Pięć kobiet, pięć motywów, jeden spadek.
Policja otrzymuje tajemnicze zgłoszenie o samobójstwie. Zamknięty od środka pokój. Martwy mężczyzna. Broń, na której znajdują się wyłącznie odciski palców ofiary. Jednak zdaniem przybyłego na miejsce komisarza Potockiego nie mogło to być samobójstwo. Ślady zdają się wykluczać również morderstwo. Zagadkowa śmierć jest jednak dopiero początkiem niezwykłych zdarzeń…
W gabinecie notariusza spotyka się pięć kobiet o tym samym imieniu i nazwisku. Każda z nich rości sobie prawo do spadku. Każda z nich miała też powód, by zabić. Każda będzie robić wszystko, by odzyskać zaginiony spadek…
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2012-01-16
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 560
Język oryginału: polski
Jak wielokrotnie wspominałam, lubię od czasu do czasu trochę się pośmiać podczas czytania. Teraz wybrałam książkę, którą już wcześnie czytałam, ale zrobiłam to celowo, po prostu wiedziałam, że podczas lektury zdecydowanie poprawię sobie nastrój.
Wiedziałam, że początek jest nieco zagmatwany i odpychający nawet niektórych czytelników, lecz później fabuła się rozkręca i można się nieźle bawić.
"Natalii 5" to dość ciekawa historia o bigamii, o pięciu przyrodnich siostrach, które nie miały pojęcia o swoim istnieniu. Dopiero po śmierci ojca, gdy otrzymały wezwania od notariusza, częściowo poznały prawdę o sobie. Natalie, a było ich właśnie pięć, dlatego tak się nazywały, żeby ich ojciec nie pomylił się gdy je spotykał. Dosłownie żonglował między rodzinami udając oddanego ojca i kochającego męża. Charakterki wszystkie Natalie miały zadziorne a nawet dość wkurzające, i raczej odziedziczyły go po ojcu, chyba że on był takim jakby sadystą wobec siebie, że miałby pięć żon o wściekłych charakterach..., chociaż im dalej, tym bardziej zaczęłam lubić te siostry o jednym imieniu.
Przeczytałam kontynuację historii panien Sucharskich i uważam , że jest trochę lepsza od pierwszej części. Zapewne łatwiej mi się czytało ze względu, że po krótkim wstępie autorka przechodzi od razu do konkretów a także nie musiałam się zastanawiać z którą Natalią akurat w danej chwili mam do czynienia. Nie miałam już zbyt wielkich oczekiwań i po lekturze do zachwytu było mi niezwykle daleko. Te same bohaterki ten sam humor taki sam sposób narracji . Pomimo niezwykle pozytywnych opinii pełnych entuzjazmu , przykro mi ale ta książka zupełnie do mnie nie przemawia. Byłaby to świetna i niegłupia rozrywka z niezłą dawką humoru gdyby nie była taka przegadana. Gadatliwość sióstr i ich kłótliwość nie jest tu zaletą podobnie jak w poprzedniej części. Irytowała mnie ta zachwiana równowaga pomiędzy akcją a dialogami, które momentami były nieco wymuszone i naciągane a chwilami nawet nie było mi wiadomo co i kto mówi. Rudnicka często raczy czytelnika fragmentami, które nie tylko nie wnoszą niczego do fabuły, ale nużą a podejmowane przez autorkę próby budowania napięcia są raczej mizerne i całość wciągnęła mnie raczej umiarkowanie.
Tytuł może być całkiem przyjemną odskocznią od poważnych pozycji pod warunkiem, że na kilka godzin wyłączy się mózg bo jest to lektura przyjemna choć specjalnie niewymagająca.
"O choleres Chryste Panie, za jakie grzechy takie sprawy na mnie spadają? Inni mają normalne zabójstwa, haracze, przemyt, a my teatralne samobójstwo i stado wariatek!"
tajemnicza śmierć w zamknietym pokoju,która niespecjalnie wygląda na samobójstwo,choć list ofiary wydaje sie przekonywujący.Spadek i pięć kobiet,które jak się okazuje sa siostrami(choć wcale o sobie nie wiedziały) i co gorsza,wszystkie nazywaja sie identycznie.Pięć Natalii,z których każda ma swoje kłopoty postanawia zamieszkać wspólnie w odziedziczonym po ojcu domu...Oj,będzie się działo...
Po śmierci zamożnego przedsiębiorcy, zjeżdzają zaproszeni przez niotariusza spadkobiercy. I tu zaczynają się niezłe jaja, bo gość miał pięć córek z pięciu związków. Panie widzą się pierwszy raz w życiu, a dla wygody dziwacznego tatusia, wszystkie noszą imię Natalia.
W okolicy kręci się też policja bo okoliczności śmierci rodzica są nie do końca jasne.
Czy można popełnić zaplanowane samobójstwo przypadkiem?
Ciekawa pozycja. Afera kryminalna i niesamowity wątek komediowy. Pięć sióstr o tym samym imieniu spotyka się po tajemniczej śmierci ojca. Super pomysł.
Książki nie wolno czytać jak współmałżonek jest zmęczony i szykuje się do snu... gwałtowne wybuchy śmiechu są wtedy niewskazane, a że na każdej stronie trzeba by było wkładać pięść w usta by się nie roześmiać najlepiej czytać w ciągu dnia. Polecam
Niemal osłupiałam ze zdziwienia, kiedy się okazało że książka '' Natalii 5 '' Olgi Rudnickiej przypisana jest do kategorii : thriller, sensacja, kryminał . Przecież to komedia w czystej postaci, no może z kryminałem w dalekim tle . Chyba że za '' kryminał '' należy uznać specyficzne poczucie humoru bigamisty tatusia , który swoich pięć córek spłodzonych z pięcioma różnymi kobietami nazywa tym samym imieniem . Tym to sposobem mamy tytułowych Natalii 5 które w dodatku nie mają zielonego pojęcia (ani żadnego innego ) o swoim istnieniu . Kiedy w końcu dochodzi do spotkania owych sióstr Wachows....upss..sióstr Sucharskich oczywiście :) rozpętuje się prawdziwe pandemonium . Kwintet diabelskich siostrzyczek daje się nieźle we znaki sobie nawzajem i swojemu otoczeniu . Głównie policjantom z których jeden wyrazi się tak :
'' O choleres Chryste Panie, za jakie grzechy takie sprawy na mnie spadają? Inni mają normalne zabójstwa, haracze, przemyt, a my teatralne samobójstwo i stado wariatek! ''
Jak widzicie działo się nieźle i była to prawdziwa jazda bez trzymanki. Przyznaję bez bicia że i ja momentami miałam siostrzyczek serdecznie dość zwłaszcza kiedy zaczynałam się niebezpiecznie gubić kto jest czyim narzeczonym naprawdę, a kto tylko na potrzebę zaistniałej sytuacji . Co więcej, obawiam się że w tej wielkiej improwizacji one same już się w tych narzeczonych pogubiły . Niemniej jednak ja obśmiałam się jak przysłowiowa norka i właśnie taki humor i takie dialogi lubię . A najbardziej rozbawiła mnie taka wymiana zdań
'' - Co tu się dzieje ? - do kuchni wkroczyła mama Natki - Dlaczego macie dziurę w podłodze ? - zastygła oszołomiona na widok mrocznej czeluści.
- To ich dziura - powiadomił ją Marcin
- I ich kuchnia - dodał Adrian
- I nikomu nic do tego - ze złośliwym uśmiechem dołożył Krzysztof ''
A '' Zasad kilka wróbla Ćwirka '' sama chętnie powieszę sobie na ścianie , przynajmniej niektóre z nich , a co ? moja ściana i nikomu nic do tego :)
Podsumowując polecam tę książkę i z chęcią za jakiś czas sięgnę po kolejne części o niesfornych siostrzyczkach, które zgodne są tylko wtedy kiedy zgodnie kłamią .
Matylda ma dość pracy u Salomei Gwint. Odchodzi z agencji i rozpoczyna działalność na własny rachunek. Pierwsze zlecenie wydaje się proste. Ma odnaleźć...
Czarna komedia z wątkiem kryminalnym. Marta i jej przyjaciółka Aneta znajdują dwa trupy i z różnych powodów zamiast zgłosić sprawę na policję.....