Paul Sheldon jest autorem poczytnych tandetnych romansideł. Jego cykl o Misery Chastain zdobył ogromną popularność. Autor miał jednak już dość swojej bohaterki i w ostatniej powieści ją uśmiercił. Teraz postanowił zająć się pisaniem poważniejszych książek. Pewnego razu podczas zamieci śnieżnej jadąc po pijanemu samochodem uległ poważnemu wypadkowi. Odzyskał przytomność dopiero w stojącym na odludziu domu Annie Wilkes, byłej pielęgniarki uwielbiającej jego książki o Misery. Pobyt w domu Annie zamienia się w prawdziwy koszmar, gdy kobieta wraca z miasta z ostatnią książką Paula...
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2017-05-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: Misery
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Robert P. Lipski
Bardzo emocjonująca książka. Na samym początku wydawała się mi nudna, gdyż ciężko było mi się połapać w pierwszych rozdziałach. Później jednak kiedy to Paul odzyskuje świadomość i akcja książki zaczyna nabierać tempa wzbudziła we mnie niesamowite emocje. Przeczytałam ta książkę bardzo szybko, gdyż nie mogłam się doczekać jak skończą się jego losy. Jednak nie spodobało mi się zakończenie, w którym dowiadujemy się że kobieta zniknęła - policja jej nie znalazła. Miałam nadzieję po tym fakcie na jakąś scenę, która obrazuje właśnie ją i to co się z nią stało. Pomimo tego książka bardzo mi się podobała i za kilka lat z chęcią do niej wrócę
Tak, wiem, Mistrzem przez duże M go nazywacie, a ja mu tylko 5 gwiazdek. Ale w mojej subiektywnej skali podobania się ta książka nie spodobała się. Jedynie podziwiałam sprawność pisania, zero emocji moich. Zresztą, nawet nie planowałam się w nie wczuwać, bo dość mam strachów w realu, wystarczy, ze straszy widmo inflacji... TO jeszcze miałabym się wymyślonej baby lękać? Horrory jednak są nie dla mnie. Spróbowałam, żeby się przekonać, ale nie. Jeszcze przeczytam 'Dolores', bo mam ją chętnie pożegnam się z tym gatunkiem czytadeł. W mojej skromnej opinii wystarczyłby film... A już jak mnie wystarcza film, to jest źle. Nie zostałam fajną Kinga.
I tak to jest, jak się człowiek chwyta autora i gatunku tylko dlatego, że wszyscy czytają i mówią, że Mistrz... No nie spodobało mi się, a nawet omijałam bez żalu całe ustępy... Kiedyś obwieściłam, że nigdy nie czytałam horrorów i teraz już nawet wiem dlaczego. BO NIE LUBIĘ. Odkrycie stulecia, powiem sobie, ale myślałam, że przeczytam, bo wszyscy czytają... Kiedyś mój brat uwielbiał oglądać horrory, siłą rzeczy więc często zerkałam na nie. Wiem więc na jakim schemacie się one opierają. Jest najpierw spokojnie, potem coś zaczyna nie grać i pojawia się strach, najpierw nieuzasadniony, jedynie zasugerowany. I tutaj autor spisał się na medal, bo i akcją, i opisami miejsc, osób stopniowo podsyca ten strach. Jest tutaj typowe miejsce dla horroru, czyli opuszczony dom na pustkowiu i zwariowana baba z siekierą.... Fajna była scena, gdy bohater wchodzi do piwnicy i znajduje jej dziennik. Nie będę zdradzać, ale faktycznie sprawnie mu to idzie, pisanie horroru. Zakończenie jest ciekawe i przemyślne., Jakbym lubiła horrory, to napisałabym o tej książce, że jest rewelacyjna.
Ale nie lubię horrorów. Jeśli więc ktoś tak jak ja nie lubi tego gatunku rozrywkowego, to niech się nie fatyguje i nie przekonywuje na siłę, bo horrory trzeba lubić. To jest specyficzny rodzaj emocji i rozrywki, oparty na tym, o czym śpiewano w czołówce 'Smerfów': 'Bo to film dla tych, co się lubią baaaaać".
Historia pisarza wciągniętego do obsesyjnej pułapki jego zapalonej czytelniczki. Trzyma w napięciu, budzi skrajne emocje i sprawia, że nie można się oderwać od ksiązki.
Oto książka wspaniałego pisarza. Główny bohater, pisarz Paul Sheldon, po skończeniu ostatniej części powieści o Misery na wypadek samochodowy. Ratuje go wielka fanka jego książek - Annie. Ta przetrzymuje go w domu na odludziu. Na początku jest tylko więźniem lecz sytuacja się zmienia, gdy Annie powraca z nową powieścią Paula. Wtedy wpada w szał i zostawia rannego na równe 51 godzin w zamknięciu. Ten później zmuszony przez Annie spala maszynopis kolejnej nowej powieści. Do tego kobieta zmusza pisarza do napisania nowej powieści o Misery, w której bohaterka nie umiera. Podczas pisania Paul trochę narzeka więc Annie ucina mu stopę siekierą. Zaczyna jeździć po swoim pokoju na wózku i udaje mu się wymknąć do łazienki po tabletki na ból. Przy okazji dowiaduje się, że Annie miała męża, ale ten się z nią rozwiódł. Annie postanawia ukarać Paula za nieposłuszeństwo i narzekanie więc odcina mu kciuk. Gdy pewnego dnia przybywa policja, Annie jednego policjanta zabija drewnianym krzyżem, a drugiego przejechała kosiarką rozrywając na strzępy. Po tym wydarzeniu przeniosła pisarza do spiżarni. W końcu Paul spala maszynopis,,Powrotu Misery" i udaje mu się obezwładnić szaloną Annie. Przybywają policjanci szukający swoich kolegów z pracy i odnajdują mężczyznę. Paul wraca do normalnego życia, lecz trauma i strach pozostały.
Znowu książka którą przeczytałem po tym jak już oglądałem jej ekranizację i muszę powiedzieć, że w tym wypadku tak książka jak i film mają swoje plusy i miunusy. Na pewno na plus dla filmu wypadają aktorzy James Cann i oczywiście nie zastąpiona w roli Annie Kathy Bates oraz szerszy obraz sytuacji dziejących się poza domem Annie, za to na dla książki plusem są rozmyślenia Paula Sheldona.
,,Pobudka, geniuszu" - tymi niepokojącymi słowami zaczyna się opowieść o psychopatycznym czytelniku, którego literatura popycha do zbrodni. Geniuszem...
Bestialska zbrodnia. Śledztwo pełne znaków zapytania. Stephen King przedstawia jedną ze swoich najbardziej niepokojących i wciągających opowieści...
Przeczytane:2019-03-10,
Chwile grozy, bezradności i współczucia wobec uwięzionego bohatera - tego można spodziewać się po powieści "Misery" Stephena Kinga.
Bycie sławnym pisarzem ma swoje blaski i cienie. Autor zarabia na swojej pasji, staje się rozpoznawalny, udziela wywiadów, podpisuje autografy. Ale może także trafić na niebezpiecznego fana, który ma swoją wizję fabuły. I może zamienić życie pisarza w koszmar.
Na własnej skórze przekonał się o tym Paul Sheldon, popularny autor kilku powieści o Misery Chastain, który znudzony swoją bohaterką, postanawia zakończyć ten cykl i napisać poważną powieść. W tym celu ucieka z Los Angeles i zaszywa się w górach Colorado, by tam tworzyć swoje nowe dzieło. Pewnego dnia wracając z zakrapianej imprezy, ulega wypadkowi samochodowemu. Traf, a raczej niefart chce, że znajduje go Annie Wilkes, była pielęgniarka uwielbiająca jego cykl o Misery i zabiera do swego domku na odludziu.
Początkowo jest zachwycona, że ten sławny pisarz "gości" w jej domu. Sielanka nie trwa jednak długo. Tylko do chwili, gdy odnajduje manuskrypt "Szybkich samochodów" oraz odkrywa, że w swojej ostatniej książce Paul uśmiercił jej ukochaną bohaterkę. Wtedy pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Jak chory jest jej umysł najlepiej pokazuje ten fragment: postacie w powieściach nie odchodzą tak sobie. Bóg zabiera je do siebie, kiedy uzna, że nadszedł ich czas, a pisarz jest Bogiem dla postaci w swojej powieści - tworzy je tak, jak Bóg stworzył nas i nikt nie może żądać od Boga wyjaśnień, w porządku, dobra, ale skoro Misery ma odejść na zawsze, to powiem ci tylko jedni, ty paskudny ptaku. Powiem ci, że ten twój Bóg, tak się dziwnie złożyło, ma połamane obie nogi i dziwnym trafem znajduje się w moim domu, je moje jedzenie i... Od tego momentu zaczynają się dla Paula poważne kłopoty.
W swojej powieści Stephen King pokazuje, jak uwielbienie do pisarza może przerodzić się w obsesję. A ta, jak wiadomo, może być bardzo niebezpieczna. I tak jest w tym przypadku, to Annie dyktuje warunki, a Paul ma jej słuchać. Nie może przecież uciec, gdyż ma połamane nogi. W dodatku jest od niej całkowicie zależny, gdyż ta niezrównoważona kobieta dozuje mu leki, jedzenie i picie. Za każdym razem, gdy wchodzi do pokoju czytelnik ma obawy, co tym razem wymyśli Annie. A trzeba przyznać, że ma ona ułańską fantazję. Można dojść do wniosku, że czasami lepiej nie tworzyć cyklów, bo mogą się one obrócić przeciwko autorowi. Paul jeszcze bardziej znienawidził stworzoną przez siebie postać. Wszak nikt nie lubi być do niczego zmuszany. A już pisanie pod dyktando jest chyba najgorsze.
Książka jest krwawa i przerażająca. Jednak czyta się ją jednym tchem, gdyż jest napisana lekkim językiem. King wplótł do akcji portret psychologiczny głównych bohaterów, dzięki temu są oni bardziej realni. Czytelnik zaczyna nawet kibicować Paulowi, by udało mu się wydostać ze szponów Annie. Z kolei umiejętnie budowane napięcie sprawia, że przedstawiona historia wciąga od pierwszych stron, aż trudno się od niej oderwać. Dlatego najlepiej nie zaczynać tej książki wieczorem, bo może się to skończyć zarwaną nocą.
"Misery" stała się moją ulubioną powieścią Kinga. Czytałam ją z wypiekami na twarzy, a także towarzyszyło mi uczucie lęku, bezradności oraz współczucia wobec Paula. Polecam ją miłośnikom horrorów i Stephena Kinga, a także osobom, które dopiero chcą rozpocząć swoją przygodę z tym niezwykłym pisarzem. Ja najpierw widziałam film, potem skusiłam się na książkę. I muszę przyznać, że obie formy były równie genialne.