Jocelyn zna hrabiego Winstona od dziecka. Nie wie, że ten mroczny mężczyzna był w niej niegdyś zakochany. Kiedy wychodzi za mąż za jego kuzyna, Edwarda Ashtona, hrabia, nie mogąc przestać o niej myśleć, zaciąga się na front.
Kilka lat później mąż dziewczyny umiera, zostawiając po sobie jedynie ogromne długi i list, w którym nakazuje żonie szukać pomocy właśnie u lorda Winstona.
Gdy lady Ashton zjawia się w ponurej rezydencji hrabiego, ledwie go rozpoznaje w demonicznej, barczystej postaci o przeszywająco zimnym wzroku. Zdana na jego łaskę nie rozumie napięcia, jakie zaczyna się między nimi rodzić.
Tymczasem na scenie pojawia się oszałamiająco przystojny baron, który jest gotów ofiarować jej wszystko, czego kiedykolwiek pragnęła…
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2020-05-10
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 352
Zapraszam na nalogowyksiazkoholik.pl
Ech, cóż to była za lektura… Kiedy ostatni raz miałyście w ręku romans historyczny? Ja dosyć dawno. Zapomniałam, jak można wspaniale się zrelaksować przy takiej lekturze. Choć na chwilę przenieść się w przeszłość – w świat konwenansów, ponurych zamczysk, gorących romansów i apodyktycznych arystokratów. Spodziewałam się naprawdę przedniej zabawy, ale całość przerosła moje oczekiwania. Diabelski hrabia w pełni zasłużył na swój przydomek, ale nawet diabeł nie ma szans w starciu z rozgniewaną lady.
Po śmierci męża Jocelyn traci wszystko – ma jedynie do niczego nieprzydatny tytuł, który otrzymała po ślubie. Teściowie żywią do niej wręcz nienawiść, uważając, że uwiodła ich syna i wykorzystała dla pieniędzy. Jako dziewczyna uboga, ale ambitna i mądra wie, że bez pomocy sobie nie poradzi w świecie konwenansów i wrogo nastawionych arystokratów. Spełnia więc ostatnią wolę męża i udaje się do lorda Winstona, którego znała w dzieciństwie. Liczy, że jako przyjaciel jej męża, mężczyzna okaże się łaskawy i pomoże młodej wdowie. Nie ma pojęcia, że Charles potajemnie się w niej kochał i ma żal, że wybrała innego. Charles jest weteranem wojennym, który wciąż zmaga się z bólem i wewnętrznymi demonami. Gdy niespodziewanie dziewczyna (dosłownie) wpada do jego ponurego zamczyska, bierze ją za podstępną uwodzicielkę i postanawia rozpocząć grę. Szyki może mu popsuć pewien przystojny baron.
Diabelski hrabia uwodzi prostą, a zarazem emocjonującą i słodką historią. Autorka ma niesamowity talent przenoszenia czytelnika w przeszłość – wprost do XIX wiecznej Anglii. Nie każdy potrafi napisać romans historyczny, a już szczególnie tak dobry romans historyczny! Naprawdę podobała mi się relacja głównych bohaterów, która przez większość książki przypominała zabawę kotka i myszki. Przy czym raz to Jocelyn była myszką, a raz Charles. Bohaterka od razu zyskała moją sympatię, ponieważ grała na nosie hrabiemu, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Mamy tutaj trójkąt – pojawia się ten trzeci, który zagraża relacji głównych bohaterów. Muszę przyznać, że często kibicowałam Nickowi, choć zdawałam sobie sprawę, kogo wybierze Jocelyn. Baron wydał mi się naprawdę świetnym facetem – wręcz wymarzonym dla każdej kobiety. Dlaczego mu kibicowałam? Sceny z udziałem tej trójki często nabierały wręcz komicznego wybrzmienia, gdy Charles zaczynał ciskać gromy. A robił to za każdym razem, gdy widział Jocelyn w towarzystwie Nicka. Nie mogę się doczekać drugiego tomu, w którym to właśnie on będzie grał pierwsze skrzypce. Zapewniam, że Wy też będziecie na niego czekać z utęsknieniem, bo już w pewnym stopniu mamy rozpoczęcie jego historii.
Diabelski hrabia to lektura, przy której będziecie się świetnie bawić, a to wszystko za sprawą doskonale wykreowanych bohaterów. Jocelyn jest kobietą twardo stąpającą po ziemi, raczej nie szuka prawdziwej miłości – choć o niej marzy. Naprawdę kochała swojego męża, po jego śmierci pragnie jedynie zabezpieczyć przyszłość i stworzyć prawdziwą rodzinę. Zakłada, że z przyszłym wybrankiem może łączyć ją jedynie przyjaźń, a miłość i oddanie przyjdzie później. Mimo że zaczyna żywić do Charlesa gorące uczucie, wie, że hrabia nie jest w stanie spełnić wszystkich jej oczekiwań.
Wielokrotnie miałam ochotę ukręcić głowę Charlesowi. Naprawdę ten facet budzi gorącą miłość i jednocześnie mordercze instynkty. Długo mu zajęło, zanim zrozumiał, że kocha główną bohaterkę. Tak naprawdę dopiero na koniec chowa dumę do kieszeni i postanawia działać. Uparty z niego osioł, ale nie można go nie kochać za podstępne plany uwodzenia Jocelyn. Ostatecznie nawet diabelski hrabia pokazuje dobre serce.
Diabelski hrabia to wspaniały powrót do przeszłości – zarówno ten metaforyczny, który przeniósł mnie do XIX wiecznej Anglii, jak i prywatny, który przypomniał, że romanse historyczne to wspaniała zabawa. Jestem pod wrażeniem stylu autorki, który jest „lekki i przyjemny”, ale widać, że poświęciła ona dużo czasu, by poznać sekrety konwenansów. Inaczej nie udałoby jej się przenieść mnie w „tamte czasy”.
Diabelski hrabia to powieść wydana samodzielne przez autorkę. I tutaj chylę czoła, bo Melisa Bel perfekcyjnie przeszła przez wszystkie etapy powstawania książki. Nie tylko ją napisała, ale zadbała o redakcję, korektę, grafikę, druk i promocję. Kupując książkę na stronie autorki lub na Allegro, dostaniecie swój egzemplarz zapakowany w specjalne wdzianko. Melisa, jesteś niesamowita!
Zaczynając od okładki, to muszę przyznać, że mnie zaintrygowała. Niby nie lubię czytać książek historycznych, jednak gdy są one przeplatane romansem, to jednak daje się skusić. I już mam w planie kilka innych książek z tego gatunku. :) A to wszystko dzięki autorce.
Widzimy męskie dłonie obejmujące kobietę. I już podoba mi się jej suknia. Pamiętam, że gdy byłam młodsza lubiłam oglądać filmy, gdzie kobiety chodziły w takich wymyślnych sukniach... Z jednej strony to je podziwiam, że dźwigały je, przecież nie były one wcale lekkie. :D
Ale do rzeczy. Dużo tutaj zieleni, który wpada w oko. Z tyłu, możecie wypatrzeć moje logo - tak, jestem dumnym patronem medialnym. Bardzo dumnym.
Przechodząc do autorki - trochę nie mogłam uwierzyć, im dalej czytałam, że jest to debiut. Pochłaniałam stronę za stroną w zawrotnym tempie. Nie przypuszczałam, że tak bardzo się wkręcę... Pisarka posługuje się lekkim i przyjemnym piórem, które nie ma w sobie trudnych zwrotów, które utrudniać by nam miało czerpanie pozytywów z lektury. Melisa Bel posługuje się na tyle umiejętnie słowami, że ja, jako potencjalny czytelnik, wpatrywałam się niczym krowa w malowane wrota w dalsze losy bohaterów i z wypiekami na policzkach, czytałam i czytałam... Nie chciałam robić przerw, bo koniecznie musiałam wiedzieć, co wydarzy się dalej. I to było tak fascynujące, że początkowo nie możliwe. Ale jednak. Przepadłam z kretesem! Jestem w szoku! I zarazem kłaniam się nisko pisarce, bowiem sama chciałabym umieć tak posługiwać się słowami, by moi czytelnicy bez tchu śledzili losy bohaterów. :)
Akcja ma tutaj swoje tempo, które raz powoli idzie do przodu, a momentami pędzi na łeb na szyję, że nie sposób nadążyć. Dzięki temu nie nudzimy się, mamy chwile spokojniejsze, mamy momenty, kiedy wszystko się zatrzymuje i sami nie wiemy, czego się spodziewać. Zdarza się i tak, że jedna sytuacja i z ledwością nadążamy za tym, co się dzieje.
Co do fabuły - jestem na tak. Trzy razy tak, proszę o więcej. Wszystko jest przemyślane, dopracowane. Każdy wątek ma swoje zakończenie, nie jest urwany nagle i bez wytłumaczenia.
Kurcze, aż nie mogę się doczekać, co autorka wymyśli w następnym tomie. Mogę sobie tylko wyobrażać... Aj, Meliso, proszę, pisz szybciutko!
Jocelyn od samego początku, jako postać mi się podobała. Wiedziałam, że nie będę się z nią nudzić i nie nudziłam się. Może w kilku momentach irytowała mnie... Nawet trochę bardzo, ale dzięki temu mogłam cokolwiek czuć. Irytowało mnie jej późniejsze zachowanie, takie miotanie się, ale jednocześnie lubiłam ją i nie mogłam na to nic poradzić. Trzymałam za nią kciuki i szkoda mi jej było, ze względu na to, co musiała przejść z powodu miłości... Przynajmniej tak się jej wydawało, że tak musiało być.
A Winston? Ani na chwilę się go nie bałam! Wręcz przeciwnie, intrygował mnie ogromnie, byłam ciekawa każdego jego ruchu, zachowania, relacji z innymi. Więc gdy tylko autorka zaczęła zdradzać na jego temat coraz więcej, ja się cieszyłam. I z pewnością, jestem #teamWinston. Tak, dawno tego nie pisałam w recenzjach, ale ten bohater podziała na wyobraźnie niejednej z Was. :D
Cieszę się, że pisarka stworzyła charakterne postacie, które nie są nudne i bezbarwne. Po czynach bohaterów, możemy stwierdzić, że każdy z nich jest inny, a dzięki temu nic się nie powiela. Dla mnie to kolejny, ogromny plus.
Czy będę narzekać w tej recenzji? Jak myślicie?
No... nie. Nie będę, bo nie mam na co.
Emocje! Co to było! Istny wulkan! Czułam wszystko i miotałam się z kąta w kąt, przynajmniej tak było z moimi myślami, moim sercem, bo przecież czytając leżałam albo siedziałam. Ale uwierzcie mi, ta książka naprawdę uruchomiła we mnie bardzo dużo emocji, co nie jest takie łatwe. I dlatego znów się dziwiłam, że pani Bel udało się to za pierwszym podejściem. Ustawiła sobie poprzeczkę wysoko i mam nadzieję, że drugi tom będzie równie dobry, jak nie jeszcze lepszy niż ten. Ale wtedy to już mi skali braknie do oceny. Czułam emocje od tych negatywnych po pozytywne zarówno z Winstonem jak i Jocelyn. I już za nimi tęsknie... Bardzo. Jednak gdybym miała wybierać między nimi... Wybrałabym Winstona. 💓
Reasumując uważam, że lepiej z patronatem trafić nie mogłam. Ma wszystko to, czego oczekuję. Tutaj nie mam co wymagać wartości, bo jest to książka obyczajowo-historyczna, z dodatkiem romansu i eh... Spełniła moje najśmielsze oczekiwania. Wciąż jestem zachwycona. Ta książka zdecydowanie jest warta Waszej uwagi. Jest jedną z najlepszych przeczytanych w tym roku. Już nie mogę się doczekać, aż będą ją mieć na swojej półeczce. Jak dla mnie, nie ma tutaj ani zbędnych opisów, ani zbędnych dialogów. Wszystko jest wyważone, dopracowane... IDEALNE.
PETARDA. Naprawdę. POLECAM Z CAŁEGO SERCA KAŻDEMU!
Kilkanaście lat temu, jeszcze zanim zaczęłam prowadzić bloga, częściej czytywałam romanse historyczne, później moje czytelnictwo poszło w innym kierunku. Dlaczego po tak długim czasie zdecydowałam się na lekturę "Diabelskiego Hrabiego"? Skusił mnie intrygujący tytuł, władcze męskie dłonie na okładce powieści oraz zapowiadane pojawienie się... kota!
Anglia, rok 1818
Dwudziestosiedmioletnia lady Jocelyn Ashton rok temu straciła męża. Edward zmarł, zostawiając ją z długami - wdowa została z niczym i musi szukać dla siebie innej przyszłości. By spełnić wolę męża zawartą w liście, udaje się po pomoc do jego kuzyna - hrabiego Charlesa Winstona. Dziewczyna bawiła się z nim w dzieciństwie, nie ma jednak świadomości, że zanim wyszła za mąż, on był w niej zakochany.
Ich spotkanie po latach wygląda dość osobliwie, gdyż w chwili gdy Jocelyn dociera do upiornej, ogromnej i zaniedbanej rezydencji hrabiego, warunki atmosferyczne zagłuszają jej pukanie i postanawia dostać się do środka przez... okno. Wpada wprost na barczystą i odpychającą postać, która gdyby mogła, zabijałaby wzrokiem. Okazuje się, że demonem w ludzkiej skórze jest hrabia Winston, określany mianem Diabelskiego Hrabiego a młoda wdowa coraz boleśniej przekonuje się jak zimne jest jego serce. Wprawdzie wyraził zgodę na zatrudnienie jej jako ochmistrzyni, bo zbliżają się urodziny jego matki i ktoś musi przygotować ogród, pokoje, menu i rozrywki, ale... hrabia widzi w Jocelyn tylko kochankę. Czy wdowa się na to zgodzi?
Melisa Bel skupiła się w swojej powieści na relacjach między dwojgiem młodych ludzi, w których buzują emocje i hormony. Jocelyn i Charles spotykają się po wielu latach i żadne z nich nie ma świadomości, co tak naprawdę myśli i czuje to drugie. Zwłaszcza, że akcja książki została osadzona w czasach, gdy dbano o konwenanse, honor i godność. Tych dwoje coraz mocniej przyciąga do siebie magiczna siła. Doskonałe zestawienie bohaterów na zasadzie pięknej i bestii!
Ona jest osóbką uwielbiającą zwierzęta, broniącą skrzywdzonych istot, chwilami irytuje, ale też przyciąga mężczyzn. Jest otwarta, szczera i zabawna. Pragnie mieć normalną rodzinę, dzieci, gdyż z Edwardem ich nie mieli. Nie mając nic złego na myśli stała się włamywaczką i złodziejką... Jej kot Roger to niezwykle inteligentny zwierzak, powieść nie byłaby bez niego taka sama.
On jest arogancki, cyniczny, człowiek bez serca, który myśli tylko o kobiecie mogącej zaspokoić jego potrzeby seksualne. Służba bez słów rozumie rozkazy pana, znoszą jego wyskoki, humory i potrafią dostosować się do każdej sytuacji, włącznie z ostatnim posiłkiem podczas urodzin Elizabeth Winston ;)
Z każdym kolejnym rozdziałem czytelnik przekonuje się, że to, co dzieje się między Jocelyn i Charlesa to huśtawka, wzloty i upadki, kłótnie przeplatane chwilami uniesień. Robi się coraz goręcej i namiętniej, zwłaszcza że autorka wprowadziła do wydarzeń pierwszego planu Nicolasa - kumpla Charlesa z czasów wspólnych walk na froncie. Postać wesołego barona, szarmanckiego, taktownego i spokojnego, nieźle namiesza w relacjach między dwojgiem nieświadomych swego zakochania.
Autorka-debiutantka zabrała nas w czasy, gdy kobiety wciąż były kontrolowane przez płeć męską, nie mogły o sobie decydować ani w sprawach finansowych, niekiedy również uczuciowych, nie miały swobody, były zależne od ojców, mężów, czasem braci czy kuzynów... Skandalem mogło się zakończyć spotkanie damsko-męskie z dala od ludzi. Kilkunastodniowe urodziny matki hrabiego to wyśmienita okazja, by poznać zwyczaje i obyczaje panujące w wyższych sferach, gorsety, karneciki, wieczorki taneczne, muzyczne czy zaloty.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Doskonałe pióro, lekkość wypowiedzi, to romans historyczny, który wciąga i pociąga! Wprawdzie nie ma tutaj wydarzeń mocno sensacyjnych (no, może jedno), są jednak sceny wprost z thrillera czy komedii - ale chęć poznania dalszych losów opisanych postaci napędza ciągle rosnące napięcie w relacjach damsko-męskich. Panie wciąż chcą się przypodobać panom, oni próbują ująć je swą męskością. Co z tego wynika, niezależnie od wieku (XIX, XX czy też XXI) w historii ludzkości?
Właściwie to 'przyczepiłabym' się tylko do jednej rzeczy - do sceny mającej miejsce podczas ulewy, była delikatnie nierealna. Niemniej to drobnostka, dlatego cieszę się, że pojawi się kolejny tom w serii 'Niepokorni', który będzie dotyczył innej pary bohaterów. Poznaliśmy ich już w tej powieści - istny ogień i woda!
Podsumowując - "Diabelski Hrabia" to powieść o intensywnej namiętności, pożądaniu, wdzięczności, dumie i poniżeniu. O trudnych relacjach rodzinnych, braku wybaczenia innym a przede wszystkim sobie. O ratowaniu słabszych, przyjaźni i próbach swatania, o głupocie, nadmuchanym honorze, zazdrości oraz demonach przeszłości. Idealnie wpasowująca się w gatunek romansu historycznego książka, która traktuje o bólu, odrzuceniu, żalu a przede wszystkim o wszechmocnej miłości. Gorąco Wam polecam lekturę!
Romans historyczny, który dobrze mi się czytało. To moje pierwsze spotkanie z autorką i uznaję je za dość udane.
Diabelski hrabia to połączenie ,,Pięknej i bestii" z ,,Dumą i uprzedzeniem".
Poznajemy dwoje bohaterów : młodą wdowę Jocelyn i przystojnego, trochę mrocznego, hrabiego Winstona. Widać, że mają się ku sobie, ale oczywiście przez brak szczerości i sporo niedomówień, sprawiają sobie co rusz przykrość i jakoś nie potrafią stworzyć normalnego , udanego związku.
Styl autorki przypadł mi do gustu. Czułam klimat tej XIX-wiecznej Anglii:) Były również zabawne momenty, dialogi, które wywołały u mnie uśmiech na twarzy.
Końcówka za to jak typowy harlequin. Aż chciałoby się napisać : ,,I żyli długo ... i było im zielono... Kooonieeeec"...:D
Ale ogólnie polecam.
Jocelyn po śmierci męża nie ma innego wyjścia jak poprosić o dach nad głową hrabiego Winstona. Znają się oni od dziecka,jednak mężczyzna rozsiewa wokół siebie mroczną aurę, odpycha od siebie ludzi. Czy kobieta znajdzie drogę do jego serca? I jaki udział w perypetiach tej dwójki ma baron Devon? ?
?To moje pierwsze spotkanie z twórczością Melisy Bel. Czytając ten historyczny romans wsiąka się w snutą fabułę już od pierwszych stron. Genialnie wykreowani bohaterowie, których na pozór niewidzialna siła przyciąga do siebie. "Diabelski hrabia" to książka z idealnie rozłożoną akcją. Całość okraszona sporą dawką humoru, komizmu, czasami ironii przez co całość nabiera wyjątkowego charakteru. Wątek romantyczny i sceny erotyczne opisane są bardzo subtelnie, z wyczuwalną zmysłowością.
Chyba odnalazłam naszych polskich Bridgertonów. ?Uwielbiam książki,filmy,seriale z wątkiem historycznym/kostiumowym, a ta książka wpisała się w mój gust idealnie.
Na pewno będę szukać wersji papierowej,żeby mieć ją u siebie w biblioteczce. Książka lekka, wciągajaca, dostarczająca emocji. Idealna na jesienny wieczór pod kocem. Będę kontynuować swoją przygodę z Niepokornymi,to jest już pewne ?
Bardzo przyjemnie spędziłam czas podczas czytania tej książki. Trochę się pośmiałam, było czuć chemię między bohaterami. Na pewno sięgnę po kolejną książkę autorki.
Cóż, schematyzmów nie da się uniknąć. On bogaty, ona biedna. On przystojny, ona piękna. On wysoki, ona drobna. Dzielą, różnią ich słowa, lecz łączy skrywana namiętność. Okładka wyraźnie daje do zrozumienia, że mężczyzna zaznaczył swój teren i mówi wszystkim: Jest moja! Dostałam rasowy romans historyczny, w którym na wojnie o miłość wszystkie chwyty są dozwolone, te niecne też. Główni bohaterowie pełni sprzecznych uczuć przykuwali moją uwagę, lecz ci drugo- i trzecioplanowi również. Niezastąpiony lokaj Peters podbił me serducho, najbliżsi hrabiego i jego przyjaciel także. Byli i tacy, których za nic nie mogłam polubić. Zła teściowa objawiła się w pełnej krasie. Ambiwalentny stosunek miałam do wiejskiego doktora.
…w sytuacjach, w których robi się coś wbrew prawu, czuję się taka ożywiona. (s. 186)
Za sprawą lekkiego pióra autorki przeniosłam się do XIX-wiecznej Anglii, pełnej eleganckich dam, wytwornych dżentelmenów, wykwintnych balów i codzienności wyższej sfery. Poznałam historię młodej wdowy, dwóch dżentelmenów, kota i… psa! Zanurzyłam się w świecie zmysłów! Momentami było bardzo pikantnie! Czułam pożądanie hrabiego, targające bohaterami emocje od gniewu i tłumionego żaru, przez skrywaną namiętność i obojętność, po tęsknotę i miłość. Przeżyłam wiele przygód, wpadłam w niejedne tarapaty, rumieniłam się aż nadto, a przy tym uśmiech nie znikał mi z twarzy, gdyż autorka umiejętnie okrasiła całą historię humorem i perypetiami Jocelyn i jej podopiecznych.
Lady Ashton ciągle się coś przytrafia i sama czasami łamie konwenanse. Ubawiła mnie scena w psiarni czy w łódce, ale i wyzwoliła ciepło w sercu. Mała rozrabiaka z tej Jocelyn! A jaka pani, tacy jej podopieczni! Uśmiech na twarzy wywoływały pułapki zastawiane na Jocelyn przez hrabiego i knowania trzech dam. Dopingowałam lady Williams w jej podchodach. Ale największe wybuchy śmiechu wywoływały u mnie celne uwagi czteroletniej siostrzenicy hrabiego, uważnej obserwatorki życia wyższych sfer i relacji damsko-męskich, stosującej z powodzeniem damskie gierki. Tylko scena obiadu wydała mi się mało prawdopodobna.
Mamo, ja już wiem, kogo chcę… (s. 100)
Autorka wiernie oddaje realia epoki wiktoriańskiej, szczególnie podkreślając rolę kobiet i mężczyzn w tamtych czasach. Umysły mężczyzn nie zawsze działały, jak należy, a kobiece gierki miały określony cel. Zależność kobiet od ojca, męża czy brata ograniczała je z każdej strony. W zupełnie innej sytuacji były wdowy, zwłaszcza te bogate. Różnorodność postaw kobiecych widać w pełnej krasie na przykładzie kilku bohaterek. Ciągłe musiały one sprostać zasadom etykiety, choćby miały połknąć kij od szczotki. Autorka dobrze odrobiła lekcję z historii i etykiety. Ukazała konwenanse obowiązujące w tamtych czasach oraz ich… łamanie.
Och! Jaki śliczny kocurek! (s. 21)
Wiedziałam, że jednym z ważniejszych bohaterów będzie kot Roger, lecz nie spodziewałam się psa. Cóż, jego imię nie przypadło mi do gustu, lecz bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie autorka, wprowadzając do romansu historycznego traktowanie kotów i psów. Współcześnie nic się nie zmieniło. Tak samo nie zmienił się wpływ kotów i psów na nas samych, na nasze życie, choćby w chorobie. Duży plus za ten zwierzęcy wątek.
Gdy się prosi o szczęście, trzeba być przygotowanym na jego nadejście i umieć je docenić nawet w najmniejszych rzeczach. (s. 135)
Jestem mile zaskoczona książką i debiutantką, wprawdzie nie na salonach socjety, tylko literackich. Diabelnie przystojny hrabia, grzesznie pociągający, mroczny i niebezpieczny okazał się wart grzechu i czasu mu poświęconego. Diabelski hrabia to historyczna odskocznia od codzienności z nutą humoru i pikanterii, choć nie pozbawiona uniwersalnych wartości i wciąż aktualnego przekazu dotyczącego naszych pupili.
„Diabelski hrabia” to pełnokrwisty romans historyczny. Ma w sobie niepowtarzalny urok i czar. Owiany jest tajemnicą i przyprawiony nutką pikanterii. Fenomenalne połączenie, które oczaruje nie jedną fankę romansów.
Jocelyn Ashton właśnie straciła ukochanego męża i została wdową bez grosza przy duszy. Aby spłacić długi męża musiała sprzedać posiadłość, w której mieszkała. Pomocy i wsparcia szuka u Hrabiego Charlesa Winstona, który jest kuzynem jej zmarłego męża. Jocelyn obawia się, że Charles nie przyjmie jej pod swoją opiekę. Wie, że mężczyzna jest bardzo nieprzystępny i emanuję od niego wrogość. Charles ma już z góry wyrobione zdanie o Jocelyn. Uważa kobietę za utrzymankę i oszustkę. Kiedy Jocelyn zjawia się w jego posiadłości jego dawne uczucia do niej wracają. Mężczyzna jest jednak nieufny. Łaskawie oferuje kobicie prace. Kiedy tych dwoje zaczyna ze sobą mieszkać i spędzać ze sobą coraz więcej czasu rodzi się między nimi wzajemna fascynacja. Mroczny i niedostępny hrabia zaczyna pomału otwierać się na wciąż radosną i pełną nadziei Jocelyn. Kobieta nieśmiało zaczyna marzyć o niedostępnym Charlesie, jednak ten ma wobec niej niecne plany. On widzi w niej jedynie kandydatkę na kochankę. Ona nigdy nie zniży się to tej roli. Kiedy w sercu kobiety zaczyna szaleć burza, zjawia się ten trzeci. Baron Nicolas Devon zrobi wszystko, aby zauroczyć Lady Ashton. Ten atrakcyjny blondyn nieźle namiesza w skomplikowanych już relacjach między Jocelyn a Charlesem. Przygotujcie się na fascynującą i pełną emocji historię.
„Diabelski hrabia” to naprawdę przyjemna lektura. Romans historyczny, który napisany jest lekko i błyskotliwie. Historia, choć osadzona w roku 1818 jest niezwykle ponadczasowa. Bohaterowie mają skrajnie różne, ale mocne charaktery. Ich relacje fascynują i bawią. Książka napisana jest niezwykle lekko i barwnie. Fabuła wciąga już od pierwszych stron. Melisa Bel doskonale przedstawia perypetie dwojga ludzi, którym przyszło żyć w XIX-wiecznej Anglii. Gorąco polecam i zachęcam do lektury.
Kinga jest młodą, utalentowaną skrzypaczką, która świat dorosłych utożsamia z bólem, niezrozumieniem i poniżeniem. Uwięziona pomiędzy wymagającymi...
Anglia, XIX w. Trzy splecione ze sobą, humorystyczne historie z niespodziewanym zakończeniem! Co robi stateczny hrabia, któremu pod opiekę powierzono...
Przeczytane:2020-06-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Romans historyczny. Przeniesienie się w czasie oczyma wyobraźni do świata intryg i miłości. Do innego zachowania i innych obyczajów.
Jocelyn, Edward i Charles znają się od zawsze. I od zawsze Charles kochał się w Jocelyn okazując to na swój sposób. Niestety ona nie wiedziała o tym uczuciu. Gdy zrodziła się miłość miedzy nią a Edwardem, młodzi się nie wahali i pobrali, mimo sprzeciwu rodziny pana młodego. Po niedługim czasie zostaje wdową z kotem Rogerem, gigantycznymi długami po mężu i listem, by opiekę nad nią sprawował jego kuzyn Charles. Kuzyn nie przewidział jedynie tego, że Charles'a gburowatość i diaboliczność nasiliły się po powrocie z frontu. Kobieta zostaje zmuszona do sprzedaży majątku i zdana na łaskę nowego opiekuna. Z trzęsącymi się nogami staje na progu posiadłości rodem z najgorszych horrorów. A jego właściciel jest jeszcze bardziej demoniczny niż podpowiadała jej wyobraźnia. Niespodziewanie zaczyna się rodzić między nimi niezrozumiałe uczucie, przed którym bronią się nogami i rękami. Na drodze Jocelyn staje przyjaciel Charles'a - Baron Nicolas Devon. Jawi się być idealnym kandydatek dla młodej wdowy. A ona pragnie tylko miłości, spokoju, opieki i rodziny. W jakim kierunku to wszystko się potoczy? Kogo wybierze Lady Ashton? Skusi się na spokój u boku Devona czy może wybierze ryzyko i niespodzianki u boku Winstona? Diabelski hrabia ma swój plan. Pytanie tylko czy przewidział jego skutki?
Kolejny debiut w moich łapkach. I do tego romans historyczny. Do tego gatunku mam ogromny sentyment, bowiem od niego zaczęła się moja czytelnicza pasja. Debiut Melisy to czysta kwintesencja romansu historycznego. Już dawno nie czytałam tak wciągającej książki. I to w dodatku napisanego przez Polkę. I czego jestem najbardziej godna podziwu, że to debiut. Na serio ta książka i cała historia wciąga niczym głębiny. Trafny styl w całości oddawał atmosferę tamtych lat. Cudowne barwne i plastyczne opisy pobudzały moją wyobraźnie. Wystarczyło tylko na chwilę zamknąć oczy i odtworzyć daną scenę. Lekkość i prostota przekazu zrobiły furorę. Autorka zadbała o każdy najdrobniejszy szczegół, aby nic nie odbiegało od planu. Uwielbiałam czytać te wszystkie rozterki hrabiego. Bo to o nim, jak wskazuje tytuł, w większości jest ta książka. Został oddany cały ten jego mrok. Ta demoniczność i czysta złość. Jego aparycja i osobowość sugerowała raczej na hrabię Draculę. Dumny, zimny, dokuczliwy i bez serca. Czarny charakter i taki sam wygląd. Aż chciałabym go zobaczyć w realu. A ona? Szkoda mi jej było. Zostać odtrącona przez rodzinę męża i pozostawiona na łasce Charles'a. To ciepła, skromna i radosna kobieta, której szczęście zostało zabrane. Swoją energią, zaradnością, otwartością i entuzjazmem była takim światełkiem w tunelu. Cudowne dobrana para. Pełna przeciwieństw. Ale jak wiadomo przeciwieństwa się przyciągają. A jak jest przyciąganie to musi być i ogień. Czy był? Oczywiście! Naelektryzowane powietrze, niewidzialna nić porozumienia. Jeśli chodzi o zbliżenia to nie ma ich zbyt wiele. Czy mi przeszkadzało to? Absolutnie. Całą robotę, mówiąc potocznie, odwaliły tu opisy i ciągłe trzymanie w napięciu. Podsycanie temperatury, podkładanie do pieca, by za chwile chlusnąć kubłem lodowatej wody. Nie zabrakło humoru, który jest w moim odczuciu taki, jaki powinien być - w punkt. Odpowiednio wyważony i nasycony. Nawet dialogi miały w sobie jakąś magię. I nie mam nic przeciwko takiej ilości pozostałych bohaterów. Ta zabawa musi mieć odpowiednią karuzele i obstawę. Jedno tylko mam małe "ale". Druga scena miłosna była bardziej współczesna, Trochę mi się to gryzło z całością i klimatem tamtych lat. Ale z drugiej strony, to kto ich tam wie? Może i faktycznie bywały takie przypadki? A największy żal mam do tego, że .... tak szybko się skończyło. Nadzieję daje mi informacja, że już niedługo w nasze ręce trafi drugi tom.
Debiut Melisy zaskoczył mnie mega pozytywnie. Czytanie takich debiutów to czysta przyjemność. Dostałam wszystko to, co fan romansów historycznych pragnie od danej książki. Było mrocznie i diabolicznie dzięki Charles'owi. Jocelyn była tym promykiem radości - chodzącym wulkanem. Przepięknie oddany klimat tamtych lat. XIX wiecznej Anglii. Książka delektowałam się dwa dni, choć zazwyczaj pochłaniam je w jeden dzień. Dlaczego tak długo? Bowiem opóźniałam jak tylko się dało ten moment, gdy trzeba było się pożegnać z bohaterami. Autorka stworzyła przezabawną historię miłości dwojga ludzi pełną gaf, pomyłek i ognistych temperamentów. Cudowny, wręcz bajkowy świat pełen wyjątkowych bohaterów, wciągającej akcji, pieprznego romansu zaprasza do swych bram. Dajcie się skusić i wyruszcie na przygodę. Poznajcie na własnej skórze całą diaboliczność głównego bohatera. Gwarantowana jazda bez trzymanki. Dajcie się zaskoczyć i porwać temu niebezpiecznemu nurtowi. Poznajcie historię, która na dłuuugo pozostanie w waszych sercach. Zachęcam gorąco do sięgnięcia po tę książkę. Romans historyczny w nowej odsłonie, który nie raz Was zaskoczy. Mi pozostaje czekanie na drugi tom i powracanie do "Diabelskiego hrabiego", co będę czyniła z największą przyjemnością.
10/10
Gorąco polecam