Ferdydurke. Audiobook

Ocena: 4.38 (58 głosów)
Inne wydania:
W pisarstwie Gombrowicza jest coś takiego, że albo budzi entuzjastyczną akceptację, albo pozostawia czytelnika obojętnym... Ale ci, których Gombrowicz uwiódł i przekonał, zaczynają widzieć świat inaczej.
Jerzy Jarzębski

Traf zdarzył, że z frazą Gombrowicza spotykam się od dzieciństwa. Ślub - moje ukochane przedstawienie Starego Teatru w reżyserii Jerzego Jarockiego, na którym się wychowałem, wielokrotne inscenizacje Iwony, księżniczki Burgunda mojego taty, czy w końcu Trans-Atlantyk, którego fragmenty dały mi pierwsze sukcesy aktorskie na konkursach recytatorskich.
Posłuchajcie Państwo, jaką ta fraza sprawia mi radość do dziś.
Mam nadzieję, że Ferdydurke przypadnie Państwu do gustu!
Maciej Stuhr

Informacje dodatkowe o Ferdydurke. Audiobook:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2012-11-08
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 978-83-08-05002-6
Czas trwania:10 godz. 40 min. min.
Czyta: Maciej Stuhr

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Ferdydurke. Audiobook

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Ferdydurke. Audiobook - opinie o książce

Początek nawet mi się podobał, ale potem się popsuło. Te wszystkie pupy i gęby jakoś do mnie nie przemówiły.
Link do opinii
Nie potrafię dać pośredniej oceny tej książce. Albo wszystko, albo nic. Zdecydowałam się na 'wszystko' czyli tą 6 ze względu na genialność sensu i prawd, które w swym dziele ukrył Gombrowicz. O dziwo "Ferdydurke" mnie wciągnęło. Powinno mnie odepchnąć przez język i styl, oraz dodatkowo znudzić przez przymusowość ze strony szkoły (przecież to lektura, fu!). Miłe zaskoczenie, refleksja nad życiem, pozytywne odczucia. _____________________ zapraszam na moją małą stronę z przemyśleniami na temat książek: www.literatela.wordpress.com
Link do opinii
Razem z 'Mistrzem i Małgorzatą' oraz 'Zbrodnią i Karą' najlepsza lektura szkolna, która niesamowicie pociąga czytelnika swym absurdem i groteskowością!
Link do opinii
Ponadczasowa lektura, do której warto wracać po latach. Ukazanie uniwersalnej zasady gęby i maski, z którą żyjemy, którą zakładamy. Pokazanie, ze mimo upływu czasu tak trudno być sobą, a tak prosto przychodzi udawanie...
Link do opinii
Lektury szkolne są na ogół niezrozumiałe. Ta przechodzi jednak wszelkie granice. Moja pani od języka polskiego powiedziała, że to wspaniała zabawa. No cóż... Najwidoczniej lubimy inne zabawy, nawet literackie. Trzydziestoletni Józio budzi się pewnego dnia jako siedemnastolatek. Profesor Pimko prowadzi go do szkoły i upupia. Nie, nie rozumiem tej książki zupełnie. Według mnie autor przekroczył tutaj granice wszelkiego absurdu. Lubię, gdy coś w książce jest przesadzone, ponieważ to uwypukla niektóre fakty. Tutaj, mam wrażenie, autor nie wiedział kiedy przestać. Absurd goni absurd. Fabuła to dla mnie zlepek zupełnie niezwiązanych ze sobą słów. Wielokrotnie otwierałam oczy szeroko ze zdumienia nie wierząc w to co czytam. Męczyłam się przy niej i z żalem spoglądałam na inne książki. Nie potrafię jej zrozumieć i nie przeczę, że komuś się spodoba. Co z niej zrozumiałam to spór o zachwycanie się nad dziełami Słowackiego, czy Mickiewicza. Jednocześnie jednak właśnie przerabiam ,,Ferdydurke". Nauczycielka mówi, że zachwyca, ale co zrobić jak nie zachwyca.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2014-02-13,
Mnie takie mądralistyczne książki nie przekonują. Niby logiczne, filozoficzne, głębokie, ale jakby narzucone z góry przez autora. Za cudo tego nie uważam. Ta zabawa językiem i rozumowaniem stanowczo nie w moim typie, co nie znaczy, że mam zamknięte horyzonty, po prostu nie lubię linii absurdu.
Link do opinii
Avatar użytkownika - asza
asza
Przeczytane:2013-12-31,
O proszę. Zaskoczona jestem bardzo. Zabierałam się kiedyś do tej książki, wymiękłam chyba przed pięćdziesiątą stroną. Cóż, biorąc pod uwagę, że byłam wtedy uczennicą drugiej klasy gimnazjum, i tak nieźle mi poszło. Teraz lektura. Teraz nie ma, że nie, że beznadzieja, że nudy, że bezsens w czystej postaci. Bo trzeba Wam wiedzieć, że nie było lektury, której Asia by nie przeczytała. No, wprawdzie "Granica" i ostatni tom "Chłopów" są mi znane dzięki audiobookowi, ale to nie jest ważne. Myślałam, że "Ferdydurke" będzie tą pierwszą i jedyną, której nie poznam. No chyba że audiobook. Tu przykra niespodzianka, bo audiobook owszem, jest, ale w znacznie skróconej wersji. Asia zaczęła czytać. Gdzieś tam w okolicach 50-tki znowu wymiękałam, później znowu, ale koło 100-tki już się ustabilizowało. I co gorsza, nawet wciągać mnie zaczęła fabuła. I wciągnęła. Przeczytałam. Jestem dumna. Wy też bądźcie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - aggi
aggi
Przeczytane:2013-12-19,
Książka naprawdę dziwna ale ma jednak w sobie coś co sprawia ,że nie można pozostać obojętnym. Raz mi się podobała i czytało mi się w miarę dobrze aż docierałam do rozdziałów które odrzucały mnie poprzez specyficzne poczucie humoru np "Filibert dzieckiem podszyty". Negatywnie tez na lekturę moim zdaniem wpływał styl dość trudny w odbiorze i często sprawiający ,że miałam ochotę zakończyć przygodę z tą książką.
Link do opinii
Aby zrozumieć trzeba przeczytać.
Link do opinii
Książka - prowokacja. Znana i doceniana na całym świecie powieść Gombrowicza na pewno nie jest łatwa w lekturze. Pełna odniesień i przytyków wymierzonych innym utworom literackim historia trzydziestoletniego Józia, który przez pomyłkę ponownie trafia do szkoły, a następnie do domu nowoczesnych Młodziaków i posiadłości ciotki w Bolimowie. Miałam duży problem z oceną "Ferdydurke" - choć preferuję powieści realistyczne, to niektóre fragmenty czytało mi się naprawdę dobrze, prawie że śmiejąc się na głos, inne z kolei były zbyt dziwne lub wręcz nużące. Jedno jest pewne - bez dobrego opracowania nie da się zrozumieć tej książki (nigdy nie wpadłabym na to, że dom Młodziaków może być parodią "Powrotu posła"). Jeśli macie możliwość, zapoznajcie się też choćby z fragmentami audiobooka czytanego przez Macieja Stuhra - dobra zabawa gwarantowana.
Link do opinii
Dość osobliwa lektura. Przez niewielu zrozumiana, a przez zbyt wielu wyśmiana i wykpiwana. Wielu wielkich artystów ma taki problem, iż dzieła ich są niedoceniane i z tym również problemem spotkał się Witold Gombrowicz. Powieść ,,Ferdydurke" jest jego głośno-niemym odzewem na negatywne przyjęcie przez krytyków i społeczeństwo jego wcześniejszego dzieła, noszącego tytuł ,,Pamiętnik z okresu dojrzewania". ,,...niedojrzałość drastyczne pojęcie, jeśli sam siebie uznasz niedojrzałym, któż cię dojrzałym uzna? Czyliż nie rozumiesz, że pierwszym warunkiem dojrzałości, bez którego ani, ani, jest - samemu uznać się dojrzałym? Lecz mnie się zdawało, że wprost nie wypada zbyt łatwo i tanio zbywać smarkacza w sobie, że Dorośli zbyt są bystrzy i wnikliwi, aby dali się oszukać, i że temu, kogo smarkacz ściga nieustannie, nie wolno ukazać się publicznie bez smarkacza. Za poważny może miałem stosunek do powagi, zanadto przeceniłem dorosłość dorosłych." Tak wypowiada się sam autor o swoim dziele, jego odbiorze i pomyłce. Książka ,,Ferdydurke" ośmiesza szkolnictwo, a tym samym dorosłych i ich niedorosłą dorosłość. Co innego być pełnoletnim, a zupełnie co innego dorosłym. Bo czyż dorośli nie są tylko nazbyt wyrośniętymi dziećmi z ,,gębą" nader dojrzalszą niż w wieku szesnastu lat? Wyobraźmy sobie zwykłego obywatela. Dajmy na to, takiego Józefa K. W dniu swoich trzydziestych urodzin (co jest swojego rodzaju półmetkiem życia) budzi się i nie potrafi określić kim tak naprawdę w życiu się stał. Ni to lekarz, ni kominiarz, ni nikt. Aż tu nagle w drzwiach jego domu pojawia się nauczyciel, który zabiera go do szkoły, w której nie jest już trzydziestolatkiem, a siedemnastolatkiem. Nauczyciele, to jedna wielka pomyłka, a każdy z nich ma w sobie cechę, która od nich odstrasza, aby tylko uczniowie ich nie polubili. Podczas przerw pomiędzy lekcjami chłopców doglądają ich matki, zza płotu. Kicz. Wmawiano im, że są niewinni w swoim zachowaniu, a oni naiwni, chcąc stać się winnymi, naiwnie wpadali pułapkę nauczycieli. By stać się winnymi, gwałcą słowami, a swoistym symbolem zła i grzechu staje się, zamienione na wulgarne, słowo ,,pupa". Szkolnictwo to jedna wielka porażka. Następnie Wspomniany już Józef K. trafia do rodziny Młodziakowych, gdzie wszystko jest nowoczesne i przesycone nowoczesnością. Aż nazbyt nowoczesne. W powieści ,,Ferdydurke" szkoła jest oddzielną Scyllą, która nie przyjmuje niczego poza starymi rytuałami i zwyczajami, nowoczesność, zamknięta Charybda, jest udawana i śmieszna. Wartości, które powinny reprezentować dany obyczaj, są tu wyolbrzymione, przez co ośmieszają dany obyczaj. Bo jak to tak, nowocześni rodzice namawiają nowoczesną córkę, by miała nieślubne dziecko, w wieku szesnastu lat, bo tak się jeszcze nie zdarzyło i oni byliby przykładem najnowszej nowoczesności. Ideą tego wszystkiego jest to, by ukazać jak ludzie są sztuczni i udają zaledwie, by móc być zaakceptowanymi bądź podziwianymi przez innych. To, co tak wyróżnia człowieka, czyli naturalność, jest tutaj pokazane jako maska, określone ,,gębą" i ośmieszone jako udawane. Osobliwość ,,Ferdydurke" polega również na słownictwie. ,,Słodko, zbyt słodko się robi, nie mogę już, zbyt ckliwo, lecz z talerzykiem przed sobą nie mogę nie, mdli mnie, dzieciństwo, ciocia, krótkie majtki, rodzina, mucha, pinczerek, parobek, Miętus, żołądek pełny, duszno, za oknem szaruga, nadmiar, przesyt, za dużo, bogactwo straszne, biedermeier napawa od dołu. Lecz nie mogę wstać i powiedzieć ,,dobranoc", nie można jakoś bez wstępu... próbujemy wreszcie, ale nas zapraszają i zatrzymują. Przeciw komu wuj Konstanty wsadza w znużone i słodkie usta jeszcze jedną truskawkę? Wtem Zosia kichnęła i to nam umożliwiło odejście. Żegnanie, kłanianie, dziękowanie, zahaczanie częściami ciała." Istnieje niespodziewanie wiele interpretacji tekstów autorów i każde o dziwo, podobne jest inne, w istocie takie same. Lecz tak naprawdę tylko jeden autor wie, co miał na myśli pisząc tak a nie inaczej.
Link do opinii
Bardzo dobra książka, zdecydowanie polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - gosiaczeq
gosiaczeq
Przeczytane:2010-10-23, Ocena: 4, Przeczytałam,
Gombrowicz w skrajny sposób pokazuje, jak jesteśmy zmienni w zależności od sytuacji. Szkoda tylko, że wiele osób w ogóle nie rozumie tej książki. Ewentualnie nie są w stanie przebrnąć przez styl w jakim jest napisana.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ARTa
ARTa
Przeczytane:2010-06-02,
Czytałam, lecz nie skończyłam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - sylagas
sylagas
Przeczytane:2021-02-01, Ocena: 3, Przeczytałam,

Będę szczera nie wiem co powiedzieć, czy też napisać odnośnie tej książki. Sam w sobie przekaz może i jest mądry i daje do myślenia aczkowiek droga jaką trzeba pokonać żeby wogóle do niego dojść to o ile się uda jest bardzo kręta i wyboista. Książka była ciężka dla mnie i musiałam się mocno skupić aby cokolwiek z niej zrozumieć czego z resztą nie ułatwiały ciągłę powtórzenia słów m.in. gęba, pupa, łydka.

Link do opinii
Avatar użytkownika - riviera24
riviera24
Przeczytane:2021-01-16, Ocena: 3, Przeczytałam,

Wiem, że to szkolna lektura i trochę mi wstyd, że nadrabiam ją dopiero po latach. Mimo wszystko czuję się rozczarowana. Przerobiłam kiedyś jej treść na podstawie opisów. Po oryginale jednak oczekiwałam dużo więcej.

Teoria pupy, gęby i łydki ma sens i choć groteskowa, to niesie ze sobą wiele prawdy. Sam Józio jest człowiekiem zagubionym (jak niejeden z nas) i irytuje czytelnik jego niezdolność do działania i przeciwstawienia się absurdom, w jakich się znalazł. Ostatecznie bohater wrasta w absurdy i sam je tworzy (mucha w bucie, gałązka w ustach żebraka). Czegoś mi w tej całej historii brakuje. Być może końcówka mogłaby być bardziej dopracowana. 

Polecam, bo to lektura - poza tym mnie nie porwała.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Maryjusz70
Maryjusz70
Przeczytane:2021-01-03, Ocena: 5, Przeczytałem,

Jak pisano w jednej z recenzji, najtrudniej przebrnąć przez początek książki, potem czyta się rewelacyjnie i rewolucyjnie. Przyznaję, że ominąłem tą lekturę w czasach szkolnych, ale przypuszcam, że wówczas bardzo bym się do niej zniechęcił. Teraz, w wieku dojrzałym chyba wiem o czym Gombrowicz chciał w niej napisać i co chciał przekazać czytelnikowi. Dziwi mnie tylko, że książka stanowiąca w jednym ze swoich głównych elementów krytykę skostniałego systemu edakcji, który w większości wypadków takowy pozostał do dzisiaj, była czy też jest do dzisiaj, obowiązkową lekturą szkolną. Paradoks i absurd w czystej postaci! Tylko nauczyciel języka polskiego będący dokładnym przeciwieństwem profesora Pimki, jest w stanie przekazać  młodzieży żyjącej w naszych czasach o co chodziło w tej książce.W każdym innym przypadku dzisiejszy nastolatek, aby zrozumieć "Ferdydurke" będzie musiał chcąc- nie chcąc przyjąć, że Gombrowicz wielkim pisarzem był. Bardzo żałuję też, że autor książki nie dożył końca XX-tego wieku i nia miał możliwości dokonania ocen współczesnych ludzkich postaw. Jakże daleko dzisiejszym zagłębionym w internecie ludziom do tych żyjących w międzywojniu. Dziś każdy fanatyk mediów społecznościowych na siłę stara się poprzez tworzenie swojego "ja", które musi być oryginalne, wspaniałe i najlepiej zlajkowane tysiąćkroć, do unikania przyklejenia mu Gombrowiczowskiej gęby. Każdy chce być jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny i unikatowy, a nadanie komuś "gęby" nauczyciela, urzędnika, rolnika czy sekretarki traktowane jest wręcz jak zniewaga. Czy jednak tego typu postawy nie są również sztuczne, nieludzkie i dziwne? Szkoda, że Pan Witold nie ma możliwości wypowiedzenia się w tym temacie i podjęcia próby odpowiedzi na te pytania...        

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - kiznaiver667
kiznaiver667
Przeczytane:2020-05-16, Ocena: 4, Przeczytałem,

Okazało się łatwiejsze do przeczyyania niż wielu ludzi mówi. Najgorszy był pierwszy rozdział, później jednak już poszło dużo łatwiej, a sama treść też nie jest tak głupia jak się spodziewałam, że będzie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - lucter
lucter
Przeczytane:2019-10-28, Ocena: 5, Przeczytałam,

Lekturowy powrót po latach celem sprawdzenia jak tym razem przebiegnie lektura. Nie było źle, nie była to tortura - choć nadal potrzebowałam przeczytać posłowia, które, cóż - nie ma co ukrywać, wyjaśniło mi co takiego ja czytałam (uczucie, które częściej miewam po obejrzeniu ambitniejszego filmu, bo moje wybory lekturowe nie są zbyt wysokie gatunkowo).

Link do opinii
Inne książki autora
Dziennik 1953-1956. Pisma zebrane
Witold Gombrowicz0
Okładka ksiązki - Dziennik 1953-1956. Pisma zebrane

Seria pism zebranych Witolda Gombrowicza, powstająca pod redakcją prof. Włodzimierza Boleckiego i honorowym patronatem Rity Gombrowicz, powiększa się o...

Bestiarium
Witold Gombrowicz0
Okładka ksiązki - Bestiarium

Miłośnikom bestiariuszy i czytelnikom Gombrowicza, zarówno początkującym, jak i zaawansowanym, książeczka ta wskazuje istnienie w dziełach pisarza nie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy