Tylko Żywi Mogą Umrzeć


Tom 1 cyklu Tessa Brown
Ocena: 4.73 (22 głosów)
opis
Inne wydania:

Nie mieszaj „Tylko Żywi Mogą Umrzeć” z błotem, prosiła. Pamiętaj, że to mój debiut literacki, przypominała. D. B. Foryś oczekiwała mojej recenzji z nieskrywaną szczyptą ciekawości, chociaż wyraźnie wyczuwałam, że wypowiedziane przeze mnie słowa mogły trochę zasiać strach w jej sercu. Cóż, w końcu ile to razy stykamy się w literaturze z walkami dobra ze złem, że nawet piękne opisy oraz dobrze wykreowani bohaterowie nie są w stanie ukryć, iż to już było? Przyszedł wreszcie dzień, kiedy będę mogła raz na zawsze rozwiać wszelkie wątpliwości. Dzisiaj w końcu oddam wam wyczerpującą opinię na temat tej książki. Także usiądźcie wygodnie i wysłuchajcie tego, co mam do powiedzenia...


APOKALIPSA? NIE WPADAJMY W PANIKĘ...


Nie da się ukryć, że D. B. Foryś ceni sobie dobry humor i to z nim najlepiej się jej współpracuje. Ta książka jest nim tak nafaszerowana, że nawet największy smutas, prędzej czy później, będzie zmuszony się poddać jej magii. Niejednokrotnie poczynania bohaterów czy też ich wywołujące chorą ciekawość sprawiały, że chciałam poszukiwać sprawdzonego chirurga, bo obawiałam się, że te powalające na łopatki zdarzenia spowodują, że pęknę ze śmiechu i trzeba będzie mnie zszywać. Oczywiście, żeby nie było, „Tylko Żywi Mogą Umrzeć” to nie tylko zbiór poprawiających humor momentów. Autorka zadbała również o tę demoniczną, waleczną sferę, gdzie dynamizm zdarzeń nie pozwalał zaczerpnąć oddechu lub nakazywał jego wstrzymanie. Tessa i jej sojusznicy znoszą przemieszczanie się po drodze, gdzie co rusz ktoś rzuca im kłody pod nogi, drwiąc im prosto w twarze. Chociaż każdy z nich różnił się od zwykłych ludzi, to tak samo jak oni przeżywał liczne porażki i starał się naprawić popełniane dotąd błędy. Z czasem jednak coś zupełnie innego stara się wysunąć na prowadzenie. Uważnie obserwowałam, jak między pogromczynią demonów a jej ówczesnym rywalem wybucha (nie)spodziewane płomienne uczucie, które nie tylko wprowadza zupełnie nowe akcenty, ale również powoduje niechciane komplikacje. Zakochani byli zmuszeni stawiać czoła nie tylko prześladującym ich piekielnym pokrakom i przeciekającemu przez palce czasowi. Ten niecodzienny związek powodował również liczne konflikty między sojusznikami, co mogło działać na korzyść tych, którzy dotąd od nich obrywali. Tym samym wizja zbliżającej się wielkimi krokami Apokalipsy, do której nie zamierzali dopuścić, sprawiała, że bohaterowie robili co tylko mogli, aby naprawić relacje. No i – rzecz jasna – nie wpaść w sidła własnego strachu. A ten tylko czekał, by ich w nie wciągnąć.

Wodzenie za nos. Za wielki kinol, który jest moim utrapieniem. Oj tak – przyszło mi odczuć na własnej skórze, jak D. B. Foryś zdołała opanować tę sztuczkę do perfekcji. Nawet nie wiedziałam, kiedy wpadłam w zastawioną przez nią fabularną zasadzkę. Wielokrotnie – WIELOKROTNIE – zdawało mi się, że potrafię przewidzieć przyszłość bohaterów. Byłam skłonna uwierzyć, iż to JA kontroluję każdy ich ruch. A tu na każdym kroku czekało mnie rozczarowanie... co również wprawiało mnie w zachwyt! Brzmi dziwnie, nieprawdaż? Ale, ale, no bo kiedy w grę wchodzi coś nowego, pachnącego świeżością, zyskuje się element zaskoczenia, a ten stosowany przez autorkę – jak dla mnie – był nie tylko pstryczkiem w nos. To także istny strzał w dziesiątkę! Także, kiedy nie jęczałam z powodu bólu brzucha lub szczęki (ajj, ten śmiech...) czy nie miałam kryzysu oddechowego, starałam pozbierać się po swoich małych porażkach i odkrywać kolejne ścieżki.

Godne pochwały stały się fenomenalne, pełne dynamizmu sceny walk, gdzie za ich tak dobrze skrojone opisy wielu autorów byłoby skłonnych zabić. Nie da się jednak nie zauważyć, że w którym momencie stały się one... lekko pachnące monotonnością. Tessa, niczym robot, powtarzała te same ruchy, próbując pozbyć się swoich cuchnących Podziemiami wrogów. Wiem, przy stosowanej przez nią technice, gdzie wspomagała się uwielbianymi przez siebie narzędziami tortur lepiej zdać się na wyćwiczone, sprawdzone kombinacje. Tylko że w niektórych momentach aż chciałam krzyknąć: „Hej, ale czy ta walka już się nie odbyła?”, ale usta milczały, kiedy odnajdywałam drobne elementy, które pozwalały odróżnić poszczególne scenerie. Także lekko przyczepię się do demonicznych pokrak. Czasami brakowało mi w nich tej krwiożerczej chęci mordowania, identycznej z tą, jaką mogłaby się pochwalić ich pogromczyni, gdy wpadała w dziki szał. Żywię ogromną nadzieję, że autorka kopnie je boleśnie w tyłek, aby te ukazały ociupinkę więcej zwierzęcej natury. Hej, niechaj zaszaleją! Niech trochę narozrabiają!


HEJ, MALEŃKA. PO ILE KILOGRAM SARKAZMU?


Cięty język, zwinność godna drapieżników, odwiecznie nieakceptująca swojej drugiej natury – tymi oto słowami opisałabym Tessę Brown, gdyby zabroniono mi się rozgadać czy rozpisać. Na szczęście nie nałożono na mnie zakazów, także w tej chwili zdradzę, że wystarczyła jedna rozmowa, aby ta bohaterka została przeze mnie polubiona. Poturbowana przez los, przeklęta przez rodzinę kobieta starała się jak tylko mogła walczyć o lepsze jutro (nie tylko dla siebie), tym samym na jej drodze stanęło wielu nietuzinkowych ludzi, którzy stali się dla niej bardzo ważni. Jednakże chęć ratowania świata przed demonami nie sprawiła, że dzieliła się dobrymi uczynkami na prawo i lewo. Sam Kilian się o tym przekonał, kiedy Tessa okazywała mu swoją niechęć. I trudno się dziwić, bo przecież nikt nie lubi, gdy ktoś jest w stanie odpowiedzieć na twój sarkastyczny docinek, niekiedy zamykając ci usta. A tu nie dość, że on był w stanie tego dokonać, to jeszcze wiecznie deptał jej po piętach. Ta dwójka totalnie rozwalała system! Wystarczyło dosłownie niewiele, aby zwyczajna rozmowa przeistaczała się w sprzeczkę pełną dobrych, godnych zapamiętania tekstów. Także ciężko sobie wyobrazić ich przymusową współpracę. Tylko jak to powiadają... kto się czubi, ten się lubi?

Gabe, Gabe, Gabe... ksiądz, który swoim zachowaniem przypominał mi krnąbrnego nastolatka. Przypuszczam, że gdyby nie sutanna i moc Watykanu, byłby skłonny szaleć, próbując dorównać Tessie. W jakimś stopniu obdarzyłam go sympatią, bo główna bohaterka mogła na niego liczyć, jednak przez całą książkę miałam wrażenie, że prócz tych szaleństw tkwi w nim coś znacznie więcej... Podobnie podejrzliwa byłam względem medium, Remiela. Mężczyzna zajmował honorowe miejsce w sercu Tess (czemu nie dałaby rady zaprzeczyć), co owocowało tym, że często to wykorzystywał. Gołym okiem widziałam, jak ta niezdrowa relacja ich osłabia. Wyniszcza. Ale cóż – rozum mówił jedno, kiedy serce i pragnienie bliskości drugie. Cóż poradzić? Natomiast Deamon... Ten to dopiero wymiatał! Aż żałowałam, że pojawia się, by parę stron później zniknąć, bo ten demon mógłby narobić jeszcze większego szumu w życiu Tess.

Przez „Tylko Żywi Mogą Umrzeć” przewija się jeszcze wielu innych, mniej lub bardziej istotnych bohaterów. Każdy z nich doskonale odgrywał swoją rolę, doprowadzając mnie do szewskiej pasji, wzbudzając litość lub wywołując kolejne dawki śmiechu. Dzielący się swoimi wadami i zaletami, uświadamiali, że wystarczy pojawić się w czyimś życiu dosłownie na parę minut, by przewrócić go do góry nogami. I tylko od najważniejszej osoby zależało, co zamierza z tym fantem zrobić. A jakie decyzje w ich sprawie podejmowała Tessa? Odpowiedź znajdziecie w książce.


A TY, CZY TY, PO DEBIUT SIĘGNIESZ TEŻ?


Powiadają bowiem, że bezmyślne przeglądanie Facebooka niczego dobrego nie przynosi. Zabiera jedynie czas, który można przeznaczyć na coś pożytecznego. Tylko gdyby nie to, że właśnie tak zabijałam nudę, nie zdołałabym dostrzec informacji o akcji Book Tour z „Tylko Żywi Mogą Umrzeć”, organizowanej przez Oczarowaną Czytaniem. Wtedy nie wzięłabym w niej udziału i nie mogła powiedzieć paru słów o stylu pisania D. B. Foryś! A mam o czym opowiadać.

Autorka zdobyła moje serce wyśmienitymi, zakrawającymi o żarty dialogami, które zręcznie wplotła w tę zbliżającą się Apokalipsie scenerię. W prywatnej rozmowie zdradziła mi, że sama lubi humorystyczne elementy, a ta książka doskonale to potwierdza. Także nie da się nie zauważyć, że lekkie pióro w połączeniu z dobrze przemyślaną fabułą i doskonale wykreowanymi bohaterami sprawia, że człowiek pragnie pochłonąć „Tylko Żywi Mogą Umrzeć” na jednym posiedzeniu, równocześnie robiąc wszystko, aby ta czytelnicza przygoda trwała jak najdłużej. I to dosłownie wszystko. Skąd wiem? Cóż... sama kombinowałam, ile wlezie, byle tylko ta pochłaniająca mój umysł historia nie skończyła się tak szybko. D. B. Foryś – ty już dobrze wiesz, że z utęsknieniem czekam na kolejny tom przygód zadziornej Tessy i jej towarzyszy. No bo... nie wolno zostawiać czytelnika w takim momencie! Wstyd i hańba!


Podsumowując, tej książki nie da się czytać – ją się po prostu pochłania! D. B. Foryś stworzyła magicznie demoniczny świat, gdzie nigdy nie można być pewnym swojej przyszłości, kiedy przeszłość zręcznie miesza w teraźniejszości, a skroplenie tego szczyptą humoru nadaje temu zupełnie nowych barw. Powalająca na łopatki, nakazująca sprawdzić, czy ma się wykupione ubezpieczenie historia, która nie wypuści cię ze swoich objęć, nim nie odkryjesz jej całego piękna. Piekielnie dobra lektura!

Informacje dodatkowe o Tylko Żywi Mogą Umrzeć:

Wydawnictwo: e-bookowo.pl
Data wydania: 2018-11-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788378599951
Liczba stron: 388
Tytuł oryginału: Tylko Żywi Mogą Umrzeć
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię: Aleksandra Bienio

więcej
Zobacz opinie o książce Tylko Żywi Mogą Umrzeć

Kup książkę Tylko Żywi Mogą Umrzeć

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Adrenalina w moim ciele sprawiła, że serce uderzało z taką mocą, jakbym właśnie ukończyła olimpiadę. Absolutnie nie było w tym niczego przyjemnego. Nie miało nic wspólnego z podnieceniem, jakie odczuwałam podczas polowania. Nienawidziłam niepewności oraz lęku, które ogarnęły teraz mój organizm. W momencie, w którym do moich uszu dotarł jęk i zawodzenie, nie wytrzymałam – musiałam stamtąd uciec.


Więcej

Cały pokój wypełniliśmy płonącymi świecami. W powietrzu unosił się zapach jaśminu i drzewa sandałowego. Mogłabym powiedzieć, że atmosfera była wręcz romantyczna, gdyby nie cel, w jakim ją stworzono.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Mroczna obietnica
D. B. Foryś0
Okładka ksiązki - Mroczna obietnica

Gdy mężczyzna z przeszłością pragnie dziewczyny pełnej nadziei, nigdy się nie podda. Spokojne życie Kornelii i Alana zostaje brutalnie przerwane, kiedy...

Miłosny blef
D. B. Foryś 0
Okładka ksiązki - Miłosny blef

Pierwszy tom miłosnej dylogii autorki cyklu „Tessa Brown”! Miłość może być złudzeniem, ale czy złudzenie może być miłością? Hela ma problemy...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy