Marta - żona wiecznie nieobecnego archeologa oraz mama uroczej, ale chorowitej Uli - powoli przestaje sobie radzić z szarą codziennością. Samotne życie w zatłoczonej Warszawie oraz brak jakichkolwiek perspektyw zawodowych przygnębiają młodą konserwatorkę dzieł sztuki, niemal odbierając jej chęć do życia. Zapowiedź niespodziewanej wizyty amerykańskich krewniaczek stawia ją jednak przed koniecznością udzielenia wsparcia przebojowej siostrze Grażynie oraz matce, która z niejasnych przyczyn obawia się tych odwiedzin. Przygotowując wspólnie z nimi familijne spotkanie, Marta nie tylko zaczyna rozumieć, że powrót do rodzinnego miasteczka był najlepszym wyjściem z sytuacji - odkrywa również, że stary młyn pradziadka przechowywał w ukryciu dawno zapomniane wojenne tajemnice. Czy właśnie tych sekretów obawiała się jej matka, niespokojnie czekając na przylot Amerykanek?
Wciągająca opowieść o szukaniu utraconych marzeń, odzyskiwaniu dawnych przyjaciół i odkrywaniu rodzinnych korzeni toczy się w nieśpiesznym rytmie małego miasteczka, wśród uroczych krajobrazów Małopolski
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2019-07-31
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 480
Losy, perypetie i rozterki Marty mogłyby być tak naprawdę rozterkami każdej z nas. Wypalająca się miłość do męża, który widzi tylko czubek swojego nosa i nic poza tym. Ambicje i praca Adama przewyższa wszystko nawet rodzinę.
Martę wiążą duże więzy rodzinne i co się z tym wiąże chce odkryć sekrety z przeszłości. Rodzice nie chcą uchylić rąbka tajemnicy, ale Marta dąży do tego aby odkryć dlaczego znajdują się w danym miejscu.
Bardzo barwnie opisana tradycja świąt Wielkiejnocy.
Całość jest przesycona uczuciami do matki, dziecka, siostry. Bardzo ciepła i wciągająca lektura na te zimowe wieczory.
Niestety po lekturze książki odczuwam spory niedosyt. Sięgając po nią liczyłam na równie ciekawą i emocjonującą historię jak ta, którą miałam okazję poznać w trakcie lektury „Dworku pod Lipami”. Ta przedstawiona tutaj zwyczajnie mnie nie porwała. Pomysł na fabułę miał według mnie spory potencjał, który nie został niestety w pełni wykorzystany. Jeśli lubicie niespieszne obyczajówki ta książka może przypaść Wam do gustu, ale decyzję o sięgnięciu po tę pozycję pozostawiam Wam, drodzy czytelnicy.
Bohaterka Marta od kilku lat tkwi w tym samym miejscu, zmęczona monotonią i brakiem perspektyw. Mąż nie pomaga jej w opiece nad chorowitą córką, a na dodatek w pewnym momencie wyjeżdża za granicę do pracy. Marta postanawia wraz z dzieckiem pojechać w rodzinne strony, pomóc w przygotowaniach do Wielkanocy. Mają się na niej pojawić goście z Ameryki, dalsza rodzina, zobaczyć jak wyglądają polskie święta.
W rodzinnym gronie powraca sprawa tajemniczego zniknięcia pradziadka Mikołaja, rodzinnego młyna.
A w Marcie zaczyna się dokonywać zmiana. Zrozumiała, że tylko od niej zależy, którą drogę wybierze i jakie konsekwencje swojego wyboru poniesie.
Sympatyczna obyczajowa powieść.
OCENA 4+/6
Urzekająca, tajemnicza i pachnąca chlebem historia... Nastroiła mnie do upieczenia swojego pieczywa czego dawno nie robiłam :)
Julianna przez wiele lat starała się z godnością i oddaniem wypełniać obowiązki pani domu. Nie umiała jednak nazwać domem zimnej rezydencji w odległym...
Ewa, niedoceniana przez szefa fotograficzka, dostaje atrakcyjne zlecenie, które może wykonać tylko kobieta. Wiąże się ono z wyjazdem do malowniczej...