Przeznaczenie to dziwne zjawisko, prawda?
Smutek zamknięty w nostalgii. Smutek podejmowania decyzji. Zarówno tych małych, pozornie nieważnych, jak i tych istotnych. Decyzji, które zgodnie z zasadą „efektu motyla” mogą zmienić niejedno życie, a nawet losy świata. Od tego smutku zaczyna się kolejne spotkanie z cieniem Takeshiego.
Spotkaniem ze smutkiem, który dotyka Fumiko - gałąź Uśpionej Wierzby czy Rei – niosącego Blask, by go złożyć w świątyni jako relikwię po zmarłym przyjacielu. Naprawdę zmarłym? Nie, nie do końca. Takeshi powraca z wycieczki na drugą stronę życia. Ledwie żywy, ale żywy.
Wraz z Cieniem Śmierci powracają inne postaci oraz pojawiają się nowe: Fumiko, Rei, pies Shiba z Wakuni, Pepe Alvarez „Chudzielec” z Antilii, Sanchez, Haru, Tygrys, Etsuke i Urakami. Każda z nich jest inna, każda wnosi do opowieści swoją historię. Jedne pną się w górę, inne upadają.
Takeshi. Cień Śmierci – pierwszy tom nowego cyklu Mai Lidii Kossakowskiej miał w sobie uroczy powiew świeżości. Pozytywnie zaskakiwał wieloma pomysłami. W Tańcu Tygrysa te elementy nie mają już takiej wagi. Trudno mówić o jakimś zaskoczeniu. To raczej penetrowanie już wymyślonego świata, chwilami mozolne. Rozpoznawanie go bojem. Elementem wyróżniającym jest właśnie walka, niekończąca się, nieustanna walka. I towarzyszące jej cierpienie, kalectwo oraz śmierć.
Tym razem lepiej poznajemy jedną z mrocznych stron tego świata, pełnego demonów, duchów, magii, szamanów, tajemnych rytuałów, tajnych sekt, tajemniczych organizacji. Za działaniem różnych istot zdaje się stać jedno: walka o ludzkie dusze. Walka o władzę nad człowiekiem – czy to fizyczną, czy duchową. Najlepiej zaś: jedną i drugą. Walka, która dopuszcza kłamstwo, manipulację, zasadę cel uświęca środki. Tym razem przybiera ona formę walki z magią, szamanami, gusłami. Cóż, kiedy ci, którzy głoszą owe niby postępowe hasła, sami w nie nie wierzą albo stają się elementem rozgrywki sił, które jakoby zwalczają. Odpowiednio zmanipulowani ludzie mają w coś wierzyć – niekoniecznie ci, którzy wywołują rewolucje. Celem pozostających w cieniu jest władza absolutna. Na przeszkodzie zaś zbyt często stają ci, dla których ważne są zasady, honor, przyjaźń, wierność. Tacy jak Takeshi i Rei.
W drugim tomie cyklu Kossakowskiej napotykamy wiele wątków zainicjowanych w pierwszej powieści. Dochodzą też nowe. Wiele z nich jest poszatkowanych na sceny, niemal filmowe ujęcia. Cała opowieść jest zresztą mocno plastyczna na sposób filmowy. Sceny zmieniają się dynamicznie, czasami tylko zapadając w letarg refleksji. Swoistego kolorytu dodaje im przerysowanie zarówno postaci, tego, co mówią i robią, jak i wydarzeń. Koloryt zapewnia wschodnia egzotyka. Czytanie Tańca Tygrysa jest jak spacer na pograniczu jawy i snu, chwilami pełen brutalnych widoków, zawsze niezwykły. W tym świecie ludzie nie są tymi, za kogo się podają. Tak jak przypadkowe, zdawałoby się, zwierzęta. W tym świecie drugie imię istnienia znaczy intryga. Tu prawie wszyscy coś knują, a każda sprawa ma drugie dno. Tu granica między życiem a śmiercią jest wątła jak realna demokracja. Za słodkim uśmiechem czai się groza. Można odnieść wrażenie, że w pewien sposób rozrywkowa powieść Kossakowskiej jest komentarzem do naszego świata. Komentarzem gorzkim. Cóż, zawsze tak było: fantastyka nieraz pełniła funkcję krytycznego recenzenta rzeczywistości.
Język cyklu się nie zmienił, nadal jest przesycony ironią, dosadny (Och, na zasrane jaja Człowieka z Hakiem!), jak ten znany nam z naszych ulic i z tak niebezpiecznie uderzających w istnienie teoretycznego państwa nagrań elit polityczno-biznesowych.
Wydaje się, że w Tańcu Tygrysa cykl Mai Kossakowskiej stracił trochę pierwotną dynamikę. Nie jest to specjalnie zaskakujące, z literaturą często tak bywa. W planach jest jednak kolejny tom. Nowa nadzieja na dobrą rozrywkę. Na ciekawą fabułę, niezwykłe postaci i fascynujące wydarzenia.
Cóż, taki dżos.
Oto Królestwo Niebieskie... w którym nie ma Boga. Oto miejsce, gdzie archanioł sprzymierza się z diabłem. Oto on... Niszczyciel Światów...
Sztuka walki – najważniejsza ze sztuk? Nie ma ucieczki przed przeznaczeniem. Mroczny cień śmierci wyłania się z każdą chwilą, niespodziewanie. ...