Aniouuu
Armuel był jednym z wielu pracowników firmy NIEBO & KĄPANY - Spółka Zoo. Zwykłym szaraczkiem wśród aniołów. Jedynym jego obowiązkiem było odprowadzanie dusz umarłych do wielkiego tunelu. Przy wlocie przejmowali je tak zwani odprowadzacze. Jak na anioła nie był przystojniakiem - pewnie dlatego omijały go wszystkie awanse - z tegoż to powodu w czasie pracy zazwyczaj przybierał postać pięknego skrzydlatego młodzianina. Tylko taka iluzja gwarantowała, że podopieczny się go nie wystraszy. Czasami tylko, gdy trafiał na wyjątkowego niegodziwca, pozwalał sobie na to by niczego nie zmieniać. Wystraszonego delikwenta odstawial do pododdziału nazywanego PIEKŁEM a tam nieszczęśnika przejmowali aniołowie jeszcze szkaradniejsze od niego - nie wiedzieć czemu nazywani diabłami. Nieraz już narzekał, że strasznie nudna ta robota. Nikt jednak nie okazywał mu zrozumienia. Ile razy można nieuświadomionym umarlakom powtarzać, że już finito, że czas udać się w kierunku światła. Niektórzy - nazywał ich pacjentami szczególnej troski - nie chcieli przyjąć do wiadomości faktu, że wyzionęli ducha. Próbowali dalej normalnie egzystować. Na dodatek zakłócając tym funkcjonowanie żywych. Żywi szybko przypinali takiemu miejscu etykietkę "nawiedzone" i uciekali. Taka zbuntowana dusza była do tego stopnia przywiązana do świata materialnego, że kompletnie ignorowała sferę astralną, w której chcąc nie chcąc zaczęła funkcjonować. Skutkiem tego nie widziała Armuela i jedynym ratunkiem byli ludzie zwani egzorcytami. Nuda, nudę nudą pogania. Co za niewdzięczna robota. Cóżem ja złego uczynił że mnie tak pokarano? - narzekał w głębi duszy i dalej robił swoje. Razu pewnego umyśliło mu się, że jeśli by zrobił małą przerwę to nikt by nawet nie zauważył. Przecież takich jak on były setki tysięcy. Czy to komu zrobi różnicę że Armuelek poleniuchuje przez jakiś czas? Opuścił sferę astralną; unosił się jak pyłek nad wielkim betonowym blokowiskiem. Jego rewir, jego cholerny rewir - wylęgarnia świeżych dusz. Ludzie padają tu jak muchy. Nawet teraz zmysły sygnalizowały kolejnego pacjenta do zabrania. Poczekasz chwilkę kolego,poczekasz - pomyślał - chyba nigdzie ci się nie śpieszy? Masz całą wieczność. Odkąd pamiętał chciał sprawdzić jak to jest być człowiekiem. Jak się odczuwa zmysłami świat materialny. Co jest aż tak pociągającego w tym wymiarze, że niektórzy nie chcą go opuścić. Hmm może by tak spróbować? Pokusa, ach ta pokusa. W sumie to tak jakby się zbuntował, więc czemu nie pójść na całość? Opadł trochę niżej. Miasto tętniło różnego rodzaju energiami jakby było ogromnym organizmem. Wyrzygiwało rytmicznie szaleńcze impulsy świateł i kolorów. Rozpaczliwie charczało wszechobecnym łoskotem. Przypominało rozedrganego w nerwowej agonii nieszczęśnika. Zwrócił uwagę na podłużne, kipiące od ludzkiej energii, czerwone pudło na kołach. Co oni tam robią? Dziwne - ciekawość wygrała z ostrożnością. Nie zwlekając ani chwili wniknął do środka. Duszna ciężka atmosfera zadziałała na niego przygnębiająco. We wnętrzu stało mnóstwo ludzi ściśniętych do granic możliwości. Aury energii otaczające ich ciała, w większości w różnych odcieniach szarości, przenikały się nawzajem. Jedni promieniowali niechęcią i agresją. Innych otaczała trupio bladą mgiełka melancholii. Gdzieniegdzie błysnął wesoły ognik - ktoś znalazł rozwiązanie dręczącego go problemu. Na niektórych były czarne plamy - oznaki toczącej ciało poważnej choroby. Przenikając przez energie kolejnych ludzi Armuel czuł sie coraz gorzej. Zewsząd otaczały go posepne zrezygnowane facjaty. Przymróżone oczy strzelały pogardą. Dlaczego oni skazują się na takie tortury - myślał - trzeba pomóc tym nieszczęśnikom. Wiedział, że jest tylko jeden sposób by poprawić tu atmosferę. Musi wejść w czyjeś ciało i zapoczątkować proces przekazywania pozytywnych wibracji. Przekaże innym ładunek miłości i wyrwać z tego otępienia. Trzeba tylko znaleźć kogoś kto będzie tym kamyc