W odległości około dziesięciu sążni od burty woda zakotłowała się. Przez moment obaj widzieli ponad dwudziestofuntowy okaz królewskiego zębacza, który połknął zdechłego szczura i zniknął w głębinie, machnąwszy wdzięcznie płetwą ogonową.
– Co to było? – wzdrygnął się magister.– Nie wiem – Geralt spojrzał w niebo. – Może pingwin?