PopKulturowy Kociołek:
Dzień, którego nigdy nie zapomni, zaczął się dla Robin jak wiele podobnych. Poranna kłótnia z narzeczonym, droga do pracy, kurier czekający przed drzwiami. Otwarcie paczki okazuje się początkiem horroru. Zamiast oczekiwanych aparatów kobieta znajduje odciętą damską nogę. Choć w pracy asystentki detektywa zetknęła się z wieloma okropieństwami, nigdy wcześniej nie dotyczyły jej aż tak bezpośrednio. Ze względu na dołączoną wiadomość Strike sądzi, że sprawcą jest ktoś z jego przeszłości. Czy będzie nim jeden z czterech podejrzanych, czy może tym razem przeczucie zawiodło detektywa?
Żniwa zła zaczynają się bardzo intrygująco. Śledztwo prowadzone w trzech kierunkach zaciekawia pomimo wolnego tempa, szczególnie że autorka umiejętnie podsuwa wskazówki pasujące do całej trójki. Poczucie zagrożenia wprowadzają krótkie rozdziały z perspektywy mordercy, dzięki nim czytelnik ciągle czuje jego obecność w pobliżu. Niestety z czasem książka traci napięcie. Dramaty obyczajowe zaczynają wysuwać się na pierwszy plan i stają się istotniejsze niż polujący na bohaterkę psychopata.
W poprzednich tomach rozwój relacji bohaterów był jednym z najlepszych elementów powieści, jednak była jedna kwestia, która bardzo mnie raziła. W Żniwach zła stała się aż nadto widoczna. Piekielnie nie lubię, gdy „miłosny rywal” jest przedstawiany po najmniejszej linii oporu – czytelnik przecież nie może mieć wątpliwości, z kim powinna skończyć (w tym tempie przypuszczalnie za 10 tomów) bohaterka. Obecny narzeczony Robin, Matthew, od początku był kreowany na kompletnego dupka. Rewelacje ze Żniw zła całkowicie przekreślają jego szansę na zrehabilitowanie się i nabranie do niego, choć nici sympatii. Do tego nadal jest postacią bez głębi. Muszę jednak pochwalić rozwój Robin, fakty z jej przeszłości dobrze tłumaczą jej postępowanie zawodowe i osobiste oraz trzymanie się tego związku. Nie zmienia to jednak faktu, że czytelnik nie jest w stanie kibicować jej decyzjom i czuje w trakcie czytania frustracje.
Dramaty osobiste prowadzą do zbliżenia się detektywów do siebie. Odchodzą od zasady pozostania na stopie zawodowej i zacieśniają swoją przyjaźń. Prowadzi to do pierwszych poważniejszych konfliktów między nimi, co dodatkowo sprawia, że robi się w książce za mało kryminału w kryminale.
Żniwa zła to dla bohaterów również czas rozliczenia się z przeszłością. Śledztwo jest dla Strike bardzo osobiste, podejrzani są jego błędami z dawnych lat. Czy jednak urazy nie przysłaniają mu faktów? O tym musicie przekonać się sami. Także Robin konfrontuje się ze swoimi demonami. Kobieta nie pozwala odebrać sobie wywalczonej wewnętrznej siły i wiary we własne umiejętności angażując się w pracę pomimo niebezpieczeństwa.
Elementem, który drażni mnie swoją niekonsekwencją, jest metoda prowadzenia śledztwa przez detektywa. Zamiast trzymać się dowodów, wymyśla teorie, do których później szuka śladów. Byłoby to w porządku, gdyby sam ciągle nie podkreślał jak ważne są fakty. Krytykuje on Robin, gdy ta kieruje się intuicją, a sam ciągle robi to samo. Jak w wielu kryminałach i tu niestety policja jest przedstawiona na bardzo nieudolną, na szczęście przynajmniej jeden stróż prawa nie lekceważy w tym tomie bohaterów, choć też niewiele dokłada od siebie do znalezienia sprawcy. Na dodatek koniec śledztwa niestety powraca do problemów jedynki. Zamiast opierać się na serwowanych wskazówkach, autorka wyskakuje rozwiązaniem z niczego. Jest ono nie do wydedukowania. Takie odkrycie kart sprawiło, że cała powieść od razu straciła w moich oczach.
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2016-01-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 480
Dodał/a opinię:
PopKulturowyKoci
An irresistible new edition of Harry Potter and the Philosopher's Stone created with ultra-talented designers MinaLima, the design magicians behind the...
W 2008 roku J.K. Rowling wygłosiła wzruszającą przemowę dla absolwentów Uniwersytetu Harvarda. Przemówienie, które ukazuje się po...