Nawet w najciemniejszych chwilach można znaleźć światło. Patrycja, niegdyś wzięta modelka, obecnie realizuje się w nowych rolach - specjalistki od promocji oraz żony i mamy trójki dzieci. Dni wypełnione obowiązkami upływają szybko, ale szczęśliwie. Do czasu, gdy Patrycja dostrzega, że jej mąż Grzegorz zaczyna się od niej oddalać i wycofywać z rodzinnego życia. W Patrycji wzbierają pretensje i rodzi się żal. Czuje się osamotniona i zmęczona. Kiedy więc Grzegorz proponuje wspólną podróż i zaprasza żonę w bajkowy rejs luksusowym statkiem, ona odczytuje to jako okazję do uzdrowienia rozpadającego się małżeństwa. Nie spodziewa się, że właśnie podczas wycieczki wyjdzie na jaw skrywana przez męża tajemnica, która odbierze jej nadzieję na wspólną przyszłość. Czy Patrycja znajdzie w sobie siłę, by zaakceptować gorzką rzeczywistość? "Ostatnia podróż" to powieść o sile miłości. Historia, która mogłaby zdarzyć się naprawdę.
Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 2022-11-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Media społecznościowe pokazują wyidealizowane życie. Pięknie wykreowane kadry wzbudzają zazdrość „szaraczków”. Natomiast w literaturze obyczajowej widzę przeciwną tendencję. Tam musi być dramat. Tragedia głównych bohaterów wzrusza czytelników wywołując zachwyty. W ten sposób próbuje oczarować nas Aleksandra Tyl w powieści „Ostatnia podróż”. Jej bohaterka to eksmodelka spełniająca się, jako matka. Zdrowe dzieci, zagraniczne wakacje, markowe ciuchy – może się wydawać, że niczego jej nie brakuje. Jednak niepokoi ją zachowanie męża, który oddala się od rodziny. Wyjaśnienie jego postępowania przychodzi podczas bajkowego rejsu we dwoje. Dla kobiety będzie to cios.
Aleksandra Tyl opisuje nieidealne życie. Patrycja, główna bohaterka, jest sfrustrowana codziennością. Symbolizuje te wszystkie złe chwile, kiedy mamy ochotę po prostu wyjść z domu i nie wracać. Jest to taka postać, o której czytamy i myślimy sobie, że inni radzą sobie gorzej. W tym „jak mi źle” kobietę spotyka tragedia wykraczająca poza sferę codziennych niedogodności. Jaka? Tego dowiecie się z książki. W tym miejscu wyłącznie podkreślę kontrast pomiędzy pięknem i dostatkiem poznanej w powieści rodzinny (w tym okolicznościach cudownego rejsu), a tragedią, jaka ją dotknęła.
Powieść jest niewątpliwie wzruszająca. Po prostu są pewne tematy, które zawsze chwytają za serce. Natomiast mi nie do końca pasował styl autorki. Kiedyś napisałam o Vladimirze Wolffie, że czuję pewne porozumienie z jego prozą. W przypadku Aleksandry Tyl – a raczej powieści „Ostatnia podróż”, bo innych książek autorki nie znam - było kompletnie inaczej. Czytając miałam wrażenie, jakby w tle coś nieprzyjemnie brzęczało. Trudno mi nazwać swoje odczucia, bo są to takie drobne zgrzyty, które w moim zdaniem wymagały wygładzenia. Preferuję również powieści bardziej skoncentrowane na temacie, a Aleksandra Tyl chciała pokazać bohaterów w szerokiej perspektywie i opisała wiele, nawet nie wątków pobocznych, ale po prostu scenek, które nie miały, aż tak mocnego związku z główną linią fabularną. Widzę pewne plusy takiego rozwiązania np. dobre poznanie bohaterów, nawiązanie z nimi więzi, jednak ja preferuję konkretniejsze pisanie.
„Ostania podroż” Aleksandry Tyl to ładna książka, która może przypaść do gustu czytelnikom literatury obyczajowej. Szczególnie tym, którzy lubią, jak pisarze poruszają trudne tematy. Macie przed sobą powieść bez fikuśnych zabiegów literackich, ale przemyślaną i wzruszającą. W mojej ocenie mogłaby być bardziej konkretna, aczkolwiek – to muszę zaznaczyć – autorka nie pisze rozwlekle, raczej wolałabym, aby bardziej skupiła się na temacie. Jeżeli jednak lubicie zobaczyć bohaterów w szerokiej perspektywie, w różnych sytuacjach, być może nie będzie wam to przeszkadzać.
Szukacie książki, która wywołuje emocje, ma w sobie tajemnicę i mogłaby zdarzyć się naprawdę? To ją znaleźliście!
„W czasie wędrówki jeden idzie lekki, bez plecaka, a drugi niesie we własnym kilogram kamieni, soli, drewna, czegokolwiek. Więc ten pierwszy idzie szybciej, jest mu lżej, a ten drugi spowalnia. Ale kiedy podzielą się bagażem, mogą iść razem(…). Ten pierwszy nie odczuje zbytnio, bo to tylko pół kilo, a drugiemu jest o wiele lżej. Poza tym idą wtedy ramię w ramię.”
Patrycja, matka trójki dzieci. Kiedyś pracowała w modelingu, dziś pomaga „znajomej prowadzić sklep internetowy”. Zajmując się wystawianiem zdjęć, promocją i reklamą, pracując z zacisza domowego oraz wychowywaniem dzieci. Jej „życie jest szczęśliwe, ale nudne”, dużo w niej rutyny dnia codziennego. Czuje się wyczerpana i zmęczona takim życiem.
Grzegorz, mąż Patrycji, od kilku miesięcy jest nieobecny, wycofany, często wraca późno do domu, przesiadując w pracy.
„Nie wiem, co się stało, że nagle z dwojga kochających się, wspierających ludzi staliśmy się własnymi karykaturami. ”
Przyjaciółka Patrycji podejrzewa, że jej mąż ma romans. „(…) czy ziarno, które zostało zasiane, trafi na żyzny grunt, czy uschnie, niepodlewane.”?
Grzegorz pewnego dnia zaprasza Patrycję w podróż jej marzeń, rejs po Morzu Śródziemnym. „Dziesięć dni tylko my, gwiazdy i morze.” Organizując opiekę nad dziećmi, tak, aby mogła się zrelaksować i odpocząć od dzieci, codzienności, ale i spędzić ten czas we dwoje.
Czy przyjaciółka Patrycji miała rację, co do romansu Grzegorza? Jak poradzi sobie babcia z trójką rozrabiających dzieci? Co wydarzy się podczas niespodziewanego rejsu? Tyle i jeszcze więcej dowiecie się czytając, tę książkę, do której serdecznie zachęcam.
Autorka ma lekkie pióro. Książkę czyta się jednych tchem, chociaż z przerwami, ponieważ wywołuje ogrom niekontrolowanych emocji w czytelniku.
Podział obowiązków w małżeństwie jest czymś ważnym, by każdy mógł uczestniczyć w życiu potomstwa. Nie zawsze przesiadywania w pracy prowadzą do zdrad, często są inne ku temu powody. W związku bardzo ważne są szczera rozmowa i wspólne rozwiązywanie problemów, bo one zbliżają i powodują więź między ludźmi. Gdy pojawia się ogromny problem, „niespodziewana sytuacja”, bolesna i trudna, potrafią sobie poradzić, przygotować się do sytuacji, jaka ich dotknęła, bo „takie jest życie”, czasem bardzo niesprawiedliwe.
Historia wzrusza do łez, ale również pozwala na głębokie przemyślenia. Czy „ludzie żyją tylko po to, by przedłużyć istnienie gatunku”?, Czy czas, który nam pozostał na tym świecie dobrze wykorzystaliśmy?, Czy cuda naprawdę się zdarzają?, Jak przygotować bliskie osoby do nieuniknionego? Jak samemu przygotować się, aby dalej chcieć żyć? Wiele nasuwa mi się pytań, ale ta powieść odpowiada na nie. Polecam ją serdecznie wszystkim bez wyjątku, bo śmierć nie jest łatwym tematem, a Ci, co mają jeszcze czas mogą znaleźć sens, by przeżyć go lepiej, nie pozostając samemu, i przygotować na swoje odejście bliskich.
„Nawet w najgorszych chwilach można znaleźć też piękne momenty. Tylko trzeba się na nie otworzyć.”
Czym jest nasza miłość w obliczu choroby? Słysząc wyrok, który nie tylko zmieni nasz każdy kolejny dzień, ale i ciało, umysł, sumienie... Jak tu cieszyć się skrawkiem życia, które gaśnie każdego dnia coraz bardziej? W jaki sposób wynagrodzić naszą nieuniknioną nieobecność, ból malujący się na twarzy i słabość, która nas ogarnie? Jak to jest żyć wiedząc, że się umiera?
Książka na tyle tajemnicza, że nie spodziewamy się tak ogromnych emocji. Z początkiem nieco zabawnej obyczajówki przechodzi do dramatu. Autorka za pośrednictwem Patrycji pokazała jak często zbyt błaho podchodzimy do swojego życia. Jak go nie doceniamy, skupiając się na drobiazgach wywyższonych do ogromnej rangi. W jednej chwili tragedią życiową okazuje się bycie mamą nadprogramowego dziecka, które pojawiło się jako dodatek. Wcześniejsze plany się zmieniły, lecz gdzieś w głębi duszy nie potrafiła się do tego dostosować. Można za wszystko obarczyć winą męża, który coraz dłużej zostawał w pracy. Podzielność obowiązków pozostawił żonie, nie dzieląc się z nią swoim sekretem. By wynagrodzić jej wcześniejszą nieobecność zabiera ją w wymarzoną podróż bez dzieci. Jest ona najpiękniejszą i jednocześnie najgorszą w ich życiu. Piękny klimat nie wymaże wypowiedzianych słów, ani nie odbierze skrawka życia, które zacznie marnieć. Nie tylko bohaterka wpada tu w rozpacz. Niestety wszelakie emocje przechodzą na nas otwierając tę część życia, którą zamykamy na możliwe jak najdłuższy czas. Powstaje pewnego rodzaju przebudzenie, które podkreśla nam czas obecny. Nakazuje się zatrzymać i przemyśleć, czy nasze dotychczasowe zachowanie jest właściwe. Czy faktycznie robię w życiu to, co chcę, czy sprawia mi to przyjemność? Czy nie poświęcam czasu choćby na osoby, które nic do naszego życia nie wnoszą, a wręcz jak to zaznaczył mąż postaci, jedynie go odbierają, marnotrawią?
Nie potrafię opisać jak bardzo mnie ta książka nie tylko wzruszyła, ale i jak odebrała wcześniejszy życiowy kierunek. Otworzyła mi miejsce w sercu, którego nigdy nie chciałam otwierać. Jednocześnie bardzo jej za to dziękuję. Ta powieść, to przebudzenie z życia. Bardzo ją polecam!!!
Tytuł recenzji :
𝘾𝙝𝙬𝙮𝙩𝙖𝙟 𝙙𝙯𝙞𝙚ń 𝙞 𝙬𝙯𝙣𝙞𝙚ś 𝙨𝙞ę 𝙥𝙤𝙣𝙖𝙙 𝙘𝙝𝙢𝙪𝙧𝙮
„𝐼𝑠𝑡𝑛𝑖𝑒𝑗ą 𝑠ł𝑜𝑤𝑎, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑚ó𝑤𝑖ą 𝑛𝑖𝑐. 𝐼 𝑐𝑖𝑠𝑧𝑎, 𝑘𝑡ó𝑟𝑎 𝑚ó𝑤𝑖 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜” - z netu
Książkę przeczytałam jakiś czas temu, ale jej treść tak mną wstrząsnęła, że nie byłam w stanie opowiadać o niej tuż po lekturze. Musiałam przeczytać inną książkę, odetchnąć, nabrać dystansu, bo nie da się o niej spokojnie opowiadać. Podobnie jak podczas lektury, przy pisaniu recenzji nie obyło się bez potoku łez, które płynęły same, jedna za drugą, by w końcu zmienić się w szloch. "Ostatnia podróż" to nie jest zwykła powieść obyczajowa o życiu pewnej pary, która zagubiła swoje uczucia do siebie w codziennej rutynie. To powieść o tym, że nie doceniamy swego szczęścia, zanim nie utracimy go bezpowrotnie. Pomimo że recenzja była już dawno gotowa, postanowiłam wstrzymać się z jej publikowaniem przed świętami. Mieliśmy głowy zaprzątnięte innymi sprawami innymi myślami, a ta książka zmusza naprawdę do głębokich refleksji. I chociaż przemijanie i śmierć nierozerwalnie są związane z naszym życiem, to okres Bożonarodzeniowy wydawał mi niewłaściwym czasem, by o tym pisać.
Na pozór „Ostatnia podróż”, to historia młodego małżeństwa i ich codziennego życia, jakich wiele. Niestety codzienna rutyna i trójka małych dzieci doskwierają Patrycji coraz bardziej, a dodatkowo zaangażowany kiedyś w sprawy domu mąż, wraca z pracy bardzo późno, a po powrocie śpi na kanapie w salonie. Zmęczona i rozdrażniona kobieta zamiast normalnej i szczerej rozmowy, wciąż zalewa męża potokiem przykrych słów. Złe emocje biorą nad nią górę, ma coraz większe pretensje do męża, a im dłużej ze sobą nie rozmawiają, tym bardziej jest rozczarowana i rozżalona "𝑍𝑎𝑢𝑤𝑎ż𝑎ł𝑎, ż𝑒 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑜 𝑐𝑧ę𝑠𝑡𝑜, 𝑧𝑎𝑚𝑖𝑎𝑠𝑡 𝑤𝑦𝑎𝑟𝑡𝑦𝑘𝑢ł𝑜𝑤𝑎ć 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒 𝑚𝑦ś𝑙𝑖, 𝑎 𝑝𝑜𝑡𝑒𝑚 𝑤𝑦𝑠ł𝑢𝑐ℎ𝑎ć, 𝑐𝑜 𝑑𝑜 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑚𝑎 𝐺𝑟𝑧𝑒𝑔𝑜𝑟𝑧, 𝑧𝑎𝑡𝑟𝑎𝑐𝑎ł𝑎 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑒𝑚𝑜𝑐𝑗𝑎𝑐ℎ 𝑖 𝑡𝑜 𝑜𝑛𝑒 𝑏𝑟𝑎ł𝑦 𝑔ó𝑟ę. 𝐼 𝑤𝑡𝑒𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑚ó𝑤𝑖ł𝑎, 𝑙𝑒𝑐𝑧 𝑘𝑟𝑧𝑦𝑐𝑧𝑎ł𝑎. 𝐼 𝑛𝑖𝑒 𝑠ł𝑢𝑐ℎ𝑎ł𝑎". Wydaje się jej, że nie ma wyjścia z tej sytuacji, jest tylko coraz gorzej. Niezdyscyplinowane i roszczeniowe dzieci, nie chcą słuchać, natomiast frustracja Patrycji wciąż narasta, czuje się coraz bardziej zmęczona i osamotniona, a Grzegorz jak może unika konfrontacji. Kobieta pracuje zdalnie w domu, ale wydaje jej się, że na nic nie ma czasu. Widać gołym okiem, że małżeństwo, które wcześniej świetnie się dogadywało, nieuchronnie dryfuje ku katastrofie, z czego Patrycja doskonale zdaje sobie sprawę. Ich wspaniały związek, który do tej pory był wzorem dla innych, stoi na krawędzi rozpadu. Kobieta nie wie, co jest tego przyczyną i nie potrafi znaleźć sposobu, by ratować swoje małżeństwo, podejrzewa nawet, że w życiu Grzegorza jest inna kobieta i ta perspektywa najbardziej ją przeraża. Pewnego dnia mąż przychodzi do domu z biletami w ręku na rejs luksusowym statkiem, o którym zawsze marzyła. Jest przeszczęśliwa i natychmiast dostrzega szansę na uzdrowienie ich małżeńskich relacji. Dopiero teraz Patrycja zwraca uwagę na piękno świata i potrafi się nim cieszyć. „𝐽𝑒𝑠𝑡 𝑠ł𝑜ń𝑐𝑒. 𝐶𝑧𝑦 𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑐𝑢𝑑𝑜𝑤𝑛𝑒, ż𝑒 𝑜𝑛𝑜 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡, 𝑛𝑎𝑤𝑒𝑡 𝑗𝑒ś𝑙𝑖 𝑧 𝑝𝑜𝑤𝑜𝑑𝑢 𝑐ℎ𝑚𝑢𝑟 𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑑𝑧𝑖𝑚𝑦?” Nie przeczuwa, że właśnie ta podróż zmieni wszystko w jej życiu i o dalszej wspólnej przyszłości już nie może być mowy. Musi znaleźć w sobie siłę, by zaakceptować nową gorzką rzeczywistość.
Świat nie da się zaczarować, by wyglądał tak, jak byśmy chcieli go widzieć. Nie składa się z samych radości, ale jest pełen złych wydarzeń, smutku i łez. Możemy za to doświadczać całego wachlarza emocji, popełniać błędy i się na nich uczyć „𝑁𝑖𝑒 𝑏𝑦ł𝑜𝑏𝑦 𝑐𝑖𝑒𝑟𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑖 𝑏ó𝑙𝑢. 𝑍𝑎𝑡𝑒𝑚 𝑏𝑦ć 𝑚𝑜ż𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑢𝑚𝑖𝑒𝑙𝑖𝑏𝑦ś𝑚𝑦 𝑑𝑜𝑐𝑒𝑛𝑖ć 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑙𝑖𝑤𝑦𝑐ℎ 𝑐ℎ𝑤𝑖𝑙?” Opowieść Aleksandry Tyl zmusza do refleksji i przemyśleń. Jakimi błahostkami się przejmujemy, które tak naprawdę nie mają żadnego znaczenia w zderzeniu ze sprawami ostatecznymi. Życie jest skarbem, który powinniśmy cenić i szanować. Dopiero w obliczu śmierci odsłania się prawdziwa wartość naszego życia, cieszmy się, zatem tym, co mamy, każdym dniem, bliskimi i bądźmy dobrzy dla siebie i innych. Wydaje się nam, że na tak wiele w swoim życiu mamy wpływ, ale na sprawy ostateczne nie i nigdy nie jesteśmy na nie gotowi ani dostatecznie przygotowani. Zawsze zaskoczą nas w pół zdania, w połowie niedokończonego posiłku. Śmierć zawsze jest obok nas, przerwie nam marzenia i plany w najmniej spodziewanym momencie. Dla każdego kiedyś nastąpi koniec istnienia na ziemi, jesteśmy tu na chwilę i po coś. Drugiego życia już nie dostaniemy. Drugi raz nie zaproszą nas wcale.
Autorka poprzez tę historię chciała pokazać, że śmierć człowieka, kończy tylko jego istnienie na ziemi, bo oprócz tego jest coś ważniejszego i dużo piękniejszego niż możemy sobie to wyobrazić. Nie narzuca swoich poglądów ani nie zmusza nas do ich zmiany, daje tylko możliwość spojrzenia na swoje życie w innym kontekście. Dopiero w obliczu choroby, której nie da się pokonać, przy pomocy najnowszych nowinek ze świata medycyny zdajemy sobie sprawę ze swej bezradności i z tego, jacy jesteśmy mali. Wszystkie codzienne problemy, którymi się przejmowaliśmy, idą w cień i tracą na znaczeniu. Cieszmy się, zatem życiem, każdą chwilą z bliskimi i doceniajmy to, co mamy. Nie darmo pisał mistrz Kochanowski: „Ś𝑙𝑎𝑐ℎ𝑒𝑡𝑛𝑒 𝑧𝑑𝑟𝑜𝑤𝑖𝑒, 𝑁𝑖𝑘𝑡 𝑠𝑖ę 𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑜𝑤𝑖𝑒, 𝐽𝑎𝑘𝑜 𝑠𝑚𝑎𝑘𝑢𝑗𝑒𝑠𝑧, 𝐴ż 𝑠𝑖ę 𝑧𝑒𝑝𝑠𝑢𝑗𝑒𝑠𝑧”. W bieganinie dnia codziennego nie potrafimy doceniać małych rzeczy i cieszyć się drobnostkami. Nie potrafimy dostrzegać otaczającego nas piękna, ciągle narzekamy i użalamy się nad swoim losem. „𝘋𝘭𝘢𝘵𝘦𝘨𝘰 𝘸𝘢𝘳𝘵𝘰 𝘤𝘻𝘢𝘴𝘦𝘮 𝘸𝘻𝘯𝘪𝘦ść 𝘴𝘪ę 𝘱𝘰𝘯𝘢𝘥 𝘤𝘩𝘮𝘶𝘳𝘺. 𝘕𝘢𝘣𝘳𝘢ć 𝘪𝘯𝘯𝘦𝘫 𝘱𝘦𝘳𝘴𝘱𝘦𝘬𝘵𝘺𝘸𝘺. […] 𝘡𝘰𝘣𝘢𝘤𝘻𝘺ć, 𝘫𝘢𝘬 𝘫𝘦𝘴𝘵𝘦ś𝘮𝘺 𝘮𝘢𝘭𝘪, 𝘥𝘳𝘰𝘣𝘯𝘪. 𝘕𝘪𝘤𝘻𝘺𝘮 𝘮𝘳ó𝘸𝘬𝘪, 𝘯𝘢 𝘬𝘵ó𝘳𝘦 𝘱𝘢𝘵𝘳𝘻𝘺𝘮𝘺 𝘻 𝘨ó𝘳𝘺. 𝘕𝘪𝘦 𝘥𝘰𝘴𝘵𝘳𝘻𝘦𝘨𝘢𝘮𝘺 𝘪𝘤𝘩 𝘫𝘦𝘥𝘯𝘰𝘴𝘵𝘬𝘰𝘸𝘦𝘫 𝘦𝘨𝘻𝘺𝘴𝘵𝘦𝘯𝘤𝘫𝘪…” „Ostatnia podróż” to niesamowicie piękna, wzruszająca i mądra powieść, którą każdy powinien przeczytać, bo my potrafimy skupiać się na nieszczęściu, ale nie umiemy doceniać szczęścia. „𝘒𝘪𝘦𝘥𝘺 𝘫𝘦𝘴𝘵𝘦ś𝘮𝘺 𝘴𝘻𝘤𝘻ęś𝘭𝘪𝘸𝘪, 𝘻𝘢𝘻𝘸𝘺𝘤𝘻𝘢𝘫 𝘱𝘰 𝘤𝘩𝘸𝘪𝘭𝘪 𝘫𝘶ż 𝘵𝘦𝘨𝘰 𝘯𝘪𝘦 𝘥𝘰𝘴𝘵𝘳𝘻𝘦𝘨𝘢𝘮𝘺, 𝘱𝘳𝘻𝘦𝘴𝘵𝘢𝘫𝘦𝘮𝘺 𝘥𝘰𝘤𝘦𝘯𝘪𝘢ć 𝘵𝘰, 𝘤𝘰 𝘮𝘢𝘮𝘺. 𝘈 𝘱𝘰 𝘤𝘩𝘸𝘪𝘭𝘪 𝘤𝘩𝘤𝘦𝘮𝘺 𝘣𝘺ć 𝘫𝘦𝘴𝘻𝘤𝘻𝘦 𝘣𝘢𝘳𝘥𝘻𝘪𝘦𝘫 𝘴𝘻𝘤𝘻ęś𝘭𝘪𝘸𝘪”. To książka, po przeczytaniu, której nie da się uniknąć własnych przemyśleń i refleksji, bo zmusi do zastanowienia się zarówno nad swoim postępowaniem, jak i nad całym swoim życiem. Ta historia pokazuje, że nie za każdym uśmiechem kryje się prawdziwa radość.
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Prozami.
Nie od dziś dążymy do osiągnięcia nirwany. Nie od wczoraj prawie każdy czuje niedosyt, bo jak jest dobrze, to niby dlaczego nie mogłoby być jeszcze lepiej? Czy jednak w biegu, w codzienności odczuwamy szczęście, potrafimy cieszyć się z malutkich rzeczy? Podziwiać zachód słońca i z radością otwierać oczy następnego dnia w poczuciu spełnienia, mimo iż czeka nas natłok obowiązków?
Patrycja i Grzegorz są ze sobą od lat, a los obdarował ich 3 dzieci. Bohaterów poznajemy w momencie, w którym niezbyt dobrze im się wiedzie. Nie pod względem materialnym, ale tym ważniejszym – osobistym. Patrycja czuje się wiecznie zmęczona, niedoceniona, zalatana i bez wsparcia. Nie ma czasu dla siebie zajęta odwożeniem dzieci do przedszkola/ szkoły/ na zajęcia dodatkowe. Coraz bardziej drażni ją nieobecność męża. Gdy tylko nadarza się okazja, wykrzykuje co myśli o aktualnym życiu. Kilka dni później Grzegorz proponuje spełnić jej największe marzenie – rejs statkiem po Morzu Śródziemnym. Wchodząc na pokład, Patrycja nie przypuszcza, że dowie się czegoś, co sprawi, że jej życie stanie na głowie i po zejściu na ląd już nic nie będzie takie samo.
W opisie wydawnictwo zastrzegło, że będą potrzebne chusteczki. Podeszłam do tego sceptycznie, ale rzeczywiście bez nich nie mogłabym dokończyć lektury. Była pełna bólu, ale i dająca promyk nadziei, przykra, ale niosąca ukojenie, smutna, ale wskazująca światełko w tunelu. Opisana historia w dowolnej chwili może się zdarzyć każdemu z nas (niestety). Akcja dzieje się pod koniec roku. Wiadomo, jest to okres okołoświąteczny, więc tym bardziej Autorka wymusza na nas refleksję i wprowadza w stan głębokiej zadumy. Czy umiemy docenić to, co mamy? Czy potrafimy cieszyć się z każdej chwili, którą daje nam życie? Czy mimo zabiegania, załatwiania milionów spraw, sprzątania, gotowania, pracy i opieki nad różnymi osobami w przeróżnym wieku pomimo zmęczenia, a czasem znużenia i zniechęcenia potrafimy odczuć, że życie mimo wszystko jest piękne i wartościowe? Czy zdajemy sobie sprawę, że trzeba pielęgnować każdą chwilę, którą mamy możliwość spędzić z bliskimi? Że nasz dobrostan nie jest najważniejszy, a rutyna i brak chęci porozumienia może zniszczyć wszystko?
Garść cytatów, które mnie ujęły:
„Można dzielić z kimś życie, a przy tym nie dzielić się życiem”.
„Mamy więcej szczęścia, niż nam się wydaje, ale skupiamy się na nieszczęściu”.
„Dlaczego nie potrafimy skupić się na szczęściu? Kiedy jesteśmy szczęśliwi, zazwyczaj po chwili już tego nie dostrzegamy, przestajemy doceniać to, co mamy. A po chwili chcemy być jeszcze bardziej szczęśliwi”.
„Jakie to wszystko dziwne. Tak wieloma rzeczami na co dzień potrafimy się przejmować, płaczemy nad rozbitym dzbankiem, nad uszkodzonym lakierem samochodu, nad zagubionym portfelem. Tyle rzeczy codziennie nas stresuje, wytrąca z równowagi. Tyle rzeczy wydaje się nam niezbędnych, tylu sprawom nadajemy najwyższe priorytety. Do tego oceniamy się nawzajem, podlegamy presjom, nierzadko krzywdzimy albo obrażamy z jakiegoś błahego powodu. To wszystko jest takie dziwne. Jakby na odwrót z tym, co naprawdę ważne”.
„Zostają po nas tylko wspomnienia”.
Uważam, że ta publikacja jest naprawdę mądra i wartościowa.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuje Wydawnictwu Prozami.
„Ostatnia podróż” to moja pierwsza przygoda z autorką Aleksandrą Tyl.
Książka bardzo przejmująca i skłaniająca do refleksji.
Patrycja realizuje się w roli matki, żony oraz specjalistki od promocji. Wychowanie trójki dzieci sprawia, że czuje się bardzo zmęczona, a jej mąż Grzegorz nie pomaga jej na tyle ile trzeba. Ma także wrażenie, że mąż się od niej oddala. Przyjaciółka podpowiada jej, że może ją zdradza. W Patrycji rodzą się wątpliwości. Pewnego dnia Grzegorz oznajmia Patrycji, że wyruszają w podróż tylko we dwoje. Kobieta ma dużo wątpliwości, bo kto zajmie się domem i dziećmi, ale finalnie wszystko udaje się załatwić. Podczas podróży Patrycja się odpręża, relaksuje i korzysta z uroków rejsu luksusowym statkiem. Podczas podróży Grzegorz wyzna Patrycji tajemnicę, która zwali kobietę z nóg.
„Ostatnia podróż” to książka, która daje czytelnikowi do myślenia. Skłania do zatrzymania się i zastanowienia nad swoim życiem. Ta historia pokazuje jak czasami błahymi sprawami zaprzątamy swoją głowę i jakimi drobnostkami się przejmujemy.
Książka nawiązuje również do wiary. W co wierzymy i czy wierzymy.
Podczas lektury nie zabraknie chwil uśmiechu, ale również dużo wzruszeń i całej gamy emocji.
Polecam.
Patrycja była kiedyś modelką. Obecnie jest matką i żoną. Szczęśliwe kiedyś życie teraz staje się nie do zniesienia. Obowiązki domowe i codzienność przytłaczają kobietę. Zajmuje się trójką małych dzieci do tego pracuje na pół etatu. A najgorsze dla niej jest to, że jej mąż Grzegorz, miłość jej życia, kompletnie się od niej odsunął. Nie ma go po całych dniach, nie angażuje się w życie rodzinne. Patrycja boryka się sama z codziennością i myśli, co poszło nie tak. Przyjaciółka delikatnie sugeruje, że może Grzegorz kogoś ma, ale do Patrycji to nie dociera. Gdzie jest jej dawny i kochający mąż?
Kiedy więc Grzegorz proponuje wspólną podróż i rejs na statku, o czym Patrycja zawsze marzyła, kobieta odczytuje to jako okazję do uratowania małżeństwa. Do odnalezienia się na nowo. Nie spodziewa się, że podczas tej wycieczki mąż zdradzi jej swoją tajemnicę. Coś tak strasznego, że zachwieje całym światem Patrycji. Czy w najciemniejszych chwilach będzie mogła znaleźć światło?
Jak już wspominałam, bardzo lubię książki Aleksandry Tyl. I na tej również się nie zawiodłam. Patrycja jest kobietą taką jak każda z nas. Jest zabiegana, przemęczona, a codzienna rutyna ją dołuje. Jej małżeństwo przechodzi kryzys. Czy wspólna podróż z mężem rozwiąże ich problemy?
Książkę czyta się bardzo dobrze, a historia wciąga od pierwszych stron. Zaciekawia i zaskakuje. Bardzo współczułam głównej bohaterce i sama nie wiem jak bym się zachowała na jej miejscu. To historia o tym, żeby doceniać każdą chwilkę, zwykłą codzienność, swoich bliskich, rodzinę. Żeby doceniać każdy dzień, bo przecież życie jest tak wielkim darem. A w codziennej gonitwie zapominamy co tak naprawdę jest najważniejsze. Opowieść wzrusza, daje do myślenia, zaskakuje, wyciska łzy, ale daje też nadzieję. Polecam:)
Przed wami książka, która skradła moje serce. Historia, która może przytrafić się każdemu z nas. Oczywiście nikomu nie życzę tego, ale… Zbliża się okres Świąteczny, w którym większość z nas spotka się z rodziną lub spędzi je samotnie i nieważne, czy to wybór świadomy, czy też nie. Po słowie autorka napisała, że spotkało ją to, co naszego bohatera, więc warto zastanowić się nad…? Teraz pewnie zadacie pytanie ok, ale o czym ja piszę…?!
Poukładane życie, praca, dom, dzieci (kolejność dowolna), ale ile w tym jest nas? Ile w tym pędzie mamy czasu dla siebie, rodziny? Zdarzyło wam się krzyczeć na kogoś bliskiego np. dzieci, żeby szybko się ubierały, bo spóźnicie się do pracy, a One do szkoły/przedszkola? Ile nerw było, bo coś się w domu zepsuło? Ile nerw kosztowało nas, jak coś poszło nie tak, choćby flak w oponie albo zalana piwnica?! W tym wszystkim liczy się On/Ona, czyli partner, którego wybraliśmy na naszego męża/żonę. Kiedy rodzą się dzieci bardzo łatwo popaść w rutynę i zacząć zatracać się w spirali życia codziennego tym samym oddalić się od ukochanej osoby. Wydaje nam się, że jesteśmy szczęśliwi, bo jakoś się kręci, ale…
Nie ma nic gorszego jak jedno z nas poświęca się dla dobra ogółu, a tym ogółem jest dom, jaki budujemy z partnerem. Zawsze ktoś będzie niepocieszony, rozżalony i tutaj mamy właśnie taki przypadek, a mowa o Patrycji i Grzegorzu. Polecam przeczytać opis, żeby, choć minimalnie przybliżyć sobie, o czym mowa, lecz uprzedzam emocje, jakie spotkacie nie są opisane. Na końcu nie ukrywam i będę szczera, ale popłakałam się. Ocierałam łzę, ponieważ autorka przypomniała mi co mam, za co dziękować, czego oczekiwać. Życie na ziemi to tylko chwila na refleksje, bo po śmierci zaczynamy to „prawdziwe życie”. Dbajcie o każdą minutę spędzoną tutaj z bliskimi, bo jutra może już nie być. Gratuluję autorce tej książki i dziękuję za nią z całego serca. To było moje drugie spotkanie z Jej twórczością i już wiem, że w moim sercu zagościła na stałe. Książka idealna na prezent pod choinkę, idealna dla kogoś, kto stoi na rozdrożu swojej drogi życia. Czyta się szybko, ale dobra też wiadomość dla fanów e-booków i audiobooków, bo na Empik go macie te dwie wersje.
Do tej ksiązki trzeba się emocjonalnie przygotować ,bo to co zaserwowała autorka w "Ostatniej podróży" na długo pozostanie czytelnikowi w pamięci.
Jak to autorka zaznacza jest to opowieśc fikcyjna ,choć oparta jest na pewnych faktach.Historia smutna,gdyż dotyka ciężkiego tematu jakim jest śmierć .I to śmierć ,która nie przychodzi z nienacka ale śmierć do której bohaterowie są przygotowywani dzień po dniu...
Patrycja,matka troja dzieci ma dosyć swojego życia,który wydaje jej się bez sensu.Zagoniona w domowych obowiązkach i pracy sprawia,że nic nie daje jej radości.Na dodatek mąż-Grzegorz ,który ostatnimi czasy,dłużej przesiaduje w pracy, a po pracy nie ma na nic sił.No i Patrycja,która dodaje mu bodźców w postaci ciągłych oskarżeń w jego stronę.Czy kobieta ma rację ?Wkrótce Grzegorz zaprasza Patrycję na romantyczny rejs "wypasionym "statkiem po Morzu Śróddziemnym.Patrycja widzi w tym rejsie szansę na odbudowę związku,nie wie jednak ,że ta wyprawa zmieni jej życie diametralnie..
Książka wzrusza ,zmusza do reflekcji nad własnym życiem.Po jej przeczytaniu będziemy sobie zadawać pytania,czy czas,który nam pozostał wykorzystaliśmy dobrze?Czy jesteśmy w stanie przygotować siebie i najblizszych na odejście ukochanej osoby?...
Wiele jest tu pytań na które dostaniemy odpowiedź ale na niektóre musimy sobie sami odpowiedzieć w szczerej rozmowie,póki nie będzie za późno...
Niesamowita, wstrząsająca podróż emocjonalna, która nie raz i nie dwa wbija bolesny szpikulec w serce. Jednak jest to ten rodzaj podróży, którą przechodzi się z zaangażowaniem, o której pamięta się długo i którą poleca się każdemu. Autorka wykonała wspaniałą robotę, łącząc fascynującą, choć prostą opowieść z oswajaniem trudnego tematu - robi to w sposób czuły i bardzo terapeutyczny. Jestem bardzo wdzięczna, że trafiłam na tę powieść. Jest ona czymś bardzo potrzebnym w świecie, w którym tak trudno nam mówić o trudnych emocjach, czy doceniać to, co się ma...
Co to była za książka! Wciągnęła mnie od samego początku! Przeczytałam ją w jeden wieczór! Jeżeli chcecie przeczytać coś, gdzie zawarte będą emocje, to jest właśnie książka dla Was! W "Ostatnie podróży" znajdziecie chyba wszystko - od śmiechu, złości, płaczu, rozdrażnienia po tęsknotę, troskę a przede wszystkim miłość.
Patrycja to kobieta, która w przeszłości była modelką. Zrezygnowała z tego na rzecz zajmowania się dziećmi, domem i oczywiście mężem. Oprócz tych wszystkich zajęć ma swoją pracę, którą bardzo lubi. Ma to szczęście, albo i nie... że pracuje we własnym domu. Niestety nie jest to fajne... Trudno jej pogodzić pracę oraz opiekę nad dziećmi, wiedząc, że mąż w ogóle jej nie pomaga. Co gorsza Grzegorz robi wszystko, by oddalić się od żony i dzieci. Pewnego dnia nieoczekiwanie Grzesiek informuję Patrycję, że zabiera ją na wycieczkę luksusowym jachtem. Kobieta na początku jest zdenerwowana. Nie dość, że nie zapytał jej o zdanie - w końcu ona ma pracę - to w tajemnicy przed nią zapewnił opiekę dla ich trójki dzieci. Po czasie zgadza się na ten rejs... Nie wie jednak, że ta wyprawa odmieni ich życie na zawsze. Grzegorz wyjawia żonie długo skrywaną tajemnice. Co zrobi Patrycja?
Autorka wykonała kawał świetnej roboty! Jest to historia pełna emocji. Historia, która mogłaby przydarzyć się naprawdę. Świetnie napisana fabuła, idealnie odwzorowane emocje bohaterów. I to zakończenie... zdradzę wam, że czytając książkę nie raz uroniłam łzy.
Sięgnęłam po tę książkę, nie spodziewając się co mnie czeka. Pierwsze strony sugerowały zwykłą obyczajówkę. Małżeństwo z trójką dzieci, ona wściekła i sfrustrowana, nie mogąca liczyć na jego pomoc, on wiecznie w pracy, mający swoje sprawy. On spełnia jej marzenie i zabiera ją w luksusowy rejs, co może ją na tym rejsie czekać. Tu moje obstawianie kompletnie się nie sprawdziło. Byłam pewna, iż powie jej że ją zdradzał ale chce walczyć o małżeństwo, ona nie da mu szansy i tak się będą przez większość tej historii przepychać.
Nagle jakbym dostała obuchem w głowę, takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam. Nie chcę Wam niczego zdradzać, ale jedno mogę powiedzieć, jeśli macie wrażliwą duszę, nie siadajcie do tej książki bez chusteczek, tylko zachlapiecie strony. Tajemnica która zostanie wyjawiona, powoduje, że nie sposób powstrzymać łez. Zakończenie zwaliło mnie z nóg, chyba nie tego się spodziewałam.
Moje pierwsze spotkanie z autorką, nie wiem jak się przede mną ukryła i czemu wcześniej na nią nie trafiłam, ale zamierzam nadrobić jej książki. Ta akurat dostarczyła mi wiele emocji, wzruszeń i chwil pełnych przemyśleń. Historia, jest fikcją ale takie rzeczy mogą wydarzyć się naprawdę. Ta książka potrafi skraść serce i całą uwagę czytelnika.
Polecam ją Wam z całego serca
„Samotność jest wrogiem życia”, słowa z książki Aleksandry Tyl, są trafnym odzwierciedleniem tego, co jest motorem działania bohaterek kolejnych...
28-letnia Eliza pracuje jako świetliczanka, prowadząc spokojne, ustabilizowane życie. Nagle na jej drodze pojawia się dwóch mężczyzn: romantyczny skrzypek...