Pewnego niedzielnego popołudnia przed domem Ricky'ego Delatolli pojawia się handlarz antykami i wbrew woli zainteresowanego pozostawia cały swój towar, a wśród przeciętnej wartości i urody mebli jeden sprzęt wyjątkowy - przebogato rzeźbione mahoniowe krzesło. Mebel okazuje się rzeczywiście nieprzeciętny - za jego sprawą zaczynają dziać się niesamowite i przerażające rzeczy...
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 1998 (data przybliżona)
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 228
Tytuł oryginału: The Heirloom
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Ewa Wojtczak
"Dziedzictwo" opowiada historię Ricky'ego Delatolli i jego rodziny, w których domu pojawia się pewnego dnia tajemnicze, bogato rzeźbione krzesło. Wkrótce potem okazuje się, że nie jest to zwyczajny mebel. Po jego pojawieniu się zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Krzesło jest niebezpieczne za sprawą drzemiących w nim szatańskich mocy. Delatolla chce się go pozbyć, lecz okazuje się, że nie jest to wcale takie łatwe. Krzesło zdaje się być niezniszczalne, a wywiezione z domu wraca do niego w mgnieniu oka. "Dziedzictwo" to horror o dość ciekawej fabule. Demoniczne krzesło to oryginalny i ciekawy czarny charakter i w sumie najciekawsza "postać" w powieści, dzięki której mamy tutaj trochę dreszczyku i mroczny klimat. "Dziedzictwo" nie jest jednak aż tak straszne, jak można by było się spodziewać. Mamy tutaj trochę dłużyzn, a mocniejszych wrażeń jest tutaj niewiele, co jest minusem powieści.
Czuję ogromny niedosyt po przeczytaniu tej książki. Miałam nadzieję, na bardziej przerażające zjawiska, które mogłyby się wydarzyć po zatrzymaniu krzesła. Tymczasem dostałam jedynie odrobinę znikającej nocy i jakiegoś potwora atakującego w nocy śpiącego Ricka. Oczywiście strata czworonoga i morderstwo księdza były przerażające, niemniej miałam nadzieję, że wydarzenia będą się rozkręcać wolniej i w bardziej zaskakujący sposób.
Nie skreślam jednak tego autora i zamierzam przeczytać inne jego książki. Może spełnią moje oczekiwania.
Hotel Griffin House w Cleveland staje się miejscem przerażających wydarzeń – jak z sennych koszmarów. Pokoje w jednej chwili zmieniają wygląd...
Pewnego pięknego letniego poranka doktor Leonard Petrie dostaje wezwanie do chorego dziecka. Chłopiec w stanie krytycznym trafia do szpitala. Niestety...
Przeczytane:2024-10-20,
Okładka książki przedstawia w samym centrum fotel, który wygląda na dość drogi i zabytkowy. Obity czerwonym materiałem prezentuje się dosyć władczo. Pozycja nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowego zabezpieczenia przed uszkodzeniami mechanicznymi. Ma kremowe strony. Czcionka jest wystarczająca, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Podzielona jest na rozdziały. Warto wspomnieć iż jest to wznowienie.
Graham Masterton jest dosyć specyficznym pisarzem. Łączy horror z elementami fantastycznymi tworząc tym samym świetne książki, które czyta się na wdechu i z ogromnym zaciekawieniem. Chociaż niekoniecznie zawsze są przyjemne opisy, wręcz przeciwnie, są obrzydliwe, to jednak dama fabuła jest ciekawa i sprawia, że chce się mimo wszystko, nadal czytać. I tak było tym razem, może fotel był intrygujący wyglądem, ale biła od niego dziwna siła, która mnie odpychała. Byłam jednak tak zaintrygowana, że czytałam i czytałam, nie mogłam odpuścić. Chciałam poznać tę historię do końca.
A więc czyta się dosyć szybko, nie ma tu jakichkolwiek przeszkód. Nie jest to też jakaś zbyt gruba pozycja, więc dużo czasu wam nie zajmie.
Bohaterowie nie byli jacyś wybitni, nie zyskali mojej sympatii. Nie byli na tyle ciekawi by jakoś specjalnie się o nich rozwodzić, bo najważniejszym w tej fabule było krzesło. To one rządziło wszystkim i wszystkimi. Także postacie są tutaj dodatkiem i pionkiem w grze. Oczywiście każdy z nich jest inny, ma inny charakter i jego życie ma inny los przewidziany przez mebel.
Jak wspomniałam wcześniej, autor ma w swoim piórze coś wyjątkowego, że bez problemu łączy normalne, prawdziwe życie z wątkami fantastycznymi i wychodzi mu to nieźle! Zawsze te historie jest ogromnie ciekawe, ja bym na pewno nie wpadła na takie pomysły jak on i nie dziwię się wcale, że ma swojego krasnala we Wrocławiu. :)
Akcja biegnie dosyć szybko, nie ma czasu na nudę. Niejednokrotnie wszystko obraca się diametralnie, a my, czytelnicy zostajemy z rozdziawioną buzią i niedowierzaniem. Tutaj też tak było... Nie bałam się, ale dziwnie się czułam, czytając tę opowieść. Pierwszy raz doświadczyłam specyficznego uczucia podczas czytania napisanych przez pisarza książki.
Reasumując uważam, że fan autora będzie zadowolony z lektury, jeśli jeszcze jej nie znacie. Ja nie czytałam wielu jego pozycji, a wydał ich naprawdę sporo. Jeśli lubicie nietuzinkowe pozycje to ta przypadnie wam do gustu. Może nie jest fenomenalna, ale na pewno intrygująca. Głównie przez fabułę i ten specyficzny fotel... Polecam!