Ana

Autor: niepoznana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Wtedy nie ma już dla mnie ratunku, nie ma opanowania. Opętują mnie złe myśli, tragiczne wspomnienia czarną dziurą chłoną mój umysł, zabijają serce. Wtedy słońce gaśnie, a radość staje się niemożliwa. Świat zdaje się być wiecznym mrokiem i pustką. Wtedy zapadam się w siebie bezbronna leżąca na podłodze poddaje się wszelkim szaleństwom wnikającym w mój umysł. Tak, że po chwili kulę się nie mogąc znieść przeszywającego bólu. Jak pies opuszczony, samotny z podkulonym ogonem chowam się w najciemniejszy kąt pokoju i płaczę, skowyczę skarżąc się jękiem na swą niedolę. Zaciskam pięść i wkładam ją w usta, aby zablokować wyjście skargom. Nie mogę przestać, nie mogę się opanować, aż po długiej, bolesnej chwili zasypiam zmęczona, zapłakana, drżąca. Śni mi się wszystko od początku. Nawet noc nie daje ukojenia koszmarem wdziera się w mój umysł i torturuje duszę wspomnieniami. Czy tak będzie zawsze? Czy kiedyś . może uda mi się pokonać wspomnienia. Raz na zawsze pozbyć się ich i zacząć żyć od nowa, bez piętna nienawiści i poniżenia. Czy powinnam mieć nadzieję? Co teraz?

Budzęm się o świcie. Cała obolała i zmęczona. Bolą mnie wszystkie kości, głowa, jakbym spędziła ostatnią noc na... podłodze? Zasnęłam w kącie pokoju i dopiero teraz to do mnie doszło. Zanim jednak zwlekam się z dywanu przypominam sobie wczorajszy wieczór i odruchowo kulę się przed mającymi mnie zaatakować dreszczami. Dobrze, że chociaż nie nawiedziły mnie żadne koszmary. Czuję się okropnie, jest mi słabo I niedobrze. Zbiegam po schodach do łzazienki wstrząsana mdłościami. Wymiotuję. A przecież nic nie jadłam , nie piłam... To nie na moje zdrowie, takie wieczory. Nie mogę sobie pozwolić na okazanie słabości. Biorę lodowaty prysznic, ubieram się w jakieś wygodne ubrania I uszam w otchłań kolejnego dnia.Zupełnie nieświadoma co dzisiaj zgotuje mi los. Chwilę uśmiechu, odpoczynku czy kolejny dzień niekończącego się mroku.... życia. Wiem, nie powinnam tak podchodzić do każdej nowej godziny istnienia, do perspektywy nowego dnia, ale czasami nie potrafię. Chyba nie jestem tak silna, jaką gram nawet przed samą sobą. Naiwna? Głupia? Okrutna? Skrzywdzona?

Wiem jedno. Życie nie jest łatwe i nigdy takim nie będzie. A ja czy chcę czy nie chcę muszę przez nie iść. Nie mogę pozwolić sobie na słabość. Już nie mogę się poddać. Kiedyś zgubiłam gdzieś swój rozsądek i prawie zginęłam. Umarła częśc mnie, której już nigdy nie odzyskam, nie wskrzeszę. Może to była ta dobra, cząstka mnie. A może tylko słaba i krucha. Nie mam wyjścia, nie mam prawa nikogo więcej krzywdzić, nikogo zranić, nikogo obarczać swymi problemami. Taka jest prawda, okrutna prawda: jestem sama i narazie musi tak pozostać. Samotnością nikogo nie skrzywdzę. Samotnością ciemności mego serca. Muszę wyjść do ludzi, muszę wrócić do świata I żyć w nim, jakbym zawsze należała do niego. Jakbym nigdy nie czuła się zupełnie obcym elementem wielkij składanki życia. Nie mogę spędzić w tym marazmie kolejnych dni istnienia, nie stać mnie już na ani jedną sekundę bierności, rozpaczy, umierania. Muszę pogrzebać wspomnienia w grobie zapomnienia i nieczułości na ostatnie lata. Tak jakbym wcześniej nie istniała. Muszę zacząć od nowa.... Muszę, muszę, muszę...

-Hej Ana. Ana! Czas na śniadanie.- nadal patrzę teępym wzrokiem przed siebie, skulona siedząc na łóżku obęjmując kolana rękami. Nic nie mówię będąc wciąż w innym świecie.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
niepoznana
Użytkownik - niepoznana

O sobie samym: Bo widzisz, mnie ciężko jest zrozumieć. Wciąż tajemnicza, nadal niepoznana, nieodkryta, niepokochana istota ludzka... Kobieta... "We mnie jest czas, który nie potrafi zastygnąć... toczy się poprzez krew"
Ostatnio widziany: 2011-01-25 22:51:47