Akcja książki zaczęła się od tego, że Leo zmuszony jechać do cioci Henrietty, czego bardzo nie znosił po powrocie do domu idzie na plażę. Tam, wrzuca kamień do wody okazujący się jajkiem żółwia o imieniu Teodor należący do zrozpaczonej dziewczynki Leili. Po namyśle wraca aby ją przeprosić. Od tego dnia ona już tam czeka i nazywa ją od tej pory swoim księżycem. Gdy Leo dowiaduje się, że jego pierwsza dziewczyna chodzi z jego przyjacielem ubliża przyjaciółce. Po dwóch tygodniach i monologu z przyjacielem znów się widzą. Leo dostaje ofertę pracy. Przyjmuję ją z ogromnym żalem do dziewczyny. W jego życiu pojawia się Nina.Nie może zapomnieć o dziewczynie z plaży dlatego pisze pierwszy do niej w życiu list chcąc zrozumieć jej sytuację. Z Niną umawia się na randkę. Po wyznaniu, że jest mu obojętna wraca na plażę. Spotyka Leilę i żegna na zawsze.Po przebaczeniu od Niny zgadza się być jego żoną.Tymczasem on boi się odpowiedzialności. Ze swoich wątpliwości zwierza się w samotności na plaży ukochanej dziewczynie. Gdy przerastają go wszelkie przygotowania do ślubu, urządzenia domu i nieustanne między nimi kłótne ma problemy ze zdrowiem. Myśląc, że to rak lekarz stawia inną diagnozę. Matka Leo zaczyna bać się o syna. Po strasznej awanturze z Niną Leo dowiaduję się prawdy o swojej zmarłej tuż po porodzie siostrze bliźniaczce. Po tym jak zrozumiał swój psychiczny stan chce wszystko naprawić i przeprosić Ninę. W drodze na cmentarz po głębokim zastanowieniu i analizie wraca jednak do domu, gdzie czekają rodzice i żona, która mu wszystko wybaczyła. Po przyjściu na świat córki wspomina tamten czas z dobrymi myślami.
On — nigdy nie spodziewał się, że w ciągu jednego dnia całe jego życie może runąć, niczym domek z kart. Wszystko, w co wierzył i posiadał, straciło...
PS. Moje serce bije coraz mocniej... Nessa kocha romanse i zdarza się jej bujać w obłokach. To nie przypadek, że pewnego zimowego dnia właśnie ona znajduje...