W listopadzie 2018 minęło dokładnie sto lat od słynnej Obrony Lwowa (początkowych etapów walki), w której z niezwykłą odwagą i wiarą w powodzenie uczestniczyły nawet dzieci – na stałe zapisane na kartach historii jako Orlęta Lwowskie. Właśnie im Piotr Tymiński oddaje hołd w swojej najnowszej książce.
Piętnastoletnia Tońka uważa się za wielką patriotkę. Gdy Ukraińcy zajmują jej rodzinne miasto, natychmiast podejmuje decyzję o rzuceniu się w bój o wolność Lwowa. Jednak nie odpowiada jej bycie „tylko” sanitariuszką – marzy o walce na linii ognia. By zostać wcieloną do armii, używa fortelu – obcina włosy i przebiera się za chłopca, oczywiście, cel swój realizuje. Dobrze zna się na broni (złapałam karabin, szybko zorientowałam się, że jest to jednostrzałowy stary werndl), bo kiedyś (kiedy? gdy była dzieckiem?) brat ją uczył strzelać, a gdy ma obsłużyć CKM, nie chce żadnych instrukcji, bo już RAZ strzelała z takiej broni i wszystko o niej wie. Jest w tym wszystkim niezwykle naiwna, buńczuczna i niekiedy nawet groteskowa. Niestety, kreacja tej postaci kładzie się cieniem na całej powieści.
Co rusz Antonina wypowiada słowa, które zupełnie nie pasują ani do jej wieku (np. Nie byłam w stanie skupić się na liturgii, a widok wnętrza budowli z poprzecznym transeptem i wydłużonym prezbiterium tym razem nie wpłynął na mnie kojąco), ani do pozycji społecznej. Nie ma szacunku ani do starszych (Wsunęłam się do środka, nie reagując na ostrzeżenie wartownika. Spojrzałam na niego bojowo i go wyminęłam), ani do oficera wojska (– ja się zgłaszam do szeregów bojowych / – (…) ale jak panienka będzie wyglądała? Wróg z oddali pomyśli, że jaka czarownica z miotłą stoi (…) / – Może to i dobrze, że się wystraszy. Bo patrząc na was, z daleka się widzi, że tu same dzieciuchy) czy choćby do metropolity lwowskiego (ja zaraz waszą ekscelencję przechrzczę na prawosławie). W konfrontacji z kozackim zabijaką zwyczajnie trzaska w czerwony pysk na odlew. Jest dla mnie zupełnie niewiarygodna, a jej zachowanie – absurdalne. Kilkukrotnie podkreśla się tu jej wiarę i wyznanie, do którego przynależy. A jednak wychowanie moralne naszej bohaterki daje sporo do myślenia, gdy matka dziewczyny odważnie twierdzi, że zabicie człowieka w obronie to nie grzech.
Zupełnie nie odpowiada mi czarno-biały obraz podziału na dobrych i złych w Lwowskim ptaku – wielokrotnie mówi się tu o tym, że „nasi" to ci „lepsi", a Ukraińcy są potworami i należy ich zabijać. Co więcej, Tońka sama wyznaje po zabójstwie wroga, że chętnie uczyniłaby to znowu (zabiłam i zabiłabym jeszcze raz, bez zastanowienia. Przeżyłam strasznie brutalny atak [jak wyznała matce – nie zrobił jej nic złego, ale chciał] na moją godność, na mnie. Ale teraz jestem pewna, że zasłużyli jedynie na śmierć). Zresztą obciąży sumienie (?) kilkukrotnie.
Doceniam natomiast obszerną wiedzę autora i jego pasję, widoczną na każdej stronie książki. Mnie jednak przytłaczała drobiazgowość opisów, szczegółowa do przesady topografia miasta, mnóstwo nazwisk i innych drobnych informacji, które nic nie wnosiły do akcji, a jedynie budziły irytację. Za bardzo udany uważam natomiast motyw wiary Tońki w moc kobiet. Pojawiające się co jakiś czas odwołania do amazonek są miłym dodatkiem, konsekwentnie powracającym w toku opowieści. Inspirujące były subtelnie wplecione ciekawostki, jakby mimochodem wspomniane, a prowokujące czytelnika do dalszych poszukiwań danego tematu (m.in. wzmianka o Pasażu Mikolascha i odkryciu Łukasiewicza).
Lwowski ptak to w mojej ocenie powieść przygodowa (oparta na motywach historycznych) dla młodzieży. Największym żywiołem Tymińskiego jest dynamiczna akcja, której tu nie brakuje – nieustannie coś się dzieje, bardzo sprawnie autor porusza się wokół zagadnień ściśle wojskowych, imponujące jest dokładne odzwierciedlenie historycznych wydarzeń. Rozumiem, że pisarz pragnął podkreślić ofiarność oraz waleczność kobiet i dziewczynek. Godne pochwały jest tak rozległe spojrzenie i zachowanie pamięci o wszystkich bohaterach Lwowa (notabene, temat to mało popularny w polskiej literaturze). Jednak taka realizacja zupełnie mnie nie przekonuje. Szkoda zmarnowanego potencjału.
Rok 1944. Dwóch nastoletnich chłopców podejmuje ucieczkę z transportu na roboty do Rzeszy. Czy uda im się pokonać przeciwności i dotrzeć...
Rok 1943. Kiedy sprzymierzeni na frontach II Wojny Światowej przełamują potęgę III Rzeszy, na Wołyniu dochodzi do eksterminacji Polaków. Stanisława Morowskiego...