Nikt nie może się stawiać ponad tradycję. Recenzja filmu „Spencer”
Data: 2021-11-06 18:23:34O rodzinie królewskiej, lecz z zupełnie innej perspektywy opowiadają twórcy nowego filmu Spencer. Kolejna produkcja poświęcona księżnej Dianie to nie tylko opowieść o uwięzieniu w złotej klatce, to również opowieść o radzeniu sobie z własnym szaleństwem.
„Spencer” – o czym jest film?
Nowy film o Dianie rozpoczyna się od motta: „Baśń zrodzona z tragedii”. Stworzona przez Stevena Knighta historia to fikcjonalna, dość mroczna wersja wydarzeń z życia księżnej Diany. Produkcja w reżyserii Pabla Larraína nie próbuje jednak opowiedzieć pełnej historii brytyjskiej księżnej. Zamiast w biograficznej opowieści, widzowie – wraz z Dianą – uczestniczą w świętach Bożego Narodzenia w rodzinie Windsorów.
Może zainteresować cię także...
- The Crown - co warto wiedzieć o serialu?
- Nie żyje książę Filip. Jak wygląda specjalna procedura?
- Meghan Markle stworzy serial dla Netflixa
Istotne jest to, że Spencer nie jest filmem opowiadającym o zaletach czy wadach należenia do królewskiej dynastii. Nie ujawnia zakulisowych rozgrywek i brudnych sekretów monarchii, nie ukazuje niczego, czego do tej pory nie moglibyśmy wiedzieć lub się domyślać. Zamiast tego filmowcy skupiają się na Dianie i jej psychice.
„Spencer” – recenzja
W Spencer ukazane zostają liczne problemy w małżeństwie Diany i Karola, ale także jej zaburzenia odżywiania i depresja. Mocno podkreślona zostaje nieumiejętność dostosowania się Diany do roli, którą zmuszona była pełnić w rodzinie. Kluczowe wydaje się także to, co Diana mówi do swoich synów – w monarchii „przeszłość to teraźniejszość”. To prowadzi do pogłębienia się jej problemów osobistych.
Z tego też powodu film Pabla Larraína jest nie tyle opowieścią o Windsorach i królewskim dziedzictwie, ile historią o szaleństwie i tęsknocie za życiem, którego nie da się już odzyskać. I w te psychodeliczne majaki widzowie zostają wprowadzeni bez taryfy ulgowej. Zatem mimo pozornej tematycznej wtórności, twórcom Spencer udaje się widzów zaskoczyć.
„Spencer” – opinie
W Spencer bywa milcząco, nie jest to jednak wada, bo znacznie więcej można wyczytać z tych scen, w których dialogi ustępują miejsca czynom. Zwięzłość komunikatu to zresztą cecha szczególna brytyjskiej monarchii i znajduje to odzwierciedlenie w nowej produkcji chilijskiego reżysera. W kontekście wewnętrznego dramatu Diany wydaje się to natomiast symboliczne.
Może zainteresować cię także...
- Windsorowie. Wymyślona dynastia
- Teatr brytyjskiej monarchii, czyli jak funkcjonuje brytyjski dwór?
- Królowa Matka. Najbardziej niebezpieczna kobieta świata
Spencer ma w sobie dużą dozę teatralności. Składają się na to zwracająca uwagę muzyka klasyczna, drogie kolorowe stroje i solowe sceny Kristen Stewart. Z jednej strony ekstrawagancja pasuje do tego, co zwykle myślimy o monarchii. Z drugiej – momentami film o Dianie przypomina wręcz groteskę.
„Spencer” – czy warto zobaczyć?
Jednocześnie warto przyznać, że Kristen Stewart bardzo dobrze radzi sobie z rolą zagubionej Diany. Tym samym główną rolą w Spencer ma szansę odciąć się od wizerunku nastoletniej wampirzycy, z którą od lat kojarzona jest za sprawą ekranizacji Zmierzchu. Niewiele natomiast powiedzieć można o pozostałych bohaterach, którzy przy Dianie stają się jedynie tłem. Stella Gonet zagrała co prawda Elżbietę II, jednak spośród drugoplanowych bohaterów, najbardziej przekonująco wypada Timothy Spall, który wciela się w postać majora Alistaira Gregory’ego.
Finalnie – Spencer to smutna opowieść o kobiecie, która nie chciała się podporządkować. To historia matki, kochającej swoje dzieci i żony, której małżeństwo wisiało na włosku. Wreszcie – to opowieść o niepokornej księżnej, która za swoją niezależność zapłaciła najwyższą cenę.