Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część IV
"Opowieści z Przeklętej Doliny" "Ucięta Mowa" Część IV-ta Był wyższy od Johna o głowę a ubrany cały na czarno wyglądał na jeszcze wyższego. Popatrzył na stół i leżącą na nim otwartą książkę niby od niechcenia, poczym ponownie przeniósł wzrok na Johna i Nikki. - Biblioteka dzisiaj zamknięta. - Odezwała się ostro Nikki. - Zdaje się, że mogę Wam w czymś pomóc a Wy mnie. - Odparł gość zupełnie nie zwracając uwagi na jej słowa, jakby jej wogóle nie było w bibliotece. John nie odezwał się ani słowem, zmrużył tylko oczy. Nikki stanęła na wprost intruza a ten jakby dopiero teraz ją spostrzegł. Zmierzył ją wzrokiem od stóp do głowy. Jego oczy zatrzymywały się tylko na ponętniejszych częściach ciała młodej kobiety. Nikki czuła jak jej nogi uginają się pod spojrzeniem czarnych, nieprzeniknionych ale jakże czułych oczu gościa. Może zapach jej perfum to sprawił a może dostrzegł co się dzieje, John otrząsnął się z marazmu. - W jaki sposób? Cagliostro w milczeniu siadł naprzeciwko niego. - Jak już wspominałem jestem Cagliostro, a właściwie Hrabia Cagliostro Myślę, że Pan w swoim zawodzie spotkał się już z pewnymi informacjami na mój temat. - Dodał nieskromnie. John próbował wrócić pamięcią do przeszłości. Faktycznie, raz czy dwa razy to nazwisko przewijało się w jego dokumentach. Nawet jakaś grubsza sprawa była z nim związana ale teraz nie mógł sobie przypomnieć o co w niej chodziło, może o jakieś oszustwa albo uprawianie czarnej magii. Najpewniej o to drugie - zawsze na koniec wieku ludzie wracali do niebezpiecznych praktyk. Postanowił baczniej przyjrzeć się Hrabiemiu. Mogę się przyjrzeć księdze? - Cagliostro spytał dla formalności. Położył na niej dłoń i energicznie przysunął do siebie. W słabym oświetleniu komnaty Nikki dostrzegła sygnet, który odbijał się upiornym światłem. Nie wiedziała czemu ale poczuła jakiś niedający się wytłumaczyć pociąg do tajemniczego gościa. Patrzyła na niego jak zahipnotyzowana a serce chciało jej wyskoczyć z piersi.Wsłuchiwała się w każde wypowiadane przez niego słowo, jego czuły namiętny głos rozpalał młode zmysły a oddech czuła na swoim ciele. - To bardzo stare i prawie zupełnie już zapomniane pismo. - Cagliostro przeciągał każdą sylabę. - Te symbole, zwane runami, były używane zarówno jako zwykły alfabet i jako tajemny język magii. Dla wzmocnienia ich mocy często barwiono je własną krwią. Widzę, że ktoś próbuje wskrzesić starą tradycję. - Spojrzał czujnie na Johna. Ich oczy się spotkały i przyglądali się sobie w milczeniu jakby się badali, jak rewolwerowcy tuż przed pojedynkiem. Napięcie niebezpiecznie wzrastało. Nikki chciała przerwać irytującą ciszę i zwrócić na siebie uwagę Cagliostra ale Hrabia, jakby domyślając się jej zamiarów, zapytał nie spuszczając wzroku z przeciwnika. - Skąd macie tą księgę? - Dostaliśmy... - Zaczęła swym kuszącym głosem Nikki ale John natychmiast jej przerwał i sam dokończył: - Dostaliśmy ją pomyłkowo. Listonosz nam dzisaj przyniósł ale pewnie pomylił adresatów. - Gładko skłamał. - Widocznie musiał ją dostarczyć zanim go widziałem, bo mnie mijał wyjeżdżając z miasta. Bardzo się śpieszył. - Mówiąc to Cagliostro nawet nie zmrużył oczu. Spojrzał na okładkę. Nikki chciała coś powiedzieć ale John ponownie storpedował ją wzrokiem. - Ciekawy zbieg okoliczności. Wygląda na to, że Mothman to dość popularne nazwisko. Rozumiem, że do tej książki był dołączony jakiś list. Mogę go zobaczyć? Choć pewno niejedna osoba Pańskiego nazwiska nosi także Pańskie imię. - Zastanawiał się głośno. - Myślę, że w tej sytuacji nie powinna nas interesować treść listu a tylko miejsce zamieszkania adresata. Co nas interesuje czyjaś korespondencja? - Słusznie, - Przytaknął Cagliostro. - ale w Pańskim zawodzie... - Właśnie w moim zawodzie najważniejsza jest dyskrecja. - Uciął kategorycznie. Wyjął z kieszeni zaadresowaną kopertę i położył ją tuż przed Hrabią. Ten tylko spojrzał na nią przelotem. - Przeklęta Dolina. - Zamyślił się. - Kiedy chcieliby Państwo tam jechać? - Spoj