Mam na imię Tessa i, odkąd pamiętam, prowadzę podwójne życie. Jestem barmanką za dnia, za to nocami zamieniam się w żądną krwi łowczynię demonów.
Dlaczego to robię? Och, nie zrozumcie mnie źle, przecież nie wybrałam takiego zajęcia, ponieważ jest ekscytujące i bezpieczne, pieniądze też nie grały tutaj żadnej roli, nikt mi w końcu za to nie płaci.
Tropię i zabijam wyłącznie dlatego, że posiadam nad nimi niespotykaną przewagę: w połowie jestem jedną z nich...
"Tylko Żywi Mogą Umrzeć" to pierwsza część cyklu "Tessa Brown".
Wydawnictwo: e-bookowo.pl
Data wydania: 2018-11-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 388
Tytuł oryginału: Tylko Żywi Mogą Umrzeć
Język oryginału: Polski
Cały pokój wypełniliśmy płonącymi świecami. W powietrzu unosił się zapach jaśminu i drzewa sandałowego. Mogłabym powiedzieć, że atmosfera była wręcz romantyczna, gdyby nie cel, w jakim ją stworzono.
"Tylko żywi mogą umrzeć" jest pierwszą książką Autorki, po którą miałam przyjemność sięgnąć. Od dłuższego czasu zaprzątała moje myśli, gdyż opis brzmiał naprawdę intrygująco. Kobieta pół demon, polująca na inne demony, czyż to nie jest przepis na dobrą książkę, a nawet i serię? Oczywiście, że jest!
Pierwszy tom pozwolił zaznajomić mi się z bohaterami i oswoić z tempem powieści. Nie było tu spokojnego wprowadzenia, gdyż Autorka od samego początku chciała nam pokazać, jak ma wyglądać fabuła. Chciała nas uświadomić w tym, że na chwilę wytchnienia przyjdzie czas dopiero po skończeniu książki. I tak dokładnie było. Akcja gnała na złamanie karku, ciągle coś się działo i było to wręcz upajające. Nie każdy potrafi nadać tak szybkie tempo powieści i się tego trzymać przez cały czas, a D.B. Foryś się to udało, co ogromnie mnie zaskoczyło.
Podczas czytania towarzyszyła mi cała masa emocji, które zmieniały się wraz z rozgrywającą się w danym momencie akcją. Były momenty, w których serce biło coraz szybciej, a ja kurczowo zaciskałam ręce. Takich chwil było chyba najwięcej, gdyż bohaterzy cały czas stawiali swoje życie na szali. Martwiłam się o nich, ponieważ podczas lektury książki, przywiązałam się do każdego z osobna. To, co przeżyłam na samym końcu, o mało nie roztrzaskało mi serca. Droga Autorko, jak tak można?! Nie będę tu spojlerować, gdyż sami powinniście dowiedzieć się, o co mi chodzi.
Lektura książki tak bardzo mi się spodobała, że jak najszybciej będę musiała zabrać się za kolejne tomy, bo nie wytrzymam tego napięcia, które towarzyszy mi od momentu jej skończenia. Spędziłam z nią naprawdę świetnie czas, chociaż czytanie trwało o wiele za długo. Urlop zdecydowanie nie sprzyja temu, choć powinno być na odwrót.
Po tym, co Autorka zaserwowała mi w pierwszym tomie, jestem pewna, że kolejne będą jeszcze cudowniejsze. Już zacieram ręce na samą myśl o tym, co mnie czeka. Jakie przygody będę mogła odbyć z bohaterami, czy będą one spokojne, czy też ponownie będą tak emocjonalne, że nie będę w stanie się od nich oderwać. I oczywiście najważniejsze, jak potoczą się losy bohaterów, bo nie ukrywam, że relacja pomiędzy Tessą a Killianem rozpala moje myśli. Ta dwójka zdecydowanie skradła moje serce.
Dziękuję serdecznie Autorce, za możliwość przeczytania tej cudownej książki! Już nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kolejne tomy! A Wam kochani gorąco polecam zabranie się za tę serię!
Recenzja „Tylko żywi mogą umrzeć”
„Cały pokój wypełniliśmy płonącymi świecami. W powietrzu unosił się zapach jaśminu i drzewa sandałowego. Mogłabym powiedzieć, że atmosfera była wręcz romantyczna, gdyby nie cel, w jakim ją stworzono.”
„Tylko żywi mogą umrzeć” to powieść wydana w 2019r. i jest pierwszą książka z cyklu „Tessa Brown”. Jej autorką jest D.B.Foryś. Pisarka mieszka we Wrocławiu i tam tez pracuje. W weekendy tworzy, głównie fantastykę oraz romans z elementami sensacji, erotyki i komedii. Jest autorka takich powieści jak „Mroczna pokusa” czy „Miłosny blef”. „Tylko żywi mogą umrzeć” to jej debiutancka powieść.
Tessa jest młoda kobietą prowadząca podwójne życie. Z pozoru zwykła dziewczyna, ciężko pracująca jako kelnerka, nocą zamienia się w łowczynię demonów. Jak sama twierdzi nie wybrała tego zawodu z miłości do adrenaliny, wybrała ten zawód bo ma coś co pomaga jej w walce z demonami, jest silniejsza bo w połowie jest jedną z nich. Życie Tess wydaje się ułożone, rano praca, w nocy polowanie, wszystko się jednak zmienia gdy kobieta dostaje zlecenie. Pewnego dnia w jednym z klasztorów ginie krzyż. Na pozór nic wielkiego, zwykła kradzież, z czasem zamienia się w sprawę wielkiej wagi. Teraz Tessa będzie musiała pozbyć się obaw i zdecydować czy może zaufać jednemu z najgorszych wrogów.
„Tylko żywi mogą umrzeć” to powieść która mnie bardzo wciągnęła. Brakowało mi książki z mroczną historią, ale jednocześnie posiadającą dawkę humoru i delikatny wątek romantyczny. Książka bardzo wciągającą, od razu polubiłam Tess mimo jej nie do końca jasnej duszy, a powiem że nie jest to jedyna postać która można od razu polubić w tej książce.
Tessa Brown to taka zwykła kobieta. Zapracowana barmanka, borykająca się z problemami jak każdy z nas. Wyróżnia ją tylko jedno - jest pół demonem. Waleczna i nieustraszona a przy tym odważna i o ciętym języku. Humor trzyma jej się cały czas. A jej życie zmienia się w momencie, gdy poznaje Kiliana. Ma zadanie do wykonania: znaleźć krucyfiks i zapobiec apokalipsie. Czy jej się uda? Czy współpraca z przystojniakiem wyjdzie i jej i jemu na dobre? A może się pozabijają zanim odkryją prawdę? Wygra zło czy dobro?
Ostatnio coraz więcej u mnie fantastyki. Tę książkę w formie e-booka otrzymałam od autorki zupełnie przypadkiem. Okładka mnie urzekła. Już jakiś czas temu słyszałam o te książce. Ale to było jeszcze wtedy, kiedy fantasy omijałam szerokim łukiem. Teraz nadszedł moment na czytanie. I wiecie co? Żałuję, że wtedy, gdy się ukazał ten debiut nie czytałam tego gatunku literackiego. Ominęła mnie cała zabawa. A z drugiej strony mogłoby się nawet okazać, ze zupełnie mi nie pasuje. Chyba musiałam dojrzeć. I bardzo dobrze. Grunt, ze przeczytałam. I powiem Wam, ze mnie wciągnęła. Lubię książki, które dosłownie wsysają mnie w swój świat. W historię, w której nie ma zahamować. Która jest niczym kindersurprise- nigdy nie wiadomo co jest w środku. Nie wiadomo, jakie wydarzenia ani jakie postacie staną głównemu bohaterowi na drodze. I tu właśnie tak było. Mrocznie, tajemniczo, w mnóstwem zdolności nadnaturalnych. A przy tym wesoło, zabawnie. momentami irytująco i ... z niespodziewanym uczuciem. O tak - jazda bez trzymanki. Autorka stworzyła opowieść, która niczym sama diablica kusi i nęci i nie daje szansy na odwrócenie głowy. Nie ma nawet mowy o odłożeniu książki na potem. Ją trzeba przeczytać na już. Całą, do ostatniej kropki. Sam pomysł na fabułę był bardziej niż trafny. Dwa siaty - rzeczywisty i nadprzyrodzony. Oba się przeplatają i wydają się jakby były naturalne. Jakby normalnie wokół nas to wszystko istniało. Pobudziła moją wyobraźnię. Lekki styl autorki spowodował, że nawet nie wiedziałam kiedy przekręcałam kolejne kartki. Nie zarejestrowałam tego - tak mnie wciągnęła historia Tess. I powiem Wam, że cieszę się ogromnie z powodu tego, że nie muszę czekać na kontynuację. Od razu zabieram się za tom drugi.
"Tylko żywi mogą umrzeć" to genialny debiut, który szybciutko ulokował się na fotelu w moim serduchu i nie daje się z niego przepędzić. Nawet bym nikomu na to nie pozwoliła. Pokochałam tę książkę od samego początku. Nietuzinkowi bohaterowie, tajemniczość i doza niepewności szybko mnie porwały. Naturalne i niewymuszone dialogi płynęły same. Plastyczność opisów i sposób przelewania słów na papier przenosiły mnie za każdym razem do świata stworzonego przez autorkę - wystarczyło tylko zamknąć oczy. Nie trzeba było wysilać wyobraźni. Ona szalała. Ta książka to must have fana fantasy. Znajdziecie tu wszystko to, co ten gatunek musi posiadać aby był dobry. A ta książka jest bardziej niż dobra. Koniecznie przeczytajcie. Dajcie się oczarować i porwać - tylko uprzedźcie najbliższych żeby Wam nie przeszkadzali. Szkoda waszych nerwów - przeznaczcie je lepiej na kibicowanie Tess i Kiliana.
Polecam
Demony, pościgi, pojedynki, dziwaczne rytuały, stare i nowe romanse – to takie główne elementy, które przewijają się w tej powieści i naprawdę dobrze ze sobą współgrają. D.B. Foryś nieźle poradziła sobie z całą intrygą i kreacją bohaterów, zadbała o to, aby czytelnik zaangażował się w lekturę i nie próbował od niej uciec. To się naprawdę dobrze czyta, zwłaszcza jeżeli jest się fanem urban fantasy, ale faktycznie odczuwam lekki niedosyt, chcę jeszcze więcej tego świata i mrocznych tajemnic, demonicznych romansów i zaskoczeń, które wbiją mnie w fotel! Oby drugi tom mi to zagwarantował.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Kiedyś całkowicie byłam przeciwna powieścią pokroju fantasy. Zawsze mnie zastanawiało, co ludzie widzą w tym ciekawego. A dzisiaj po wielu przeczytanych książkach z tego typu, mogę śmiało powiedzieć, że polubiłam ten rodzaj. Dlaczego? Bo przenosi nas do świata w którym wszystko może się zdarzyć, a ja mogę choć trochę powiedzmy „pobujać w obłokach”.
D. B. Foryś napisała ciekawą, interesującą i mroczną powieść obok której (nawet jakby się chciało) nie można przejść obojętnie. Kiedy czytelnik zaczyna zagłębiać się w losy Tessie po prostu przepada do jej świata. Ta historia jest niczym magnez – przyciąga do siebie na każdym kroku.
Tessa to pół człowiek, pół demon. Szanuje swoich przyjaciół, nie obdarza obcych zaufaniem na pierwszym kroku. Królują w niej ludzkie uczucia, jednak momentami staje się prawdziwym demonem żądnym przygód i krwi. Można na niej polegać, za przyjaciół jest w stanie oddać życie.
Narracja jest poprowadzona z perspektywy Tess, dlatego bez problemu możemy zagłębić się w jej psychice. Krok po kroku poznajemy jej zamiary oraz jej uczucia, które z początku stara się skrywać. Wierzcie mi, iż autorka przygotowała dla niej wiele interesujących przygód i „niespodzianek”. Także na nudę narzekać nie będziecie. Szczególnie ciekawie zrobi się, gdy na jej drodze pojawi się Kilian, który jest… a zresztą nie będę psuła wam zabawy, przeczytajcie to się dowiecie.
Uważam, iż autorka dobrze czuje się w mrocznych klimatach. Fabuła nie jest banalna, z całą pewnością nie powiela schematu innych powieści w tym rodzaju. Doskonale manipuluje losami bohaterów, wzbudzając w czytelniku coraz większą ciekawość. Do tego całość łączy się w jedną spójność, dzięki czemu czyta się przyjemnie. Bohaterowie wykreowani na wysokim poziomie, każdy z nich jest postacią z krwi i kości, został stworzony do konkretnego celu, nie baczy na zagrożenia.
Co na funduje autorka w swojej powieści? Niesamowitą przygodę z nietuzinkowymi bohaterami. Podróż do niejednego miejsca, odkrywanie artefaktów i ich transkrypcji, które są potrzebne Władcy podziemi, aby wywołać Apokalipsę. Nie zabraknie również wątku miłosnego, któremu kibicowałam z całych sił.
„Zerknęłam na jego twarz. Niespodziewanie nie zobaczyłam w nim demona. Sama nie wierzyłam, iż o tym pomyślałam, ale poczułam, że jesteśmy do siebie podobni. Ja – odrzucona przez własną rodzinę, on – tułający się przez wieki w poszukiwaniu ulgi i spokoju.”
D. B. Foryś umiejętnie dawkuje emocje. Czytałam dany rozdział, a kiedy dochodziło do momentu kulminacyjnego, on nagle się kończył. Momentami doprowadzało mnie to niemal do zawału. Można to poniekąd porównać do tykającej bomby – słyszysz jej tykanie, czujesz, że lada chwila wybuchnie, szykujesz się na najgorsze, a tu nagle robi się cisza i kompletnie nic się nie dzieje. Ładnie to tak Autorko bawić się naszymi emocjami?
„Dlaczego tak to mną wstrząsnęło? Dlaczego jego wyznanie zraniło mnie do głębi? Przecież od początku wiedziałam, że nasz związek był skazany na niepowodzenie i że nie czekało nas nic innego jak klęska. Mimo to pozwoliłam sobie marzyć. Wpuściłam do swojego skamieniałego serca odrobinę nieba, a ono teraz krwawiło, pozostawiając po sobie otwarte rany, które już nigdy nie dostaną możliwości, aby się zabliźnić.”
Polubiłam Tess, ale moje serce mimo wszystko skradł Kilian. Nie będę tutaj wzdychać, pozwolę sobie cieszyć się tym w ciszy. Może zrozumiecie o co mi chodzi, kiedy już sami przeczytacie.
"Tylko żywi mogą umrzeć" to świetny debiut autorki, który trzyma w napięciu od początku do samego końca, wręcz bym mogła powiedzieć, że niejednokrotnie wznieca pożar w naszym sercu. Doskonały język, niesztampowi bohaterowie i wciągająca fabuła sprawiają, iż ciężko rozstać się z książką choć na moment. Ja już wyczekuję kolejnego tomu, a Was zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję.
Bogiem, a prawdą kawałeczek opisu, który widnieje powyżej powinien mówić sam za siebie. Nie znałam do tej pory autorki, ale kiedy ta seria do mnie przyszła nie umiałam opanować radości. Kocham fantastykę, ale przeważnie czytam coś w stylu czarownic, rycerzy, wojowników itp. A tu na warsztat wjechała łowczyni demonów i to z jakim hukiem!
Co mogę dobrego powiedzieć? Taka literatura to strzał w 10! Tessa to pozornie normalna babeczka, która wiecie ma normalne życie, zaś druga strona jej codzienności wygląda zupełnie inaczej, bo przecież nasza bohaterka jest łowczynią demonów. Tu nie tylko mamy misję. Tu nie tylko mamy zagadkę. Tu nie tylko mamy tajemniczych bohaterów, którzy przyspieszają nasze tętno. Tutaj mamy historię, która wyrywa ze skarpet, bo już nawet nie z butów. Nawet mój małżonek i jego marudzenie, że jest późno, a jutro trzeba wstać do pracy nie namówiło mnie na odłożenie tej książki na bok. To zupełnie było nieważne, szczególnie, że ta historia porwała mnie do cna! Przy tej opowieści nie można się nudzić. Nie ma takiej możliwościowi. Dzieje się sporo, ale całość poprowadzona jest z rozmysłem i zainteresowaniem. Bohaterowie nie zależnie od swojego położenia i kwestii tego czy są – pierwszo czy – drugo planowi mają to coś, co sprawia, że lubi się ich od ręki. Uwielbiam, gdy książka nie nudzi, a akcja nie pozwala nam złapać tchu, chodź nie oznacza to też, że pędzi jak szalona, a my gubimy się na pierwszym zakręcie. Tą książkę zdecydowanie się „zjada”, bo przecież jak już pozwolimy się wciągnąć Tessie w jej przygodę, w jej perypetie to nie będziemy chcieli wracać do realnego świata.
Dla mnie to jedna z lepszych książek tego roku. Ma konkretną fabułę, konkretne postacie, a autorka piszę doskonałym (jak dla mnie) językiem i trafia w serca czytelnika. Śmiało mogę polecać, bo mam wrażenie, że na pewno dacie się uwieść jak ja!
Nie jestem fanką książek o duchach, wiedźmach czy demonach. Ani o wojowniczych półdemonach. Nie bawią mnie opisy walki wręcz. Romans to nie jest gatunek, po który sięgam. Poszukiwanie skarbów pozostawiam Danowi Brownowi.
A tu, Proszę Państwa... kobieta półdemon, mężczyzna demon stuprocentowy, pewien pan będący medium, ksiądz egzorcysta, sklepikarz i wytwórca ziołowych antydemonicznych preparatów, walczą ramię w ramię by nie dopuścić do otwarcia Bram Podziemi. Tłuką demonicznych prześladowców w Pasadenie, Watykanie, Londynie... gdzie popadnie. I jeszcze jest miejsce na romans, opowieści o historii i polowaniach na czarownice. To wszystko sprawnie, poprawnie i z wielkim poczuciem humoru.
Niewątpliwą lekkość i inteligentny humor należy wpisać po stronie największych zalet książki. Niemniej myliłby się ten, kto uznałby ją za płochą komedyjkę bez walorów poznawczych czy literackich. Mamy tu bowiem dość zamyślenia i dywagacje na temat ludzkości i grożących jej niebezpieczeństw, na temat odwagi i ważkości decyzji, które kierują naszym życiem już przez lata (czasem i wieki). Wszystko to zamknięte w opowieści o życiu (dość długim, zważywszy, że bohater ma za sobą prawie dwa wieki istnienia), w relacje z dawnych, znaczących dla drużyny wydarzeń, czy w opisy artefaktów i ich znaczenia dla wiary. Także w opisy ludzkich przeżyć, które, co wręcz niewiarygodne, każą demonowi współczuć i czuć wstręt do czynów zgodnych z jego naturą.
"Oni szepczą, a ci silniejsi wręcz krzyczą, by ich uwolnić. Są przerażeni. Nie wiedzą, co jest grane ani dlaczego nie maja kontroli nad własnym ciałem."
Wielką zaletą powieści jest też uczłowieczenie postaci grających w tym przedstawieniu główne role. Teresa, która ma w sobie tyleż ludzkiej co piekielnej krwi, opowiada się po stronie dobra, choć instynkt wiedzie ja w kompletnie inne zakątki myśli i czynów. Kilian, z piekła rodem, buntuje się przeciw zapędom swojego Władcy i zarówno w zwalczaniu demonów, Ogarów i innych stworzeń o szemranych zamiarach jak i w miłości, okazuje się być bardzo podobny do każdego z nas. Tęskni nawet, podobnie jak wiekowi, zmęczeni i schorowani ludzie za końcem.
"Ja chcę umrzeć Tessie(...). Istnieję od setek lat i nie mam siły już dłużej tu być. Marzę, żeby zniknąć na zawsze z tego świata. Odzyskać spokój, który mi odebrano."
Nie czuję się literacko oszołomiona ale odpoczęłam przy tej książce solidnie. Czasem uniosłam brew, czasem westchnęłam, często parskałam śmiechem przy bystrych zabawach językiem polskim. I rzec muszę z ręką na sercu, że jest to całkiem dobra książka. Dwa wieczory dla czystej, nieuważnej, lekko przebiegającej przez umysł rozrywki. Warto było.
Pani_Ka Czyta
"Tylko żywi mogą umrzeć" autorstwa D.B. Foryś, to pierwszy tom cyklu Tessa Brown. Książka - jak kilka ostatnich - przywędrowała do mnie z kolejnego booktouru.
Słowo daję, nie pamiętam już w ilu takich zabaw biorę udział :) Przynajmniej raz na tydzień jestem zaskakiwana kolejną paczką.
Wracają do lektury. Książka rzuciła mi się w oczy zupełnym przypadkiem. Zaintrygowała mnie tematyka fantasy, gdzie światy demonów i ludzi nachodzą na siebie. Wiem, że pomysł ten wydaje się już przemielony przez przez różnych twórców książek, seriali czy filmów, ale zawsze pośród tych tysięcy podobnych, znajdzie się jakaś perełka. Bardzo liczyłam, że ta książka właśnie taka będzie.
O książce:
Tessa Brown to pozornie typowa dwudziestoparolatka. W dzień pracuję jako kelnerka i barmanka w przydrożnej "mordowni", w nocy zamienia się w "Mroczną Zmorę" i poluje na demony. Ma nad nimi przewagę, bo jest w połowie jedną z nich.
W pewnym sensie, można by rzec, że jej życie jest nudne i przewidywalne. Ta sama praca, Ci sami ludzie, i demony, które z łatwością można pokonać. Tą rutynę przerywa kradzież pewnego krucyfiksu z zakonu i pojawienie się na jej drodze przystojnego i tajemniczego nieznajomego. Niespodziewanie to zlecenie, na pozór nudne i przewidywalne, okazuje się tropem do znalezienia tajemniczych artefaktów, które mogą pozwolić na zamknięcie Bram Piekieł.
Czy Tessie uda się ocalić świat, i zamknąć wrota? Komu będzie mogła zaufać?
"Uświadomił mi, że miałam do wyboru dwie opcje: poddać się i pozwolić, by diabeł przejął całkowitą kontrolę, lub walczyć, aby udowodnić sobie i innym, iż ludzie nie byli z natury źli, a jedynie stawali się tacy, bo tak było łatwiej."
Moje zdanie:
Jak wspomniałam na samym początku, sama idea walki dobrego świata ziemskiego, z tym złym - demonicznym, jest już trochę przereklamowana. Siły nadprzyrodzone, ona pół człowiek o silnym charakterze, on tajemniczy przystojniak. Brzmi znajomo....
Na całe szczęście autorka od wrzucenia swojej powieści do jednego "wora" wybroniła się wartką akcją i poczuciem humoru.
Całokształt historii przedstawiony nam zostaje z perspektywy głównej bohaterki w narracji pierwszoosobowej. Już od pierwszych stron akcja książki rusza z kopyta, i wrzuca czytelnika w wir wydarzeń.
Czasami niektóre sytuację są przewidywalne, i nie ma momentu zaskoczenia, ale autorka idzie wyznaczonym przez siebie szlakiem, i to wszystko trzyma się sensu.
Język powieści jest lekki, momentami dowcipny, czasami - jak dla mnie - zbyt lakoniczny i infantylny.
Osobiście lubię historie, w których mogę poznać przemyślenia bohaterów, zrozumieć ich zachowania, i wczuć się w ich sytuacje. Tutaj niestety tego zabrakło.
Raczej nie spotkacie tutaj głębokich przemyśleń, a kiedy już następuje jakieś smutne wydarzenie, to jakiekolwiek rozważania trwają maksymalnie kilka zdań. Treść opiera się głównie na sarkastycznych żartach. Być może młodsi czytelniczy nie będą mieli z tym problemu, mnie to jednak odrobinę drażniło.
Podsumowując, jak na debiut książka wypadła całkiem dobrze. Myślę, że jej odbiór będzie zależał od wieku czytelnika, i tego, czego sami od powieści oczekujemy. Powinna ona znaleźć swoje grono wielbicieli. :)
Ocena: 6/10
Książkę możecie znaleźć na: czytampierwszy.pl
Nie przepadam za fantastyką, niemniej jednak to wyjątkowe połączenie świata rzeczywistego, który walczy z światem fantastycznym przypadło mi do gustu. Tessa, która na co dzień jest barmanką, po zmroku przemienia się w łowczynie demonów. Sama jest pół człowiekiem, pół demonem, niemniej jednak swoje życie postanowiła poświęcić na walkę ze złem. Ciekawa książka, która idealnie nadaje się dla osób, które nie przepadają za fantastyką, bo nieco przekona ich do tego gatunku. czytampierwszy.pl
Tylko żywi mogą umrzeć autorstwa D.B. Foryś, to pierwszy tom cyklu Tessa Brown. Książka rzuciła mi się w oczy zupełnym przypadkiem. Bardzo lubię także fantasy, ale raczej historie o demonach, to jednak nie mój klimat i przeczytałam w tej tematyce bodajże tylko jedną serię [o Wiktorii Biankowskiej od Miszczuk]. Choć tamta mi się podobała, to jednak raczej unikam takich historii, a jednak opis sprawił, że postanowiłam sięgnąć po tą powieść. Już tłumaczę, co i jak, aczkolwiek w tej recenzji mogą pojawić się spojlery!
Główna bohaterka; Tessa prowadzi podwójne życie, bowiem poluje na demony, a co więcej sama jest połowicznie jedną z nich, bo jak się później dowiadujemy, jej ojciec jest demonem.
Mając czternaście lat uciekła od matki, która uważała ją za potwora, gdzie trafiła na Gabriela - księdza stacjonującego w Pasadenie, który ją przygarnął i to dzięki niemu Tessa odkryła, że wcale nie musi być zła, więc zaczęła zabijać wysłańców Szatana, aby chronić zwykłych, niczego nieświadomych ludzi.
Przypadkiem wplątuję się w sprawe zaginięcia pewnego krucyfiksu, który okazuje się być jednym z kilku artefaktów, dzięki któremu można na zawsze otworzyć Bramy Piekła, albo całkowicie je zamknąć. Tessa czy chce, czy nie chce musi wziąć udział w tej walce o świat.
Taka mała rada na przyszłość: jeśli kiedykolwiek zadzwoni do was były facet, by poinformować o dziwacznej kradzieży starego krzyża - za cholerę nie idźcie tą drogą!
Jak w wielu powieściach młodzieżowych, wkrótce na początkowe plany wysuwa się tutaj trójkąt miłosny, gdzie o Tessę bój toczą demon, który postanawia nagle pomóc dziewczynie, oraz jej były facet; Remiel, który potrafi rozmawiać z duchami.
Powieść pod tym względem jest przewidywalna, bo choć nic nie wskazywało na to, że Tessę i Kiliana coś połączy, to już czułam, że coś między nimi jednak zaiskrzy, bo jak wiadomo od nienawiści, do miłości jest bardzo maleńki krok. Tak samo domyśliłam się również tego, kto jest zdrajcą, więc to kolejna rzecz.
Więc tak; mamy tutaj trójkąt miłosny, demony, zagadki i tajemnice, zdrajcę, duchy i mnóstwo humoru i ciętych ripost - chyba ten ostatni punkt najbardziej przypadł mi w tej książce do gustu, bo ja uwielbiam wszystko, co jest okraszone humorem.
Tylko żywi mogą umrzeć to bezwątpienia wciągająca książka i przeczytałam ją bardzo szybko. Wartka akcja, interesująca fabuła, nie najgorsi bohaterowie. Naprawdę warto po nią sięgnąć, a co więcej, ta książka jest dostępna za darmo na serwisie CzytamPierwszy, więc jest okazja, aby się z nią zapoznać! Naprawdę polecam!
Nie mieszaj „Tylko Żywi Mogą Umrzeć” z błotem, prosiła. Pamiętaj, że to mój debiut literacki, przypominała. D. B. Foryś oczekiwała mojej recenzji z nieskrywaną szczyptą ciekawości, chociaż wyraźnie wyczuwałam, że wypowiedziane przeze mnie słowa mogły trochę zasiać strach w jej sercu. Cóż, w końcu ile to razy stykamy się w literaturze z walkami dobra ze złem, że nawet piękne opisy oraz dobrze wykreowani bohaterowie nie są w stanie ukryć, iż to już było? Przyszedł wreszcie dzień, kiedy będę mogła raz na zawsze rozwiać wszelkie wątpliwości. Dzisiaj w końcu oddam wam wyczerpującą opinię na temat tej książki. Także usiądźcie wygodnie i wysłuchajcie tego, co mam do powiedzenia...
APOKALIPSA? NIE WPADAJMY W PANIKĘ...
Nie da się ukryć, że D. B. Foryś ceni sobie dobry humor i to z nim najlepiej się jej współpracuje. Ta książka jest nim tak nafaszerowana, że nawet największy smutas, prędzej czy później, będzie zmuszony się poddać jej magii. Niejednokrotnie poczynania bohaterów czy też ich wywołujące chorą ciekawość sprawiały, że chciałam poszukiwać sprawdzonego chirurga, bo obawiałam się, że te powalające na łopatki zdarzenia spowodują, że pęknę ze śmiechu i trzeba będzie mnie zszywać. Oczywiście, żeby nie było, „Tylko Żywi Mogą Umrzeć” to nie tylko zbiór poprawiających humor momentów. Autorka zadbała również o tę demoniczną, waleczną sferę, gdzie dynamizm zdarzeń nie pozwalał zaczerpnąć oddechu lub nakazywał jego wstrzymanie. Tessa i jej sojusznicy znoszą przemieszczanie się po drodze, gdzie co rusz ktoś rzuca im kłody pod nogi, drwiąc im prosto w twarze. Chociaż każdy z nich różnił się od zwykłych ludzi, to tak samo jak oni przeżywał liczne porażki i starał się naprawić popełniane dotąd błędy. Z czasem jednak coś zupełnie innego stara się wysunąć na prowadzenie. Uważnie obserwowałam, jak między pogromczynią demonów a jej ówczesnym rywalem wybucha (nie)spodziewane płomienne uczucie, które nie tylko wprowadza zupełnie nowe akcenty, ale również powoduje niechciane komplikacje. Zakochani byli zmuszeni stawiać czoła nie tylko prześladującym ich piekielnym pokrakom i przeciekającemu przez palce czasowi. Ten niecodzienny związek powodował również liczne konflikty między sojusznikami, co mogło działać na korzyść tych, którzy dotąd od nich obrywali. Tym samym wizja zbliżającej się wielkimi krokami Apokalipsy, do której nie zamierzali dopuścić, sprawiała, że bohaterowie robili co tylko mogli, aby naprawić relacje. No i – rzecz jasna – nie wpaść w sidła własnego strachu. A ten tylko czekał, by ich w nie wciągnąć.
Wodzenie za nos. Za wielki kinol, który jest moim utrapieniem. Oj tak – przyszło mi odczuć na własnej skórze, jak D. B. Foryś zdołała opanować tę sztuczkę do perfekcji. Nawet nie wiedziałam, kiedy wpadłam w zastawioną przez nią fabularną zasadzkę. Wielokrotnie – WIELOKROTNIE – zdawało mi się, że potrafię przewidzieć przyszłość bohaterów. Byłam skłonna uwierzyć, iż to JA kontroluję każdy ich ruch. A tu na każdym kroku czekało mnie rozczarowanie... co również wprawiało mnie w zachwyt! Brzmi dziwnie, nieprawdaż? Ale, ale, no bo kiedy w grę wchodzi coś nowego, pachnącego świeżością, zyskuje się element zaskoczenia, a ten stosowany przez autorkę – jak dla mnie – był nie tylko pstryczkiem w nos. To także istny strzał w dziesiątkę! Także, kiedy nie jęczałam z powodu bólu brzucha lub szczęki (ajj, ten śmiech...) czy nie miałam kryzysu oddechowego, starałam pozbierać się po swoich małych porażkach i odkrywać kolejne ścieżki.
Godne pochwały stały się fenomenalne, pełne dynamizmu sceny walk, gdzie za ich tak dobrze skrojone opisy wielu autorów byłoby skłonnych zabić. Nie da się jednak nie zauważyć, że w którym momencie stały się one... lekko pachnące monotonnością. Tessa, niczym robot, powtarzała te same ruchy, próbując pozbyć się swoich cuchnących Podziemiami wrogów. Wiem, przy stosowanej przez nią technice, gdzie wspomagała się uwielbianymi przez siebie narzędziami tortur lepiej zdać się na wyćwiczone, sprawdzone kombinacje. Tylko że w niektórych momentach aż chciałam krzyknąć: „Hej, ale czy ta walka już się nie odbyła?”, ale usta milczały, kiedy odnajdywałam drobne elementy, które pozwalały odróżnić poszczególne scenerie. Także lekko przyczepię się do demonicznych pokrak. Czasami brakowało mi w nich tej krwiożerczej chęci mordowania, identycznej z tą, jaką mogłaby się pochwalić ich pogromczyni, gdy wpadała w dziki szał. Żywię ogromną nadzieję, że autorka kopnie je boleśnie w tyłek, aby te ukazały ociupinkę więcej zwierzęcej natury. Hej, niechaj zaszaleją! Niech trochę narozrabiają!
HEJ, MALEŃKA. PO ILE KILOGRAM SARKAZMU?
Cięty język, zwinność godna drapieżników, odwiecznie nieakceptująca swojej drugiej natury – tymi oto słowami opisałabym Tessę Brown, gdyby zabroniono mi się rozgadać czy rozpisać. Na szczęście nie nałożono na mnie zakazów, także w tej chwili zdradzę, że wystarczyła jedna rozmowa, aby ta bohaterka została przeze mnie polubiona. Poturbowana przez los, przeklęta przez rodzinę kobieta starała się jak tylko mogła walczyć o lepsze jutro (nie tylko dla siebie), tym samym na jej drodze stanęło wielu nietuzinkowych ludzi, którzy stali się dla niej bardzo ważni. Jednakże chęć ratowania świata przed demonami nie sprawiła, że dzieliła się dobrymi uczynkami na prawo i lewo. Sam Kilian się o tym przekonał, kiedy Tessa okazywała mu swoją niechęć. I trudno się dziwić, bo przecież nikt nie lubi, gdy ktoś jest w stanie odpowiedzieć na twój sarkastyczny docinek, niekiedy zamykając ci usta. A tu nie dość, że on był w stanie tego dokonać, to jeszcze wiecznie deptał jej po piętach. Ta dwójka totalnie rozwalała system! Wystarczyło dosłownie niewiele, aby zwyczajna rozmowa przeistaczała się w sprzeczkę pełną dobrych, godnych zapamiętania tekstów. Także ciężko sobie wyobrazić ich przymusową współpracę. Tylko jak to powiadają... kto się czubi, ten się lubi?
Gabe, Gabe, Gabe... ksiądz, który swoim zachowaniem przypominał mi krnąbrnego nastolatka. Przypuszczam, że gdyby nie sutanna i moc Watykanu, byłby skłonny szaleć, próbując dorównać Tessie. W jakimś stopniu obdarzyłam go sympatią, bo główna bohaterka mogła na niego liczyć, jednak przez całą książkę miałam wrażenie, że prócz tych szaleństw tkwi w nim coś znacznie więcej... Podobnie podejrzliwa byłam względem medium, Remiela. Mężczyzna zajmował honorowe miejsce w sercu Tess (czemu nie dałaby rady zaprzeczyć), co owocowało tym, że często to wykorzystywał. Gołym okiem widziałam, jak ta niezdrowa relacja ich osłabia. Wyniszcza. Ale cóż – rozum mówił jedno, kiedy serce i pragnienie bliskości drugie. Cóż poradzić? Natomiast Deamon... Ten to dopiero wymiatał! Aż żałowałam, że pojawia się, by parę stron później zniknąć, bo ten demon mógłby narobić jeszcze większego szumu w życiu Tess.
Przez „Tylko Żywi Mogą Umrzeć” przewija się jeszcze wielu innych, mniej lub bardziej istotnych bohaterów. Każdy z nich doskonale odgrywał swoją rolę, doprowadzając mnie do szewskiej pasji, wzbudzając litość lub wywołując kolejne dawki śmiechu. Dzielący się swoimi wadami i zaletami, uświadamiali, że wystarczy pojawić się w czyimś życiu dosłownie na parę minut, by przewrócić go do góry nogami. I tylko od najważniejszej osoby zależało, co zamierza z tym fantem zrobić. A jakie decyzje w ich sprawie podejmowała Tessa? Odpowiedź znajdziecie w książce.
A TY, CZY TY, PO DEBIUT SIĘGNIESZ TEŻ?
Powiadają bowiem, że bezmyślne przeglądanie Facebooka niczego dobrego nie przynosi. Zabiera jedynie czas, który można przeznaczyć na coś pożytecznego. Tylko gdyby nie to, że właśnie tak zabijałam nudę, nie zdołałabym dostrzec informacji o akcji Book Tour z „Tylko Żywi Mogą Umrzeć”, organizowanej przez Oczarowaną Czytaniem. Wtedy nie wzięłabym w niej udziału i nie mogła powiedzieć paru słów o stylu pisania D. B. Foryś! A mam o czym opowiadać.
Autorka zdobyła moje serce wyśmienitymi, zakrawającymi o żarty dialogami, które zręcznie wplotła w tę zbliżającą się Apokalipsie scenerię. W prywatnej rozmowie zdradziła mi, że sama lubi humorystyczne elementy, a ta książka doskonale to potwierdza. Także nie da się nie zauważyć, że lekkie pióro w połączeniu z dobrze przemyślaną fabułą i doskonale wykreowanymi bohaterami sprawia, że człowiek pragnie pochłonąć „Tylko Żywi Mogą Umrzeć” na jednym posiedzeniu, równocześnie robiąc wszystko, aby ta czytelnicza przygoda trwała jak najdłużej. I to dosłownie wszystko. Skąd wiem? Cóż... sama kombinowałam, ile wlezie, byle tylko ta pochłaniająca mój umysł historia nie skończyła się tak szybko. D. B. Foryś – ty już dobrze wiesz, że z utęsknieniem czekam na kolejny tom przygód zadziornej Tessy i jej towarzyszy. No bo... nie wolno zostawiać czytelnika w takim momencie! Wstyd i hańba!
Podsumowując, tej książki nie da się czytać – ją się po prostu pochłania! D. B. Foryś stworzyła magicznie demoniczny świat, gdzie nigdy nie można być pewnym swojej przyszłości, kiedy przeszłość zręcznie miesza w teraźniejszości, a skroplenie tego szczyptą humoru nadaje temu zupełnie nowych barw. Powalająca na łopatki, nakazująca sprawdzić, czy ma się wykupione ubezpieczenie historia, która nie wypuści cię ze swoich objęć, nim nie odkryjesz jej całego piękna. Piekielnie dobra lektura!
„Tylko żywi mogą umrzeć” jest to powieść, która przenosi nas umiejętnie w świat, który łączy ze sobą rzeczywistość i fantastykę. Autorka w swojej książce nadała ludzkie cechy demonom, a ludzi wyposażyła w moce nadprzyrodzone. Jest to pierwsza część cyklu „Tessa Brown”, która zapowiada się niezwykle interesująco.
Pozornie zwyczajna dziewczyna o imieniu Tessa, która na co dzień pracuje jako barmanka, w nocy wykorzystując swoje nadprzyrodzone moce, przemienia się w łowczynię demonów. Jej nadprzyrodzone zdolności nie wzięły się znikąd. Tajemnicą Tessy jest to, że jest ona jedną z nich, co pozwala jej na walkę z demonicznymi duszami i ich poskromienie. Jej życie nie jest łatwe, a już od samego początku istnienia na świecie spotykała na swojej drodze wiele przeciwności. Nawet jej matka, która z reguły bezwarunkowo kocha swoje dzieci, nie potrafiła się pogodzić z tym, czym jest jej córka.
Tessa w wyniku przeróżnych okoliczności i zdarzeń jakie ją spotkały chce raz na zawsze zakończyć ingerencję demonicznych istot w swoje życie poprzez zamknięcie bram piekieł. Niemniej jednak nie jest to zadanie łatwe, a aby go dokonać potrzebuje ogromnego wsparcia wielu osób, ich zaangażowania i oddania.
Razem ze zgormadzoną ekipą, która składa się z przeróżnych osób, a także istot, wszyscy razem wyruszają na ratunek świata i raz na zawsze chcą zamknąć bramy piekieł! Tylko czy aby na pewno nikt nie stanie na ich drodze… Czy wszyscy będą biernie patrzeć, jak raz na zawsze piekło przestaje istnieć.
Ciekawa książka, która w bardzo ineteresujący sposób łączy ze sobą elementy rzeczywistości z fantastycznymi. Autorka w bardzo intrygujący sposób opisuje te połączenia. Akcja w książce toczy się bardzo szybko, a fragmenty dotyczące toczonych bitew w sposób tak realistyczny oddają ich charakter, że podczas czytania mamy wrażenie jakbyśmy znajdowali się w samym ich wnętrzu. Autorka zastosowała pierwszoosobową narrację, co pozwala nam także na poznanie umysłu pół człowieka, a pół demona, którym jest Tessa.
Gatunek fantasy nie należał do mojego ulubionego. Szczerze mówiąc dopiero w tym roku przełamałam się by sięgnąć po ten gatunek, ale od tej pory zdarza mi się to coraz częściej. Zdecydowanie ostatnimi czasy coraz bardziej przekonuję się do literatury fantasy. Książka w zupełności spełniła moje oczekiwania. Szybka akcja, wiele ciekawostek i intrygujący wątek Watykanu wpleciony w historię demonów. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, niemniej jednak z pewnością nie ostatnie. Z zaciekawieniem wyczekuję kolejnej części, po którą z pewnością sięgnę.
Czytam i recenzuję na portalu czytampierwszy.pl
Książka przeczytana w ramach wyzwania: czytamy nowości :)
OTULONA CIEMNOŚCIĄ
Pisanie o książkach, które obejmuję patronatem jest dla mnie zawsze okropnie trudne. To coś więcej niż po prostu napisanie recenzji. Przykładam swą dłoń do czegoś, co według mnie jest nowatorskie, ciekawe, oryginalne. Jak jednak pisać obiektywnie o takich książkach? Ilekroć pracuję nad opinią o takiej powieści czuję się jakbym miała do wykonania podwójne zadanie : przedstawić autora i jego dzieło, zachęcić do przeczytania czytelników i, co bywa niezmiernie trudne, nie popaść w nadmierne zachwyty. Nie da się jednak pisać bez emocji o takich pozycjach, które wciskają człowieka w fotel. Diabelski patronat, który swą premierę miał 30 listopada 2018 roku, a ukazał się pod szyldem wydawnictwa E-bookowo to „Tylko żywi mogą umrzeć” autorstwa D.B Foryś.
Kradzież niepozornego krzyża z pewnego klasztoru mogłaby wydawać się pozornie błahą sprawą. Jednak wezwana na miejsce zdarzenia Tessa Brown czuje, że to dopiero początek czegoś poważniejszego. Tessa pracuje jako barmanka. Ma również drugie, mniej oficjalne zajęcie- tropi i zabija demony. Wyszukiwanie tych niecnych osobników nie sprawia jej szczególnych problemów. Tessa nosi w sobie piętno – sama jest pół człowiekiem, a pół demonem. Gdy staje do walki władzę przejmuje demoniczna część jej osobowości. Staje się szybsza, silniejsza i jest żądna krwi. Zaginiony krucyfiks okaże się niezmiernie cennym artefaktem. Jeśli trafi w ręce sił zła następstwa mogą być naprawdę straszne... Teresa Brown wraz z grupą przyjaciół stają do nierównej walki z siłami ciemności. Czy uda im się odnaleźć krucyfiks i inne rozproszone po całym świecie artefakty? Czas biegnie nieubłaganie, a światu grozi zagłada. Czy dzielnej kobiecie uda się powstrzymać okrutnego Władcę Podziemia?
„Nie jestem tchórzem. Tchórzem jest ten, kto się boi i ucieka, a ja się boję, ale nie uciekam”- Fiodor Dostojewski. Teresa Brown to nie jest komiksowa bohaterka, która, gdy usłyszy zew walki przywdziewa lateks i za pomocą nadprzyrodzonych mocy zbawia świat. To zupełnie normalna kobieta, a nawet dość przeciętna. Taka jak ja i ty. Jest silna i potrafi bronić swoich racji, ale strach także nie jest jej obcy. Wybrała trudną drogę po której kroczy z podniesioną głową. Ma poczucie humoru i mnóstwo dystansu do siebie. Bywa roztargniona i zagubiona. Jest sobą. Polubicie ją. Niesamowitą rzeczą jest to jakich wiarygodnych i żywych bohaterów udało się stworzyć D.B Foryś. Oprócz Tessy jest to grupka całkiem intrygujących postaci : medium i łowca duchów, ksiądz, który posługuje się mało pobożnym językiem, demon, który opowiada się przeciwko swoim pobratymcom i zakręcony zielarz, który tworzy magiczne mikstury na różne okoliczności. W takim towarzystwie nie można bawić się źle. To w ich rękach znajdą się losy świata. Jak łatwo się domyśleć – będzie się działo. Każda z tych postaci jest inna. Posiada swoje wady i zalety. Łączy je to, że wszyscy bez wyjątku, dopracowani są bardzo szczegółowo. Mają swój język, swój zbiór zachowań, oni po prostu żyją. Już dawno nie trafiłam na powieść, którą cechowałoby tak doborowe i plastycznie nakreślone grono bohaterów. Kolejną bardzo mocną zaletą „Tylko żywi mogą umrzeć” są dialogi. Bez względu na to jakim stylem pisana jest powieść, do jakiego gatunku należy, bardzo często w literaturze uderzają i rażą dialogi. Wielu, uznanych nawet pisarzy, ma spory problem z tworzeniem przekonujących rozmów między bohaterami. Tymczasem Dorota, debiutantka, na tym polu radzi sobie po prostu rewelacyjnie. Świetne i naturalne poczucie humoru, rzetelny i niewymuszony dobór słownictwa są ogromną siłą kreowanych jej piórem dialogów. Czyta się je bardzo dobrze, nie są dłużyznami, co , niestety, często się zdarza i bardzo dużo wnoszą do narracji.
Bardzo trudno jest podporządkować tę powieść do określonego gatunku literackiego. Powiedzieć o niej, że to fantastyka byłoby krzywdzące. Łączy różne style. Znajdziemy tu pasjonującą powieść przygodową, sensację, elementy magiczne, mroczny horror i romans, a wszystko to okraszone urzekającym humorem. To taka książka, która trafi do różnych czytelników i zaspokoi nawet wymagające gusta. Nie sposób się przy niej nudzić. Czytanie „Tylko żywi mogą umrzeć” przypomina spływ maleńkim kajakiem wodami wzburzonej Missisipi. Groza trzyma cię za rękę, strach paraliżuje ciało, zmysły wyostrzają się, a gdy mijasz kolejne zdradzieckie meandry czujesz się jak zdobywca. Ta książka taka właśnie jest. Wyciśnie z ciebie mnóstwo przeróżnych emocji, sprawi, że będziesz się bać, ale także dostarczy ci mnóstwa frajdy. Tu nie ma czasu na wzięcie głębokiego oddechu. Akcja cały czas przyśpiesza, a każda następna strona odsłania przed tobą kolejny frapujący wątek. Jest gwarancją rozrywki na bardzo dobrym poziomie.
Jakiś czas temu miałam przyjemność zapoznać się z antologiami wydawanymi przez Grupę Literacką Ailes. Są to zbiory opowiadań młodych, zdolnych autorek, z których wiele to zupełne debiutantki. Ileż świetnej prozy można tam znaleźć! I w tychże właśnie antologiach poznałam twórczość D.B Foryś. Pomyślałam wtedy, że będzie prawdziwą literacką ucztą moment, gdy ta kobieta wyda powieść. To się stało. W moje ręce trafił jej debiut powieściowy „Tylko żywi mogą umrzeć” , a ja poczułam dumę , myślę że zbliżoną do tej, którą czuje sama autorka. Jest dla mnie fantastycznym doznaniem to, że teraz Tessę Brown mogą poznać wszyscy. I zachwycić się, ponieważ jestem przekonana, że każdy, kto zdecyduje się sięgnąć po tę książkę będzie po prostu oczarowany. Czytam sporo udanych debiutów, ale ten jest na tak wysokim poziomie, że może zawstydzić niejednego topowego pisarza. Pomyślcie, że to dopiero początek pisarskiej drogi Doroty. Dopracowana w każdym najmniejszym nawet szczególe, oryginalna, nowoczesna, śmiała, zabawna. Mogłabym dodać jeszcze wiele epitetów, a to dlatego, że ta powieść wymyka się z ram. Jest czymś zupełnie innym niż to z czym na co dzień w świecie literackim się spotykamy. Jest powiewem świeżości, której tak bardzo brakowało.
Będąc w empiku, przechodząc między alejkami, zobaczyłam na półce książkę "Tylko żywi mogą umierać". Zwróciłam na nią uwagę przez przepiękną okładkę oraz intrygujący tytuł. Jako, że krótkie streszczenie, będące na tyle powieści, mnie zaciekawiło, postanowiłam włożyć lekturę do koszyka. Od niedawna bardzo często sięgam po książki romantyczne, dlatego, aby na chwilę oderwać się od owego gatunku, po powrocie do domu postanowiłam zacząć czytać tę książkę.
Pierwszy raz mam styczność z powieścią Pani B.D, Foryś, dlatego na początku nie wiedziałam czego po autorce mogę się spodziewać, lecz na szczęście się nie zawiodłam. Kobieta podołała zadaniu i napisała książkę równie interesującą jak te zagranicznych powieściopisarzy. Lektura jest spójna, ma ciekawie wykreowanych bohaterów oraz treść, która zaciekawi nie jednego fana fantasy. Opowiada historię Tessy Brown prowadzącą podwójne życie. Za dnia jest barmanką, natomiast w nocy zmienia się w żądną krwi łowczynię demonów.
Podsumowując. Serdecznie polecam książkę każdemu kto choć przez chwilę chce się oderwać od szarej rzeczywistości. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie.
Recenzja napisana na potrzeby portalu czytampierwszy.pl
Tessa Brown jest... Skomplikowana. Na co dzień barmanka w podrzędnej knajpie, tak naprawdę pół-demon polujący na inne demony wałęsające się nie po tym świecie, po którym powinny. Jej kłopoty zaczynają się gdy przyjmuje zlecenie na odszukanie krucyfiksu skradzionego z pobliskiego klasztoru. Prosta z pozoru sprawa okazuje się częścią wielkiego spisku, który zagraża całemu światu. Aby go ocalić Tessa będzie musiała współpracować z osobami, którym nie ufa i poświęcić o wiele więcej, niż mogłaby przypuszczać...
Okrzyknęłam luty miesiącem świetnych debiutów, pora więc, żebym przedstawiła Wam ostatni z nich, czyli "Tylko Żywi Mogą Umrzeć" Pani Foryś. Nie jest to tak całkiem debiut, bo autorka ma na swoim koncie już dwie antologie, jednak jest to jej pierwsza powieść. Zachęcona ciekawym opisem (czy ktoś jeszcze miał skojarzenia z "Supernatural"?) z ochotą sięgnęłam po tę książkę. I choć złamałam moje postanowienie, żeby nie zaczynać nowych serii, to jestem z decyzji o jej przeczytaniu bardzo zadowolona.
Niemniej bawiłam się przy lekturze znakomicie i bardzo dobrze trafiła w mój gust. Dzięki niej nawet nie zauważyłam godziny spędzonej w poczekalni do lekarza. Zastanawia mnie tylko dlaczego w książce pojawiły się jedynie "dzieci piekieł", nie zstąpił zaś z nieba archanioł Gabryś i nie zrobił porządku. Ale kolejne tomy przed nami, będzie czas się wszystkiego dowiedzieć. Bo że sięgnę po kolejne tomy to pewne. "Supernatural" na papierze? Ja to kupuję i chcę więcej. Polecam!
rosemaryczyta.blogspot.com
czytampierwszy.pl
Perfekcyjnie wyszkolona do walki z demonami, nieprzewidywalna i bezwzględna – tak właśnie można opisać Tessę Brown. Na co dzień jest tylko zwykłą barmanką w jednej z pasadeńskich spelun, jednak jej prawdziwy zawód to stawianie czoła piekielnym istotom. Niespodziewanie jedno ze zleceń, na pozór prostych i nudnych, okazuje się pierwszym tropem do znalezienia tajemniczych artefaktów, które mogą pozwolić na zamknięcie bram Podziemi. To oznaczałoby, że ludzie nie byliby już więcej opętywani przez demony. Kto inny zatem mógłby tego dokonać, jeśli nie Tessa, która sama w połowie jest jednym z nich?
W blogosferze książkowej (i nie tylko) bardzo często natykam się na uprzedzenia wobec polskich autorów, a już szczególnie debiutantów. Nie da się ukryć, że na naszym rynku wydawniczym wśród wiodących prym pisarzy znalazły się osoby, których powieści zdecydowanie nie powinny trafić na księgarniane półki, jednak w niemal każdym gatunku znajdą się nazwiska warte uwagi. Wiele wskazuje na to, że D. B. Foryś dołączy do autorów fantasy, po których można sięgać bez wahania. Postacią Tessy Brown zainteresowałam się już przy lekturze antologii grupy literackiej Ailes, „Godzina diabła”, gdzie pojawiło się związane z nią opowiadanie, ale bohaterka objawia nam się w pełnej krasie dopiero w indywidualnym debiucie pisarki. „Tylko żywi mogą umrzeć” to fantastyka umiejętnie połączona z elementami horroru i romansu – a co najlepsze, nie brakuje tu też humoru.
Motyw przewodni fabuły przypomina nieco serial „Supernatural”. Nie ma tu jednak konstrukcji proceduralu, ponieważ bardzo szybko wyłania się wątek główny, czyli próba odnalezienia artefaktów. Obawiałam się trochę, że autorka pójdzie na skróty i kolejne przedmioty będą wpadały Tessie w ręce, jak gdyby zaliczała poszczególne etapy gry, na szczęście akcja prowadzona jest płynnie i dynamicznie. Nie brakuje tu odważniejszych rozwiązań fabularnych: D. B. Foryś nie obawia się zabić któregoś z bohaterów czy też skomplikować im życie do tego stopnia, że wydaje się niemalże niemożliwe, by wyszli z tego cało. Często się zdarza, że przeszkody, jakie pisarze kreują dla swoich postaci, wydają się budowane w sposób sztuczny, właśnie tylko po to, by pchnąć historię do przodu i urozmaicić ją na tyle, by nie wydawała się tak prosta – tutaj tego wrażenia zupełnie nie ma. Wydarzenia są przemyślane, a autorka ma świetne wyczucie, kiedy należy zwolnić albo jaki jest właściwy moment na zakończenie danej sceny.
Chociaż artefakty i egzorcyzmowanie kolejnych demonów to najważniejsza część fabuły, nie zostają pominięte wątki poboczne. Na naszych oczach rozkwitają romanse, dowiadujemy się nieco o przeszłości i uwarunkowaniach rodzinnych Tessy (mam nadzieję, że ten motyw zostanie rozwinięty w kolejnym tomie – jest nieprawdopodobnie ciekawy), a przede wszystkim świat przedstawiony rozbudowuje się coraz bardziej. Nic nie stanowi tak dobrej kotwicy dla całej opowieści, jak drobne szczegóły, dzięki którym przestrzeń, w której poruszają się bohaterowie, staje nam się bliższa i łatwiejsza do wyobrażenia. Poznacie zatem klasyfikację demonów, dowiecie się, jak mniej więcej przebiega proces kontaktowania się z duchami, a także co się dzieje po zawarciu diabelskiego paktu. To właśnie takie detale sprawiały, że wciągałam się w historię w przeciągu kilku stron i później trudno było wrócić do rzeczywistego świata.
Najmocniejszymi punktami tej powieści są z pewnością dwie rzeczy. Po pierwsze: bohaterowie. Pełnokrwiści, świetnie wykreowani, dający się lubić (lub wprost przeciwnie). Sama Tessa bardzo mocno kojarzy mi się z tytułową postacią innego serialu, „Wynonna Earp”. Jest tak samo bezprecedensowa, odważna i uzdolniona, a jednocześnie skrywa w sobie ogromną wrażliwość i pasję. Zresztą wszyscy pozostali – Kilian, Remiel, Gabriel, Daemon i Leonardo – zasługują na uwagę i liczę, że o niektórych dowiemy się jeszcze więcej (szczególnie o Kilianie i Gabrielu, bo ich zdecydowanie najbardziej polubiłam).
Po drugie: doskonałe sceny walki. Styl D. B. Foryś ogólnie jest bardzo plastyczny i przystępny w odbiorze, ale to opisy kolejny starć zasługują na największe uznanie. Często się zdarza, że typowe pojedynki czy bójki w książkach mnie nudzą – tutaj akcja robi się tak wciągająca, że trudno się oderwać. Te sceny są niemalże „filmowe” i jestem przekonana, że znakomicie oglądałoby się je na dużym lub małym ekranie. Co prawda momentami opisy są nieco przydługie, co może zadziałać na niekorzyść pod względem dynamiki, jednak trzeba przyznać, że autorka świetnie sobie radzi z opisywaniem poszczególnych ruchów.
Finał powieści jest dość widowiskowy, nie obyło się bez zaskoczeń, nie da się też ukryć, że na czytelnika czeka haczyk, który skłoni do przeczytania kolejnego tomu. Czy dałam się na niego złapać? Oczywiście. „Tylko żywi mogą umrzeć” być może nie operuje wybitnie oryginalnymi rozwiązaniami fabularnymi, a w kilku miejscach dało się przewidzieć, co się stanie, jednak widać, że pisarka idzie wyznaczoną przez siebie ścieżką i doskonale wie, jaki kształt nadać swojej historii. Czasem trudno u debiutantów o tak pewny siebie głos, tymczasem tutaj nie ma wątpliwości, że D. B. Foryś ma ukształtowaną samoświadomość autora – i muszę przyznać, że jest to zapowiedź naprawdę dobrej zabawy. Pierwszy tom serii o Tessie Brown czaruje dobrze wyważonym komizmem sytuacyjnym, zróżnicowanym tempem i ciekawym światem przedstawionym. Nie mogę się doczekać tego, co przyniesie ze sobą kontynuacja.
"Nigdy nie podejrzewałam, że znajdę się akurat tutaj".
Zasmakowałam już prozy D. B. Foryś za sprawą dwóch antologii, dlatego też byłam bardzo ciekawa tego, jak autorka poradzi sobie z dłuższą formą. Pierwsza część cyklu pt. "Tessa Brown" okazała się powieścią, która powinna zadowolić miłośników gatunku fantasy z motywem demonów i przenikaniem się świata nadnaturalnego z rzeczywistym.
D. B. Foryś to z wykształcenia programista i grafik, a z zamiłowania pisarka. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła od zamieszczania swoich opowiadań na portalu Chomikuj oraz Wattpad. Autorka od 2015 r. zasila grupę literacką Ailes. Mieszka i pracuje we Wrocławiu. Marzy o małym domku nad oceanem na słonecznej Teneryfie.
Tessa Brown to pół demon i pół człowiek, która na co dzień jest barmanką w pasadeńskim lokalu, a w nocy zamienia się w pogromczynię demonów. W wyniku pewnego splotu okoliczności, bohaterka angażuje się w sprawę, której finał może zaważyć o losie całej ludzkości. Znalezienie tajemniczych artefaktów staje się dla niej priorytetem.
"Tylko żywi mogą umrzeć" to książka, przy której lekturze nie sposób się nudzić. Sporo bowiem dzieje się w jej fabule, akcja gna do przodu, a bohaterowie uczestniczą w coraz to nowszych, zagrażających życiu, wydarzeniach. Przenika się tutaj także świat rzeczywisty z tym nadnaturalnym, wywołując u czytelnika pewne poczucie zagrożenia. Autorka rewelacyjnie połączyła ze sobą obydwa światy, dzięki czemu łatwiej uwierzyć w ukazane korelacje, jakie zachodzą pomiędzy wymiarem demonicznym, a tym stricte ludzkim.
Całą historię walki ze światem demonów poznajemy z perspektywy głównej bohaterki. Pierwszoosobowa narracja Tessy pozwala nam zajrzeć do głowy nietuzinkowej postaci – pół demona i pół człowieka. Ciekawym więc było obserwowanie emocji, jakie targają pogromczynią demonów, przeżywanie wraz z nią pewnych dylematów oraz obserwowanie walki, jaka toczy się w jej głowie pomiędzy obydwiema naturami. Abstrahując jednak od jej odmienności, Tessa to po prostu bohaterka, której sposobu bycia nie można nie polubić.
Mamy demony, walkę o istnienie świata, jaki znamy, ale jest także namiętność i rodzące się uczucie. Nie mogło tego zabraknąć i muszę przyznać, że cała relacja pomiędzy Tessą, a Kilianem, niebezpiecznie rozgrzewa atmosferę. Rewelacyjne dialogi pomiędzy tą dwójką, liczne słowne utarczki, oraz ich nieprzewidywalne zachowanie to elementy, które dodają pikanterii całej tej warstwie.
Pierwszy tom cyklu pt. "Tessa Brown" spełnił w zupełności moje oczekiwania, jakie pokładam w gatunku fantasy. Znalazłam w tej książce wartką akcję, walkę pomiędzy dobrem i złem oraz barwnych bohaterów. A do tego wszystkiego autorka wplotła w fabułę wątek dotyczący sekretów, jakie skrywa Watykan, co niemiernie mnie zainteresowało. Otwarte zakończenie pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi, więc czekam cierpliwie na kolejną część.
„TYLKO ŻYWI MOGĄ UMRZEĆ”
D. B. Foryś Wydawnictwo Niezwykłe
„Tylko żywi mogą umrzeć” jest pierwszym tomem serii powieści o „Tessie Brown” i debiutem literackim D.B.Foryś . Ogólnie nie czytam książek z gatunku fantasy, ale postanowiłam dać szansę i się nie zawiodłam. Wbrew pozorom to jest bardzo dobra powieść. Tessa Brown jest bardzo dobrą młodą dziewczyną, która sięgnie do samego piekła, żeby ratować ludzkość.
Tessa Brown nocami poluje na demony, a w ciągu dnia jest kelnerką. Czy uda jej się wysłać do piekła wszystkie demony, które krążą po Ziemi? Czy może któryś ją zauroczy? Prawda jest zupełnie inna. Musicie ją jednak odkryć sami. Kim tak naprawdę jest Tessa Brown? Czy jej matka coś przed nią ukrywa?
Jestem zachwycona tą powieścią. Według mnie jest to bardzo udany debiut D.B. Foryś. W „Tylko żywi mogą” umrzeć znajdziecie również inne, znakomite postacie. Ta książka to jest niesamowita gratka dla fanów fantasy.
Z całego serca polecam i zachęcam do przeczytania.
"Jego historia była smutna i musiałam przyznać, że rzeczywiście chwytała za serce, ale demon to demon."
Ubolewam. Ubolewam nad okładką, która nijak ma się do treści, a w dodatku raczej nie zachęca do sięgnięcia po tę książkę.
A warto.
Klimat Żniwiarza, z zagadką rodem z Indiany Jones'a. Polowanie na demony, zagadkowe inskrypcje na artefakatach, tajemnice Watykanu, egzorcyści, duchy i mieszkańcy Podziemi. To wszystko znajdziemy w tej powieści. Ale również zabawne dialogi, romans, dużo akcji i mało nudy.
"Miałam już krzyknąć, żeby przestał się wydurniać, kiedy niespodziewanie w mój nos uderzył ostry smród siarki."
Fajna młodzieżowa fantastyka, idealna na dwa wieczory. Może nie jest idealna, może wymaga dopracowania, ale ja świetnie przy niej spędziłam czas.
Dziękuję - czytampierwszy.pl
"Gdy wyczuwam w tłumie demoniczną energię, rozpoznaję swój cel po tym, że wygląda, jakby kroczył wśród cieni. Jest niewyraźny, jak gdyby spowijała go mgła."
"Tylko żywi mogą umrzeć" mój drugi ebook i druga książka polskiego autora w tym roku. Tym razem jestem pozytywnie zaskoczona. Jest to pierwszy tom serii Tessa Brown, urban fantasy, inspirowanej amerykańskimi tytułami tego gatunku. Co akurat dla mnie jest na plus. Zauważyłam najwięcej podobieństw do jednej z moich ulubionych serii Charley Davidson, której przeczytałam aż 7 tomów (na dzień dzisiejszy jest ich już 13, więc sporo do nadrobienia). Co do podobieństw w obydwóch książkach jest narracja pierwszoosobowa. Główne bohaterki czyli Tessa i Charley są do siebie bardzo podobne, zarówno z wyglądu jak i charakteru, oraz są w podobnym wieku. Obydwie wykonują dwie prace - oficjalną i nieoficjalną. Tessa jest barmanką i łowcą demonów, a Charley jest detektywem i ponurym żniwiarzem. Mają styczność z duchami i demonami. U Tessy pojawia się dwutysiącletni demon, który uciekł z piekła, a u Charley mamy syna szatan, który ukrywa się przed tatusiem W oby dwóch książkach piekło ingeruje do świata żywych, co jak można się domyślić nie kończy się dobrze.
Mi osobiście te podobieństwa nie przeszkadzają, bo mimo wszytko są to dwie różne historie. Co prawda Charley podoba mi się dużo bardziej, ale Tessę również polecam i pewnie sięgnę po kontynuację :)
"Taka mała rada na przyszłość: jeśli kiedykolwiek zadzwoni do was były facet, by poinformować o dziwacznej kradzieży starego krzyża - za cholerę nie idźcie tą drogą!"
www.czytampierwszy.pl
Tessa Brown nie jest zwykłą dziewczyną. Na co dzień zajmuje się poskramianiem demonów, okazjonalnie robiąc sobie przerwy na schadzki z byłym chłopakiem, który lubi od czasu do czasu porozmawiać z duchami. Tą rutynę przerywa kradzież pewnego krucyfiksu i pojawienie się na jej drodze przystojnego i tajemniczego nieznajomego. Wkrótce Tessa musi stanąć do nierównej walki z zastępami piekieł, aby nie dopuścić do otwarcia Bram i ocalić świat, jaki znamy.
Czy ty nie brzmi znajomo? Powinno.
Zacznijmy od głównej bohaterki: praca barmanki, popularne imię, nazwisko aż krzyczące „oryginalność”, tak samo jak jej charakter. Tessa ma cięty język, nie potrafi się kontrolować, wybucha agresją, kiedy cokolwiek idzie nie po jej myśli choćby w najmniejszym stopniu. Najczęściej reaguje kompletnie nieadekwatnie do sytuacji, jakby autorka na siłę chciała nam pokazać, jaką jest silną, niezależną i fajną babką. Nie działa. Naturalnie, dostajemy też smutną przeszłość jako tłumaczenie charakteru postaci, ale to wszystko jest zbyt powierzchowne, aby było prawdziwe.
Autorka nie pozwala bohaterom na uczucia. Kiedy następuje smutne lub tragiczne wydarzenie, jakiekolwiek głębsze reakcje i przemyślenia trwają maksymalnie przez trzy zdania. Bo przecież zaraz po tym trzeba wrócić do lekkiego tonu i sarkastycznych żartów.
Fabuła początkowo ma potencjał. Wyścig z demonami o artefakty, sporo walki i planowania kolejnych ruchów zapowiada się ciekawie. Ale wszystkie problemy rozwiązują się zbyt szybko, nie dostajemy żadnych momentów, które mogłyby trzymać nas w napięciu i oczekiwaniu na dalszy rozwój akcji. Co najlepsze! W pewnym momencie porzucamy poprzednie założenia odnośnie otwarcia bramy piekieł i całe dotychczasowe poszukiwanie artefaktów wyrzucamy do kosza.
Finał jest absolutnie niedorzeczny. Mamy uwierzyć, że trójka bohaterów przez dłuższy czas dałaby radę odpierać kohortę demonów? Że nie reagowałyby one na próbę zamknięcia bram piekielnych?
Myślę, że wiele wyjaśni się, gdy dodam, że autorka pierwotnie publikowała na Wattpadzie. Książka wygląda właśnie jak opowiadanie z tej platformy. Co nie znaczy, że jest tragicznie. Foryś ma przystępny styl pisania, czyta się szybko i zdarzają się całkiem zabawne momenty. To jednak za mało, abym chciała sięgnąć po następną część z przygodami Tessy. Przymykam trochę oko na wszelkie wady, ponieważ to jednak debiut i za parę lat być może wrócę do autorki z nadzieją, że napisze coś bez rażących dziur logicznych i bohaterami z krwi i kości.
https://czytampierwszy.pl/tylko-zywi-moga-umrzec-p-321.html
Męczyła, zbyt wiele tu romansu jak dla mnie. Sam pomysł fabularnie dobry, szkoda że największą wagę autorka przywiązała do wątku miłosnego, który nawiasem mówiąc, nie jest zbyt oryginalny. Główna bohaterka "i chciałaby, i boi się" od razu wiadomo jak to się potoczy. Póki co, nie mam ochoty na dalsze części
Pierwszy tom miłosnej dylogii autorki cyklu „Tessa Brown”! Miłość może być złudzeniem, ale czy złudzenie może być miłością? Hela ma problemy...
Jak wiele trzeba poświęcić, żeby zostać bohaterem? Fado ma jeden cel: stać się najodważniejszą z wojowniczek. Aby to osiągnąć, wyrusza w podróż po Krainie...
Adrenalina w moim ciele sprawiła, że serce uderzało z taką mocą, jakbym właśnie ukończyła olimpiadę. Absolutnie nie było w tym niczego przyjemnego. Nie miało nic wspólnego z podnieceniem, jakie odczuwałam podczas polowania. Nienawidziłam niepewności oraz lęku, które ogarnęły teraz mój organizm. W momencie, w którym do moich uszu dotarł jęk i zawodzenie, nie wytrzymałam – musiałam stamtąd uciec.
Więcej