Ugrzeczniony Neil Gaiman. Recenzja serialu „Sandman”
Data: 2022-08-24 13:10:34Sandman przenosi na ekran dwa pierwsze albumy Neila Gaimana, zatytułowane Preludia i nokturny, a także Dom lalki. To erudycyjne opowieści, które zachwyciły zarówno czytelników rozkochanych w powieściach graficznych, jak i zawodowych krytyków. Informacja o tym, że serial taki powstanie, wzbudziła tyleż radości, co kontrowersji: opowieści Gaimana wydawały się niemożliwe do przeniesienia na ekran – szczególnie w formie produkcji aktorskiej, nie animowanej – ze względu na unikalny wizualny język, który zastosowano w komiksach. Te bardzo subtelne, oniryczne, obfitujące w metafory i nawiązania historie były w latach osiemdziesiątych XX wieku czymś zupełnie niespotykanym, choć sama postać Morfeusza istniała w uniwersum DC Comics już wcześniej.
Sandman – o czym jest serial?
Gaiman zresztą nie ukrywa, że garściami czerpie z popkultury, z mitów, tradycji, a nawet religii. Odwołuje się do wyobrażeń i zjawisk uniwersalnych, doskonale znanych każdemu człowiekowi, wykorzystuje je, wplata w swoją opowieść, personifikuje, swobodnie przetwarza. Tak jest z postaciami chociażby Johna Dee, podobnie – z Kainem i Ablem, a także samą postacią Morfeusza – Pana Snów, oraz innych Nieskończonych: Pożądania czy Śmierci.
Czytaj także: Beznadziejnie zakochana. Recenzja filmu „Kolejne 365 dni”
Właśnie: Śmierci. Już w pierwszym odcinku serialu pojawia się nawiązanie do niej, bowiem bogaty okultysta Roderick Burgess (Charles Dance), każący się nazywać magiem, postanawia przywołać i uwięzić Śmierć właśnie, aby ta oddała mu ukochanego syna, który zginął tragicznie podczas Wielkiej Wojny. Rytuał udaje się – z tym, że jest jedno „ale”: w pułapkę wpada bowiem Morfeusz, który przybył na chwilę do naszego świata, by schwytać jeden ze swoich Koszmarów. W kolejnych odcinkach Sen spróbuje uciec ze swojego więzienia, odzyskać utracone artefakty, dające mu siłę, odbudować swój świat, który pod jego nieobecność popadnie w ruinę, a także zmierzyć się z kolejnymi przeciwnikami i skonfrontować ze swym rodzeństwem.
Sandman – czy serial wierny jest komiksom?
Serialowe odcinki pozostają dość wierne komiksowemu oryginałowi, zmiany pojawiają się przede wszystkim tam, gdzie jest to konieczne. Prócz zalet – uchwycony zostaje bowiem i ton, i charakter, i klimat opowieści Gaimana – ma to też wady, negatywnie wpływa bowiem na spójność całej historii, szczególnie tuż po połowie serii. Niektóre z epizodów stanowią niemal zamknięte całości, a powiązane są przede wszystkim postaciami Morfeusza i Koryntczyka, z którego uczyniono głównego antagonistę całej serii.
Czytaj także: Powrót do Westeros. Recenzja serialu „Ród smoka"
Serial obsadzony jest bardzo dobrze, nawet jeśli niektóre decyzje castingowe mogły początkowo budzić pewne kontrowersje. Tom Sturridge w roli Snu sprawia się wybornie, świetnie pokazując jego zarówno ludzką, jak i „boską" stronę. Kirby Howell-Baptiste jako śmierć to wybór – szczególnie w kontekście komiksowego oryginału – zaskakujący, ale jej kreacja jest jedną z najlepszych w serialu. Gwendoline Christie nadaje nieoczywisty wymiar postaci Lucyfera, a Boyd Holbrook w roli Koryntczyka ma tu dużo więcej do zagrania niż w komiksie.
Sandman – recenzja serialu
Pod względem wizualnym serial dostępny na Netflixie nie jest tak unikalny i wyrazisty, jak albumy wydane przez DC, ale i tak całość robi naprawdę solidne wrażenie. Efekty specjalne są dopracowane, szerokie kadry momentami zapierają dech w piersiach, przestrzenie odtworzone są w sposób niemal namacalny, a kostiumy po prostu zachwycają. Całości towarzyszy naprawdę niezła oprawa muzyczna. Wszystko to sprawia, że serial nie wygląda (i nie brzmi) tanio.
Może zainteresować cię także...
- Luke Skywalker w Sandmanie od Netflixa. Kogo zagra Mark Hamill?
- Sherlock Holmes 3 powstanie! Robert Downey Jr. i Jude Law ponownie w głównych rolach?
- Chińczycy stworzyli grę na podstawie Krzyżaków Sienkiewicza
Za pewną wadę uznać należy pewne „ugrzecznienie” produkcji – jest dużo mniej mroczna niż jej komiksowy odpowiednik, Koszmary są tu mniej koszmarne, a ludzkie okrucieństwo – nie tak brutalne, jednak dzięki temu serial ma szansę spodobać się szerszemu gronu widzów. Decyzja twórców wydaje się więc i świadoma, i – do pewnego stopnia – uzasadniona. Pozostaje mieć nadzieję, że gdy pozycja Sandmana się umocni, a serial uzyska stałe i duże grono wiernych widzów, filmowcy zdecydują się pójść o krok dalej i pozwolą nam jeszcze mocniej zanurzyć się w świecie stworzonym w wyobraźni Neila Gaimana i współpracujących z nim rysowników.
Sandman – czy warto zobaczyć?
Tymczasem zaś dostajemy bardzo uczciwą, dość wierną i atrakcyjną adaptację, która z szacunkiem odnosi się do komiksowego pierwowzoru i nie jest jedynie bladym cieniem oryginału. Adaptację, która ma szansę towarzyszyć nam zdecydowanie dłużej niż tylko jeden czy dwa sezony. Wszystkich, których zaintrygowała na tyle, by mieli ochotę sięgnąć po więcej, zachęcam do lektury komiksów z serii Sandman. Z pewnością się nie zawiedziecie.
Komiks Sandman. Noce nieskończone kupić można w popularnych księgarniach internetowych poniżej: