Anna Robak-Reczek sięga po kolejny rodzinny problem. Po bardzo dobrze przyjętym Znikniętym porusza problemy obsesji, krzywd – tych prawdziwych i tych wyimaginowanych – które czynią ludzkie życie trudnym do zniesienia. Zamknięte w pułapce perfekcjonizmu kobiety (a często i mężczyźni) stają się zakładnikami własnych norm, które są tak wyśrubowane, że chwilami uniemożliwiają normalne życie.
Nie inaczej jest z Joanną, szczęśliwą matką dwójki dzieci – nastolatki i uroczego dziesięciolatka – żoną Roberta – przystojnego, zaradnego mężczyzny, który zawsze wraca do żony i nigdy jej nie opuści.
Joanna musi pożegnać zmarłą po długiej chorobie matkę. Przerażająca jest scena, gdy słońce pada na trumnę, ujawniając na jej powierzchni drobiny kurzu. Zakurzona trumna kobiety, która przez całe życie coś wycierała. Chichot losu, przykry żart na ostatnią drogę odchodzącego człowieka. Po śmierci matki Joanna postanawia, że wróci do pracy na cały etat, jednak ze smutkiem odkrywa, że nie ma dla niej pracy. Córka powoli zaczyna wylatywać z rodzinnego gniazda, szykując się do studiów w obcym mieście. A tymczasem mąż – cóż, mąż zalicza drugą i trzecią młodość.
Joanna musi się w tym wszystkim odnaleźć i pokonać lęki, które każą kobiecie spojrzeć na świat jako na miejsce pełne zagrożeń, tych obecnych i tych przyszłych. Czy można się na nie przygotować? Czy istnieje taka rzeczywistość, w której Joanna i jej najbliżsi będą w stu procentach bezpieczni?
Powieść Anny Robak-Reczek ukazuje wszelkie skrywane przez ludzi obsesje i lęki. Analizuje podłoże, na którym się tworzą i próbuje dociec przyczyn, sprawiających, że kobiety (ale nie tylko) usiłują za wszelką cenę przygotować się na każdą sytuację, która może im się w życiu przydarzyć. Tytułowe Apokalipsy to szereg zdiagnozowanych przez bohaterkę zjawisk, które przez większość ludzi zostaną zbagatelizowane, jednak tu, z powodu swoistej nadwrażliwości Joanny, sprawią, że sytuacje pozornie zwyczajne i przewidywalne staną się wyzwaniem, na które należy się perfekcyjnie przygotować.
Autorka nie ocenia zachowania Joanny, a raczej po prostu je opisuje, wskazując na to, że to okoliczności sprawiły, że bohaterka postrzega świat jako potencjalne źródło niekończących się zagrożeń. Ten katastrofizm jest uzasadniony i ma podłoże w zbiegu niekorzystnych zdarzeń, wywołujących lęk i konieczność działania. Czy Joanna sprosta temu wyzwaniu?
Apokalipsy według Joanny to także powieść terapeutyczna. Nie tylko definiuje problemy, które są dość powszechne w naszej rzeczywistości, ale też stara się pokazać, że z najtrudniejszej nawet sytuacji można znaleźć wyjście, że rozwiązanie jest możliwe, choć początkowo trudne do sprecyzowania.
To bardzo przystępnie napisana historia, po którą warto sięgnąć. Towarzysząc Joannie w jej codzienności, możemy, jak w zwierciadle, dostrzec odbicie problemów, które podświadomie tkwią w każdym z nas. Warto się z nimi zmierzyć. Polecam.
Widok nieznajomej, kpiąco uśmiechniętej kobiety na rodzinnym filmie prowokuje do wznowienia poszukiwań zaginionego przed laty ojca rodziny. Żona zaginionego...
Trzymająca w napięciu historia psychopatki Luizy, która po śmierci matki wraca do Polski, by odnowić relacje ze swoim ojcem. Luiza jest bezkompromisowa...