Prawo pierwszych połączeń

Ocena: 5.29 (7 głosów)

Świat to za mało. To przesłanie zdaje się być myślą przewodnią kilkorga młodych indywidualistów, których losy splatają się przypadkowo na obozie językowym na Korsyce. Odkryją tam smak wolności i bezcenną wartość przyjaźni. Ich energia, walka o spełnienie marzeń i wiara w to, że można żyć inaczej a nie tylko podążać utartymi schematami jest zaraźliwa. Kariera gwiazdy rocka? Kurs fotografii w Arles? Miłość? Podróże? Czy wszystko jest na wyciągnięcie ręki? To zabawna, motywująca i energetyczna powieść dla tych, którym zależy...

Informacje dodatkowe o Prawo pierwszych połączeń:

Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2016-06-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-7779-269-8
Liczba stron: 240
Język oryginału: polski
Ilustracje:Zuzanna Malinowska

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Prawo pierwszych połączeń

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Prawo pierwszych połączeń - opinie o książce

Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-10-07, Mam,
Każdy z nas ma jakieś marzenia, które chce spełnić. Na wiele z nich ciężko pracujemy, mimo że boimy się ryzyka. Wielu z nas wprost boi się zaryzykować, jeszcze wielu na zrealizowanie swoich marzeń pracuje latami. Nie wszystko w życiu przychodzi łatwo, ale im jesteśmy bliżej realizacji marzeń, tym bardziej jesteśmy szczęśliwsi. Książka Agnieszki Tomczyszyn jest dla młodych ludzi, którzy często swoje dni spędzają bezczynnie. Jest dla nich motywacją, gdyż każdego straconego dnia nie da się odzyskać. Czytając tę książkę, możemy się zastanowić nad naszą drogą w życiu oraz tym, co tak naprawdę jest dla nas ważne. Grupa licealistów z Zabrza spotyka się na letnim obozie językowym na Korsyce. Jest z nimi Jonasz, który niechętnie postanowił jechać na ten obóz. Jego rodzice są typowymi polonistami, którzy sprawili synowi prezent w postaci dwutygodniowego kursu językowego. Uważali oni syna za samotnika, dla którego najważniejszy jest tylko jego zespół garażowy. Kurs językowy stał się dobrą okazją, aby wyciągnąć go do ludzi. Na wyjeździe Jonasz poznaje Ariela, Bean i Laurę. Na początku cała czwórka nie pała do siebie szczególną sympatią, Każdy z nich jakby pochodził z innej planety i miał własne życie. Można zadać sobie pytanie, czy coś ich łączy? Odpowiedź jest prosta - chęć zmiany czegoś w swoim życiu oraz własna, silna osobowość. Żadna przeszkoda nie jest im straszna do zdobycia celu i realizacji marzeń. Nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Spotyka ich wiele zabawnych sytuacji jednak nad wszystkim czuwają wychowawcy: Ping-Pong i Łydka, którzy nie pozwalają im na pełną swobodę. Po zakończeniu obozu licealiści wracają do Zabrza odmienieni. Nie tylko udoskonalili język obcy, ale też są zdolni do wprowadzenia zmian w swoim życiu. Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Należy ona do tych mądrych książek, które dają motywacji do działania. Przy tej książce naprawdę przyjemnie spędza się czas. Książka skierowana jest głównie do młodzieży, ale starszy czytelnik także znajdzie przyjemność w jej czytaniu. Ogromną niespodzianką okazuje się zakończenie powieści, o czym musicie się sami przekonać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - NaWidelcu
NaWidelcu
Przeczytane:2016-09-01, Przeczytałam,

Możliwość kształtowania życia w dowolny sposób to nie tylko przywilej, ale też konieczność. Nie zawsze łatwy. Bo koniec końców trzeba będzie podjąć decyzję, która zdeterminuje przyszłość. Co zrobić, żeby żyć zgodnie z samym sobą, a jednocześnie dać sobie radę z konsekwencjami? Czy młodość to najbardziej beztroski z wszystkich etapów życia? A może też najbardziej kluczowy?

 

Jonasz poza oryginalnym imieniem ma również rodziców, którzy pragną mu zapewnić niezapomniane wakacje. Co z tego, że on sam nie ma na to najmniejszej ochoty. Najchętniej zaszyłby się w piwnicy i grał z kolegami na gitarze. Tak widzi swoją przyszłość. I uważa, że jest całkiem w porządku. Ale... rodzice mają nadzieję na coś więcej. Za ich sprawą trafia na Korsykę, gdzie organizowany jest obóz językowy. Jednak czeka go tu nie tylko lekcja angielskiego. Zupełnie nie spodziewa się, że właśnie tu odbierze swoje pierwsze lekcje z takich przedmiotów jak miłość, przyjaźń, spełnianie marzeń i pogoń za szczęściem.

Już na początku spotkania z tą książką widzimy piękną, radosną okładkę. Należy do kategorii tych, które zdecydowanie zachęcają do dalszego czytania. I jednocześnie w prosty, klarowny sposób komunikują czytelnikowi, co znajdzie w środku. Młodzież, słońce, plaża i zabawa. A więc... czas na imprezę!


Fabuła Prawa pierwszych połączeń to koktajl motywujących przemyśleń i przekazów. Stanowi jedną z najbardziej optymistycznych książek, jakie ostatnio czytałam. Jednocześnie autorce udało się uniknąć moralizatorstwa czy sztuczności. Wszystko wypływa naturalnie i stanowi nieodłączny element dorastania każdego z nastolatków.

I właśnie dlatego jest to świetna propozycja dla młodego czytelnika. Nie tylko pozna ciekawą historię, ale może również przekona się do kilku wartościowych pomysłów. A co z osobami, które dorastanie mają już za sobą? Nie do każdego trafi opisana tu historia. Dlaczego? Ponieważ najłatwiej przeżywa się losy bohaterów chociaż trochę bliskich sobie. Prawo pierwszych połączeń zabiera nas na plażę, do sal lekcyjnych, autokaru... Nie wszyscy lubią akcję tak mocno skupioną wokół życia nastolatków. Również część przemyśleń może się wydać trywialna i oczywista.

Co do samej historii – niesamowicie spodobały mi się początek i zakończenie. Były pomysłowe, ciekawie połączone, dobrze zaplanowane. W odniesieniu do środka miałam mieszane uczucia. Wszystko niby układało się jak należy, ale jednak... zabrakło w tym dynamiki, która by mnie wciągnęła. Nie śledziłam z zapartym tchem ich edukacyjnych potyczek (chociaż można na tym trochę podszkolić angielski) i nie wyczekiwałam następnego dnia obozu.

Gdyby porównać wątek romantyczny do szampana, byłoby to... Piccolo. Miłość pojawia się powoli, w sposób raczej przewidywalny, jest słodka i urocza, ale to nie jest związek, który w jakikolwiek sposób wyróżniałby się na tle innych książkowych par. Z wyjątkiem zakończenia. Jeszcze raz muszę to podkreślić, ale nie spodziewałam się takiego przebiegu wydarzeń.

Prawo pierwszych połączeń jest książką idealną dla młodego czytelnika. Bawi i uczy. Niegłupia treść, motywujący przekaz oraz ciekawa historia w jednym. Czas spędzony na jej czytaniu nie będzie zmarnowany. A może tylko wyjść na dobre!



 

Link do opinii
Avatar użytkownika - KaMax
KaMax
Przeczytane:2016-08-06, Przeczytałam,

Gdyby ktoś z nas, w tym momencie, dostał bilet na Korsykę, na pewno by się ucieszył, skakał z radości lub zaczął krzyczeć. Jednak nie Jonasz – bohater książki Agnieszki Tomczyszyn Prawo pierwszych połączeń.

Jonasz Polak nie widzi świata poza graniem w Guitar Hero, czytaniem Pratchetta i Tolkiena oraz próbowaniem swoich sił w zespole razem z najlepszymi kumplami – Rudym i Benkiem. W dzień jego znienawidzonych urodzin (nie zrozumie tego nikt, kto nie ma urodzin na wakacjach), dostaje od rodziców prezent. Nie byle jaki prezent! Prezent, przez który będzie musiał opuścić swoją strefę komfortu, udać się w nieznane, poznać nowych ludzi i… otworzyć się na miłość.

Zaczynałam czytać tę książkę z myślą, że będzie to kolejny utwór pisany na siłę „młodzieżowym” slangiem, bo w końcu my – nastolatkowie –  nie ruszylibyśmy nic wartościowego. Jak bardzo się myliłam!

Książka nie jest pisana wymuszonym, młodzieżowym stylem. Jest pisana tak, aby każdy mógł ją zinterpretować po swojemu. Razem z głównymi bohaterami, przeżywamy niezwykłą przygodę, razem z nimi  wyciągając wnioski z ich doświadczeń.

Jest to książka idealna, jeśli chodzi o klimat wakacji. Już po kilku stronach można poczuć się  jak na odległej wyspie, z dala od wszelkich trosk i utrapień.

Wszystko opisane jest słowami tak ciepłymi jak ciepłe promienie słońca z Korsyki.

Jeśli chodzi o okładkę stworzoną przez Zuzannę Malinowską, bo to najpierw na nią zwracamy uwagę, to – według mnie – sama zachęca do czytania. Jestem zachwycona.

W książce spotykamy motyw „listy rzeczy do zrobienia przed…”, mam odczucie, że temat nie został wyczerpany do końca. Jednak, jeśli spojrzymy na to z innej strony, mnóstwo książek, jako swój główny motyw ma właśnie ten, więc może to i dobrze? Nie ma jednak co się martwić, ponieważ autorka wynagradza nam to w każdym kolejnym słowie i zdaniu.

Gdy czytałam książkę, pochłaniałam każdą stronę i chciałam więcej, więcej i więcej. Jak cichy szpieg „podglądałam,” co dzieje się w sercach i umysłach bohaterów. Poznawałam razem z nimi tę francuską wyspę oraz ich samych.

To tak jakby każda sytuacja pokazywała zupełnie nowe oblicze bohaterów. Zwykle tak jest, że z góry zakładamy, iż ten bohater jest „taki i taki”, więc na pewno nie może zrobić „tego i tego”. Tutaj tak nie ma. Nawet jeśli jakiś bohater z początku wydawał się tą „złą” postacią, zawsze znajdowało się wytłumaczenie, dlaczego tak się zachowuje. To naprawdę świetne, ponieważ autorka idealnie pokazała, że każdy człowiek nie jest do szpiku kości zły, a nawet jeśli – to musi być ku temu powód.

Kilka słów o fabule. Idealnie przemyślana – każdy element układanki znajduje swoje miejsce na końcu powieści. Nie brakuje zwrotów akcji, problemów bohaterów, ale…  nie brakuje też humoru! No i oczywiście szczypty romansu… ewentualnie kilku dużych szczypt.

Jonasz musiał opuścić „strefę komfortu”. Porzucił wszystko, co wydawało mu się ważne, a takie nie było. Wyjechał w nieznane. Zamknął na chwile oczy i pozwolił życiu pokazać co ma mu do zaoferowania. Ale o to chyba właśnie chodzi?

Podsumowując, książka jest naprawdę warta polecenia. Jeśli ktoś szuka dobrej powieści, z którą będzie można zarówno „wy-chill-out-ować”, jak też wgłębić się w akcję i fabułę – ta książka jest dla niego.

Jest to oficjalna, patronacka recenzja magazynu "Życia i pasje"

Autorka recenzji: Judyta Ciba

link do recenzji:
http://zycieipasje.net/2016/07/06/prawo-pierwszych-polaczen-agnieszka-tomczyszyn-recenzja-patronacka/

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - paulina0944
paulina0944
Przeczytane:2016-06-22, Ocena: 5, Przeczytałam,
Jonasz to chłopak, który od samego początku miał przechlapane z powodu imienia. Jest to szesnastolatek, który ciągle gra w gry komputerowe i z przyjaciółmi ma zespół muzyczny, który daje koncerty w garażu. Rodzice by oderwać syna od jego szarego świata wysyłają go na obóz językowy na Korsykę! Co tam się wydarzy? Czy nowi ludzi zmienią życie Jonasza? Co go tam czeka? To jest już moje drugie spotkanie z twórczością tej autorki i mam nadzieję, że nie ostatnie! Pani Agnieszka ma cudowny styl pisania. Przemyślenia bohaterów bardzo trafiają do czytelnika. Nawet nie wiecie jak ciężko mi było znaleźć krótki, a treściwy cytat! Moim zdaniem książki Pani Tomczyszyn powinien przeczytać każdy nastolatek! Ale dobra wróćmy do treści książki :D Wydawać by się mogło, że historia jest banalna, bo pewnie introwertyk pojedzie na obóz, pozna jakąś rozrywkową dziewczynę zakochają się w sobie i wszystko skończy się cudnie. A Was zdziwię, bo tylko to sprawdza się w malutkim szczególe. Książka bardzo mi przypominała historię Alaski i Klucha z "Szukając Alaski" tylko z troszkę lepszym happy endem. Jonasz to postać, która dzięki nowym doświadczeniom i poglądom innym zaczyna inaczej postrzegać świat i jego funkcjonowanie. Powiem Wam, że bardzo się z nim zżyłam i utożsamiłam, bo mimo, że jest słabo z angielskiego jak ja :D i jedzie na samych trójkach jak ja(!) to tak jak mi wydawało mi się, ze nie ma po co spełniać marzeń jak są prawie niemożliwe do spełnienia lub po prostu głupie. Nie spodziewałam się, jak on, że poznanie kilku nowych osób może moje życie zmienić tak diametralnie. ZA to Laura bardzo przypominała mi właśnie Alaskę! Myśli to swojemu, ma swoje plany i marzenia, o których nikomu nie mówi. Ma swój pomysł na życie. Ariel za to jest postacią, którą albo się kocha albo nienawidzi, bo jest podporządkowany rodzicom i uważa, że wie wszystko najlepiej i zna wszystkie zasady przetrwania na obozach. Ja jestem bardziej w tej grupie zwolenników, bo nie raz im się przydała jego wiedza. Co do samej fabuły jestem nią zauroczona! ? Korsyka, Francja i te sprawy.. Autorka w genialny sposób opisywała krajobraz tego pięknego miejsca i aż sama zapragnęłam tam pojechać! Sam pomysł usadzania miejsca akcji w tym miejscu zachęcił mnie po sięgnięcie po nią ? Podsumowując, jeżeli szukacie książki lekkiej, niezobowiązującej i idealnej na początek wakacji "Prawo pierwszych połączeń" to pozycja odpowiednia dla Was. To powieść, która uczy, bawi i wzrusza. Pobudza wyobraźnię i sprawia, że czytelnik zaczyna myśleć inaczej o swoim życiu, jak było w moim przypadku. Dlatego polecam tę książkę wszystkim młodszym, starszym, bo każdy znajdzie coś dla siebie i się nie zawiedzie! ?
Link do opinii
Avatar użytkownika - ksiazkanonstop
ksiazkanonstop
Przeczytane:2016-06-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Egzemplarze recenzenckie,
Na rynku wydawniczym coraz więcej miejsca zajmuje mądra literatura młodzieżowa, czyli taka, która nie posiada na co drugiej stronie scen erotycznych, która niesie ze sobą pozytywne przesłanie mające na celu skłonić młodzież do wyjścia poza ramy własnych ograniczeń, często tych umysłowych, nakłania do refleksji. Przed nami kolejna świetnie napisana opowieść o grupie nastolatków stojących niemalże u progu dorosłości. Wiadomo, że w letnim czasie uczniowie chcą odpocząć od książek ale... tą powieść na prawdę warto zabrać ze sobą w podróż, ponieważ uprzyjemni Wam popołudnia i wieczory! Będziecie się dobrze bawić z bohaterami. Obóz językowy. Te dwa słowa nie kojarzą się dobrze młodym ludziom mającym sprecyzowane, już parę miesięcy przed zakończeniem roku szkolnego, plany na wakacje. Ma być to beztroski czas, wypełniony po brzegi wolnością oraz przyjemnościami (o spaniu do południa nie wspominając, bo to jasne). Jednak rodzice głównego bohatera, Jonasza, postawili na swoim i wysłali swego jedynego syna na Korsykę. Nie trzeba mówić, że główny zainteresowany nie jest tym faktem zachwycony. Wraz z dwójką przyjaciół tworzy zespół muzyczny, więc każdą wolną chwilę spędza w udostępnionym przez ojca garażu, gdzie ćwiczy. Dotychczas wiódł normalne życie. Szkoła, koledzy. Nic poza tym. Dopiero pod wpływem współtowarzyszy na obozie językowym dochodzi do wniosku, że nie może tak dalej, iż coś musi zmienić. Realizować plany, marzenia. Rozwijać pasję nie tylko w garażowym zaciszu. Chłopak nawiązuje bliższe relacje z dziewczyną, zaprzyjaźnia się z kolegami. Słuchając życiowych opowieści kompanów, postanawia czerpać z życia pełnymi garściami, nie pozwolić, żeby przeciekało mu ono przez palce. Jonasz, Ariel, Bean i Laura to tylko garstka młodzieży, która tego lata przeżyje niezwykłą przygodę a ona pozostawi w nich ślad na zawsze. Ten wyjazd to nie tylko doskonała okazja, aby podszkolić język. Okazuje się, że na Kostaryce wszystko wydarzyć się może. Młodzi spełniają marzenia, nie przejmują się zanadto tym, co powiedzą inni, podejmują ryzyko. Przecież jeśli nawet jakiś nauczyciel ich nakryje na sytuacji, która jest niedopuszczalna przez pedagogów lub regulamin, mają nieograniczoną wyobraźnię i obrócą sprawę tak, aby uniknąć kary ;) O, tak! Do tego mają dar. Nigdy nie byłam na obozie językowym, ale gdybym miała możliwość pobytu na takowym, chciałabym, aby był kropka w kropkę taki, jak opisała go Agnieszka Tomczyszyn w swojej najnowszej, letniej powieści dla młodzieży. Pomysłowe zadania, które nauczyciele serwowali uczniom pod żadnym względem nie przypominały nużących szkolnych zajęć. Bohaterowie mogli zaczerpnąć trochę z kultury Francji, znaleźć się w miejscach publicznych i poradzić sobie z załatwieniem prostych (w naszym kraju prostych) codziennych spraw, dzięki czemu szlifowali swój język angielski. Nie powinni więc narzekać na nudę. Ich czas był ciekawy i wartościowy. Nie brakowało w nim również wolnych godzin, które musieli zagospodarować sami. "Prawo pierwszych połączeń" jest idealną pozycją na nadchodzące, gorące dni. Wciągająca i interesująca. Nie zapomnijcie wrzucić jej do wakacyjnej torby. Wydawnictwu MG dziękuję za świetną lekturę
Link do opinii

"Prawo pierwszych łaczeń" to książka, którą czyta się jak rzadko którą. Błyskawicznie pochłania się całą ponieważ absolutną jej zaletą jest niebywała lekkość pióra. W ogóle mnie to nie dziwi biorąc pod uwagę fakt, że poprzednie jej lektury przeczytałam z takim samym ogromnym zainteresowaniem. Zabawna i przyjemna , sprawia, że ma się ochotę zatopić w ulubionym fotelu z kieliszkiem wina:)

Książka porusza problemy młodzieży startującej w dorosłość ale to nie znaczy, że jest ona tylko dla młodych czytelników, również dorosły znajdzie tu wiele mądrych tematów i jest ogromne prawdopodobieństwo, że spojrzy na swoje życie w inny , lepszy sposób. Żałuję, że moje dzieci same dobierają sobie lektury i nie sięgaja po to co czyta mama- myślę , że ta nauczyłaby ich wiele.

Zaznaczam półkę" polecam szczególnie".

Link do opinii
Avatar użytkownika - slena1098
slena1098
Przeczytane:2017-11-29, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - 12 książek 2017,

Jonasz Polak, który nie może pogodzić się z tym, że ma urodziny latem (o jego urodzinach pamięta wyłącznie mama i tata, któremu mama przypomina), dostaje w urodzinowym prezencie bilet na obóz językowy na Korsyce. Początkowo, nastawiony sceptycznie do tego wyjazdu, zwłaszcza, że spóźnia się na wyjazd "tylko" pół godziny, z czasem zaczyna być wdzięczny swoim rodzicom za to, że zmusili go do tego wyjazdu.
Na obozie poznaje żywiołową i pełną tajemnic Laurę Kamińską, która staje się jego "pierwszym połączeniem", Małgosię Gabrielską, która okaże się fantastyczną przyjaciółką i nie tylko, Ariela, który jest współlokatorem Jonasza, inteligentnym, wysportowanym, ale także nieskromnym i pewnym siebie nastolatkiem. Obóz językowy uświadamia Jonaszowi , że życie to coś więcej niż szkoła i próby kapeli przeprowadzane w garażu z Benkiem i Rudym. Poznając uczestników obozu oraz ich życiowe problemy zaczyna doceniać to, że ma normalną rodzinę, coś, co wcześniej wydawało mu się zupełnie zwyczajne, zaczyna postrzegać jak najprawdziwszy skarb.
Obóz na Korsyce zmienił nastawienie Jonasza do życia, do przyszłości, a książka "Prawo pierwszych połączeń" zmieniło moje nastawienie do mojej przyszłości. Uświadomiła mi, że moich marzeń nikt za mnie nie zrealizuje i, że ich realizacja nie będzie łatwa, jednak efekt końcowy jest wart pracy i poświęcenia.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2018-12-21, Ocena: 4, Przeczytałam, 2018, Obyczajowe,
Avatar użytkownika - moonraavi
moonraavi
Przeczytane:2016-05-31, Ocena: 6, Przeczytałem,
Inne książki autora
Ezotero. Moje przeznaczenie
Agnieszka Tomczyszyn0
Okładka ksiązki - Ezotero. Moje przeznaczenie

Kontynuacja powieści Ezotero. Córka wiatru "Radośnie feministyczna fantasy, która w nieco bajkowej formie pokazuje jak kobiety mogą zmienić...

Ezotero. Córka wiatru
Agnieszka Tomczyszyn0
Okładka ksiązki - Ezotero. Córka wiatru

Latte nigdy nie zastanawiała się nad przyszłością. Wydawało jej się, że przeszłość kryje wystarczająco wiele tajemnic. W poszukiwaniu miłości, przyjaźni...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy