Historia pszczół


Tom 0 cyklu Kwartet klimatyczny
Ocena: 5.05 (41 głosów)
Inne wydania:

Nowa limitowana edycja słynnej powieści Mai Lunde

Trzy intrygujące historie, zwyczajni, a jednak niezwykli bohaterowie, pszczoły i walka o przyszłość naszej cywilizacji.

Epicka w swoim wymiarze, rozgrywana na trzech płaszczyznach czasowych, opowieść, której spoiwem są... pszczoły.

Anglia, rok 1857. William marzył o karierze naukowca przyrodnika. Los jednak chciał inaczej. Żona, gromadka dzieci i sklep z nasionami. Poczucie życiowej porażki sprawiło, że William pogrąża się w depresji. Ponowne natchnienie przychodzi wraz z dawnym naukowym wywodem na temat życia pszczół. William postanawia zbudować ul. Ul, który przyniesie jemu i jego potomkom zaszczyty i sławę...

Stany Zjednoczone, rok 2007. George jest hodowcą pszczół i właścicielem kilkuset uli. Chce rozwijać swoją farmę, by przekazać ją w spadku jedynemu synowi. Cóż z tego, skoro jego marzenia są tak dalekie od marzeń żony i syna. W dodatku wśród pszczelarzy coraz częściej pojawiają się pogłoski o niewyjaśnionej śmierci setek tysięcy owadów.

Chiny, rok 2098. Jedyne miejsce na ziemi, które poradziło sobie z katastrofą. Młoda kobieta Tao całymi dniami ręcznie zapyla drzewa owocowe, które są podstawą gospodarki Chin. Rozpaczliwe chce dać synkowi szansę lepszego życia - życia nadzorcy...

Historia pszczół to do bólu prawdziwa  powieść doskonale ukazująca meandry ludzkiej psychiki, napięcia między rodzicami i dziećmi, dojmującą szarość dnia codziennego i pasję, która daje siłę do walki o lepsze jutro. Maja Lunde porusza te wszystkie tematy snując równoległą i porywającą opowieść o niezwykłych owadach, ich miejscu w przyrodzie i ludzkiej cywilizacji.

Informacje dodatkowe o Historia pszczół :

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2017-06-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788308063675
Liczba stron: 520
Tytuł oryginału: Bienes Historie, roman
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Anna Marciniakówna

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Historia pszczół

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Historia pszczół - opinie o książce

Kiedyś przeczytałam, że nie jesteśmy w stanie zniszczyć naszej planety, ale warunki do naszej na niej egzystencji już tak. Nie napawa to optymizmem, ale patrząc, w jakim kierunku zmierzamy, to taki scenariusz jest dość prawdopodobny.

„Historia pszczół” Mai Lunde jest pierwszą częścią cyklu „Kwartet klimatyczny”. Z jednej strony z pewnością stanowi przestrogę ukazującą możliwe konsekwencje naszych działań, z drugiej jednak promykiem nadziei, że może nie do końca jesteśmy straceni. W tej wielowątkowej powieści autorka mistrzowsko splata trzy różne historie, ukazując, jak losy ludzi na przestrzeni wieków są nierozerwalnie związane z losem pszczół.

W roku 2098 w Syczuanie poznajemy Tao, która próbuje przetrwać w świecie bez pszczół. Ręczne zapylanie kwiatów jest pracą wyczerpującą, ale i jedynym wyjściem, by zapewnić ilości jedzenia pozwalające przeżyć. Jest to dystopijna wizja świata, w którym natura zostaje poważnie naruszona, a konsekwencje zaniedbań ekologicznych i degradacji środowiska wydają się nieodwracalne.

W roku 1852, w Anglii, śledzimy losy Williama, którego z głębokiej depresji wyrywa chęć zbudowania ula z udogodnieniami dla pszczół i człowieka, których dotychczas nikt nie zastosował. Jego historia, dość przygnębiająca, ukazuje nie tylko osobiste tragedie, ale także szerszy kontekst społeczny związany z ograniczeniami narzucanymi przez ówczesne czasy na zdolne i inteligentne kobiety, jaką jest jego córka.

W 2007 roku, w Stanach Zjednoczonych, spotykamy George’a, pszczelarza, który borykając się z trudnościami marzy jednak, by jego syn przejął rodzinny interes. Poszerzający się problem znikania pszczół dotyka w końcu i jego, a wybrana przez jego syna ścieżka życiowa może mieć dużo większe znaczenie niż George mógłby oczekiwać.

Maja Lunde umiejętnie łączy te trzy różne opowieści i linie czasowe, tworząc poruszający obraz naszego świata i możliwej, katastrofalnej przyszłości. Bo "Historia pszczół" to nie książka o owadach, ale o ludziach – ich marzeniach, lękach i popełnianych błędach. Każda z postaci jest na swój sposób tragiczna, ale nie można odmówić im również pasji i woli walki. Szczególnie determinacja, ale i siła Tao, by wznieść się poza osobistą stratę dla dobra ogółu zasługują na uznanie. Ich historie poruszają wrażliwe struny naszych serc, ale i budzą refleksję nad konsekwencjami naszych działań.

Autorka stawia przed czytelnikami ważne pytania dotyczące odpowiedzialności za środowisko, pokazując, że los pszczół i ludzi jest nierozerwalnie związany. Trudno pozbyć się wrażenia, że odpowiedzi, których na nie udzielamy prowadzą nas ewidentnie w kierunku wskazanej w powieści niewesołej przyszłości. Przyszłości zagrażającej przetrwaniu ludzkiego gatunku. Czy mamy jeszcze czas, by zatrzymać kości domina przewracające się z nieubłaganą nieuchronnością, albo skierować je na właściwe tory?

Link do opinii

Ku przestrodze

Kiedy pszczoła zniknie z powierzchni Ziemi, człowiekowi pozostaną już tylko cztery lata życia. Skoro nie będzie pszczół, nie będzie też zapylania. Zabraknie więc roślin, potem zwierząt, wreszcie przyjdzie kolej na człowieka...

Karol Darwin

Epicka powieść Mai Lunde rozgrywa się w trzech czasoprzestrzeniach i niesie ważne przesłanie. W mojej ocenie, takie teksty powinny być omawiane z młodzieżą szkolną.

Trzy narracje, różni bohaterowie i wspólny mianownik – pszczoły. Refleksja prawdziwa i bolesna, jeśli zaniedbamy Naturę, zabijemy samych siebie. Nie jest to historia dla „ekoświrów”, nie ma tu nachalności i ekoterroryzmu, raczej spokojne pokazywanie możliwości i konsekwencji. A prawda przemycana jest między wierszami.

To historia trzech osób: Wiliama, George’a i Teo. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
William jest mężczyzną żyjącym w 1852 roku, poznajemy go w chwili, gdy dopada go niezwykła choroba. Dziś nazwalibyśmy ją depresją, wtedy nie było diagnozy. Domowy lekarz był bezradny - czarnowidztwo, smutek, melancholia – nie do leczenia. Ojciec siedmiorga dzieci jest przyrodnikiem-amatorem i pewnego razu wpada na pomysł skonstruowania nowoczesnego projektu ula.

Kolejny bohater George prowadzi własną hodowlę pszczół i marzy, by spadkobiercą tej pasieki był jego syn. Pragnienia rodziców, nie zawsze są pragnieniami dzieci. Poza opisem pszczelarstwa mamy tu więc ciekawy wątek skomplikowanych relacji rodzinnych. Potrzeby akceptacji i szukania własnej drogi w życiu. Wątek rozgrywa się współcześnie, w 2007 roku.

Najbliższa mi bohaterka Teo - kobieta z przyszłości, żyjąca w Chinach w dystopijnym świecie. To świat okaleczony, w którym pszczół już nie ma. Do jej obowiązków należy ręczne zapylanie drzew, a codzienna rutyna jest przerywana krótkimi chwilami radości, płynącej z domowej nauki syna Wei-Wena. Pewnego dnia i ta radość zostanie jej zabrana…

Historie przeplatają się ze sobą. Łączą jak misterna układanka. Każdy rozdział to puzzel, niby nie związany, o innym kształcie, a ostatecznie niezbędny, przemyślany tworzący obraz całości. Zresztą ujął mnie ten zabieg kompozycyjny. Przeplatanie historii sprawiało, że byłam ciekawa dalszego ciągu, gdybym je czytała po kolei nie byłoby takiej frajdy.

Mimo znacznej objętości, książkę czyta się bardzo szybko. Język jest plastyczny, obrazowy i przyjazny. Nawet niezbędna dawka wiedzy i informacji o pszczołach przekazana jest w sposób łatwo przyswajalny. Jestem pod dużym wrażeniem.

Link do opinii

"Historia pszczół" to książka opowiedziana z trzech perspektyw.
William to przyrodnik, który żyje w 1852 roku i po pewnej nieprzyjemniej dla niego rozmowie, od wielu miesięcy nie rusza się z łóżka.
2009 rok. George ma nadzieję, że jego syn Tom pójdzie w jego ślady i również zostanie pszczelarzem. Jednak on ma zupełnie inne plany na przyszłość. Dodatkowo coraz częściej słyszy się o masowym opuszczaniu uli przez zamieszkujące je owady.
Tao żyje w 2098 roku w świecie, w którym nie ma już pszczół. Od rana do wieczora pracuje nad zapylaniem kwiatów. Jednak pewnego nieszczęśliwego dnia jej syn znika w tajemniczych okolicznościach. Kobieta zrobi wszystko, by odnaleźć syna.
Ta książka wywołała we mnie ogrom emocji. Została napisana wspaniale, z każdej z trzech perspektyw czujemy inny klimat powieści. Dzięki krótkim rozdziałom i całkiem sporej czcionce czytało się ją bardzo szybko. Nie mogłam oderwać się od tych historii. Każdy z bohaterów był inny. Mieli różne problemy, żyli w innych czasach i kierowali się odmiennymi priorytetami życiowymi. Prawie wszystkie przemyślenia każdego z nich były po prostu przepiękne i niesamowicie opisane. I - o dziwo - nie łączyły ich tylko pszczółki. Domyśliłam się, jakie jest powiązanie między George'm a Williamem, ale reszta? Po prostu wow i brak słów.
Problem wyginięcia pszczół i ich wpływu na nasze środowisko, który ciągnął się przez całą książkę to coś naprawdę okropnego.
Nie w sensie poetyckim - było to opisane wspaniale i bardzo uświadamiało. Ale sam fakt, że coś takiego może się wydarzyć...
Ta powieść przedstawia bardzo przystępnie wiele ważnych spraw. Już teraz mówi się o tym, jak okropne skutki może wywołać wyginięcie tych pożytecznych owadów. Jednak mówi się o tym o wiele za mało.
Ta książka to historia o bezsilności, ambicji i nadziei na lepsze jutro.
A to wszystko przeplatają i łączą w całość pszczółki.
A w zasadzie, w większości ich brak.
Ocena: 10/10

Link do opinii
Avatar użytkownika - wrotka
wrotka
Przeczytane:2017-10-02, Ocena: 5, Przeczytałam,

TRZY KONTYNENTY, TRZY EPOKI, TRZY POSTACI   Trzy zupełnie różne, niezależne od siebie historie, które przeplatając się wzajemnie splatają ludzkie losy z losem pszczół. Najpierw poznajemy TAO żyjącą w 2098, w apokaliptycznym świecie bez pszczół. William to przyrodnik-wizjoner, mieszkający w Anglii w połowie XIX wieku. Trzecia historia opowiada o Georgu, właścicielu pasieki, żyjącym na początku XX wieku.    "Historia pszczół" to nie tylko opowieść o historii hodowli pszczół i relacji człowieka z naturą, to także znakomicie przedstawione przez autorkę relacje rodzinne, odwieczny konflikt pokoleń, trudne wybory życiowe.   Książkę czyta się niespiesznie, wręcz leniwie. Nie oznacza to jednak, że jest czytadełkiem. Jest to jedna z tych książek, które pozostawiają ślad w naszej duszy i każą nam się zastanowić dokąd zmierza współczesny, pełen "chemicznych ulepszaczy" świat.     "Rozwój ludzkości nabierał tempa, pszczoły za nim nie nadążały. No i ginęły"

wrotkaczyta.blogspot.com -

Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2017-11-28,

GORZKI MIÓD

„Jeśli z Ziemi zniknie pszczoła, człowiekowi pozostaną tylko cztery lata życia; nie ma więcej pszczół, nie ma więcej zapylania, nie ma więcej roślin, nie ma więcej zwierząt, nie ma więcej ludzi…”. Te przypisywane Einsteinowi słowa anonimowego autora śmiało mogą posłużyć za motto niniejszej powieści. Maja Lunde, wziąwszy pod lupę pszczoły, przygląda się temu, co czekać może nasz świat, w którym owych owadów zabrakło. Przede wszystkim jednak przez ich pryzmat przygląda się nam, ludziom i naszej historii – tej minionej, tej, która dzieje się na naszych oczach oraz tej, którą dopiero napiszemy. I robi to w znakomitym stylu.

Maryville, Hertfordshire, Anglia, rok 1852. William jest pogrążonym w depresji przyrodnikiem, który stracił pasję do wszystkiego. Nie pomagają żadne ówczesne metody leczenia, nie pomagają rozmowy ani ludzie. W końcu mężczyzna trafia jednak na coś, co rozpali w nim tę zapomnianą iskrę – projekt ulepszonego ula, który zaczyna analizować chcąc stworzyć coś jeszcze lepszego.
Autumn Hill, Ohio, USA, rok 2007. Życie George’a wydaje się ułożone, ale ten stan rzeczy powoli ulega zmianie. Kiedy jego syn przyjeżdża do domu z college’u, staje się jasne, że wbrew oczekiwaniom nie przejmie on rodzinnego interesu w postaci hodowli pszczół. Jakby tego było mało w Stanach Zjednoczonych zaczynają wymierać te owady i perspektywy na przyszłość zaczynają malować się w czarnych barwach.
Dystrykt 242, Shirong, Syczuan, rok 2098. Pszczoły wyginęły, ich los podzieliło większość innych owadów, a co za tym idzie, wiele roślin i zwierząt. Mieszkańcy kraju, kiedy pojawił się pierwszy taki kryzys, zaczęli własnoręcznie zapylać drzewa. Teraz jednak, chociaż przodują w tym zawodzie, na świecie panuje głód, a do pracy angażowane są nawet małe dzieci. Pracującą przy zapylaniu kwiatów Tao marzy o lepszej przyszłości dla swojego synka, wie jednak, że nie będzie miał on szans na normalne dzieciństwo. Niestety pewnego dnia okazuje się, że może to być dla niego najmniejszy z problemów…

Powieść stworzona przez Maję Lunde to połączenie science fiction, historii obyczajowej, dramatu rodzinnego i opowieści historycznej z nutką thrillera, którą czyta się znakomicie, szybko, lekko, ale nie bezrefleksyjnie. „Historia pszczół” powstała po to, by skłonić nas do myślenia – nie koniecznie tylko o owadach, które produkują miód i ich znaczeniu dla nas. Światowy kataklizm blednie tu w obliczu prywatnych tragedii i problemów, dokładnie tak, jak to bywa w życiu, a prawdziwe znaczenie drobnych rzeczy człowiek odkrywa dopiero wtedy, kiedy nie może się z nich cieszyć. Niby proste wnioski, niby oczywiste, ale Maja Lunde podała je w znakomitym stylu, nie oczywistym, za to bardzo życiowym. Zmieniają się czasy, zmienia się świat, ale człowiek pozostaje niezmienny, nieważne jak bardzo odciąłby się od swoich przodków.

Oczywiście można się sprzeczać czy też „Einstein” (a za nim autorka) miał rację co do pszczół, czy też nie (w końcu są tylko jednym z wielu gatunków odpowiedzialnych za zapylanie, a wymieranie gatunków ma miejsce od zarania dziejów bez szkody dla ogółu ekosystemu), ale nie da się sprzeczać co do wartości tej książki. „Historia pszczół” nie jest może wielkim traktatem filozoficznym, to w gruncie rzeczy prosta opowieść o życiu, ale ta prostota właśnie jest jej siłą. Lunde nie stara się na siłę zrobić arcydzieła, tworzy to co czuje, a jej szczerość ujmuje czytników. Warto poznać jej powieść, słodko-gorzką książkę, w której znajdą coś dla siebie miłośnicy fantastyki, utworów obyczajowych i katastroficznych. Polecam.

Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/07/20/historia-pszczol-maja-lunde/

Link do opinii
Autorka bardzo ciekawie przedstawiła świat z 1852, 2007 oraz 2098 r, przy czym ten ostatni rok jest przerażającą wizją przyszłości ludzkości. Bo umówmy się, pszczoły są nam bardzo potrzebne i to wiadomo nie od dziś. Te małe stworzonka zapylają rośliny, aby te mogły wydać plony, a plony to między innymi żywność, która jest potrzebna ludziom do przetrwania. Pomimo tego, że jest to książka obyczajowa, znajdziemy w niej mnóstwo naukowych faktów. Maja Lunde ma lekkie pióro, co sprawia, że książkę czyta nam się bardzo przyjemnie. Naukowe pojęcia, jakie tam znajdziemy, w żadnym stopniu nie wpływają na negatywny odbiór tekstu. Przyznam szczerze, że jestem aż zaskoczona poziomem jaki zaprezentowała sobą ta lektura. Jest pouczająca, ciekawa, wzruszająca oraz co najważniejsze- prawdziwa. A mówiąc ,,prawdziwa" mam na myśli to, że ukazuje jak te małe owady są nam potrzebne. Nikt tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego jak by wyglądało nasze życie, gdyby pszczoły wymarły. Niestety o tym się mówi bardzo rzadko albo wcale. Ostatnim razem słyszałam cokolwiek na ten temat mniej więcej dwa lata temu, a kto wie czy tych pszczół od tamtego czasu nie wyginęło znacznie więcej? Zdaję sobie sprawę, że w roku 2098 najprawdopodobniej ludzie zostaną już niemal całkowicie zastąpieni przez maszyny, ale tak czy siak wizja jaką opisała Maja Lunde jest straszna i jeszcze kilka lat temu, byłaby jak najbardziej prawdopodobna. Nie byłabym sobą, gdybym o tym nie wspomniała, a mianowicie książka została wydana PRZEPIĘKNIE. Wciąż nie mogę się napatrzeć na tą okładkę, jest po prostu obłędna. Stoi sobie na mojej półce z innymi książkami, ale jest niczym prawdziwa gwiazda wśród tych wszystkich miękkich okładek. Uważam, że jest to książka dla wszystkich. Każdy powinien po nią sięgnąć, choćby ze względu na to, że jest napisana bardzo dobrze i czytając ją możemy się z niej naprawdę dużo dowiedzieć. inthefuturelondon.blogspot.com
Link do opinii
Pszczoły. Chyba niewielu z nas obecnie zdaje sobie sprawę z tego jak ważne są te małe stworzonka dla prawidłowego funkcjonowania ekosystemu i całej planety. Oczywiście wszyscy wiemy, że dzięki nim rośliny mają owoce, ale chyba nie do końca jesteśmy świadomi tego jaki wpływ na nas wszystkich miałoby całkowite wyginięcie tego gatunku. Taką sytuację pokazuje Maja Lunde w swojej najnowszej książce, ale to nie wszystko. Autorka opowiada historie na przestrzeni trzech epok i wszystkie one w pewien sposób powiązane są z pszczołami. William to człowiek żyjący w XIX wieku, za sprawą pewnej książki odnajduje sens w życiu i całkowicie oddaje się obserwacji pszczół. George, właściciel pasieki, zmaga się z problemami związanymi z dziwnymi zniknięciami pszczół. Oprócz tego martwi się o syna, który nie chce przejąć po nim rodzinnego gospodarstwa. Natomiast Tao żyje w odległej przyszłości, w świecie, w którym pszczoły już dawno wyginęły i ludzie muszą sami zatroszczyć się o zapylanie roślin. Autorka w umiejętny sposób przeplata wszystkie trzy historie ze sobą, tak, że mamy wrażenie, że to jedna całość, podzielona tylko na kilka rozdziałów. Poznajemy trzy epoki, które mają istotne znaczenie dla pszczelarstwa. W pierwszej mamy do czynienia z rewolucyjnym ulem, druga przedstawia nam świat w momencie, w którym pszczoły zaczęły umierać, natomiast trzecia maluje przed nami smutny obraz planety pogrążonej w głodzie. Styl i język autorki sprawiły, że książkę dosłownie pochłonęłam w dwa dni. Powieść jest naprawdę bardzo wciągająca i przedstawia nam inteligentną i zmuszającą do refleksji opowieść o pszczołach.
Link do opinii
Zdecydowanie jedna z najlepszych lektur w 2016 r. Każdy powinien ją przeczytać.
Link do opinii
Ta książka zapowiadana była jako prawdziwy bestseller i ogromna gratka dla książkoholika. Na to też się nastawiałam. Niestety troszkę się zawiodłam. Ale nie był to taki całkowity zawód. Książka niewątpliwie była dobra, ale chyba spodziewałam się czegoś odrobinę lepszego. Ale zacznijmy od początku. Na samym starcie poznajemy troje różnych bohaterów. Każdy reprezentuje określony czas w historii i zajmuje się w życiu czymś zupełnie innym. Każdy sam jest narratorem swojej historii i przedstawia nam ją w ciekawy sposób. I tu z samego początku pojawił mi się problem. Bo jakkolwiek Tao jako kobieta się wyróżniała, to dwaj pozostali mężczyźni mi się mylili. Po czasie, oczywiście, wszystko mi się poukładało, ale do pewnego momentu, co raz zerkałam na opis z tyłu, bu przypomnieć sobie, z kim wiąże się jaka historia. Jednakowoż, czytanie o losach bohaterów było bardzo przyjemne. Styl autorki był lekki i odpowiednio prosty, by każdy mógł to przeczytać bez większego trudu. Dzięki temu też, czytało się to bardzo szybko i sprawnie. Jeśłi chodzi o uniwersalność całej tej powieści, to muszę przyznać, iż autorka stworzyła naprawdę zlepek historii, które mogą trafić do każdego, niezależnie od wieku i pochodzenia. Historia jest całkowicie realna i podczas jej poznawania miałam wrażenie, iż sytuacje, które ich spotykają są całkowicie mi znane z życia. Jednak jedno mi się tu nie podobało. Historie te rozwijały się bardzo wolno i mozolnie. Oczywiście rozumiem, iż jako powieś c obyczajowa, książka nie będzie się charakteryzować się akcją jak z kryminału, ale niestety były momenty, które mnie nużyły i powodowały, że zastanawiałam się czy kiedykolwiek nastąpi moment, w którym powiem że całkowicie wiem o co tu chodzi. Wiele razy podczas czytania zastanawiałam się czy te historie będą miały ze sobą jakiś większy związek niż to, iż w ich życiu są wątki związane z pszczołami. Jak się okazało, takowy był. Niemniej był lekko szokujący i smucący. Dopiero po zakończeniu czytania książki, zorientowałam się o co w zasadzie tu chodziło i jak wielki problem ona porusza. Wcześniej zupełnie nie zdawałam sobie z tego sprawy. Mamy tu tez cały przekrój jeśli chodzi o bohaterów. Młodzi, starzy, uczniowie i pszczelarze. W zasadzie ciężko mi stwierdzić, co podobało mi się w nich najbardziej, lub kto według mnie jest najlepiej dopracowaną postacią. Ogromnie podoba mi się również wykonanie książki. Już sama okładka jest cudowna. Nie tylko poprzez ten minimalizm, ale również kolorystyka. Idealnie pasuje do treści książki, a jest w dodatku twarda! Strony są starannie sklejone, wystarczająco grube, zatem po jej przeczytaniu, wygląda ona dosłownie identycznie jak przed. Widać chyba, że książka mi się podobała. Miała swoje małe wady, ale w ogólnym rozrachunku, jest całkiem dobra i potrafi zainteresować swoją tematyką. A zwłaszcza kiedy pozna się już to zakończenie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - danonk
danonk
Przeczytane:2016-06-27,
Przepiękna książka! Trzy historie rodzin dziejące się w różnych przedziałach czasowych. Łączy je to, że opowiadają o ludzkich losach, relacjach międzyludzkich, a przede wszystkim o pszczołach.Akcja dzieje się w trzech płaszczyznach, w roku 1857 w Anglii, współcześnie w 2007 roku w Stanach Zjednoczonych i 2098 roku w Chinach. Prawie 250 lat historii pszczół. Jestem prawie pewna, że wszyscy znają słynne stwierdzenie Alberta Einsteina ,,jeśli z Ziemi zniknie pszczoła, człowiekowi pozostaną tylko cztery lata życia; nie ma więcej pszczół, nie ma więcej zapylania, nie ma więcej roślin, nie ma więcej zwierząt, nie ma więcej ludzi..." Zaczynając chronologicznie, historia opowiada pierwsze próby zapanowania nad tymi owadami, pierwsze konstrukcje nowych uli pozwalających na bardziej efektywną i wydajną gospodarkę pszczelarską. Gdy wydaje się, że człowiek wie już wszystko o hodowli i zwyczajach pszczół, te małe stworzenia zaczynają nagle z niewyjaśnionych przyczyn ginąć. Koszmarem każdego hodowcy jest zobaczyć kilkaset swoich uli pustych, cisza na na takiej plantacji aż boli, a widok opuszczonych królowych, zostawionych na śmierć głodową rozdziera serce. W 2098 r pszczół już nie ma. Ostatnia padła w 2045 roku. Ludzkość musiała stawić czoła zupełnie niewyobrażalnym problemom. Najlepiej poradziły sobie Chiny, gdzie wielkie połacie pól, zamienionych na plantacje jabłek i grusz funkcjonują dzięki ręcznemu zapylaniu kwiatów.
Link do opinii
Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, z tego jak fundamentalną rolę w funkcjonowaniu życia na Ziemi mają pszczoły - te małe, często kojarzone negatywnie owady. Wielu również nie wie, że na świecie tych istot jest coraz mniej. Dla ludzi zarówno żyjących teraz jak i w późniejszych latach, może wiązać się to z bardzo poważnymi konsekwencjami. Od 2003 roku masowe ginięcie pszczół stało się coraz częściej rejestrowanym zjawiskiem. Trzy lata później zyskało ono nazwę - Colony Collapse Disorder. Od tego czasu sytuacja się nie poprawia, pszczoły w dalszym ciągu, z nie do końca znanego dotąd powodu znikają z uli, pozostawiając nielicznych, niezdolnych do samotnego przeżycia przedstawicieli swojego gatunku. Wizję przeszłości bez pszczół, w części swej powieści przedstawia nam Maja Lunde. Pozostaje mieć nadzieję, że te spowodowane masowym wymieraniem pszczół, wyobrażenia nie znajdą nigdy odniesienia w rzeczywistości. Rok 1857, Anglia - pogrążony w depresji, niespełniony przyrodnik - William, pewnego dnia, po wielu bezczynnie spędzonych tygodniach, postanawia w końcu wstać z łóżka i zapewnić swojej, wielodzietnej rodzinie byt. Na biurku znajduje egzemplarz, niegdyś własnoręcznie zakupionej książki o pszczołach. Jej lektura sprawia, iż ten zaczyna myśleć o stworzeniu ula idealnego, który przyniesie jego nazwisku sławę, a pszczołom zapewni godne schronienie. Jednak nie tylko on pracuje nad podobnym projektem... Rok 2007, USA - pszczelarz George, pragnie przekazać rodzinnie dziedzictwo swemu synowi, jednak ten w żaden sposób nie przejawia zainteresowania prowadzeniem rodzinnej firmy. Mężczyznę wraz z kłopotami rodzinnymi zaczynają niepokoić pogłoski dotyczące masowego znikania pszczół z ulów ich hodowców. Okazuje się, że ,,zaraza" się rozprzestrzenia i to co niegdyś stanowiło jedynie plotki, staje się rzeczywistością.. Rok 2098, Chiny - Tao niemal każdy dzień spędza identycznie - chodzi na pole, gdzie własnoręcznie zapyla drzewka owocowe. W jej świecie pszczoły są jedynie reliktem przeszłości, a głód spowodowany niedostatkiem jedzenia - rzeczywistością. Gdy jej syn pada ofiarą tajemniczego wypadku, zrozpaczona matka wyrusza w podróż za ukochanym synem oraz prawdą, która może zmienić wszystko... Maja Lunde w swej powieści, łączy przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, by ukazać swym czytelnikom prawdę na temat pszczół, ich wagi w przyrodzie oraz konsekwencji towarzyszącym ich wymarciu. ,,Historia pszczół" nie jest jednak książką opowiadającą jedynie o owadach. To studium relacji między rodzicem, a dzieckiem, psychiki oraz siły, jaką cechuje się człowiek w trudnym dla niego okresie. Dzieło norweskiej autorki jest kawałkiem świetnej literatury. Nie jest jedynie miłym umileniem kilku wieczorów, lecz podjęciem trudnego, wielu osobom nieznanego tematu. To oplecione w ludzkie historie, przedstawienie problemu wymierania pszczół oraz ich niezastąpionej roli w przyrodzie. Osobiście niewiele było mi wiadomo na temat CCD. Nie zdawałam sobie sprawy, jak groźnym i globalnym problemem jest to zjawisko. Nie zastanawiałam się nad jego konsekwencjami, uznając pszczoły za niezmienny element krajobrazu. Ludzie mają to w zwyczaju, że z góry uznają pewne rzeczy za pewne. Jak się okazuje niesłusznie. Wizja przyszłości bez pszczół, przedstawiona w jednej z narracji powieści była poniekąd abstrakcyjna, jednak po zapoznaniu się z faktami, wyobrażenie to traci na swej nierealności. Zaintrygowana lekturą, zaniepokojona problemem sięgnęłam do źródeł, pragnąc dowiedzieć się więcej na temat poruszanych przez Maję Lunde wydarzeń. Cenię w powieściach to, że nie zajmują one jedynie mojego umysłu oraz czasu podczas lektury, lecz zmuszają do pogłębiania swojej wiedzy, intrygują i zmuszają do myślenia. ,,Historia pszczół" była właśnie taką książką. Bohaterowie wykreowani przez autorkę byli bardzo wyraziści. Ich przedstawieniu zostało poświęcone naprawdę wiele czasu. Mimo, sugerującego tematykę książki tytułu, to właśnie oni - ludzie, stanowili główny temat historii. Losy pszczół były tłem i idealnie wręcz przeplatały się z perypetiami narratorów książki i ich bliskich. Bardzo wpływały na ich życie, czyniąc z siebie tym samym bohaterów drugoplanowych. Osobiście największą przyjemność odczuwam czytając książki, których akcja rozdzielona jest na rozrzuconych w czasie bohaterów, których łączy jeden wspólny mianownik. Nie muszą być to sagi rodzinne, choć i te zawsze znajdują wyjątkowe miejsce w mojej biblioteczce. W książce Mai Lunde, tym mianownikiem były oczywiście pszczoły. Odnajdywanie powiązań, między postaciami, poznawanie historii ludzi jak i pszczół było naprawdę wartym pamiętania doświadczeniem. Styl pisania autorki, choć nie nazbyt niezwykły, sprawiał, że lektura książki przebiegała sprawnie oraz szybko. Maja Lunde swym delikatnym piórem wprowadziła mnie w różne zakątki świata i problemy zamieszkujących je rodzin. Jestem bardzo zadowolona podziałem narracji na trzy czasy oraz narratorów, którzy idealnie wprowadzili nas w świat pszczół oraz własnych żyć. Najbardziej jednak, zachwycona byłam podróżą do dziewiętnastowiecznej Anglii, jaką zafundował mi Wiliam. Tutaj pojawiały się najciekawsze postacie. Jednak w poszukiwaniu większej dozy akcji trzeba udać się do końca XXI wieku, do Chin, gdzie podróż Tao w poszukiwaniu syna, osadzona jest w usianej dynamiką fabule. Historia angielskiego botanika, jest bardziej stonowana, choć pozostawia czytelnikowi wiele niewiadomych, ciekawi oraz przedstawia intrygujący obraz życia w czasach wiktoriańskiej Anglii. Pozostają również czasy współczesne o najwolniej rozwijającej się akcji. Historia ta pozostawiła we mnie jednak pewien niedosyt. Spędziłam, przy lekturze książki Mai Lunde naprawdę wiele, dobrze wykorzystanych wieczorów. Akcja sunie, mimo nielicznych wyjątków dość leniwie, jednak nie jest to wadą, lecz specyficzną cechą tejże pozycji. Dla osób lubiących dynamikę, powieść tak, szczególnie historie dwóch, z trzech narratorów mogą wydać się nużące. Jednak dla osób zafascynowanych tematyką, lubiących podróże przez wieki, czy też łaknących dobrze napisanej książki z gatunku literatury pięknej, książka norweskiej autorki będzie idealna. Jest to książka, która mnie osobiście urzekła zarówno pięknem jak i prostotą przekazu. Maja Lunde w swej powieści opiera się na realnej historii pszczelarstwa, czym czyni jej lekturę wartościowszą oraz bardziej realną. Sama książka oprócz fundamentalnej funkcji jaką jest rozrywka, ma również uczyć, przestrzegać przed konsekwencjami dzisiejszych działań. Jeśli nie zdołamy powstrzymać wymierania pszczół, niegdyś być może niczym Tao będziemy spędzać dnie podczas zapylania owocowych drzewek. Jedzenia w efekcie będzie coraz mniej. Ludzi, co za tym idzie... również. Autorka skupia się również na trudnych relacjach w płaszczyźnie - rodzic, dziecko. Często nie potrafimy powiedzieć wprost, tego czego byśmy chcieli. Nie potrafimy rozmawiać, jedynie czekamy na ewentualne konsekwencje, którym tak naprawdę można było zapobiec, tak jak czynili to bohaterowie książki. Mai Lunde. ,,Historia pszczół" to zdecydowanie zasłużenie wychwalana oraz nagradzana pozycja. Spodziewałam się czegoś bardzo dobrego i taką właśnie książkę otrzymałam. O jej lekturze, jak sądzę długo nie zapomnę. Jej przesłanie będzie mi towarzyszyło, a mroczna wizja przyszłości przewijać przed oczami podczas każdego spaceru na łonie natury. Szczerze polecam Wam tę pozycję. Takich książek jak ta jest naprawdę mało. Czytając dystopie, autorzy przedstawiają nam liczne, często nierealne oraz mroczne wizje upadku ludzkości, bądź systemów, które w konsekwencji złych wyborów zawładną światem. Tutaj, w tej pozycji mamy coś realnego. Coś prawdopodobnego. Coś, czego jednak możemy uniknąć, gdy tylko nie pozostaniemy bierni. http://zagoramiksiazek.blogspot.com/2016/06/historia-pszczo-maja-lunde.html
Link do opinii
Był piękny lipcowy dzień. Niedziela. Siedziałam w pokoju i czytałam książkę. Ale moją uwagę zwróciło cichutkie bzyczenie. Przez otwarte okno wleciała pszczoła. Niestety już od dziecka nie przejawiałam sympatii do żadnego robactwa, więc zaczęłam piszczeć. Wbiegł mój biedny, przerażony tato. Krzyknęłam ,,Pszczoła, pszczoła! Zabij ją! Tato ze stoickim spokojem westchnął, odsunął firankę i po paru sekundach już jej nie było. Jakież było moje zdziwienie, że ot tak ją wygonił, bo przecież teraz ugryzie kogoś innego. Na to tato odpowiedział, że bez pszczół nie będzie życia, więc trzeba je chronić. Nawet nie wiecie, jak bardzo poczułam się urażona, że wybrał pszczołę, zamiast mnie, swoją 10-letnią córkę. Natomiast dzisiaj wspomnienie to powróciło do mnie niczym bumerang ze zdwojoną mocą podczas czytania ,,Historii pszczół". Maja Lunde to norweska pisarka, która jest autorką książek dla dzieci i młodzieży. ,,Historia pszczół" okazała się fenomenem, za który została uhonorowana Norweską Nagrodą Księgarzy. Na kartach powieści autorka zabiera nas w podróż w czasie (brzmi już bardzo ciekawie, prawda?). Przenosimy się do roku 1852, aby poznać Williama, przyrodnika, który wpada na pomysł, jak zrewolucjonizować konstrukcję ula. William to człowiek pełen pasji, który ma chwile zarówno wzlotów, jak i upadków, natomiast jest niezrozumiały przez otoczenie. Otrzymuje jednak wsparcie od osoby, od której tego nie oczekuje. W 2007 roku poznajemy George'a, który prowadzi rodzinną hodowlę pszczół i wkłada w nią całe serce. Jednak pewnego dnia jego świat rozpada się na drobne kawałki, bo pszczoły znikają. Tao to bohaterka z przyszłości. Rok 2098 - świat pozbawiony jest pszczół, a życie kobiety kręci się wokół jej syna. Kiedy chłopiec znika Tao robi wszystko, aby go odnaleźć. Powieść jest bardzo oryginalna. Spoiwem łączącym te trzy historie są pszczoły - malutkie, niepozorne, ale bardzo pracowite owady. Choć w pewnym stopniu zawdzięczamy im życie to często je ignorujemy i ich nie doceniamy. Autorka ukazuje problemy bliskie każdemu z nas. Marzenia, które pragniemy spełnić, ale nie zawsze możemy. Rodzinę i ich członków, z którymi nie zawsze możemy dojść do porozumienia. Relację zarówno rodziców i dzieci, ale także małżonków, które są bardzo trudne. Mówi także o rozczarowaniu, bolesnej stracie, ale także nadziei, która z biegiem czasu może nadejdzie. Książka bardzo mi się spodobała. Czytając czułam się wyciszona i spokojna. Słyszałam bzyczenie pszczół, smakowałam złoty i słodki miód, czułam zapach kwiatów, przechodziłam między pięknymi, drewnianymi ulami, a nawet wyciągałam z nich ramki. Powieść ta zadziałała na wszystkie moje zmysły. Natura została pokazana w całej swojej okazałości, dzika, instynktowna, mądra i piękna. Jednak po przeczytaniu troszkę się przeraziłam. Autorka zasiała w moim serduszku ziarenko niepokoju. Co się z nami stanie, jeśli faktycznie zabraknie pszczół? Nie znamy przyszłości, nie wiemy co ze sobą niesie i co nas czeka... Czy radość? Spokój? Dobrobyt? A może właśnie brak pożywienia, ciągła praca i walka o byt? Lektura wywarła mnie głęboko poruszyła, ale też wprowadziła w nastrój nostalgii. Dlatego serdecznie ją polecam! http://reading-mylove.blogspot.com/2016/06/egzemplarz-recenzencki-lunde-historia.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - Dizzy
Dizzy
Przeczytane:2016-06-01,

Rynek zasypują książki, gry, seriale i filmy o zagładzie ludzkości. Są różne jej wersje: bronie biologiczne (tu króluje motyw zombie), bomby atomowe, zemsta natury... Nie spotkałam się jednak jeszcze z motywem wyginięcia pszczół, a ten zdaje się najbardziej rzeczywisty ze wszystkich. Już teraz słyszy się o niepokojącym wzroście śmierci tych owadów i kto wie, może wizja Mai Lunde się sprawdzi? Historia pszczół to opowieść, której akcja toczy się w różnych płaszczyznach czasowych. Można z powodzeniem nazwać je przeszłością (1857 - eskalacja pszczół), teraźniejszością (2007 - stopniowe wymieranie pszczół) oraz przyszłością (2098 - całkowity brak pszczół). Przywołuje mi to na myśl motywOpowieści wigilijnej, jednak nie spotkamy tutaj Scrooge'a. Zamiast niego mamy trzy postaci: Williama, który poszukuje swej pasji, George'a, który pragnie powierzyć pszczele gospodarstwo synowi oraz Tao, w której świecie nie ma już pszczół i ludzie ręcznie muszą zapylać rośliny. Tych pozornie zupełnie różnych ludzi łączy jedno: pszczoły.  Z początku nieco obawiałam się tej książki, bo trudno było mi uwierzyć, że opowieść oscylująca wokół pszczół może być specjalnie interesująca. Moje obawy rozproszyły się już po pierwszych stronach - Maja Linde wciągnęła mnie w swe światy przepięknym stylem, przez który całkowicie zatraciłam się w powieści! Pszczoły okazały się jedynie ważnym elementem całości, motywem przewodnim, aczkolwiek najważniejszą rolę w tej książce spełnili ludzie. Z zapartym tchem śledziłam ich losy i relacje z bliskimi, mocno trzymałam kciuki za ich marzenia. To było coś niesamowitego, zupełnie jakbym stała się zHistorią pszczół i jej bohaterami jednością. Nie oderwałam się od niej ani na chwilę, po prostu nie potrafiłam.

(...) Wylatuje z ula sama, jest wolna, pozwala, by skrzydła niosły ją od jednej rośliny do drugiej, zbiera z kwiatów słodki nektar, pyłek i wodę. Pokonuje kilometr za kilometrem. Tutaj też jest sama, a mimo to stanowi część wspólnoty. Jedna pszczoła bowiem jest niczym, cząstką tak małą, że całkiem pozbawioną znaczenia, natomiast razem z innymi jest wszystkim. Bo razem stanowią pszczelą rodzinę. 
Nie potrafiłam porzucić rozpaczliwie poszukującej syna Tao. Nie potrafiłam przestać śledzić zmartwychwstania Williama i jego pszczelej pasji. Nie potrafiłam zostawić cierpiącego George'a, który zdawał się stopniowo tracić wszystko. Nie potrafiłam żadnej z tych rzeczy z jednego powodu - autorka wspaniale ukazała psychologiczną stronę tych postaci i ich rodzin. Poczucie winy, depresja, nawet wściekłość i złość - to wszystko zostało odmalowane niezwykle realnie. W żadnej innej książce nie spotkałam równie wspaniale odzwierciedlonych emocji oraz tak prawdziwych bohaterów.  Historia pszczół to absolutnie wyjątkowa i perfekcyjnie napisana powieść. Leniwie rozgrywająca się akcja wciąga czytelnika w światy autorki, a przeplatające się między sobą historie sprawiają, że niemożliwym jest się nią znudzić. Książka Mai Lunde dostarcza czytelnikowi nie tylko ciekawostek na temat społeczności pszczół, ale ukazuje również meandry ludzkiej psychiki oraz intrygującą wizję zagłady. Dla mnie - prawdziwy majstersztyk. Polecam z całego serducha, zakochacie się w tej powieści na zabój. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2016-05-30,
Trzy historie, trzy opowieści, trzy płaszczyzny czasowe... ale wszędzie najważniejsza jest rodzina, relacje między jej członkami i pszczoły. Rewelacyjna powieść, przy której bardzo miło spędziłam czas, a czytając miałam okazję posłuchać zapylających kwiaty pszczół. Czy faktycznie pszczołom grozi wymarcie? Część naukowców jest zdania, że właśnie taki koniec czeka te wyjątkowe owady. Rodzi się pytanie, jak ludzie poradzą sobie bez pożytecznych i bardzo pracowitych pszczół? Czy czeka nas taki los, jak w powieści Mai Lunde? Już teraz obserwuje się na świecie zwiększone wymieranie pszczół (CCD - Colony Collapse Disorder). Podobno główną winę ponoszą używane na szeroką skalę pestycydy. Może należałoby pomyśleć już teraz, gdy jest jeszcze czas na to, aby zmienić tez stan rzeczy. "Trzęsły mi się ręce, kiedy unosiłam plastikowy pojemnik z drogocennym pyłem. Wszyscy musimy pracować, by zdobywać pożywienie, mówiono nam, musimy sami wyhodować to, co będziemy jeść. Każdy musi wnieść swój wkład, nawet dzieci. Ba na co komu wykształcenie, kiedy magazyny zbożowe świecą pustkami? Kiedy porcje z każdym miesiącem stają się mniejsze i mniejsze? Kiedy człowiek kładzie się spać głodny?" Historia pszczół jest mądrą i ważną powieścią, którą ciężko sklasyfikować. Jest prawdziwym tyglem literackim, mieszczącym różne gatunki od dystopii do powieści psychologicznej. Maja Lunde snuje naprzemiennie trzy opowieści o trzech rodzinach, których życie związane jest z pszczołami. I w ten sposób przenosimy się do Anglii drugiej połowy XIX wieku, pierwszych lat wieku XXI w Stanach Zjednoczonych i do wcale nie tak odległej przyszłości, bo do 2098 roku w Chinach. Poznajemy trzech głównych bohaterów: Williama, George'a, Tao i ich rodziny. Zgłębiamy świat w jakim przyszło im żyć. Przenikamy przez historie tych osób, które nie są do pozazdroszczenia, zwłaszcza opowieść o Tao i jej poszukiwaniu ukochanego trzyletniego synka. Nie wiedziałam czego spodziewać się po tak tajemniczym tytule jak Historia pszczół, który mógłby z powodzeniem być tytułem podręcznika do biologii. Nie żałuję ani jednej minuty spędzonej z tą książką. Nie rozerwałam się, bo to nie jest powieść czysto rozrywkowa. Udzielało mi się napięcie, które towarzyszy każdej z trzech opowiadanych historii. Ale też udzielał mi się wyjątkowy spokój, który towarzyszy wszystkim zajmującym się tymi owadami. "Jajeczka mają nie więcej niż półtora milimetra długości. Jedno w każdej komórce, szarawe na tle żółtego wosku. Po trzech dniach wykluje się larwa, ona, bo najczęściej to właśnie jest ona, traktowana jak rozpieszczone dziecko. Potem następują doby wzrostu, zanim komórki zostaną zamknięte warstwą wosku. W środku larwa tworzy kokon, oplata go wokół siebie. Będzie to kostium chroniący przed wszystkim i wszystkimi (...) No i nareszcie staje się pszczołą-zbieraczką. Wylatuje z ula sama, jest wolna, pozwala, by skrzydła niosły ją od jednej rośliny do drugiej, zbiera z kwiatów słodki nektar, pyłek i wodę. Pokonuje kilometr za kilometrem..." "Kiedy pszczoła zniknie z powierzchni Ziemi, człowiekowi pozostaną już tylko cztery lata życia. Skoro nie będzie pszczół, nie będzie też zapylania. Zabraknie więc roślin, potem zwierząt, wreszcie przyjdzie kolej na człowieka..." Te słowa Charlesa Darwina wydają się dzisiaj prorocze i do nich również odnosi się powieść Lunde, choć znajduje rozwiązanie w postaci zapylających kwiaty ludzi. Pozostaje mieć nadzieję, że jednak nie czeka nas taki koniec, gdy będziemy, zamiast pszczół przemierzać liczne gałęzie, jak bohaterka jednej z opowieści Tao. Nie pozostaje mi nic innego, jak gorąco polecić powieść Mai Lunde wszystkim, którzy szukają czegoś więcej niż rozrywki. To naprawdę wyjątkowa, bardzo ciekawa historia, dotykająca, oprócz pszczół oczywiście, tematu rodziny, więzi i stosunków między rodzicami i dziećmi. To powieść ukazująca subtelności ludzkiej wytrzymałości i psychiki. Polecam z czystym sumieniem.
Link do opinii
"Jedna pszczoła bowiem jest niczym, cząstką tak małą, że całkiem pozbawioną znaczenia, natomiast razem z innymi jest wszystkim. Bo razem stanowią pszczelą rodzinę." Pszczoły wyniszczane są przez pajęczaki, wirusy, niestabilną pogodę i... człowieka. Stosowane w rolnictwie pestycydy przyczyniają się do masowego wymierania tych owadów. Ale to właśnie również człowiek potrafi podporządkować swoje życie ich hodowaniu, dbaniu o pasieki i cieszeniu się pozyskiwanym miodem. Z jednej strony bardzo uzależnieni jesteśmy od przyrody i jej mieszkańców, a z drugiej bezowocne wydają się wysiłki natury przeciwstawieniu się dewastowaniu planety w imię nadrzędnych potrzeb ludzkości. To nie delikatna nić powiązania człowieka z pszczołami, ale silna współzależność istnienia gatunków, bowiem historia apis to także nierozerwalna z nią historia homo sapiens. Autorka w spokojnym tonie, sprzyjającym głębszym przemyśleniom, niezwykle malowniczo i z uczuciem, przybliża czytelnikowi fragmenty z życia trzech głównych postaci, Williama, Georga i Tao. Widzimy jak niezwykle wrażliwe są ludzkie losy, w których początkowo wydawałoby się mało znaczące zdarzenie potrafi silnie wpłynąć na decyzje i zachowania odmieniające życie wielu osób. To wzajemne zazębianie się urywków przeszłości, rok 1852, teraźniejszości, rok 2007, i przyszłości, rok 2098. A wszystko zabarwione nutami złocistego miodu, lekkiego pyłku kwiatów, słodkiego nektaru, naturalnego wosku, drewnianych uli, ramkowych plastrów i wspaniałego brzęczenia, kwintesencji życia i tworzenia. Żmudna, mozolna i instynktowna praca, podporządkowanie jednostki całej społeczności, naturalny cykl istnienia. Ludzkie pragnienia i marzenia zderzają się z bolesną rzeczywistością, jednak pasja i nadzieja nie pozwalają im umrzeć, to właśnie bez nich stajemy się nikim. Ogromne znaczenie rodziny i wzajemne relacje między jej członkami, kształtowane przez lata doświadczeń życiowych, wyzwań losu i osobistych dążeń. Często trudno o porozumienie, wyrażenie prawdziwych emocji, zaufanie drugiej osobie, nieprzelewanie własnych ambicji na bliskich, ale takie są właśnie zawiłości i barwy codziennego dnia, warto od czasu do czasu poświęcić im spokojną chwilę refleksji, przeprowadzić wewnętrzną rozmowę i wyciągnąć właściwe wnioski. Poruszająca powieść, oryginalnie osadzona w naturze, zarazem delikatna i dosłowna, słodka i gorzka, radosna i smutna, niosąca pozytywne przesłanie i wyraźne ostrzeżenie. bookendorfina.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-04-24,
Ludzi potrafią dzielić odległości, czas i przestrzeń, ale łączyć marzenia. Zdarzają się ciągi przypadków — czy na pewno? Przypadków, które nabierają sensu po wielu latach, mogą zmienić bieg wydarzeń, a nawet uratować miliony osób… Maja Lunde jest poczytną norweską pisarką, a jej popularność dopiero zaczyna kiełkować w Polsce. „Historia pszczół” to pierwsza książka, którą autorka stworzyła z myślą o dorosłych. Wcześniej skupiała się na pozycjach przeznaczonych dla dzieci. I błagam, niech Lunde pisze ciągle i jeszcze więcej! Na tę premierę czekałam już od pewnego czasu. Zapowiedzi rozbudzały apetyt, a gdy egzemplarz trafił w moje ręce — zakochałam się. Jestem dość wybredna w kwestii wydań, a to kompletnie podbiło moje serce. Świetny pomysł na utrzymanie całości w kolorystyce związanej z miodem, pszczołami. Ciężka książka (mam na myśli gabaryty), więc idealna do łóżka. Nie spodziewałam się, że lektura zajmie mi zaledwie dwa wieczory. Fabuła pochłonęła mnie bez reszty, nadal jestem pod wrażeniem. Czy istnieje coś lepszego od literatury, która potrafi zachwycić i namieszać w głowie? Oj, chyba pytanie retoryczne. Anglia, 1857. William Savage traci entuzjazm i pogrąża się w depresji. Marzył o karierze sławnego przyrodnika, a skończył z gromadą dzieci i sklepikiem. Nieoczekiwany impuls sprawia, że William odnajduje siły i postanawia zbudować innowacyjny ul. Ul, który zapewni mu uznanie na wieki. Stany Zjednoczone, 2007. George hoduje pszczoły, poświęca mnóstwo energii, aby rozbudować farmę. Liczy, że jego syn przejmie rodzinny majątek. Niestety, Tom ma inne plany. Równocześnie zaczynają pojawiać się informacje o dziwnej śmierci pszczół. Chiny, 2098. Tao, młoda matka, ręcznie zapyla drzewa owocowe. Świat musi radzić sobie ze skutkami katastrofy. Tao chce, aby jej dziecko spotkał lepszy los niż ją samą. Pewnego dnia mały Wei-Wen ulega wypadkowi i znika. Zdesperowana Tao wyrusza na poszukiwania… Mimo obecności pszczół książka opowiada przede wszystkim o relacjach międzyludzkich. Zwłaszcza tych na płaszczyźnie rodzic-dziecko. Bohaterowie posiadają unikalny charakter, trudno byłoby ich pomylić. „Historia pszczół” dzieli się na trzy części, które nieustannie przeplatają się ze sobą. Wspomnę o drobiazgu, ale przykuł moją uwagę. Nad każdym rozdziałem widnieje imię. William, George lub Tao. Jak wspomniałam, akcję rozszczepiono na przeszłość, czasy współczesne i przyszłość. Do zapisania imion użyto różnych czcionek, starodawnych, futurystycznych. Świetny pomysł! Nie ma możliwości, aby ktoś się zgubił podczas czytania. Przyznam, że wręcz pożerałam strony, ciekawa kolejnych przemyśleń i perypetii. Aż żałuję, iż lektura już za mną. Książka jest pełna szczegółowych opisów, ale pięknych i cudownie napisanych. Wiem, że są osoby, które nudzi takie rozwlekanie, jednak w tym przypadku buduje specyficzną atmosferę. Nieco oniryczną, choć sprawiającą, że czuć pewne napięcie. Maja Lunde wspomniała w wywiadzie, że niewiele wiedziała o pszczołach przed stworzeniem „Historii pszczół”. I chciałaby, aby czytelnik odebrał tę pozycję w formie swoistego podręcznika. To dla mnie ważne słowa, bo przypadkiem przypomniałam sobie o porzuconej pasji — apiologii. Pszczoły tworzą rodziny, mają ule. Bohaterowie tworzą rodziny, mają domy. Mało skomplikowane? Ściany tych ostatnich kryją dużo tajemnic i problemów. „Historia pszczół” porusza temat katastrofy ekologicznej. Niestety, te wizje są dość realne. Lunge uświadamia, że los przyrody leży w naszych rękach i musimy zrobić wszystko, aby nie dopuścić do straty tego, co posiadamy. A mamy naprawdę wiele, choć na co dzień nie zdajemy sobie z tego sprawy. Cichą, dość zamkniętą postacią jest Tom, ale z całej gamy należy do moich ulubionych. Odznacza się dużą umiejętnością obserwacji, potrafi wyciągać odpowiednie wnioski. Autorka znakomicie nakreśliła różne charaktery, wydarzenia. Myślę, że jeszcze wielokrotnie będę wracała do „Historii pszczół”. Można się nią delektować, niczym najlepszym miodem. I ciągle odkrywać nowe doznania. Maja Lunge posiada ogromny talent, który dobrze wykorzystuje. Niecierpliwie czekam na rozwinięcie jej twórczości. Zdążyła już stworzyć pozycję mądrą, realną, wymagającą. A przy tym dostępną dla każdego czytelnika, o ile zechce poświęcić jej czas — a warto, zapewniam.
Link do opinii
To opowieść, której urok stanowią historie oparte na losach trzech rodzin osadzone w różnych czasach. Pierwsza historia zaczyna się w 1852 roku, gdzie wiedza o pszczołach dopiero zaczyna rozkwitać. Ludzie zaczynają dostrzegać walory płynące z dobroci owadów. William pracuje nad swoim genialnym pomysłem, który zrewolucjonizuje hodowlę i przemysł pszczelarski. Kolejna historia rozgrywa się już współcześnie. W roku 2007, wiedza o pszczołach jest już dość duża, lecz niespodziewanie pojawia się katastrofalne zagrożenie, które powoduje znikanie całych rodzin pszczelich. George, zapalony pszczelarz walczy zarówno o swoją rodzinę jak i o rodziny pszczół. Ostatnia z opowieści, a zarazem pierwsza w książce, to historia z 2098 roku, gdy pszczół już nie ma, a ich rolę przejęły ludzkie ręce. Tao mimo ciężkiej pracy jaką wykonuje, wyrusza w podróż, by odszukać zaginionego w niewyjaśnionych okolicznościach syna. Obok historii pszczół, poznajemy losy trzech rodzin i ich problemy z różnych czasów, które skrzętnie są ze sobą przeplatane. Konstruując w taki sposób fabułę, autorka pozwala czytelnikowi podążać stopniowo w jednym kierunku, którym jest punkt kulminacyjny. Przy czym już na samym początku czytelnik zostaje postawiony przed wizją apokalipsy świata, aby później móc powoli uświadomić sobie zarówno skutki jak i jej przyczyny. Historia pszczół niezaprzeczalnie połączona jest z historią ludzkości. Autorka, na przykładzie owadów przedstawia nieodpartą chęć ludzkości panowania nad czymś nad czym nie można panować i decydować o dalszym losie. Człowiek staje się jednostką niemającą wpływu na losy świata. Mimo, że w nim istnieje i funkcjonuje, a niekiedy wpływa, to jednak nie ma władzy i nie może o wielu sprawach decydować. ,,Historia pszczół" to obraz ludzkości i dalszych jej losów przedstawiony w subtelny, delikatny sposób, gdzie z pozoru dobra zmiana prowadzi do globalnego kryzysy, upadku ludzkości, gospodarki i zmiany ilości ludzi. To opowieść pełna emocji, ludzkiego dramatu, który w danym momencie wydaje się tylko dramatem jednej rodziny, a z czasem przekształca się na losy całej ludzkości. To tutaj losy ludzkości podzielone są na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, a losy pszczół tylko na przeszłość, dzięki czemu pozwala to uzmysłowić czytelnikowi co nas czeka dalej. Poruszająca, niebanalna, ale też delikatna i subtelna. Książka o naszych losach. www.lubieczytac.blogujaca.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika - jeke5
jeke5
Przeczytane:2016-04-18,

Maja Lunde to norweska pisarka, która za powieść ,,Historia pszczół" otrzymała Norweską Nagrodę Księgarzy. Książka odniosła wielki sukces na świecie, a dzięki Wydawnictwu Literackiemu, które zakupiło prawa do wydania książki w Polsce również możemy poznać tę znakomitą powieść.

Akcja powieści rozgrywa się na trzech płaszczyznach czasowych i w trzech miejscach na świecie.

Syczuan, 2098 rok. Tao wraz z kobietami i dziećmi pracuje od rana do nocy na wielkich polach dystryktów, gdzie ręcznie, za pomocą kurzych piór zapyla kwiaty na drzewach. Panuje głód i ludzie umierają masowo z wycieńczenia. Dzieci do ósmego roku życia uczą się podstawowych rzeczy, a później już tylko pracują swoimi małymi rączkami na polach. 

,,Ośmiolatki na polach, dzień po dniu, zesztywniałe drobne ciałka w koronach drzew. Pozbawione dzieciństwa takiego jakie miałam ja i moi rówieśnicy. My chodziliśmy do szkoły do piętnastego roku życia. A one? Takie nie-życie."

Syczuan był najbardziej zanieczyszczonym terenem, pszczoły zniknęły, gdyż stosowano za dużo oprysków. Rozpoczęto ręczne zapylanie kwiatów, które rozpowszechniło się po Zapaści. Ludzie w trudzie i całymi dniami pracują jak pszczoły. Tao dopiero wieczorem przez godzinę może cieszyć się obecnością trzyletniego synka Wei-Wena i porozmawiać z mężem Kuanem. Pewnego dnia Wei-Wen znika, a zrozpaczona Tao wyrusza do Pekinu, by go odnaleźć. Okolica jest wyludniona, niebezpieczna, niekontrolowana przez nikogo. To co odkrywa na miejscu jest przerażające.

Autumn Hill, Ohio, USA, 2007 rok. George hoduje pszczoły i ma nadzieję, że kiedyś rodzinny interes przejmie jego syn Tom, który uczy się w college`u. Tom jest zdolnym uczniem i nauczyciel angielskiego zachęca go do podjęcia studiów doktoranckich. Kto wtedy zajmie się farmą?

George planuje rozbudowę pszczelej farmy i nie przejmuje się za bardzo informacjami napływającymi z południa Stanów Zjednoczonych, gdzie masowo giną pszczoły i farmerzy tracą całe pasieki. Ma nadzieję, że do Ohio Colony Collapse Disorder nie dojdzie.

Maryville, Hertfordshire, Anglia, 1852 rok. William jest przyrodnikiem, prowadzi też mały sklep nasienny, by utrzymać liczną rodzinę-siedem córek, syna i żonę. Gdy zapada na niezdiagnozowaną chorobę pozbawiającą go sił, przypominającą depresję, rodzina popada w nędzę. W sklepie nie ma nasion, cebulek ani przypraw do sprzedaży, a William leży całymi dniami w łóżku. Rozmowa z synem Edmundem wyrywa go niespodziewanie z melancholii i przyrodnik odnajduje w sobie nową pasję-obserwację pszczół, budowanie uli i udoskonalanie ich konstrukcji. Ma nadzieje, że dzięki temu zdobędzie szacunek ludzi, wprowadzi nazwisko do książek historycznych, a gdy nowe ule zaczną być produkowane na masową skalę zdobędzie pieniądze na utrzymanie rodziny. Nie wie, że ktoś inny też prowadzi takie badania.

,,Historia pszczół" to opowieść o relacjach rodziców i dzieci. Każdy z rodziców ma swoje oczekiwania względem dzieci i nie zawsze są one zbieżne z planami potomków. Trudno zaakceptować rodzicom fakt, że dziecko dorasta i podąża własną drogą. 

Równolegle do dziejów rodzinnych autorka opowiada historię pszczół. Przypomina o pierwszych pracach badawczych Francoisa Hubera i Francoisa Burnena nad tymi pożytecznymi owadami, prezentuje zachowania i relacje owadów w ulu. Ul jest jak dom, a pszczoły są rodziną.

Maja Lunde zaakcentowała w książce problemy współczesnego świata i pokazała, jak ludzie poprzez swoją działalność niezgodną z naturą zaburzają delikatny ekosystem, co w konsekwencji prowadzi do globalnej katastrofy.

,,Historia pszczół" to znakomita saga, dystopia i moralitet w jednym. Czyta się błyskawicznie pomimo sporej objętości, ponad  pięćset stron. W tej opowieści znalazło się miejsce na codzienne życie, pasje, marzenia, utratę, desperację i smutek, ale też na nadzieję.

Fascynująca pszczela historia, którą warto poznać:)

 http://magiawkazdymdniu.blogspot.com/

Link do opinii
Avatar użytkownika - Zoja
Zoja
Przeczytane:2023-02-11, Ocena: 4, Przeczytałam,

Międzynarodowy norweski bestseller o relacjach rodziców i dzieci, o spełnieniu marzeń i o utracie nadziei. Historia pszczół odniosła duży sukces i otrzymała Norweską Nagrodę Księgarzy. Każdy czytelnik powinien po nią sięgnąć, ponieważ to jedyna saga o ludziach i pszczołach. Ta powieść oczaruje czytelników.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ola2911
Ola2911
Przeczytane:2023-02-10, Ocena: 3, Przeczytałam,

No i jestem w kropce, bo nie wiem jak ocenić tę książkę. Moje doświadczenie z tą autorką opiera się na książkach dla dzieci, które były świetne. Początek był bardzo przejmujący i zapowiadający naprawdę dobre dzieło. Wcześniejsze lektury sprawiły, że nastawiłam się na ogromne emocje i niestety moje oczekiwania zostały zawiedzione. Im dalej w las, tym nudniej było. Wszystkie trzy historie mogły rozwinąć się ciekawie, a ja miałam wrażenie, że są bardzo schematyczne i rozwleczone w nie do końca uzasadniony sposób. Wlekło się i wlekło. Temat książki jest bardzo ważny i bardzo ekologiczny, do tego stopnia, że zaczęłam się zastanawiać ile mam roślin przyjaznych pszczołom w ogrodzie i czy rolnicy uprawiający ziemię na okolicznych polach nie zanieczyszczają moich upraw. Literacko powieść napisana jest bardzo dobrze, czyta się łatwo i szybko. Moja refleksja jest taka, że może gdyby to była krótsza forma, książka ta byłaby pełniejsza, lepiej zagospodarowana. I teraz nie wiem czy "Historia pszczół" jest za długa i zbyt nieciekawa, czy raczej forma niedopasowana do talentu autorki i gdyby była inna, lepiej by się rozłożyła cała historia. Napiszę banalnie - dla mnie ta książka to trochę zmarnowany potencjał. Dlatego sięgnę za jakiś czas po "Błękit", żeby przekonać się, o co mi chodzi, że coś mi nie pasuje. Tym razem pozostaję zmieszana.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Qchcia
Qchcia
Przeczytane:2023-01-24, Ocena: 2, Przeczytałam,

Przeczytałam...
Jako wieloletni mol książkowy, nie umiem zostawić niedoczytanej książki. Trudno jednak było mi skończyć tę pozycję - książka dla mnie napisana jest w sposób bardzo nużący, przez co mam problem jak jednoznacznie ją ocenić...
Książka ma jednak niesamowity potencjał! Jeśli ktoś jest zainteresowany pszczelarstwem, na pewno będzie zadowolony z lektury (ja nie jestem, ale nie można odmówić autorce, że wiedzę przekazała w dość ciekawy sposób, wplatając ją w historię). Mnie natomiast zainteresowała jej wizja przyszłości w momencie wyginięcia pszczół. Warto przeczytać chociaż tę część książki, gdyż zdecydowanie niejednemu człowiekowi otworzy ona oczy...
W mojej opinii, część futurystyczna jest zdecydowanie warta przeczytania! Historia pszczelarstwa - warta przejrzenia. Pozostała część książki - dla mnie - mogłaby nie istnieć... 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Agatonik
Agatonik
Przeczytane:2021-01-20, Ocena: 4, Przeczytałam,

Po recenzjach pełnych zachwytów spodziewałam sie jednak nieco więcej. Dla mnie to powieść przestroga - ekologiczna, rodzicielska i nieco negująca indywidualizm. Ekologiczna - wiadomo już tu i teraz, że pszczoły są zagrożone i co stanie sie z nami ludźmi, gdy faktycznie wyginą. O tym opowiada Tao, bohaterka jednej z linii czasowych. Ten wątek spodobał mi się najbardziej i w największym stopniu przemówił do mojej wyobraźni. Jest to też część zdecydowanie bardziej dynamiczna i obfitująca w emocjonujące wydarzenia w porównaniu z pozostałymi dwiema. Rodzicielska - bo opowiada o tym, jak ojcowie (w szczególności) planują przyszłość swoich dzieci, niezbyt licząc się z ich potrzebami i chęciami. I ostatnia - zachęcająca do wspólnotowości, dając za przykład społeczne życie pszczół. Nawet jak piszę, to brzmi to dosyć ciekawie i można spodziewać się wnikliwości i głębi psychologicznej. Ale właśnie tego mi zabrakło - szczególnie w historii Williama. Była dla mnie nużąca i niewiele wnosząca do całej opowieści. Wadą książki jest przede wszystkim to, że poszczególne wątki są nierówne i oprócz opowieści o Tao mało wciągające. 

Link do opinii
Inne książki autora
Pani Wiatru
Maja Lunde0
Okładka ksiązki - Pani Wiatru

,,Pani Wiatru" to stworzona przez Maję Lunde i Lisę Aisato trzecia część tetralogii o porach roku, którą pokochały osoby czytające na całym świecie - pierwsza...

Historia pszczół
Maja Lunde0
Okładka ksiązki - Historia pszczół

Jeden z największych norweskich bestsellerów ostatnich lat. Książka, którą jeszcze przed premierą zakupiło 15 krajów Trzy intrygujące historie, zwyczajni...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy