Książka "Prawo matki" jest dla mnie największym zaskoczeniem tego roku. Dlaczego? Dlatego, że po ok 100 stronach miałam ochotę ją rzucić w kąt, ale że jak coś zaczynam to zawsze kończę więc kontynuowałam. Po przeczytaniu 150 strony totalnie przepadłam i odłożyłam książkę dopiero po przeczytaniu ostatniej strony. A teraz z niecierpliwością będę wypatrywać tomu drugiego bowiem jest to pierwsza część cyklu Autorki.
Andy jest dzieckiem z poalkoholowym zespołem płodowym, ma piętnaście lat ale znacznie różni się od swoich rówieśników. W pewnym sensie jest niepełnosprawny. Laurel, jego mama przez całe życie próbuje wynagrodzić mu to, jak bardzo go skrzywdziła. Po tragicznym pożarze Andy z bohatera staje sprawcą i zostaje oskarżony o celowe podpalenie oraz zabójstwo. Co zrobi matka aby ochronić syna? I jaka rolę w tym wszystkim odegra jej 17- letnia córka?
Historia opowiadana z kilku perspektyw, naszpikowana emocjami, przeplatana retrospekcjami. Autorka porusza temat miłośći matczynej, depresji poporodowej oraz FASD czyli Spektrum Płodowych Zaburzeń Alkoholowych.
Błędy popełnione w młodości, stają się tajemnicami skrywanymi przez lata, to powieść, która pokazuje, że przeszłość nigdy nie pozwoli o sobie zapomnieć.
Książkę czyta się szybko, ale jej treść pozostaje na długo w pamięci, skłania do refleksji, dlatego uważam, że warto poświęcić jej kilka godzin. Polecam!
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2011-03-01
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 422
Dodał/a opinię:
Zyciezokladki
Obietnica złożona przez Laurę Brandon umierającemu ojcu była prosta: odwiedziny u starszej kobiety, o której wcześniej nie słyszała, a która nie pamięta...
Lata 40. XX wieku. Czternastoletnia Elizabeth Poor, córka latarników z Kiss River, zakochuje się w Sandym, żołnierzu ze Straży Wybrzeża....