Czy można zrezygnować z obchodzenia świąt Bożego Narodzenia? Wyłamać się z tradycji, uwolnić od chaosu i presji przedświątecznych przygotowań, od kupowania choinki, prezentów oraz dekorowania domu? Luther i Nora Krankowie, których jedyna córka Blair wyjechała właśnie na rok do Peru jako wolontariuszka, postanawiają po raz pierwszy w życiu zaoszczędzić na świętach. Rejs po Karaibach, na który planują wypłynąć dokładnie w Boże Narodzenie, będzie ich kosztował zaledwie połowę świątecznych wydatków. Niestety, wkrótce oboje przekonają się na własnej skórze, czym jest chodzenie pod prąd. Presja osób, które im coś oferują, zbierających datki lub liczących na wigilijny obiad, jest wręcz zabójcza. Główną kością niezgody staje się bałwanek na dachu. Jego brak może przekreślić szanse całej ulicy na zdobycie dorocznej nagrody. Ale to nie koniec kłopotów. W Wigilię rano dzwoni Blair z niespodziewaną informacją: jeszcze tego samego dnia wróci do domu z narzeczonym, który nigdy nie widział amerykańskich świąt i bardzo się na nie cieszy. Co robić, jak zapobiec nadchodzącej katastrofie? Półki w sklepach świecą pustkami, kupienie choinki graniczy z cudem, a goście wigilijni zostali odwołani...
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2013-11-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 240
Tytuł oryginału: Skipping Christmas
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Anna Esden-Tempska
Książka, która miała wprowadzić mnie w nastrój świąteczny, ale zadziałała odwrotnie. Nie mam pojęcia, jaki miał być przekaz. Początkowo wygląda, że celem jest wyśmianie komercyjności świąt, jakiegoś dziwnego świątecznego wyścigu szczurów - kto ładniej przystroi dom, kto da więcej datków, u kogo będzie najlepszy świąteczny obiad. Jednak koniec końców wychodzi na to, że to całe przesadzone świętowanie wcale nie jest takie złe i nie warto próbować od tego uciekać. W każdym razie dla mnie wizja takich świąt, kiedy wszystkie lokalne organizacje domagają sié datków, wszystkie sklepy dzwonią z pytaniem ile towaru w tym roku kupisz, a w domu trzeba trzymać zapas świątecznych kartek, bo może trzeba będzie w ostatniej chwili komuś niespodziewanemu odpisać - jest przerażająca.
To lekko napisana opowieść o świętach i wydatkach z nimi związanymi i próbach ich ominięcia. Bohaterami jest typowe amerykańskie małżeństwo, których dorosła córka wyjechała, a oni próbują ominąć święta. Są perypetie wynikające najpierw z oporu żony, a potem z wymagań ulicy. W każdym razie książka jest w stylu filmów bożonarodzeniowych. Sporo tu przygód i miłych sytuacji. To przyjemna lektura.
John Grisham w swym opowiadaniu ukazuje nam atmosferę przedświątecznej gorączki oraz wahania ludzkich nastrojów.Pewnie jak każdy z nas chce by święta były idealne,by wszystko wypadło jak najlepiej ale zapewne niekiedy mamy ochotę by wszystko rzucić ,wyjechać i mieć święta za sobą.Czy tak ,jak główni bohaterowie Ominąć Święta ",Norze i Luterowi, uda się wytrwać w swoim zamiarze i ominąć święta? Czy presja wywierana przez otoczenie sprawi,że święta muszą się odbyć? Tym niewielkim opowiadaniem autor chce sprowokować czytelnika by zastanowił się ,co tak naprawdę ważne jest w życiu a przede wszystkim, co jest istotą świąt Bożego Narodzenia.Ta niewielka książka może mnie aż tak bardzo nie zachwyciła ale warta jest swej uwagi.
Przyjemna opowieść, szybko się czyta. Jednak kilka sprzeczności rzuciło mi się w oczy. Ale to nic ważnego w sumie. Książka w sam raz dla tęskniących za przedświątecznym chaosem :)
Przysięgli byli gotowi.Po czterdziestu dwóch godzinach obrad, po siedemdziesięciu jeden dniach procesu, po pięciuset trzydziestugodzinach zeznań...
Jesień 1952 roku w stanie Arkansas. Przez sześć tygodni wszyscy - nawet siedmioletni Luke Chandler - harują od świtu do nocy, zmagają się ze skwarem, deszczem...
Przeczytane:2015-12-27, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015,