Przeszłość upomni się o ciebie w momencie, gdy zaczniesz o niej zapominać
Lena doskonale wie, jak powinna wyglądać jej przyszłość. Na Uniwersytecie w Bazylei ukończyła psychologię i zamierza zostać profilerem kryminalnym. Jednak jej ambitne plany w jednej chwili stają pod znakiem zapytania – a to za sprawą nowego wykładowcy, detektywa Martina Wankego. Mężczyzna okazuje się widmem przeszłości, od której Lena stara za wszelką cenę uciec. Dziewczyna wpada w panikę. Tajemnica, którą od lat ukrywała, teraz może ujrzeć światło dzienne, a wszystko zależy od tego, czy Wanke ją rozpozna. Misterna sieć kłamstw zaczyna się rwać. Tymczasem Lena zauważa, że pomimo niebezpieczeństwa i groźby demaskacji coś ją przyciąga do detektywa. A on postanawia zrobić wszystko, by dowiedzieć się, kim naprawdę jest ta intrygująca dziewczyna…
Co okaże się prawdą, a co niebezpieczną grą pozorów?
Wydawnictwo: Amare
Data wydania: 2024-06-14
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 360
Język oryginału: polski
Lena Lange, rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a ona wychowywała się w rodzinach zastępczych. Razem z przyjaciółką na studia podyplomowe wybierają kierunek dochodzeniowo-śledczy chcą zostać profilerem kryminalnym. Jednak tu czeka je niespodzianka. W ostatniej chwili jednym z wykładowców zostaje Martin Wanke, najlepszy detektywa, zarazem też brat przyjaciółki, o istnieniu, którego Lena nie wiedziała, a przyjaciółka nie chciała pamiętać.- ????
Kryminał powiązany z wątkiem sensacyjnym i romansem to jeden z moich ulubionych motywów w książkach. Dla mnie ta mieszanka wątków to jak trzy historie w jednej.
„Wzięłam do ręki książkę i niebawem całkowicie przepadłam” - ileż to razy w recenzjach pada takie zdanie. Wtedy zastanawiamy się, czy na pewno autor recenzji jest obiektywny, a może to tylko-, współpraca barterowa?
Potwierdzam, są książki, które wchłaniają nas już od pierwszych stron. Bo autor posiada dar do przekazywania nam swojej opowieści w tak ciekawy sposób, że zatracamy się całkowicie.
O to jedna z nich- „Modus operandi” @wydawnictwo_amare
„Najważniejszą umiejętnością pisarza jest przykuwanie uwagi czytelników”
Nie ulega wątpliwości, że Anne Marie to potrafi. Autorka oddała w ręce czytelników, świetną historię o tęsknocie i bólu, ale przede wszystkim o walce o własną tożsamość. Pisarka uświadamia nam, że dopóki nie rozliczymy się z przeszłością i nie zaakceptujemy jej, wybaczając sobie, ale również innym, nie będziemy gotowi na to, by rozpocząć nowy etap w naszym życiu.
„Modus operandi” książka, w której na pozór nieśpiesznie krok po kroku odkrywamy tajemnice bohaterów, a uwierzcie mi, jest ich dość sporo. Tu możemy też obserwować, jak między bohaterami toczy się walka z uczuciem, które nie pytając o pozwolenie, wkrada się do ich serc.
Oto na scenę wydawniczą wkracza wybuchowy koktajl: gorący romans i wciągający kryminał.
Lena razem z przyjaciółką Mią studiują na Uniwersytecie w Bazylei na kierunku profiler kryminalny. Pojawienie się nowego wykładowcy, detektywa Martina Wanke przewraca życie Leny do góry nogami. Ukrywa bowiem ona pewną tajemnicę, którą Wanke może wyjawić jeśli ją rozpozna. Powoli jej przeszłość zaczyna się odzywać i zagrażać jej życiu, coś jednak ciągnie ją do niebezpiecznego detektywa.
Pani Anne Marie zauroczyła mnie swoją powieścią i na kilka godzin całkowicie wyrwała z codzienności. Nie jestem wielką wielbicielką romansów, ale ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Dostałam bowiem powieść, która kipiała od emocji nie tylko tych miłosnych. Wątek kryminalny bardzo przypadł mi do gustu i gdy przeszłość Leny dała o sobie znać, nie potrafiłam odłożyć książki pomimo, że było już bardzo późno, a ja byłam bardzo zmęczona. Nie mogę spojlerować więc napiszę jedynie, że w drugiej połowie książki będzie się działo, oj będzie się działo. Będzie strach o życie bohaterów i nie będzie jasne czy wszystkim uda się wyjść z tego cało, a na tym etapie bohaterów już bardzo polubimy.
Sam finał jest bardzo emocjonujący… tak chciałabym napisać o nim więcej, ale…. nie można. Uważam, że w książkach o dużym zabarwieniu romansowym trudno jest napisać dobry finał, bo albo jest on bolesny (rzadko się zdarza) albo jest przesłodzony. Pani Anne Marie udało się jednak znaleźć złoty środek i zaskoczyć czytelnika.
Co do wątku romansowego jest on odpowiednio wyważony. Są iskry i to takie, że można się poparzyć, są zwroty akcji, bo wiadomo, że inaczej byłoby nudno, mamy też dodatkowy wątek miłosny w tle i … nie mamy mydlanych bohaterów. Nie znoszę wręcz „głupich gąsek” i „papierowych macho”, którzy połowę książki przegadują o niczym. Tutaj udało się tego uniknąć, choć nadałabym trochę więcej charakteru Lenie.
Chętnie sięgnę po kolejny tom serii „Ex delicto”. Jestem bardzo ciekawa co tym razem wymyśli Autorka.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję @anne_marie_autor
[Reklama] AMARE
Mawiają, że najciemniej pod latarnią. I muszę przyznać, że coś w tym jest. Czasami nasz umysł plata nam figle i nie sposób dostrzec tego, co mamy tuż w zasięgu ręki.
Biorąc książkę do ręki nawet nie przypuszczałam, że aż tak się w niej zatracę. Autorka dosłownie przeniosła mnie w czasie. Powędrowałam do innego kraju, do innego życia. Życia pełnego tajemnic i sekretów. Niebezpieczeństwa czyhającego na każdym kroku.
Pierwszy tom serii wciągnął mnie od pierwszej strony. Zapewnił mi rozrywkę na najwyższym poziomie. Dostarczył adrenaliny i pełną gamę emocji. Emocji zmieniających się niczym w kalejdoskopie.
Popłynęłam na kartach powieści a finał okazał się zbyt szybki. Zdecydowanie chciałam jeszcze dłużej potowarzyszyć bohaterom, których polubiłam. Lena, Mia, Martin i Elias to postacie obok których nie można przejść obojętnie. Fascynują i intrygują a badanie ich charakteru dostarcza przyjemnością i satysfakcji.
Bardzo dobra powieść. Przemyślana i misternie utkana fabuła. Pełna kruczków z zakresu prawa, wykładów. Ale nie tylko. Został tu bowiem umiejętnie wplątany motyw rodziny. A także scen uniesień, które rozpalają do czerwoności. Wyraziste, odważne, pełne chemii, pasji i uczucia.
Ja chcę kontynuację na już! Koniecznie chcę poznać ciąg dalszy wydarzeń. Aż mnie nosi, by ponownie spotkać się z tą czwórką.
Nie zastanawiajcie się - czytajcie. Nie będziecie żałować. Ja od autorki czytam wszystko i biorę w ciemno, bo wiem że zostanę usatysfakcjonowana.
Polecam
🔴 „Modus Operandi” to znakomity romans w połączenie z kryminałem i zagadkami przeszłości,które są strzeżone,aby nie wyszły na światło dzienne.
Tajemniczy początek opowieści powoduje,że emocje wzrastają.Dzieje się to za sprawą chęci poznania każdego elementu z życia bohaterów.Mają swoje sekrety i nikt nie chce być szczerym,by się nie tłumaczyć.
🔺Lena to młoda i ambitna dziewczyna uciekająca od przeszłością.Nie potrafi być otwarta i w pełni szczera.Boi się i czuje,że nadchodzi coś nieoczekiwanego,które spowoduje,że ponownie będzie musiała uciekać.Wsparcie w swojej przyjaciółce daje jej poczucie normalności.Są duetem,który potrafi zaciekawić i rozśmieszyć.
🔺Martin to dociekliwy detektyw,który swoimi działaniami wielokrotnie naraził się przełożonym.Spotkanie Leny zmienia go i wzbudza nieznane uczucia.Wraz z partnerem z pracy Eliasem potrafią doprowadzić sprawy do wyjaśnienia.
🔺Poznawane działania pracy profilera daje książce dodatkowego atutu.Możemy poczuć się jak detektyw,który dąży do odkrycia prawdy dokonanej zbrodni.Taki zabieg dał wielu zaskakującym zwrotów akcji i momentów niebezpieczeństwa.
🔴Powieść jest znakomitą historią bohaterów,którzy żyją piętnem przeszłości.Chcą jednocześnie o niej zapomnieć i zamknąć,by budować po swojemu przyszłość.To także świetny zakazany romans z pożądaniem trudnym do ogarnięcia.
🔴Poznana historia dostarczyła mi mnóstwa wrażeń,które sprawiły,że ciężko było oderwać się niej.
🔸Koniecznie przeczytajcie książkę.
P O L E C A M
,,Są słowa, które zapadają człowiekowi
głęboko w pamięć."
Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzić ją w żadnej scenie z przeszłości. Bohaterka książki ,,Modus Operandi" też miała taką sytuację. Jednak dla niej byłoby lepiej, gdyby nowo poznana osoba nie poznała prawdy o niej. Nie wie jednak, że czasami strach ma wielkie oczy i podsuwa błędne rozwiązania. A to może skończyć się dla tej bohaterki źle, bo przeszłość daje o sobie znać niespodziewanie i gwałtownie.
Lena Lange jest spokojną, cichą kobietą, która nie lubi zwracać na siebie uwagi, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, Mii Weber, energicznej i przebojowej. Razem uczęszczają na wykłady na wydziale psychologii. Marzeniem Leny jest zostać profilerem kryminalnym. Wszystko na razie zmierzało szczęśliwie ku temu, by jej plany się zrealizowały, do chwili, aż pojawił się nowy wykładowca, Martin Wanke, który jest jednym z najbardziej skutecznych detektywów w Szwajcarii. Ten fakt stanowi dla Leny zagrożenie, bo obawia się, że na jaw wyjdzie jej głęboko skrywana tajemnica. Trudno jest go unikać, ponieważ okazuje się, że to przyrodni brat Mii, z którym przyjaciółka nie ma dobrych relacji. U Martina, natomiast, uaktywniła się jego detektywistyczna intuicja, więc postanawia dowiedzieć się, kim naprawdę jest Lena i skąd może ją znać. Bo, to że się znają, jest o tym przekonany.
Miałam już okazję poznać twórczość autorki sięgając po jej trylogię ,,Sokoły", na którą składała się powieść ,,Biegacz", ,,Rozgrywający" i ,,Skrzydłowy". Bardzo mnie wówczas ujęły losy bohaterów i historia, która wokół nich się działa, więc teraz, widząc najnowszą książkę pani Anne Marie ,,Modus operandi" spodziewałam się równie dobrej lektury. I się nie zawiodłam, mimo że akcja toczy się w zupełnie innym środowisku.
Tym razem fabuła osadzona została w kręgach policyjnych, więc nie brakuje w niej wątków kryminalnych, sensacyjnych, a to wiąże się z wieloma emocjami. Natomiast historia osadzona została w Bazylei, co nie jest częstym miejscem wydarzeń, więc to ciekawy zabieg ze strony autorki.
Mamy tutaj jakby dwie historie w jednym ujęte w dwie płaszczyzny planowe. Głównym motywem jest relacja Leny i Martina, ale w tle, niemal biegnące równolegle, są perypetie sercowe Mii i przyjaciela Martina, Eliasa Richtrera. Ich historię chętnie poznałabym w osobnym tomie, bardziej szczegółowo. Nie raz jest zabawnie, a czasami niebezpiecznie, emocjonalnie, z odpowiednim tempem, przy którym czytanie przebiega płynnie i szybko.
"Modus operandi" to wciągający romans z kryminalno-sensacyjnym wątkiem, a nawet z lekkim dreszczykiem thrillera. Pani Anne Marie stworzyła oryginalną opowieść, w której można wprawdzie zauważyć pewne znane schematy, ale ubrane są w interesujące wydarzenia, naznaczone tajemnicą, niepewnością, z minimalnymi elementami erotyki, które nie są nachalne i zbyt obszerne.
Przede wszystkim obserwujemy rozwój relacji między głównymi bohaterami, które od początku nie są łatwe. Narracja naprzemienna tych dwojga osób daje nam możliwość spojrzenia na wszystko z szerszej pespektywy, a to z kolei sprawiało, że częściej byłam po stronie Martina, niż Leny. Ona nie raz wykazywała się lekkomyślnością, dziecinnymi reakcjami, niepotrzebnymi wybuchami gniewu i trudno mi było ją zrozumieć. Jej historia pokazuje, że przed przeszłością trudno uciec, a kłamstwo prędzej lub później wyjdzie na jaw.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Amare
To już moje kolejne spotkanie z twórczością Autorki, które jest udane. "Modus operandi" to połączenie romansu z wątkiem kryminalnym, gdzie wszystko zostało przedstawione w sposób, który mnie wciągnął w historię Leny. Nie brakowało tutaj tajemnic, niepewności i nieufności, ale także pożądania i prób stworzenia relacji partnerskiej.
Wzajemna fascynacja coraz bliżej przyciąga do siebie Lenę i Martina.
Tylko czy jest to możliwe, gdy Lena ma sekret, który jest powiązany z przeszłością i rodziną Martina?
A mężczyzna chwyta się wszystkich możliwości by odkryć jej tajemnicę?
Ciekawiło mnie, jaki wpływ będzie to miało na bohaterów i ich relację, a także jaka jest cała prawda wydarzeń sprzed lat.
Ta książka pochłonęła mnie całkowicie, żałuję że tak długo zwlekałam z przeczytaniem jej. Trudno było mi się od niej oderwać. Jest świetna.
Lena wraz z przyjaciółką studiuje na Uniwersytecie w Bazylei. Dziewczyna postanowiła, że zostanie profilerem kryminalnym.
Jednak jej plany stają pod znakiem zapytania, gdy jej nowym wykładowcą ma zostać detektyw Martin Wanke.
Kobieta ma swoje tajemnice, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, aby mogła żyć spokojnie. Jednak to właśnie jej nowy nauczyciel, jeśli ją rozpozna, może wyjawić je światu i zniszczyć jej spokój.
Misterna sieć kłamstw zaczyna się rwać. Tymczasem Lena zauważa, że pomimo niebezpieczeństwa i groźby demaskacji coś ją przyciąga do detektywa. A on postanawia zrobić wszystko, by dowiedzieć się, kim naprawdę jest ta intrygująca dziewczyna...
"Znalazłam się bowiem w koszmarnych kłopotach, z których na pewno nie uda mi się wyplątać. To był w końcu najlepszy detektyw w Szwajcarii, jak nie w całej zachodniej Europie, a ja dałam mu się w pewnym sensie rozpoznać".
"Modus operandi" to historia pełna tajemnic, intryg, kryminalnych zagadek, romansu i zakazanych relacji.
Autorka zabiera nas do Szwajcarii, gdzie będziemy poznawać uroki jej małych miasteczek i śledzić relacje naszych bohaterów.
Fabuła to genialnie skonstruowany kryminał z wątkami romantycznymi.
Tu nie ma czasu na nudę, emocje sięgają zenitu a akcja mknie w zastraszającym tempie.
Przez książkę wręcz się płynie, a chwilami przecierałam oczy z niedowierzania. Były momenty, że sama zadawałam sobie pytanie " Co tu się odwaliło", były również łzy i strach o życie bohaterów.
Właśnie co do bohaterów, są tak świetnie wykreowani, że to aż niemożliwe, aby na koniec książki za nimi nie zatęsknić.
No, co do zakończenia, jest ono wow? ciężko inaczej to określić, aby za dużo nie powiedzieć.
Czekam niecierpliwie na kontynuację.
No i dla tych, co nie znają jeszcze pióra Anne Marie, jest lekkie, przyjemne w odbiorze. Widać, że autorka wie jak go używać, aby oczarować czytelnika.
Polecam ? każdemu kto uwielbia kryminały i tym którzy kochają romanse.
Współpraca reklamowa @wydawnictwo_amare
Twórczość Anne Marie znam nie od dziś. Szczególnie bliska mojemu sercu jest jej seria sportowa "Sokoły", na której kontynuację bardzo liczę! Dlatego, kiedy dowiedziałam się, że premierę będzie miała jej kolejna książka, chociaż niezwiązana ze wspominanym przeze mnie cyklem, stwierdziłam, że będzie to doskonała okazja, żeby przekonać się, czy ta publikacja również przypadnie mi do gustu. Czy tak się stało? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Na samym początku muszę zaznaczyć, że uwielbiam historie, które zawierają w sobie elementy tajemnic, nierozwiązanych śledztw, czy inne wątki związane z szeroko pojętym prawem, dlatego zwracam bardzo dużą uwagę na to, czy dany autor dokonał należytego researchu odnośnie kwestii, które porusza. I muszę przyznać, że Anne Marie kupiła mnie tym, jak swobodnie porusza się wśród skomplikowanej terminologii związanej z kryminalistyką.
Już od samego początku byłam zaintrygowana postacią Martina Wanke. Chociaż nie znam realiów pracy śledczych w Szwajcarii i moja wiedza na ten konkretny temat jest zaczerpnięta jedynie z Internetu, wykreowany przez autorkę bohater wydał mi się bardzo realny. Bardzo podobało mi się jego zaangażowanie w prowadzenie zajęć ze studentami. Pomimo iż został oddelegowany do tej pracy za karę, już na pierwszy rzut oka było widać, że jego praca to pasja, którą chce zarazić również swoich podopiecznych. Moim ulubionym fragmentem z jego zajęć jest scena, w której przydziela każdemu ze studentów jedną z nierozwiązanych spraw i aż szkoda, że jako czytelnik nie miałam okazji zapoznać się z więcej niż jednym z tych przypadków.
Jeżeli chodzi natomiast o postać Leny Lange -- mam do niej kilka zastrzeżeń. W niektórych momentach jej zachowanie totalnie mi nie pasowało. Myślę, że kobieta, która przez tyle lat pozostawała w ukryciu, powinna mieć wypracowany model zachowań, który w obliczu zagrożenia powinna wcielać w życie, natomiast w przypadku Leny miałam niestety wrażenie, że głównie wyznaje ona zasadę -- co ma być, to będzie.
Odczuwam też lekki niedosyt odnośnie samej fabuły. Liczyłam, że autorka rozwinie nieco wątek sprawy sprzed lat, dotyczącej rodziny Leny. Myślałam, że poznamy więcej szczegółów dotyczących zbrodniarzy i będziemy towarzyszyć Martinowi podczas ich zatrzymania, szczególnie w końcówce, ale niestety musiałam obejść się smakiem, co wpłynęło na moją ogólną ocenę tej publikacji.
Niemniej jednak uważam, że pierwszy tom dylogii "Ex Delicto" jest godny uwagi i z pewnością spodoba się gronu odbiorców, którzy lubią motywy śledztwa, czy zakazanych relacji. Myślę, że wielbiciele gorących scen między bohaterami również znajdą w tej publikacji coś dla siebie. Ja natomiast będę z niecierpliwością wyczekiwać premiery kolejnego tomu, ponieważ jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się losy drugoplanowych bohaterów "Modus Operandi" Mii Weber i Eliasa Richtera.
Czwórka studentów - dwóch chłopaków i dwie dziewczyny, do niedawna nieznajomi z zupełnie innych środowisk i o odmiennych charakterach - stała się naprawdę...
Miłość ponad wszystko czy kariera wbrew wszystkiemu? Podczas Mistrzostw Świata w futbolu amerykańskim Eryk Lisowski zostaje poważnie sfaulowany i trafia...
Przeczytane:2024-09-17, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Lena ma swoją przeszłość, o której wolałaby zapomnieć, jednak wie, że musi być czujna. Nie może sobie pozwolić na pełną swobodę. Doskonale wie, że nadal grozi jej niebezpieczeństwo i może nadejść moment, w którym będzie musiała uciekać. Młoda kobieta bardzo by tego nie chciała. Ma swoje plany i marzenia, które pomału realizuje. Ma wspaniałą przyjaciółkę, której nie chciałaby zostawiać i choć naprawdę jej ufa, o swojej przeszłości jej nie powiedziała.
Pewnego dnia okazuje się, że na uczelni będzie nowy wykładowca. To początek problemów Leny, początek powrotu do przeszłości. Detektyw Martin Wanke jest jej częścią. Czy ją rozpozna? Kobieta zaczyna się wahać, nie wie, czy może zostać, czy raczej powinna uciekać. Na dodatek okazuje się, że Mrtin jest bratem przyrodnim jej przyjaciółki i to wcale nie koniec problemów. Lena zaczyna dostawać kwiaty. Czy jest w niebezpieczeństwie? Jaką podejmie decyzję? Co ją połączy z Martinem?
Historia, jaką znalazłam w książce, mnie zdecydowanie się podobała. To opowieść o tajemnicach, sekretach, przeszłości, która wraca nieproszona, niebezpieczeństwie, a jednocześnie przyjaźni, miłości. Mnie książka wciągnęła mnie praktycznie od pierwszych stron i nie pozwoliła się od siebie oderwać aż do ostatnich. Dla mnie była to pozycja na jeden wieczór. Książkę czytało się szybko, a podczas czytania towarzyszył mi emocje i to dość różnorodne. Akcja sprawnie poprowadzona, ze zwrotami, które mnie niejednokrotnie zaskoczyły.
Bohaterowie zdecydowanie ciekawi, dobrze wykreowani. Główną bohaterką jest Lena, dziewczyna z przeszłością, która znacząco wpływa na jej teraźniejszość, chociaż bardzo by tego nie chciała. Polubiłam ją i to bardzo. Moim zdaniem jest odważna, a jednocześnie myśląca, zanim zacznie działać.
„Modus operandi” to książka, która mnie się podobała i z wielką przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA