Aleksander Janowski „Przypływ” Magazyn Literacki nr 4 – czyli literatura czterech stron świata. To hektary fascynujących utworów poetycko-prozatorskich. Wiele znakomitych tekstów...czytaj dalej
Przypływ to polskojęzyczny magazyn literacko-publicystycznyZnakomita poezja i proza dostarczająca potężnej fali wzruszeń i refleksji. Artystyczny Gulfstream na Florydzie! Dla każdego coś miłego...czytaj dalej
Publikacja „W cieniu cokołów” Aleksandra Janowskiego to unikalne doświadczenia „statysty na arenie międzynarodowej” opisane przez świadka wydarzeń przełomu lat 80-tych w Polsce i Europie...czytaj dalej
Aleksander Janowski napisał wiele znanych powieści, jak na przykład „Specyfik”, „Sandy”, czy „Podśmiewajki, czyli pieprz w oczach”. Przez niemal całe swoje życie zawodowe...czytaj dalej
Książka jest zalecaną lekturą obowiązkową dla każdego adepta tego wymagającego, lecz dającego ogromną satysfakcję zawodu. Ukazuje drogę życiową młodego człowieka, cały proces powolnego stanowienia się tłumacza...czytaj dalej
„Pieprz w oczach czyli podśmiewajki” Aleksandra Janowskiego są zbiorem trzydziestu pięciu felietonów, w których autor komentuje polską codzienność, pojawiające się nowe zjawiska społeczne, w końcu...czytaj dalej
Nad wschodnie wybrzeże USA nadciąga zapowiedziany huragan. Wbrew powszechnym oczekiwaniom, nie uderza we Florydę, lecz niespodziewanie kieruje się w stronę… Nowego Jorku. Pustoszy najniżej położone tereny...czytaj dalej
„Sandy”, to lektura dla osób o mocnych nerwach. Głównie o pieniądzach, a wiadomo, że tam, gdzie chodzi o miliony dolarów, ludzie życie staje się bezwartościowe. Młody prawnik-finansista...czytaj dalej
Na szczęście zajechaliśmy na puściutki parking przed kolejnym ośrodkiem informacji turystycznej, tym razem przy wysokogórskiej łączce ze strumykiem, z którego brzegu strzelały w górę nagie granitowe skały... i miła konwersacja się urwała. Widać było po pustym wnętrzu chaty z bali, stylizowanej na kowbojski saloon, że niski kurs dolara nie sprzyja obecnie wyjazdom zagranicznym. Przy wejściu tkwiły sieroco dwie maszyny - do koli i do słodyczy. Ta druga wyrzucała z siebie jeszcze i czipsy kartoflane.
Opadłem na ławkę. Łzy lunęły mi z oczu jak wodospad. Jest mi głupio tak beczeć jak panienka, ale nic nie mogę poradzić. Szloch wstrząsał całym moim ciałem. "Jestem galareta, beksa jakich mało" - karcę sam siebie. Rozleciałem się na kawałki.
Więcej