Kiedy będziemy deszczem

Ocena: 4.53 (19 głosów)
Inne wydania:

PRZEPIS NA DOBRY THRILLER TO KŁAMSTWA I NIEDOPOWIEDZENIA, POCZUCIE WINY I WSTYD, GORYCZ I SŁODYCZ

Cokolwiek robi, gdziekolwiek jest, czuje, że jego oczy go śledzą...

Inga de Graaf, z pochodzenia Polka, wychodzi na spacer z psem i już nie wraca. Zaniepokojony mąż zgłasza zaginięcie, nie wierząc, że kobieta mogłaby porzucić wszystko i odejść w ten sposób. Policja zaczyna akcję poszukiwawczą. Pierwsza doba nie przynosi żadnych rezultatów. Dopiero mailowa korespondencja zaginionej, którą odkryto w koszu jej laptopa, naprowadza na nikły ślad. Okazuje się, że Inga kryła mroczną tajemnicę.

Sama siebie nazywa kobietą nie o dwóch, ale o stu twarzach. Jej zaginięcie to tylko początek lawiny przerażających zdarzeń i odkryć.

KTOŚ ZGINIE. CZYJEŚ CIAŁO ZOSTANIE ZNALEZIONE. KTOŚ ZOSTANIE URATOWANY. I KTOŚ ODEJDZIE.

Cóż, każdy z nas wypracowuje własne sposoby na radzenie sobie z rozczarowaniami, które przynosi los. Niektórzy uciekają, walczą, popadają w odrętwienie. Inni? Mordują.

NIGDY NIE JESTEŚ DO KOŃCA ANONIMOWY

Informacje dodatkowe o Kiedy będziemy deszczem:

Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2017-01-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788365506849
Liczba stron: 440

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Kiedy będziemy deszczem

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Kiedy będziemy deszczem - opinie o książce

Czy macie czasami takie momenty w życiu, że pragniecie zostawić wszystko za sobą i uciec? Bo przytłacza Was codzienność, a cały swój czas poświęcacie tylko dzieciom i obowiązkom domowym i nie ma ku temu końca, aż wreszcie mówicie dość?
.
Trudy macierzyństwa i rutyna, która zakrada się w małżeństwo i codzienność, dopaść może każdą kobietę. Dochodzą do tego obowiązki, które tylko się mnożą i ciągle napływają nowe wyzwania związane z dorosłym życiem. Za duży nadmiar obowiązków, presja i odpowiedzialność ciążąca na kobiecie mogą doprowadzić do załamania nerwowego, a ucieczka w ramiona innej osoby, to tylko kwestia czasu. Osoby, która potrafi przede wszystkim wysłuchać, sprawić, aby pojawił się uśmiech na twarzy i co najważniejsze sprawił, że poczujesz się odprężona i wolna. To wszystko czuła i przeżywała główna bohaterka Inga.
.
Ta książka od samego początku zabiera nas w szczegółowe opisy z życia Ingi, jej myśli i odczucia bohaterka spisuje w formie listów skierowanych do przyjaciółki. Staniecie się świadkami jej wielkiej przemiany, tej wewnętrznej przemiany, która do tej pory była tylko więźniem w swoim ciele i duszy. Inga straciła wiarę w siebie i stanęła w pewnym punkcie w swoim życiu i nie potrafiła zrobić kolejnego kroku naprzód. Pewne okoliczności i nowa znajomość zapali w niej dawną iskierkę i zacznie cieszyć się nawet z tych najmniejszych rzeczy, tym samym dowartościowując się od nowa.
.
W niektórych sytuacjach i emocjach Ingi, widziałam samą siebie sfrustrowaną matkę, która nie radzi sobie z dwójką własnych dzieci i ma wszystkiego po dziurki w nosie. Uważam, że każda z nas może odnaleźć, chociaż maleńką cząstkę siebie w tej kobiecie. Nie liczcie na zwykły dramat psychologiczny z romansem w tle, wplątany został tu również wątek kryminalny związany z tajemniczym zniknięciem Ingi, próby poszukiwania jej, walka z czasem i emocjonalny finał.
.
Przygotujcie się na duże ilości opisów, tych szczegółowych fragmentów z życia Ingi bałam się najbardziej, bo nastawiona byłam, że moje czytanie książki ewidentnie się wydłuży i wynudzi mnie, za nim dojdę do jej połowy. Bądźmy też szczerzy, że objętościowo robi wrażenie i tym samym wzbudza przerażenie. Nic bardziej mylnego, czytało się ją o dziwo bardzo szybko, może dlatego, że jest to mieszanka wielu gatunków, taki czytelniczy misz masz. Nie spodziewałam się tutaj wątku o psich czworonogach, w niektórych momentach psy wręcz zawładnęły tą książką. Autorka pięknie ukazała wątek przyjaźni i oddania zwierząt do swoich właścicieli, nie wspominając już o samym zakończeniu, które wycisnęło ze mnie morze łez.
.
Książka z trudnymi wyborami, skrywanymi tajemnicami, zakazaną przyjaźnią i niepowtarzalnym klimatem.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Renata123mala
Renata123mala
Przeczytane:2021-12-10, Ocena: 6, Przeczytałam,

Wybory, dylematy, analizy, naszych zachowań, przypadków, zbiegów okoliczności, nasze życie które składa się z pytań, z poszukiwań odpowiedzi, pragniemy dla siebie tej iluzji, pewności że wytyczony szlak jest tym właściwym, że nasze decyzje są poprawne, że nasze sumienie czyste, że jesteśmy szczęśliwi. Ale czy tylko nasze szczęście się liczy?

; Kiedy będziemy deszczem ; 

Dominika van Eijkelenborg.

Wydawnictwo: Kobiece.

Literatura: Piękna.

Inga, studentka anglistyki, w raz z przyjaciółką spędzają wakacje w Texel, gdzie tam poznała Marca, swojego męża. pozostawia za sobą Polskę, po to by związać się na stałe z Holandią. Tam buduje swoje życie, zostawiając rodzinę, ojca alkoholika, brata z którym nie utrzymuje kontaktów. Jednak nie wszystko układa się tak jak na początku wskazywało, traci ciążę, po której ledwo się zbiera, by poniewczasie zdać sobie sprawę że trzeba żyć dalej. Kiedy na świat przychodzi jej dwójka dzieci, świat staje na głowie, obowiązki, rutyna, brak organizacji, doprowadza do frustracji, ogólnego zniechęcenia, wręcz obłędu który nasila już i tak zachwianą relację pomiędzy małżeństwem. Ona dobita brakiem czasu, odwieczną walką o egzystencje, o brak sił witalnych, pewnego dnia nie wytrzymuje, rozgoryczona wsiada na rower i pędzi przed siebie, by natrafić na łąkę, na której są prowadzone zajęcia z łucznictwa. To tam Inga poznaje Robina, który wprowadza ją w tajniki, zawiązuje się między nimi więź emocjonalna, która sprawia że kobieta czuje się przy nim dobrze, bezpiecznie, pokonuje samotność która ją osaczała. Jej życie zaczęło przypominać huśtawkę, emocjonalny pociąg, który pędził, tak bardzo potrzebowała słuchacza, zrozumienia, odskoczni, a wiadomo że człowiek to istota stadna, jak gęsi, czy wilki, potrzebują towarzysza, osoby która jest i będzie w chwilach chwały, także zwątpienia. Spacery z jego psem, plac zabaw na których bawiły się jej dzieci, pies który się przybłąkał, znikąd. Stał się częścią jej życia, który na powrót wszystko przewrócił do góry nogami. Jej zajęcia z łucznictwa, dodatkowe, ukradzione, prawie wyrwane z monotonii codzienności, obowiązki wyprowadzania psa, bo to prawda, że ludzie i psy przychodzą do naszego życia nie bez przyczyny. Przychodzą, by nas ukarać, kochać, czegoś nauczyć. Przychodzą by dać nam lekcje, które trzeba odrobić, jak egzaminy, które należy zdać. Myślimy że odchodząc, zostawiają w nas puste miejsca. Ale przecież jest odwrotnie, rodzimy się opustoszali, a ci, którzy przychodzą do naszego życia i z niego odchodzą, zostawiają ułamek siebie. Tak Robin każdego dnia, wyrywał fragment swojej osoby, im bardziej częste stawały się spotkania z psami, spacery, rozmowy, wspólne milczenie, tym bardziej oko sąsiada było czujne, zerkające niby w przelocie, a tak na prawdę kryło cel. Któregoś dnia, idąc na spacer, Inga zostaje brutalnie porwana. Zostaje wszczęte dochodzenie, mąż Ingi zaskoczony, pełen niedowierzania, dowiaduje się że żona pisała maile do zmarłej przyjaciółki, której opisywała wszystkie doznania, emocje które ją szarpały, w tedy to do Marca dotarło że Inga z Robinem mają romans. Czy zostanie odnaleziona? Czy jest cień szansy by małżeństwo przetrwało kryzys? 

Powieść napisana płynną narracją, z wszelkimi emocjami, osobista analiza zdarzeń, która prowadzi czytelnika po świecie nie tyle kobiecych fascynacji, co ukazuje czym jest samotność, czym jest wyobrażenie sobie lub przekłamanie własnych wyobrażeń, do bycia dorosłą, podejmowaniu subiektywnych wyborów, czym jest zawód, pokora, akceptacja i zwątpienie. Bardzo ciepła historia która na samym końcu daje totalnego kopa, zaskakuje brawurą, szybką akcją, dopuszczając wątek kryminalny. Czy jest to tylko powieść z gatunku literatury pięknej? Sądzę że końcówka powieści, może być szokiem, ale tym pozytywnym, który okaże się dobrze dopracowaną strategią, której użyła autorka wobec czytelnika. Pokazała tę stronę macierzyństwa gdzie obraz idylli, jest w rzeczywistości przereklamowanym blichtrem. Bo nie jedna z nas jest przemęczona, sfrustrowana, zgorzkniała. Ale jeśli chociaż jedna z nas, będzie i dopuści świadomość że pragnie żyć inaczej, zacznie walczyć o mini sekundy dla siebie, zostaje dopuszczony kolejny głosik, który wpędzi w poczucie winy. Bo tak nauczyły nas, nasze matki, a potem przejmą tę pałeczkę nasze córki i naszych córek. Każda z nas posiada w sobie zalęknioną dziewczynkę, tę wstydliwą, małomówna, nieasertywną, jest ona brzemieniem wielu pokoleń, kultur. Zapada w komę, czasem tylko jakaś siła każe jej iść na przód, walczyć dla siebie o lepsze jutro, być zdecydowana i zdeterminowana, pomimo błędów, nie poddawać się, brnąć jak taran by nie być tylko w oczach naszych partnerów - kurą domową, osobą do wszystkiego, lecz także partnerem na równych zasadach, posiadająca własną przestrzeń i pasje. Powieść z której można wiele wynieść, morał i puenta każe dojść do wniosku, że czasem nie warto nic zmieniać, a czasem warto zmienić wszystko.  

 

Link do opinii

Kiedy będziemy deszczem
@Dominika van Eijkelenborg


"Ale jeśli wszystko to, co do tej pory żyło tylko w twojej głowie, zaczyna z niej wypełzać i przybierać realną formę?"


Ja jednak kocham prozę, pisaną przez tą autorkę.
Może i można powiedzieć o tej książce, że to thriller, ale zupełnie marginalny...
To OPOWIEŚĆ O ŻYCIU. GŁĘBOKA. PRAWDZIWA. SZCZERA.


"Kiedy poczułam, że każda kolejna godzina to męczarnia, że każda kolejna pobudka to gwóźdź wbity w moją głowę mocnymi uderzeniami młotka? Kiedy pierwszy raz schowałam się w ubikacji i odkręciłam wodę w kranie, próbując zagłuszyć nieustanny płacz synka? (...)Mijają dni, tygodnie, miesiące lata.Umieram z każdą minutą bardziej, umieram powoli, tak wolno, że nikt nie zauważa."


TO ESENCJA REALIZMU, przepięknie obleczona w słowa.


"Dzieci wypełniają całą przestrzeń, każdy centymetr, każdy atom powietrza. Ich piskliwe głosy są ścianą, przez którą nie dociera żaden inny dźwięk. Jestem ogłuszona. Jestem jak ktoś, kto podniósł się po wybuchu bomby i w szoku idzie na drżących nogach wśród odłamków i zgliszczy. Idzie, choć powinien być nieprzytomny lub martwy. Idzie, choć nie wie dokąd (...)"


Wszystko to, co czujemy - pochłonęłam.
Słowa prawdy, o której mało kto odważa się mówić głośno...


"Mój dom jest zbudowany z odłamków i zgliszczy moich wyobrażeń o macierzyństwie, rodzinie, życiu. (...)Jestem chaosem uwięzionym w kobiecym ciele. jestem dziką bestią zamkniętą w głowie tej kobiety ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy."


Kobieta.
Dzieciństwo. Patologia. młodość. Ucieczka. Zwycięstwo. Miłość. Rodzina. Dzieci.
Koniec marzeń. Depresja. Bezsens. Stagnacja. Rozpacz. Zniechęcenie. Rozczarowanie.
A w tle: pasja, namiętność, młodość, szczerość, nadzieja, euforia... i psychopata. I pies.


Trzyciestopięcioletnia Inga de Graaf, mieszkanka Sneek, Polka z pochodzenia, matka dwójki dzieci i żona Holendra, wychodzi z domu z psem na spacer i ślad po niej ginie...


POLECAM zarówno tą historię, jak i rewelacyjne Tkanki:)
MOJA OCENA: 8/10
******************************************************************
"COKOLWIEK ROBI, GDZIEKOLWIEK JEST, CZUJE, ŻE JEGO OCZY JĄ ŚLEDZĄ.
Pewnego październikowego dnia Inga de Graaf wychodzi z psem na spacer, z którego nigdy nie wraca. Zaniepokojony mąż zgłasza jej zaginięcie, nie wierząc, że kobieta mogłaby porzucić wszystko i po prostu przepaść bez wieści. Policja zaczyna akcję poszukiwawczą, która nie przynosi rezultatów. Dopiero mailowa korespondencja zaginionej odkryta w koszu jej laptopa naprowadza na wątły ślad. Okazuje się, że Inga kryła mroczną tajemnicę, którą podzieliła się z przyjaciółką ze studiów.
Z pozoru poukładane życie Ingi, której niczego nie brakowało było jedynie fasadą, za którą kobieta skrywała samotność i rozczarowanie. Spotkanie młodego mężczyzny uruchomi lawinę strasznych zdarzeń, od których nie było żadnej ucieczki.
THRILLER, KTÓRY NĘCI ZAKAZANĄ WONIĄ ZDRADY, NAMIĘTNOŚCI I MROCZNYCH ZAGADEK."

Link do opinii
Avatar użytkownika - Dakota
Dakota
Przeczytane:2017-08-10, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2017,
Dominika van Eijkelenborg to autorka dwóch książek: Czułego punktu oraz Kiedy będziemy deszczem. Pochodzi z Suwalszczyzny, ale wyemigrowała do Holandii, gdzie obecnie mieszka. Studiowała pedagogikę, jednak serce oddała łucznictwu i jodze.   Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to niezwykle melancholijna okładka, która urzeka od pierwszej chwili. Szarość połączona z brudnym granatem to zdecydowanie dobre połączenie. Całość dopełniają spływające niczym po szybie krople deszczu. Nie jestem przekonana do fragmentu postaci na samym dole — wydaje mi się, że wtedy okładka byłaby jeszcze bardziej tajemnicza. Niemniej nawet z tym, według mnie, zbędnym elementem, wciąż skłania do refleksji.   Książka reklamowana jako pełen napięcia thriller okazał się literaturą obyczajową z elementami kryminalnymi oraz psychologicznymi. Nie brakuje w nim też nieco filozoficznych rozważań autorki, które niekoniecznie pasują do tej opowieści. Nie jestem do nich przekonana dlatego, że niepotrzebnie rozciągają powieść i odwracają uwagę od głównego wątku. Miłośnicy sensacji mogą poczuć się rozczarowani, ponieważ nie znajdą w niej ani odrobiny mrocznego thrillera.   Inga de Graaf to matka dwójki dzieci. Gdy pewnego dnia wychodzi na spacer, nie wraca, przez co jej mąż zgłasza jej zaginięcie na policję. Poszukiwania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Dopiero dotarcie do wiadomości, które wysyłała Inga, okazuje się kluczowe.  Mój dom jest zbudowany z odłamków i zgliszczy moich wyobrażeń o macierzyństwie, rodzinie, życiu. Większą część książki stanowią wiadomości Ingi do przyjaciółki. Są zapisane kursywą, aby czytelnik nie miał problemu z rozróżnieniem ich od pozostałej treści. Mamy do czynienia z podwójną narracją: pierwszoosobową, gdy główna bohaterka koresponduje z przyjaciółką oraz z trzecioosobową w przypadku reszty wydarzeń.    Jak się potem okazuje, Inga poznaje swoją bratnią duszę — Robina, z którym zaczyna spędzać coraz więcej czasu. Nawiązuje się głęboką więź, która zaczyna mieć dla niej duże znaczenie. Zmęczona macierzyństwem i życiem u boku mężczyzny, który ją nudzi, sprawia, że Robin staje się dla niej kimś więcej niż tylko zwykłym przyjacielem, na którego może liczyć.   Inga to skomplikowana postać. Ma dzieci i męża, jednak nie czuje się szczęśliwa. Uważa, że jej życie jest pełne rutyny i monotonii, a ona potrzebuje chwili wytchnienia, dreszczyku emocji i buzującej w jej żyłach adrenaliny. Pozostali bohaterowie, zarówno jej mąż, jak i Robin, są pełni sprzeczności. Autorka zadbała o każdy najmniejszy szczegół w kreacji wszystkich postaci i to zdecydowany atut tej książki. Choć nie poczułam sympatii do żadnego z bohaterów, ponieważ ich zachowanie budziło we mnie niesmak, to jednak nie mogę napisać, że to źle skonstruowane postacie. Portrety psychologiczne sprawiły, że książka jest niezwykle realistyczna.   O wiele więcej mam do zarzucenia fabule, która mówiąc krótko, rozczarowała mnie. Od samego początku nastawiałam się na pełną napięcia powieść, która wyostrzy moje zmysły, a wątek kryminalny sprawi, że będę z zapartym tchem śledziła kolejne wydarzenia. Tymczasem otrzymałam rozwleczoną do granic możliwości opowieść niezadowolonej z życia kobiety, która wciąż pragnie uwagi i snuje refleksje na temat sytuacji, w której się znalazła. Lubię opisy, ale tutaj poczułam się nimi przytłoczona. Jeszcze nie miałam styczności z książką, w której byłoby tyle niepotrzebnych akapitów, które nie wnoszą nic do fabuły.    Kiedy będziemy deszczem to książka o życiu. Tym, które przytłacza każdego dnia coraz bardziej. Mimo swojej refleksyjności nie uległam jej urokowi, nie potrafiłam. Niejednokrotnie czułam się sprowokowana do odpowiedzenia sobie na kilka pytań: jakiego życia pragnę, co zrobić, by żyć w zgodzie ze sobą i czuć się szczęśliwą, w jakim kierunku podążać, gdy zgubimy właściwą drogę.   Podsumowując, książka nie porwała mnie w żadnym stopniu. Choć historia, którą opowiada, wydaje się ciekawa, to jednak nie potrafiłam się w nią wciągnąć. Dla mnie to zwykła obyczajówka z elementami psychologicznymi, a nie trzymający w napięciu thriller, który poruszy najczulsze struny mojej duszy. Pozostałam obojętna na zachowanie głównej bohaterki, podobnie jak na całą kryminalną otoczkę, która stanowiła jedynie marne tło dla całej powieści. Może gdybym nie nastawiła się na konkretny gatunek, książka wypadłaby lepiej w moich oczach, tak się niestety nie stało — jestem rozczarowana.
Link do opinii
Avatar użytkownika - leonia
leonia
Przeczytane:2017-04-14, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Bardzo satysfakcjonująca lektura.Studium ludzkich marzeń, pragnień i potrzeb. Poczucie osamotnienia, rozczarowania, rozgoryczenia, zawodu. Czyta się rewelacyjnie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Alexxandra
Alexxandra
Przeczytane:2017-02-28, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki w 2017, Posiadam,
Książka zachwyciła mnie swoją okładką, więc z wielkim zapałem zabrałam się za czytanie. Jak było z treścią? Zapraszam na recenzję. Inga to żona i matka, która zaczyna się czuć zmęczona swoim życiem. Opieka nad dziećmi, wiecznie nieobecny mąż i zajmowanie się domem wydaję się jej coraz bardziej nieprzyjemnym obowiązkiem. Pod wpływem impulsu wybiera się na przejażdżkę rowerem i jedzie przed siebie, aż dociera do miejsca, gdzie odbywają się zajęcia z łucznictwa. Kobieta jest zafascynowana tą dyscypliną i po chwili sama bierze w nich udział. Poznaję tam młodego mężczyznę, który od pierwszej chwili zyskuję jej sympatię. Robin namawia ją, aby co tydzień spotykali się na zajęciach. W życiu Ingi jest to powiew świeżego powietrza i oderwanie od rutyny. Jednak jej losy potoczą się teraz całkiem inaczej. Muszę przyznać, że książka od początku szła mi opornie, jednak im dalej tym było mi łatwiej. Poznajemy dokładnie życie głównej bohaterki oraz jej relacje z nowym przyjacielem. Możemy zobaczyć, jak kobieta zaczyna się zmieniać oraz jak z każdym dniem staję się szczęśliwsza. Zastanawiałam się, czemu autorka poświęca tak wiele czasu psu, którego bohaterka znalazła. Dopiero później okazało się, jak ważną rolę odgrywa on w tej powieści. ,,Myślisz, że miłość to skrzydła, które uniosą cię, gdy skoczysz. Ale w rzeczywistości miłość, jest tą przepaścią, w którą skaczesz, przepaścią z twardym dnem. I zwykle za późno orientujesz się, że spadasz, a nie lecisz" W powieści znajduję się także wątek kryminalny i to właśnie on jest najbardziej interesujący. Gdy zaczyna toczyć się akcja, książka nabiera tempa, a czytelnik zostaję pozytywnie zaskoczony. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, gdyż przez 3/4 książki nie działo się nic takiego, co mogłoby wskazywać na to, że życie bohaterki zmieni się w taki koszmar. ,,Kiedy będziemy deszczem" to powieść, która nie wciąga od pierwszej strony i spokojnie można ją odłożyć na dłuższy czas, nie czułam wielkiej potrzeby, aby natychmiast dowiedzieć się co będzie dalej. Jedynie zakończenie trzyma w napięciu i to ono jest tym najważniejszym momentem, dzięki któremu nie zapomniałam o tej książce zaraz po jej odłożeniu. Tak więc znalazłam kilka plusów oraz minusów taj powieści, lecz nie należy ona do jakiś fascynujących odkryć czytelniczych.
Link do opinii
Avatar użytkownika - majeczka241
majeczka241
Przeczytane:2017-01-26, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam,
Coraz częściej sięgam po thrillery. By czuć gęsią skórkę na plecach, strach, przerażenie. Pobudzać szare komórki do intensywnego myślenia, przeżywać wydarzenia w wielkim skupieniu pozwalając prowadzić się prosto w paszczę lwa. By później w finale poskładać wszystkie puzzle w jedną całość. Lubię się bać, rozwiązywać zagadki, zaglądać w umysł bohaterów, lub wcielać się w ich postać. Widzieć wszystko ich oczami lub być cichym obserwatorem wydarzeń. Świetnie się przy takich powieściach bawię, mam zapewnioną adrenalinę, palpitacje serca, mrożącą krew w żyłach opowieść, tajemnice, sekrety, kluczę między zdarzeniami. Sięgając po ,,Kiedy będziemy deszczem" spodziewałam się emocjonującego thrillera, który wbije mnie w fotel, zapewni opowieść trzymającą w napięciu, oczekiwałam zaskakujących zwrotów akcji. Niestety zawiodłam się. Inga- żona robiącego karierę holenderskiego maklera i matka dwójki dzieci, pewnego dnia wychodzi z psem na spacer i słuch po niej ginie. Przerażony mąż zaginionej zgłasza się na policję. Zostają wszczęte poszukiwania kobiety. Z czasem na światło dzienne wychodzą prawdy o Indze, o których mąż w ogóle nie wiedział. Czy kobieta zostanie odnaleziona? Czy poznamy przyczynę jej zniknięcia? Otrzymałam niezbyt ciekawą kryminalną obyczajówkę w której zabrakło mi adrenaliny, zaskakujących zwrotów akcji, dreszczyku emocji. Brak tempa, monotonia, zero czegokolwiek. Historia ciągnie się niemiłosiernie. Jedynym plusem powieści jest język i styl autorki. Mimo, że często chciałam odłożyć lekturę na półkę i już nie wracać do jej historii, jednak ciągle mnie coś do niej ciągnęło. Ciekawość jak opowieść może się potoczyć i zakończyć. Plusem lektury jest niezwykła kreacja bohaterów, która moim skromnym zdaniem wyszła bardzo dobrze. Są prawdziwi, nieprzekoloryzowani, borykają się z problemami dnia codziennego, jak my sami. Wiele osób utożsami się z główną bohaterką i z przejęciem będzie obserwować jej los, decyzje jakimi się kierowała, jakie emocje towarzyszyły jej przy wyborach odpowiednich ścieżek którymi zdecydowała się podążać. Dodatkowo książka dostarcza refleksji. Zmusza do zastanowienia się nad tym, co jest w życiu najważniejsze. Nie zabraknie ciekawych emocji, smutnych historii o niespełnionych marzeniach, o tym jak nie popaść w monotonię życia, jak je urozmaicić i ulepszyć. Niestety książka nie zachwyciła mnie tak jak tego oczekiwałam na początku, dlatego trochę straciła w moich oczach. Akcja została kompletnie inaczej poprowadzona, skupiła się na studium emocjonalnym głównej bohaterki, co nią kierowało, co przeżywała,zamiast przybliżyć policyjne śledztwo, a tego oczekiwałam. Ono zeszło na dalszy plan, przyćmione losem Ingi. Czytelnicy zapewne chętnie sięgną po tę powieść, ponieważ jest emocjonująca, bardzo dobrze napisana, daje do myślenia, skłania do refleksji i na pewno umili czas. Dla mnie nie była tym, czego oczekiwałam, jednak definitywnie jej nie skreślam, bo nie była też aż taka zła.
Link do opinii
Dominikę miałam okazję poznać już jakiś czas temu dzięki jej pierwszej powieści "Czuły punkt", który zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Był to też powód dla którego nie zastanawiałam się długo czy sięgnąć po jej kolejną pozycję jak tylko ją ujrzałam. I choć ta okazałą się być zupełnie inna to ma w sobie to coś. Inga de Graaf jest z pozoru szczęśliwą matką i żoną. Mają psa, z którym jest trochę problemów, ale wszystko wydaje się układać. Niestety pewnego dnia kobieta wychodzi z Piratem na spacer i już nie wraca... "Więc to już oficjalne. Tal, prowadzę podwójne życie. Sekretne drugie życie, równoległe do tego pierwszego, społecznie akceptowanego, wystawionego na pokaz jak muzealny eksponat. [...] Moje życie ma dwie strony, jedną - pieszczoną przez światło dnia - i drugą - ciemną i ukrytą. I ja mam dwie twarze, a może sto." * Jej mąż Marc zgłasza zaginięcie żony na policji. W trakcie śledztwa odkryta zostaje korespondencja Ingi i na jaw wychodzą tajemnice kobiety, a ślady prowadzą do jej przyjaciółki oraz młodego mężczyzny... Książka jest o tyle inna od większości, że mamy zarys zaginięcia kobiety, a potem przenosimy się w przeszłość. Powieść to wspomnienia kobiety oraz e-maile, które pisze do swojej przyjaciółki. W nich zwierza się z życia codziennego. Z trosk, smutków, problemów czy rozterek. Inga tylko w pojedynczych momentach czuje się szczęśliwa - nie kiedy jest z rodziną, ale gdy towarzyszy jej pewien młody mężczyzna. Widzimy jak bardzo człowiek może być samotny mimo, że ma bliskich, ma rodzinę. Jedno jest pewne. Nie jest to typowy thriller na jaki się w pewnym sensie na stawiłam. To książka psychologiczna. Świetnie ukazane studium ludzkich marzeń i rozterek, potrzeb i pragnień. Dominika stworzyła niesamowity charakter głównej bohaterki. Inga dzięki temu wydaje się być wielowymiarowa i wyrazista. Ale przede wszystkim podobna do wielu z nas. Po prostu ludzka, a nie papierowa. Muszę przyznać, że książka mimo, że ma trochę minusów to jednak zaskakuje. Nie wszystkiego bym się spodziewała, nie wszystko odczytałam jak należy. Momentami źle poprowadzonej pozycji brak emocji i akcji, która najbardziej nabiera tempa za połową może zniechęcić niecierpliwego czytelnika, który albo odłoży pozycję albo nisko ją oceni. Ja ostatnio nauczyłam się dawać książkom drugą szansę i w większości przypadków się to opłaca. Tu było jak dla mnie warto. * - Cytat z "Kiedy będziemy deszczem" Dominika Van Eijkelenborg, str. 7
Link do opinii
Avatar użytkownika - PoligonDomowy
PoligonDomowy
Przeczytane:2017-02-11, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
To miała być zupełnie inna książka... macie tak, że zakładacie z góry o czym będzie książka? Po okładce, po opisie? Ja tak robię, ale to tylko domysły, nigdy nie ma to wpływu na wybór książki. Ani na ocenę. Tym razem miała być powtórka z "Zaginionej dziewczyny": kobieta znika, mąż jest podejrzany, ona ma tajemnicę a on problem. Nawet zaczęło się od wydarzeń na policji. Tyle tylko, że zamiast śledztwa był opis codzienności zaginionej kobiety, trudy dnia codziennego, a ja jako matka łączyłam się z nią w bólu. Wszystko to przeplatane było listami do przyjaciółki, pełnymi zwierzeń i tajemnic. Książkę czytałam z przyjemnością ogromną i lekkością, wydarzenia niosły mnie od strony do strony... Co prawda spodziewałam się już kto będzie czarnym charakterem, ale jednak gdy w końcu dotarłam do punktu kulminacyjnego zaciskałam zęby z nerwów i z jeszcze większym zaangażowaniem przerzucałam strony. Książka dla każdej mamy zmagającej się z wychowaniem dzieci, która czasem ma zwyczajnie wszystkiego dość - czasem lubię poczytać, że nie tylko ja mam ochotę zamknąć drzwi i uciec... Książka dla fanów zagadek... kto ją obserwuje, kto jej zagraża, czy ktoś jej zagraża, czy tylko ona zagraża sama sobie?! Książka dla każdego, kto lubi poczytać o prawdziwym życiu, bo przecież ta historia mogła przydarzyć się każdemu...
Link do opinii
Avatar użytkownika - kochamciemojezycie
kochamciemojezycie
Przeczytane:2017-02-06, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
"Kiedy będziemy deszczem" to moje pierwsze spotkanie z Dominiką Van Eijkelenborg. Muszę przyznać że choć trudne, ciężkie i emocjonalne, to spotkanie bardzo udane. Na uwagę, zdecydowanie zasługują opisy rozpadającego się małżeństwa bohaterów, samotność jaka ich dopada, mijanie się, a także trudy macierzyństwa, o których rzadko się opowiada. Nie znajdziemy w tej książce przelukrowanej słodyczy, choć czułość jest jednym z uczuć, jakie da się zaobserwować w Indze, mimo trudności jakie napotyka. W książce jest mało dialogów, za to dużo opisów uczuć, emocji. Jest to zabieg celowy, ponieważ największą siłą tej opowieści, to właśnie pobudzone uczucia, jak strach i lęk. Przez cała powieść w czytelniku narasta poczucie mroczności i tego że zaraz stanie się coś złego. Jest coś ciężkiego w tej historii, duży ładunek emocjonalny i poczucie nadchodzącego kataklizmu. Dałam się mu ponieść. Czy i Wy mu ulegniecie? Polecam Wam się o tym przekonać. kochamciemojezycie.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - ulus7777
ulus7777
Przeczytane:2017-02-04, Ocena: 5, Chcę przeczytać,
Macierzyństwo kojarzy nam się z uśmiechniętymi mamami, szczęśliwymi czystymi dziećmi, spełnieniem marzeń, istną sielanką. Nie widzimy najczęściej tej drugiej strony medalu, poświęcenia kobiety, matki, żony. Nasze społeczeństwo na barki tej jednej roli zrzuciło bardzo, bardzo wiele... Inga musi podołać bardzo wielu wyzwaniom, które na jej barkach zostawiło życie. Pogodzić rolę kobiety, matki, żony. W tym całym letargu żucia przepełniona codziennymi obowiązkami zapomniała o samej sobie. Zatraciła, zamroziła swoją osobowość, plany, marzenia, swoj oryginalny sposob patrzenia na świat. Całą swoją uwagę skupia na domu i dwójce potrzebujących jej dzieci, w to wszystko próbuje wplatać męża choć ich relacje już od jakiegoś czasu stały się chłodne. Kiedy pewnego dnia dziewczyna ma dość przybijającej jej codzienności zostawia dzieci z mężem, a sama wsiada na rower i jedzie daleko przed siebie. Wtedy właśnie zauważa grupę ludzi trenujących łucznictwo. Wkrótce dziewczyna sama do nich dołącza robiąc wreszcie coś dla siebie, odnajdując powoli siebie, ponownie swoją osobowość. Tam też poznaje pewnego mężczyznę. Pewnego dnia dziewczyna wychodzi na spacer ze swoim psem i już z niego nie wracają. Zaniepokojony jej zniknięciem mąż zawiadamia lokalną policję. Trwają poszukiwania dziewczyny. Co skrywają w sobie emaile? Kim jest młody tajemniczy mężczyzna? Jakie tajemnice skrywała jeszcze Inga? Książka "Kiedy będziemy deszczem" to dość specyficzny thriller. Od samego początku czujemy na swojej skórze niepokój, strach, tajemnicę, towarzyszące nam uczucie, że zaraz, za chwilę zdarzy się coś złego, niedobrego. Ksiązka pokazuje również smutną stronę macierzyństwa, samotną matkę, która poświęciała swoje plany, marzenia dla dwójki dzieci. Pokazuje zaciśnięte zęby, przez matkę, która próbuje podołać wszystkim domowym obowiązkom, która stale jest przytłoczona chaosem w domu, stertą prania, gotowaniem, która w tym wszystkim zapomniała o sobie, o byciu kobietą. Jej dzień jest do dnia podobny. Dom, dzieci, zakupy, pranie, sprzątanie gotowanie czyli idealna kura domowa. Macierzyństwo, które nie wygląda jak w reklamie pieluszek Pampers gdzie widzimy uśmiechniętą, szczęśliwą kobiete, która ma zrobioną fryzurę, paznokcie, makijaż, a jej dziecko równiez jak z obrazka jest szczęśliwe, wesołe i nie doskwierają mu jakiekolwiek problemy i choroby. Życie Ingi nie wygląda tak optymistycznie, tak kolorowo, mimo, że jej osobowośc właśnie taka była- jak piękny, dostojny, barwny tak. Całą siebie poświęciła dla macierzyństwa i męża. Kiedy dziewczyna to sobie uświadamia, ma wrażenie, że budzi się z długiego, bolesnego snu. Powoli zaczyna czuć, odbierać bodzce, widzieć słońce i kolory ponownie. Dośc smutna atmosfera, która przebija się przez kartki książki sprawia, że czytelnik przenosi się do wymiaru Ingi, czuje jej emocje, czuje jej strach, rozczarowanie, zmęczenie, czuje też zakazaną zdradę. Nie będę ukrywać, że książka w dośc specyficzny sposób mną wstrząsnęła, sprowadziła w pewien sposób na ziemię i uświadomiła jak wiele my kobiety poświęcamy dla naszych mężów i rodzin. Zdajemy soebie sprawę, że mamy bardzo wiele na swoich barkach, że rówież czasami tak jak nasza bohaterka czujemy samotność, przytłoczenie codziennymi obowiązkami. I kiedy w nasze życie zawita jeden promień słońca, nastawiamy twarz aby złapać więcej i więcej. Złapać ile tylko się da aby wystarczyło ponownie na zimne i ciemne chwile... Czytałam wiele różnych, dobrych thrillerów. Każdy z nich dotykał innych, specyficznych emocji. Inaczej grał na strunach mojej duszy. W tym wypadku również tak było. Moja dusza zagrała tym razem zupełnie nowe emocje, emocje dość osobiste, emocje tak silne, że słowa zatrzymują się w gardle i nie chcą przejść dalej.
Link do opinii
Avatar użytkownika - jezyna122
jezyna122
Przeczytane:2017-02-05, Przeczytałam,

Inga od dziecka tworzy w wyobraźni świat, w którym bardzo często zatraca się myląc rzeczywistość z wyobrażeniami. Pomaga jej to przetrwać chwile, które najchętniej od razu wymazała by z pamięci. Zupełnie inna od brata, który ucieka w towarzystwo, ona sama zamyka się we własnych wyobrażeniach i przemyśleniach. Dorosłość wzmacnia jej poczucie własnej wartości i pozwala na ucieczkę od przeszłości. W czasie pobytu w Holandii, gdzie będąc studentką latem pracuje sezonowo, poznaje człowieka, który jest nią z każdym dniem coraz bardziej zafascynowany. Czy różnice kulturowe pozwolą na stworzenie idealnego związku a demony przeszłości schowane zostaną do szafy?     „Kiedy będziemy deszczem” to z jednej strony powieść ogromnie emanująca emocjami, a z drugiej bardzo statyczna. Autorka ukazuje rzeczywistość poprzez listy pisane przez główną bohaterkę do swojej przyjaciółki, która pośrednio pełni rolę powiernika, który ani nie pochwali ani nie zgani, jak i przez przedstawienie codzienności głównej bohaterki. Młoda mama, marząca o tym, aby spełnić się zawodowo, często z trudem znosi uroki tak podobnych do siebie dni. Opieka nad dziećmi, coraz bardziej oddalający się mąż,mechanizm wykonywanych czynności, wszystko to powoduje, że z każdym dniem to co kochała, co jej się podobało, wydaje się szare i nic nie warte. Jedna niespodziewana chwila zmienia całkowicie jej życie. I znów pewna nierealność miesza się z tym co codzienne.     Podoba mi się jak bardzo starannie autorka stworzyła portrety bohaterów powieści. Dzięki temu czytelnikowi wydaje się, że bardzo dokładnie ich zna, i spodziewa się pewnych ich zachowań a jednak zostaje wyprowadzony w pole. Świat odczuć, emocji, jest tak głęboki, że trudno pozostać na niego obojętnym. Miłość może zaskoczyć wszędzie i poprowadzić takimi ścieżkami, na które nikt nie jest przygotowany, tak samo jak i bohaterowie powieści. Nie umiejący nazywać swoich uczuć, gubiący się we własnych emocjach. I on, ten, który wszystko widzi, analizuje, porównuje, ocenia. On, któremu wydaje się, że ma prawo wymierzać sprawiedliwość. Niebezpieczny i podstępny, tajemniczy i strofujący.
  Muszę przyznać, że zwiodła mnie trochę reklama tego tytułu jako powieści sensacyjnej. Tak naprawdę otrzymałam dobrą powieść psychologiczno-obyczajową z wątkiem sensacyjnym w tle. Na dodatek, właśnie on wydawał mi się znajomy, bardzo podobne klimaty poznałam już w „Obserwatorze” Ch. Link. Nie przeszkadza mi to jednak stwierdzić, że przeczytałam ją z wielką przyjemnością, widząc jak wielką rolę autorka przywiązała do każdego słowa. Powieść, choć momentami monotonna wciąga, porusza wiele aktualnych problemów, daje dużo możliwości do osobistych porównań czy przemyśleń. Na pewno pełna emocji głównych bohaterów, którzy próbują radzić sobie z nimi nie zawsze w odpowiedni sposób. Czy poradzą sobie ze swoją codziennością? Polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - livingbooksx
livingbooksx
Przeczytane:2017-01-30, Ocena: 6, Przeczytałam,
Od niedawna lubuje się w thrillerach, które skrywają głęboko w sobie tajemnicę. Uwielbiam strona po stronie odkrywać, o co tak naprawdę chodzi w danej powieści, doskonaląc swoje umiejętności śledcze :) "Kiedy będziemy deszczem" zaintrygowało mnie już samym opisem, ponieważ od pierwszych zdań odczułam ciekawość oraz ogromną chęć poznania owej historii. Miała w sobie coś, co mnie do niej przyciągało - i jak się okazało - wciągnęło na długie, interesujące godziny. Główna bohaterka powieści od samego początku jest osobą niezwykle tajemniczą, skrytą i pomimo swojej częściowej nieobecności - wprowadza w książce wiele emocji i mrocznych intryg. Wydarzenia, które mają miejsce na kartach owej powieści nie są zwyczajne, a osoby przewijające się w życiu głównych postaci mają wiele znaczenie, pomimo, że początkowo wydają się przypadkowymi świadkami. Tak naprawdę w opowieści "Kiedy będziemy deszczem" nic nie jest przypadkowe, a akcja została dokładnie przemyślana i złożona w porywającą, wciągającą całość. Początkowo wydawać się może, że akcja została "napchana" przypadkowymi wydarzeniami, osobami oraz nic nie znaczącymi faktami. Ja natomiast od dawna nie nabieram się na takie zabiegi w thrillerach, bo wiem, że w takich książkach praktycznie wszystko ma znaczenie. Tym razem również tak było. Ogólny zarys powieści jest dość popularny - ktoś znika, a potem dzieją się różne, dziwne rzeczy. Mimo wszystko, w owej książce oprócz zaginięcia równocześnie mają miejsce również inne sytuacje, a to, co dzieje się później, jest zagadką, którą ciężko rozwiązać i przewidzieć jej następstwa. To coś, czego potrzebowałam. Z twórczością autorki spotykam się po raz pierwszy, jednak muszę przyznać, że było to bardzo przyjemne i udane spotkanie. Styl pisania bardzo mi odpowiadał, a historia, która została stworzona, porwała mnie i wciągnęła niespodziewanie szybko. Wszystko było przemyślane, bohaterowie ciekawi, wydarzenia zespolone a tajemnica zadziwiająca i bardzo zaskakująca. Całość oczarowała mnie swoim niepowtarzalnym, mrocznym klimatem, który towarzyszył mi przez całą powieść. Zostałam mile zaskoczona.
Link do opinii
Avatar użytkownika - czytatnik
czytatnik
Przeczytane:2017-01-10, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Inga de Graaf, żona i matka dwójki dzieci, wychodzi pewnego dnia na spacer z psem, z którego już nie wraca. Zaniepokojony mąż zgłasza jej zaginięcie na policję. Służby są bezradne - wydaje się, że kobieta znikła bez śladu. Jedyną użyteczną poszlaką zdają się być maile wysłane przez nią do przyjaciółki, z których żaden nie doczekał się wiadomości zwrotnej. Historia, którą opowiadają te listy przedstawia zupełnie inny obraz Ingi, mroczny i pełen tajemnic. Czy jednak to wystarczy do jej odnalezienia? Całość recenzji dostępna pod adresem: http://zapach-ksiazek.pl/kiedy-bedziemy-deszczem/
Link do opinii
Avatar użytkownika - StillChangeable
StillChangeable
Przeczytane:2017-01-19, Przeczytałam,

"Najśmieszniejsze jest to, że tak naprawdę każda miłość przypomina kicz. Wszyscy jesteśmy tacy sami, gdy się zakochujemy, niezależnie od wieku, stanu konta bankowego, wykształcenia. Wszyscy zakochujemy się w ten głupi, kiczowaty, przesłodzony, melodramatyczny sposób, dajemy się omotać, pozwalamy, by świat się zacieśnił do jednej osoby, by się wokół niej obracał, aż do mdłości, aż do zaerotów głowy..."

 

     Mówi się, że nie powinno się oceniać książki po okładce. Jednak czasami jeden rzut oka na oprawę graficzną, tytuł czy krótki opis potrafi sprawić, że czujesz, iż musisz sięgnąć po daną książkę. Po prostu coś wewnątrz woła, jakby z nadzieją, że historia zawarta na tych tajemniczych kartkach, całkowicie Cię pochłonie. Właśnie takie uczucie towarzyszyło mi, gdy pierwszy raz zobaczyłam okładkę książki "Kiedy będziemy deszczem" Dominiki van Eijkelenborg. Poczułam, że muszę po nią sięgnąć - bo ta przepiękna kolorystyka, te krople, wyglądające niemal jak łzy i już ten sam tytuł, który dla kogoś, kto od zawsze lubi deszcz, był jak magnes. Najlepsze jest jednak to, że kompletnie nie spodziewałam się tego, co zaserwowała mi autorka. Otrzymałam coś wspaniałego: ogrom emocji ujawniający się śmiechem, chwilami grozy oraz łzami wzruszenia. To najlepsze rozpoczęcie czytelnicze roku, jakie mogłam sobie wymarzyć.

       Inga de Graaf - główna bohaterka książki to kobieta rozczarowana dotychczasowym życiem. Czuje, że wpadła w pewnego rodzaju rutynę i nic nie przynosi jej szczęścia... Któregoś dnia wychodzi na spacer z psem, z którego już nie wraca. Zaniepokojony mąż zgłasza zaginięcie, gdyż nie wierzy, że Inga mogłaby tak po prostu porzucić rodzinę. Jednak ślady odkryte w jej korespondencji rzucają nowe światło na tę tajemniczą sprawę. Prowadzą bowiem do dawnej przyjaciółki kobiety oraz pewnego, młodego mężczyzny... Jak zatem potoczą się losy kobiety? Kim okaże się być tajemniczy młodzieniec? Czy Inga uciekła z kochankiem czy faktycznie stało jej się coś złego? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę "Kiedy będziemy deszczem". 

          Jedyne słowo, jakie przychodzi mi na myśl po przeczytaniu tej książki to piękna. Ta historia chwyciła mnie za serce całkowicie. Sprawiła, że poczułam ogrom emocji i wprost nie mogłam się od niej oderwać. Chociaż wykryłam tutaj rzecz, jaka może stanowić dla kogoś mały minusik, to mimo wszystko uważam, że to jedna z lepszych książek, jakie do tej pory czytałam. Nakreślając od razu tę drobną wadę - po przeczytaniu krótkiego opisu, książka wydawała mi się być trzymającym w napięciu thrillerem, a jednak tego nie było. Jak dla mnie to jak już bardziej thriller psychologiczny czy też powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym. Dlatego jeżeli spodziewacie się thrillera pokroju pisanych chociażby przez Cobena, to tutaj takiego nie dostaniecie, chociaż muszę przyznać, że ostatnie rozdziały spokojnie dały radę i bardzo, ale to bardzo trzymały mnie w napięciu. 

       Przechodząc natomiast dalej, nie sposób nie wspomnieć o specyficznej budowie książki. Całość rozpoczyna moment, w którym czytelnik dowiaduje się, że Inga zaginęła, po czym zaserwowana zostaje historia, jaka miała miejsce wcześniej, aż znowu pojawia się powrót do chwili, w której policja robi, co może, by odnaleźć kobietę. Dodatkowo całość pisana jest poniekąd w dwóch narracjach. Maile, jakie Inga wysyłała do dawnej przyjaciółki pisane są w narracji pierwszoosobowej, z kolei pozostałe wydarzenia - w trzecioosobwej. Może Wam się teraz wydawać, że łatwo się pogubić, prawda? Jednak nie martwcie się - wszystko zlepia się tutaj w logiczną całość i o żadnym pogubieniu się w historii nie ma mowy. Jak dla mnie pomysł na taką, a nie inną strukturę książki, był genialny. Natomiast co do stylu, którym posługuje się autorka, muszę przyznać, że jestem pełna podziwu. Od samego początku przypadł mi do gustu. Był taki lekki w odbiorze sprawiając, że tę książkę się nie czytało, a pochłaniało. Jednocześnie ten styl trafił do mnie, bo był pełen emocji. Przelewały się one tutaj w tak wielu słowach, zdaniach sprawiając, że co rusz miałam ochotę zaznaczać jakieś fragmenty. Szczególnie emocjonalne były właśnie wiadomości, jakie Inga wysyłała do swojej przyjaciółki - o niektórych rzeczach pisała tak, jak sama śmiało mogłabym napisać. 

       Jednak jak już wspomniałam na początku, najbardziej urzekły mnie w tej historii emocje. Jest ich tam mnóstwo i nie jest się w stanie od nich uchronić. Sama nie spodziewałam się, że ta opowieść będzie w stanie lekko mnie rozwalić. Nie pomyślałabym, że jak przez dobre czterysta stron świetnie się trzymałam, tak końcowe fragmenty wycisnęły z moich oczu łzy wzruszenia. Jest to nieco trudno historia, która w pewnym sensie może zniesmaczać. Owiana jest nutą zakazanej zdrady, a to z kolei jest czymś, czego nie akceptuję. Mimo to autorce udało się mnie urzec i zastanawiając się dlaczego, zrozumiałam, że zobaczyłam w tej historii tak wiele pięknych prawd o życiu. Uświadamia ona bowiem, że nigdy nie wiadomo co nas czeka. Pokazuje, że czasami nawet trudne relacje są w stanie jakoś się poukładać. Uświadamia, że czasami trzymamy w sobie wiele blizn i chociaż nie pokazujemy ich na zewnątrz, to są gdzieś w środku  nas, wypalając wciąż na nowo naszą duszę. Pokazuje, jak łatwo jest się zagubić w tym naszym życiu i jak ciężko potem na nowo odnaleźć. Sporo miejsca poświęca też relacji człowiek - zwierzę, bo znajdziemy tutaj psa Pirata, który był poniekąd strażnikiem Ingi. I może jestem czasami za dużą romantyczką, ale to, co jeszcze mnie urzekło to fakt, że zobaczyłam w tej historii przesłanie dotyczące istnienia bratnich dusz... Bo nawet jeżeli coś rozdzieli je na ziemi, to kto wie, co będzie potem - wtedy, "kiedy będziemy deszczem"? Wspaniała historia, którą polecam każdemu. 

      Bohaterowie zostali wykreowani bardzo dobrze. Inga jawiła się jako kobieta, która pragnęła w swoim życiu wielu rzeczy, a w pewnym momencie zagubiła się na tyle, by szukać czegoś, co ponownie tknie w niej tę zagaszoną iskrę. Była jednocześnie tak krucha emocjonalnie, że w jakimś stopniu myślę, że mogłabym znaleźć z nią nić porozumienia. Inne, istotne postacie tej historii to Marc - mąż kobiety, który był bohaterem, wobec jakiego przyjmowało się raczej neutralną postawę oraz Robin - który cóż, mnie osobiście przyciągał, być może swoją tajemniczością, a jednocześnie niezwykłą dojrzałością emocjonalną. Stąd też uważam, że autorka świetnie wykreowała swoje postacie.

      Podsumowując, "Kiedy będziemy deszczem" to książka, która chwyta za serce. Jak dla mnie to piękna powieść z wątkiem kryminalnym, który mimo tego, że było go niewiele, to gdy już się pojawiał, niezwykle trzymał w napięciu, a rozwiązanie jakie ze sobą niósł było niezwykle zaskakujące. Polecam Wam zatem sięgnięcie po tę książkę, bo uwierzcie mi - warto! 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - WybebeszamyBooks
WybebeszamyBooks
Przeczytane:2017-01-18, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Żyło we mnie dotychczas jakieś przekonanie. Swego rodzaju zbiór etykiet, które doczepiałam niektórym gatunkom. Kryminały były dla mnie na ten przykład zawsze albo zbyt zagmatwane, albo zbyt krwiożercze, albo zwyczajnie zbyt nudne. Rzadko kiedy autorzy potrafili zdobyć mnie wypośrodkowanym stylem. Powiedzieć, że jestem wybredna? To za mało. Dlatego do "Kiedy będziemy deszczem" podchodziłam z rezerwą. Sprawa Ingi de Graaf wzbudzała moje wątpliwość. Kobieta zamężna, matka dwójki dzieci, mieszkanka Holandii, z urodzenia Polka. Co takiego mogło jej się przydarzyć? Takie myśli, podszyte czytelniczą pychą, przewijały się przez moją głowę. Po raz kolejny, i na pewno nie ostatni, zostałam przywołana do porządku. Pokornie wróciłam do szeregu, bo autorka pokazała mi, że sama klasyfikacja książki do jednego z gatunków, nie ogranicza autora. Wręcz przeciwnie. KROPLA Mówi się, że kropla drąży skałę. To powiedzenie odzwierciedla tempo tej książki. Jest powolne. Rozlane. Jednocześnie nie nużące. Właśnie dzięki spokojnej wędrówce kropel, jakimi są słowa, możemy skupić się na meritum. Historia, którą poznajemy, a która opowiedziana jest dłońmi Ingi de Graaf, ruchami jej nadgarstków i stuknięciami palców o klawiaturę, nie walczy o naszą uwagę ze zbrodnią. Nie musi. Jej rola nie jest ograniczona. Prócz wysunięcia motywu, ma również prawdziwie wprowadzić nas w życie Ingi. Związać nas z nią i zainteresować całkiem innym aspektem książki. "Walczymy, uciekamy lub popadamy w odrętwienie. Kiedy rozglądam się wkoło, mam wrażenie, że mężczyźni częściej uciekają: w pracę, w swoje ważne sprawy. My, kobiety, zamarzamy. Popadamy w nieczucie, w automatyzm, bo tak łatwiej, nic nie boli w zdrętwiałej duszy. (...) Nawet jeśli zaczynamy jako wojowniczki, zdecydowane walczyć do upadłego, zwykle kończymy jako bryły lodu. W ten sposób możemy żyć dalej, nie żyjąc." Opowieść Ingi to trochę obraz kobiety samotnej i zaniedbanej, trochę szkic dorastania i godzenia się ze zmianami i przemijaniem. Można powiedzieć, że jest to też sąd nad błądzącymi, którzy poszukują miłość i szczęścia sprzeniewierzając się przykazaniom i własnym zasadom. Skradająca się zbrodnia jest jedynie podkładem. Tłem, które nadaje dreszczyku całej książce, ale nie zamazuje głównej idei. DESZCZ "Kiedy będziemy deszczem" to przede wszystkim książka o życiu. Prostym, prozaicznym, pełnym codziennych, syzyfowych prac - życiu, które zna każda kobieta. Matka i żona. Dlatego tak łatwo utożsamić się z Ingą. Jej sytuacja życiowa, wybory i odkładane decyzje wydają się nam tak dobrze znajome. W każdym słowie poszukujemy sygnałów, które mogłyby naprowadzić któregoś z bohaterów na trop. Zapowiedzieć zbrodnię. Wyjaśnić jej motywy. Problem w tym, że żadnych znaczących śladów nie znajdujemy. Jeżeli postawimy się w pozycji bohaterów, nie będziemy w stanie zdefiniować źródła niepokojącego uczucia. Pozostanie ono w sferze niewyjaśnionych przeczuć. Do czasu. Do czasu, aż kobieta znika. "Mówią, że największą siłą napędzającą nasz byt jest miłość. Ale to kłamstwo, iluzja, życzeniowe myślenie. Miłość, choćby nie wiem jak silna, jest niczym w obliczu śmierci. (...) Śmierć zawsze przychodzi, jest niezmienna i nieubłagana, konsekwentna i nieulegająca wpływom. (...) Śmierć po prostu jest. Zawsze. Potężna siła." Książka jest niesztampowa. Nie tylko ze względu na rozbudowany wątek obyczajowy, ale z powodu świadomości czytelnika. Poziom naszej wiedzy jest niezwykle wysoki. Już od początku możemy zorientować się, kto jest mordercą. Nie jest to powiedziane wprost, ale domyśliłam się dość szybko. Było to dla mnie nie tylko niespodziewane. Oczekiwałam też po sobie lekkiego zmieszania. Może zniesmaczenia? Stało się inaczej. Jeszcze bardziej wciągnęłam się w książkę. Jeszcze gorliwiej poszukiwałam odpowiedzi na męczące mnie pytanie. Jaki był motyw? ŚWIEŻOŚĆ Bicie mojego serca kilkukrotnie przyśpieszyło. "Kiedy będziemy deszczem" rzuciła nowe światło na życie, książki i codzienność. Pozwoliła zinterpretować rzeczywistość, ponieważ właśnie o niej traktowała. Nie jestem ekspertką w sprawie kryminałów czy thrillerów, ani ich wielką fanką, ale właśnie takie książki coraz bardziej przekonują mnie do tego gatunku. Wskazują kierunek i pozwalają zrozumieć, jak ograniczam swój umysł, gdy zamykam oczy na nowe i nieznane. Szczerze polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - RudaRecenzuje
RudaRecenzuje
Przeczytane:2017-01-17, Przeczytałam,

Ona jedna przeciwko całemu światu- nieposkromionym dzieciom, niespełnionym nadziejom, nieszczęściom małżeńskim. Rozdarta między tym, czego by chciała, a tym do czego się zobowiązała. Kuszona perspektywą lepszego jutra.

„To było wszystko co jej pozostało po marzeniach i oczekiwaniach? To było życie, które wybrała? Rzeczywistość złożona z miliona prostych czynności, których nikt nie zauważał, które pożerają jej cały czas i wszystkie siły witalne. Pusty pokój, dni przepełnione, a sprawiające wrażenie pustych, nieobecny mąż”.

„Kiedy będziemy deszczem”  to książka, po której spodziewałam się czegoś zupełnie innego- samej realizacji tematu, więcej mrocznych tropów, bardziej skomplikowanego śledztwa policyjnego. Elementy te zostały zastąpione, a raczej zdominowane, wątkami związanymi z rodziną, macierzyństwem, spełnieniem zawodowym i prywatnym. I muszę przyznać, że zamiana ta wyszła autorce jak najbardziej na korzyść.

Inga nie jest szczęśliwa. Matczyne obowiązki, słaby kontakt z partnerem, brak przyjaciół coraz bardziej ją uwierają. Kobieta odczuwa narastające zmęczenie i stres, którego nie sposób rozładować. Chętnie dzieli się szczegółami w niezwykle osobistych mailach. Przyznam szczerze, że momentami czułam się bardzo przytłoczona, a nawet lekko przerażona jej wyznaniami. Miałam wrażenie, jakby to na mojej szyi zaciskała się pętla zbudowana z rodzinnych powinności, a ciężary spadały na moje ramiona bez żadnego ostrzeżenia. Dawno nie czytałam powieści przedstawiającej macierzyństwo w taki sposób- nie jako spełnienie marzeń, a proces, który faktycznie może zmęczyć, obciążyć, sprawiać, że rodzi się w nas bunt.

Autorka stworzyła bardzo emocjonalną i smutną powieść, określającą rolę wielu kobiet w dzisiejszych czasach. To osobisty, przepełniony refleksjami, goryczą i niespełnionymi marzeniami portret kury domowej, samotnie zamkniętej w wieży zbudowanej z niedomówień i złamanych obietnic. Kolejne rozdziały mocno mnie zastanawiały i sprawiały, że popadałam w coraz większą złość, jednocześnie obawiając się, że moje życie mogłoby również tak kiedyś wyglądać i zastanawiając się, co zrobić, by do tego nie dopuścić.

„Macierzyństwo i małżeństwo odbierają nam, kobietom, tożsamość. Zamieniamy się w automaty czynne całą dobę, wypełniające swoje obowiązki. Stajemy się tłem, niewidocznym mechanizmem, dzięki któremu wszystko działa, jak należy”.

Przeminione marzenia i dni wypełnione frustracją stają się dobrym fundamentem do stworzenia dziwnej, niepokojącej i nieprzyszłościowej relacji. Obserwujemy zalążki tego uczucia, z jednej strony ciesząc się, że bohaterka będzie mogła liczyć na pomocne ramię i odrobinę wsparcia, z drugiej jednak pragnąc ją ostrzec i odciągnąć od niej tego mężczyznę. Co najważniejsze autorka nie oferuje nam płomiennego romansu, a ta zdrada nie boli. To pochmurna i deszczowa historia poprzetykana promieniami szczerego uczucia, które zdarza się raz w życiu.

Ta historia może nas zasmucić, nie brak w niej gorzkich fragmentów, niesie ze sobą łzy, złość, obawy. Znalazłam wszystko, mnóstwo emocji i pragnień, choć nadzieja na lepsze jutro została starannie ukryta. To z pewnością jedna z tych powieści, którą każdy czytelnik odbierze inaczej, doszukując się w niej wielu plusów, ale też braków, jakie można by policzyć na minus- zależnie od tego, czego oczekujemy i jak bardzo jesteśmy elastyczni wobec przekazanej nam treści.

Spodziewałam się interesującego policyjnego śledztwa, bo na takie autorka zrobiła mi apetyt na początku książki. Tymczasem konstrukcja powieści okazała się zgoła inna- śledztwo rozpoczyna i zamyka powieść, gubiąc się w codzienności Ingi. Taki obrót akcji nieco mnie zaskoczył, ale niekoniecznie mi przeszkadzał. Liczyłam również na więcej elementów charakterystycznych dla thrillera, ale może takie stonowane tło nie jest najgorszym pomysłem. Eijkelenborg zachowała się całkowicie fair oferując prostą, a jednak emocjonalną i refleksyjną historię, mądrze i składnie napisaną, uzupełnioną pełnowymiarowymi bohaterami i nostalgiczną otoczką. 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2017-01-12, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
"Rozczarowanie to nic innego jak odczarowanie naszych nierealistycznych oczekiwań wobec ludzi, zdarzeń, sytuacji, siebie samych. Zawody są częścią życia, nieuniknioną i niedocenianą." Nie spodziewałam się, że będzie to tak satysfakcjonująca lektura, oczekiwałam rozrywki w typowym klimacie thrillera, a otrzymałam wspaniałe studium ludzkich marzeń, pragnień i potrzeb. Rewelacyjnie czyta się tę powieść, intrygująco prowadzi przez zawiłości ludzkich losów, uczucie niespełnienia, rozczarowania, zawodu, rozgoryczenia, ale także pożądania za głosem serca, wolą odmiany, apetytem na skosztowanie ciepłych barw życia. Trudna i kręta droga dążenia do spełnienia i samorealizacji, niebezpieczne igranie z kuszącymi fantazjami, poddanie się kradzionym w ukryciu chwilom szczęścia i radości, długo oczekiwanej zauważalności. Dominika van Eijkelenborg wykreowała niezwykły profil głównej bohaterki, bardzo wyrazisty, przekonujący i jakże podobny do wielu z nas. Czujemy, że przyglądanie się zmaganiom i wyzwaniom trzydziestopięcioletniej kobiety wciąga nas coraz bardziej, wprost nie możemy się od tej fascynującej historii oderwać, staje się nam bardzo bliska. Autorka pięknie operuje słowem, plastycznie opisuje miejsca i zdarzenia, sugestywnie oddaje emocje, czujemy ten wyjątkowy warsztat pisarski, niezwykłą umiejętność przyciągania uwagi czytelnika, angażowanie go w fabułę, wytwarzanie chęci spoglądania na własne życie z perspektywy kluczowej postaci powieści. Inga de Graaf, Polka, matka dwójki małych dzieci, żona robiącego karierę holenderskiego maklera, żyje w kokonie zapomnienia, mydlanej bańce zwyczajności, rutyny, znużenia i przewidywalności, z których nie może się wydostać i oswobodzić, a które dryfują na lekkim podmuchu marzeń. Powszedniość ogarnia wszystkie zmysły, zakradają się depresyjne myśli, wrażenie bezsensu, ponure przemyślenia, wzmożone poczucie klęski i niepewności siebie. Zawodowe marzenia nieuchronnie odpływają wraz z przybywającymi latami. Nie jest to szczęśliwy obraz wymarzonego życia. Szara codzienność źle wpływa na psychikę kobiety. Pozorność szybko przestaje być wystarczającym substytutem. Pomimo obecności bliskich osób, pojawia się dołująca samotność. Niespodziewanie podczas zajęć z łucznictwa Inga zaczyna przebudzać się z ogarniającego ją marazmu. Stopniowo ponownie odkrywa i definiuje siebie, zmierza ku radośniejszej stronie życia. Jednak wkrada się również niebezpieczny chaos, złowieszcze zdarzenia, mnóstwo oszustw, kłamstw, niedomówień, zatajonych tajemnic. Czy faktycznie kobieta osiąga to, o co jej chodziło? W jaki sposób przyjdzie jej zapłacić za nową tożsamość i intrygującą znajomość? Jakie ryzyko zdecyduje się podjąć w imię obrony własnych marzeń? Czy wyczuje na czas zagrożenie, dostrzeże podstępny i zwodniczy uśmiech losu? Ale teraz, najważniejszym zadaniem dla lokalnej policji staje się odnalezienie Ingi, gdyż zaginęła, nie wróciła do domu po spacerze z psem. Świetnie odmalowana atmosfera jednego z wielu małych miasteczek Fryzji, prowincji znanej z gospodarki rolniczej i turystyki żeglarskiej. Z każdym rozdziałem wkrada się coraz większy niepokój, lęki i obawy intensyfikują się, jednak z wyjątkiem zakończenia, nie ma tu mocnych uderzeń, dynamicznej akcji i sensacyjnych wątków. I dobrze, gdyż w tej historii znajdują one małe uzasadnienie, a zaproponowana przez autorkę forma narracji i podkręcania tempa fabuły, jest bardzo obrazowa i satysfakcjonująca, prowadzona z wyczuciem, przenikliwie i pasjonująco. Thriller opiera się na intrygujących wątkach psychologicznych, licznych retrospekcjach, dociekliwym rozpoznawaniu przyczyn i interesującym dostrzeganiu skutków zdarzeń. bookendorfina.pl
Link do opinii

" Są dwa rodzaje bólu. Ten którego źródło jest widoczne, który pozostawia blizny, i ten w twoim wnętrzu, niezlokalizowany dziwny w którego epicentrum nie możesz wbić zębów paznokci, ostrza. Możesz go tylko na, chwilę zagłuszyć "


Inga mieszka w Holandii. Przeprowadziła się tam Kiedy Zakochała się w Marcu.Kobieta ma dwójkę dzieci, jednak jej życie w pewnym momencie, staje się do nie do zniesienia. Ciągle starał się być wzorową mamą i żoną. Rozpaczliwie szuka zrozumienia pomocy ucieczki i zapomnienia. W pewnym momencie pozorne życie które stworzyła jest ponad jej siły  Pewnego dnia znika. Danie mi męża wiodła zupełnie zwyczajne życie. Była kochającą żoną i matką, jednak korespondencja mailowa którą zostawiła zdaje się temu zupełnie przeczyć. 


Kiedy przeczytałam opis wiedziałam że muszę sięgnąć po Kiedy będziemy deszczem. Jak tylko zaczęłam czytać fabuła wydawała mi się chwilami naprawdę nudna. Nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać. Chwilami myślałam, że to zdecydowanie nie jest książka dla mnie. Jednak z każdą stroną ta historia wciągała mnie coraz bardziej. Na szczęście fabuła w końcu nabrała tempa. Nie spodziewałam się że będę przy niej płakać i to aż dwa razy. Główna bohaterka ma bardzo  głębokie przemyślenia na temat życia, więc wpadło sporo wartościowych cytatów. 

"Kiedy będziemy deszczem" to książka, która opowiada o życiu Ingi, łączy w sobie nie tylko zagubienie, i zrezygnowanie głównej bohaterki ale również pewnien rodzaj mroku i tajemnice.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Esclavo
Esclavo
Przeczytane:2022-01-02, Ocena: 4, Przeczytałam,

Moje pierwsze spotkanie autorką, wypadło dość specyficznie. Oczywiście nastawiałam się na mocno wciągający thriller, a dostałam niespieszną powieść obyczajową.

To niezwykle klimatyczna, mroczna opowieść o kobiecie, której sekrety i tajemnice wyłaniają się z każdą stroną.  Atmosfera jest ciężka, mroczna, a podczas czytania towarzyszy nam ciągły niepokój. Co do samej fabuły, to byłam zaciekawiona, chociaż są tu momenty przegadane i wtedy ta powieść trochę mi się dłużyła. Jednak ten stateczny, choć plastyczny styl, na pewno znajdzie swoich fanów.

Było poprawnie, chociaż to, że czytanie przeciągało się w czasie, trochę tej powieści ujmuje. Mimo tego, nie żałuję sięgnięcia po nią i wejścia w rolę obserwatora ludzkich zachowań.

Link do opinii

"Ma­cie­rzyń­stwo i mał­żeń­stwo od­bie­ra­ją nam, ko­bie­tom, toż­sa­mość. Za­mie­nia­my się w au­to­ma­ty czyn­ne całą dobę, wy­peł­nia­ją­ce swoje obo­wiąz­ki, dba­ją­ce o po­trze­by wszyst­kich wokół. Sta­je­my się tłem, nie­wi­docz­nym me­cha­ni­zmem, dzię­ki któ­re­mu wszyst­ko dzia­ła, jak na­le­ży."

Takim akcentem zacznę to, co chcę napisać. Fabuła jest naprawdę super. To jedyna książka z mocnym psim akcentem, która mi się podoba. Inga skradła moje serce. Poznajemy jej przeszłość, teraźniejszość, myśli, odczucia i stajemy się niemymi świadkami jej wewnętrznej przemiany. Przemiany pozytywnej, która doprowadza do tragedii.

To taka lektura, która spodoba się czytelnikom obu płci. Nie jest to typowa obyczajówka, ani typowy romans. To mieszanka gatunkowa. To historia kobiety, która utknęła w martwym punkcie, straciła siebie, nadzieję na zmianę, zapomniała kim jest i tylko zbieg okoliczności sprawia, że jej serce zaczyna w końcu bić. Krok po kroku znajduje radość z drobnych rzeczy. Krok po kroku buduje swoje poczucie wartości. Krok po kroku z uciekinierki, matki dwójki dzieci, mężatki, staje się uśmiechniętą, pełną życia kobietą. Niestety odbywa się to wielkim kosztem i tu tkwi haczyk. Nie każdy z was będzie zachwycony postawą Ingi.
Należę do kręgu osób, które uważają, że wszystko zależy od nas samych. Najważniejsze, to wyjść ze strefy komfortu, popuścić smycz i dać sobie szansę. Szansę na to, żeby żyć, ale tak naprawdę po prostu żyć. Gdy jednak spadnie deszcz, zawsze trzeba pamiętać, że przyjdzie po nim słońce, a nawet tęcza.

Książkę oczywiście polecam i młodszym i starszym czytelnikom. Okładka pierwszego wydania została zmieniona. Znajdziecie ją już pod inną.

Link do opinii
Avatar użytkownika - moniapili
moniapili
Przeczytane:2018-03-18, Ocena: 3, Przeczytałam,
Inne książki autora
Rzeczy, które robimy w ciemności
Dominika van Eijkelenborg0
Okładka ksiązki - Rzeczy, które robimy w ciemności

Tylko w ciemności można naprawdę zobaczyć siebie. Mroczny thriller psychologiczny, który odkrywa najmroczniejsze zakamarki duszy. Kariera Joanny...

Czuły punkt
Dominika van Eijkelenborg0
Okładka ksiązki - Czuły punkt

To był piękny, upalny majowy wieczór. Weronika szła ulicą, szczęśliwa i zakochana. Nie przestraszyła się, kiedy usłyszała, jak ktoś otwiera drzwi samochodu...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy