„Na glinianych nogach” to kolejna, absolutnie genialna książka Pratchetta. Na Pierwszy rzut oka kolejna na rynku książka fantasty, na drugi rzut ( bardzo powierzchowny rzut) nieco głupawa kryminalna historyjka, natomiast na trzeci rzut oka ( ten decydujący rzut) książka o współczesnym nam świecie wyśmiewająca wszystkie jego paradoksy. Świat dysku, ( który potencjalnie mógłby przecież istnieć, bo czemu nie….) astronomicznie rzecz biorąc to wirujący dysk, umieszczony na grzbietach czterech słoni, które stoją na żółwiu, ( który nie stoi na niczym, bo to żółw morski). Świat ten zamieszkują trolle, krasnoludy, czarownice, zwierzęta, bogowie, ludzie i kapral Nobby Nobbs. „Na glinianych nogach” to kontynuacja książek „ Straż! Straż!” oraz „ Zbrojni”, opowiadających o prześwietnej Straży Miejskiej prześwietnego miasta Ankh-Morpork, największej speluny Świata Dysku. Kryminalna zagadka, tajemnicze morderstwa…. to tylko pretekst, by poruszyć takie kwestie jak feminizm (w wydaniu wilkołaczym i krasnoludzim, ale jednak…. ), prawa człowieka ( właściwie prawa golema, ale po co się czepiać ) i ogólnie natury ludzkiej ( albo krasnoludzie, trollej….. ).. Na 302 stronach dostajemy obłędną komedię, przy której trudno nie śmiać się w głos, traktat filozoficzno-teologiczny napisany tak, że można go zrozumieć bez słownika, analizę socjologiczną oraz mini podręcznik do fizyki; wszystko to natomiast, jest polane sosem z dojrzewającej miłości człowieka i wilkołaka. Ciężko streścić taką książkę, bo każda taka próba zakończy się na pewno jej spłyceniem. Ktokolwiek czytał którakolwiek z książek Pratchetta wie o czym mówię.
Czarująca opowieść dla czytelników w każdym wieku (ale zwłaszcza dla młodego Sama Vimesa), pióra panny Felicity Beedle, czołowej autorki literatury dziecięcej...
Dom Sabolos odziedziczył ogromną fortunę i ma zamiar zostać władcą całej planety. Obsługuje go olbrzymia armia robotów, jego ojcem chrzestnym jest inteligentne...