W pewnym starym, niesamowitym domu na uboczu, za wysokim ogrodzeniem, mieszka chłopiec imieniem Bożek, zwany też Niebożątkiem, który nigdy nie jest sam. Bo oprócz starej skrzyni ze skarbami i najfajniejszej mamy pod słońcem ma też najprawdziwszego anioła stróża... a pod jego łóżkiem mieszka potwór, który ciągle podkrada mu kapcie.
Nadchodzi jednak dzień, kiedy Bożek musi wreszcie opuścić swój niezwykły dom i poznać lepiej świat po drugiej stronie ogrodzenia -- świat bez szumu anielskich skrzydeł i uścisku potwornych macek. Tylko czy jest na to gotowy? I czy sam świat również jest gotowy na Bożka oraz wielką tajemnicę, jaką skrywa chłopiec?
"Małe Licho i tajemnica Niebożątka" to trochę zabawna, a trochę straszna historia o tym, że bycie innym wcale nie jest takie złe, jak może się z początku wydawać, lecz najważniejsze jest zawsze bycie sobą. Dla wszystkich fanek i fanów Marty Kisiel i dla tych, którzy jeszcze jej nie znają.
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 2018-09-19
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 304
Cześć książkoholicy 🎶❣️
Książka "Małe Licho" to bardzo fajna historia zarówno dla małych jak i starszych 😁
Historia małego "pół-chłopca" i jego rodziny i przyjaciół, niekoniecznie ludzkich. Zdecydowanie książka jest napisana w bardzo przekonujący dzieci sposób z duuuużą dawką dobrego humoru. Salwy śmiechu jakie moja córka puszczała, dały mi do myślenia, że to chyba nie jest dobra lektura na dobranoc, bo zamiast wyciszyć się przed snem, bardziej pobudzała 😜🤣
Moje dzieci i ja zdecydowanie polecamy poznać historię Bożka. Pani Marta Kisiel stworzyła niesamowitą historię z wątkami kompletnie nie z tego świata 😁
No ja jestem kupiona tą historią i na pewno poznamy dalsze losy 😉
Polecam serdecznie 😊
Być może wiecie, być może nie, ale twórczość Marty Kisiel bardzo lubię. Cenię jej humor, jej umiejętność tworzenia coraz to ciekawszych historii, a przede wszystkim uwielbiam ją za stworzenie Małego Licha, czyli aniołka stróża, który jest... Specyficzny, ale za to bardzo kochany. Nie mogłam więc przejść obojętnie obok książek z serii o Małym Lichu właśnie. Jak to się skończyło? Za chwilę Wam opowiem.
Bożydar Antoni Jekiełłek to chłopiec, który jest pół człowiekiem a pół widmem. Jego życie właściwie przypomina sielankę: trójka dorosłych sprawuje nad nim opiekę i właściwie pozwala na wiele rzeczy, jego aniołem stróżem jest kichające Małe Licho, a on sam nie musi chodzić do szkoły, bo uczy go mama i wujek. No tak... Tylko że pewnego dnia okazuje się, że jednak MUSI chodzić do szkoły, by poznać kolegów, choć nie za bardzo mu się to podoba. Jego widmowa przypadłość wcale mu nie pomaga, a co więcej: może mu przynieść sporo problemów. Więc co zrobić, kiedy podczas balu przebierańców Bożek nagle znika?
Zacznę od tytułowego bohatera całej serii, czyli Małego Licha, Liszka – jak kto woli. Nie będę oryginalna, ponieważ kocham tę postać i jest ona jedną z moich ulubionych postaci EVER. Małe Licho to właściwie dziecko, a raczej pewne odwzorowanie dziecka, dlatego też jest aniołem stróżek Bożka, a nie na przykład jego mamy. Jednak mimo tego, że ten bohater jest tak malutki i dość niedojrzały, to skrywa w sobie ogromne serce, wielki pociąg do słodyczy, a także mnóstwo pierza na sobie. Podsumowując: Małe Licho to miłość.
Bożek, czyli główny bohater powieści to chłopiec, który, choć niekoniecznie pasował mi zachowaniem, to wzbudził moją sympatię. Jest jeszcze dzieckiem, więc wszelkie szaleństwa z jego strony, bunty czy dziwne (czasem naprawdę bardzo) pomysły mogą mu zostać wybaczone całkowicie. Cieszę się, że Marta Kisiel nie pokazała go jako postać dziecka takiego głupiutkiego, z którego wpadek trzeba się śmiać, ale jako chłopca, który się uczy i motywuje do nauki innych (na przykład młodszych czytelników).
No tak, o bohaterach, jak zawsze się trochę rozpisałam, ale trzeba przejść teraz do kilku słów na temat samej akcji. Na początku wszystko dzieje się tak powoli, ospale wręcz, ale w momencie, kiedy Bożek idzie do szkoły — zaczyna się prawdziwa zabawa. Czytelnik towarzyszy bohaterom podczas ich codziennego życia, a Bożkowi podczas jego pierwszych dni w szkole. Poznaje jego problemy, wątpliwości i troski związane z jego „innością”. Myślę, że jest to najważniejszy wątek, jaki jest tutaj poruszony.
Nie raz i nie dwa zdarzało się, że dzieciaki były okrutne dla tego jednego człowieczka, który w jakiś sposób od nich odstawał: nie miał takich rzeczy jak oni, nie zachowywał się jak inni czy też wyglądał inaczej. Marta Kisiel za pomocą Bożka uczy młodych odbiorców, że zawsze należy być sobą, bo najważniejsze jest, żeby akceptować siebie takimi, jacy jesteśmy. Osoby, które z jakiegoś powody się z nas wyśmiewają, nie powinny być dla nas istotne, bo sami wiemy, co jest dla nas najlepsze (no i przeważnie rodzice też).
Małe Licho i tajemnica Niebożątka to książka, która sprawiła, że zrobiło mi się ciepło na sercu, a na ustach pojawił się szeroki uśmiech. Ta historia trafi nie tylko do młodszych, ale i do tych starszych również — czego sama jestem przykładem. Z pewnością będę polecać tę pozycję wszystkim, bez wyjątku.
Anioła w za dużej koszulce i w wydzierganych bamboszkach, z którym uwielbia bawić się, przeżywać przygody i który nie opuszcza go na krok. Więc gdy chłopiec wpada w tarapaty, któż ma mu pomóc jak nie jego własny anioł i wujek?
Owe perypetie Licha i Niebożątka, ich cała relacja są jednym z najsłodszych i najbardziej uroczych elementów książki. Czytając uśmiech właściwie nie schodził mi z ust, a uczucie nostalgii niejednokrotnie mnie ogarniało. Mogłoby się wydawać, że cóż dorosły może znaleźć dla siebie w książce właściwie dedykowanej młodszemu odbiorcy, a jednak.
I pewnie znacie to uczucie, gdy po skończeniu książki ma się “kaca”? W głowie huczy i nie jest się w stanie “wyjść” z danego świata?
No właśnie.
Lojalnie uprzedzam, jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie to dopadnie was po tejże książce.
Ja ją jednak z całego serafinskiego serduszka polecam! Zdecydowanie można przeczytać ją razem z dzieckiem swoim, brata, siostry, czy kogoś z przyjaciół.
Mimo iż książka nie ma jakoś wiele ilustracji (choć te które są uważam za udane), to tekst i historia sądzę, że spokojnie zaciekawią maluchy, które mają już 7 lat i więcej. Zwłaszcza, że wydrukowana została większą czcionką, co młodszym odbiorcom niewątpliwie ułatwi zapoznanie się z tą pełną uroku historią.
Zdecydowanie będę chciała pokazać tą pozycję mojemu bratankowi, nawet jeśli nie w najbliższym czasie, to w przyszłości.
Pierwszy dzień szkoły to dla każdego dziecka raczej stresujące wydarzenie. Pomyślcie zatem, co musi przeżywać 9-letni chłopiec, który nagle dowiaduje się, że jego też to doświadczenie nie ominie? Do tej pory uczył się w domu, choć wcale nie był to dom zwyczajny. Oprócz niego zamieszkiwali go bowiem mama, dwaj wujkowie i cała zgraja istot niezwykłych: od aniołów, przez niemieckie widma czy potwora spod łóżka, aż po dżinna i osiem różowych królików.
Bożydar Antoni Jekiełłek całe dnie spędza na wspólnych zabawach ze swoim aniołem stróżem. Jeśli jednak wyobrażacie go sobie jako dostojną postać w śnieżnobiałej szacie - nic bardziej mylnego. Licho - bo tak właśnie się nazywa - jest małe jak dziecko, niepozorne i wiecznie zasmarkane. Zawsze chodzi ubrane w zbyt dużą, ale starannie wyprasowaną koszulkę i mięciutkie wełniane bamboszki, które samo dla siebie robi. Zupełnie nie przypomina Tsadkiela, anioła wujka Konrada - tak, on z kolei wygląda naprawdę anielsko. Jest jeszcze ciągle zapracowana mama i wujek Turu, który potrafi wystrugać z drewna chyba wszystko. W codziennych zabawach uczestniczy także potwór Gucio, a jego pobratymiec Krakers zajmuje się w domu gotowaniem. Gdy zapada decyzja o wysłaniu Bożka do szkoły, wszyscy domownicy, poruszeni tym faktem, starają się w jakiś sposób ułatwić chłopcu przystosowanie się do nadchodzących zmian. Tym bardziej, że cierpi na pewną tajemniczą przypadłość...
Nietypowy, zaniedbany dom na uboczu, zamieszkany przez szereg postaci nie z tej ziemi - ta opowieść już od pierwszych zdań zdołała wzbudzić moje zainteresowanie. Nietypowi mieszkańcy bawili i intrygowali, nie pozwalając mi się nudzić ani przez chwilę. Bożek - wyjątkowy chłopiec otoczony przyjaznymi istotami, powoli zaczyna dorastać. Rozpoczyna się nowy etap w jego życiu, choć on sam wcale nie czuje się jeszcze gotowy na tak duże zmiany. Gniewa się na wujka za to, że chce go wysłać do szkoły, by poznał innych ludzi i zobaczył też świat poza murami domu. Zaczyna złościć się na wszystkich wokół, szczególnie gdy spotyka nowych kolegów i uświadamia sobie, jak wiele go od nich różni. Zyskanie akceptacji grupy wcale nie jest takie proste. Coraz bardziej zniechęcony, zamyka się w sobie, izolując od najbliższych. Wreszcie czara goryczy zostaje przelana, a chłopiec trafia do miejsca, gdzie grozi mu ogromne niebezpieczeństwo.
Powieść Marty Kisiel, choć skierowana głównie do dzieci, porusza wiele ważnych tematów. Myślę, że wielu z nas bez większego trudu odnalazłoby siebie w postaci Bożka, któremu z trudem przychodzi pogodzenie się z dużymi zmianami i przystosowanie do nowej sytuacji. Stara się zdobyć akceptację grupy, ale na szczęście szybko sobie uświadamia, że ślepe naśladowanie innych wcale nie jest dobrym wyborem. Potrzebuje uwagi i wsparcia od swoich najbliższych, jak każdy człowiek. To daje mu siłę do pokonywania wszelkich przeciwności. Uczy się też, jak zaakceptować siebie i swoją odmienność. Jak stwierdza jeden z bohaterów, w byciu innym nie ma nic złego ani nic dobrego, tak po prostu jest. "Małe Licho i tajemnica Niebożątka" to niezwykle mądra powieść, poruszająca, ale i pełna naprawdę dobrego humoru. Czyta się ją błyskawicznie, a duża czcionka i ciekawe ilustracje jeszcze zwiększają komfort i przyjemność z lektury.
Polecam z całego serca! Każdemu, bez względu na wiek.
Cudowna i przezabawna historia zarówno dla dzieci, jak i dorosłych! Niebożątko staje się uczniem. Musi zmierzyć się z rówieśnikami, a pewnego szczególnego dnia z czymś o wiele, wiele straszniejszym...
Niebożątko, zwane coraz częściej Bożkiem, wiedzie spokojne, choć niezwykłe życie w domu na uboczu. Mieszka z mamą, dwoma wujkami, niemieckimi widmami na strychu, wielkim potworem w piwnicy, aniołem stróżem wujka Konrada. W pokoju śpi z Małym Lichem, swoim aniołem stróżem, który chodzi w dzierganych bamboszkach i kicha brokatem. Pod łóżkiem Niebożątka śpi mały potwor. Bożek uczy się w domu., To znaczy nie teraz, bo teraz ma wakacje. Nie miał więc wcześniej kontaktu ze światem spoza swojego niezwykłego domu. Ale wraz z końcem wakacji skończy się i ta sielanka. Bożek ma pójść do normalnej szkoły. NORMALNEJ! A przecież on nie jest normalnym dzieckiem…
Autorka porusza bardzo ważny temat bycia innym niż wszyscy. Nie jest łatwo odnaleźć się w zupełnie nowym otoczeniu, w innej rzeczywistości. Przedstawione tutaj problemy z dostosowaniem się, z radzeniem sobie z brakiem akceptacji, czasem odrzucenia, zostały przekazane w taki sposób, by dziecko nie miało problemu z ich odbiorem i zrozumieniem. Cudowna książka nie tylko dla dzieci.
„Małe Licho i tajemnica Niebożątka” Marta Kisiel
Bohaterowie znani z powieści „Dożowocie” (i kilku nowych) powracają w powieści „Małe Licho i tajemnica Niebożątka”.
W lesie stoi domek, w domku jak to w domku, mieszkają jego mieszkańcy. Ale jak to u Marty Kisiel, mieszkańcy domku nie są tacy zwyczajni. Mieszkają tu różni „kogosie i cosie”. „Do kogosiów zaliczali się mama i sam Bożek(…) i Licho, i wujaszek Turu (…) wujek Konrad, do którego należał cały ten dom – i który też miał swojego anioła stróża. Ale zupełnie innego niż malutkie, pyzate, dziecinne Licho (…). Anioł wujka był taki… taki..no po prostu anielski! (…)”. No i w domu mieszkali też „cosie” Istoty „nie z tej ziemi” Właściwie to dom był czymś na kształt pensjonatu dla „widm, potworów, aniołów i tak dalej”.
Główny bohater, Bożek jest wesołym małym chłopcem wychowującym się w tym bardzo niestandardowym domu. Ma swojego prywatnego anioła stróża Licho. Licho, mimo że głupiutkie i naiwne, jest najlepszym przyjacielem Bożka (bo innego Bożek nie ma). Decyzją wujka Konrada, przy smutnej rezygnacji Mamy, domowa nauka Bożka dobiega końca i rozpoczyna się nauka w szkole. A jeśli dodać do tego zetknięcie z nowym środowiskiem, nowymi wymaganiami stawianymi Bożkowi przez szkolny rygor i „ból dorastania” otrzymujemy wiele bardziej i mniej zabawnych sytuacji.
„Małe Licho i tajemnica Niebożątka” to książka skierowana dla młodszych Czytelników. I jest to bardzo mocno widoczne w ilości synonimów, które na pewno rozbudują słownictwo młodego Czytelnika. Natomiast sama historia Bożka, raczej już dla młodszych Czytelników nie jest. Dla starszych Czytelników, mających dzieci być może powieść będzie miała walor edukacyjny: czy dziecięcy foch, to tylko foch czy niewyartykułowany strach i frustracja. Czy dzieci rozumieją powagę sytuacji? Czy warto traktować dziecko poważnie?
Nawiązania do literatury romantycznej, cytaty pochodzące z poematu „Król elfów” Johanna Wolfganga Goethego, z sonetów „Dobranoc”, „Niepewność” czy ballady „Romantyczność” Adama Mickiewicza, raczej zostaną docenione przez starszych Czytelników. Obawiam się, że dla wielu młodszych Czytelników te odniesienia będą całkowicie nieczytelne.
Czytelnicy niezależnie od wieku na pewno docenią ilustracje wykonane przez Paulinę Wyrt, które świetnie oddają klimat książki.
Moim skromnym zdaniem „Małe Licho i tajemnica Niebożątka” to powieść dla dużych i małych, w sam raz na nadchodzące wakacje. Coś do pośmiania się i coś do refleksji. Przypomnienia sobie klasycznej literatury romantycznej. No i do ponownego zakochania się w bohaterach „Dożywocia” Alleluja!
Co za urocza historia. Mały Bożydar osiągnął wiek odpowiedni do pójścia do szkoły. Chłopiec, który jest w połowie widmem i znika we śnie, po raz pierwszy wyrusza do zwykłych ludzi, za to bez swojego małego Licha. Niestety chłopcu niezbyt podoba się wśród zwyklaków, kończy się to tym, że gubi się w zaświatach i nie potrafi wrócić. Na ratunek wyrusza mu Konrad Romańczuk, zaopatrzony w amulety od wiernych przyjaciół, przechodzi do zaświatów żeby sprowadzić Bożka z powrotem, a następnie pomóc mu odnaleźć się w świecie zwykłych ludzi.
Nie umiem się odnaleźć w świecie kreowanym przez autorkę. Niby swoją historię adresuje do dzieci, ale niektóre aspekty są skierowane bezpośrednio do dorosłych. Bez wątpienia zamysł jest słuszny: inny nie znaczy gorszy, zawsze warto zachować cząstkę siebie.
Najnowsza powieść Marty Kisiel, autorki kultowego Dożywocia! Toń to opowieść o tym, jak łatwo zniszczyć relacje międzyludzkie i jak trudno je odbudować...
Kiedy spłoszony praktykant znajduje w toalecie świeże zwłoki redaktora współpracującego, w wydawnictwie JaMas nie robi to na nikim większego wrażenia....