Małżeństwo Moniki i Macieja przechodzi głęboki kryzys.
Oboje łudzą się, że tajemniczy prezent: urlop w leśnym pensjonacie, z dala od ludzi i cywilizacji, może jeszcze wszystko uratować. Początkowo ulegają romantycznym chwilom, jednak nagły wyjazd Macieja budzi demony przeszłości. Łukasz, przystojny syn właściciela, do złudzenia przypomina Monice jej byłego narzeczonego. Czy to tylko przypadkowe podobieństwo?
Wyjazd, który miał ratować związek, okazuje się początkiem trudnych do wyjaśnienia i niepokojących zdarzeń. Nic nie jest oczywiste, bohaterowie głęboko skrywają tajemnice, a na światło dzienne wypływają przerażające wspomnienia o krwawych zbrodniach sprzed lat.
Kim tak naprawdę jest Łukasz? Czy małżeństwo Moniki i Maćka przetrwa próbę sił? I jaką rolę pełni dziewczynka ze starej wyblakłej fotografii?
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2019-02-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 420
''Czasem los wie lepiej od nas, co jest nam potrzebne w życiu i kieruje nasze kroki tam, gdzie możemy to dostać ''
W 2019 roku, wydawnictwo Filia wydało połączenie literatury obyczajowej z thrillerem, z ręki Magdaleny Witkiewicz która delikatnie, kobiecą ręką, z precyzją opowiedziała i przedstawiła nam swój punkt widzenia, z namaszczeniem do analogii związanej z problemami nad którymi to Stefan Darda nie pofatygował się, odzwierciedlając jako pisarz i mocno stąpający autor kryminałów a nawet śmiało mogę napisać i grozy, mocny przekaz który budzi fascynację która wciąga od pierwszych stron jak bagno, zasnute mgłą i wydobywającym się smrodem ludzkich trucheł, dusz które nie pozostawiły po sobie śladu a jednak nie dały o sobie zapomnieć, pomarliska ludzkiej przeszłości która jest następstwem tego co - oni wspólnie - dokonali. Dawno nie czytałam takiej powieści która by tak mocno przykuła moją uwagę i to połączenie dwóch gatunków było strzałem w dziesiątkę, jak małżeństwo które idzie przez świat niby patrząc w tym samym kierunku, jednak każde z nich ma inne spojrzenie na tę samą rzeczywistość.
; Cymanowski Młyn ; Cz.1.
Małżeństwo Moniki i Macieja przechodziło poważny kryzys, każde z nich żyjące jakby na osobnych planetach, ubiegających się za karierą, nie mające dla siebie czasu, słowem jednym rozjechało się po części z braku słuchania siebie, skupiając uwagę na własnych potrzebach. Otrzymali voucher, od by się mogło wydawać, anonimowej osoby z wyjazdem do pensjonatu Cymanowski Młyn, na okres dwóch tygodni. Monika złudnie wierzyła że tam jej relacje z mężem poprawią się, że postarają się wspólnie odbudować ten ; domek z kart. ; Kiedy po trzech dniach sielanki, utwierdzają się w przekonaniu że i miejsce magiczne, bo Kaszuby z całą swoją otoczką jezior, lasów i łąk, zachęcały nie tylko do spacerów, ale także do poznania kultury i obyczajów tamtejszej społeczności, Maciej niespodziewanie otrzymuje telefon od wspólnika kancelarii, o jego rychłym powrocie do pracy. Monika oburzona, obrażona pozostaje w pensjonacie zupełnie sama, zdana na łaskę gospodarza - pana Jerzego i syna Łukasza. Z każdym dniem znajomość Moniki z właścicielem zbliża ich do siebie, myśli coraz bardziej błądzą z wielką ciekawością za chłopakiem, czas wspólny przy kominku, z winem i opowieściami, lekcje konne utwierdzają dziewczynę w przekonaniu że wszystko może jeszcze w jej życiu ulec zmianie, że szczęście ma na wyciągnięcie ręki. Jednak dziewczyna coraz bardziej wspomina swoją poprzednią miłość, Piotra który zginął w wypadku motocyklowym. Rozdrapując rany, dziewczyna spostrzega niesamowitą zmianę w Łukaszu, jakby ten do złudzenia począł przypominać jej nie żyjącego chłopaka. Całość okala tajemnica z przed lat, zbrodnie i nie wyjaśnione zaginięcia ludzi na Pomarlisku, którzy w dużej mierze odegrali dużą rolę będąc pierwszymi właścicielami leśniczówki. Jaki skarb po sobie zostawili, komu zależało by przeszłość wróciła? Kim byli Formellowie, czy Władek Hinc był w szczególności dobrym przyjacielem? Kiedy Maciej wraca z podkulonym ogonem do pensjonatu, by wytłumaczyć co dokładnie wydarzyło się w kancelarii, Monika rozdarta pomiędzy Łukaszem a jego nagłą zmianą fizyczną, tym że nie tylko stał się apodyktyczny, co toksyczny, wyprowadził Monikę na bagna chcąc dokonać ostatecznego osądu. Jak zakończy się ta powieść pełna zwrotów akcji? Czy związek tych dwojga po tych wszystkich przeżyciach ma prawo na odbudowanie?
; Cymanowski Młyn ; Cz.2.
Monika z Maciejem po powrocie z Cymanowskiego Młyna, zachodzi w ciążę, ich związek ulega poprawie, a przeżycia z pensjonatu powoli zaciera czas. Dowiadują się przy okazji że voucher otrzymali od ciotki Ani, która otrzymała nagrodę wysyłając rozwiązanie krzyżówki. Kiedy któregoś dnia jadą do pensjonatu na weekend, Anna poznaje Jerzego, i tak zaczyna się ich związek. Ania się wprowadza i staje się równoprawną gospodynią, Jerzy zatrudnia Adama który po alkoholu powoduje śmiertelny wypadek, zabija matkę, która często - grubo - nachodzi chłopaka w śnie dając mu wskazówki, rady. Adam bardzo zaprzyjaźnił się z Jerzym, a ten traktując go jak syna, pomaga mu stanąć na nogi. Jednak nikt z domowników nie wiedział że chłopak jest umoczony w brudne interesy, które łączy jedna i ta sama sprawa - skarb Formellów. Tym czasem do leśniczówki zajeżdża wnuczka poprzedniego właściciela, która obserwując wszystko okiem obiektywnym, dostrzega pewne podobieństwo zdjęcia poprzedniej nieżyjącej żony Jerzego do Anny, zwłaszcza wisiorek który otrzymała od narzeczonego z szafirem i rysą na nim. Któregoś dnia do pensjonatu przyjeżdżają Maciej z Moniką , w tedy do leśniczówki wpadają zbiry które postanawiają rozprawić się z Jerzym i tym co ukrył jako pozostałość po przodkach. Niestety dochodzi do strzelaniny, a ciała trafiają w miejsca gdzie nikt nie jest wstanie znaleźć. Okoliczne lasy zamierają w mroźnym letargu, a jeziora, pola pokrywa gruba warstwa śniegu i lodu. Przy okazji ginie sklepikarka, która naraziła się Adamowi. Kiedy cała okoliczność szuka kobiety, Formellówna dowiaduje się jak zginęli jej rodzice, zwłaszcza ojciec którego ciała nie można było znaleźć. Kim była Hania, czy wymierzona sprawiedliwość przywróci spokój w pensjonacie, czy wszystkie tajemnice rozwiążą wszelkie problemy a prawda da ukojenie?
Szczerze, bardzo się cieszę że te powieści przeczytałam dopiero teraz, były wisienką na torcie, deserem nad którym nie tylko cieszyłam oko, ale kubki smakowe, delektacja pełną gębą, groza i atmosfera okultyzmu, mgła i dusze, topieliska, bagna, smród który spowił tamtą atmosferę niby spokojną, pełną ludzkiej życzliwości, gdzie pod pozorem dobra i troski, kryła się chęć zemsty, wzbogacenie się, przejęcie nad drugą osobą kontroli. Niesamowicie zilustrowana słowami autorów, dała moc emocji wyobraźni, gdzie czuło się powiew zimnego wiatru, obecność topielicy, jej głośny, wroni krzyk ; Szaaafirrr !!! ; strach który powodował dreszcze, napięcie które nie pozwalało na to by odłożyć książkę na miejsce, dać odpocząć myślom, wciągała jak bagno swoją fabułą dając upust fantazji, że być może tak mogło być. Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie opisana przyroda, ścieżka przez bagna i olcha...jezioro i ta cisza z naturą jak martwa, która nie porusza żadnym źdźbłem trawy, jakby za chwilę miała wyskoczyć kolejna zjawa. Dało się wyczuć nutkę naciągniętych wątków, troszkę jakby wyssanych z palca historia paserstwa, czy niewyjaśnione zaginięcia, ale kto bogatemu zabroni szastać własną wizją. Polecam każdemu połączenie gatunków literackich, tak odrębnych w swojej twórczości a tak fajnie połączonych, że książka staje się godną polecenia powieścią.
Zamieszczony na okładce opis zdecydowanie zachęca aby sięgnąć po tę książkę. Byłam bardzo ciekawa co powstało z duetu Magdaleny Witkiewicz i Stefana Dardy. Okazało się, że udało im się stworzyć bardzo wciągającą, ciekawą, intrygującą powieść. Już na pierwszych stronach książki pojawia się pierwsza tajemnica, co mnie osobiście bardzo wciągnęło do dalszego czytania. Historia opowiada o Monice i Macieju, młodym małżeństwie, które przechodzi głęboki kryzys. Niespodziewanie ktoś, anonimowo, sprezentował im voucher na pobyt w pensjonacie Cynamowski Młyn na Kaszubach. Para postanawia udać się na urlop. Mają nadzieję, że w spokoju, z dala od ludzi i cywilizacji uda im się odbudować swoje małżeństwo. Pierwsze dni sprawiają, że Monika i Maciej rzeczywiście sie do siebie zbliżają i spędzają romantyczne chwile. Jednak, nagle, po telefonie z pracy Maciej musi wracać do Warszawy. Monika zostaje sama w pensjonacie. Jest wściekła na męża, który kolejny raz wybrał pracę zamiast niej. W tym momencie wydaje jej się, że koniec ich małżeństwa jest już przesądzony. Poza Moniką w Cymanowskim Młynie jest tylko właściciel pensjonatu, sympatyczny starszy pan Jerzy i jego syn Łukasz. Monika i Łukasz nawiązują nić porozumienia, świetnie się ze sobą dogadują, spędzają coraz więcej czasu razem, aż w końcu wybucha miedzy nimi namiętny romans. Tymczasem Maciej odwleka swój powrót do pensjonatu. Pan Jerzy i Łukasz opowiadają Monice tajemniczą historię tego miejsca i okolic. Łukasz interesuje się takimi tematami jak okultyzm, zjawiska paranormalne, wywoływanie duchów. Monika bardzo często wraca wspomnieniami do swojej dawnej, wielkiej miłości, Piotra, który był jej narzeczonym i tuż przed ślubem zginął tragicznie w wypadku motocyklowy. W pewnym momencie dostrzega jak bardzo Łukasz przypomina jej Piotra. Tym co mówi, zachowniem, sposobem bycia i poruszania się. Czytając cały czas odkrywamy tajemnice poszczególnych bohaterów. Np. poznajemy całą prawdę o Piotrze, który wcale nie był ideałem za jaki miała go Monika. Dowiadujemy się co spowodowało powrót Macieja do Warszawy, dlaczego jego wyjazd się przedłużał. I muszę przyznać, że byłam pozytywnie zaskoczona Piotrem, który z początku raczej nie budził sympatii. Poznajemy równiez historie dawnych właścicieli Cymanowskiego Młyna i ich potomków. Po trochu odkrywamy tajemnicę pana Jerzego, który w pewnym momencie też musi wyjechać. Gdy Maciej wraca do pensjonatu, wyjaśnia swoją nieobecność Monice. Co na to wszystko kobieta? Czy uda się uratować małżeństwo? Czy romans wyjdzie na jaw? Co z Łukaszem? Czy wszyscy przeżyją, czy ktoś zginie? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów? I w końcu kto sprezentował Monice i Maciejowi voucher na wyjazd, od czego sie wszystko zaczęło? Aby poznać odpowiedzi na te pytania, zachęcam wszystkich do sięgnięcia po tę książkę, bo naprawdę warto. Jest bardzo fajnie napisana, miło i szybko się ją czyta. Książka wciąga czytelnika od pierwszych aż do ostatnich stron. Wplecione elementy zjawisk paranormalnych, nadają całości dodatkową aurę tajemniczości. Postacie są ciekawie nakreślone. Szczególnie intrygująca jest postać pana Jerzego, który z pozoru jest miłym, starszym panem. " Cymanowski Młyn" polecam wszystkim. Ja chętnie sięgnę po drugą część " Cymanowski Chłód", aby poznać dalsze losy bohaterów.
Twórczość Magdaleny Witkiewicz znam i uwielbiam 😍. Jednak książek Stefana Darfy jeszcze nie miałam okazji czytać. Muszę stwierdzić, że historia napisana przez ten duet, bardzo mi się podoba.
Pewne małżeństwo, Monika i Maciej, znajduje w skrzynce na listy, voucher na dwutygodniowy pobyt w Cymanowskim Młynie na Kaszubach. Mimo, że nie mają pojęcia od kogo jest ten voucher, postanawiają go wykorzystać. Ten prezent traktują jako szansę uratowania swojego małżeństwa. Monika to bardzo sympatyczna i pełna ciepła kobieta, która parę lat temu straciła swoją największą miłość i nie może o nim zapomnieć. Z kolei Maciej, to zapracowany prawnik. Z początku wydaje się być zimny i kompletnie niedoceniający skarbu przy swoim boku.
O pensjonacie i pobliskim miejscu , do którego pojechali, krąży przerażająca historia.
Jeśli ciekawi Was ta historia, to koniecznie sięgnijcie po tę książkę.
Naprawdę podobała mi się ta książka. Autorzy świetnie się połączyli romans z nutką thrillera. Może fanom mocniejszych kryminałów ta książka wyda się za mało mroczna. Choć muszę przyznać, że bywały momenty, kiedy moje serce biło szybciej. Jednak ja należę do tych bardziej strachliwych osób.
„Cymanowski Młyn” przeczytałam błyskawicznie, bo w ciągu dwóch dni. Duży wpływ ma na to duża czcionka oraz liczne dialogi, co ułatwia czytanie. Dodam, że słuchałam również powieści w formie audiobooka i muszę przyznać, że Marta Żmuda-Trzebiatowska i Filip Kosior stanęli na wysokości zadania. Ciężko jest mi wyobrazić sobie lepszych lektorów do tej historii.
Uważaj o czym marzysz
„ Od przytulnego miejsca do otchłani czasem dzieli nas jedna chwila „
Każdy zetknął się, choć raz w życiu z taką książką, którą pragnął posiadać od pierwszego wejrzenia. Wystarczył opis, kusząca recenzja albo klimatyczna okładka.„ Cymanowski młyn”, swoją oprawą od razu przyciągnął mój wzrok, a intrygujący opis zachęcił do czytania. Nie bez znaczenia też był dla mnie niecodzienny duet znanych pisarzy, autorki powieści obyczajowych i mistrza powieści grozy. O ile dorobek literacki Magdaleny Witkiewicz jest mi doskonale znany, to twórczość Stefana Dardy nie, gdyż z reguły nie czytam powieści grozy. Nie mogę jednak jednoznacznie stwierdzić, że w ogóle mnie do historii z dreszczykiem nie ciągnie i zapewne, dlatego tak ochoczo sięgnęłam po książkę, reklamowanej, jako mistrzowskie połączenie thrillera i powieści obyczajowej. Słowo mistrzowskie pozwala na oczekiwanie czegoś wyjątkowego i niesamowitego, a w przypadku” Cymanowskiego młyna „, o wyjątkowości nie ma mowy, bo tak naprawdę jest to typowa powieść obyczajowa z nutą kryminału i fantastyki. Spodziewałam się emocjonującego thrillera, a dostałam lekką powieść obyczajową z dreszczykiem, którą czyta się szybko i przyjemnie, ale chyba równie szybko się o niej zapomni. Szkoda, bo ta historia miała niezły potencjał, którego autorzy nie wykorzystali. Mogła być to naprawdę świetna powieść grozy, po której strach byłoby wchodzić do lasu a tak jest to książka, która nie sprawdza się, jako całość, bowiem nie ma zachowanej równowagi gatunkowej. Dominuje tu warstwa obyczajowa, która trochę przytłacza a groza niby jest, ale w innym wydaniu niż by można się spodziewać po thrillerze.
Na początku jest sielsko i anielsko. Małżeństwo z siedmioletnim stażem, które popadło w rutynę, wykorzystuje znaleziony w skrzynce voucher na dwutygodniowy wyjazd na Kaszuby do pensjonatu Cymanowski młyn. Początkowo wszystko wskazuje na to, że wśród przyrody z dala od cywilizacji Monika i Maciej odnaleźli uczucie, które kiedyś ich łączyło, ale podświadomie oczekiwałam cały czas, że wydarzy się coś takiego, co wszystko zburzy. Ciągłe opisy przygotowania pożywienia, spacerów i banalnych rozmów, sama nie wiem, czy bardziej mnie irytowały, czy wzbudzały coraz większy niepokój w oczekiwaniu na to, co nieuniknione.
Gdy Maciej wbrew wcześniejszym ustaleniom odbiera telefon od swego wspólnika i nic nie wyjaśniając Monice wyjeżdża na kilka dni do Warszawy, rozgoryczona kobieta coraz więcej czasu spędza z synem gospodarza Łukaszem. Chłopak nieoczekiwanie zaczyna Monice przypominać ukochanego, który wiele lat temu zginął w wypadku. Od tej chwili pojawiają się wspomnienia, a głęboko skrywane dotychczas tajemnice wychodzą na jaw, dochodzi do nieodwracalnych zdarzeń, które nie powinny mieć miejsca.
Początkowo miałam ogromną ochotę wejść w posiadanie tej książki, ale podzielone komentarze czytelników trochę mój zapał ostudziły. Teraz, gdy jestem już po lekturze to śmiało mogę stwierdzić, że nie mam, czego żałować, bo zawartość wypadła mniej intrygująco niż okładka, bo nie jest to jakaś wybitna literatura, lecz typowa powieść rozrywkowa, którą czyta się przyjemnie i z zainteresowaniem. Na plus te wszystkie tajemnice, duchy, a szczególnie motyw dybuka. Podobało mi się stopniowe budowanie klimatu, który bywa mroczny i gęsty, zachwyciły opisy przyrody, przypadły do gustu w miarę dobrze wykreowani bohaterowie. Zwłaszcza postać starszego na pozór miłego,
właściciela pensjonatu, który jak się okazało miał najwięcej na sumieniu. Spory minus za zakończenie, gdyż oczekiwałam konsekwencji za zbrodnię i zdradę, ale niestety nie doczekałam się. Nasunął mi się natomiast jeden wniosek z tej historii. Nie warto tkwić w przeszłości, żyć mrzonkami, idealizować byłych partnerów, bo to najważniejsze mamy czasem tuż pod nosem.
Wielbiciele gatunku grozy będą zawiedzeni, bo więcej w powieści obyczajówki z dreszczykiem niż grozy i nie jest zbyt strasznie, natomiast dla mnie osoby, która raczej unika takich książek była to całkiem przyjemna rozrywka i łatwo dałam się wciągnąć w jej klimat. Polecam czytać w pochmurny, ponury dzień dla spotęgowania wrażenia.
„ Pewne lęki siedzą w nas głęboko i mimo tego, że jesteśmy dorośli, nadal czujemy pewnego rodzaju niepokój, gdy o nich myślimy. „
Byłam niezmiernie ciekawa tego połączenia obyczajówki i powieści grozy. Znam doskonale zarówno twórczość Magdaleny Witkiewicz, jak i drugiego z autorów, Stefana Dardy. I bardzo ją lubię. Obawiałam się jednak, co wyniknie z pisania książki w dwóch zupełnie różnych stylach. Jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie. „Cymanowski młyn” wyszedł o wiele lepiej, niż zakładałam, biorąc książkę do ręki.
Zaczęło się lekko i z nastrojem. Magdalena i Stefan przedstawili nam bohaterów: Monikę, Macieja, Jerzego, a później również jego syna — Łukasza. Małżeństwo, które od tajemniczego ofiarodawcy otrzymało możliwość pobytu w gospodarstwie agroturystycznym, właśnie przeżywa kryzys. Pobyt w miejscu oddalonym od domu, pracy i codziennej monotonii ma im pomóc naprawić relacje. Nie jest to jednak takie proste, jednak o tym przekonacie się sami, kiedy przeczytacie powieść.
Warto zwrócić uwagę, że wątki obyczajowy i grozowy przenikają się w książce w doskonałej proporcji. Mamy więc problemy małżeńskie i tajemnicze bagna, na których giną ludzie. Mamy samotną kobietę, która szuka kogoś, kto okaże jej odrobinę zainteresowania, która nieco zastygła w bolesnej przeszłości; i człowieka starszego, posiadającego tajemnice. Podobało mi się, że groza nie jest w tym tekście nachalna, nie wychyla się z każdego kąta w towarzystwie ponurych chmur i bijących piorunów. Jest subtelna, a przez to naprawdę przerażająca (szczególnie za gardło chwycił mnie epilog). Magdalena i Stefan opisali przy okazji wspaniałe miejsce, aż chciałoby się odwiedzić Cymanowski Młyn i spędzić tam chociaż jeden, krótki weekend. Byle daleko od bagien, które są niezwykle… wciągające.
Zgaduj-zgadula!
Miałam świetną zabawę, kiedy próbowałam zorientować się, które fragmenty pisała Magda Witkiewicz, a które Stefan Darda. Wydaje mi się, że osobom znającym ich twórczość – łatwo się tego domyślić. Jednak nie zepsuło mi to w żaden sposób frajdy. Podobało mi się również zakończenie i pewien morał, który wynika z przedstawionej przez autorów historii. Nie warto siedzieć w przeszłości i kręcić filmów o tym „co by było, gdyby…”. Jednym słowem: „Cymanowski młyn” to kawał dobrej, relaksującej literatury, która miejscami przeraża. Lubię, kiedy autorzy łączą swoje siły i wspólnie tworzą coś ciekawego. Oby więcej takich duetów! Polecam każdemu, kto lubi obyczajowo-grozowe klimaty.
Magdalena Witkiewicz, mistrzyni pozytywnych zakończeń, podjęła się napisania książki w duecie ze Stefanem Dardą, który bryluje w grozie... Że wyniknął z tego 'Cymanowski Młyn' wiemy, ale jak udało się połączyć obyczajówkę z thrillerem? A przede wszystkim jakie walory emocjonalnie niesie ta lektura dla czytelnika? Jedno jest pewne - otrzymałam coś zupełnie innego, niż otrzymałam. Ale o tym za chwilę...
ONA
Niezależna, samodzielna, wyjeżdżająca jedynie w delegacje lub do SPA z koleżankami. Jej małżeństwo nie przypomina tego z marzeń, mąż nie jest przyjacielem, oparciem... Najczęściej w ogóle go nie ma. Dlatego Monika Kaczmarek tęskniąc za uczuciami i ciepłem powraca myślami dziesięć lat wstecz - do swojej pierwszej miłości - Piotra.
ON
Wiecznie zniesmaczony życiem, nie lubiący chaosu, uciekający w pracę, na narty lub żeglowanie. Oczywiście bez NIEJ. Zły, gdy nie ma dostępu do mediów. Dla Maćka liczą się fakty, dowody, konkrety a nie ulotność uczuć.
"Jakim cudownym momentem w życiu jest ten zaraz po przebudzeniu. Gdy jeszcze sobie nie przypominasz tego, czym powinnaś się martwić, gdy na wpół przebudzona przeciągasz się i zastanawiasz, co fajnego przyniesie ci dzień." *
Kaczmarkowie są małżeństwem z kilkuletnim stażem a kryzys, którego doświadczają nie jest błahy. Od lat nigdzie razem nie wyjeżdżali, wszystko robią oddzielnie. Dawniej byli zgrani i w łóżku, i w kuchni, teraz jednak wciąż się rozmijają. Czy blokadą szczęścia w związku mogą być marzenia Moniki o byłym ukochanym? Pewnego dnia w skrzynce na listy znajdują voucher, uprawniający do dwutygodniowego pobytu w pensjonacie 'Cymanowski Młyn' na Kaszubach. Nie brali udziału w żadnym konkursie, dlatego są zaskoczeni, ale postanawiają skorzystać z niespodzianki we wrześniu.
Pensjonat jest prowadzony przez Jerzego Zawiślaka i jego syna Łukasza, teoretycznie są sobie bliscy, jednak nie mają pojęcia o tym, co przed sobą zataili. Urlop w malowniczej scenerii ma sprzyjać wspólnym spacerom Kaczmarków a jednocześnie próbie zbliżenia się do siebie i odbudowania relacji. Muszą jednak uważać na pobliskie bagna, które kryją wiele zagadek.
Nagły wyjazd Macieja do stolicy staje się początkiem lawiny zdarzeń. Powoli wychodzą na jaw tajemnice skrywane przez każdego z bohaterów, ich przewinienia mniejsze lub większe, które godzą w nich samych, ale również w obce czy niewinne osoby. Między Moniką a Łukaszem iskrzy, Jerzy wspomina mroczną przeszłość oraz robi ciemne interesy a w powietrzu robi się mistycznie, magicznie, chwilami przerażająco... Zachowanie Łukasza zaczyna Kaczmarkowej kogoś przypominać a Jerzy przestaje poznawać syna. Co się z nim stało?
Książka wielokrotnie mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się pewnych wydarzeń czy zachowań bohaterów. Nie posądzałam ich o czyny, których byłam świadkiem czy też o których mi opowiedzieli. Ani opis, ani początek lektury nie zapowiadały takiego rozwoju akcji. Podobało mi się, szczególnie dlatego, że nie miałam pojęcia jak zakończy się bagnista przygoda. Nie odgadłam kto sprezentował małżeństwu voucher ani czy finalnie będą razem. Zmienna narracja, wielowątkowość, mnogość tajemnic i niewyjaśnionych śmierci to niewątpliwie plusy tej książki.
Jedyne co mi przeszkadzało to wątek paranormalny, nie lubię takowych a w tym przypadku nie wszystko mi się zgadzało z faktami. Duch Piotra w sposób w miarę logiczny pojawił się w fabule, ale pozostałe dziwne zjawiska czy postacie? Zupełnie nie wiem dlaczego na siłę wciśnięto to w historię.
"Czasami lepiej być samemu niż z kimś, z kim się zupełnie nie chce być. Jak jesteś z kimś, kogo nie kochasz, blokujesz sobie szansę na prawdziwą miłość i szczęśliwą przyszłość." **
Podsumowując - "Cymanowski Młyn" to początkowo obyczajówka o małżeństwie z kryzysem, które wyjeżdża w nieznane i próbuje naprawić związek, przeradza się później w naszpikowaną tajemnicami i narastającym napięciem historię. Opowiada o pozbywaniu się cieni z przeszłości, spotkaniu się twarzą w twarz z demonami, ratowaniu związku, tęsknocie i bólu po stracie ukochanej osoby. W tle nieco zjawisk paranormalnych, nawoływania przez zjawę oraz skutki chciwości.
* M. Witkiewicz, S. Darda, "Cymanowski Młyn", Filia, Poznań 2019, s. 122
** Tamże, s. 179
recenzja pochodzi z mojego bloga:
Historia z dreszczykiem i zdecydowanie druga część książki mocniej mnie wciągnęła! Ludzie nie są tacy jak Ci się wydaje. Każdy z nich ma drugą twarz i to najbardziej mnie przerażało. Gdy myślałam, że znam już bohaterów okazywało się, że wcale tak nie jest. Obyczajówka (to co najbardziej lubię) połączona z thrillerem. Zakończenie wywołało u mnie silne emocje i zestresowały mnie dalsze losy bohaterów... Raczej odczuwam po nich smutek niż radość ze szczęśliwego zakończenia?. Czasem los nie jest zbyt łaskawy... a przeszłość... nigdy nie umiera...Baaaardzo polecam! A Tobie jak się podobała?
„Cymanowski młyn”. Jak ja czekałam na tę książkę! Kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź na stronie wydawnictwa, wiedziałam, że muszę ją mieć! Twórczości Magdaleny Witkiewicz co prawda, nie znałam, ale cykl o Wyrębach Stefana Dardy był wystarczającym impulsem do tego, żeby poczuć wielką chęć na tę lekturę. Zamówiłam w przedsprzedaży i zaczęło się czekanie… Raz po raz gdzieś pojawiały się reklamy – coraz bardziej obiecujące. I mój apetyt wzrastał. Później pojawiły się pierwsze recenzje – zachwyty blogerek i recenzentów, entuzjastyczne opisy, same superlatywy. Okładka zapowiadała mocną, mroczną historię, od której trudno się oderwać… A potem dostałam tę książkę, zaczęłam czytać i… rozczarowałam się. Pierwszych kilkadziesiąt stron mnie wciągnęło – było napięcie, był ciekawy pomysł – i nawet zaczęłam się trochę bać. Odrobinkę. A potem wszystko się rozmyło. I choć nie przepadam za powieściami obyczajowymi, przyznam, że bardziej mnie zaciekawiła właśnie część obyczajowa – perypetie małżeńskie Macieja i Moniki – niż cała ta warstwa grozy, po której obiecywałam sobie najwięcej.
Nie mogę powiedzieć, że książka zupełnie mi się nie podobała – aż tak źle nie było. Ale też – w ogóle mnie nie wciągnęła. Nużyły mnie te rozmowy przy kominku, dialogi śniadaniowo – obiadowe, przemyślenia. No i moim zdaniem autorzy nie wykorzystali potencjału tego miejsca – można było zrobić z tego prawdziwy horror, taki, po którym człowiek bałby się zasnąć, a tak wyszło trochę mdło. Zabrakło mi też efektu zaskoczenia – wszystko raczej przewidywalne. Szkoda.
Najmocniejszą częścią tej książki był – moim zdaniem – jej początek: przyjazd do pensjonatu, tajemnicze odgłosy, dziwny właściciel, opowieść o duchu z bagien, trudna relacja małżeńska Moniki i Macieja. Wtedy czuło się grozę, napięcie, oczekiwało się, że zaraz wydarzy się coś strasznego, że będzie wzrastał niepokój i że będziemy się naprawdę bać. Dalej niestety, było już znacznie gorzej.
Nie umiem powiedzieć, czego zabrakło – bo na pewno nie talentu. Książka jest spójna, nie widać różnić w poziomie ani w stylu. Może właśnie nie zabrakło, tylko czegoś było za dużo? Za dużo pomysłów upchniętych do jednej powieści?
Komu może się spodobać „Cymanowski młyn”? Na pewno bardziej miłośnikom powieści obyczajowych, i to z wyraźnym wątkiem romansowym, niż tym, którzy lubią thrillery. Mnie nie przypadła do gustu – i gdybym z twórczości Stefana Dardy znała tylko ją, to nie sięgnęłabym po inne powieści autora.
Podsumowując: dla mnie duże rozczarowanie. Bez nastroju, w którego kreowaniu był dla mnie – jak dotąd – Stefan Darda. Bez wielkiej grozy, bez strachu i bez zaskoczenia. Ot, taka rozrywka na dwa, trzy wieczory, nie do wielkich przemyśleń i raczej do zapomnienia od razu po zamknięciu ostatniej strony.
Książkę, mimo, że opowiada chwilami o rzeczach przerażającyhch, czyta się jak powieść obyczajową. Zadziwiające jest, jak autorom udało się stworzyć złe postaci z którymi czytelnik się w jakimś tam spoósb zaprzyjaźnia, których postępowanie rozumie i stara się tłumaczyć, zapominając jednocześnie o ich okrucieństwie, nie utożsamiając ich z mordercami. Książkę czyta się szybko, gładko, mnie tylko drażniła nieco sprawa z duchami, ale rozumieim, że była to część historii (jednak nie w moim stylu). Moja ocena- mocna czwórka, nawet z plusem.
Fajna obyczajówka z domieszką kryminału, szczytą horroru. Szybko się czyta, chociaż może nieco irytować wprowadzanie wciąż nowych postaci. Każdy kto pojawia się w Cymanowskim Młynie, oprócz Macieja i Moniki, ma sumieniu.
Cymanowski Młyn to dla mnie historia wciągająca i trzymająca w napięciu.
Małżeństwo z problemami na "bezludziu" , chwile namiętności, tajemnice przeszłości, śmierć i miłość, jaka jest prawdziwa tajemnica cymanowskiego młyna i właściciela . Jak potoczą się losy właściciela oraz małżeństwa goszczącego w pensjonacie, co się im przydażyłodlaczego doszło do tych wydarzeń, czy wszystko zakończy się dobrze?
Jeśli lubisz takie historie, to naprawdę warto przeczytać
Monika i Maciej dostają tajemniczy prezent. Mogą spędzić urlop daleko od świata. Jest to szansa na uratowanie ich rozpadającego się małżeństwa. Jednak może temu przeszkodzić Łukasz, który z każdym dniem staje się coraz bardziej podobny do byłej miłości Moniki, do chłopaka, który zmarł kilka lat temu.
Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Od pewnego wydarzenia tam opisanego, powieść wciąga do tego stopnia, że nie sposób jej odłożyć.
Przeczytane:2022-01-27, Przeczytałam, Literatura polska,
"Cymanowski Młyn" Magdalena Witkiewicz i Stefan Darda
Monika i Maciej są małżeństwem przechodzącym kryzys, dostają od tajemniczej osoby prezent na rocznicę ślubu, urlop w pensjonacie z dala od ludzi w Cymanowskim Młynie. Początek nie nastraja zbyt dobrze, ale udaje się im ulec romantycznym chwilom, pojawia się nadzieja że może być jeszcze dobrze między nimi. Wyjazd Macieja wszystko znów komplikuje. Zdarzenia które niepokoją,krwawe tajemnice sprzed lat , bohaterowie którzy jak z kapelusza wyciągają skrywane coraz to nowe tajemnice i nagle nic nie jest oczywiste. Motyw z okultyzm jest jak dla mnie mocno przesadzony,same tajemnice z przeszłości są wystarczającym tematem do bardzo dobrego thrillera. Do tego jeszcze bardzo irytująca bohaterka Monika, która ciągle tęskni za byłym narzeczonym; mocno kibicowałam Maciejowi, który od samego początku był przez to na przegranej pozycji,bo jak tu konkurować z ,, kryształowym,,duchem.
Podsumowując: połączenie powieści obyczajowej, thrillera i horroru zapewnia sporo emocji. Książka dobra, momenty grozy bym rozwinęła bo są dobre, (okultyzm wywalić!), całość dobrze się czyta.
Myślę że będzie się podobało wielu czytelnikom i wielu będzie zniechęconych i nie sięgnie po drugi tom.
Jak będzie z Wami jestem ciekawa. 😊