Ci, którzy wierzyli
Tom III sagi
W roku 1971, nieopodal Brwinowa, w Pruszkowie na świat przychodzą kolejne w rodzinie Winnych bliźniaczki, córki Basi - Julia i Urszula. Dziewczynki dorastają w kraju ogarniętym kryzysem. Polskie ,,tu i teraz" oznacza, że wszystko od mięsa począwszy, poprzez słodycze, na przyborach szkolnych skończywszy, trzeba zdobywać - ,,kombinować" lub ,,wystawać" w kilometrowych kolejkach. Tu dewizy kupuje się od cinkciarzy, kwiaty od badylarzy, a produkty zza żelaznej kurtyny - w Peweksie.
Nasze młode bohaterki dorastają z Jeremim, chłopcem, który przyszedł na świat tego samego dnia, co bliźniaczki, a którego skomplikowane losy już na zawsze wpiszą się w historię rodziny Winnych. Szczególnie mocna przyjaźń wiąże go z Julią.
Nadchodzą czasy ciekawe, ale i trudne dla tysięcy polskich rodzin, w tym także dla Winnych - budzą się dążenia niepodległościowe, na które odpowiedzią są represje władz skierowane przeciw opozycji. Razem z Winnymi przeżyjemy wprowadzenie stanu wojennego , pierwsze wolne wybory. W tle - skoro życie Winnych toczy się w Pruszkowie - obserwujemy narodziny mafii, z którą już zawsze miasto to będzie się kojarzyć. Czy nowa, kapitalistyczna rzeczywistość będzie przyjazna Winnym?
Ałbena Grabowska - lekarz neurolog- epileptolog (obecnie pracuje w Szpitalu Dziecięcym w Dziekanowie Leśnym, pełni także funkcję sekretarza Polskiego Towarzystwa Epileptologii). Imię Ałbena, oznaczające kwitnącą jabłoń, zawdzięcza swoim bułgarskim korzeniom. Matka trójki dzieci, która nie wyobraża sobie życia bez pisania. Wydała między innymi powieść Lot nisko nad ziemią oraz I tom sagi Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli (Wydawnictwo Zwierciadło, 2014), II tom Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli (Wydawnictwo Zwierciadło 2015)
Wydawnictwo: Zwierciadło
Data wydania: 2015-04-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 356
Ostatnia książka serii stulecie winnych. Ta najmniej mnie wciągnęła, ale jest również dobra.
Czy już wspominałam, że nie miałam tej serii teraz w planach? Jak to się stało, że uległy one zmianie? Otóż sprawa wygląda następująco. Kiedy ktoś mi bliski wybiera sobie lekturę z mojej biblioteczki i okazuje się, że nie była ona jeszcze przeze mnie czytana, mówię, że będzie dostępna dla szerszego grona jak ją poznam i odłożę na półkę „przeczytane”. Nie każdy jest pod tym kątem bardzo cierpliwy. Na przykład mój narzeczony stwierdził, że chce poznać tę historię właśnie teraz. Skoro oglądamy serial na podstawie książek to... dlaczego nie. Więc miałam dwa wyjścia. Wypuścić trylogię bez jej ówczesnego przeczytania, albo... po prostu poznać treść a później podać dalej. Wiadomo, którą opcję wybrałam. Jestem mu bardzo wdzięczna za takie „przynaglenie”! Dzięki temu właśnie teraz a nie (o zgrozo) za kilka lat przymierzam się do napisania opinii o trzeciej powieści z cyklu. A teraz do dzieła! Zaczynamy.
Finałowy tom rozpoczyna się w szpitalu, gdzie na świat przychodzą kolejne w rodzinie bliźniaczki. Urszula i Julia są pociechami Basi oraz Tomka. W tym samym momencie pierwszy oddech łapie również Jeremi. Nie jest to na pewno czysty zbieg okoliczności. Losy tej trójki szybko się krzyżują, bo już w przedszkolu.
Dzieci dorastają w niespokojnym czasie. Nie jest to łatwe doświadczenie, ale przez taką a nie inną sytuację mają szansę mocno docenić to, co teraz jakaś część społeczeństwa ma na wyciągnięcie ręki. Radość ze słodyczy lub z wykonanej własnoręcznie zabawki. Czy my ją znamy? Czasy kiedy po produkty żywnościowe wystawało się godzinami przed drzwiami sklepu, by potem odejść z kwitkiem lub, gdy szczęście dopisało, wrócić z artykułami, których nie sposób było zobaczyć w domu codziennie. Oto co stało się rzeczywistością u Winnych.
Lata mijają a rodzina wciąż pozostaje ze sobą w kontakcie. Przynajmniej jakaś ich część. Ci, którzy tego chcą, zawsze znajdą sposób, by zamienić ze sobą kilka słów. Nawet gdyby dzieliło ich od rodzinnego domu dziesiątki kilometrów
Ania tęskni za córką. Ewa z mężem zdecydowała się wyjechać do Egiptu. Jest przekonana, że właśnie tam jest jej miejsce. Mania roztacza opiekę nad córkami i wnuczkami. Wraz z mężem Ryszardem tworzą zgraną parę i wspólnie są gotowi na niejedno poświęcenie dla dobra rodziny.
Od dzieciństwa Uli i Julii a także Anny Marii, przechodzimy do czasów, kiedy są już panienkami a następnie dorosłymi kobietami. Podobnie rzecz ma się w przypadku Małgosi – córki Kasi. Śledzimy nie tylko ich wewnętrzne i zewnętrzne zmiany, ale również plany oraz marzenia. Jak to w życiu bywa także i tutaj stykamy się z żałobą po stracie. Niektórzy odchodzą po walce z chorobą inni zaś nie mieli szansy stanąć z nią twarzą w twarz. Jeszcze inni mają szansę na długie życie.
Przejście z rodziną Winnych przez sto lat pozostawia we mnie pewien niedosyt. Wciąż mam wrażenie, że potencjał historii nie został w pełni wykorzystany. Niejednokrotnie podczas lektury czułam, jakby Grabowskiej zabrakło pomysłu na wyczerpujące przedstawienie niektórych wątków.
Jednak abstrahując od moich śmiałych słów o tym, jak jest a jak chciałabym, żeby było, niech tutaj wybrzmi głośno i donośnie: jeśli macie zamiar odwiedzić rodzinę Winnych, czytajcie tę serię przed obejrzeniem serialu. Mimo, że jest on tylko inspirowany książką, to i tak lektura w czasie oglądania nie jest dobrym pomysłem. Chcąc nie chcąc porównywałam to co na ekranie z tym co w książce. Czekałam na sceny z serialu aż pojawią się w książce. To nie jest dobre, gdyż odbiera przyjemność z czytania. Być może właśnie dlatego te trzy tytuły zapisały mi się w myślach jako okrojone.
Z oczywistych względów nie sprawdzę już jak odbieram słowa z książki bez znajomości serialu, ale wydaje mi się, że ma to wpływ. Przed lekturą jest moja mama, która nie zna historii Winnych z telewizyjnego ekranu. Nie omieszkam dopytać o jej odczucia po przeczytaniu trylogii. Ciekawe, czy moja hipoteza zostanie przekuta w tezę.
Podsumowując: Nie żałuję czasu spędzonego z książkami. Tak jak wspominałam, cieszę się, że znam historię już teraz. Szkoda, że dopiero teraz. Wciąż jestem zdania, iż trzeba samemu poznać lekturę, by samodzielnie wyrobić sobie na jej temat opinię. To tego samego zachęcam również Państwa.
Ponieważ poprzednią część również oceniłam na 5, sądzę że taka sama ocena dla trzeciego tomu będzie uczciwa. Jest to wciąż ten sam poziom, jednak ta część podobała mi się najmniej i mimo wszystko uważam ją za nieco słabszą. Czytając opinie innych osób utwierdziłam się w tym, iż to nie moje roztargnienie czy zapomnienie niektórych informacji, ale faktycznie zdarzały się błędy i mylenie imion. Wprowadzono kolejne nowe postacie i mam wrażenie, że niektóre z nich niepotrzebnie, ponieważ ich potencjał i historie nie zostały wyczerpane do końca. Szczególnie jeśli chodzi o wątek mafii pruszkowskiej, któremu moim zdaniem poświęcono dużo, nieco zbyt dużo czasu. Jednakże nie jest to zarzut, a tylko i wyłącznie moja subiektywna opinia, jako że niekoniecznie interesuje mnie taka tematyka i wolałabym dowiedzieć się czegoś innego. Żałuję, że pod koniec nastąpił spory przeskok (2000 - 2010 - 2014) i nie dostaliśmy więcej odnośnie lat współczesnych. Mimo że jesteśmy najlepiej zaznajomieni z tym okresem i pamiętamy go, to moim zdaniem ciekawie byłoby zobaczyć zmagania bohaterów w tamtych latach. Poruszenie tematów anoreksji, alkoholizmu, homoseksualizmu działa na korzyść Grabowskiej. Dobrze, że nie boi się o tym mówić, pokazuje też ciemne strony życia bohaterów, jednak miałoby to lepsze wydźwięk, gdyby nie zostało tylko wspomniane. O ile chorobie alkoholowej poświęcono należyty czas i strony, tak w przypadku chociażby osób o odmiennej orientacji nic z tego nie wynikło. Cieszę się jednak, że pani Ałbena chce trafić z taką problematyką do szerszej świadomości, szczególnie, że zachowuje szacunek i wyważenie.
Pamiętając, że to ostatnia część "Stulecia Winnych" należy podkreślić, że jako zwieńczenie historii działa doskonale. Zakończenie to duży plus, jest nawet lepsze niż podejrzewałam. Czuć, że autorka dba o swoich czytelników, wątki zostały domknięte i pozostaje tylko mieć nadzieję, że w przyszłości dostaniemy kolejną część. Chciałabym tego, bo jest mi niezwykle ciężko rozstać się z tą powieścią, a przede wszystkim z tą rodziną. Jak ktoś inny słusznie zauważył, możemy sobie przypomnieć Borejków z "Jeżycjady". Nie tylko poprzez tematykę, ale przez inny element łączący te dzieła: wspierającą się i pełną ciepła rodzinę. Nie żałuję, że nie posiadam gromady krewnych, ale czytając o urodzinach Ani sama chciałabym znaleźć się na takim rodzinnym spotkaniu. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla umiejętności i wyobraźni pisarki oraz tego, że pokazała nam tak rozbudowany świat.
Zdecydowanie bardziej opornie mi szło czytanie tej części porównując z poprzednimi. Najlepiej będzie uwzględnić plusy i minusy, które nasuwały mi się podczas czytania - i tak:
+ nowy okres w historii kraju jest pokazywany z puktu widzenia młodzieży, czyli tego jak młodzi radzą sobie w czasach lat 80. i 90.
+ dobrze, że autorka nie zapomniała o "starszych" kuzynkach (Ignacy, Janek)
+/- trochę mniej wciągające wydarzenia - historia dobrze ukazana, ale obyczajówka momentmi mnie nudziła
+/- zakończenie związku Julki dla mnie było do przewidzenia
- nie czułam takiej bliskości z postaciami jak podczas czytania poprzednich części - momentami gubiłam się kto jest kim jeśli chodzi o dzieci dzieci Ani i Mani
Jednak, jakie by plusy i minusy nie były, uważam "ostatnią scenę" za bardzo udaną, przy której zrobiło mi się cieplej na sercu.
Daję 4 ale mocną, głównie z tego powodu, że oporniej mi szło czytanie.
Trudno ocenić coś, na temat czego ma się tak mieszane uczucia. Pani Ałbena trochę się pogubiła, ale co się dziwić skoro bohaterowie mnożyli się jak mrówki.
Świetnym dodatkiem było drzewo genealogiczne, uważam, że powinno być w każdym tomie. Niemniej jednak zawiera ono informacje sprzeczne z treścią książki - Bronia wg książki żyje około 95 lat, w grzebie zdaje się 107. Tak samo jak w treści wspomniane jest, że Adele ma synów bliźniaków - wg drzewa jest między nim i lata różnicy. Stanisław też żyje dłużej niż na rycinie. Można się tak bardzo dużo nieścisłości doszukać.
Bardzo podobała mi się historia Julii i Jeremiego, choć na pewno jest smutna. Uważam, to najmocniejsza strona tej książki. Poza tym cały czas coś się dzieje, czas leci jak szalony, więc jest dużo niedopowiedzeń. Można wręcz odnieść wrażenie, że to jeden wielki bałagan.
Nie umiem ocenić powieści - na pewno jest to najsłabsza część, ale jednocześnie potrzebna. Czas mafii pruszkowskiej i wołomińskiej, sklepy oferujące towar na kartki i wielkie strajki niosące ze sobą tragedie. A Winni nadal trzymają się razem.
Piękne jest to, że autorka pokazała jak wielką siłę daje rodzina. W ogólnym rozrachunku polecam, bo jest to kawał naszej historii, ale też nie polecam nastawiać się na wielkie ochy i achy, które były w poprzednich częściach.
Olśniewająca powieść, od której nie sposób się oderwać. Weronika Przybyszewska dorastała w czasach, w których lepiej było się nie...
Poruszająca opowieść o rodzinie Winnych z podwarszawskiego Brwinowa rozpoczyna się tuż przed wybuchem I wojny światowej, a kończy po stu latach...