Namaluj mi słońce

Ocena: 4.77 (26 głosów)
Inne wydania:

Sabina ma nietypowe zajęcie. Spotyka się z samotnymi ludźmi, których nikt nie chce wysłuchać, a oni opowiadają jej o swoich kłopotach i rozterkach. Jednak sama również nie ma łatwego życia... Jest samotna, i choć z pozoru akceptuje swoje życie, w głębi duszy boi się przyznać, że jest nieszczęśliwa tłumiąc wszystkie uczucia.

Pewnego dnia w parku poznaje dziewczynkę, Marysię. Przypadkowe spotkanie odmieni jej życie, a dziewczynka stopniowo zajmuje trwałe miejsce w jej sercu. Nie jest to jednak łatwe, uczucie dziewczynki początkowo irytuje Sabinę. Kiedy pojawia się ojciec Marysi, Maks, przystojny mężczyzna, obarczony niełatwą przeszłością, sprawy przybierają nieoczekiwany obrót...

Informacje dodatkowe o Namaluj mi słońce:

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2018-08-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788380755178
Liczba stron: 400

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Namaluj mi słońce

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Większość historii łączy wspólny mianownik: samotność. Każdy przeżywa samotność inaczej.Samotność z wyboru, samotna matka, którą zostawił ukochany mąż, samotny mężczyzna, od którego wciąż się wymaga, by kochał,zarabiał, był romantyczny, zadbany. Samotny starzec, któremu się wydaje, że przeżył już wszystko, samotna kobieta u boku ukochanego mężczyzny.


Więcej

Nie wolno ogladać się za siebie ani za bardzo wybiegać w przyszłośc, bo w jednej chwili wszystko może runąć jak domek z kart. Życie to krucha konstrukcja. 


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Namaluj mi słońce - opinie o książce

Namaluj mi słońce. Gabriela Gargaś

 

                Autorka to pozytywna wariatka o duszy romantycznej. Mieszanka idealna jak jej książki oraz podcasty. Tak jak podcasty poznałam wcześniej tak samą autorkę dopiero nie dawno. W ten sposób poznała Marysię i Sabinkę dwie cudowne kobietki, w tym cały zakręconym świecie. Książka idealnie wpasowuje się w gatunek romans oraz literatura piękna. Książka lekka i przyjemna w czytaniu a raczej pochłanianiu historii.

                Książka przedstawia historię Sabinki, która z zawodu jest osobą, która słucha innych osób, w swoim Stowarzyszeniu Ludzi Samotnych. Zawód niecodzienny i wyjątkowy jak sama bohaterka. Wszystko się zmienia gdy w parku Sabina spotyka kilkuletnią dziewczynkę Marysie, którym jednym życzeniem jest aby kobieta namalowała jej słońce. Wszystko jest bardzo wyjątkowe i niecodzienne bo co małe dziecko robi samo w parku bez opiekunki, mama nie istnieje dla nich a tata Maks pracuje. Marysia jest małą przylepą, której Sabina początkowo próbuję się pozbyć. Ale mała nie daje za wygraną i cały czas próbuję zaprzyjaźnić się z dorosłą już kobietą. Nić przyjaźni została nawiązana. Później poznajemy nieudane podboje taty Marysi w kierunku do Sabiny. Cała ta sytuacja jest bardzo zabawna i piękna. Oczywiście uczucie się pojawia.  I tu zaczyna się przygoda. Ona przeczołgana przez życie, długo nie miała mężczyzny przy boku, jej siostra urwała kontakt z rodziną a jej życie według mnie to porażka. Umie pomóc innym a sobie nie potrafi. On facet z dużym bagażem doświadczeń,  z małą córeczką i z raną w sercu gdy porzuciła go kochana kobieta. Duet idealny ale czy to wystarczy by stworzyć historię z radosnym zakończeniem.

                Styl i język jest bardzo naturalny dzięki temu bardzo dobrze się czyta te książkę. Nie ma w niej żadnych gwałtownych przeskoków w czasie czy miejscu, dzięki temu historia płynnie przechodzi z wydarzenia na wydarzenie. Nie ma miejsc nie zrozumienia. Uważam że książka idealna na jedno posiedzenie bo aż nie chce się jej odkładać.

                Pozycję polecam każdej osobie która lubi romanse czy obyczajówki, pięknie opisane uczucia. Bardzo dobrze można się było wczuć w sytuację bohaterów co dla mnie zdecydowanie na plus. Oczywiście w przyszłości sięgnę po kolejne pozycję tej autorki. Gabriela jest kobietą o wielu twarzach, uwielbiam ją w jej książkach, na Instagramie czy w jej podcasie „Jak baba z chłopem”. Nasz świat potrzebuję więcej takich pozytywnie zakręconych osób.

                Czekam na rozszerzenie mojej doby abym mogła przeczytać kolejne jej pozycję. I na pewno w okresie świątecznym sięgnę po klimatyczne jej pozycję świąteczno zimowe.        

Link do opinii
Avatar użytkownika - Poczytajka
Poczytajka
Przeczytane:2020-05-26, Ocena: 5, Przeczytałam, Audiobook,

"Namaluj mi słońce" Gabrieli Gargaś to powieść, na którą miałam ochotę od dawna, ale niestety trudno było ją zdobyć. Tym bardziej ucieszyłam się, gdy okazało się, że mam okazję jej wysłuchać w formie audiobooka i już na wstępie mogę Wam zdradzić, że warto było poznać tę historię.

Wyobraźmy sobie taką sytuację, że siedzimy sobie na ławeczce na jakimś skwerku i podchodzi do nas kilkuletnia dziewczynka prosząc - namaluj mi słońce. Co byśmy zrobili, jak byśmy się zachowali?... Na pewno w pierwszej chwili zdziwilibyśmy się, może zdumieli, może udali, że to nie do nas, a może po prostu bez większego zastanawiania zabralibyśmy się do rysowania.

Nieopodal miejsca swojej pracy Sabina w ten właśnie sposób poznaje Marysię, która bardzo chce się zaprzyjaźnić. Dziewczynka czuje się osamotniona, pragnie nawiązać kontakt z kimś, kto mógłby zastąpić jej mamę, albo po prostu zostać jej przyjaciółką. Niestety dzieci w szkole nie są dla niej miłe, więc Marysia szuka kontaktu z dorosłymi. I choć ojciec stara się ze wszystkich sił zapewnić córeczce szczęśliwe dzieciństwo po tym, jak opuściła ich Magda - mama dziewczynki, nie wszystko układa się po jego myśli. Sabina natomiast nie przepada za dziećmi i nie bardzo wie jak ma się zachować wobec tak zaskakującej prośby. Próbuje przepędzić małą, zniechęcić ją do siebie, ale Marysia jest nieugięta i ostatecznie obie bohaterki nawiązują ze sobą nić porozumienia. Od tej pory życie każdej z nich ulega całkowitej odmianie, pojawiają się więzi, uczucia i emocje, o których Sabina dotąd nie miała pojęcia. Niebawem w życiu bohaterki zjawia się również Maks - ojciec Marysi, który chce poznać kobietę, której zaufała jego córka. Czy w tej sytuacji ta trójka ma szansę stworzyć prawdziwą rodzinę?... Przeczytajcie koniecznie, a znajdziecie odpowiedzi na to i jeszcze wiele innych pytań.

"Namaluj mi słońce" to opowieść, która ma w sobie pewien trudny do opisania urok, jakąś magię, subtelność, dzięki którym fikcyjny świat powieści na kilka godzin staje się naszym własnym. Bardzo dobrze czujemy się wśród książkowych bohaterów, kibicujemy im, przeżywamy ich problemy i wcale nie mamy ochoty się z nimi rozstawać. Marysia od samego początku wkradła się do mojego serca, a jej ufność i szczerość rozbroiły mnie już przy pierwszym spotkaniu. Zastanawiałam się jak Sabina tak długo mogła opierać się prośbie małej dziewczynki, która jest takim uroczym dzieckiem i co najważniejsze jest już prawie... dorosła. Problemy podjęte przez autorkę są bardzo życiowe, a powieściowa rzeczywistość nie odbiega niczym od naszego tu i teraz. Stąd lektura tej książki to czysta przyjemność. Maks, ojciec Marysi to facet, dla którego dziecko jest wszystkim. I choć niezbyt podobał mi się jego egoistyczny, miejscami narcystyczny charakter w kontaktach damsko-męskich to mam dla niego wiele uznania.

"Namaluj mi słońce" to historia, która może oczarować czytelnika. Z pozoru zwyczajna staje się zupełnie niezwykła w kontekście dziecięcego postrzegania świata. A jeśli chodzi o minusy... Nie do końca podobał mi się sposób zakończenia tej opowieści. Jak to zazwyczaj w powieściach obyczajowych, tak i tutaj akcja biegnie swoim niezbyt szybkim tempem, ale zbliżając się do końca nagle bardzo mocno przyspiesza i ostatnie dwa rozdziały opisują tyle zdarzeń, że możnaby z tego zrobić co najmniej kontynuację losów bohaterów. Nie przepadam za takim rozwiązaniem, ponieważ odnosi się wrażenie, że wątki zamykane są jakby na siłę. Niestety wiele razy się spotkałam właśnie z takim zakończeniem, które w powieściach obyczajowych jakoś mi nie pasuje.

"Namaluj mi słońce" to pozytywna, ciepła i nieco magiczna opowieść, która idealnie wpasuje się w każdy nastrój. Polecam serdecznie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - jusia
jusia
Przeczytane:2016-12-24,
Sabina prowadzi spokojne i dość nudne życie prywatne, wraca do domu gdzie nikt na nią czeka, jest samotna a praca jest jej jedyną odskocznią od złych myśli. Kobieta pracuje jako przyjaciel do wynajęcia, niesie pomoc swoją obecnością ludziom chorym oraz podobnym do niej samej nie mających nikogo bliskiego. Pewnego dnia w czasie przerwy spędzonej w parku podchodzi do niej mała dziewczynka, próbuje z nią rozmawiać, jest bardzo otwarta jednak Sabinę dziecko zaczyna irytować. Dziecko nie ustaje w próbach nawiązania kontaktu przychodzi codziennie o tej samej porze, aż wreszcie między nimi pojawia się nić porozumienia, która przeradza się w przyjaźń. Okazuje się, że dziewczynka jest wychowywana tylko przez ojca, który przy pierwszych spotkaniach nie budzi sympatii jest arogancki i niedostępny. Czy Sabinka znajdzie swoją rodzinę w małej Marysi i jej ojcu?
Link do opinii
Dawno nie miałam tak emocjonalnej książki w ręku. "Namaluj mi słońce" Gabrieli Gargaś wzruszyło mnie do łez! Sprawiło, że nie wiem co mam napisać, a mnie naprawdę bardzo rzadko brakuje słów. Z jednej strony mam  ogrom myśli, które tu chciałabym przeleć, z drugiej nie potrafię tego odpowiednio ująć w słowa, tak by zawrzeć tu wszystko co poczułam, podczas czytania powieści  jak i po przeczytaniu, kiedy pierwsze emocje zaczęły opadać... Bardzo cenię styl Gabrieli Gargaś, z przyjemnością sięgam po każdą powieść, gdy tylko zostaje wydana. Lubię książki tej Autorki. Dlaczego? Bo bardzo wyróżniają się od pozostałych powieści polskich Autorów i Autorek tym,  iż zawierają w sobie mnóstwo pięknych słów, mądrości, cytatów, które wręcz trzeba zapisać sobie gdzieś "ku pamięci". Tylko w książkach Gargaś, które znajdują się na moim regale wystają karteczki... mnóstwo karteczek - oznaczające słowa, które chciałabym w każdej chwili odszukać, zapamiętać, zapisać...przeżyć... Tylko do książek tej Autorki zasiadam z mini zakładeczkami...
Natomiast tym razem dodatkowo byłam ciekawa głównej bohaterki. Staram się szukać własnej imienniczki w literaturze. Mawiają, że imię pasuje do człowieka, że wiele o nim powie...
Sabina, którą poznałam w "Namaluj mi słońce" bardzo mocno mnie przypomina pod względem charakteru... Szkoda tylko, że musiała przejść krętą drogę, by spełnić marzenia i choć chwilę poczuć co to szczęście...  „- A wiesz, co jest jeszcze ważne w życiu? Podniosłam na nią wzrok. - Mieć cel i spełniać swoje marzenia. Ja też miałam swoje marzenia, może nie wielkie, ale malutkie, i spełniałam je. Czasami po cichutku, nikt o nich nie wiedział.” Sabina to singielka, która wykonuje bardzo rzadki "zawód" - mianowicie jest przyjaciółką do wynajęcia. Nietypowe zajęcie, ale jakże potrzebne. W okół nas jest wiele samotnych osób, takich które chętnie z kimś porozmawiają o swoich problemach, rozterkach czy choćby powspominają, wiadomo, że przed obcym czasem łatwiej, aniżeli przed kimś kto jest nam bliski. Czasami spotykamy takich ludzi na własnej drodze, opowiadamy, mając świadomość, że nigdy więcej ich nie spotkamy... Sabina wykonuję wbrew pozorom ciężką pracę. Można podziwiać ją za to jak wspiera starsze osoby, które zostają na starość same, bo dzieci wyjechały "za chlebem", bądź nie mają czasu... Ta młoda kobieta wysłuchuje wiele historii, wspiera, pociesza...ale czy jest szczęśliwa?  A może sama pozostaje samotna gdzieś w głębi serca?  Uważa, że nigdy nie spotkała nikogo interesującego, że miłości nie ma, że chce być sama i jest jej z tym dobrze  „Miłości nie ma. Miłość jest mitem.To tylko marzenia, cukierkowe wyobrażenia na temat drugiego człowieka,kilka chwil szczęścia, ciepło na sercu, a potem przychodzi proza życia i przyzwyczajenie.” Czy aby na pewno? 
Jednego pięknego dnia poznaje małą, siedmioletnią dziewczynkę - Marysię. Początek znajomości był trudny, Sabina nielubiąca dzieci i Marysia, pragnąca towarzystwa dojrzałej kobiety. Mieszanka wybuchowa, lecz z czasem ogromna przyjaźń kobiety i dziecka, zamieniająca się w uczucie, które mało kto potrafi sobie wyobrazić...
„Przyjaźń dzieci różni się nieco od przyjaźni dorosłych. Mówi się, że dziecięce przyjaźnie są spontaniczne i szczere, natomiast relacje między dorosłymi często nastawione na uzyskanie osobistych korzyści, nawet kosztem drugiej osoby.” A do tego... ojciec dziewczynki - równie samotny jak córka...
„Słyszałem, że miłość to dwie samotności, które spotykają się po to, by im było lżej w życiu.” W tym momencie powinien, ba! Spodziewacie się happy endu... Sabina, Maks i Marysia - nie tak szybko, przecież życie nie jest proste, a miłość to już w ogóle... Nie da za wygraną, lubi komplikować i stawiać na swoim... „Miłość jest rozkapryszoną kobietą, ze swym rozchwianiem, sprzecznościami, humorkami, wybrykami. Potrafi być przerażona niczym bezdomne zwierze, kryje w sobie niewypowiedziany lęk przed odrzuceniem, przychodzi sobie nie w porę, niczym nieproszony gość, i rozsiada się w sercu, hula jak halny, siejąc spustoszenie, jest delikatna jak bańka mydlana, a czar pryska wraz z lekkim podmuchem.”
Miłość bywa naprawdę trudna i skomplikowana, a może jednak nie? Może to my komplikujemy, doszukujemy się tego czego nie ma, szukamy dziury w całym... A może poprostu boimy się miłości... Nie wierzymy w miłość - w to, że potrzebujemy jej jak powietrza?! Każdy człowiek powinien mieć drugiego człowieka. Powinien być szczęśliwy, kochać i być kochanym... Niestety nie może być słodko...  Nie da się ot tak namalować słońca... A może wystarczy tylko znaleźć odpowiednią osobę, która nie tylko namaluje dla nas słońce...ale zostanie nawet wtedy kiedy przyjdzie czas zaćmienia... „Miłość, ta prawdziwa, trwa tak długo, jak długo na nią zasługujemy, jak długo o nią dbamy. Wszystko inne z czasem umiera, wypala się: pożądanie, namiętność, nawet fajne kumplostwo gdzieś znika. Ale miłość...ona trwa.”
"Namaluj mi słońce"  to bardzo emocjonalna powieść, która wzruszyła mnie do łez. To piękna historia dziewczynki i kobiety, które połączyła szczera i wyjątkowa przyjaźń. Która mimo ogromnych komplikacji przetrwała... Razem przeżyły bardzo wiele... wiele burz, ale po burzy zawsze pojawia się słońce... Niesamowite jest to jak pięknie i emocjonalnie Gabriela Gargaś potrafiła opisać przyjaźń, miłość, ale przede wszystkim zwyczajną codzienność, dostrzegając przy tym najmniejsze błahostki. Ukazując i uświadamiając nam czytelnikom to jak wiele tracimy nie zwracając uwagi na drobiazgi, które nas otaczają, na przyrodę w okół nas, ale przede wszystkim na ludzi, którzy gdzieś obok nas są samotni... Przyszły czasy, w których mamy inne priorytety, a wystarczy się zatrzymać i zauważyć, docenić to co już mamy... Autorka zdecydowanie jest bardzo dobrą obserwatorką, natomiast wspaniałe jest to jak potrafi to wszystko ująć w słowa - by czytelnika chwyciło za serce... Przyznaję się, mam ogromną słabość do Gabrieli Gargaś. Pamiętam, że po przeczytaniu jej debiutanckiej powieści byłam zachwycona, każda kolejna jej książka zostaje na długo w pamięci. Jednak "Namaluj mi słońce" jest mi najbliższa i nie tylko ze względu na główną bohaterkę, która jest moją imienniczką, ale na tematykę powieści, a także jedną postać, która... co tu dużo mówić jest mi bardzo bliska i gdyby nie to, że jest to fikcja... "Namaluj mi słońce"  - powieść do której powrócę. Niezwykle bliska, emocjonalna, ale przede wszystkim dająca do myślenia...  Mam nadzieję, że jak emocje opadną uda mi się bardziej zrozumieć innych...
„- Miłość tak często przychodzi nie w porę. - A mnie się wydaje, że ona jednak zawsze pojawia się wtedy kiedy ma się pojawić. Tylko,że często zakochujemy się w niewłaściwych ludziach.”
Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2016-03-15,
Muszę przyznać, że spora ilość dialogów znacznie przyspieszała czytanie. Fabuła, bez zbędnych opisów (chociaż przyznam, że czasami lubię zagłębić się w otoczenie) nie jest nudna, a wręcz czasami intrygująca. Problemy małej dziewczynki postrzegane z punktu widzenia osoby dorosłej, problemy młodej kobiety a także innych dorosłych (tu mam na myśli klientów Sabiny), w bardzo ciekawy sposób przeplatają się ze sobą. Książkę czyta się wyjątkowo szybko, momentami jednak w treści mi trochę ,,zgrzytało". Ale o tym za chwilę. Autorka dość odważnie przedstawiła osobowości głównych bohaterów, i tu mam na myśli nie tylko Sabinę, ale również Marysię i jej ojca. Trochę podkolorowała te postacie, ale gdyby tego nie zrobiła, z pewnością nie czułoby się tej lekkości z jaką czyta się tego typu powieści. Tę książkę można zaliczyć do lekkich, łatwych i przyjemnych mimo dość poważnych tematów poruszonych w fabule. Niestety było kilka momentów, kiedy czułam pewien dyskomfort podczas zagłębiania się w treść tej lektury. Raziły mnie na przykład wszelakie zdrobnienia, pal licho, kiedy dotyczyły dziecka, ale gdy autorka opisywała scenę, w której uczestniczyły jedynie dorosłe osoby, to myślę, że było to już z lekka przesłodzone. W pewnym momencie miałam serdecznie dość tych ,,tatusiów", ,,babeczek", ,,sukieneczek", ,,twarzyczek" czy ,,łóżeczek". Zbyt słodko i dziecinnie jak dla mnie. Sprzeczne to było czasami z zachowaniami dziecka, kiedy mała dziewczynka zachowywała się jak dorosła kobieta. Uważam, że język jakim posługiwała się ta siedmiolatka czasami był zbyt poważny, małe dzieci rzadko kiedy mówią jak dorosłe osoby, a mała Marysia, prawie cały czas tak konwersowała z dorosłą kobietą. Kolejnym minusem, który wpływał na dyskomfort czytania była spora ilość literówek w tekście. Nie spodziewałam się, że tak dobre wydawnictwo jak Feeria może tak zlekceważyć porządny tekst. Niestety, ale ponieważ zdarza się, że mnie zarzuca się literówki, sama zwracam na nie uwagę. Tylko, że ja swoje teksty poprawiam często całkiem sama, a tu nad książką pracował cały sztab ludzi. Mimo tych wszystkich minusów w moim odczuciu, a chyba nie było ich aż tak wiele polecam tę powieść. Tak jak już wspomniałam wcześniej jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna i, niekoniecznie tylko dla pań. Myślę, że panowie również mogliby po nią sięgnąć, chociażby dlatego, aby głębiej poznać pragnienia kobiet (nie tylko te erotyczne) i poznać oczekiwania dzieci. Ta książka bawi i wzrusza. Wielu czytelników znajdzie w niej coś dla siebie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ania87
ania87
Przeczytane:2015-10-26,
Jest to książka, która potrafi zauroczyć i od której wprost nie sposób się oderwać. Sabina ma bardzo nietypowy zawód- jest " przyjacielem do wynajęcia". Gdy o tym przeczytałam wydawało mi się to absurdalne i głupie, bo przecież, nie można sobie wynająć przyjaciela, ale jednak jak się okazuje wiele ludzi nie ma tak po prostu z kim pogadać i jest w stanie zapłacić żeby tylko ktoś ich wysłuchał przez chwilę.Jest taką "ludzką przytulanką", kobietą po trzydziestce bez mężczyzny i dzieci. Pewnego dnia poznaje w parku Marysię - uroczą, małą dziewczynkę i zaczynają rozmawiać i pada pytanie z tytułu książki " To namalujesz mi słońce?" i od tego niewinnego dziecięcego pytania wszystko się zaczyna- prawdziwa przyjaźń, miłość, ciepło przebywania z drugą osobą. Marysia uczy Sabinę doceniać piękno w otaczającym świecie i małych rzeczach. No i przy okazji poznaje ją ze swoim tatą Maksem. Jak potoczą się ich losy? Na prawdę warto sięgnąć po książkę i poznać Sabinkę i Marysię. A na koniec jeszcze cytat znaleziony w książce: Przeszłość jest jak lusterko wsteczne w aucie.Dobrze jest czasem spojrzeć i zobaczyć, jak daleko zajechaliśmy, ale jeżeli zaczniemy za długo się przyglądać.... możemy nie zauważyć tego, co przed nami,
Link do opinii
Pisarka serwuje czytelnikom (w sumie czytelniczkom, bo książka wpisuje się w kanon literatury kobiecej) historię miłosną, jak i przyjaźni, które to uczucia pokonują samotność, ukazuje także, że ludziom, których się kocha, można wybaczyć wiele, nawet jeśli cię zawiodą. Sabina to singielka po trzydziestce, która żyje według ustalonego rytmu, można rzec, że w jej życiu powiewa nudą. Wprawdzie ma ciekawą pracę: jest przyjaciółką do wynajęcia, użycza ludziom swego czasu i towarzystwa. ,,Dla tych wszystkich ludzi jestem, przez te kilka chwil." Pewnego słonecznego dnia, w parku zagaduje ją około 8-letnia dziewczynka o imieniu Marysia. Pyta, czy Sabina namaluje jej słońce. Zaskoczona, i trochę poirytowana bohaterka, jednak nie za bardzo chce z nią rozmawiać, stwierdzając, że nie lubi dzieci i nie ma do nich cierpliwości. Marysia jednak jest bardzo uparta, by się zaprzyjaźnić, prostolinijna i szczera, czym podbija serce bohaterki. Z czasem Sabina zaczyna wyczekiwać ich spotkań, czuje się mniej samotnie, częściej się śmieje, a gdy poznaje ojca dziewczynki, Maksa, zaczyna się historia miłosna... Bynajmniej nie jest różowo: mężczyzna ma złamane serce, które ukrywa pod docinkami i żarcikami, jednorazowymi podbojami kobiet; mają także różne charaktery, on to arogancki mężczyzna, a ona jest nieśmiałą kobietą. Sabina chciałaby stworzyć trwały związek, więc bardzo broni się przed uczuciami do niego. Ale czy z sercem, nie sługą, się wygra? Sam romans tej dwójki nie należy może do specjalnie oryginalnych, raczej z łatwością domyślimy się, co będzie dalej, ale zaletą tej powieści jest na pewno kilka spostrzeżeń nt. życia, przemyśleń bohaterki. Gdy Sabina spotyka się ze swoimi klientami widzimy, że ich cierpliwie słucha i jest daleka od tego, by kogokolwiek oceniać. A przecież zdarzają się różne historie: romanse, zdrady, istotny też jest wpływ przeszłości na relacje damsko-męskie. Lektura tego tytułu ukazuje, że warto doceniać to, co mamy, nawet to, co wydaje się być drobiazgiem. ,,Najłatwiej jest kogoś oceniać. Trudniej z nim tak po prostu być. Usiąść przy nim i tak zwyczajnie go wysłuchać. Spróbować go zrozumieć, a nie osądzać." ,,Namaluj mi słońce" to powieść warta uwagi poprzez ukazanie, że wielu z nas boi się miłości, złamane serce boli każdego, ale warto dać drugą szansę- nie ma nikogo, kto nie popełniłby błędów. Uczucia jak miłość i przyjaźń kosztują, ale bez nich świat byłby ponury, a tak jest bardziej słoneczny.
Link do opinii
,,Namaluj mi słońce" - jakże często słyszymy taką prośbę od dziecka. Czy wystarczy wtedy wziąć do ręki żółtą kredkę lub farbkę i kawałek kartki i... namalować słońce? Często tak, ale jak się okazuje nie zawsze. Na pewno nie o to chodziło Marysi, siedmioletniej dziewczynce, gdy z taką prośbą zwróciła się do Sabiny - głównej bohaterki powieści Gabrieli Gargaś ,,Namaluj mi słońce" Powieść ta zaintrygowała mnie już w chwili, gdy czytałam o niej w zapowiedziach wydawniczych. Nazwisko autorki niewiele mi mówiło, bowiem nie spotkałam się do tej pory z jej publikacjami. Nie ona więc była powodem mojego zainteresowania utworem. Nie jest tajemnicą, że bardzo lubię powieści obyczajowe, a jak jest w niej jeszcze wątek miłosny, to więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Tu - sądząc po opisie na stronie wydawnictwa - miłość miała być, ale to co zaintrygowało mnie najbardziej, to zawód wykonywany przez główną bohaterkę ,,przyjaciel do wynajęcia". Spotkaliście się z kimś takim? Bo ja nie!!! Poczytałam sobie również nieco w internecie o autorce i dowiedziałam się, że obie mamy wykształcenie ekonomiczne. To tylko wzmogło moją ciekawość. Pomyślałam sobie ,,ciekawe, czy moja koleżanka ,,po fachu" potrafi pisać interesujące powieści?" Trzeba było to sprawdzić. I tak niedawno zasiadłam sobie wygodnie na swojej ulubionej kanapie z książką p. Gabrieli w ręku. "Gabriela Gargaś - z wykształcenia ekonomista bankowiec. Zakochana w życiu marzycielka. Mama, przyjaciółka, córka, siostra, szwagierka, ciocia, partnerka, kobieta całą duszą. Każda czytelniczka znajdzie w bohaterkach jej książek trochę z siebie. W wolnych chwilach zagłębia się w lekturze książek i wyprawach w nieznane. Jej motto życiowe brzmi ,,Sztuka życia to cieszyć się małym szczęściem". Nakładem Wydawnictwa Feeria ukazały się już dwie jej książki: ,,Jutra może nie być" i ,,W plątaninie uczuć", które cieszą się niesłabnącym powodzeniem u czytelniczek." (Źródło: http://wydawnictwofeeria.pl/pl/ksiazka/namaluj-mi-slonce) Sabina Kotarska jest samotną kobietą po trzydziestce. Do tej pory nie trafiła na mężczyznę, który zawładnąłby jej sercem. Mieszka więc sama w niedużym mieszkanku i wolny czas poświęca na czytanie książek. Jest bardzo zorganizowaną osobą, w jej życiu nic nie odbywa się spontanicznie. Na swój sposób jest podobno szczęśliwa. Ale czy tak jest naprawdę, czy może Sabina udaje - nawet przed samą sobą? Jest - jak już wspomniałam na samym wstępie - przyjacielem do wynajęcia. Nie...nie... nic z tych rzeczy - tu nie chodzi o żadną agencję towarzyską czy choćby dziewczynę do towarzystwa w dosłownym tego słowa znaczeniu. Sabina spotyka się z ludźmi, którzy ją potrzebują, żeby z nimi porozmawiać, wysłuchać, a nieraz po prostu pobyć. Nieznajomemu łatwiej jest pewne rzeczy powiedzieć, zwierzyć się, nawet wypłakać. I tak się toczyło to nieciekawe, monotonne i przewidywalne życie Sabiny - dom, biuro, spotkanie w kawiarni z klientem, biuro, dom - do pewnego słonecznego dnia, kiedy spotkała Marysię. To rezolutne, sympatyczne i bardzo dojrzałe jak na swoje siedem lat dziecko zmieniło w jej życiu wszystko. Sabina na początku z dużą niechęcią odnosiła się do tej ,,przyjaźni". Bo czyż może dorosła kobieta przyjaźnić się z siedmioletnią dziewczynką? Mało tego - kobieta, która nie ma swoich dzieci i właściwie nie chce ich mieć. Kobieta, która w zasadzie nie lubi dzieci. Jak się okazało, to były tylko wyobrażenia Sabiny, a może maska, jaką przybrała w celach obronnych. Bo przecież łatwiej się żyje, jeśli wmówimy sobie, że nie potrzebujemy miłości, że nie interesuje nas rodzina, nie chcemy mieć dzieci, że jesteśmy osobą samotną z wyboru. Ale Marysia była takim uroczym dzieckiem. Nie sposób było jej nie polubić. I Sabina zauważyła, że coraz częściej myśli o tej dziewczynce i coraz bardziej czeka na każde z nią spotkanie. Marysia również bardzo przywiązała się do Sabiny. Lubiła spędzać z nią czas, rozmawiać, śmiać się. Dziewczynkę wychowywał ojciec, matka odeszła od nich. Była młoda, ładna, nie chciała być żoną i mamą. Miała widocznie inne plany na życie.? Marysia bardzo przeżywała sytuacje, gdy widywała inne dzieci ze swoimi mamami. Bardzo za nią tęskniła i wbrew wszystkiemu bardzo ją kochała. Było jej tym bardziej ciężko, ponieważ koleżanki ze szkoły nie akceptowały jej - była inna, nie miała mamy. Nic dziwnego więc, że dziewczynka tak bardzo przylgnęła do Sabiny, w pewnym momencie zaczęła ją nawet nazywać ,,mamusią". W takiej sytuacji musiało również dojść do spotkania Sabiny z ojcem Marysi. I tu na widowni pojawił się Maks... Co wyniknie z tej znajomości? Jak ułożą się losy Sabiny? Czy wreszcie kogoś pokocha całym sercem? Czy Marysia będzie w końcu miała rodzinę, za którą tak tęskni? A może... wróci jej mama? Jesteście ciekawi ... to zapraszam do lektury ,,Namaluj mi słońce". Jakbym miała określić temat tej powieści jednym słowem, to stwierdziłabym, że jest to książka o samotności, która towarzyszy tu prawie każdej postaci. Sabina nie ma nikogo, z kim chciałaby dzielić swoje życie. Nie ma przyjaciół, znajomych też nie za dużo. Oszukuje sama siebie, że taki właśnie stan jej odpowiada, że nikogo nie potrzebuje do szczęścia. Jej samotność potęguje jeszcze niskie poczucie własnej wartości. Sabina nie czuje się osobą atrakcyjną. Swoje lata już ma, a do tego w okresie nastoletnim była osobą mocno pulchną, co powodowało, że chłopcy niezbyt chętnie się z nią umawiali. I teraz, mimo że z ,,puszystości" nie pozostał nawet ślad, trauma z dzieciństwa i okresu dorastania często daje o sobie znać. Sabina nadal boi się odrzucenia, nie darzy mężczyzn zaufaniem, stara się ich unikać i nie angażować w jakiekolwiek związki. Samotna jest również Marysia. Dziewczynka porzucona przez własną matkę, nie akceptowana przez równolatków z powodu swojej ,,inności" często w sobie szuka winy za zaistniałą sytuację. Tak bardzo pragnie mieć normalną rodzinę, kochającą i kochaną mamusię, do której mogłaby się zwrócić ze swoimi problemami, porozmawiać, czy po prostu przytulić. Żaden, nawet najbardziej kochający ojciec, nie jest w stanie jej tej matki zastąpić. Nasuwa się tylko pytanie - jak zdrowa psychicznie kobieta może porzucić swoje własne dziecko? Jak może dalej żyć, wiedząc, że gdzieś mieszka taka mała istotka, którą ona nosiła przez dziewięć miesięcy pod sercem? Ja nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Na szczęście Marysia ma ojca, dla którego jest całym światem, a my mamy kolejną osobę samotną w powieści. Maks - ojciec dziewczynki jest przedsiębiorcą - przystojny, bogaty, dowcipny, obiekt westchnień niejednej kobiety. Specjalnie napisałam, że jest przedsiębiorcą, który prowadząc swoją firmę, nieraz stosował ryzykowne posunięcia w biznesie. I na ogół ryzyko się opłacało. Jakże inaczej postępuje w swoim życiu osobistym. Tu boi się zaryzykować, boi się dać szansę kolejnej miłości, bo już raz został skrzywdzony do bólu przez ukochaną kobietę. Otoczył się murem i nie tak łatwo pozwoli go zburzyć. Samotni są również wszyscy klienci Sabiny - i ci młodzi, którzy nie potrafią znaleźć swojego partnera życiowego lub też ciągle trafiają na ,,niewłaściwą osobę"; i ci starsi, którzy z przyczyn losowych żyją sami i nie mają dobrego kontaktu z bliskimi. Ale autorka nie zatrzymuje się na problemie samotności. Gdyby tak było byłaby to powieść na wskroś pesymistyczna, smutna, przygnębiająca, przeładowana złymi emocjami. A tak nie jest. Pani Gabriela podaje nam jednocześnie lekarstwo na samotność, najlepsze z możliwych i chyba jedyne prawdziwe. Jest nim przyjaźń z drugim człowiekiem. Już Platon dawno, dawno temu stwierdził: Dobry przyjaciel jest wielkim darem nieba. I takim właśnie darem niebios dla Sabiny jest Marysia i przyjaźń z tą małą dziewczynką. Przyjaźń, która powoduje, że chce się żyć, chce się codziennie wstawać z uśmiechem na ustach i czeka się na spotkanie z małą przyjaciółką. Przyjaźń, która w rezultacie prowadzi do czegoś więcej, do prawie (a może wcale nie prawie) macierzyńskiej miłości. Bo czyż miłość macierzyńską ma prawo odczuwać tylko biologiczna matka? Na pewno NIE !!! Takim darem niebios jest również Sabina dla Marysi. To dziecko tak samotne wreszcie poznało smak prawdziwej przyjaźni, znalazło kobietę, do której mogło przybiec i podzielić się swoim smutkiem, radością, drobnym zwycięstwem i porażką. Kobietę, która potrafiła pomóc, wysłuchać, coś doradzić, a czasem tylko po prostu przytulić i otrzeć łezkę. Nic dziwnego, że dziecko wybrało sobie Sabinę na swoją drugą mamę i pozwoliło kobiecie usłyszeć najpiękniejsze słowo świata: ,,mamusiu...". ,,Namaluj mi słońce" to w końcu również powieść o miłości. O miłości nieoczekiwanej, budzącej się dopiero, a już pochłaniającej cały świat - myśli w dzień, sny w nocy. O miłości, której trzeba dać szansę, mimo wcześniejszych niepowodzeń, cierpień, bólu. O miłości, która sprawia, że życie jest piękniejsze i codziennie wstaje się z uśmiechem na ustach i w oczach. O miłości, którą odkrywa się od nowa, którą się kosztuje po kawałeczku, która prowadzi do uniesień i niewysłowionego szczęścia. Opowieść o przyjaźni i miłości, które pokonują samotność mówi napis na okładce książki i jest to stuprocentowa prawda. Przy tym wszystkim opowieść niebanalna i jakże prawdziwa. Rozejrzyjmy się wokół siebie, ileż znajdziemy ludzi samotnych, dzieci porzuconych przez matki, mężczyzn i kobiet cierpiących z powodu odrzuconej miłości. To przecież ci sami ludzie, których historię przeczytaliśmy w tej powieści; historię, którą w tak piękny sposób przekazała nam Gabriela Gargaś. Powieść urzekła mnie również swoim językiem - prostym, trafiającym do odbiorcy, a jednocześnie bardzo pięknym. Pani Gabriela robi z nami, co chce - nie pozwala nam oderwać się od czytanej historii, zmusza do refleksji i przemyśleń, wyzwala niesamowite emocje, sprowadza na nasze usta uśmiech lub łzy do oczu. Potrafi też ,,przemycić" na kartach powieści całą masę prawd życiowych, które powodują, że na wiele rzeczy patrzymy z innej perspektywy. Co tu dużo mówić - kolejna polska współczesna pisarka, z którą żal było się rozstawać. Piękna, ciepła, wzruszająca powieść przemyślana i dopracowana pod każdym względem. Na pewno powrócę do twórczości Pani Gabrieli i to wkrótce. A Wy pozwólcie sobie namalować słońce i przeczytajcie tę cudowną powieść. Polecam serdecznie wszystkim !!! ? ,,Namaluj mi słońce" Gabriela Gargaś, Wydawnictwo Feeria, 2014, str.52
Link do opinii
Sabina jest przyjacielem do wynajęcia. Absolutnie nie ma tu mowy o jakimkolwiek podtekście erotycznym. Jeśli ktoś potrzebuje porozmawiać, napić się z drugą osobą kawy, wypłakać na czyimś ramieniu, wtedy dzwoni do Sabiny. Prywatnie 35-letnia singielka, nie do końca z tego zadowolona. Pewnego dnia, kiedy podczas przerwy w pracy Sabina wychodzi do parku, spotyka siedmioletnią Marysię. Mimo początkowej niechęci ze strony kobiety, zaprzyjaźniają się. Dziewczynka wychowuje się bez matki, która z niewyjaśnionych przyczyn zostawiła ją. O przyczynach dowiemy się pod koniec książki. Oczywiście do Marysi jest też jej tata, zabójczo przystojny lekkoduch, który traktuje kobiety przedmiotowo. Tata Marysi, Maks, jest nie tylko męski, ale i bogaty, z przeszłością i trudnym dzieciństwem. Powoli między dwojgiem dorosłych rodzi się uczucie, przed którym oboje się bronią. Już w połowie książki wiadomo, że nie będą jednak przed sobą uciekać. Żeby uatrakcyjnić powieść, pisarka włącza wątek matki Marysi, olśniewająco pięknej Magdy, której postać zupełnie mnie nie przekonuje. Magda, z powodu zachorowania na ziarnicę w wieku 19-stu lat, wycofuje się z życia. Powraca raz na jakiś czas, wtedy, kiedy dochodzi do remisji choroby, żeby zasiać zamęt i znika. Wie, że Maks ją kocha do szaleństwa, ale przez lata nie informuje go o swojej chorobie. Trochę to dla mnie niezrozumiałe. No i postać Marysi, która jako siedmioletnie dziecko, interesuje się np. II wojną światową (?), a mądrości, które prezentuje są na poziomie nastolatki. Fabuła z pomysłem, ale jednak brak mi większego zaangażowania autorki w napisanie powieści. Ilość kłopotów i przeżyć, których doświadczają wszyscy bohaterowie obecnie bądź w przeszłości jest ogromna i myślę, że nazbyt duża, bo potraktowane są one trochę ,,po łebkach", tzn. krótki opis wydarzenia i pędzimy dalej. Moje subiektywne odczucia są takie, że powieść nie jest w żaden sposób charakterystyczna, nie wzbudziła we mnie takich emocji, jakich oczekiwałam po bardzo dobrych recenzjach. Książka nie jest, niestety pozbawiona błędów. Mąż Alicji raz jest mężczyzną wysokim, by na kolejnej stronie być średniego wzrostu. Maks, umawiając się z Sabiną na osiemnastą, jest u niej punktualnie o dwunastej, żeby o dwudziestej pierwszej być w wesołym miasteczku... No i korekta, która pozostawia bardzo wiele do życzenia, a im bliżej końca tym coraz gorzej. Szkoda, bo literówki, mnie osobiście w takiej ilości, bardzo przeszkadzają w czytaniu. Nie jestem tą książką w żaden sposób poruszona, nie angażowałam się w życie bohaterów, nie wyniosłam z niej nic, poza tym, że temat został potraktowany przez Gargaś po macoszemu. Oczywiście polecam, aby każdy sam wyrobił sobie własne zdanie na temat powieści, gdyż moja ocena jest subiektywnym odbiorem.
Link do opinii
Dość dużo książek przeczytałam w swoim życiu, ale z takim bohaterem jak Sabinka spotkałam się po raz pierwszy. Jest ona całkiem inna niż bohaterowie reprezentowani do tej pory gdyż ma niezwykły zawód: jest przyjacielem do wynajęcia. Sprzedaje swój czas innym. Pomaga ludziom w przezwyciężaniu samotności. Ludzie się jej zwierzają, radzą się, próbują zasięgać opinii. Pracuje też w szpitalach i hospicjach. Nie ukrywajmy: praca dla Sabiny jest też odskocznią od jej nieciekawego życia. Bo dla kogo przyjemnością jest powrót do pustego domu gdzie nikt nie czeka? Pewnego dnia podczas przerwy, którą Sabina spędza w parku podchodzi do niej dziewczynka. Próbuje z nią rozmawiać, zaprzyjaźnić się. Jednak strasznie irytuje ona Sabinę. Marysia nie daje za wygraną. Zaczepia Sabinę codziennie aż wreszcie dopina swego. Marysia i Sabina zaprzyjaźniają się. Często się spotykają, dziewczynka dużo mówi o swojej przyjaciółce. Budzi to lekkie zaniepokojenie ojca Marysi. Chcę poznać przyjaciółkę córki. Pierwsze spotkanie nie wypada najlepiej. Zresztą kolejne też nie bardzo. Maks wydaje się Sabinie aroganckim, zadufanym w sobie lalusiem, dla którego nie liczy się nikt oprócz niego samego. Jednak nic bardziej mylnego. Po kilku wycieczkach, obiadach i kolacjach Maks wreszcie zyskuje w oczach kobiety. Po tym jak opowiedział jej historię swojego dzieciństwa, a także o matce Marysi - Sabina przepadła - zakochała się po uszy, zresztą wydaje się, że z wzajemnością. Pomieszkują sobie we trójkę w domu Maksa, dziewczynka zaczyna mówić do Sabiny mamusiu. Po prostu sielanka. Jednak nic, co dobre nie trwa długo. Pewnego dnia w drzwiach ich domu pojawia się ktoś, kto budzi ich spokój. Sabinie wali się świat. Dobrze, że ma przyjaciół i rodzinę, którzy ją wspierają w trudnych chwilach. Z książką Gabrieli Gargaś miałam do czynienia po raz pierwszy. Po przeczytaniu ,,Namaluj mi słońce" wiem, że na pewno sięgnę po kolejne. Pisarka pisze dość lekkim i przystępnym językiem. Z początku może się wydawać, że jest to prosta historia. Łatwo można się pomylić. ,,Namaluj mi słońce" to wielowątkowa powieść, która porusza mnóstwo trudnych tematów. Oczywiście najważniejszym wątkiem jest historia naszej trójki, ale równie ważne dla mnie wydają się problemy poruszane przez klientów Sabiny. Są to przede wszystkim nieszczęśliwa miłość, nieodpowiedni partner, brak przyjaciół, brak wsparcia u najbliższych. To cudowna książka po przeczytaniu, której już nic nie będzie takie samo. Daje sporo do myślenia, skłania do przystanięcia i zastanowienia się nad własnym życiem. To książka o przepięknej przyjaźni, czystej i bezinteresownej, o dziecięcej zawiści i bezwzględności. O wielkiej tęsknocie i samotności. O traumach, które pielęgnowane są od dzieciństwa i które mają wpływ na dorosłe życie bohaterów. Wreszcie o miłości okupionej cierpieniem, której początki były bardzo trudne. O zdradzie, która rani aż do bólu. I o rozstaniach, ale czy powrotach? Ciężko było mi się oderwać od stron tej powieści. Wywoływała we mnie sprzeczne uczucia. Bywało, że śmiałam się sama do siebie. Ale też czasem irytowałam się, ogarniała mnie złość, ręce mi opadały jak patrzyłam na postępowanie niektórych bohaterów. Czasem też uroniłam niejedną łzę. Bardzo polecam tę książkę. To cudowna, ciepła opowieść o prawdziwym życiu.
Link do opinii
"Namaluj mi słońce" to niezwykła lektura. Budzi w nas skrajne emocje, stawia przed nami szereg trudnych pytań, na które sami musimy znaleźć odpowiedź. Wzruszy, da nadzieję, ale też pokaże prawdziwe, ludzkie życie, bez koloryzowania i retuszu. Bolesne tajemnice, skomplikowane relacje międzyludzkie, ogromna samotność, wstyd, obawa przed odrzuceniem, niskie poczucie własnej wartości, wszystko to i jeszcze więcej znajdziecie na kartach tej powieści. Polecam całym sercem.
Link do opinii
Dawno nie czytałam tak pięknej, wzruszającej powieści nasączonej uczuciami i emocjami. Gabriela Gargaś posiada prawdziwy talent do tworzenia niezwykłych, życiowych dramatów, które śmiało mogą znaleźć ujście w realnej rzeczywistości. Nie znajdziemy tu zbędnego wygładzania, koloryzowania czy fałszu, tylko naturalne, bezpośrednie, spontaniczne zachowania. Jestem pod wrażeniem. Wszystko mi się w tej książce podobało: ciekawa fabuła, lekki, barwny, wręcz poetycki język pełen mądrych sentencji, wartka, momentami zaskakująca akcja oraz rzetelnie i precyzyjnie nakreśleni bohaterowie. Czego chcieć więcej?
Link do opinii
Przyjaźń i miłość - idealne lekarstwa na samotność Jak ten czas leci! Dopiero co zachwycałam się debiutancką powieścią Gabrieli Gargaś a właśnie skończyłam czytać Jej czwartą książkę. I tradycji stało się zadość! Znów miałam okazję zagłębić się w napisaną w mistrzowskim stylu książkę, która jest po prostu wspaniała. Genialna i taka która musi trafić na półkę "Ulubione". Gdybym dostała egzemplarz książki bez nazwiska autorki powiedziałabym, że "Namaluj mi słońce" napisała utalentowana kobieta w podeszłym wieku, która oprócz zdobytej edukacji skończyła po prostu Szkołę Realnego Życia. Przeżyła wiele lat i zdobyła życiową mądrość której nie uczą na nawet najbardziej renomowanej uczelni. Dlaczego tak piszę? Bo powieść Gabrieli to oprócz pasjonującej historii zawiera jeszcze bardzo mądre myśli, trafne refleksje o ważnych sprawach i wspaniałe wskazówki. Autorka pisze niezwykle - niczym dobra wróżka i życzliwa istota w jednym. Z lektury zapadły mi głęboko w serce takie słowa o miłości: "Miłość jest rozkapryszoną kobietą, ze swym rozchwianiem, sprzecznościami,humorkami i wybrykami. Potrafi być przerażona niczym bezdomne zwierzę, kryje w sobie niewypowiedziany lęk przed odrzuceniem, przychodzi sobie nie w porę, niczym nieproszony gość, i rozsiada się w sercu, hula jak halny, siejąc spustoszenie, jest delikatna jak bańka mydlana, a czar pryska wraz z lekkim podmuchem."( str. 131) Najnowsza powieść jednej z moich ulubionych autorek to książka o miłości i przyjaźni. Jej główna bohaterka jest kobietą w połowie drogi między trzydziestką a czterdziestką. Prowadzi uporządkowane życie które jest pod jej pełną kontrolą. Nie ma w nim miejsca na wyskoki, ekscesy i odskocznie. Jest praca, relaks, dobry kryminał do poduszki. Tylko porywów serca brak. I nagle w życie Sabiny wkracza mała kilkuletnia dziewczynka Marysia. Zagubiona nieco w życiu, porzucona przez matkę, niezaakceptowana przez koleżanki. Sympatyczna mała kobietka szuka przyjaciółki. Dla niej nie są ważne bariery wiekowe. Sabina choć nieco niechętnie na początku zaprzyjaźnia się z Marysią. I nagle odkrywa jak bardzo wartościowa może być relacja z małym człowiekiem, jak piękna może być bezinteresowna przyjaźń, jak ważne jest mieć kogoś bliskiego. Ale to nie dość. W życie Sabiny wkracza również tata dziewczynki. Bogaty, zabiegany i porzucony kiedyś przez matkę swej córki człowiek interesu, który pod maską człowieka sukcesu skrywa inne, zakompleksione oblicze. Nie boi się grać na giełdzie, nie boi się ryzykować w interesach, ale boi się ponownie zakochać, po tym jak odrzucono jego uczucia. Boi się pójść za głosem serca...... Para czuje do siebie chemię, ale czy uda im się stworzyć szczęśliwy związek? Sprawić by Marysia miała normalną rodzinę? "Namaluj mi słońce" to książka niesamowita. Taka od której nie można się oderwać, taka z którą trudno się rozstać i taka do której będę wracać. To nie ważne, że będę znała treść. Przy tej lekturze można poczuć powiew nadziei i odbudować wiarę w istnienie prawdziwych uczuć. Można nabrać przekonania, że słońce może zaświecić każdemu. Gabriela Gargaś niesamowicie perfekcyjnie wykreowała postacie głównych bohaterów. Są tacy prawdziwi i realni. Każde z nich ma inną osobowość, ale tylko Marysia potrafi otwarcie mówić co ją cieszy, co boli, co smuci. Jest szczera i otwarta mimo ciosu od biologicznej matki. Sabina choć nie chce komplikuje sobie życie miłością. Boi się jej, ale i leci niczym ćma do światła. Jej serce walczy z rozumem i musi coś odnaleźć. Musi odnaleźć klucz do serca wybranka, który po kopniaku od kobiety buduje wokół siebie mur. Gdy spotyka Sabinę toczy ze sobą walkę. Co wygra serce czy rozum? "Namaluj mi słońce" to książka pełna emocji, uczuć i marzeń. O te ostatnie by się spełniły trzeba walczyć. I to najbardziej zapadło mi w pamięć. Czy warto wśród sporego natłoku czytelniczych propozycji dla pań wybrać akurat tę książkę? Zdecydowanie tak! Bo kto raz sięgnie po prozę tę Autorki to będzie do niej wracał. Gabriela Gargaś pisze po prostu sercem i dlatego jej książki są tak wysoko oceniane. Wspaniały język, doskonałe dialogi, mądre sentencje to kolejne atuty książki oprócz wspaniale stworzonej fabuły. Z ręką na sercu gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę. Gwarantowane wzruszenie, łezka w oku i uśmiech. I z pewnością po przeczytaniu będzie Wam w życiu łatwiej wybaczać. Zatem polecam wygodny fotel, filiżankę dobrej herbaty z miodem i lekturę "Namaluj mi słońce". Moja ocena 10/10!
Link do opinii

Każde dziecko potrzebuje obojga rodziców.

Matka Marysi opuściła rodzinę, więc dziewczynka chcąc mieć namiastkę rodzicielki zaczepia Sabinę. Na początku kobieta irytuje się, lecz z czasem nawiązuje się między nimi przyjaźń. Ojciec "małej" również przychylnie odnosi się do powierniczki swojej córki. Jednak żona Maksa wraca i ....

Nie uprzedzam faktów, polecam tylko.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Stenka
Stenka
Przeczytane:2018-10-29, Ocena: 5, Przeczytałam,

Sabina jest samotna, nie ma męża ani nawet partnera, dzieci, nie ma przyjaciółki. Wydaje jej się, że jest szczęśliwa dopóki nie poznaje prawdziwego szczęścia. Urocza Marysia i jej równie uroczy ojciec zawładną jej czasem i zmienią jej nudne życie. Wszystko już nie będzie takie jakie było. Ale czy tak już będzie? "Ponoć gdy czujemy się naprawdę szczęśliwi, to coś musi, za przeproszeniem, jebnąć, aby człowiekowi nie było za dobrze".  Kibicowałam miłośći Sabiny i Maksa i byłabym rozczarowana gdyby ten związek się rozpadł. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - jesienna-to-ja
jesienna-to-ja
Przeczytane:2021-11-09, Ocena: 3, Przeczytałam,
Inne książki autora
Paradise
Gabriela Gargaś0
Okładka ksiązki - Paradise

Słoneczna Portugalia rozgrzewa do czerwoności i budzi skrywane pożądanie. Nadia ma świadomość, że nigdzie nie pasuje. Zawsze obok, nieustannie samotna...

Luna
Gabriela Gargaś 0
Okładka ksiązki - Luna

Luna ma w sobie coś z żywiołu. Gdy się śmieje, świat śmieje się wraz z nią. A gdy kocha, to całym sercem. Latając, czuje się wolna. I choć wciąż ściga...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy