Rozdział II
ę normalnie żyć, za dzień, tydzień, miesiąc rok. Że przestanę czekać i wreszcie zrobię coś ze swoim życiem. Ale nie umiem i choćbym się nie wiem jak starał to zawsze muszę coś spierdolić. Przepraszam Tyna.
- Damian, ty i ja, wiesz coś wspólnego mamy to dni, tego życia, na które czekamy...
Zero słów, zero gestów i pragnień. Tylko krzyk, który zakłóciła cisza.
Zewnętrzna cisza, która skrywa wołanie o pomoc.
Pustka miesza się z litrami krwi wyciekającej z przebitego serca. Łaty ponaszywane na głębokie rany na nic się zdają… Są dodatkową zasłoną przed ludźmi. Przed ich idealnie wyprofilowanymi sercami, przed ich wzrokiem przeszywającym całą duszę. A pomóc może tylko człowiek, który równocześnie ma możliwość zadania ran&hellip