kim natomiast jest Adam Morfeusz McKay? Mężczyzna, któremu trudno się oprzeć, nieziemsko przystojny, władczy, skrywający mroczny sekret bóg seksu.
Adam twardo stąpa po ziemi, prowadzi świetnie prosperującą firmę, ale ma też zajęcia po za pracą. Tajemnica, którą skrywa okazuje się być bardzo mroczna, a McKay wcale nie jest panem samego siebie. Ze zdziwieniem odkrywa, że Cassandra staje się dla niego kimś więcej niż tylko jednorazową przygodą. Postać Adama jest wiarygodna, budzi więcej pozytywnych emocji niż główna bohaterka.
Na uwagę zasługuje też postać drugoplanowa - Tommy, chłopak, którego Cassandra poznaje przed klubem Mirrors. To sympatyczny bohater, który wprowadza trochę słońca w ten mroczny klimat.
Ta książka, to erotyk więc wypadałoby się wypowiedzieć na temat scen seksu. Opisy bardzo plastyczne, budujące napięcie, rozpalające do czerwoności. Dobry erotyk musi bazować na dobrych scenach łóżkowych - pod tym względem autorka wykonała zadanie w 100%.
Ja jestem bardzo zaintrygowana sekretnym Klubem Mirrors i rolą jaką pełni tam Adam-Morfeusz. Cieszę się, że zamykając ostatnią stronę mogę zaraz otworzyć pierwszą w "Koszmarze Morfeusza".
Po za irytującą bohaterką, powieść oceniam pozytywnie. Polecam wam erotyk polskiej autorki, która zdecydowanie wie co robi by stać się numerem jeden wśród autorów tego gatunku.
Recenzja również na: http://bookparadisebynatalia.blogspot.com
UWAGA! Recenzje mogą zawierać spojlery i momentami zawierać niemiłe określenia.
Recenzja Natalii
"Sny Morfeusza" to książka polskiej autorki K.N. Haner. Swojego czasu było o niej głośno, chociaż i teraz wiele o niej słychać, ponieważ została dość niedawno wydana.
Kierując się wieloma opiniami, które głosiły, że książka jest świetna, postanowiłam po nią sięgnąć.
Czy aby na pewno jest taka świetna?
Czyta się ją szybko z samego początku, jednak później coś się zepsuło i już nie było tak kolorowo.
Przytłoczyła mnie ilość scen erotycznych.
Praktycznie co chwilę główni bohaterowie rzucali się na siebie, niczym "kopulujące się dzikie świnie".
Sięgając po tę książkę oczekiwałam chociaż minimalnie sensownej fabuły, która nie będzie miała jednego celu. Rozumiem, że jest to erotyk, ale kurczę, nie na tym to polega.
Czytałam dość sporo erotyków i wiem, że w każdej książce powinna być fabuła, bez tego nic nie będzie.
Czytając "Sny Morfeusza" miałam wrażenie, jakby to była kopia Greya powiązana z innymi książkami. Za Greyem nie przepadam, ale Sny pobiły wszystkie czytelnicze rekordy.
Wydawało mi się, że dostałam tanią książkę z dawką sexu bez emocji..
Oczywiście musiała się zacząć od sceny erotycznej już po kilku stronach (dobrze, że chociaż nie od pierwszej). W ostatnim czasie pojawiło się wiele takich książek i mam wrażenie, że to jakaś plaga... Połowa autorek książek erotycznych tak płytko rozpoczyna książki. I niestety chyba większość z nich nie wie, że erotyk, to nie tylko SEX, ale także historia, która ma wciągnąć, a nie wzbudzić wstręt.
A później się dziwić, że ludzie nie chcą sięgać po książki z tego gatunku...
Ale wracając do treści książki.
Główni bohaterowie to istna masakra.
On oczywiście arogancki, władczy, bogaty, z trudnym charakterem i tajemnicami.
Ona młoda, świeżo po studiach, wyjeżdża do wielkiego miasta z nadzieją na karierę, marzy o dobrze płatnej pracy, dostaje ją przez sex.
Cassandra jest tak infantylna i wkurzająca. Głupszej bohaterki nie można było wykreować... A w jej głowie panuje pustka, otchłań.
Dlaczego autorzy robią z kobiet idiotki?
Marzy o pracy, skończyła ledwo studia, ale co tam! Ona chce pracować w wielkiej i popularnej firmy, a na odrzucenie reaguje płaczem. NO BO JAK TO TAK?! Przecież ona jest najlepsza, nieważne, że nie ma doświadczenia.
I oczywiście magicznym zbiegiem okoliczności wymarzona praca przychodzi, bo się przespała nieświadomie z szefem. Och tak! Tak bardzo realne...
Ale to tylko kropla w morzu...
Cassandra oburzyła się, gdy nazwano ją łatwą, zaczęła wydzierać się jak poparzona, a za kilka godzin poszła do łóżka z nieznajomym - ona się szanuje, nie jest łatwa, faktycznie.
Jednak najbardziej rozbawił mnie moment miesiączki głównej bohaterki:
-Dostała miesiączkę i źle się czuła, bolał ją brzuch, a i tak poszła na imprezę, bo za darmo jedzenie było.
-Zapomniała, że ma miesiączkę i przypomniało jej się, kiedy miało dojść do stosunku - no tak, bo kobieta nie czuje strumienia, który się z niej wylewa.
-Spała, jechała do domu, znów spała bez jakiegokolwiek zabezpieczenia (tampon, podpaska). O tak! Miesiączka postanowiła wziąć urlop na kilka godzin, do czasu, aż jej właścicielka znów się nie zakorkuje.
Och! I był jeszcze jeden przezabawny moment, kiedy to Cassandra poznała Tommiego... Ale nie będę go już opisywać.
I wiecie co? To tylko 50 stron tej książki, bo byłam w stanie wytrzymać tylko tyle tych bzdur. Inaczej nie da się tego nazwać.
Ta książka nie ma żadnego ładu i składu. Panuje w niej chaos, jest sztuczna i ma w sobie więcej fantastyki, niż jesteście sobie w stanie wyobrazić.
Oceniam ją na... nie ja lepiej jej nie oceniam.
Jeśli wam się jednak podobało - rozumiem to, każdy ma inny gust :)
Recenzja Izy
Chciałam erotyk, a dostałam fantasy, czyli o tym jak bardzo można zawieść się na książce.
Ludzie! Co tu się stało? Co tu się stało?
"Sny Morfeusza" to nie jest moje pierwsze spotkanie z K.N Haner, bo kiedyś tam dawno czytałam "Na szczycie", które okazało się tragedią.
Co więc ze "Snami Morfeusza"?
Mam dla was na początek jedną prośbę: niech ktoś wymaże mi z głowy tę książkę! Błagam!
"Sny" chyba najłatwiej będzie mi przedstawić w punktach.
Zalety:
*Czyta się szybko.
*Pierwsze trzy sceny seksu są okej.
No i to by było na tyle.
Wady:
* Bohaterowie.
Cassandra sprawia wrażenie wiecznie napalonej babki o umyśle piętnastolatki i zachowaniu dziesięciolatki. Jest dziecinna, irytująca, nieciekawa, niekonsekwentna, nudna, dramatyczna, płaczliwa, zadufana w sobie, użalająca się i jęcząca. O niej nie da się powiedzieć nic pozytywnego. Nic! Null! Zero! Ziro! Przez pół książki błagałam, żeby wreszcie się ogarnęła i zaczęła myśleć. Chociaż raz na jakiś czas! Haner wykreowała taką postać, której nie da się lubić. Taką, o której chyba nawet sama autorka wiele nie wie. Wiecie, kiedyś pisałam wam o dwóch rodzajach kreowania bohaterów.
1. Kiedy autorka przedstawia jakieś cechy bohatera, ale nie mają one w ogóle odzwierciedlenia w jego postawie. Na przykład: "był zabawny", ale przez całą książkę nie zrobił nic zabawnego.
2. Kiedy autorka przedstawia cechy bohatera i on naprawdę je ma. Na przykład: "był pewny siebie", a bohater krzyczy "Jestem seksowny!".
Dzięki K.N. Haner spotkałam się z trzecim typem.
Kiedy autorka napisała o jakiś cechach, a jest zupełnie odwrotnie. Cassandra określana jest jako osoba nieskora do łez...
Wybaczcie, ale HAHAHAHAHAHAHA. NIE.
Ona płacze praktycznie co stronę.
Przez moment nawet wyobrażałam sobie odzwierciedlenie sceny rozmowy kwalifikacyjnej u nas w Polsce.
I tak: Idę sobie do Urzędy Pracy- wesoła, z nadzieją na pracę. A jak to się kończy? Wybiegam z płaczem z pokoju, bo tak właśnie zachowują się dorośli.
Cassandra zaprzecza sobie praktycznie cały czas. Nie ma w ogóle konsekwencji w prowadzeniu tej postaci. Nie ma jej znajomości, ona po prostu jest pobieżnie zarysowana, a reszta rzucona w kąt i zostawiona bez żadnego nadzoru autora. Doprawdy, gratulacje.
Adam. Na moje Słowo - Adam.
Adam jest dupkiem.
Adam miał być seksowny, a wyszedł z niego dupek idiota.
Zarówno on i Cassandra są tak płascy, że nie można tego wyrazić słowami innymi niż negatywne.
O Adamie nie chcę się wypowiadać z tego względu, że czuję do niego taki wstręt, takie obrzydzenie ogarnia mnie na jego postawę, że denerwuję się już na samą myśl o nim. Gdybym była na miejscu Cassandry i gdyby traktował mnie tak, jak ją to już dawno powiedziałabym "pa pa" i dała mu kopniaka na rozpęd.
*Fabuła. A raczej jej brak. Dzieje się tam naprawdę mnóstwo rzeczy, które są nieważne. Tam nie ma jako takiej akcji. Są zdarzenia, owszem, ale to jest na tyle ograniczone, że praktycznie nie mają znaczenia. Ot, taki przykład, na dziesiątej stronie byliśmy w trakcie piątej sceny. Piątej! Nagromadzenie wydarzeń w tej książce nudzi, nuży i irytuje, bo nic one ze sobą nie wnoszą. Pewnie wielu z was pomyśli "Czego innego oczekiwać po erotyku?" a ja powiem wam, że da się napisać erotyk, który nie jest kawałkiem literek na białej kartce.
Wiecie za to czego jest tam dużo? Seksu.
No tak, przecież to erotyk.
Ale błagam... Nie co pięć stron! Nie co pięć stron! Nie przez 3/4 książki. Nie ciągle. Nie. Nie. Nieeeee. I nie takie obrzydliwe, błagam.
Seks podczas okresu to dla niektórych rzecz normalna. Co prawda nie o sobie teraz mówię, ale tak jest. Właściwie robi to mnóstwo osób. Ale seks podczas pierwszego dnia okresu? Kurczak! Ja mam wrażenie jakby moje drogi rodne miały chęć wypaść i zabić mnie tępym nożem. Jakby skurcze miały być ostatnią rzeczą jaką poczuję w życiu. Jakby coś próbowało wygryźć sobie drogę na zewnątrz z mojego brzucha. Boli mnie nawet leżenie! Ale Cassandra to po seksie zapomina nawet o tym, że ma okres. Przed seksem zresztą też.
W dodatku prawdopodobieństwo niektórych sytuacji... Powiedzmy, że szybciej zacznę hodować smoki niż w prawdziwym życiu potoczy się coś, tak, jak w "Snach". Ta pierwsza scena, rozmowa kwalifikacyjna... Ja już nie napiszę o tym jak Cassandra faktycznie ją zdobyła (O, co do tego, że sam Adam zaprzecza, że stało się to przez łóżko... Kiedy trzymam w ręku jabłko, a ktoś mi powie, że to pomarańcza to też mu nie uwierzę), ale ta scena jest tak nieprawdopodobna. Jest nierealna. Ludzie się tak nie zachowują.
*Patchwork.
O Greyu to wiadomo, wzorowane jak nic. Dość mało subtelnie, mogę rzec.
Biedna (mocno przerysowany wątek w książce, a o tym jak niekonsekwentnie prowadzony już kolejny raz nie będę pisać), nie zdająca sobie sprawy ze swojej urody dziewczyna zaraz po studiach dostaję pracę w dużej firmie, poznaje bogatego, dominującego biznesmena... Nie, nie Ana i Christian, ale Cassandra i Adam. O, hej! Teraz zauważyłam takie dwie fajne rzeczy:
-E.L James vs K.N Haner- widzicie to?
- Ana i Christian (AC) vs Adam i Cassandra (AC)-a to widzicie?
Tak, wiem, że to prawdopodobnie przypadek. Ale jaki ciekawy!
Tak właściwie to ja lubię Greya. Wiem, że ma mnóstwo wad, ale go lubię.
A porównanie Greya do... tego jest dla E.L. James krzywdzące.
Ale to nie wszystko, bo w książce jest nie tylko Grey.
Wiecie kto to Gideon Cross? A znacie "Rozpaloną"?
Tak. "Crossfire" też tam można znaleźć.
Dodatkowo widzę tak mnóstwo innych serii: nawet coś przewinęło mi się z książek Christiny i Lauren.
Nie wiem czy to raczej oznaka tego, że Haner nie zapoznała się z konkurencją, czy tego, że się zapoznała. Obydwie opcje nie świadczą za dobrze.
*Styl pisania.
Uwaga!
Słowa "penis", "kutas" i "okres" się odmienia.
"On miał penisa", a nie "on miał penis"
"Dostałam okresu", a nie "dostałam okres".
A przede wszystkim to... nagromadzenie... wielokropków... jest... zatrważające... i... serio... odbiera... jakąkolwiek... chęć... czytania...
Jeśli miałabym ją komuś polecić to masochistom. Nie róbcie sobie tego. Nie czytajcie. To jest złe. Tak złą książkę czytałam w życiu tylko jedną. Jeśli chcecie Dark Romance, z brutalnymi scenami seksu to poszukam dla was. Znajdę i zrecenzuję coś dobrego. Ale nie to.
"Nie wiem, co w nim takiego jest, ale jestem pewna, że się w nim zakochuję. Z sekundy na sekundę coraz bardziej. I kompletnie nie potrafię tego wyjaśnić. To jest sprzeczne ze wszystkim, co do tej pory myślałam o miłości. Jako można kochać kogoś tak wyniosłego, władczego i zadufanego w sobie? Tak agresywnego i nieobliczalnego. Dlaczego zakochujemy się w osobach kompletnie dla nas nieodpowiednich?"
To moje pierwsze spotkanie z autorką, ale jakże udane. Spodziewałam się kolejnego trójkąta, kiedy bohaterka nie wie, kogo wybrać, kręcąc się wokół dwóch facetów. Jednak zostałam mile zaskoczona, bo książka okazała się bardzo nietuzinkowa, a fabuła nie była powielona.
Bohaterowie są wyraźnie nakreśleni, dynamiczni i zdecydowani. Jak każdy z nas - mają wady, słabości, ale i zalety. Niekiedy mnie swoim zachowaniem po prostu irytowali, ale tym razem zadziałało to na korzyść książki. Miałam nawet wielką ochotę nimi ostro potrząsnąć! Takie charakterki, że... och.
"Chcę zobaczyć jego ciało. Jestem przekonana, że jest cudowne i warte zapamiętania. Nawet jeśli to ma być tylko ta jedna noc, będę mogła sobie o nim fantazjować do końca życia."
Tytułowy mroczny, tajemniczy Morfeusz bardzo mnie zaintrygował, byłam niezmiernie ciekawa, kim on może być. Z jednej strony potrafi być czułym, opiekuńczym i troskliwym mężczyzną, a z drugiej strony jest apodyktyczny, szorstki, niebezpieczny, wybuchowy, nerwowy, brutalny, tajemniczy i nie potrafiący rozmawiać o swoich uczuciach. Pan Władczy i Bezwzględny nie uznaje słowa "nie". Ale suma summarum, która z nas, kobiet nie chciałaby poznać takiego faceta, która z nas skrycie o takim nie marzy? Bardzo podobało mi się to, że pod maską zadufanego w sobie dupka ma ludzką twarz, której się wstydzi.
"Czemu jest tak cholernie zmiennym człowiekiem? W jednej chwili istny dżentelmen, książę na białym koniu, a w drugiej wybuchowy, nieopanowany brutal."
Bardzo polubiłam 20-letniego Tommiego chorego na białaczkę, który jest nad wiek dojrzały emocjonalnie, do tego zabawny i czuły. Autorka w piękny sposób przedstawiła przyjaźń miedzy nim a Cassandrą. Wielki plus za jego kreację. Mam nadzieję, a nawet jestem przekonana, że polubicie go równie mocno jak ja.
Po tego typu literaturze można by się spodziewać, że będzie to cukierkowa love story. Ale nic bardziej mylnego! Mamy tu powieść erotyczną z wątkiem kryminalnym, gdzie cały czas coś się dzieje, wszystko jest po coś. Jest zagadka, niebezpieczeństwo, sensacja, dramat, dziwna, ale piękna miłość, nieokiełznana namiętność, sekrety, tajemnice. Tym wszystkim autorka przekonała mnie, że w Polsce da się stworzyć książkę z nurtu erotyki, która może w pełni zainteresować, być dobrą. Tylko wolałabym, aby imiona były jednak polskie i sama akcja również toczyła się w naszym kraju.
"Czy to naiwne? Może. Nierealne? Zapewne tak, ale przecież warto walczyć, o kogoś na kim nam zależy. Nieważne, czy to największy dupek na świecie, czy książę na białym rumaku. Jeśli się kogoś kocha, to widzi się w nim to, czego nie dostrzegają inni."
Mamy oczywiście ogromną dawką erotyzmu, ale w dobrym, wysmakowanym tonie, choć słownictwo K. N. Haner zdecydowanie nie należny do subtelnych.
Język jest prosty, ale plastyczny, dominują dialogi, co uważam za duży atut. Całość napisana jest bardzo lekko i nie wiadomo kiedy, a już jest po lekturze.
Czytając tę książkę przetoczył się po mnie ogromny walec z emocjami - z radością, szczęściem, szaleństwem, namiętnością, zatraceniem, stratą i nadzieją. Nie jestem w stanie oddać tych niezapomnianych emocji.
Niech "Sny Morfeusza" zabiorą Was w świat pożądania pełnego tajemnic i niebezpieczeństwa.
Jego dotyk rozpala moje zmysły. Pragnę go, a zarazem czuję niepokój. Wiem, że on nie jest dla mnie, ale mimo to nie mogę przestać o nim myśleć. Powoli wpadam w obłęd, nie mogę się od niego uwolnić, ale nawet tego nie chcę. Czuję, że jesteśmy połączenie. Widzę, jak między nami pojawia się nić łącząca nasze dusze, ale czy on to widzi? Nie mogę go rozgryźć, nie wiem, co on czuje, ale nie odpuszczę. Będzie mój. Nie odpuszczę, nie potrafię. Choć zranił mnie wiele razy, wiem, że coś do mnie czuje. Po prostu boi się tego, ale w końcu powie mi to, co tak bardzo pragnę usłyszeć. Wyzna mi miłość, choć muszę na to poczekać i być cierpliwa. To cholernie trudne, ale dam radę. Nie poddam się. Nigdy. Przychodzę dziś do Was z seksowną, podniecającą opinią książki K. N. Haner o intrygującym tytule ,,Sny Morfeusza". Ta powieść rozpala zmysły. Zapraszam na jej recenzję!
,,Wszystkie głupie myśli ulatują, gdy w końcu całuje mnie w usta. Namiętnie, mocno i czule. Jego dłoń puszcza szyję i chwyta delikatnie moją twarz. Nadal mnie całuje, jakby przepraszał. Ja go przepraszam za to, że przez swoją popieprzoną przeszłość wkładam go do jednego worka z Filipem. Muszę sama poradzić sobie z tym, jak się wtedy czułam, i zrobić wszystko, by nie czuć się tak nigdy więcej."
Cassandra Givens od zawsze nie ma szczęścia do facetów. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się złamanym sercem, a wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. Przeprowadzka do Miami otwiera nowy rozdział w jej życiu, a rozmowa kwalifikacyjna o pracę marzeń ma stać się drzwiami do lepszego jutra. Niestety, nic nie idzie po jej myśli, a poznanie Adama McKeya — jej przyszłego szefa — komplikuje wszystko jeszcze bardziej.
Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale i dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla demonicznego Morfeusza. Między tą dwójką wybucha namiętność, nad którą nie potrafią zapanować. Adam vel Morfeusz wciąga Cassandę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko.
Jak potoczy się historia, która nigdy nie powinna się wydarzyć?
Sny Morfeusza to intensywna, pełna namiętności i niebezpiecznych tajemnic lektura, która rozpali Twoje zmysły i wciągnie w świat mrocznych doznań. Daj się ponieść historii pięknej Cassandry i tajemniczego Adama!
,,Ton jego głosu dociera jednak do najbardziej mrocznych zakamarków mojej duszy. Zaczynam ciężko oddychać,a erotyczny niepokój coraz bardziej wypełnia moje ciało."
,,Sny Morfeusza" to seksowna, intensywna, fascynująca powieść, która rozbudza zmysły i przyśpiesza bicie serce. Nie spodziewałam się, że będzie tak bardzo intrygująca i dobra historia. Rzadko czytam polskich autorów, a jeśli już to robię, ich twórczość mnie nie zachwyca. Wiele słyszałam natomiast o ,,Snach Morfeusza" i byłą ciekawa, jakie wywrze na mnie wrażenie. Trochę się bałam po nią sięgnąć, by nie zniszczyć swoich oczekiwań, ale nie było to potrzebne. Autorka zrobiła kawał dobrej roboty i jej powieść znalazła się na szczycie moich ulubionych. Nie wiem, jak wytrzymam do kontynuacji. Może nie byłoby tak źle, ale epilog pobił wszystko. Jak można skończyć w takim momencie? I jak ja mam wytrzymać, zanim poznam kolejne losy Adama i Cassandry? Będzie ciężko. ,,Sny Morfeusza" to dobry erotyk z wątkiem thrillera. Bohaterowie są mocni, sarkastyczni, cudowni, a już w szczególności mój Tommy, który od razu zdobył moje serce i stał się ulubieńcem. Książka nie jest podzielona na rozdziały, napisana jest ciągiem. Autorka głównie skupia się na przeżyciach bohaterów oraz ich dialogach, a nie opisach, co bardzo mi odpowiada. Okładka jest niesamowita. Intrygujące, błękitne oko, które tak dobrze oddaje powieść. To prosta, a zarazem tajemnicza okładka, która przyciąga czytelnika. Cieszę się, że mogłam ją przeczytać, ale wiem, że czym szybciej muszę zakupić własny egzemplarz i dodać go na sam szczyt mojej biblioteczki.
,,Są takie miejsca, w których nigdy nie powinniśmy się znaleźć. Są tacy ludzie, których nigdy nie powinniśmy poznać. Są też chwile, w których jest za późno na to, by się wycofać i wtedy już nic nie zależy od nas samych."
Cassandra od początku zaczęła mnie irytować. Nie chciała uchodzić za rozwiązłą kobietę, a zarazem wskoczyła do łóżek zupełnie obcych mężczyzn. W dodatku te jej ciągłe zawirowanie, czy powinna być z Adamem, czy może sobie odpuścić. Myślałam, że jej postać okaże się kompletną klapą, ale z czasem się do niej przekonałam. Nadal mnie irytowała, ale okazało się, że nie jest uległą, niemającą swojego zdania laleczką, a silną, lojalną kobietą, która nikomu się nie podporządkuje. Czasami wydaje się naiwna, ale czy nie wszyscy trochę tacy jesteśmy? Wybuchowa, żywiołowa, dobra — tak mogłabym ją określić. Co innego Adam — ten od początku emanuje seksapilem. Chłodny, nerwowy, a zarazem opiekuńczy. Nigdy nie wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Ogrodził się murem od świata i tylko Cass będzie mogła go rozbić. Wydaje się niedostępny, ale ten krótki fragmencik, który autorka zaserwowała nam na koniec opowiedziana z jego perspektywy, ujawnia, że jest pogubiony i boi się komukolwiek zaufać, a zarazem cierpi z powodu tego, co musi robić, by jego bliscy byli bezpieczni. Co zadziwiające to nie Adam został moim ulubieńcem, a słodki, uroczy, cudowny Tommy, który zdobył moje serce. Jest niezwykle dobrym, optymistycznym człowiekiem, który odznacza się wielką siłą. Nie poddaje się chorobie. Jeśli K. N. Haner będzie próbowała go uśmiercić, to nie ręczę za siebie. Tommy jest moim numerem 1 i zawsze będę go broniła. W książce pojawia się również irytująca Nicole, okropny Carlos oraz chamski Xavier. Oczywiście pojawiają się również znajomi Morfeusza, ale to wy już musicie się przekonać, kim są.
,,Chwyta nagle moją twarz i całuje mnie. Jęczę głośno, jakbym właśnie tego potrzebowała. Jego nieustępliwy język wdziera się do moich ust. Nie szuka wzajemności, po prostu chce dominować."
,,Sny Morfeusza" to mocna, zmysłowa, warta grzechu książka, przy której nie można przejść obojętnie. Jeśli poszukujecie dobrego erotyku, a zarazem gorącego romansu łączącego się z gamą uczuć oraz nieprzeciętnych bohaterów, musicie sięgnąć po tę powieść. Nie można się od niej oderwać, serce przyspiesza, a strona znika za stroną. K. N. Haner stworzyła coś niesamowitego, a zarazem bardzo podniecającego. Nie mogę się doczekać kontynuacji historii Adama i Cassandry. Pierwszy tom ,,Mafijnej miłości" zostawił mnie zdruzgotaną oraz spragnioną. Mam nadzieje, że powieść wyjdzie wcześniej, niż jest to zaplanowane. Polecam!
Miałam wielkie obawy, biorąc tę książkę do recenzji, ponieważ obawiałam się, że będzie to kopia powieści, którą już kiedyś czytałam. Czytając powieść erotyczną, mam konkretne wymagania. Nie wystarczy mi lekki dreszczyk podniecenia. Erotyk ma mnie porwać, rozpalić do czerwoności moje zmysły, powieść K.N. Hanner całkowicie sprostała tym wymaganiom, a nawet je przewyższyła.
Cassandra popełniła w życiu kilka błędów, ale stara się żyć własnym życiem. Nie przyjmuje pomocy od ojca i bierze życie w swoje ręce. Udaje się na rozmowę o pracę, która niestety okazuje się wielką klapą, w życiu prywatnym wcale nie jest lepiej. Zdołowana umawia się z facetem poznanym na ulicy i od tego momentu jej życie zmienia się diametralnie, ale czy na lepsze?
Fabuła może wydać się oklepana, bo szef i pracownica, bo dominacja... Nie dajcie się zwieść! Biurowy romans w tej powieści nabrał charakteru, a dominacja mimo swojej...dominacji nie jest tak intensywna i rygorystyczna jak przedstawia nam E.L. James w swojej znanej już praktycznie wszystkim powieści. W książce K.N. Haner nie znajdziemy scen w stylu BDSM, co według mnie jest jej ogromnym atutem, a Adam mimo swojej porywczości i twardego charakteru, nie jest skończonym dupkiem nieznoszącym sprzeciwu.
"Chcę zobaczyć jego ciało. Jestem przekonana, że jest cudowne i warte zapamiętania. Nawet jeśli to ma być tylko ta jedna noc, będę mogła sobie o nim fantazjować do końca życia."
Autorka z niezwykłym wyczuciem wykreowała kochanka idealnego, twardego, nieustępliwego, tajemniczego, a jednocześnie niezwykle czułego i dbającego o partnerkę. Oczywiście i on ma swoje wady, skrywa mroczne tajemnice, które sprawiają wiele trudności i uniemożliwiają związek "jak z bajki"...
Jeżeli chodzi o główną bohaterkę, to muszę przyznać, że nie do końca ją rozumiałam. Niby z zazdrością śledziłam jej losy, jednak czasami denerwowała mnie swoimi fochami i humorami nastolatki. Swoją bezmyślnością prowokowała czasami bardzo dziwne i głupie sytuacje.
Ciekawym zabiegiem jest również umieszczenie na końcu książki " Po drugiej stronie lustra" czyli fragmentu opowieści oczami Adama, to również może wydawać się już oklepane, ale w tej powieści te kilka stron całkowicie zmieniło, obraz Adama, jaki sobie wytworzyłam w czasie czytania.
"Sny Morfeusza" to książka pełna pasji i namiętności, jest tak samo podniecająca, jak wzruszająca, a K.N. Hanner nie boi się poruszyć czytelnika na wszystkie możliwe sposoby i robi to ze zręcznością wirtuoza. Nie jest to powieść, o której szybko się zapomina. Autorka postarała się, żeby czytelnik wyczekiwał kolejnego tomu z niecierpliwością i udało jej się to. Mroczna tajemnica Adama aż prosi się o odkrycie, a burzliwy związek bohaterów ani przez chwilę nie jest prosty i przewidywalny. Po przeczytaniu ostatniej kartki, byłam cholernie zła na autorkę, a w głowie kołatało mi się tylko jedno pytanie... No jak tak #$#@% można zostawiać czytelnika?!.
Z całego serca i z pełną premedytacją, mogę ją tylko polecić! A mi pozostaje tylko czekać na kontynuację.
Wiesz dobrze, że on nie jest dla ciebie. Jednak namiętność, która cię ogarnia, odbiera ci zdrowy rozsądek. Pragniesz go każdą komórką swojego ciała. Ten „zły chłopiec” po prostu kręci cię do granic możliwości. Masz prawo go pożądać, w końcu jest niesamowicie przystojny. Jedyne, czego ci nie wolno, to... kochać. Nie panujesz na swoim ciałem. Czy dasz radę zapanować nad sercem?
Cassandra to młoda, piękna, ale też zagubiona i samotna kobieta. Skończyła dobre studia, ale jedyne, na co ją stać, to pokój u kuzynki. Jest bardzo zdolna, ale bez skutku szuka pracy. Jeden dzień, jedna rozmowa kwalifikacyjna, jedna noc w klubie – i całe jej życie odwraca się do góry nogami. Pomimo głosu rozsądku wpada w namiętne ramiona Morfeusza, który już następnego dnia okazuje się... jej szefem. To jednak nie jest najgorsze. Mężczyzna nie szuka stałego związku ani nawet przelotnego romansu. To, co tworzy z Cass, jest „popapraną”, nielogiczną, toksyczną znajomością bez przyszłości. Ale czy aby na pewno? Czy żadne z nich nie marzy o czymś więcej? I jak ciemna strona Morfeusza wpłynie na zagubioną Cassandrę?
Tak, to jest erotyk. Żadne tam soft porno, tylko najzwyklejszy w świecie, najbardziej szczery i bezpruderyjny zbiór pozycji seksualnych. Jeśli rumienisz się na słowo „seks”, a rubaszne dowcipy cię peszą... odłóż tę książkę. Oto mała próbka na zachętę.
– Zdejmij majtki.
Patrzę na niego oniemiała.
– Zdejmij majtki i usiądź w rozkroku. Chcę sobie na Ciebie popatrzeć, Cassandro.
Tak mniej więcej prezentuje się klimat tej powieści. Sceny erotyczne nie są jedynie dodatkiem do fabuły, ale celem samym w sobie. Jak morderstwo w kryminale. Muszę przyznać, że przez jakiś czas traktowałam akcję jako pretekst do wyuzdanych scen. Fajnie i zgrabnie wszystko się łączy. Kobiety też swoje fantazje mają, ale niektóre pomysły zdecydowanie lepiej wychodzą w książkach niż w życiu. Taka nieszkodliwa przyjemność.
Wrażenie to utrzymywało się we mnie mniej więcej do połowy książki. Dlaczego? Wynikało to głównie z tego, że nie do końca rozumiałam zachowanie głównej bohaterki. Z jednej strony prezentowała swoją pewność siebie, a z drugiej szybko ulegała namowom kochanka. Nie potrafiła być konsekwentna i zawsze podporządkowywała się jego żądaniom. Sam Morfeusz też nie zachowywał się lepiej. Takiego skurczybyka ze świecą szukać. Raz jest czuły, raz opryskliwy, nie okazuje jej miłości, ale nie pozwala odejść, daje nadzieję na związek, a zaraz potem ją odbiera. Jak z kimś takim można być, no jak?
– Nie pozwól mi się w tobie zakochać (…)
– Mogę zapanować na twoim ciałem, Cassandro, ale nie zapanuje nad twoim sercem. (…) Jedną rzecz mogę ci obiecać (…). Ja się w tobie na pewno nie zakocham.
Aż wreszcie nadszedł moment, kiedy miałam go zupełnie dość. Przegiął! Palant (mówiąc delikatnie i nie zmuszając w ten sposób korektorki do cenzurowania wulgaryzmów)! Ale – tak samo jak Cassandra – nie porzuciłam jego świata, czytałam dalej.
(...) kompletnie się w nim zatracam. Jak mogłam zakochać się w kimś takim? Przecież to nielogiczne. To nie zauroczenie, nie miłość, nawet nie zwykły romans.
Czyli właściwie co? Może to nie seks, nie poszukiwanie akceptacji, nie przeszłość ani wspólna przyszłość, tylko popaprany, chory związek jest tematem przewodnim tej powieści. Wszystko jest tak wyraźne, ostre, a jednocześnie ekscytujące, że trudno to zaakceptować. Ale mogło się wydarzyć. I czasem mam wrażenie, że naprawdę się dzieje.
Są takie miejsca, w których nigdy nie powinniśmy się znaleźć. Są tacy ludzie, których nigdy nie powinniśmy poznać. Są takie chwile, w których jest za późno na to, by się wycofać, i wtedy już nic nie zależy od nas samych. Tak naprawdę nic nie zależy ode mnie od chwili, kiedy go poznałam.
Sny Morfeusza to przede wszystkim powieść erotyczna, pamiętajmy o tym. Nie poważna praca naukowa o toksycznym związku, nie literatura faktu ani dogłębna refleksja o miłości, która niszczy. Jeśli czytelnik zostanie skłoniony do jakichś przemyśleń, to świetnie. Dla mnie jednak książka ma przede wszystkim bawić, podniecać i dawać rozrywkę. Taki koncept został poprowadzony konsekwentnie, spójnie i logicznie.
Mniej schematycznie, ale równie ciekawie, prezentują się sylwetki bohaterów epizodycznych. To cała paleta różnych osobowości. Znajomi, rodzina czy cisi wielbiciele... Zasadniczo można spodziewać się po nich wszystkiego. Jednak niezmiennie do samego końca drażnił mnie drobny szczegół: czy na Cass naprawdę wszyscy muszą „lecieć”? Przez kilka stron ma więcej powodzenia niż wiele kobiet przez całe życie. Tak, wiem, zazdrość, ale... serio? Wszyscy?
– (…) lubię, gdy jesteś taka jak w tym momencie.
– Czyli jaka? - Droczę się z nim.
– Ty mnie słuchasz, ja się nie denerwuję.
Również do samego końca nie wiedziałam, jaki finał szykuje nam autorka, ale muszę przyznać, że „to było to”. Wreszcie pojawił się wątek, który niezmiernie mnie zainteresował, a wcześniej rzadko był poruszany. Nareszcie wprowadzono też akcję wyrywającą całość z erotycznego schematu. I teraz nie wiem, jaka będzie następna część. Bo może być taka sama, ale też zupełnie inna. Nie pogniewam się, gdy tym razem będzie więcej Morfeusza. Tak, wiem, nie lubię go, ale mogłoby być go więcej. I Cass też by się nie pogniewała. W końcu obie cały czas dumamy... co mu po głowie chodzi. Że nic dobrego, to pewne. Ale babska ciekawość nie pozwala przestać pytać „co?”. A więc... czekamy.
Powieści K.N.Haner nie są mi nieznane i sięgając po "Sny Morfeusza", pierwszy tom serii Mafijna miłość, wiedziałam, że nie będzie to zwykły romans. Byłam gotowa na sceny erotyczne, które nie raz wprawią mnie w zakłopotanie i wywołają rumieńce na policzkach. Dlatego, gdy ktoś decyduje się na lektury, które wychodzą spod pióra tej autorki, to musi wiedzieć, że nie są one dla grzecznych kobiet, które wstydzą się scen erotycznych opisanych bez cenzury, a później nie mogą wyjść z szoku i czują się zgorszone. Od razu więc ostrzegam, że jeżeli należysz do tej grupy osób, to sięgnij po inną powieść i oszczędź swój czas. Natomiast... i tu zrobi się gorąco... dla miłośniczek niegrzecznych romansów, gdzie słowo seks to tylko wprowadzenie do tego, co znajduje się na stronach książki i zaczyna rozbudzać wyobraźnię, to jak najbardziej, historia w niej zawarta się spodoba.
Od samego początku jest ciekawie i czytelnik zostaje wciągnięty w fabułę powieści. Przez cały czas akcja szybko się toczy i ani na chwilę nie zwalnia, a nawet śmiało mogę stwierdzić, że wciąż nabiera tempa. Oczywiście, nie wszystko układa się po mojej myśli i nie wszystkie sceny mi się podobały, ale na tym polega, że czytając książki poddajemy się temu co zafundował nam autor. Dlatego mamy podwójną dawkę emocji, bo nasz umysł się buntuje i czasem wychodzi z tego niezła mieszanka wybuchowa. Na główną bohaterkę wściekałam się nie raz, ale suma summarum, to dzięki jej uległości znalazło się tyle scen miłosnych, czy też erotycznych, które mogłam pochłaniać. Momentami miałam wrażenie, że to jakiś rollercoaster, który zaraz się rozleci i nic już nie pozostanie, ale nadchodziła chwila i spod czarnych chmur wychodziło słońce - oczywiście nie na długo i tak w kółko. Emocji z pewnością nie brakuje.
Oprócz tej dwójki rozgrzanych do czerwoności bohaterów, jest jeszcze Tommy. On jest takim delikatnym promyczkiem w całej tej powieści, który wzruszy nie jedno serce.
biblioteczkamoni.blogspot.com
Cassandra idzie na rozmowę w sprawie pracy, która nie przebiegła standardowo. Wieczorem wybiera się do klubu, żeby się rozerwać i poznaje niesamowitego faceta, który potem okazuje się jej przyszłym szefem. Adam nie wierzy w związki, kobiety traktuje przedmiotowo. Cassandra niesamowicie go pociąga i nie potrafi mu odmówić. Zarówno on, jak i ona mają swoje tajemnice. Cassandra ma skomplikowaną sytuację życiową, więc ta praca jest dla niej wybawieniem.
Książka porywająca jednakże też trzymająca w napięciu. Jak dla mnie główna bohaterka nie potrafi samodzielnie podjąć dobrej decyzji i daje się zmanipulować pomimo tego iż wie że jej uczucia nie zostana odwzajemnione a seks to nie wszystko w związku kobiety i mężczyzny.Należy pamiętac także o odwzajemnianiu uczuć , zaufaniu a także wspólnej np pasji .
Nowe miasto. nowe mozliwosci na sukces. Wszystko przed Nią.
Czy zycie Cassandry moze sie zmienic w ciągu jednego dnia a nawet nocy? Oczywiscie zę tak.
W ksiazkach Kasi wszystko jest mozliwe.
Zazwyczaj do ksiazek zasiadamy w kawą i jakims ciachem. Tutaj proponuje Wam wino i to przynajmniej jedną butelkę bo lampka to zdecydowanie za mało.
Erotyczna ksiażka, w której scen miłosnych, wulgaryzmów jest tyle ile mrówek w mrowisku. Nie dla ludzi o słabych nerwach i nie dla niewiniatek bo mozecie sie mocno zawstydzić a wasze wypieki na twarzach zdradza wszystko waszemu otoczeniu.
Cassy poznajac na ulicy Tommiego nawet nie wie, jakie spotka ją szczescie. Przyjaciel jakiego nigdy nie miała.
Natomiast Morfik -stały bywalec klubu, za bramy któego wprowadzi ją Tommy na zawsze zmieni Cassandrę. Odkryje mroczny, niebezpieczny świat Morfeusza i nawet nie przypuszcza ile cierpienia, pozadania i łez ją dosięgnie. Za jego sprawą przyjazd do Miami na zawsze odmieni jej świat a z dnia na dzień bedzie drzała jeszcze bardziej pod dotykiem Adama vel. Morfeusza, sam jego wzrok bedzie ja doprowadzał na granicę orgazmu a jego mroczna strona doda ich "zwiazkowi" pikanterii.
Pierwsza czesc trylogii Morfeusza. Kolejne sa jeszcze bardziej erotyczne, jeszcze bardziej brutalne.
Polecam :)
Singielka. Saga rodziny Donellów Meg ucieka przed Erickiem do Londynu. Tam postanawia zacząć życie od nowa. Znajduje mieszkanie, pracę w uroczej kawiarni...
Olivia żyje w związku bez miłości. Z partnerem łączą ją tylko seks i niezdrowy finansowy układ. Kocha swoją pracę i spełnia się jako asystentka wiekowego...