Lena
- To zastanów się, czy było warto... - powiedział lekarz i wyszedł.
Zostałam sama. Zachciało mi się spać. W myślach ujrzałam Pawła. Z jego uśmiechem przed oczami zasnęłam.
*****
Lenie zrobiło się zimno. Wstała i skierowała się w stronę bloków. Idąc, rozmyślała nad tym, co się stało kiedyś. Co by się stało, gdyby się poddała? Co się stanie zaraz? A w przyszłości. Czy będzie potrafiła żyć jak inni?
*****
Cały czas jestem w szpitalu, bo lekarze nie chcą mnie wypisać. Słyszę pukanie i ktoś wchodzi.
- Cześć skarbie...jak się czujesz? - pyta Paweł.
- Już dobrze. Co mi dałeś na spotkaniu?
- Lekarstwo. Nie wiedziałem, że jesteś uczulona. To dlatego tu jesteś. A teraz wstawaj, musimy iść.
- Co? Gdzie?
- Zobaczysz, spodoba Ci się. Pospiesz się.
Ubieram się. Paweł chwyta mnie za rękę, patrzy czule w oczy i wybiegamy z sali. Po chwili jesteśmy na ulicy, gdzie wybucham śmiechem. Czuję się...wolna. I znów jesteśmy razem.
- Idziemy do domu po Twoje rzeczy. Pojedziemy na zjazd. Przyjechał nasz guru i musimy się z nim spotkać. Jestem taki rozemocjonowany. Przyjdź pod ten adres, poznasz resztę. Do zobaczenia wkrótce, kochanie.
Przed domem całuje mnie krótko i odchodzi. Jednak ja nie wiem, co robić. „guru?”, „spotkanie?”. Do głowy wdziera mi się straszna myśl: „To sekta, jesteś w sekcie”. Odrzucam szybko te brednie i pakuję się. „Kocham Pawła, a on kocha mnie. Chcę spędzić z nim resztę mojego życia...gdziekolwiek mnie zaprowadzi...”.
*****
„Kocha mnie... Naprawdę tak myślałam? Tak. A on był tylko pionkiem w grze. Połowa mojego życia, to gra! Czy to było mi sądzone?” Te myśli towarzyszyły jej przez całą powrotną drogę do domu...do budynku zwanego domem.
*****
Pojechałam. Jest inaczej. Na naszych spotkaniach atmosfera jest pełna uczuć. W powietrzu unosi się aromat miłości, każdy kogoś ma, tak jak ja Pawła. A tu? Napięcie...wręcz groza, inaczej to sobie wyobrażałam. Spojrzałam na mojego ukochanego. Obejmuje mnie ramieniem i podchodzimy do wysokiego, na swój sposób przystojnego mężczyzny, który patrząc na nas, zaczyna rozmawiać z moim chłopakiem. Na koniec wykonuje jakieś ruchu w naszym kierunku i odchodzimy, zwalniając miejsce dla kolejnej pary. Nie podoba mi się to...
- Paweł, duszno mi...
Wyszliśmy na zewnątrz.
- I jak, skarbie? Lepiej się czujesz? Jak Ci się tu podoba?
- Nie bardzo...wracajmy do domu, do naszych...
- Jak to? Słuchaj, zostałaś wybrana! Czego jeszcze chcesz? - krzyczy, szarpiąc mnie.
- Paweł, boję się...tu jest dziwnie...
- Żartujesz sobie? A może już mnie nie kochasz?!
- Och, kocham...oczywiście, że kocham...
- No to wrócisz ze mną do środka. - mówi z naciskiem.
- Nie! - wyrywam mu się i uciekam. Woła za mną, ale ja nie przestaję biec. Nie chcę go znać. Nie kocha mnie, chce mnie wykorzystać. Wracam do domu.