Podkomisarz Iga ,,Gleba" Ziemna, po ostatniej sprawie odesłana ze stolicy na prowincję, odlicza dni do powrotu na poprzednie stanowisko. Służba w Stalowej Woli nie powoduje u niej szybszego bicia serca, rutynowe czynności, schlebianie lokalnym politykom i uległość urzędników wobec Kościoła zgniatają policyjnego ducha i przytępiają śledcze zmysły. Wybudzona z letargu za sprawą brutalnego morderstwa włóczęgi nazywanego Posejdonem, Gleba z zapałem rozpoczyna dochodzenie. Wszystko wskazuje na lokalne przepychanki w środowisku bezdomnych. Szybko okazuje się, że zamordowany włóczęga nie jest wcale tym, za kogo się podawał, a po mieście zaczyna krążyć opowieść o Wampirze odpowiedzialnym za okrutne zbrodnie na bezdomnych.
Gdy nad Sanem dochodzi do kolejnego morderstwa, zaczynają się mnożyć teorie o grasującym w mieście seryjnym mordercy.
Ile dla władzy warte jest życie bezdomnego? Czy lokalne układy polityczne i społeczne mogą wpłynąć na dochodzenie? Jakie są motywacje osób, które ukrywają niewygodną prawdę o grasującym w mieście Wampirze?
Michał Śmielak w kolejnej części serii o Glebie - bezczelnej, choć piekielnie skutecznej policjantce, która stara się dostosować do nowego życia z dala od zgiełku dużego miasta, głośnych spraw i człowieka, o którym nie może zapomnieć.
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 2023-06-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 480
Język oryginału: polski
GLEBA to świetny kryminał, który wciągnie was w świat podkomisarz Igi Ziemnej vel Gleby, zesłanej do prowincjonalnej Stalowej Woli, przed którą znów rysuje się trudne i brutalne śledztwo.
Czekałam na dalszą historię Gleby, bo wiedziałam, że Michał Śmielak zaserwuje mi wyśmienita rozrywkę. I nie przeliczyłam się, bowiem autor utrzymał kolejny tom cyklu na na tym samym poziomie co wcześniejszą część. Powtórnie zaangażował mnie w zawiłe i mroczne śledztwo Igi, niejednokrotnie wywołując u mnie śmiech ciętym dowcipem. No kocham to poczucie humoru!
Mimo że w ten tej części miałam przeczucie odnośnie wytypowania mordercy, które się potwierdziło, to i tak bawiłam się świetnie podczas całej lektury. Ja zawsze autor umiejętnie wodził mnie za nos i podsuwał inne rozwiązania, dlatego bardzo kibicowałam Idze przy prowadzeniu śledztwa. Chociaż zakończenie nie wbiło mnie w fotel i nie sprawiło, że zbierałam szczękę z podłogi, to w dalszym ciągu będę sięgam po nowości autora w ciemno.
Tytuł recenzji: 𝗦𝗲𝗸𝗿𝗲𝘁𝘆 𝗯𝗲𝘇𝗱𝗼𝗺𝗻𝘆𝗰𝗵
Podkomisarz Iga Ziębińska po ostatniej sprawie za karę została odesłana z Warszawy na prowincję. Nawykła do działania policjantka, "pies" z powołania, która ma w głębokim poważaniu zasady, układy i to, co kto o niej myśli, kisi się w tym płaskim i nudnym mieście, odlicza dni do powrotu na poprzednie stanowisko. Może dla kogoś innego to idealne miejsce, by tutaj doczekać emerytury, ale nie dla niej. 𝑍 𝑘𝑎ż𝑑𝑦𝑚 𝑑𝑛𝑖𝑒𝑚 𝑚𝑖𝑎ł𝑎 𝑐𝑜𝑟𝑎𝑧 𝑤𝑖ę𝑘𝑠𝑧𝑒 𝑝𝑜𝑐𝑧𝑢𝑐𝑖𝑒 𝑧𝑚𝑎𝑟𝑛𝑜𝑤𝑎𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑢, aż do chwili, gdy zadzwonił telefon. Została wybudzona z letargu za sprawą brutalnego morderstwa włóczęgi, który był znany w środowisku pod ksywką Posejdon.
W miejscu nazywanym przez wszystkich „kulochwytami” zostały znalezione zwłoki bezdomnego. Słynne „kulochwyty” były pamiątką pięknych czasów, gdy Stalowa Wola była gigantem produkcyjnym w obszarze broni i sprzętu ciężkiego. Dziś to miejsce kojarzone jest 𝑛𝑖𝑒𝑓𝑜𝑟𝑚𝑎𝑙𝑛𝑦𝑚 𝑝𝑢𝑛𝑘𝑡𝑒𝑚 𝑠𝑝𝑜𝑡𝑘𝑎ń 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑐ℎ 𝑐ℎ𝑐ą𝑐𝑦𝑐ℎ 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑠𝑧𝑡𝑜𝑤𝑎ć 𝑤𝑠𝑧𝑒𝑙𝑘𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑎𝑗𝑢 𝑢ż𝑦𝑤𝑒𝑘 𝑜𝑟𝑎𝑧 𝑠𝑧𝑦𝑏𝑘𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑠𝑒𝑘𝑠𝑢, pełne śmieci i odpadków. To miejsce morderca wybrał sobie na powieszenie zwłok Posejdona.
Od samego początku uwagę przyciąga doskonale znany styl pisania Michała Śmielaka. Sarkastyczny, błyskotliwy i inteligentny, niepozbawiony czarnego humoru. I przy tym, jak zwykle autor nie oszczędza nikogo. Obrywa się wszystkim bez wyjątku, ale najbardziej chyba politykom. 𝑃𝑜𝑙𝑖𝑡𝑦𝑘𝑎 𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑎𝑔𝑛𝑜, 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑔ó𝑤𝑛𝑜. 𝑇𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑐𝑖ą𝑔𝑙𝑒 𝑧𝑎 𝑘𝑖𝑚ś 𝑏𝑖𝑒𝑔𝑎ć 𝑖 𝑤ł𝑎𝑧𝑖ć 𝑚𝑢 𝑤 𝑑𝑢𝑝ę, 𝑛𝑖𝑒𝑢𝑠𝑡𝑎𝑛𝑛𝑖𝑒. […] 𝑊 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑦𝑚 𝑑𝑜𝑚𝑢 𝑏𝑦𝑤𝑎𝑗ą 𝑛𝑎𝑗𝑟óż𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑖 𝑝𝑜𝑙𝑖𝑡𝑦𝑐𝑦, 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑐𝑦 𝑚𝑎𝑗ą 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑠𝑎𝑚𝑒 𝑚𝑖𝑛𝑦, 𝑝𝑠𝑎 𝑐𝑧𝑒𝑘𝑎𝑗ą𝑐𝑒𝑔𝑜, 𝑎ż 𝑘𝑡𝑜ś 𝑚𝑢 𝑟𝑧𝑢𝑐𝑖 𝑝𝑎𝑡𝑦𝑘. 𝐴 𝑔𝑑𝑦 𝑟𝑧𝑢𝑐𝑖, 𝑡𝑜 𝑧𝑎𝑔𝑟𝑦𝑧ą 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑐ℎ, 𝑘𝑡ó𝑟𝑧𝑦 𝑏ę𝑑ą 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑒𝑙𝑖 𝑝𝑜 𝑛𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑝𝑜𝑏𝑖𝑒𝑐 - stwierdza ze smutkiem służbowy partner Gleby, młody policjant syn europosłanki. Dostaje się też pisarzom, którzy tworzą masowo literaturę obozową, a także duchownym, którym autor nie szczędzi uszczypliwości.
Sekcja zwłok dostarczyła zadziwiających informacji na temat zamordowanego. Posejdon nie mógł być człowiekiem bezdomnym, gdyż stan jego organizmu wskazuje na coś wprost przeciwnego. Gleba uważa, że morderstwo tego człowieka nie mogło być przypadkowe, musiał się komuś narazić. Gdy pojawia się kolejny trup, tym razem lokalnego dziennikarza, który słynął z robienia tak zwanego dymu z niczego, policja zaczyna obstawiać, że stoi za tym seryjny morderca, zwłaszcza że okoliczności śmierci obu mężczyzn są bardzo podobne. Iga jednak ma zupełnie inne zdanie na ten temat i dzieli się swoimi wątpliwościami z kolegami, ale nikt nie traktuje jej słów poważnie. Dotąd senne miasto nie dostarczało im tego typu atrakcji, a ta sprawa stała się medialna i głośna. 𝑇𝑟𝑎𝑓𝑖ł𝑦 𝑖𝑚 𝑠𝑖ę 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑡𝑟𝑢𝑝𝑦 𝑛𝑖𝑒𝑏ę𝑑ą𝑐𝑒 𝑜𝑓𝑖𝑎𝑟𝑎𝑚𝑖 𝑝𝑖𝑗𝑎𝑐𝑘𝑖𝑐ℎ 𝑝𝑜𝑟𝑎𝑐ℎ𝑢𝑛𝑘ó𝑤 𝑖 𝑗𝑢ż 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑒𝑙𝑖 𝑘𝑟ę𝑐𝑖ć 𝑠𝑒𝑟𝑖𝑎𝑙 𝑜 𝑧𝑏𝑟𝑜𝑑𝑛𝑖 𝑠𝑡𝑢𝑙𝑒𝑐𝑖𝑎. 𝐺𝑙𝑒𝑏𝑎 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑝𝑒𝑤𝑛𝑎, ż𝑒 𝑘𝑙𝑢𝑐𝑧 𝑑𝑜 𝑡𝑦𝑐ℎ 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤 𝑡𝑘𝑤𝑖 𝑤 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑠𝑧ł𝑜ś𝑐𝑖 𝑜𝑓𝑖𝑎𝑟. Tajemniczy bezdomny i lokalny pieniacz. Zdaniem Gleby musi być coś w przeszłości tych dwóch i że morderca nie wziął ich na celownik przypadkowo. Zupełnie nie pasuje jej to na działanie mordercy seryjnego, raczej wszystko wskazuje na to, że ktoś wyrównuje rachunki, ale władzom zupełnie nie pasuje ten motyw zbrodni.
Moje uznanie wzbudził sposób, w jaki autor przedstawił problem bezdomności, tego, jak ludzie się nawzajem do siebie odnoszą. Przedstawił panujący podział na my i oni, że tak zwani porządni obywatele patrzą z ukosa na ludzi z marginesu, a nie mają pojęcia o tym, że nie wszyscy pędzą takie życie z własnego wyboru. Często niektórzy stają się bezdomnymi z winy kogoś innego. Czasem stoją za tym nawet najbliższe osoby, które dla korzyści majątkowych pozbawiają rodziców, współmałżonków domu lub mieszkania. Wśród bezdomnych sporo jest ludzi wykształconych, a gdy nie mają już innego wyboru, bezdomność staje się ich sposobem na życie. Ż𝑦𝑗ą 𝑧 𝑏𝑜𝑘𝑢, 𝑜𝑏𝑜𝑘 𝑟𝑒𝑠𝑧𝑡𝑦 ś𝑤i𝑎𝑡𝑎, 𝑔𝑑𝑦𝑏𝑦 ��𝑒𝑤𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑑𝑛𝑖𝑎 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑐𝑦 𝑧𝑛𝑖𝑘𝑛ę𝑙𝑖, 𝑛𝑖𝑘𝑡 𝑏𝑦 𝑝𝑜 𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑛𝑖𝑒 𝑝ł𝑎𝑘𝑎ł, 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑢 𝑜𝑑𝑒𝑡𝑐ℎ𝑛ęł𝑜𝑏𝑦 𝑧 𝑢𝑙𝑔ą […].
Bardzo spodobało mi się przedstawienie podejścia Gleby do przesłuchiwanych osób. Dla niej nie miało to znaczenia, czy siedział przed nią ksiądz, tak zwany szanowany obywatel, czy osoba, która miała na sobie śmierdzące łachy. 𝐺𝑑𝑦 𝑤𝑘ł𝑎𝑑𝑎 𝑠𝑖ę 𝑚𝑢𝑛𝑑𝑢𝑟, 𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎 𝑧𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎, 𝑘𝑖𝑚 𝑗e𝑠𝑡 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑 𝑡𝑜𝑏ą 𝑠𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖 - próbuje tłumaczyć Gleba młodszemu koledze, który wciąż ma z tym problem. Gleba i Brukselka to duet doskonały. Policjantka o niewyparzonym języku, mająca wszystko w głębokim poważaniu, wyznająca zasadę: 𝑠𝑝𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑤𝑎𝑗 𝑠𝑖ę 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒𝑔𝑜 𝑖 𝑏ą𝑑ź 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑔𝑜𝑡𝑜𝑤𝑎𝑛𝑎 𝑛𝑎 𝑛𝑎𝑗𝑔𝑜𝑟𝑠𝑧𝑒 i młody ambitny policjant, którego mamusia europosłanka niekoniecznie widzi w takiej pracy. Gleba zdaniem kolegów przyciąga kłopoty, 𝑤 𝑠𝑝𝑜𝑘𝑜𝑗𝑛𝑦𝑚 𝑚𝑖𝑒ś𝑐𝑖𝑒, 𝑝𝑒ł𝑛𝑦𝑚 𝑏𝑜𝑔𝑜𝑏𝑜𝑗𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑜𝑏𝑦𝑤𝑎𝑡𝑒𝑙𝑖 𝑝𝑜𝑗𝑎𝑤𝑖ł𝑦 𝑠𝑖ę 𝑠𝑎𝑚𝑜𝑏ó𝑗𝑠𝑡𝑤𝑎 𝑖 𝑠𝑒𝑟𝑦𝑗𝑛𝑖 𝑚𝑜𝑟𝑑𝑒𝑟𝑐𝑦, więc lepiej by było odesłać ją do stolicy.
Z chwilą, gdy jeden z bezdomnych odkręca tablicę rejestracyjną od tajemniczego czarnego samochodu wciąż pojawiającego się w okolicy siedziby bezdomnych, Gleba wszystko już wie…albo jej się tak tylko wydaje. Iga Ziemińska to postać z krwi i kości, dobra policjantka, ale też kobieta ze słabościami i problemami, która dała się wywieść w pole, jak każdy, bo najlepszy pies policyjny też może zostać zmylony, zwłaszcza gdy w grę wchodzą uczucia, sentymenty i sympatie. Każdego mordercę natomiast zgubi w końcu pewność siebie i popełni błąd, a zwłaszcza wtedy, gdy nie doszacuje możliwości Gleby.
Michał Śmielak z mistrzowską precyzją obnaża wszystkie bolączki naszego społeczeństwa, obłudę, służalczość, propagandę, układy i układziki. 𝑊𝑠𝑧𝑦𝑠𝑐𝑦 𝑔𝑎𝑟𝑑𝑧𝑖𝑐𝑖𝑒 𝑙𝑢𝑑ź𝑚𝑖, 𝑘𝑡ó𝑟𝑧𝑦 𝑚𝑎𝑗ą 𝑘𝑜𝑛𝑡𝑎𝑘𝑡𝑦, 𝑧𝑛𝑎𝑗𝑜𝑚𝑜ś𝑐𝑖 𝑖 𝑧 𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑘𝑜𝑟𝑧𝑦𝑠𝑡𝑎𝑗ą, 𝑏𝑜 𝑠𝑎𝑚𝑖 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑐ℎ 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎𝑐𝑖𝑒. Gleba to świetny kryminał z doskonale skonstruowaną intrygą kryminalna, której zakończenie zaskoczy nawet najwytrawniejszego znawcę tego gatunku. Tożsamość mordercy nie jest znana do samego końca, ale gdy autor odkrywa karty, to zgodnie z zasadą głoszoną przez Glebę: 𝑠𝑝𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑤𝑎𝑗 𝑠𝑖ę 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒𝑔𝑜 𝑖 𝑏ą𝑑ź 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑔𝑜𝑡𝑜𝑤𝑎𝑛𝑎 𝑛𝑎 𝑛𝑎𝑗𝑔𝑜𝑟𝑠𝑧𝑒, dosłownie opada szczęka.
Gleba to niesamowity kryminał, który się czyta jednym tchem, bo jego akcja toczy się lotem błyskawicy. Zdziwiłam się, gdy w pewnym momencie nastąpił koniec, ale coś czuję, że z Glebą spotkam się jeszcze nie jeden raz. W środku znajdziecie też piękną kryptoreklamę książki kolegi autora, ale jej i tak nie przeczytam, bo zdecydowanie wolę książki Michała Śmielaka.
To już kolejna część przygód Podkomisarz Igi Ziemnej zwana Glebą, którą uwielbiam nie tylko za przebieg akcji, ale za ten czarny humor i docinki słowne, których jest pełno (tak jak przy poprzedniej części) Pierwszy i drugi tom, to inne historie, więc można czytać różnie, lecz ja jestem zwolennikiem „od początku”, ale to już od was zależy. Przez sytuacje, jaka wynikła w pierwszej części naszą podkomisarz odesłano na prowincje, czyli do Stalowej Woli, lecz, jeżeli myślicie, że przyjdzie się jej nudzić to źle myślicie. Iga nie jest jakąś pustą lalką, którą można ustawić z kąta w kąt, lecz osobą, która udowadnia, że siła jest kobietą, która nie spocznie dopóki nie złapie przestępców, a sprawiedliwość stanie się zadość.
Opisów książki jest pełno, więc polecam wpaść np. na stronę wydawnictwa i dowiedzieć się z czym przyjdzie się zmagać. Czy śmierć kogoś na stanowisku może być ważniejsza od śmierci osoby np. bezdomnej? Czy status społeczny, materialny ma znaczenie w dochodzeniu? Jaką wartość ma życie bezdomnego i na co mogą wpłynąć lokalne układy w sprawie dochodzenia?
W pewnych momentach miałam wrażenie, że w książce pojawi się ekipa z popularnego serialu „Ranczo”, a to za sprawą tego, że akcja dzieje się w małym miasteczku, gdzie każdy się zna i jak to bywa w takich miejscach wiesz o wszystkich wszystko i nie jest niczym nadzwyczajnym, że może dojść do pewnych układów między niektórymi instytucjami lub osobami. Autor ma genialne poczucie humoru, i to powoduje, że czytasz z uśmiechem na twarzy.
Momentami spokojnie, ale na koniec petarda, a ty czytelniku zostajesz z tym niedostatkiem, bo książkę czyta się naprawdę szybko, a gdzie jeszcze do premiery 3 tomu!? Mam nadzieję, że będzie, bo uwielbiam Glebę i jej determinacje, żeby rozwikłać zagadkę i sprawić, żeby zabójca ujrzał światło sprawiedliwości.
Miłość od pierwszej powieści? Tak, Michał Śmielak swoją błyskotliwością, bezpardonowym podejściem do tematów traktowanych przez wielu za tabu i przede wszystkim sarkastycznym, czasem czarnym humorem wybijającym się z każdego dialogu zdobył od razu moje czytelnicze serce. Ostatnio równie mocno jak na „Glebie” uśmiałam się na „Szlamie” Andrzeja Mathiasza, a to przecież nie komedie, tylko kryminały!
Na szczęście sięgnięcie po drugą część z podkomisarz Igą „Glebą” Ziemną w niczym mi nie przeszkadzało. Znakomicie odnalazłam się zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym bohaterki. A w jednym i drugim mimo zesłania ze stolicy do sennej Stalowej Woli dzieje się sporo. Morderstwo bezdomnego, które dla niektórych może wydawać się mniej istotne niż zbezczeszczenie wizerunku papieża, przeradza się stopniowo w skomplikowaną i niepokojącą zbrodnię, a kolejne zwłoki sugerują wręcz pojawienie się seryjnego mordercy. Iga, drążąc w sprawie z właściwą sobie zaciętością nieraz nadepnie komuś na odcisk naruszając mir lokalnej wierchuszki.
Specyfika małej miejscowości, w której wszyscy się znają, układy i układziki, „wbudowany” szacunek do „pana, wójta i plebana” Igę, przekorną do szpiku kości zdają się tylko pobudzać do działania. Jednak mimo wielu tropów, nawet sięgnięcia do legendy o wampirze mordującym przed laty bezdomnych nie jesteśmy nawet o krok bliżej rozwiązania zagadki.
Nie powiem, żeby powieść wyróżniała się szczególnie na tle innych kryminałów pod względem fabuły, choć zakończenie zbiło mnie z tropu, ale z pewnością bije je na głowę stylem, w którym tak łatwo się zakochać i genialnie wykreowanymi bohaterami. Bo choć życie to najczęściej nie niebiańska plaża, a bagno i pięć metrów mułu, to warto patrzeć na nie z ironią, sarkazmem i brać tego byka za rogi, tak jak to czyni Iga.
Kilkoro z Was zachęcało mnie do poznania prozy Autora i cieszę się, że dałam się namówić, bo to rozrywka na najwyższym poziomie. I teraz czas bym i ja zaczęła Was gorąco nakłaniać – czytajcie, będziecie zachwyceni!
yerbopoczytalni polecają:
https://www.facebook.com/YerboPOCZYTALNI
„ Nie każdy facet z widłami to Posejdon”
_______________________________________________
Według wielu portali „Gleba” to drugi tom cyklu „Podkomisarz Iga Ziemna”. Książkę śmiało można czytać bez znajomości „Postrachu”, który teoretycznie jest pierwszym tomem cyklu.
Iga Ziemna zwana „Glebą” po niefortunnych wydarzeniach w stolicy i przeciwnościach losu, musi zmierzyć się z konsekwencjami. Zostaje przeniesiona do Stalowej Woli, miasta które zdecydowanie różni się od Warszawy. Specyficzny sposób bycia, cięty język oraz niecodzienna filozofia życia nie wróży szybkiego powrotu na stare śmieci.
Jednak szara codzienność i rutyna, która może uśpić, zostaje przerwana. Impulsem staje się brutalne, nietypowe morderstwo bezdomnego o ksywie „Posejdon”. Początkowo przez pryzmat statusu ofiary, jego bezdomności sprawa toczy się swoim tempem. Sytuacja zaczyna robić się rozwojowa kiedy wychodzą na jaw pierwsze fakty na temat Posejdona, który okazuje się, że nie jest osobą za którą się podawał. Dodatkowy fakt krążącej miejskiej legendy o wampirze, który mordował a jego ofiary przepadały bez wieści podsycają całą sprawę.
Iga w całej sytuacji znajduje światło w tunelu, dzięki swojemu młodemu koledze o ksywie „Brukselka”, którą zyskał dzięki swojej matce- a dokładniej stanowisku jakie piastuje- zawiera cichą umowę. Sukcesy rozwiązanej sprawy i wszelkie pochwały pójdą na konto kolegi, co daje nadzieję na powrót do ukochanej stolicy. Relacje duetu są poprawne i zmierzają w dobrą stronę, łatka „plecaka” powoli odchodzi w zapomnienie.
Z biegiem czasu dochodzi do kolejnego morderstwa, tym razem pojawia się świadek, który jednak niczego nie wnosi do sprawy. Pojawiają się spekulacje na temat seryjnego mordercy, obie ofiary zostają zamordowane w podobny sposób. Naciski lokalnych władz wymuszają presję, chcąc szybkich efektów i ujęcia sprawcy. Czy tym razem Gleba odniesie sukces czy przyjdzie jej ponownie przełknąć pigułkę goryczki ?
Micha Śmielak przedstawia swoją historię, którą śmiało można nazwać poprawnym kryminałem/thrillerem. W swojej opowieści przedstawia to co cechuje go najbardziej : poczucie humoru, cynizm bohaterów, kontrowersyjne tezy stawiane przez postacie czy nawiązywanie do aktualnych wydarzeń. Gra słowna sugeruje schemat wydarzeń, który okazuje się jedynie grą, a sama zabawa to dłuższy proces, przy którym przyjdzie się czytelnikowi dobrze bawić. Autor również wplata motywy, które można nazwać lokowaniem produktu. Umiejętne wspomnienie o „Postrachu” -ciekawy pomysł, jednak wplatanie kolejnej pozycji zaprzyjaźnionego autora, może być różnie odebrane przez czytelnika, w szczególności ,że wspomniana książka podzieliła w moim odczuciu czytelników. To jedynie takie małe niuanse nie mające żadnego znaczenia w fabule. Każdy i tak ten fakt zinterpretuje po swojemu
Książkę oceniam jako dobrą. Zawiera wszystko to do czego przyzwyczaił autor. Powiadają , że apetyt rośnie w miarę jedzenia. W moim odczuciu to przekłada się na „Glebę”, książka jest dobra, trzyma poziom poprzednich, po kilku zdaniach czytelnik śledzący dorobek Michała Śmielaka wie kto ową książkę napisał. Jednak brakuje w niej czegoś nowego, jakiegoś elementu, który spowodowałby efekt „WoW’. Fajne dialogi, poczucie humoru, barwne postacie, zapadające w pamięć, zbrodnia itp. jest najbardziej na plus. Czy jednak dla czytelnika, który porusza się w tym gatunku po rynku wydawniczym to wystarczy? To zdecydowanie również kwestia indywidualna.
Tutaj pozwolę sobie na odrobinę przemyśleń czy przypadkiem nie jest tak, że darząc autora sympatią mimowolnie chwalimy, przytakujemy, polecamy, dajemy wysokie noty na portalach bez względu na treść książki- nie przyczyniamy się tym do zatrzymania jego progresu.
Reasumując:
_________________
Książkę oceniam jako ciekawą godną polecenia, pomimo lekkiego niedosytu to nadal ten sam Michał Śmielak.
„Bo to przecież pragnienia pchały do grzechu, a właściwie troski związane z niemożnością ich zaspokojenia”.
No to tym razem lądujemy w Stalowej Woli, nie bez przyczyny autorsko ochrzczonej „Sosnowcem Podkarpacia”. Stąd już zaledwie pół godziny drogi i można zwiedzić miasto Ojca Mateusza, Sandomierz. Ale tu, w Stalowej Woli, zamiast serialu kryminalnego z detektywem w sutannie czeka nas niebagatelna przyjemność spotkania podkomisarz Igi „Gleby” Ziemnej na gościnnych występach. Warszawska policjantka po spektakularnej wtopie w stolicy została zesłana karnie na prowincję. I choć jej dni są tu jednak policzone, kobieta stara się jakoś wpasować.. a przynajmniej próbuje się odnaleźć w specyficznej rzeczywistości pełnej schematów, szablonów, manier.. feudalnych zależności, nadskakiwania lokalnym politykom i potulności urzędników wobec Kościoła. No i jakoś słabo jej to idzie. Tu nie Warszawka, tu się nie je mięsa w piątek. Twarda, wypełniana ironią i cynizmem dziewczyna da sobie jednak radę w każdych okolicznościach.
Niespodziewanie spokój lokalnej społeczności burzy brutalne morderstwo bezdomnego mężczyzny. Gleba rozpoczyna dochodzenie, które nieoczekiwanie nabiera tępa i pędzi w nieoczywiste kierunki. Sprawa okazuje się bardziej skomplikowana niż komukolwiek mogłoby się wydawać. A morderstwa zaczynają się mnożyć..
Niektórzy będą musieli ostudzić emocje, by nie zaburzyć logicznego myślenia. Inni – bardzo się postarać, by nie dać się wpędzić w maliny.. Ktoś będzie musiał „wycenić” wartość życia bezdomnego. Ktoś – zderzyć się ze ścianą lokalnych układów politycznych i społecznych..
Czy w Stalowej Woli grasuje seryjny morderca?
„Gleba” to drugi po świetnym „Postrachu” tom serii „Podkomisarz Iga Ziemna”. Autor po raz kolejny nie zawodzi swoich czytelników. Daje do ręki książkę, której nie sposób odłożyć. Zaciekawia zagadką kryminalną. Zręcznie wplata w fikcję literacką realizm. Częstuje autorskim wytrawnym i schłodzonym poczuciem humoru. I wszystko to bezczelnie doprawia ironią, sarkazmem i dystansem do świata i ludzi, którego nie jedna osoba z pewnością mu zazdrości.
Polecam.
Kolejna dobry kryminał, który trafił w moje ręce Zagadka kryminalna, którą tu poznałam była bardzo skrupulatnie przemyślana i skonstruowana z dbałością o najmniejszy szczegół. Iga Ziemna to zdecydowanie jedna z moich ulubionych postaci. Autorowi udało się stworzyć bohaterkę, niestandardową, przyciągająca uwagę, którą każdy polubi, bo pomimo swojej 'twardej skorupy ' jest wrażliwą kobietą, wykazująca ludzkie cechy, wraz z ludzkimi przywarami. Nasza Gleba zasługuje tu na szczególną uwagę czytelnika. Co tu jeszcze znajdziemy? Świetną fabułę. Akcja jest bardzo skondensowana w czasie, a ilość poszlak w śledztwie i pytań w nich stawianych skłania czytelnika do myślenia i samodzielnego typowania sprawcy. I kiedy wydawałoby się, że już tożsamość zabójcy jest znana, autor robi na pstryczek i wodzi za nos. Mi nie udało się wytypować zabójcy i bardzo mi się ten element zaskoczenia podobał. Zakończenie szokuje i wbija w fotel. Lubię takie nieprzewidywalne i zaskakujące zwroty akcji w śledztwie. Książkę czyta się z zawrotnym tempie, a to przez umiejętne potęgowanie napięcia przez autora. Kochani jeśli lubicie kryminały, to zapiszcie sobie ten tytuł. To naprawdę świetny kryminał, który was zaskoczy i dostarczy wielu wrażeń
Stalowa Wola, kwiecień, 2023 rok. Ginie bezdomny, a właściwie zostaje brutalnie zamordowany. Okazuje się, że to niewielkie miasto z przemysłowym DNA posiada niesamowity potencjał, obfitujący w tajemnicze plenery - idealne jako tło do popełnienia zbrodni... Jednym z takich są ,,kulochwyty", czyli dawna strzelnica, ocalała z czasów, kiedy ,,stalówka" była gigantem w produkowaniu broni i sprzętu wojskowego, to tutaj odnalezione zostaje ciało Posejdona.
Śledztwo prowadzi młoda policjantka z Warszawy, zesłana na prowincję za samowolkę i problemy z akceptacją procedur. Iga zwana ,,Glebą" jest prawdziwą twardzielką, profesjonalistką pozornie pozbawioną uczuć. Jej bezkompromisowość, szorstkość, pełne ironii, ale i humoru podejście do życia imponuje młodszemu koledze - Karolowi Damięckiemu. Chłopak bardzo chce wykazać się w pracy policjanta, wyrwać spod skrzydeł nadopiekuńczej i wpływowej matki, udowodnić, że nadaje się do tego zawodu. Tymczasem w okolicy krąży legenda o znikających bezdomnych i Wampirze, który ich eliminuje. Tropy oczywiście się mnożą, podobnie jak trupy... Czy to już seryjny???
Muszę przyznać, że Stalowa Wola widziana oczami autora pokazała inne, bardzo specyficzne oblicze - konserwatywne, pełne nabożnego, bezkrytycznego szacunku do kościoła, księży, gloryfikujące mural przedstawiający papieża, stanowiący dumę nawet dla lokalnych władz. Z sentymentem jednak czytałam o drożdżówkach od Rostka, urokliwym kościółku Św. Floriana, Ogródku Jordanowskim czy pomniku patrioty.
Podsumowując - ciekawe doświadczenie z kryminałem, który wciąga i zaskakuje...
Gleba jest bardzo wyrazistą osobowością. Za poprzednią sprawę została zesłana do Stalowej Woli, gdzie ma konflikt z miejsowymi politykami. Przydzielają jej również do śledztwa syna znanej Pani polityk. Wspólnie prowadzą śledztwo. Zabawne dialogi i dobra akcja, świetny kryminał.
?Macie ochotę na doskonały kryminał ? Oto on.
Kolejna doskonała powieść Michała Śmielaka. Byłam zachwycona "Postrachem" i ogromnie się cieszę,że znów mogę śledzić losy Igi Ziemnej vel " Gleba".
?Podkomisarz "Gleba" w ramach " kary" zostaje wysłana do Stalowej Woli. Pełna werwy i zapału, energiczna Iga napotyka tam...nudę. Nuda,nuda i jeszcze raz nuda. Ten marazm przerywa odkrycie zwłok bezdomnego. Jak się okazuje, nie jest to typowy zgon a morderstwo. I nagle pojawia się kolejny trup a to nie koniec. Czy mamy seryjnego mordercę? A może "Wampira",który według niektórych pobiję na bezdomnych? Podkomisarz Iga ma niełatwe zadanie, gdyż władza patrzy jej na ręce i próbuje okiełznać temperamentną policjantkę.
?Zakończenie wbije Was w fotel !!! Gwarantuję!!!
Książka na bardzo wysokim poziomie i do samego końca autor nie zwalnia tempa. Kim jest morderca? Do ostatnich stron autor trzyma napięcie i gwarantuje, że będziecie zaskoczeni.
?Jestem pod wrażeniem kunsztu autora. Tak skonstruować powieść i tak prowadzić akcję aby czytelnik nawet przez chwilę nie domyślił się finału.
?Powieść torpeda!!
Akcja, klimat, genialne dialogi, doskonałe przedstawienie Stalowej Woli i okolic. Wierzę,że tak jak ja, nie będziecie w stanie odłożyć książki na bok. Trzeba ją pochłonąć na jednym oddechu.
?Ja już czekam na kolejne przygody podkomisarz "Gleby" a na pewno będę czytała poprzednie jego powieści.
Bardzo polecam! Nie będziecie żałować a nazwisko autora jest gwarancją dobrej lektury!
,,Gleba" to siódmy kryminał w karierze Michała Śmielaka i moje trzecie spotkanie z jego twórczością - przyznam, że bezsprzecznie najmocniej udane! Poprzednie dwa były dobre, podobały mi się, ale te okazało się rewelacyjne! Jest to kryminał, że się tak kolokwialne wyrażę, pełną gębą - jest solidna, zaskakująca w odpowiednich momentach, trzymająca w napięciu intryga kryminalna, akcja toczy się sprawnie, nie ma czasu na nudę, jest kilka naprawdę dynamicznych momentów. A jednak to nie to wyróżnia ten tytuł najmocniej spośród innych - tym jest humor w książce zawarty! Bez obaw, to naprawdę poważny kryminał, nie komedia kryminalna, ale dialogi napisane są tak, że kilka razy naprawdę parskałam na głos śmiechem. Oczywiście w większości to zasługa głównej bohaterki, zwanej Glebą, która patrzy na świat ironicznym okiem, mimo tego, że to otwarta, mądra i spostrzegawcza babka. W ogóle jej kreacja jest zachwycająca, bardzo pełna, wielowymiarowa. Z jednej strony solidna podkomisarka, z drugiej kobieta uwikłana w kilka niespecjalnie satysfakcjonujących relacji... Do tego jeszcze dochodzą tematy, które śledztwo porusza, przede wszystkim stosunek społeczeństwa do bezdomnych i księży oraz świetnie oddane miasto, w którym toczy się akcja - Stalowa Wola. Naprawdę dobrze się przy tej książce bawiłam, przesłuchałam ją bardzo szybko, a kiedy słuchać nie mogłam, to cały czas siedziała mi w głowie. To książka, o której długo nie da się zapomnieć! Gorąco polecam!
Dziś przechodzę do Was z prawdziwą perłą. To książka doskonała i od razu ustalmy... jestem oczarowana tym tytułem i piórem Autora. ,,Gleba" autorstwa Michała Śmielaka to wielowymiarowa, pełna humoru, intrygująca zagadka kryminalna osadzona w szerokim społeczno-kulturowym kontekście.
Jednak zacznijmy od początku...
,,Na Stalową Wolę spada cała masa wody, jakby ktoś rozpruł niebo nad miastem. Próżny trud, grzechów popełnionych w ostatnich dniach nie zmyje nawet największy deszcz".
Gleba, czyli podkomisarz Iga Ziemna to twarda kobieta w różowej kurtce. Z powodu nadmiernej samodzielności w działaniu zostaje przeniesiona z Warszawy do Stalowej Woli. Ma jasny cel... odbyć karę i powrócić na wcześniejsze stanowisko w stolicy. Cięty język, bezkompromisowość, jasno określone priorytety i tępienie stereotypowego, zaściankowego myślenia nie zaskarbiają jej przychylności... ,,kobieta wchodzi do nowego miejsca pracy napakowanego samcami i nie strzela do każdego z nich okiem, nie kokietuje i po prostu skupia się na robocie, a nie flircikach i ploteczkach, nie szczebiocze jak jakiś zasrany kanarek, to jest chora?"
Gleba jest psem... ma instynkt, umie samodzielnie myśleć, i mimo skomplikowanych relacji międzyludzkich, w każdym widzi Człowieka... bez względu na status społeczny. Monotonię służby przerywa brutalne morderstwo bezdomnego. Gleba stara się rozwiązać szybko sprawę... jednak w toku śledztwa przybywa pytań, wątpliwości i ofiar. Kim był bezdomny? Jakie tajemnice skrywa jego przeszłość? Czy morderstwo ma coś wspólnego ze zbrodniami Wampira mordującego bezdomnych w przeszłości?
Gorąco polecam lekturę! To książka nieodkładalna! Genialna językowo! ,,Gleba" to kryminał zaskakujący, trzymający w napięciu, piętnujący nasze polskie przywary. Chylę czoła. Dawno nie czytałam kryminału, w którym główna postać została skonstruowana w tak niesamowity sposób. Iga Ziemna to kwintesencja przekory wobec szablonowemu myśleniu... nie jest idealna, popełnia błędy, dostrzega własne. Jednak Gleba w skórzanej różowej kurtce to kwintesencja buntu wobec uprzedzeń. ,,Ja kocham wszystkich i wszystkim po równo dosrywam. Mam cały zasób docinków i dowcipów o różnych narodach, profesjach, orientacjach seksualnych. Nikogo nie dyskryminują, każdy zasługuje na to, aby się z niego pośmiać."
A Was zostawiam z cytatem:
,,Deszcz zmywa jedynie kurz z ulic, syf zostawiony przez ludzi ciążących tej planecie niczym pchły bezdomnemu psu, ale nie poradzi sobie z brudem złych uczynków. Krzywdy uczynione mową nie boją się deszczu, są nań niewrażliwe, te zrobione uczynkiem także, mieszkają bezpiecznie w ludzkim poczuciu krzywdy, zdecydowanie rzadziej w sumieniach, a i po zaniedbaniu spadająca z niebios woda nie posprząta. (...) Grzechów tak się nie zmywa.
Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem."
Gdy w bieszczadzkich, zapomnianych przez Boga Bielmach objawia się Jezus Chrystus, pod „Świętą Lipę” zaczynają przybywać pielgrzymi skupiający...
Zimą 1978 roku świat był bliski końca. Śnieg przykrył ziemię grubą warstwą, a niektórzy twierdzili, że nawet piekło zamarzło. Tymczasem ono właśnie wtedy...
Przeczytane:2023-10-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2023,
Na długie chłodne jesienne i deszczowe wieczory nie ma chyba nic lepszego niż pełna dynamiki książka. W zasadzie czytam prawie wszystko, ale moje ukochane gatunki to thriller, kryminał i sensacja. Żeby więc rozruszać szare komórki, poczuć skoki adrenaliny i tym samym odegnać senność sięgnęłam po książkę, w której główne skrzypce gra bezczelna, skuteczna i zdeterminowana Iga Ziemna. Stwierdziłam, że żywiołowość i cięty język Gleby rozwieją jesienną nostalgię i dodadzą energii.
Podkomisarz Iga Ziemna zwana przez wszystkich Glebą zawaliła poważną sprawę. Przez to, że mimo bezczelności jest bardzo skuteczna, nie wyleciała na zbity pysk z warszawskiej policji, a została przeniesiona na dwa lata do Stalowej Woli w ramach kary i pokuty. Owa pokuta była dla niej olbrzymia, bo Iga uwielbiała akcję, działanie, intensywność zdarzeń, a tymczasem w mieście zesłania działo się tyle, że mogłoby się to spodobać tylko komuś, kto ma kilka miesięcy do emerytury. Do czasu. Jeden trup zmienia wszystko i Gleba czuje, że odżywa po miesiącach stagnacji. Zwłoki bezdomnego sprawiły, że szybciej zabiło jej serce, szczególnie że nie był jednak tym, za kogo wszyscy go uważali. Zamiast zaniedbanego menela odkryła z policyjnym młodym nieopierzonym partnerem, że był emerytowanym lekarzem, który tylko chwilami przebywał z bezdomnymi… w jakim celu? Po pierwszym trupie szybko pojawił się następny, Gleba obudzona z letargu stara się dojść do prawdy. Sprawy jednak nieprzyjemnie się komplikują i to nie tylko z powodu lokalnych układów i uległości wobec osób kościelnych. Światło dzienne ujrzał dawno pogrzebany mit o Wampirze, który poluje i karmi się krwią bezdomnych…
No! Przyznam bez bicia, że gdyby było więcej takich książek na rynku, nie wahałabym zwolnić się z pracy, by całymi dniami i nocami móc zagłębiać się w lekturach. W Glebie podobało mi się dosłownie wszystko. Od kreacji bohaterów, poprzez klimat i nastrój kończąc na zapętlonej intrydze kryminalnej. Prym wiodła bezkompromisowa, wyszczekana, ironiczna, złośliwa i charakterna Iga. Lubię silne kobiece bohaterki, które nie dają sobie w kaszę dmuchać. Z wielkiego miasta trafiła nagle do prowincjonalnej Stalowej Woli, w której życie toczyło się dość leniwie, a wszyscy zależeli lub należeli do lokalnych układów i układzików. Najważniejsza była poprawność polityczna i obecność na niedzielnej mszy. Wszyscy też na wszystkich zwracali uwagę i niepytani dawali rady, pochwalali lub tępili zachowania i przyzwyczajenia. Gleba zmęczona sytuacją, do której nie była przyzwyczajona stęskniona za warszawskim życiem i jego tempem popadła w pewnego rodzaju marazm, straciła czujność i instynkt, a od pewnego momentu gra zaczęła się toczyć o bardzo wysoką stawkę...
Kryminał tętnił życiem, nie tylko poprzez wartkie tempo wydarzeń, zaskakujące zwroty akcji, świetnie skrojonych bohaterów, ale też przez cięty język, sarkazm i ironię występującą w dialogach. Poczucie humoru Autora bardzo mi odpowiada, tak samo, jak jego trafne spostrzeżenia dotyczące teraźniejszości, ludzkich postaw, stereotypów. Celnie i z dystansem. Zakończenie był zaskakujące, osoba sprawcy w końcu wyłoniła się z mgły domysłów, ale całości intrygi nie byłam w stanie prawidłowo odgadnąć. Na szczęście do pewnego momentu Gleba też nie…
Michał Śmielak jak zwykle nie bał się podjąć trudnego i dość kontrowersyjnego tematu, jakim jest bezdomność. Osób egzystujących w ten sposób jest w Polsce całkiem sporo, nie znaczy to jednak, że mamy ich uważać za śmieci, pijusów, odludków, odszczepieńców, nieudaczników. Każdy z nich niesie na swoich plecach spory bagaż doświadczeń. To, że trafili na ulicę, nie musi świadczyć o tym, że są z marginesu, wielu po prostu życie dało ostro popalić: nałóg, złe decyzje, zbytnie zaufanie do świata, źle ulokowane uczucia, naiwność, ślepa wiara w dobroć i uczciwość innych ludzi. Gdy w książce giną bezdomni, nikt się nimi zbytnio nie przejmuje. Władze miasta i nawet niektórzy policjanci uważali, że ktoś ich wyręcza, oczyszcza miasto, likwiduje śmierdzący problem… Zapomnieli, że mimo przykrych wrażeń wizualnych i zapachowych, pod stertą brudnych, śmierdzących łachów są ludzie z krwi i kości, mający takie samo prawo do sprawiedliwości i do tego, by nikt ich umyślnie nie krzywdził. Nie można oceniać nikogo pochopnie i generalizować. Nam lub komuś bliskiemu też może nieszczęśliwie powinąć się noga, a nie zawsze pomoc i wsparcie przychodzi na czas.
Recenzja powstała przy współpracy z Redakcją Sztukater.pl