Zgodne małżeństwo Aleksandry Tyl to przezabawna, lekka komedia romantyczna, pełna bardzo trafnych spostrzeżeń dotyczących naszego życia społecznego. To lektura, podczas której trudno się nie uśmiechnąć.
Bohaterami najnowszej powieści Aleksandry Tyl są Jacek i Joanna – małżonkowie, którzy są ze sobą już tak długo, że nie potrzebują słów, by się porozumieć. Po dwudziestu latach w ich związek wkradła się nuda, a oni sami przyzwyczaili się do siebie tak bardzo, że zobojętnieli już na swe wady i zalety. Nie kłócą się, uchodzą za wzorowe, zgodne małżeństwo, ale nie widzą też zbyt wielu tematów do rozmów.
Wspólna rutyna zaczyna jednak ciążyć Jackowi, który pewnego dnia pragnie znów coś poczuć. Chce żyć mocniej, pełniej, chce dzielić życie z kobietą ze snów – w Joannie zaś przestał już kobietę w ogóle dostrzegać. Ktoś inny na jego miejscu pewnie kupiłby sobie Porsche – tyle że Jacka na ten luksus nie stać. Ale Jacek ma plan. Plan, który otworzy mu drogę do realizacji marzeń. Do nowego, lepszego życia. Rzecz w tym, że i Joanna ma swoje plany.
Zgodne małżeństwo pełne jest w sumie niewesołych spostrzeżeń dotyczących związków z pewnym już bagażem doświadczeń. Aleksandra Tyl mówi o rutynie, która zabija radość życia. Pokazuje ludzi, którzy żyją obok siebie zamiast ze sobą. Po wyprowadzce córki, która wyjechała na studia, nudni, pozbawieni jakichkolwiek pasji Joanna i Jacek, którzy skupieni byli dotychczas na wychowaniu dziecka, odkrywają, że właściwie nic już ich nie łączy. Jak pokazują badania, to rzeczywistość, która dotyka coraz większej rzeszy polskich małżeństw. Zresztą widać to również w powieści Aleksandry Tyl – akcja toczy się w niej na swego rodzaju „osiedlu niespełnionych marzeń", na którym niemal każdy jest w jakiś sposób samotny, niepełny, każdemu brak czegoś w życiu, a wieczorny spacer z psem jest dla wielu panów jedynie pretekstem do próby poderwania o wiele młodszych od siebie sąsiadek.
Wszystko to wydaje się materiałem na ciężką, dołującą powieść psychologiczną albo na scenariusz filmu, który święciłby triumfy na niszowych festiwalach (a przy tym znacząco przyczyniłby się do wzrostu statystyk samobójstw wśród widzów). Nic bardziej mylnego. Aleksandra Tyl stara się powiedzieć swoim czytelnikom coś ważnego o świecie, w którym żyjemy, ale czyni to w sposób bardzo lekki i przystępny. Humor ważniejszy jest tu niż ciężkie chmury, wiszące nad związkiem Joanny i Jacka. Są w jej powieści elementy niemal surrealistyczne, są sceny rodem z komedii pomyłek, jest sporo żartów słownych, odrobina groteski, szczypta ironii. Zgodne małżeństwo to też komedia charakterów, na czele z przepyszną postacią uzależnionej od hazardu teściowej. Całości dopełniają lekkie, zabawne dialogi. Wszystko to sprawia, że nową powieść Aleksandry Tyl czyta się błyskawicznie i pozostaje w oczekiwaniu na kolejny tom cyklu, który będzie miał już zupełnie innych bohaterów i który nawiązywał będzie do odmiennej konwencji.
Komedia wydaje się należeć do literatury eskapistycznej, pozwalającej czytelnikom odetchnąć od niełatwej codzienności. Zgodne małżeństwo wpisuje się w tę konwencję, jednak pozwala też spojrzeć na dobrze znaną nam rzeczywistość z zupełnie innego punktu widzenia. Z dystansem i poczuciem humoru, które tak bardzo ułatwia życie.
Na głowę Izabeli, młodej, samotnej dziennikarki spadają kolejne problemy. Zawierucha w pracy, nagły wyjazd jedynej przyjaciółki, kłopoty finansowe –...
Leo ma 11 lat i nie przepada za szkołą. Lekcje są przecież taaaakie nudne i ciągle trzeba się uczyć. Na szczęście bywają też świetne dni, zwłaszcza gdy...
Miała na imię Barbara. Basia. Basieńka. Lat sześćdziesiąt. Albo pięćdziesiąt. Albo nawet czterdzieści. Niektórzy uważali z kolei, że sto, a młody wygląd zawdzięcza krwi upuszczanej z niewinnych kochanków.
Życie jest piękne, tylko trzeba nauczyć się z niego brać to, co najlepsze.
Więcej