Po zimie nadchodzi wiosna! Czy aby na pewno? Kłujące w nos promienie słońca są dla Lilii tylko majaczącym w zakamarkach dziecięcej wyobraźni wspomnieniem. Słońce zniknęło, gdy miała niespełna rok. Jej świat jest szary, ponury i zasnuty deszczem. Dzień zlewa się tu z nocą. A nasiąknięta wodą ziemia od dawna nie rodzi plonów...
Skąd zatem dziadek dziewczynki, jedyna bliska jej osoba, co trzy dni przynosi soczyste warzywa i owoce, by nakarmić mieszkańców wioski? Czy to możliwe, że udało mu się wyhodować te cuda w zapuszczonej szklarni, do której broni dostępu? A może skrywa inną tajemnicę? I gdzie, do licha, podziało się słońce? Pewnego dnia ciekawość zawiedzie Lilię do zakazanego lasu, na sekretną ścieżkę, do ukrytej, zielonej doliny...
Dziewczynka odnajdzie przyjaźń i znów poczuje na twarzy ciepłe promienie! Jednak czy mają one jedynie życiodajną moc?
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2021-03-24
Kategoria: Dla dzieci
Kategoria wiekowa: 9-12 lat
ISBN:
Liczba stron: 200
Tytuł oryginału: Solvokteren
Język oryginału: norweski
Tłumaczenie: Milena Skoczko
Ilustracje:Lisa Aisato
Strażniczka Słońca
Lisa Aisato, Maja Lunde
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie @wydawnictwoliterackie
Przepiękna, urzekająca ilustracjami, mądra książka dla młodych czytelników.
Po zimie nadchodzi wiosna! Ale czy na pewno?
Strażniczka Słońca to pełna przygód opowieść o stracie i towarzyszącej jej goryczy, walce z lękiem, ale też o miłości, szczęściu, nadziei na nową wiosnę oraz o tym, jak ważne są w przyrodzie równowaga i następujące po sobie pory roku.
Jest to cudowna historia o tęsknocie za wiosną. Historia o Dziadku, Dziewczynce, Chłopcu, Psie i Strażniczce Słońca.
Wydawnicze arcydzieło. Jestem oczarowana.
Jest to pewnością jedna z najpiękniejszych książek jakie ostatnio czytałam.
Ilustracje to małe dzieła sztuki.
Tym razem sięgnęłam po powieść "Strażniczka Słońca". Druga książka Mai Lunde z cyklu “Kwartet sezonowy”, podobnie jak część pierwsza,"Śnieżna siostra" wywołuje wiele emocji i wzruszeń.
To kolejna magiczna opowieść, której bohaterami autorka uczyniła dzieci. To właśnie przed dziećmi, a nie dorosłymi, pisarka stawia zadanie ocalenia ich małego świata przed zagładą, świata, w którym ciągle padał deszcz, a Słońce zasłaniały gęste chmury. Na poszukiwanie światła , symbolu życia i radości, wybiera się główna bohaterka, Lilia, wraz z poznanym w niezwykłych okolicznościach towarzyszem. Ta długa wędrówka wymaga od dzieci wiele trudu, wysiłku, pokonywania własnych słabości, ograniczeń i zmierzenia się z groźną Strażniczką Słońca. Czy ta niebezpieczna wyprawa zakończy się sukcesem i kim naprawdę okaże się tytułowa Strażniczka - szczegółów fabuły nie zdradzę, ale dodam, że jest ona bardzo wciągająca, a zakończenie zaskakujące.
Sama książka to prawdziwa perełka, zarówno pod względem treści jak i formy. Ta przepiękna historia o miłości, przyjaźni, rodzinie, poświęceniu, odwadze jest po prostu opowieścią o prawdziwym życiu, w którym doświadczamy radości i smutku; spokoju, ukojenia, ale również bólu i cierpienia. To opowieść o życiu, które podlega ciągłym zmianom, tak jak pory roku ukazane w tej książce. A to wszystko zamknięte w wyjątkowo starannej oprawie graficznej: twarda, większych rozmiarów okładka w pięknych wiosenno-zielonych kolorach, ze złoceniami, czyni jej wygląd nieco ekskluzywnym. Do tego ilustracje autorstwa Lisy Aisto - doskonałe, wysublimowane, niespotykane, dopasowane barwami do nastroju wydarzeń w powieści, a więc zmieniające się od jasnych żółcieni, złocistobrunatnych ugrów po soczystą, limonkową zieleń, by wreszcie pojawić się w ciemnogranatowej, atramentowej, prawie czarnej odsłonie, gdy dramatyzm utworu sięga zenitu. Prawdziwe to dzieła sztuki, godne oprawienia w ramę, powieszenia na ścianie i podziwiania!
Szczerze polecam “Strażniczkę Słońca”. Niezwykła to lektura, magiczna, baśniowa, pozostająca na długo w pamięci. Takich książek się nie zapomina!
Gdy przeczytałam rozmowę głównej bohaterki Lili z jej dziadkiem, przed jej wyprawą, już wiedziałam kto jest Strażniczką Słońca. Choć żadne z nich wprost tego nie powiedziało, a do końca historii zostało jeszcze 70 stron, ja czułam przeszywającą i lekko paraliżującą pewność. ☀️
Do tego fragmentu wszystko jest zagadką. Czytasz i co chwila stawiasz nowe pytania. O co tu chodzi? Co to za dziwny i tajemniczy świat? Czemu wiecznie pada? Dlaczego dziadek zabrania wchodzić do szklarni? Dokąd prowadzi mroczna ścieżka w lesie? Gdzie jest słońce? A gdy je w końcu odnajdujesz, to dlaczego właśnie tu?
Może ktoś z Was, kto czytał tą powieść domyślił się wcześniej, jednak dla mnie kluczowym był rozdział 17, w którym wszystkie elementy układanki zaczęły składać się w jedną całość. To co jednak odkrywasz nie napawa radością. Jest do bólu prawdziwe. Smutne. Przerażające. Mimo to czuję i rozumiem Strażniczkę Słońca. Wiem czemu tak postąpiła i dlaczego pękło jej serce. 🖤
Ta historia ma jednak szczęśliwe zakończenie. Bo po nawet największej ulewie wychodzi w końcu słońce. Po zimie przychodzi wiosna, a serce które wydawało się martwe, odżywa. 💚
Jest nadzieja...
Więcej nie zdradzę. Musicie sami przeżyć tą opowieść. Gwarantuję, że zostanie w Was na długo.
Akcja tej powieści rozgrywa się w małej wiosce, w świecie, w którym nie ma Słońca już od kilku lat. Jest tylko deszcz, chmury i chłód. Brakuje por roku, a co za tym idzie, brakuje też żywności.
Lily mieszka ze swym dziadkiem, który raz na trzy dni przynosi dla całej wioski warzywa i owoce, gdyż zajmuje się szklarnią, do której zakazuje wstępu innym osobom, nawet swojej wnuczce.
Jednak pewnego dnia Lily wchodzi do szklarni i odkrywa tajemnicę dziadka - rosnące tam rośliny są wątłe i delikatne - skąd więc bierze się żywność, która pozwala przetrwać osadzie?
Czy Lily odkryje prawdę? Czy dowie się dlaczego zniknęło Słońce i spróbuję przywrócić równowagę w przyrodzie?
Strażniczka Słońca, podobnie jak Śnieżna siostra, to powieść wzruszająca i skłaniająca do myślenia. Przepięknie ilustrowana zachwyca zarówno szatą graficzną, jak i historią, które wspólnie tworzą niezapomnianą i cudowną całość.
Ta książka opowiada nie tylko o braku równowagi w przyrodzie, ale też o zatraceniu się w smutku i gniewie tak bardzo, że chcąc dobra można wyrządzić jeszcze więcej krzywd innym. Złości tak wielkiej, że tylko inna osoba może nas z tych uczuć wyzwolić, choć nie będzie to wcale łatwe zadanie i może minąć dużo czasu, nim wszystko wróci do normy.
Polecam Strażniczkę Słońca nie tylko młodszym, ale i też starszym czytelnikom. To prawdziwa uczta dla oka i duszy.
Lila miała rok, kiedy znikło słońce. Powstała szarość i nijakość. Ciągle padał deszcz a rośliny nie miały siły wzrastać. Tym samym nie było plonów a ludzie głodowali. Tylko jedna osoby z całego miasteczka miała dostęp do świeżych owoców i warzy. Dziadek Lilii miał szklarnię i raz na trzy dni dostarczał mieszkańcom wioski kolorowych naturalnych witamin. Pewnego dziadek zapomniał zabrać ze sobą drugiego śniadania i dziewczynka mimo zakazu wyruszyła za nim. Nie chciała, żeby był głodny. Tak trafia do szklarni. Ale jest daleka od jej wyobrażeń. Wyrusza w podróż, podczas której poznaje Chłopca i Psa. Czy dotrze do Strażniczki Słońca? Czy uda im się uwolnić słońce i przywrócić światu równowagę? Czy w końcu szare i nijakie dni przeminą? Czy znowu ludziom zachce się żyć a dzieciom bawić i czuć beztroskę? Jak zakończy się ta wyprawa?
Kolejny raz autorka rozbudziła moją wyobraźnię. Czekałam z wytęsknieniem na tę książkę. Po "Śnieżnej siostrze" pozostał mi spory niedosyt. Tym razem bohaterką jest dziewczynka, która mieszka tylko z dziadkiem. I od razu zaznaczę ,ze w moim odczuciu ta książka jest troszkę cięższa od swej poprzedniczki .Chociażby słownictwo. Dla dzieci w wieku 9 - 12 lat będzie odpowiednia, aczkolwiek sama musiałam jedno określenie sprawdzić, bo nie wiedziałam. To piękna opowieść o szukaniu szczęścia i niesieniu pomocy. O empatii i zwykłej trosce o najbliższych. Znajdziemy tu także zagadnienia związanymi z przyrodą i naturą. Takie, jak chociażby równowaga w przyrodzie i co się dzieje, czy jakiegoś elementu zabraknie. Katastrowa gwarantowana. Bo czy wyobrażacie sobie świat bez słońca? Bez pór roku? Bez feerii barw, radosnych treli ptaków czy tęczy? Ja nie. Ta wizja mnie przeraża. I właśnie w takim świecie przyszło żyć bohaterom najnowszej książki Maii Lunde. Autorka dosadnie pokazała co się stanie. Ale wystarczy jedna duszyczka, która zdobędzie się na odwagę, by walczyć. Jedna mała, która pociągnie za sobą kolejne skore do niesienia pomocy. Historia chwyta ze serce. Napawa smutkiem. Ale daje nadzieję. Pokazuje, że warto walczyć. Warto wziąć odwagę pod pachę i wyruszyć ku przygodom. W książce kolejny raz znajdziemy przepiękne ilustracje Lisy Aisato. Niezwykle realne, jakby malowane przez samą naturę. Nie przesadzone, nie rażące w oczy pstrokatością. Po prostu idealne. Jako pedagog mówię kolejny raz tak. Czytajcie. Kupujcie. Warto. Zarówno starsze dzieci, jak i dorośli - spodoba się Wam. Przeniesiecie się oczyma wyobraźni do całkiem innego świata. Cudowna historia.
Polecam
Dla Lilii od dawna każdy dzień wygląda tak samo. Już dawno nie wie jak to jest zobaczyć słońce, a każdemu jej dniu towarzyszy siąpiący deszcz i szare chmury. Mieszkańcy miasteczka, w którym mieszka codziennie walczą z głodem, gdyż ziemia pozbawiona ciepła i światła przestała rodzić plony. Tylko dzięki dziadkowi dziewczynki otrzymują kilka razy w tygodniu świeże warzywa i owoce. Jednak Lilię bardzo ciekawi skąd dziadek je bierze. Pewnego dnia ciekawość zaprowadza ją na pewną polankę. Czy dzięki temu odkryje tajemnicę dziadka? Czy będzie miało to wpływ na życie mieszkańców miasteczka ?
„Strażniczka Słońca” to kolejna cudowna opowieść fascynującego duetu o trudnych sprawach – tym razem również o żałobie po stracie najbliższych, ale również o nienawiści, chęci zemsty i konsekwencjach, do których może ona doprowadzić. Jest to wartościowa pozycja zarówno dla młodszego czytelnika jak i dla dorosłych, podobnie jak wcześniejsza pozycja tych autorek. Tym razem zwraca ona uwagę, że ślepe podążanie za chęcią zemsty ma bardzo negatywne skutki, które mogą mieć wpływ nie tylko na osobę, która tą ścieżką dąży, ale również inne osoby w jej otoczeniu. Pokazuje nam również jak ważna w życiu jest przyjaźń i miłość oraz to, aby następowały po sobie pory roku.
Po raz kolejny otrzymujemy płynną, spójną historię, która wciąga od pierwszych stron, a każdy kolejny rozdział powoduje coraz większą ciekawość, w jaki sposób się ona zakończy. Każdy znajdzie w niej coś wartościowego dla siebie i odbierze to w inny sposób. Stanowi również świetny początek do rozpoczęcia rozmów z dziećmi na temat uczuć, z którymi trudno sobie radzić, jak np. nienawiść czy chęć zemsty.
Oczywiście po raz kolejny muszę tutaj zaznaczyć, że cudowne ilustracje dopełniają historii, pozwalają wczuć się w klimat i nastrój opowieści. Ponownie, począwszy już od samej okładki otrzymujemy ucztę dla oczu a z każdą kolejną stroną jest ona coraz bogatsza i wspanialsza.
Jest to pozycja, która zauroczyła mnie odrobinę mniej niż „Śnieżna Siostra” i również mniej miałam takich momentów wzruszeń, jednak zakończenie wynagrodziło wszystkie minimalne niedociągnięcia. Oczywiście jak najbardziej polecam i zachęcam do wspólnej lektury ze swoimi pociechami.
Strażniczka słońca to kolejna po Śnieżnej siostrze powieść o ważnych uczuciach - przyjaźni, miłości, strachu, ale i pokonywaniu własnych słabości oraz nadziei.
W świecie Lilii nie ma słońca, przez cały rok nad wioską wiszą chmury i pada deszcz. Jednak raz na trzy dni dziadek dziewczynki przynosi kosz pełen pięknych warzyw i owoców, by nakarmić mieszkańców wioski. Czy udaje mu się je wyhodować w szklarni, do której nikt nie ma dostępu? Pewnego dnia dziewczynka, szukając dziadka, trafia do zakazanego lasu, a stamtąd wprost na niezwykłą dolinę pełną zieleni, ciepła i... słońca. Jakie jeszcze tajemnice odkryje Lili? Cykl przepięknie wydanych książek poświęcony jest porom roku, bo to w końcu one utrzymują w przyrodzie równowagę, a co za tym idzie, pozwalają nam żyć. "Strażniczka słońca" to hołd złożony wiośnie, kiedy wraz z pierwszymi ciepłymi promieniami słońca, świat budzi się z zimowego snu. Autorka w baśniowy sposób pokazała, jak pięknym i niebezpiecznym żywiołem ono jest. Słońce to życie, jednak również może sprowadzić śmierć. Właśnie przez suszę, Lili straciła najbliższą rodzinę, brata, mamę, tatę i babcię, został jej tylko dziadek, którego kocha nad życie i choć bardzo chce to okazać czy o tym powiedzieć, to nie potrafi. Autora pięknie opisała tę niemoc, która dotyczy nie tylko Lili, często sami, choć bardzo chcemy nie umiemy powiedzieć "kocham", czy zwyczajnie przytulić bliskiej osoby.
Początkowo dużo w tej powieści smutku, który nie tylko odczuwamy, bo oddać emocje słowem autorka potrafi bardzo dobrze, ale dodatkowo widzimy go w ilustracjach. Jednak z czasem i kolejnymi spotkaniami czy przygodami, które spotykają Lili, nastrój powieści zaczyna się zmieniać. To baśń, więc dużo w niej elementów nieprawdziwych, ale za każdym z nich stoi jakiś ukryty motyw.
"Strażniczka Słońca" to nie tylko piękna, ale i mądra książka w cudownej wręcz oprawie! Polecam.
Kolejna cudowna książka z serii za mną. Ach, jakież to niebywałe uczucie, kiedy czyta się książkę dla dzieci, która zachwyca wrażliwością, porusza opowiedzianą historią, zwraca uwagę na to, co ważne. I do tego okraszona jest doskonałymi ilustracjami. Język "Strażniczki..." jest na tyle prosty, aby mogły zrozumieć ją dzieci, a treść na tyle dojrzała, żeby poruszyć niejedną dorosłą osobę. Są różne warstwy tej historii i każdy odczyta je na tyle, na ile będzie gotowy. Brawo za talent zarówno dla autorki, jak również dla ilustratorki. Miło patrzeć jak pięknie się uzupełniają :)
"Strażniczka Słońca" to kolejna, po "Śnieżnej siostrze", część należąca do cyklu ,,Kwartet Sezonowy". Książka ma specyficzny klimat i (podobnie jak poprzedniczka) piękną szatę graficzną. Nie wiem, czy to brak bożonarodzeniowego klimatu, czy jednak coś innego, ale mimo że powieść spodobała mi się, to jednak wypadła dość blado przy swojej poprzedniczce. Pozycja jest warta uwagi i nie można jej odmówić głębi przekazu, jednak momentami bywa ciężka w odbiorze, a przecież została napisana dla dzieci.
Krótko i na temat, książka jest śliczna. Prosta i piękna, dużo dobrych rzeczy o ludziach można się dowiedzieć. Książka ucząca miłości, jest to książka nie tylko dla dzieci i młodzieży. Urocza książka na raz, a z dziećmi na wiele wieczorów. Polecam.
WIOSENNE TAJEMNICE
To, co wydawało się jednorazową – choć trzeba przyznać, że zachwycając – przygodą, zatytułowaną „Śnieżna siostra”, właśnie doczekało się ciągu dalszego w postaci „Strażniczki słońca”. I jest to ciąg dalszy niemal równie urzekający, co część pierwsza. Dlaczego niemal? Tylko dlatego, że ja osobiście wolę klimaty Świąt Bożego Narodzenia, niż wiosenne atrakcje. Ale trzeba przyznać, że autorki zachowały poziom poprzedniego tomu i znów oferują nam naprawdę świetną literaturę dla całej rodziny, która najmocniej zachwyca ilustracjami.
Lilia o słońcu może jedynie pomarzyć, powspominać. Chociaż czy może wspominać coś, co pamięta z czasów, gdy miała niecały roczek? Od tamtej pory jej świat to szarość, lejący deszcz i monotonia. Tutaj nawet nic nie chce rosnąć. A jednak dziadek ciągle przynosi świeże owoce i warzywa i karmi nimi mieszkańców wioski. Czyżby hodował je w swojej szklarni? A może jednak chodzi o coś zupełnie innego?
Wkrótce Lilia zaczyna odkrywać tajemnice otaczającego ją świata, kiedy trafia do zakazanego lasu a stamtąd ścieżką do ukrytej doliny pełnej zieleni i życia. to, co tam na nią czeka, odmieni jej życie. Ale czy tylko jej?
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2021/04/strazniczki-sonca-maja-lunde-lisa-aisato.html
W poszukiwaniu słońca
Zimą 2019 roku, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia dotarła do mnie "Śnieżna siostra". Zachwyciła mnie od pierwszej strony. Ostatnią książką, która wcześniej przysporzyła mi tylu wzruszeń byli Chłopcy z Placu Broni prawie ćwierć wieku temu. Jedno wiem na pewno – duet Lunde – Aisato potrafi pisać o trudnych sprawach w sposób piękny i wyjątkowy.
W smutnej i ponurej rzeczywistości żyje dziewczynka, w której ciągle tli się nadzieja. Wierzy, że słońce kiedyś powróci i wiosna znów zawita do jej miasteczka. Jednak wbrew wszelkim pozorom to nie wątek postapokaliptyczny jest tutaj najważniejszy. Katastroficzna wizja świata, w którym słońce nigdy nie wschodzi, a ludzie cierpią na niedostatki żywności, daje sposobność do opowiedzenia wyjątkowej historii o dojrzewaniu. "Strażniczka słońca" opowiada o stracie, rozpaczy, która może sprawić, że tracimy istotę siebie samych. To również uniwersalne przesłanie o potrzebie bliskości drugiego człowieka.
Nie będę ukrywać, że trochę obawiałam się tego, że kolejna pozycja tych autorek będzie powieleniem pierwszej historii, opowiedzeniem tego samego, tylko w wiosennej oprawie. Jeżeli również mieliście takie obawy, to już spieszę Was uspokoić – "Strażniczka słońca" jest historią oryginalną i oprócz pięknych ilustracji i angażującej fabuły (oraz autorek) nic nie łączy jej z poprzedniczką.
Doceniam fakt, że Maja Lunde nie boi się poruszać nawet najtrudniejszych tematów, również w książkach dedykowanych dzieciom (choć to akurat kwestia sporna). Historie są dostosowane do najmłodszego czytelnika, lecz nie są ani infantylne, ani banalne. Dodatkowo przepiękne ilustracje cieszą oczy nie tylko młodszych, lecz również starszych czytelników. Prawdę powiedziawszy, od wielu lat (z wyjątkiem "Śnieżnej siostry") nie widziałam tak pięknych ilustracji w książce. Przywodzą one na myśl najstaranniej wydane zbiory baśni z czasów mojego dzieciństwa.
Chociaż pierwsza książka Mai Lunde i Lisy Aisato pod względem emocjonalnym była dla mnie o wiele bardziej poruszająca, to jednak fabularnie "Strażniczka słońca" jest świeższa i bardziej zaskakująca. Na pewno nie jest to lektura tylko i wyłącznie dla najmłodszych, chociaż zachęcam do przeczytania jej z najmłodszymi, bo może stać się przyczynkiem do wielu pasjonujących rozmów na niełatwe tematy.
Wigilijna opowieść, która zostanie z wami na długo! Najwspanialszy dzień w roku - Wigilia! Dom wypełniają zapachy cynamonu i pomarańczy, pierniczków,...
Autorka bestsellerowej Historii pszczół - sprzedanej w Polsce w nakładzie 65 tysięcy egzemplarzy - powraca z niezwykłą powieścią o... wodzie. Przyszłość...
Przeczytane:2022-12-11, Ocena: 6, Przeczytałam,
,,Kiedy zamykałam oczy, wciąż czułam słońce na nosie i policzkach, kłujące ciepło wnikające we mnie, niepodobne do niczego innego. Ciepło, które sprawiło, że moje serce miękło, a myśli były bezpieczne. Dzięki temu na swój sposób wiedziałam, czym jest słońce, chociaż zniknęło dawno, dawno temu, gdy miałam rok."
Człowiek czasami nie wierzy, że istnieją książki piękniejsze od złota w których ukrył się czar przesłania od autora. Z historią smutniejszą od płaczącego dziecka, kroczyłam tutaj strona po stronie, by melancholia opowieści mogła z niej wybrzmieć. Domyślam się, że bardzo podobnie piszą Aniołowie, kiedy chcą, by człowiek przejrzał na oczy. Być może nawet jeden z nich wypełnił tą książkę swoimi obrazkami, które tak dobitnie podkreślają jej dramaturgię. Tu nie widać tylko smutnych twarzy. Obecne jest ich zamyślenie, mały skrawek łzy, która zawisła z braku swojej siły, bądź wielkości. Postacie z książki są głodne, niemal słyszeć ich burczenie w brzuszkach, nie wspominając o wychudzonych ramionach i nóżkach. Każde z nich tęskni za słońcem, którego już dawno nie ma. Dni wypełnia im wieczna jesień, lub sroga zima. Katar nie przechodzi nigdy, gdyż od dawna wysłużone stroje nie zatrzymują już ciepła. To opowieść Lili, której rodzice odeszli, gdy była bardzo malutka. Jest sierotą, choć przestała reagować na zaczepki. Skrawek suchego chlebka zanosi tutaj dziadkowi, który wciąż przesiaduje w swojej szklarni. Na jej drzwiach jest srogi zakaz wchodzenia do wewnątrz i nasza postać nigdy tam nie była. Sama zastanawia się skąd jej dziadek co jakiś czas ma świeże warzywa, skoro promienie ciepła do nich nie docierają. Pamięta również o przestrodze, by pod żadnym warunkiem nie wchodzić do lasu. Podobno niemal od razu traci się w nim orientację w terenie i droga powrotna zostaje rozmyta. Lila to wszystko wie, jednak nic nie poradzi na to, że jej ciekawość osiągnęła pewien stan i coś bardzo ją przyciąga. Jak sądzicie, czy ta opowieść może się skończyć dobrze?
Ta książka to jedna wielka magia! Promień nadziei w czasie smutku i opoka dla samotnych. Najmocniej wam ją polecam!