W Ostatniej więźniarce Auschwitz Nina Majewska-Brown po raz kolejny stara się przybliżyć czytelnikom dramat, który stał za wydarzeniami II wojny światowej. I sprawia, że suche fakty, daty, wydarzenia znane z lekcji w szkołach nabierają wymiaru osobistej tragedii bohaterów tej prozy. Prawdziwych ludzi, którzy przypadkiem wciągnięci zostali w wir wielkiej Historii.
Oto Mimi, mieszkająca na stałe we Francji młoda kobieta o polskich korzeniach. Jej rodzice ciężko pracują, by odnaleźć się w nowym kraju, by jakoś związać koniec z końcem i zapewnić córce lepszą przyszłość. Mimi wyjeżdża do Polski, by odwiedzić rodzinę, podtrzymać łączące ją więzy, zobaczyć kraj, który tak bardzo kochali jej rodzice. Ma spędzić tam kilka tygodni i wrócić do Francji na początku września. Pamiętnego września 1939 roku.
Nina Majewska-Brown pokazuje kipiącą życiem Warszawę u schyłku dwudziestolecia międzywojennego. Pozwala swojej bohaterce zakosztować luksusów, które zapewnić jej może zamożna rodzina, by ból, bieda, głód w czasie okupacji stały się dla Mimi jeszcze bardziej dotkliwe. Ktoś mógłby powiedzieć: tani zabieg narracyjny, mający chwycić czytelników za serce. Tyle, że nie jest to fikcja literacka. Ta historia wydarzyła się naprawdę.
Autorka prowadzi czytelnika śladami Mimi przez czas okupacji, gdy młoda dziewczyna zaangażowała się w działalność podziemną, trafiła na Pawiak, a potem do kolejnych obozów koncentracyjnych. Zastanawia się, jak delikatnej młodej kobiecie udało się przetrwać prawdziwe piekło, by – wreszcie – pozwolić jej po wojnie zaznać rodzinnego szczęścia… na terenie Auschwitz-Birkenau, gdzie niegdyś osadzony był jej mąż. To właśnie tam oboje zamieszkali po wojnie, by uczestniczyć w tworzeniu muzeum. Nina Majewska-Brown pomaga Mimi i Józefowi dokończyć ich misję. Misję ocalenia od zapomnienia wydarzeń, które miały miejsce podczas II wojny światowej i które nigdy nie powinny się powtórzyć.
Choć Ostatnia więźniarka Auschwitz oparta jest na prawdziwej historii, jest w książce Niny Majewskiej-Brown dramaturgia i napięcie, jest też wierność faktom historycznym i szczegółowe odtwarzanie przedwojennej, a potem wojennej, okupacyjnej i obozowej rzeczywistości. Są fascynujące postaci i przejmujące ludzkie dramaty. Jest plastyczność opisu i mnóstwo emocji. Gdyby była to literacka fikcja, pewnie wielu czytelników uznałoby ją za mało wiarygodną. Bo to niemal niemożliwe, by udziałem jednej osoby stały się niemal wszystkie tragedie, które przyniosła II wojna światowa. Pawiak i Majdanek, Ravensbruck i Buchenwald, ciężka praca ponad siły i nieludzkie medyczne eksperymenty, okrucieństwo oprawców i bezinteresowna pomoc ze strony sprawiedliwych. Wielki dramat i wielka miłość. Ale tego zarzutu postawić Ninie Majewskiej-Brown nie można, bo pisarka jedynie odtwarza historię, która naprawdę miała miejsce.
Bohaterka książki Niny Majewskiej-Brown po wojnie pracowała na terenie Auschwitz, oprowadzając zwiedzających, przybliżając im historię obozu. Słuchały jej koronowane głowy, słuchał jej Karol Wojtyła, słuchały też dziesiątki zwyczajnych ludzi. Dzięki tej książce historia Mimi i jej dzieci, które stały się ostatnimi „zakładnikami pamięci o Auschwitz”, ostatnimi „więźniami” obozu, dotrzeć może do kolejnych tysięcy czytelników. Warto po nią sięgnąć – i warto ją poznać.
Za każdym numerem wytatuowanym na przedramieniu, kryje się tajemnica. Ta wyszła na jaw dopiero 75 lat po Auschwitz. Czy można być bohaterem i tchórzem...
Oto romans stulecia. A nawet trzech! Miłość, namiętność i gorsety – ta historia przyprawi cię o szybsze bicie serca. I nie tylko! Klara ma pewną...