Dżinny to jeden z rodzajów dobroczynnych lub złowrogich duchów islamu, zamieszkujących Ziemię. Duchy te potrafią przybierać różne postacie i są obdarzone niezwykłą potęgą.
Pewnego dnia został odnaleziony fragment historii z czasów Hassana i Saby, który powiadamia o rodzinie brzydkich kobiet, przekazujących sobie z pokolenia na pokolenie zadanie poszukiwania magicznego naczynia zamieszkanego jakoby przez dżinna. Przed kilkuset laty miał on utrzymywać kontakty cielesne z protoplastką całego rodu i dostarczyć jej niezwykle ekstatycznych doznań. Dziewczyna, która po stuleciach nawiązuje kontakt z dżinnem, gotowa jest nawet na śmierć, byle tylko nie przestał jej zadawać mąk wywołujacych ekstazę...
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2005 (data przybliżona)
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 184
Tytuł oryginału: The Djinn
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Mirosław Kościuk
"To, że coś działo się dawno temu, nie oznacza wcale, że było tylko wytworem czyjejś fantazji."
Zgrabnie i harmonijnie napisany horror, zawiera elementy, które oczekuję po tym gatunku literackim, z uwzględnieniem klasycznych nut, gdyż książka powstała w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym siódmym roku. Mamy zatem stopniowo narastające napięcie, rozpoczynające się od drżenia lęku, prowadzone przez niepokój i poruszenie, kończące się strachem i paraliżem wyobraźni. Główny bohater, Harry Erskine, przedsiębiorczy jasnowidz znany z cyklu "Manitou" ("Manitou", "Zemsta Manitou", "Duch zagłady", "Krew Manitou", "Armagedon", "Infekcja"), przechodzi przez powyższe etapy, starając się dowiedzieć z czym nadprzyrodzonym ma do czynienia tym razem, a następnie podejmuje odważną próbę stawienia temu czoła.
Horror wypełniają sceny krwawej brutalnej przemocy, masakrycznych ran i odkrytych wnętrzności, jednak dziś, po mega licznych filmowych produkcjach w tym klimacie, wzbudzają już mniejsze obrzydzenie i wstręt niż kiedyś, niejako oswoiliśmy się z takimi scenami. Zatem, chociaż dziwnie to zabrzmi, powieść należy do lekkich i gładkich do poznania dreszczowców, na sympatyczne ożywienie zmysłów, najlepiej na czytanie w nocnej scenerii, tak aby dodać rozrywce ostrzejszej pikanterii. Podobało mi się, zarówno od strony ciekawego pomysłu na fabułę, wyrazistej kreacji głównej postaci, zgrabnego budowania napięcia, jak i narzucenia przyjaznego stylu narracji. Jest coś szczególnego i przyciągającego w twórczości Grahama Mastertona, że mam do niej słabość, lubię po nią sięgać, bez względu czy po nowe, czy po stare książki, każda ma pożądany pazur kreatywności, lekkość przywoływania paranormalnych obrazów, łatwość wprowadzania w relaks.
Jak wskazuje tytuł, "Dżinn", poruszamy się w obszarze złych monstrualnych demonów, mściwych duchów żywiołów, odrażających arabskich czarnoksiężników, pozagrobowego życia, emanacji nieznanych zwykłym śmiertelnikom, tysiącletnich mitów i ostrzegawczych legend islamskich. Mistyczny przedmiot ze starożytnego folkloru Środkowego Wschodu, który okrywa wielowiekowa tajemnica, oraz przywary ludzkie, w tym wybujałe ambicje i pragnienia, stają się inicjatorami przerażających wydarzeń. Złamanie pieczęci artefaktu wywołuje natychmiastową śmierć, gdyż skryty w nim duch jest istotą potężną i wrogą wobec ludzi. I właśnie z czymś tak nadnaturalnym ma do czynienia Harry Erskine. Wraz z grupą osób próbuje powstrzymać wydobywające się z dzbana niemierzone zło i osłabić działanie mocy astralnych. Czy uda się zapobiec nieszczęściu na masową skalę?
bookendorfina.pl
STAROŻYTNE ZŁO POWRACA
Graham Masterton zadebiutował w roku 1975 ciepło przyjętą powieścią „Manitou”. Trudno rzec czy już wtedy wiedział, że będzie to początek cyklu, ale najwyraźniej polubił ten świat, tych bohaterów i ten schemat opowieści, bo już dwa lata później powrócił do nich w spin-offie „Dżinn”. I to z naprawdę dobrym skutkiem. A teraz powieść powraca w nowym wydaniu i jeśli jeszcze nie mieliście okazji jej czytać, a cenicie dobre horrory, koniecznie powinna znaleźć się na Waszym celowniku.
Fabuła jest prosta. Oto starożytne naczynie skrywa dżinna. Nie jest to jednak istota z „Baśni tysiąca i jednej nocy”, a prawdziwy arabski demon. Kiedy wkrótce zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a ludzie giną w dziwnych okolicznościach, wszystko wskazuje na to, że to wina tej istoty. Ale co tak naprawdę się dzieje? To trzeba będzie wyjaśnić i zmierzyć się ze złem, z którym mierzyć nie powinien się mierzyć żaden człowiek…
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2020/08/dzinn-graham-masterton.html
Harry Erskin, bohater cyklu Manitou, pojawił się w kolejnym horrorze - Dżinn. Jak to zwykle u Mastertona akcja toczy się dość szybko, jest mrocznie i krwawo i ogólnie - fajnie.
Na pewno nie jest to literatura najwyższych lotów, ale Masterton nie zszedł nigdy poniżej poziomu przyzwoitości. Tu jest dobrze, a częste zwroty akcji sprawiają, że do końca nie można być niczego pewnym.
Barwna, intrygująca opowieść o kobiecie, która wiedziona marzeniami i odwagą zbudowała imperium. Effie Watson, córka bogatego szkockiego...
Spokojny i nikomu nie wadzący Amerykanin niespodziewanie z początkującego biznesmena przemienia się bezwzględnego pogromcę wampirów.W 1944 roku...
Przeczytane:2020-09-06,
Strzeż się starych butelek, lamp i dzbanów! „Słusznie powiedziane jest, iż prawdę często znajduje się w butelkach; lecz jeszcze słuszniejsze jest powiedzenie, że ze starych butelek pochodzą stare prawdy“ (Dialekty Perskie). Ze starożytnego naczynia uwolniony zostaje arabski demon, dżinn. Czy to za jego sprawą w tajemniczych okolicznościach giną strasznie okaleczeni ludzie…?
Okładka tej cieniutkiej książki jest dość specyficzna. Głównie mamy tutaj czerń z dodatkiem różu i błękitu, jakiegoś dymu wyłaniającego się oczami maski... Ale czy oby na pewno jest to maska? Jak sam tytuł wskazuje, może być to dżinn, jednak różnie ludzie przedstawiają to, więc to może być jedno z wielu różnych wizji tej rzeczy.
Okładka nie posiada skrzydełek, a więc nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Ma kremowe strony, czcionka jest czytelna, chociaż tekst jest zbity. Marginesy zostały zachowane.Książka podzielona na rozdziały, których zbyt wiele nie ma (niecałe dziesięć).
W ostatnim czasie to moje trzecie spotkanie z powieściami autora, ale tak mocniej się nad tym zastanawiając, to chyba najsłabsze. Zarówno "Wirus" jak i "Dzieci zapomniane przez Boga" zrobiły na mnie efekt wow swoją fabułą. Tutaj również byłam zdziwiona, ale nie aż tak zafascynowana tym, co się dzieje. Pomysł na fabułę dosyć oryginalny, bo przecież dżiny kojarzymy z bajek, a gdzie tam do horrorów... Jednak autor pokazuje tę mroczniejszą stronę, która potrafi niejednego przerazić (tutaj akurat ja do tego grona się nie zaliczam). Czyta się tę historię bardzo szybko, u mnie była to kwestia kilku godzin. Nie była ona dla mnie aż tak przerażająca, w sensie nie musiałam robić sobie od niej przerw, tak jak przy poprzedniej czytanej książki. Stronica za stroną mijały szybko, lekko bez żadnych przeszkód.
Niestety, ale bohaterowie nie wiedząc czemu okropnie mnie irytowali. Drażnili mnie swoim zachowaniem, szczególnie Anna. Od samego początku wydała mi się jakaś... inna niż pozostali, czułam, że chodzi jej o coś więcej i nie myliłam się. Harry z kolei na początku wydawał mi się takim chojrakiem, co on to nie jest, a później po prostu śmiać mi się z niego chciało, bo jak był pewny swoich czynów to następnie tak szybko zmienił zdanie.
Może to właśnie głównie zachowanie tych postaci mnie drażniło i dlatego nie zapałałam do nich sympatią... Jest jeszcze kilka kluczowych postaci, ale nie będę o nich wspominać, bo jeszcze Wam zaspoileruję, a tego nie lubię robić. ;)
Akcja toczy się dość szybko, nie ma czasu na zbędne ceregiele i lanie wody, bo na tych niecałych dwustu stronach nawet nie ma gdzie tego zrobić. Książka jest lekka w odbiorze, chociaż część z Was, jeśli nie lubujecie się w mocniejszych i trudniejszych historiach może być trudniejszą przeprawą. Mamy tutaj wydarzenia fantastyczne, więc jest to kolejny element, którego możecie nie lubić, także również ostrzegam. Ja też za bardzo nie jestem za tym gatunkiem, ale horror z takim połączeniem nie jest zły.
Reasumując uważam, że jest to lekka książka, dosłownie na raz, w przerwie między codziennymi czynnościami, czy przed pracą, czy po pracy. Jestem pewna, że jesteście ją w stanie pochłonąć w jedno popołudnie czy wieczór. Patrząc na pozostałe lektury, które miałam przyjemność czytać, uważam, że ta wypadła najsłabiej, co nie oznacza, że książka jest zła, bo tak nie jest. Po prostu mam już ogląd na pióro autora i wiem, na co go stać, a tutaj zabrakło efektu wow, straszniejszych elementów i samego mrocznego klimatu. Niemniej jednak polecam, zawsze to jakieś oderwanie od rzeczywistości. :)