Po dwudziestu latach małżeństwa Joanna i Jacek rozumieją się niemal bez słów. Bo i wielu słów nie potrzeba, gdy brakuje tematów do rozmów. Trochę brakuje też emocji w związku, ale kto by się tym przejmował, skoro pozornie wszystko gra.
Nadchodzi jednak moment, kiedy rutyna zaczyna doskwierać. Najpierw Jackowi, który zbliżając się do pięćdziesiątki, czuje na karku nieprzyjemny podmuch mijającego czasu. Czuje go tak mocno, że rozbudza się w nim głęboka chęć do zmiany. Bo czy nie byłoby przyjemnie rozpocząć nowe, lepsze życie? Nowe miejsce, nowa kobieta, nowe plany... Jacek, nakręcony marzeniami zaczyna działać. Na horyzoncie pojawia się potencjalna kochanka oraz plan jak zdobyć szybkie pieniądze, umożliwiające realizację upragnionego celu. Wprawiona w ruch machina zdaje się nie do powstrzymania. Do czasu, gdy Joanna zaczyna coś podejrzewać...
W tej komedii nie odnajdziecie romantycznych uniesień. To powieść ANTYromantyczna, w której małżonkowie odkrywają w sobie nieznane dotąd instynkty. Uprzejmie prosimy nie brać przykładu z bohaterów.
Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 2022-04-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 0
Życie jest piękne, tylko trzeba nauczyć się z niego brać to, co najlepsze.
Miała na imię Barbara. Basia. Basieńka. Lat sześćdziesiąt. Albo pięćdziesiąt. Albo nawet czterdzieści. Niektórzy uważali z kolei, że sto, a młody wygląd zawdzięcza krwi upuszczanej z niewinnych kochanków.
Dwadzieścia lat to piękny staż małżeństwa, zna się swoją drugą połówkę bardzo dobrze i nic nie potrafi zaskoczyć. Tylko czy aby na pewno? Między Joanną a Jackiem nie jest źle. Są z sobą tyle lat, że po prostu wkradła się rutyna, praktycznie z sobą nie rozmawiają, a jeśli już to o sprawach codziennych. O problemach z matką kobiety, która od jakiegoś czasu mieszka z nimi, córce, która, choć już dorosła, dla niej zawsze będzie powodem do zmartwień (choć tak naprawdę wcale ich tak bardzo nie sprawia). Miłość, namiętność, pragnienie spędzania wspólnie czasu – tego już nie ma między nimi, skończyło się tak naprawdę nie wiadomo kiedy.
Nadchodzi dzień, w którym Jacek się spóźnia do pracy. Nie brał nawet pod uwagę, że poniesie jakieś konsekwencje, w końcu był dobrym pracownikiem, pracującym od lat w jednej firmie. Prawda okazała się inna, a on dowiedział się, że będą zwolnienia, a jego spóźnienie jest wystarczające do tego, aby on został zwolniony. Ta sytuacja okazała się początkiem wielu zmian w jego życiu. Mężczyzna postanowił znaleźć sobie nową kobietę (a w sumie już znalazł kandydatkę), szybko dorobić się dużych pieniędzy i wraz z nią uciec do ciepłych krajów. Plan jest, pora na jego realizację. Tylko co z Joanną? Jaki plan ma ona?
Dla mnie to była pozycja, z którą po prostu dobrze się bawiłam. W opisie znajdziemy, że jest to powieść antyromantyczna i ja się zdecydowanie z tym zgadzam. Jest to druga tego typu książka, jaką czytałam i mi się podobała.
To historia o człowieku w okolicy 50, który zapragnął zmienić całe swoje życie, o małżeństwie, które może nie to, że się rozpadło, jednak tak naprawdę od dawna mało łączy ich ze sobą. Czytamy ją z perspektywy większej ilości bohaterów (głównie Jacka i Joanny, jednak są momenty, kiedy do głosu dochodzą inni). Akcja sprawnie poprowadzona, a książkę czytało się szybko.
Bohaterowie ciekawi, dość dobrze wykreowani, wywołujący emocje w czytelniku. Szczerze powiedziawszy, polubiłam ich praktycznie wszystkich, chociaż na pewno mają nie tylko zalety, ale również wady.
„Zgodne małżeństwo” to powieść antyromantyczna, która mnie się podobała i polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Każdy, kto jest w związku, z doświadczenia wie, że są wzloty i upadki we wspólnych planach, dążeniach. Są okresy błogiego spokoju, a i istnieją momenty niezgodności kończące się „cichymi dniami”. Samo życie. Co, jednak gdy zaczyna się wszystko pruć jak stary sweter, a rutyna bierze górę nad rozsądkiem? Główni bohaterowie pokazują, co może się zdarzyć, ale… lepiej nie naśladować ich zachowania!
Jacek i Joanna to małżeństwo z wieloletnim stażem. Mieszkają wraz z mamą kobiety, ponieważ ta popadła w hazardowe długi i straciła dach nad głową. Jacek z kolei w wyniku redukcji etatów zostaje zwolniony z pracy, a gdy na horyzoncie pojawia się piękna, młoda sąsiadka, stwierdza, że czas zacząć żyć od nowa. Snuje plany, ale czy tylko na planach się skończy? Czy Joanna nieustraszona poszukiwaczka sklepowych promocji nic nie spostrzeże, nie stanie się podejrzliwa? A może jednak… i co wtedy?
Gdy tylko dowiedziałam się, że Aleksandra Tyl napisała kolejną książkę, nie mogłam się oprzeć pokusie. Polubiłam jej twórczość od momentu, w którym poznałam cykl Cztery pory roku, więc byłam ciekawa, co zaserwuje czytelnikom tym razem. Od razu ostrzegam, jeśli ktoś oczekuje pięknej, wzruszającej, romantycznej historii srogo się zawiedzie. Zgodnie z podtytułem jest to komedia ANTYromantyczna. I faktycznie zero ckliwych wspomnień, lukrowanych, całuśnych scen, romantycznych wyznań, dialogów ociekających erotyzmem. Oj nie, w tej historii naprawdę wszystko jest ANTY!
Fabuła jak zawsze u Tyl okazała się oryginalna i wciągająca, choć z pozoru wydawała się banalna, ale prawie od pierwszych stron uśpione instynkty znudzonych współmałżonków rządzą opisywaną historią, a wtedy świat wokół zaczyna wirować, jak na karuzeli a żuchwa boli od śmiechu. Świetnie się bawiłam podczas lektury: sytuacyjny dowcip, pełne pomyłek perypetie Jacka i Aśki. Historia okraszona dobrym, lekkim, inteligentnym poczuciem humoru bez zbędnych uwypukleń, cynizmu i wyjaśnień. Czytelnik może śmiać się z tego, co u bohaterów w trawie piszczy… chyba... że… sam właśnie wpadł na taki pomysł, jak małżonkowie, a wtedy… klękajcie narody!
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Prozami.
„Nie oceniać książki po okładce”, ile razy to słyszeliście? Ile razy sami przekonaliście się, że jednak coś w tym stwierdzeniu jest, bo właśnie oto książka, która rozłożyła na łopatki, ale czy z pozytywnym skutkiem, czy negatywnym to już zachowajcie dla siebie.
Przed wami książka, która zwaliła mój światopogląd. Dlaczego? Mimo opisu myślałam, że to jakiś poradnik, ale to, co zawiera ta pozycja to szok i mega uśmiech na mojej twarzy. Jeżeli byłeś lub jesteś w związku, to polecam stosować się do zaleceń, jakie wydawnictwo umieściło z tyłu na okładce, a mowa tu o niebraniu przykładu z bohaterów i ja podpisuję się pod tym. 100% antyromantyczna powieść, która może rozjaśnić umysł, jak nie robić albo jak zrobić coś, co od początku nie nastrajało do optymizmu. Poznajcie Joanne i Jacka którzy po 20 latach małżeństwa można by rzec, że rozumieją i znają się jak łyse konie, lecz w życiu nie można być niczego pewnym nawet po tak długim stażu i nieważne, czy to małżeństwo albo luźny związek, bo powód do zrobienia dramy zawsze się znajdzie.
Chciałabym napisać wam coś, co może spowodować wybuch śmiechu, ale szczerze to przepisałabym całą książkę, lecz moim takim ulubionym fragmentem, o którym myślę nawet teraz jest kiedy Jacek wkrada się do pokoju teściowej i kradnie jej pończochy, lecz uprzednio wącha, czy aby nie są używane. :D Nie zdradzę, po co, ale suma summarum od tego zaczyna się podejrzane zachowanie, które zauważa Joasia. Cała masa zdarzeń, które jak domino niosą ze sobą konsekwencje, które z czasem trudno powstrzymać i za którymi leci się jak na złamanie karku, ale wszystko to okraszone mnóstwem żartu, poczucia humoru, jaki zrozumieją osoby w związkach, lecz mam nadzieję, że i te osoby będące singlami. Wyobraźcie sobie mnie w autobusie jak szczerze się sama do siebie, a za mną 20,30 osób patrząca w lusterku i zadająca sobie pytanie z tą kierowczynią chyba coś nie tak!
Bardzo chciałabym, żeby były kolejne tomy z tą dwójką w roli głównej, bo tak sobie myślę, że będę wracała do niej zawsze w te dni, kiedy mi smutno. 300 stron niezłej zabawy i przecudownych nieporozumień, jakie mogą się przytrafić Jackowi i Joasi, ale i nam samym.
Z całego serca polecam.
Kochani co to była za książka!!! Błyskotliwa, pełna humoru, inteligentna bez przesadnych zawiłości i taka, przy której dosłownie ryczysz ze śmiechu.
Małżeństwo Joanny i Jacka lata świetności ma już zdecydowanie za sobą, różowe okulary dawno spadły i nawet pokrył je kurz. A miłość maleje proporcjonalnie do zwiększającego się obwodu brzucha małżonka i podejrzliwości małżonki. Ujmując sprawę w trzech słowach wieje im nudą. Córka dorosła choć dalej finansowo zależna od rodziców i na dokładkę teściowa, matka Joanny, która mimo wieku ma szalenie intrygującą pasję i jedną wadę, pieniądze jej się nie trzymają, a jej wiedza na temat hazardu to gotowy przepis na poradnik w tym właśnie temacie. On marzy o byciu samcem alfą przy boku młodej kobiety, a Joanna mistrzostwo szlifuje w szukaniu promocji. On sobie i ona sobie, plus córka i nieszablonowa teściowa. Nieźle co?
To, że życie budzi rozmaite instynkty to wiemy, ale w przypadku tej dwójki uwierzcie mi wszystko wymknęło się spod jakiekolwiek kontroli. Co skutkuje fantastycznym, zabawnym odbiorem książki, a sformuowanie "statystyczni Kowalscy" nabiera zupełnie innego znaczenia. A to zasługa autorki, która w umiejętny, szalenie dowcipny sposób zarysowała postacie główne i poboczne. Basia i Weronika - duet z piekła rodem dosłownie.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko polecić ową książkę Wam wszystkim. Niesamowicie inteligentne studium stosunków międzyludzkich, okraszone prostym, ale wymownym dowcipem, bez lukru, cukru i miłosnych uniesień i tylko zastanawiam się na ile historia ta odzwierciedla rzeczywistość, a na ile jest tylko przezabawną literacką fikcją? Autorce gratuluję pomysłu na nieszablonową, antyromantyczną i świetną pozycję.
Aleksandro Tyl pokochałam Twe pióro za powieści obyczajowe, a teraz kocham je bardziej widząc jak fantastycznie odnalazłaś się w gatunku zupełnie innym.
Talent - myślę, że to najbardziej odpowiednie słowo. I perfekcyjnie odnajdujesz niuanse rzeczywistości, zachowując szczyptę dystansu.
Twoja wyobraźnia zaskakuje świeżością fabuły. Czy nie jest to przepis na sukces?
Tak właśnie. Jacek i Aśka kupili mnie całą, a jako ciekawostkę prywatną dodam, że mam w rodzinie Joannę i Jacka, małżeństwo z podobnym stażem - pozostało, więc mi tylko obserwować ich zapędy względem siebie.
Dziękuję Ci za książkę i piękną dedykację, czekam z niecierpliwością na kolejne anty - części i jeszcze raz gratuluję! ❤
Sztos!
"Życie jest piękne, tylko trzeba nauczyć się z niego brać to, co najlepsze."
Zupełnie przypadkowo w bibliotece, wpadła mi w ręce książka Aleksandry Tyl - "Zgodne małżeństwo. Komedia ANTYromantyczna" i jestem z tego faktu bardzo zadowolona. Nie pamiętam, ale raczej nie czytałam wcześniej żadnej książki tej autorki, lecz ten styl bardzo mi się spodobał i może sięgnę po inne.
Dawno już nie czytałam tak przewrotnej i tak zabawnej książki. To istna komedia pomyłek. Ale mimo tego nie jest to lektura tylko rozrywkowa, myślę, że niemal każde małżeństwo powinno się nieco zastanowić nad tym, jak nie popaść w rutynę. Bo mimo tego, że po wielu latach wspólnie spędzonych, małżonkowie rozumieją się bez słów, to trzeba rozmawiać ze sobą. Nie tylko o pogodzie, ale również o swoich uczuciach i emocjach.
Joanna i Jacek na pozór są zgodnym i szczęśliwym małżeństwem, ale jednak nie wszystko jest takie różowe, jak niektórym się wydaje.
Joanna nie pracuje zawodowo, jest gospodynią domową, sprząta, pierze i gotuje i wyspecjalizowała się w wyszukiwaniu promocyjnych artykułów w sklepach, codziennie robi plan zakupów po atrakcyjnych cenach. Jacek jest przedstawicielem sprzedającym grzejniki. Jednak pewnego dnia, mimo tego, że jest długoletnim pracownikiem - dostaje wypowiedzenie z powodu redukcji etatów...
Małżeństwo ma dorosłą córkę, która wyjechała na studia a ostatnio do Włoch aby podszkolić język..., ciągle jest na ich utrzymaniu i bez żadnych skrupułów ciągle prosi o więcej pieniędzy. Z Jackiem i Joanną mieszka jeszcze jej matka, która jest hazardzistką i nie dość, że przegrała cały swój dobytek, to narobiła jeszcze długów, które Jacek pomaga spłacać.
"Jacek Bednarczyk miał wszystko, czego do szczęścia pozornie trzeba: zdrowie, pracę, mieszkanie, żonę, dziecko i psa. I teściową, która po tym, gdy odkryła w sobie żyłkę do hazardu, zmuszona była poprosić córkę o dach nad głową."
Jacek nie wymaga wiele od życia, marzy mu się piękna młoda kobieta, z którą chciałby wyjechać w ciepłe miejsce (Hiszpania), gdzie wiedliby szczęśliwe dni, bez kłopotów dnia codziennego. W jego nowym, wymarzonym życiu nie ma już miejsca dla Joanny. Żona zaczęła zauważać, że mąż zachowuje się inaczej i bardzo chętnie zaczął wychodzić na spacer z psem. Gdy jednak zobaczyła dlaczego jest tak chętny, to również pomyślała sobie o życiu... bez Jacka. I od tej chwili zaczynają się różne podchody, podstępy i przeróżne pomysły jak tu się pozbyć żony lub męża. Żadne z nich nie bierze pod uwagę najprostszego rozwiązania problemu, czyli rozwodu...
Każde z nich bierze pod uwagę tylko swoje racje i dąży do urzeczywistnienia własnych celów, bez względu na wszystko. I to nawet po trupach ( dosłownie) do osiągnięcia tego celu.
Tu nie znajdziemy żadnych romantycznych uniesień, zresztą w tytule już mamy zapowiedź, że to "antyromantyczna" komedia. A gdyby tak ze sobą szczerze wszyscy porozmawiali to obyłoby się bez tych wszystkich problemów, których doświadczyli bohaterowie. A musze jeszcze powiedzieć, że to nie tylko o nich jest ta książka. Znajdziemy tu jeszcze więcej bardzo ciekawych postaci, które znakomicie ubarwiają fabułę tej powieści. Chociaż ta para małżeńska oczywiście wiedzie tu prym.
Polecam dla dobrej zabawy, ale myślę, że nie należy brać przykładu z tego zgodnego małżeństwa. Chociaż musze przyznać, że pomysły mieli niesamowite.
Czy małżeństwo, w którym nastała nuda, a współmałżonkowie chcą się siebie pozbyć, może być wbrew pozorom zgodne? Otóż tak! I ta książka jest na to przykładem.
Joanna i Jacek są małżeństwem z długoletnim stażem. Jacek pracuje w firmie sprzedającej grzejniki, Joanna spełnia się jako "kura domowa", czyli niepracująca, zajmująca się domem małżonka, udzielająca się w zarządzie sąsiedzkim. Ich jedyna córka, Kasia, studiuje zaocznie w Krakowie i korzysta z uroków życia za pieniądze rodziców (a raczej jedynego żywiciela rodziny - Jacka). Jakby tego było mało, wypłata Bednarczyka uszczupla się w wyniku spłaty długu, którego narobiła pomieszkująca z nimi, uzależniona od hazardu, teściowa. Nic dziwnego, że Jacek marzy o normalnym życiu, gdzie będzie doceniany jako mężczyzna z krwi i kości. Jednym słowem: marzy o kochance. Jakież było jego zdziwienie, gdy w dość krótkim czasie wyimaginowana tulpa staje się realistyczna i ma na imię Ewa. Teraz pozostaje Jackowi zdobyć zaufanie oraz miłość Ewy i uciec z nią na drugi koniec świata. Tylko skąd wziąć pieniądze, skoro szef złożył mu wypowiedzenie?
"Zgodne małżeństwo" to niesamowita komedia pomyłek, gdzie czytając śmiałam się do rozpuku. Świetnie skonstruowana fabuła, przepleciona humorystycznymi elementami to najlepsza książka na poprawę humoru. Nie znajdziecie w niej ani krzty romantyzmu, bo to ANTYromantyczna historia. Pierwsza z serii trzech opowieści ANTY... (w przygotowaniu jeszcze książka ANTYkryminalna i ANTYsensacyjna). Jedyna i oryginalna ANTYseria, którą serdecznie polecam 🙂
Joanna i Jacek są małżeństwem ponad dwadzieścia lat. On pracuje od lat w jednej firmie, z której właśnie zostaje zwolniony. Ma pięćdziesiątkę na karku i marzy o innym lepszym życiu. Wyobraził sobie kobietę idealną, bo jego żona do tych idealnych nie należy. Marzy o tej kobiecie, wszędzie widzi ją w swoich snach. Nawet nadał jej imię. Aż któregoś dnia, na spacerze z psem spotyka swój ideał. Żywy nie wymyślony. Od tego czasu zaczyna w jego głowie pojawiać się plan, w którym nie ma miejsca na jego żonę. A jak nie ma na nią miejsca, to trzeba się jej pozbyć. I przy okazji zdobyć dużo pieniędzy, żeby uciec z piękną sąsiadką.
Joanna jest panią domu, do bólu nieidealną. Nigdy nie pracowała, oddała się wychowaniu jednej córki, która teraz jest dorosła i żyje sobie spokojnie za pieniądze tatusia. I nawet nie wie, że ten tatuś pracę właśnie stracił. Joanna każdego dnia oddaje się nałogowo szukaniem promocji i różnych okazji w sklepach. Oraz angażuje się w życie mieszkańców osiedla tudzież zaprasza koleżanki na plotki do siebie. Czasami coś ugotuje, ale nie koniecznie. Również marzy o lepszym życiu, najlepiej bez Jacka więc jak jej tak bardzo zawadza, to trzeba się go pozbyć. Knuje misterny plan.
Jacek i Joanna odkryją w sobie nieznane dotąd instynkty.
W książce przedstawione jest małżeństwo, które nuda i rutyna zabija dzień po dniu. Dwoje ludzie bez większych ambicji po latach zaczynają mieć tego dość i chcą zmienić swoje życie. I jest jeszcze teściowa Jacka, kobieta uzależniona od hazardu, która pomieszkuje u córki Joanny. Również wprowadza w życie małżonków chaos i ściąga kłopoty. Ona także marzy o dużych pieniądzach więc może by tak zaszantażować zięcia???
Ta powieść to idealna rozrywka. Wszystko przedstawione jest w groteskowy sposób. Świetne dialogi, nieidealni bohaterowie. Prawdziwa komedia pomyłek i świetny humor sprawiają, że książka czyta się błyskawicznie przy tym można ubawić się do łez. Bardzo polecam, na pewno nie pożałujecie:)
Joanna i Jacek są dwudziestoletnim małżeństwem, znają się na wylot, a w ich życie wkradła się rutyna i znudzenie. Jacek wymarzył sobie piękną kobietę i żyje w świecie fantazji, do czasu, gdy jego kobieta marzeń, okazuje się nową sąsiadką. Jacek postanawia diametralnie zmienić swoje życie... Cudowna książka, świetnie się przy niej bawiłam.
Ona - Joanna, pani domu, skupiona od lat na swojej ukochanej córce i prowadzeniu nieoficjalnego klubu łowczyń promocji, on - Jacek, sprzedawca w firmie produkującej kaloryfery. Ona i on, Państwo Bednarczykowie, zgodne małżeństwo od dwudziestu lat, tak zgodne, że rozumieją się bez słów. Rutyna, nuda i kryzys wieku średniego zaczynają zaglądać do tego zgodnego stadła. Wszystko zmienia się, kiedy Jacek zostaje poinformowany, że w firmie następuje redukcja etatów, a jednym ze ,,zredukowanych" jest właśnie on. Wieczorny spacer z pieskiem doprowadza do przypadkowego spotkania z niezwykle atrakcyjną nową sąsiadką, dużo młodszą niż jego własna, prywatna żona. Sąsiadka Ewa, niedawno przeprowadziła się do Warszawy w poszukiwaniu lepszego życia. A kto może zapewnić lepsze życie niż bogaty mąż.
Jacek zaczyna fantazjować na temat sąsiadeczki. Ale zanim będzie mógł zapewnić jej lepsze życie, sam musi zatroszczyć się o fundusze na takowe. I tu zaczyna się zabawa. Jacek zaczyna planować napad na bank i życie w tropikach. Jego żona, bojąc się co będzie dalej, skoro Jacek lada dzień straci pracę, a ona nigdy nie pracowała i tego stanu rzeczy zmieniać nie zamierza, planuje swoje życie na ,,po odejściu Jacka (z pracy?)". Zarówno pani Bednarczyk, jak i pan Bednarczyk udają się po poradę do Pani Basi, ekspertki od trudnych spraw. Jak zakończy się planowanie lepszego życia? Czy zgodne małżeństwo nadal takim pozostanie.
,,Zgodne małżeństwo" to zgodnie z okładkową zapowiedzią komedia antyromantyczna. W powieści nie znajdziecie miłosnych uniesień, zapewnień o dozgonnej miłości czy rozpalających wyobraźnię scen erotycznych, za to znajdziecie sporo humoru sytuacyjnego i intrygę mającą na celu zdobycie sporego majątku. Przeciętne małżeństwo, przeciętnych Polaków w średnim wieku, nic nadzwyczajnego, można by powiedzieć. Do czasu. Czytając tę powieść na myśl przyszła mi ,,Wojna państwa Rose", podobny schemat, ale z dużo bardziej tragicznym zakończeniem. (kto nie oglądam - polecam!).
Dobrze scharakteryzowani bohaterowie, nietuzinkowe sytuacje i absurd, są niewątpliwymi atutami tej powieści.
Jeśli lubicie komedie z nutą kryminalnej intrygi, to na jeszcze ciepłe letnie wieczory będzie jak znalazł.
Ale się przy tej książce ubawiłam! W sumie mieli dobry pretekst, by zawrzeć to małżeństwo, ale jak widać całkiem sporo ze sobą wytrzymali. Podobały mi się momenty, kiedy szanowna małżonka krzątała się po kuchni, a mąż w tym czasie bardzo zajęty był własnymi myślami i to nie koniecznie o kobiecie, która akurat nie spostrzegła jego grymasów na twarzy. Jak na swój podeszły już wiek miał bardzo wybujałą fantazję, którą nauczył się kontrolować. Kiedy już jego psychika zaczęła mu podkładać niezbyt cenzuralne obrazy, niemal od razu machał dłonią, by przepędzić galopującą zbyt szybko dla niego wyobraźnię. Zupełnie jakby przeganiał natrętnego komara, który bzyczał mu nie tylko nad uchem.
W sumie to trochę mu współczułam, gdyż jego ułożony świat został zburzony przez pracodawcę, który z dnia na dzień dał mu wypowiedzenie z pracy. Małżonka na domiar liczy, że jej druga połówka znajdzie na to rozwiązanie, gdyż w końcu ona zajmuje się domem, a to jest bardzo męczące zadanie. Do tego dorosła córka wciąż na garnuszku rodziców śpiewnym głosikiem wciąż prosi o piękne pieniążki i to najlepiej w euro, gdyż wystawne życie kosztuje, a ona nie zamierza być gorsza od innych. Niby niewiele, lub zbyt wiele się tu dzieje, a biedny bohater nie wie co począć. Wciąż jednak bardzo chce zsynchronizować swój czas spacerów z tajemniczą Ewą, która zaczęła zaprzątać jego myśli. Cóż z tego wszystkiego wyniknie? Jak rozwiązać mnożące się problemy, kiedy wyobraźnia robi się coraz śmielsza? Oj kochani, po prostu musicie przeczytać tą książkę!
Nie czytałam nigdy wcześniej pióra autorki, więc podziw mnie złapał za ilość różnorodnych synonimów. Słowa te były wyszukane, nieczęsto pojawiające się w książkach, aczkolwiek jak najbardziej zrozumiałe. Czytanie było prawdziwą zabawą, niczym rozmowa z mocno rozentuzjowaną przyjaciółką, która zabierała nas do świata skrywanych myśli o których nikt inny nie wiedział. I ten cały plan nagłego wzbogacenia się:-) Bardzo ją polecam!!!
To książka inna niż wszystkie, które do tej pory czytałam. Ale tak mnie wciągnęła, że dosłownie ją pochłonęłam.
To komedia. Tytuł "Zgodne małżeństwo" jest przewrotny, gdyż to komedia antymałżeńska.
Gdy zaczęłam ją czytać, miałam wrażenie, że oglądam jakiś sitcom typu "Świat według Kiepskich". Wydawało mi się, że jest trochę naciągnięta, przerysowana.
Ale...
Po pewnym czasie stwierdziłam, że wcale nie. To historia bardzo życiowa!
Małżeństwo Jacka i Joanny to normalny związek. Oboje przed pięćdziesiątką, dorosła córka, która wyprowadziła się już z domu, on pracuje, ona zajmuje się domem. Niby normalnie, prawda?
Jednak ich myśli zdecydowanie odbiegają od normy (a może nie?)
On zaczyna marzyć o pięknej, idealnej kobiecie. Nagle podczas wyprowadzania psa spotyka swój ideał, cudowną Ewę. I tu zaczyna się cyrk. Jacek zaczyna się stroić w płaszcz, który z powodu zbyt dużego brzucha nie dopina się, chodzi wokół Ewy na wdechu, normalnie jak kogucik podczas tańca godowego. Mówi głupoty, rywalizuje z sąsiadem i planuje, jak wyjechać z Ewą w ciepłe kraje. Tylko najpierw musi zdobyć dużo kasy i pozbyć się żony.
Joanna, jego żona, również nie pozostaje mu dłużna. Gdy widzi swojego męża, który robi z siebie pajaca przed jakąś laską, obmyśla plan ukarania go.
Nie spodziewałam się takiego postępowania bohaterów, takiego finału. Co tam się działo!
Bardzo się uśmiałam podczas czytania tej książki, a później jeszcze raz, gdy opowiadałam o niej mężowi.
I ciągle mam przed oczami te tańce godowe podstarzałych, wyłysiałych kogutów z wielką oponą na brzuchu, spryskanych nadmiernie tanią wodą kolońską i myślących, że są Bradem Pittem i Leonardo DiCaprio sprzed dwudziestu lat w jednym.
Aleksandra Tyl stworzyła świetną książkę, przy której można się pośmiać, zrelaksować i oderwać od rzeczywistości.
Polecam.
Na głowę Izabeli, młodej, samotnej dziennikarki spadają kolejne problemy. Zawierucha w pracy, nagły wyjazd jedynej przyjaciółki, kłopoty finansowe –...
„Samotność jest wrogiem życia”, słowa z książki Aleksandry Tyl, są trafnym odzwierciedleniem tego, co jest motorem działania bohaterek kolejnych...