Zoey nieoczekiwanie odkrywa w sobie talent do magii śmierci. Dylan jest Żniwiarzem, który jednym dotknięciem potrafi wyrwać z człowieka duszę. Trafiają do Evefall - akademii, która pilnie strzeże swoich sekretów. Czy jednym z nich jest śmierć szkolnego kolegi Zoey?
,,A jeśli pomyślę, że wszystko stracone, czy uratujesz mnie przed ciemnością?" - przepełniony magią i mrokiem romans paranormalny w nurcie dark academy.
Nie pozwolę ci odejść, Zoey. Nigdy. Życie siedemnastoletniej Zoey King staje na głowie, gdy przewiduje śmierć szkolnego kolegi. Okazuje się, że zamiast daru uzdrawiania, jaki powinna odziedziczyć po słynnej matce, ma predyspozycje do magii śmierci, jest banshee, szyszymorą. Wstrząśnięta tym odkryciem musi przenieść się na inny wydział Everfall Academy.
Przydzielony jej mentor, Dylan Dae Park, jest Żniwiarzem, który jednym dotknięciem potrafi wyrwać z człowieka duszę. Ma pomóc Zoey w oswojeniu się z nowoodkrytymi zdolnościami. Jednak śmierć kolegi nie daje jej spokoju. Gdy postanawia przyjrzeć się dokładniej tej sprawie, stopniowo odkrywa, że sporo osób z akademii ma coś do ukrycia i pilnie strzeże swoich mrocznych tajemnic. A przede wszystkim Dylan, na widok którego jej serce zaczyna bić szybciej...
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2024-03-13
Kategoria: Young Adult
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: Fallen Princess
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Anna Wziątek
Znacie Monę Kasten, autorkę świetnego cyklu Begin Again, Maxton Hall czy dylogii Scarlet Luck? Moje pierwsze kroki w powrocie do mojej największej pasji, jaką jest czytanie książek, skierowałam na romanse i fantastykę. Wiedziałam, że z tymi gatunkami najlepiej się czuję. Mona Kasten po raz pierwszy połączyła oba te gatunki i wydała “Fallen Princess”. Zauważyłam, że akurat o tym tytule jest dość głośno ostatnio, nie dziwię się, ponieważ wydanie tej książki jest tak piękne, że nie można koło niej przejść obojętnie. Dzięki wydawnictwu Jaguar po raz kolejny otrzymaliśmy książkę Mony Kasten w twardej oprawie, z barwionymi brzegami. Jednak te brzegi nie są tylko pomalowane na jeden kolor, jak to było przy dylogii Scarlet Luck, “Fallen Princess” otrzymała przepiękną grafikę na brzegach. Pewnie zapytacie “A środek, jak?”, już wam mówię. Ta książka to świetne romantasy, które jak wiemy, ma wielu swoich fanów. Autorka już nam pokazała, że romans wychodzi jej bardzo dobrze, ba, wspaniale, teraz pokazała, że ma jeszcze w zanadrzu wiele do powiedzenia. Ja jestem kupiona, nie tylko pięknym wydaniem ale również historią.
Zoe King to “złota” dziewczyna, miss Everfall, jedna z najlepszych uczennic, piękna, zdolna, zaradna, pierworodna jednej z członkiń Rady. Jednego jednak jej jeszcze brakuje, jej magia się nie obudziła. Jako potomkini bogów liczy na moc uzdrawiania, taką samą moc, jaką posiada jej matka. Wszystko się jednak zmienia, w chwili, gdy owa moc się obudziła. Nie jest taką, jaką sobie wymarzyła Zoe. Nie jest świetlista i przynosząca ulgę, jest mroczna, jest Banshee. Jej świetlana przyszłość nagle legła w gruzach, nie może już oczekiwać, że jej zadaniem będzie leczenie, a w późniejszym czasie stołek w Radzie. Teraz jej przyszłość zapowiada się nie tylko mrocznie, jej przyszłość to służenie rodzinie członka Rady i rozwijanie swojej nowej mocy. Jej moc, to przepowiadanie śmierci, a w przyszłości jej zadaniem będzie chronienie członków rady przed śmiercią, którą im przepowie.
Proszę się mi tu przyznać. Kto kupuje książki z barwionymi brzegami, dla samego faktu posiadania takiej pięknej książki? Mnie się jeszcze to nie zdarzyło i słowem kluczowym jest właśnie słowo “jeszcze”. Kilka książek na mojej półeczce jest już ustawiona brzegami, bym mogła je podziwiać w każdej chwili. Cieszę się, że wydawnictwa wyszły nam naprzeciw i stworzyły nową grupę, już nie tylko “okładkowe sroki” będą szturmować księgarnie, ale również fani drukowanych brzegów (jest już jakieś określenie na nas?)
Pióro Mony Kasten za każdym razem mnie zachwyca i porywa. Jak dla mnie autorka jest mistrzynią romansów, a jeśli chodzi o fantastykę, to jej pierwsze kroki w tym gatunku wypadły naprawdę dobrze. Pewnie coś więcej będę mogła powiedzieć, po lekturze kolejnych tomów tego cyklu. “Fallen Princess” to pierwszy tom cyklu Everfall Academy, który powoli nas wprowadza w swój magiczny świat. Przyznaję, jest on dość mocno rozbudowany i jeszcze trochę się gubię w tych wszystkich bogach, jednak pomysł na mroczne moce, które są rozwijane w szkole, tuż obok tych “świetlistych”, jest genialny i z przyjemnością sięgnę po kolejne tomy.
Ostatnio modne jest przedstawianie motywów w książkach, więc w tej książce otrzymamy motyw dark academia, jeden z moich ulubionych, jednak zapewniający odrobinę mniej ekscytujący rodzaj fantastyki. Mamy tu również mitologię celtycką, romans, ale wiecie, taki slow-burn, który jak w końcu zapłonie to będzie gorąco. Mona jest świetna w poruszaniu serc czytelników, po raz kolejny uroniłam łzę, śmiałam się i wściekałam na bohaterów.
Bałam się głównej bohaterki, ponieważ nie lubię takich “złotych” dziewczyn, zawsze wydają mi się zarozumiałe i zbyt pewne siebie, jednak Zoe jest twarda i silna, nie poddała się, gdy jej świat wywrócił się do góry nogami. Dylan za to, to prawdziwe cudo, takich bohaterów lubię. Mroczny, przystojny, tajemniczy, niby oschły, jednak jeśli mu na kimś zależy to skoczy za tą osobą w ogień. Nie mogę zapomnieć o tym, że jest Żniwiarzem, przeprowadza dusze zmarłych na “drugą stronę”. Trochę brakowało mi opisów jego mocy, jednak to, co dostałam na początek, mi wystarczyło, jednak mam dość duże oczekiwania co do kolejnego tomu. Polecam wam bardzo “Fallen Princess” Mony Kasten, myślę, że ta książka zgarnie niezłe grono fanów, jak nie fantastyki, to romansów, albo barwionych brzegów. Oby było nas jak najwięcej, ponieważ Mona Kasten pisze świetne książki. Dziękuję bardzo wydawnictwu Jaguar za możliwość poznania tej historii.
Zoey jest uczennicą Akademii Everfall. Czeka aż jej dar uzdrawiania wreszcie się przebudzi. W końcu jej matka takowy posiada i oczywiste jest, że ona go odziedziczyła. Dziewczyna jednak nie tak wyobrażała sobie dzień, kiedy magia w końcu się ujawni. Podczas ważnej szkolnej imprezy nastolatka przewiduje śmie*ć jednego z uczniów. I na pewno nie spodziewa się, że jest banshee – tą, która posiada predyspozycje do magii śmie*ci. Żeby było mało, Zoey musi zmienić wydział i akademik, a co gorsza, musi zacząć uczyć się swojej magii, tak innej niż ta, na którą czekała. Jej mentorem zostaje Dylan — żniwiarz, który potrafi wyrwać człowiekowi duszę. Chłopak jest introwertyczny, tajemniczy i bardzo niebezpieczny. Nowe położenie tylko napędza Zoey do odkrycia prawdy – kto stoi za śmie*cią Finna?
Uwielbiam książki Mony Kasten. Seria "Scarlet Luck" jest jedną z moich ukochanych. Z ciekawością więc sięgnęłam po pierwszą powieść fantasy, która wyszła spod pióra autorki. Można powiedzieć, że obie debiutujemy w tym świecie, bo ja od niedawna wkraczam w ten
gatunek, jako czytelniczka i recenzentka.
"Fallen Princess" to kompletnie inna książka niż te wydane przez autorkę do tej pory. Mamy tu motyw dark academy i new adultowy thriller w jednym. Fabuła w większości skupia się na śledztwie i próbie odkrycia prawdy o mor*er&twie szkolnego kolegi. A ta okaże się okrutna – tyle Wam zdradzę, bo przecież nie więcej.
Książkę pochłonęłam ot tak! Rachu-ciachu i była przeczytana. Od samego początku zagarnia czytelnika swoim magicznym wydźwiękiem połączonym z thrillerowym i mrocznym klimatem. Napięcie potęguje fakt, że w tej historii każdy może być podejrzany o zbrodnię, która wydarzyła się na oczach całej szkoły.
No ale kim by była Mona Kasten, gdyby nie przemyciła do swojej powieści szczypty chemii, która pojawia się między głównymi bohaterami? No nie byłaby sobą! I bardzo dobrze! Z niecierpliwością czekałam na każde spotkanie Zoey i Dylana. Mimo że ich relacja nie jest jednoznaczna i długo opiera się na motywie enemies to lovers, to nie do końca króluje w niej ten loversowy vibe.
Śmiało można powiedzieć, że mamy tu nowy motyw: enemies to friends. Tak, to zdecydowanie lepiej pasuje. Ale kto wie, co wydarzy się w kolejnym tomie? Przewiduję tu jakiś slow burn rozciągnięty na kolejną część.
Świetnie bawiłam się przy tej historii. Jest angażująca, z jednej strony trudna, bo dotyka tematu straty, z drugiej napisana w tak lekki sposób, że nie da się od niej oderwać. Polecam, polecam, polecam!
[Reklama] Jaguar
Jeden dzień. Jedna chwila. Wystarczy sekunda, by całe życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Szczególnie, gdy należysz do rodu, w którym drzemią magiczne zdolności a ty czekasz na to, jakie trafią się właśnie tobie.
Pierwszy tom serii "Everfall Academy" opowiada historię Zoey King, której podczas Balu Gwiaździstej Nocy, ujawniają się magiczne moce. Ale to nie jest coś, na co czeka i do czego była przygotowywana. Została bowiem banshee, czyli otrzymała zdolność przewidywania czyjejś śmierci. A jej mentorem w akademii zostaje żniwiarz Dylan Dae Park. Jak to mówią - z deszczu pod rynnę.
Wow. Cóż to była za historia. Pełna żywej mrocznej magii. Pełna wciągających przygód. Sekretów i tajemnic, podczas odkrywania których włosy na rękach stawały dęba. Idealna dawka adrenaliny. Bardzo dobre zaplecze emocjonalne.
Autorka wykreowała fajny świat. Magiczne zdolności, predyspozycje. Różnorodność zmiennokształtnych postaci. Cudo. Szczególnie główni bohaterowie i osobyz ich otoczenia. Jestem zachwycona.
Ogromnie podobała mi się ta historia. Zostałam w lekkim szoku gdy doczytałam do ostatniego zdania. Zdecydowanie nie chciałam kończyć lektury. Czuję ogromny niedosyt i mam nadzieję, że na kontynuację nie trzeba będzie długo czekać, heheh.
Polecam
Zoey od zawsze była przygotowywana do roli, jaką miała odegrać w świecie, w jakim żyje. Miała zostać członkinią rady jak jej matka, a także jak członkowie jej rodu mieć dar uzdrawiania. Dziewczyna już od kilku lat uczęszcza do Evefall, gdzie uczy się teorii i wszystkiego, co jej będzie w przyszłości potrzebne. To tu ma swoje życie, przyjaciół, chłopaka. Czeka tylko, aż objawi się jej magia, aby móc ćwiczyć kontrolę nad nią. Nie wie tylko, jak wtedy zmieni się jej życie.
Jest bal, a z dziewczyną zaczyna się dziać coś złego. Tak naprawdę cały dzień źle się czuje, jedna jest to na tyle ważne wydarzenie, że postanawia iść. To podczas jego trwania ujawnia się magia Zoey, ale nie taka, jakiej wszyscy się spodziewali. Widzi śmierć jednego z uczniów, chwilę przed tym, jak to się dzieje naprawdę. Ma predyspozycje do magii śmierci, jest banshee, co całkowicie zmienia jej życie. Nie tylko musi przenieść się w zupełnie inną część akademii, ale również zacząć chodzić na inne zajęcia. Ludzie, którzy do tej pory byli jej bliscy, odsuwają się od niej, a jakby tego było mało, zostaje jej przydzielony mentor. Dylan Dae Park jest Żniwiarzem, chłopakiem mrocznym, pełnym tajemnic. Czy Zoey odnajdzie się w nowej rzeczywistości? Czy poradzi sobie? Czy zaakceptuje to, kim jest? Jaki okaże się Dylan? Co ich połączy?
Ciekawa, wciągająca, pełna magii – tak w paru słowach mogłabym opisać książkę. Mnie spodobała się, lubię takie książki. Wciągnęła mnie praktycznie na samym początku i nie mogłam się od niej oderwać, aż nie dotarłam do samego końca. Akcja sprawnie poprowadzona, nie była ani bardzo szybka, ani wolna czy nużąca.
To opowieść o dziewczynie, która miała swoje plany, marzenia i tak naprawdę wszystko legło w gruzach. Musiała przystosować się do nowej rzeczywistości, pomimo że nie miała na to najmniejszej ochoty.
Bohaterowie ciekawi, dobrze wykreowani. Są to osoby młode, które dopiero niebawem mają wkroczyć w dorosłe życie. Mają różne problemy, plany i marzenia. Z przyjemnością śledziłam ich losy, poznawałam ich bliżej. Osobiście ich polubiłam.
„Fallen Princess” to ciekawa, wciągająca książka, która mnie się podobała i z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Śmierć.
Żałoba.
Zaświaty.
Rytuały.
Żal.
Poczucie winy.
Oskarżenia.
Zoey.
Wychowywana do pełnienia roli uzdrowicielki, zostaje obdarzona darem śmierci🖤
Czy mogło być gorzej?
Zdecydowanie będzie gorzej!
Przyjaciele przestali się do niej odzywać, pozostali omijają ją szerokim łukiem, oprócz przyjaciół straciła stanowisko i poważanie. To kim miała zostać wzbudzało w ludziach strach. Ona sama nie akceptowała swojej nowej mocy. Całe życie uczyła się jak zostać uzdrowicielką, jak jej matka, aby później zastąpić ją w Radzie. Miała być kimś ważnym!
Jednak kto jak nie ona miałaby rozwiązać zagadkę śmierci jednego z uczniów? Przecież przewidziała jego śmierć w swojej pierwszej wizji i wiedziała, że coś jest nie tak.
Czy mogła temu zaradzić?
Mona Kasten tym razem uraczyła nas pięknym początkiem serii fantasy. I nie powiem podoba mi się jej nowa odsłona. Jest mrocznie, złowrogo i niebezpiecznie. Relacje między bohaterami nie są osłodzone. Emocje sięgają zenitu. Bohaterowie również uczą się emocji, pozwalają im wybrzmieć, inaczej nie nauczą się dysponować swoją magią. Muszą je poczuć, każdą komórką swojego ciała.
Autorka wykreowała świat, do którego chętnie się przeniosłam, chociaż czasami było bardzo groźnie🙈
Fabuła w klimacie dark academy, z wątkiem kryminalnym, z delikatną nutką romansu, a wszystko to owiane wielką tajemnicą.
Jest to historia o przyjaźni, zdradzie, odnajdywaniu siebie, wsłuchiwaniu się w siebie, poznawaniu swoich emocji, akceptacji siebie. Życie ma nam do zaoferowania piękne dary. Możemy je przyjąć i dążyć do ich doskonalenia, albo znienawidzić niszcząc przy okazji siebie. Wybór należy do nas.
Czekam na kolejną część tej mrocznej serii🖤🖤🖤
„W ciągu tygodnia przestałam być częścią naszej grupy. Ponieważ wszyscy się mnie bali. W moje koło ratunkowe wbił się odłamek. Stopniowo uchodziło z niego powietrze, więc wcześniej czy później i tak utonę, obojętnie, jak bardzo będę się starała utrzymać na powierzchni”.
Zoey od dzieciństwa wpajano, że odziedziczy dar uzdrawiania taki jaki posiada jej mama i obejmie zaszczytne miejsce w Radzie. Jakież było zaskoczenie, gdy w naszej bohaterce obudziła się moc związana ze śmiercią. Do tego w dniu balu przewidziała śmierć jednego z uczniów.
Jak Zoey zareaguje na dar otrzymany od Bogini? Odnajdzie się w nowej sytuacji?
Po przeczytaniu opisu książki wiedziałam, że muszę poznać historię bohaterki. Klimat akademii, w której mieszkają osoby obdarzone mocami to coś, co lubię najbardziej. Do tego dochodzą tajemnice, intrygi i zagadki do rozwiązania i już jestem zakochana.
Świat Zoey legł w gruzach po tym, gdy przeniesiono ją do Domu Srebrnych Kruków. Od tej pory miała diametralnie zmienić swoje życie. Wyobraźcie sobie, że wszystko, czego Was uczono, nagle przestaje mieć znaczenie. Z pewnością byłoby ciężko, a nasza bohaterka musi się z tym zmierzyć sama.
„Pozwoliłam, by wszystko we mnie zamarzło: ból, rozpacz i czyste niedowierzanie. Zamieniłam się w lód. Płonący, zimny, z krystalicznie czystym planem. Tylko w ten sposób będę mogła zrealizować nasz pomysł”.
Zdeterminowana postanowiła o siebie zawalczyć. Podjęła się próby wyjaśnienia tajemniczej śmierci na balu. Nieoczekiwani sojusznicy mogą się okazać kluczem do innej kwestii. Podobało mi się śledztwo, w jakim uczestniczyłam. Szukanie mordercy wraz z bohaterami było fascynującym przeżyciem.
Zapewne dzięki temu książkę przeczytałam za jednym razem. Nie mogłam się oderwać, tak mnie, wciągnęła fabuła. Autorka wykreowała świat, którego nie chciałam opuszczać. Z każdą kolejną stroną odkrywałam coś nowego i to było świetne.
Do tego dochodzi piękne wydanie z barwionymi brzegami. Obok tej pozycji nie można przejść obojętnie. Dajcie się porwać światu, w którym rządzi magia. A gwarantuje, że nie będziecie chcieli kończyć książki za szybko.
Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Czytałam jedną z serii autorki, a jej styl przypadł mi do gustu. Nawet bardzo. Przez to wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę.
Zacznę może od kreacji bohaterów w Fallen Princess. Mamy osoby, które stoją po dwóch różnych stronach mocy, jasnej i ciemnej.
Zoey, księżniczka Rady, miss szkoły. Jej przeznaczeniem było uleczanie innych. Przynajmniej tak zawsze myślała.
Dylan, samotnik, oczywiście stroniący od ludzi. Był żniwiarzem, a jego zadanie polegało na odprowadzaniu dusz zmarłych w zaświaty.
Mona ciekawie pociągnęła losy Zoey. Jej moc okazała się być inna niż zakładała. Zoey było pisane przewidywać śmierć innych. To jak bohaterka poradziła sobie w sytuacji, w jakiej się znalazła, było godne podziwu. Została wyrwana ze swojego dotychczasowego życia i musiała przywyknąć do nowej sytuacji. Wiele aspektów uległo zmianie. Jednak jej udało się przetrwać.
Połączenie Dylana i Zoey uważam, że było bardzo dobre. Ich relacja początkowo oparta na niechęci kwitła z każdym dniem. Do tego nie była tak przewidywalna, jakby się wydawało #enemistofriends Kiedy wszyscy się od niej odwrócili, on wyciągał do niej rękę. Pomógł jej wdrążyć się w nowy świat.
Plusem Fallen Princess jest ilość opisów. Jest ich sporo, a to zdecydowanie pomaga w budowaniu klimatu książki. I chociaż wszystko mi się podobała, to początkowo miałam problem z jej czytaniem. Bardzo łatwo wybijałam się z rytmu czy gubiłam wątek. Właściwie to nie wiem z czego to wynikało. Mimo to uważam książkę za ciekawą, a przede wszystkim dobrze napisana, coś nie zagrało.
Jednak gdy wszystko się rozkręciło nie miałam już tego problemu. Autorka doskonale wplotła w fabule trochę tajemnic i akcji. Muszę przyznać, że ten element podobał mi się najbardziej w całej książce. Oczywiście ja jak to ja musiałam mieć jakieś swoje typy rozwiązań zagadki. Polecam?
Mona Kasten nakreśliła wyjątkowo absorbującą, nietuzinkową historię, od której naprawdę ciężko się oderwać. Ten paranormalny, magiczny romans subtelnie zaprasza do swego świata, powoli odurza, po to, by nagle dopełnić całość znakomicie nakreślonym wątkiem kryminalny, który brutalnie zaciska swe macki na zafascynowanym czytelniku i z każdą kolejną stroną uzależnia go jeszcze silniej. Te mistrzowskie stopniowanie napięcia i tajemniczy, przepełniony zagadkami oraz niedomówieniami klimat, tworzą razem lekturę idealną, która zdobędzie serce każdego fana hipnotyzujących fantastycznych opowieści w nurcie dark academy.
Bezsprzecznie ,,Fallen Princess" stanowi idealną mieszankę magicznych talentów, niebezpieczeństwa, zwrotów akcji, misternie utkanej sieci kłamstw, stopniowo rozwijającego się niespodziewanego uczucia i elementów nadnaturalnych, dlatego każdy, kto ma słabość do fantastycznych romansów, zostanie oczarowany już od pierwszej strony. Musicie jednak wiedzieć, iż męką byłoby sięgać po książkę w przypadku zbyt małej ilości wolnego czasu. To zdecydowanie jedna z tych pozycji, które namiętnie pochłania się na raz, a rozstanie z bohaterami, nawet te najkrótsze, stanowi źródło żalu i niepohamowanej, uciążliwej tęsknoty.
Akcja książki jest niesłychanie wartka, nie sposób przewidzieć kolejnych wydarzeń, dlatego całość pochłania się z wypiekami na twarzy. Powieść nakreślona została wyjątkowo lekkim i przyjemnym piórem, wyróżniającym się dużą ekspresyjnością,w skutek czego lektura silnie angażuje, przybierając formę niezapomnianego doświadczenia, jakiego chciałoby się nigdy nie kończyć!
,,Fallen Princess" to zachwycająca i odurzająca opowieść o rozwijaniu magicznych talentów, zarówno tych subtelnych, pomocnych, wręcz zachwycających, jak i tych mrocznych, przerażających, wiążących się z cieniem samej śmierci. Gdy na arenę wkracza tajemnicza śmierć jednego z uczniów, rozplatająca za sobą złożoną pajęczynę intryg i kłamstw, emocje dosłownie sięgają zenitu! Czy w zaciszu magicznej akademii znajdzie się również miejsce na prawdziwe uczucia i szczerą przyjaźń? Przekonajcie się sami! Ja jestem absolutnie zakochana w tej historii ?
"Fallen Princess" to cudownie wciągająca historia. Nawet nie wiem kiedy ją przeczytałam!
Jestem zachwycona tą książką. Oczywiście można znaleźć coś do czego można by się przyczepić, ale to norma. Chyba nie trafiłam jeszcze na idealną książkę, do której nie miałabym ani jednego zastrzeżenia. Ale nie o tym.
To książka o magii, miłości i przyjaźni, podszyta tajemnicą i zbrodnią. Czyż nie jest to połączenie idealne?
Zoey sądziła, że będzie umiała leczyć dotykiem jak jej matka. Jednak kiedy przebudziła się jej moc, okazało się, że nie jest to magia życia, a magia śmierci. Główna bohaterka jest banshee. Można powiedzieć, że życie Zoey King się zawaliło. Wszystko czego się uczyła okazało się praktycznie bezużyteczne. Przyjaciele zaczęli traktować ją z nieufnością, odsuwać się od niej, a ona musiała przystosować się do nowego życia. Jednak ciągle przeżywa śmierć innego ucznia, którego śmierć przewidziała. Wraz z nowo poznanymi kolegami postanawia dotrzeć do prawdy, znaleźć mordercę.
Bohaterowie są świetni, fabuła również. Do tego cały czas coś się dzieje. Byłam zaskoczona tym jak historia się rozwijała. Na pewno nie da się nudzić podczas lektury.
To również opowieść o zagubieniu, pozwoleniu sobie na okazywanie prawdziwych uczuć, skrywaniu się za maską, akceptacji i zaufaniu.
Nie mogę się doczekać kontynuacji wydarzeń i tego aby poznać dalsze losy postaci.
Bardzo podobał mi się świat wykreowany przez autorkę. To naprawdę magiczna książka. Polecam! Koniecznie musicie poznać tą historię!
Zoey to siedemnastoletnia dziewczyna ucząca się w Akademi Everfall. W jej rodzinie od pokoleń przekazywany jest dar uzdrawiania. Ku jej zdziwieniu budzi się w niej inna moc, która ujawnia się na balu, kiedy to przewidziała śmierć swojego kolegi. Jej dat to moc baneshee. Dlatego musiała zmienić internat i nauczyć samokontroli. Jej opiekunem zostaje Dylan. Chłopak, którego wszyscy unikają. Potrafi on wyssać duszę. Jest żniwiarzem. W nowym otoczeniu nie czuje się dobrze. Spotyka tutaj różne osoby, które nie darzą jej sympatią. Pomimo to, śmierć kolegi nie daje jej spokoju i postanawia przyjrzeć się tej sprawie dokładniej. Stopniowo odkrywa, że wiele osób w Akademii ma dużo tajemnic. A najbardziej tajemniczą osobą jest Dylan.
Książka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Nie sądziłam, że wciągnie mnie od pierwszej strony, a z każdą kolejną spowoduje wiele napięcia. I chociaż jest to książka przeznaczona dla młodzieży, to muszę przyznać, że czas spędzony z Zoey i Dylanem był bardzo miło spędzonym czasem.
Mona Kasten posiada lekkie pióro, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Dodatkowo uwielbiam powieści, w których akcja dzieje się w jakieś szkole. A jeśli jest to szkoła magii to biorę taką książkę w ciemno. Autorka nie zadręcza czytelnika zbędnymi, długimi odpisami warunków panujących w Akademii Everfall. Nie ma tutaj również długiego wstępu. Czytelnik do razu znajduje się w centrum wydarzeń. Autorka wspaniale wykreowała główną bohaterkę. Silna, wiedząca czego chce dziewczyna, która nie daje się zastraszyć. Ciekawą postacią jest tutaj również Dylan. Posiada mroczna i jasną stronę. Czyni to z niego tajemniczą osobę.
Mamy tutaj również wątek miłosnych, ale nie ma go za wiele i liczę, że rozwinie się bardziej w kolejnym tomie.
W książce dużo się dzieje. A to dopiero pierwszy tom Everfall Academy, która zakończyła się tak, że na już potrzebuje drugiego tomu.
Muzyka to język miłości, ale czy może istnieć uczucie bez dotyku? Rosie nie może uwierzyć, że będzie mogła przeprowadzić wywiad z grupą Scarlet Luck...
Jude Livingston straciła wszystko: oszczędności, dumę i marzenia o karierze aktorskiej. Załamana, przeprowadza się do brata do Woodshill, a tam spotyka...
Przeczytane:2024-05-08, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam, 26 książek 2024, 52 książki 2024, 12 książek 2024, 26 książek 2024, 52 książki 2024, 12 książek 2024, 26 książek 2023,
Mona Kasten to niemiecka pisarka, z którą pierwszy kontakt miałam prawie dwa lata temu podczas czytania dylogii o Scarlet Luck - "Lonely Heart" i "Fragile Heart" tak mocno mnie poruszyły, że postanowiłam nadrobić inne książki autorki. Na szczęście nie musiałam długo czekać, ponieważ niedawno premierę miał "Fallen princess" - tom pierwszy cyklu Everfall Academy i zarazem najnowsza powieść Mony Kasten.
Największym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że autorka, która słynie z powieści obyczajowo-romantycznych i dramatów, postanowiła napisać fantasy z motywem magic academy. Czy mogłabym wyobrazić sobie lepsze połączenie? Zdecydowanie nie. :) Ale przejdźmy do konkretów, a mianowicie do fabuły.
"Fallen princess" opowiada historię siedemnastoletniej Zoey King, która od dziecka czeka na ten jeden moment: na dzień, w którym ujawnią się jej moce. Pobiera nawet stosowne nauki, przygotowując się na otrzymanie daru uzdrawiania (jak jej matka) albo daru bogini piękności i miłości. Cały plan jednak idzie w łeb w chwili, kiedy podczas szkolnego balu przewiduje śmierć kolegi. Okazuje się, że Zoey wcale nie odziedziczyła "dobrego" daru, tylko nosi w sobie magię śmierci. Stała się banshee.
Poukładane i spokojne życie Zoey raptownie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Zmienia akademik, zamiast wygodnego, jednoosobowego pokoju umeblowanego dzięki pieniądzom matki, teraz dostaje niewielką klitkę ze współlokatorką. Dawni przyjaciele ewidentnie się od niej odsuwają, podobnie jak starzy znajomi. Zaczynają się plotki oraz obgadywanie po kątach. Nowe przedmioty, poranne wstawanie i korepetycje. A do tego obarczenie nagłą śmiercią kolegi i moce, których nie chce. Wszystko to sprawia, że Zoey naprawdę ciężko poradzić sobie z nową rzeczywistością. I wcale nie pomaga jej w tym nowa znajomość w postaci ponurego, mrocznego i przerażającego Dylana, Kosiarza...
Czy śmierć kolegi naprawdę była tylko przypadkowa? Dlaczego połowa szkoły skrywa dziwne tajemnice? Czy Zoey uda się odnaleźć w nowej skórze i poskromi swoje moce?
"Fallen princess" to ten rodzaj literatury, który uwielbiam i który pochłaniam w każdej wolnej chwili. Lekkie, przyjemne, angażujące i mocno wciągające fantasy z motywem magicznej szkoły. Historia łącząca wątek nieznanych, nadnaturalnych mocy, nowego życia oraz tajemniczej śmierci. A do tego pojawienie się mrocznych bohaterów. Wszystko to sprawia, że od książki nie da rady się oderwać, a każdy kolejny rozdział czyta się z wypiekami na twarzy. Nie mówię, że było idealnie. Z początku trochę ciężko było mi się wkręcić, ale wystarczyło kilka zwrotów akcji i zabawnych dialogów, by kompletnie kupić moją uwagę.
Największym atutem książki był wątek zagadkowej śmierci kolegi oraz wiążące się z tym nieoficjalne śledztwo. Zoey powoli i skrupulatnie, po nitce do kłębka, znajdowała kolejne poszlaki i rozwiązywała niewiadome, trafiając przy tym na wiele niebezpiecznych oraz ogromnie angażujących czytelniczo sytuacji. Podczas dążenia do prawdy autorka rzucała bohaterce wiele kłód pod nogi, dzięki którym Zoey z początku książki była zupełnie niepodobna z charakteru do tej z końca. Widać było drogę, jaką dziewczyna przeszła i jak się zmieniła, co osobiście uwielbiam w tego typu historiach.
Rzadko kiedy o tym wspominam, wszak książki nie winno oceniać się po okładce, ale obok tej konkretnej nie mogę przejść obojętnie i milczeć. Wydanie zasługuje na uwagę, ponieważ jest prześliczne. Twarda oprawa i barwione brzegi zdecydowanie dają efekt wow i przepięknie wyglądają na półce.
"Fallen princess" nie było jednak idealnie. Osoby, które planują sięgnąć po książkę, niech nie spodziewają się niczego odkrywczego. Wszystkie wątki gdzieś tam przewinęły się w innych powieściach, a zakończenie należało do tych przewidywalnych. Motyw "dobrej" dziewczyny znajdującej bezpieczną przystać w ramionach gburowatego, owianego tajemnicą, "złego" chłopaka. Motyw magicznych mocy. Motyw porzucania starych przyjaźni na poczet nowych (lepszych). Motyw magicznej szkoły. Jak widać, Mona Kasten postawiła na sprawdzone i znane elementy młodzieżówki z aspektem fantasy.
A jednak mimo wszystko popłynęłam. Niesamowicie dobrze czytało mi się tę książkę i zupełnie nie żałuję. Ba, czekam z niecierpliwością na kontynuację! I polecam, bo warto dla lekkiego klimatu, dla zabawnych momentów, dla ciekawej bohaterki, tajemniczej śmierci i Dylana. Oraz dla emocji, które nieprzerwanie towarzyszyły czytaniu i to w sposób, w jaki tylko Mona Kasten umie nimi dryblować. :)