Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2014-10-08
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 424
Reba Adams to z pozoru zadowolona ze swojego życia kobieta: ma wspaniałego narzeczonego, który skoczyłby za nią w ogień; pracuje w lokalnej gazecie, gdzie może ukazać swój talent dziennikarski. Tylko co z tego, skoro data ślubu nie jest jeszcze zaplanowana, a Reba myśli o rozwijaniu się i pracy w bardziej renomowanym piśmie, przez co wysyła dziesiątki CV.
Tuż przed świętami kobieta otrzymuje zadanie zebrać materiał do felietonu o tematyce Bożonarodzeniowej. Jej celem staje się niemiecka piekarnia ,,U Elsie", gdzie poznaje samą założycielkę i jej córkę. Reba wykonuje swoją pracę, jednak nie spodziewała się tego, że będzie częstszym gościem tego lokalu.
Podczas wywiadu dochodzi do trudnego powrotu w przeszłość, a bolesne wspomnienia utwierdzają kobiety, iż, mimo różnicy wieku, obie muszą stanąć twarzą w twarz z koszmarami i znaleźć w sobie odwagę, by wybaczyć.
Reba Adams to z pozoru zadowolona ze swojego życia kobieta: ma wspaniałego narzeczonego, który skoczyłby za nią w ogień; pracuje w lokalnej gazecie, gdzie może ukazać swój talent dziennikarski. Tylko co z tego, skoro data ślubu nie jest jeszcze zaplanowana, a Reba myśli o rozwijaniu się i pracy w bardziej renomowanym piśmie, przez co wysyła dziesiątki CV.
Tuż przed świętami kobieta otrzymuje zadanie zebrać materiał do felietonu o tematyce Bożonarodzeniowej. Jej celem staje się niemiecka piekarnia ,,U Elsie", gdzie poznaje samą założycielkę i jej córkę. Reba wykonuje swoją pracę, jednak nie spodziewała się tego, że będzie częstszym gościem tego lokalu.
Podczas wywiadu dochodzi do trudnego powrotu w przeszłość, a bolesne wspomnienia utwierdzają kobiety, iż, mimo różnicy wieku, obie muszą stanąć twarzą w twarz z koszmarami i znaleźć w sobie odwagę, by wybaczyć.
Przyznam szczerze, że ta książka nigdy nie trafiłaby w moje ręce, gdyby nie pewien konkurs, dzięki któremu jestem dumną posiadaczką jednego egzemplarza ,,Córki piekarza". Zauroczona okładką oraz zaintrygowana opisem nie zbaczałam na to, iż lada moment mam egzaminy semestralne, przez co powinnam odłożyć lekturę i ślęczeć nad zeszytami. Gdy tylko przeczytałam prolog to już wiedziałam, że lada moment pochłonie mnie historia, która na długie lata zapadnie w mojej pamięci.
,,Wcześniej w życiu nauczyłam się, że umarli nie ocalą żywych. Mogą to zrobić tylko żywi. Dopóki jest życie, jest nadzieja."
Akcja powieści toczy się dwutorowo. Współczesne El Paso w stanie Teksas zostało zestawione z sennym Garmisch w Niemczech w ostatnim roku trwania II wojny światowej i czasów powojennych. Takie połączenie wydaje się być niepoprawne, no bo jak można łączyć czasy współczesne z tak okropnym wydarzeniem. Autorka jednak ukazuje nam, że można, a całość intryguje czytelnika, a także wprowadza nutę przerażenia i strachu.
Zestawienie młodej i niepewnej swej przyszłości Reby z doświadczoną przez los i bogatą w życiowe doświadczenie Elsie również mogłoby się wydawać strzałem w kolano, jednak mimo ogromnej różnicy wieku i charakterów obie panie mają bolesne doświadczenia i tak samo muszą stanąć twarzą w twarz z przeszłością, by móc zapomnieć o cierpieniu i odkryć w sobie odwagę, by umieć wybaczyć.
Obydwie bohaterki zyskały moją sympatię, jednak to Elsie zagarnęła jej nieco więcej. Możliwe, iż to ma coś wspólnego z tym, że mogłam obserwować, jak z młodej i naiwnej dziewczynki staje się poważną i rozsądniej myślącą kobietą, która nie boi się spojrzeć rzeczywistości w oczy. Mimo zagrożenia swojego życia i swej rodziny przygarnęła ona młodego Żyda, ratując go przed pewną śmiercią. Taka postawa kosztowała ją wiele nerwów i tajemnic, jednak pokazała, iż nie każdy Niemiec musi być tym złym. Natomiast Reba wydawała mi się momentami lekkomyślna i egoistyczna. Miewała również momenty, gdy jej mózg przestawał pracować, a wtedy jej zachowanie odbiegało od norm, jakie zostały przewidziane komuś, kto myśli o rozwijaniu swej kariery w dziennikarstwie czy o zamążpójściu.
,,Musimy przestać się bać cieni i uświadomić sobie, że świat składa się z odcieni szarości, ze światła i ciemności. Nie ma jednego bez drugiego."
Autorka ma przyjemny styl pisania, który pozwala się rozkoszować lekturą. Opisy miejsc czy ludzi są tak realistyczne, iż jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że jesteśmy wewnątrz akcji i możemy ją obserwować na własne oczy. W ,,Córce piekarza" mamy do czynienia z narracją trzecioosobową oraz z retrospekcją zdarzeń, dzięki czemu poznajemy losy jednej z głównych bohaterek. Owszem, takie przeplatanie czasów może wytrącić z równowagi, lecz z czasem można się do tego przyzwyczaić.
,,Córka piekarza" pokazuje nam, że nieważne, jak bardzo dostajemy od życia po twarzy, lecz ważne jest to, iż trzeba po tym otrzeźwieć i brnąć do przodu. Nie wolno pozwolić, aby przeszłość zasłaniała nam oczy. Autorka także, poprzez książkę, pragnie przekazać, iż ocenianie ludzi stereotypowo może wywołać sporo zamieszania. Ci, co oceniają książki po okładce dobrze wiedzą, że rozczarowanie pozostawia gorzki smak na języku i nieprzyjemną szramę w pamięci.
Przyjemnym dodatkiem są przepisy umieszczone na kilku ostatnich stronach. Jeżeli ktoś z was uwielbia piec i wychodzi mu to bardzo dobrze to ogromnie zachęcam do zerknięcia również na nie. Ja mam dwie lewe ręce w kuchni, więc wolę pozostać na wyobrażaniu sobie tych cud, bo nie widzi mi się wzywanie straży pożarnej i późniejszy remont. :)
Podsumowując:
,,Córka piekarza" została naszpikowana sporą dawką emocji, która pozytywnie wpływa na czytelnika. Połączenie obyczajowości z dozą historii tworzy apetyczną mieszankę, a tuż po jej skosztowaniu chce się więcej takich wypieków.
Serdecznie polecam! Książka warta zasmakowania!
Przyznam szczerze, że ta książka nigdy nie trafiłaby w moje ręce, gdyby nie pewien konkurs, dzięki któremu jestem dumną posiadaczką jednego egzemplarza ,,Córki piekarza". Zauroczona okładką oraz zaintrygowana opisem nie zbaczałam na to, iż lada moment mam egzaminy semestralne, przez co powinnam odłożyć lekturę i ślęczeć nad zeszytami. Gdy tylko przeczytałam prolog to już wiedziałam, że lada moment pochłonie mnie historia, która na długie lata zapadnie w mojej pamięci.
,,Wcześniej w życiu nauczyłam się, że umarli nie ocalą żywych. Mogą to zrobić tylko żywi. Dopóki jest życie, jest nadzieja."
Akcja powieści toczy się dwutorowo. Współczesne El Paso w stanie Teksas zostało zestawione z sennym Garmisch w Niemczech w ostatnim roku trwania II wojny światowej i czasów powojennych. Takie połączenie wydaje się być niepoprawne, no bo jak można łączyć czasy współczesne z tak okropnym wydarzeniem. Autorka jednak ukazuje nam, że można, a całość intryguje czytelnika, a także wprowadza nutę przerażenia i strachu.
Zestawienie młodej i niepewnej swej przyszłości Reby z doświadczoną przez los i bogatą w życiowe doświadczenie Elsie również mogłoby się wydawać strzałem w kolano, jednak mimo ogromnej różnicy wieku i charakterów obie panie mają bolesne doświadczenia i tak samo muszą stanąć twarzą w twarz z przeszłością, by móc zapomnieć o cierpieniu i odkryć w sobie odwagę, by umieć wybaczyć.
Obydwie bohaterki zyskały moją sympatię, jednak to Elsie zagarnęła jej nieco więcej. Możliwe, iż to ma coś wspólnego z tym, że mogłam obserwować, jak z młodej i naiwnej dziewczynki staje się poważną i rozsądniej myślącą kobietą, która nie boi się spojrzeć rzeczywistości w oczy. Mimo zagrożenia swojego życia i swej rodziny przygarnęła ona młodego Żyda, ratując go przed pewną śmiercią. Taka postawa kosztowała ją wiele nerwów i tajemnic, jednak pokazała, iż nie każdy Niemiec musi być tym złym. Natomiast Reba wydawała mi się momentami lekkomyślna i egoistyczna. Miewała również momenty, gdy jej mózg przestawał pracować, a wtedy jej zachowanie odbiegało od norm, jakie zostały przewidziane komuś, kto myśli o rozwijaniu swej kariery w dziennikarstwie czy o zamążpójściu.
,,Musimy przestać się bać cieni i uświadomić sobie, że świat składa się z odcieni szarości, ze światła i ciemności. Nie ma jednego bez drugiego."
Autorka ma przyjemny styl pisania, który pozwala się rozkoszować lekturą. Opisy miejsc czy ludzi są tak realistyczne, iż jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że jesteśmy wewnątrz akcji i możemy ją obserwować na własne oczy. W ,,Córce piekarza" mamy do czynienia z narracją trzecioosobową oraz z retrospekcją zdarzeń, dzięki czemu poznajemy losy jednej z głównych bohaterek. Owszem, takie przeplatanie czasów może wytrącić z równowagi, lecz z czasem można się do tego przyzwyczaić.
,,Córka piekarza" pokazuje nam, że nieważne, jak bardzo dostajemy od życia po twarzy, lecz ważne jest to, iż trzeba po tym otrzeźwieć i brnąć do przodu. Nie wolno pozwolić, aby przeszłość zasłaniała nam oczy. Autorka także, poprzez książkę, pragnie przekazać, iż ocenianie ludzi stereotypowo może wywołać sporo zamieszania. Ci, co oceniają książki po okładce dobrze wiedzą, że rozczarowanie pozostawia gorzki smak na języku i nieprzyjemną szramę w pamięci.
Przyjemnym dodatkiem są przepisy umieszczone na kilku ostatnich stronach. Jeżeli ktoś z was uwielbia piec i wychodzi mu to bardzo dobrze to ogromnie zachęcam do zerknięcia również na nie. Ja mam dwie lewe ręce w kuchni, więc wolę pozostać na wyobrażaniu sobie tych cud, bo nie widzi mi się wzywanie straży pożarnej i późniejszy remont.
Podsumowując:
,,Córka piekarza" została naszpikowana sporą dawką emocji, która pozytywnie wpływa na czytelnika. Połączenie obyczajowości z dozą historii tworzy apetyczną mieszankę, a tuż po jej skosztowaniu chce się więcej takich wypieków.
Serdecznie polecam! Książka warta zasmakowania!
Będzie długo, ale o tej książce można napisać bardzo dużo.
Już wielokrotnie wspominałam, że nie przepadam za audiobookami. Trudno mi się skupić na treści, jeśli ktoś czyta za mnie, a ja w tym czasie wykonuję inne, rozmaite czynności, jednak korzystając z nagrody (dostępu do audiobooków w serwisie Audioteka) za udział w głosowaniu na twórców promujących i upowszechniających literaturę organizowanym przez Opowiemci, mogłam wysłuchać powieści "Córka piekarza" Sarah McCoy, która od dawna znajdowała się na mojej liście książek do przeczytania. Czułam, iż będzie to wyjątkowa lektura. Intuicja mnie nie zawiodła. Wciągnęła mnie od samego początku i nie chciała puścić. Prawie 13 godzinny audiobook, czytany przez Oskara Hamerskiego odsłuchałam w półtora dnia. Naprzemienna fabuła przybiera różne formy: listy, e-maile, przepisy, które nie tylko ją urozmaicają, ale i wzmacniają jej wydźwięk.
Opowieść rozpoczyna się sześćdziesiątych lat po II wojnie światowej w El Paso, w stanie Teksas, w USA od zbierania materiałoów do świątecznego felietonu na temat niemieckich tradycji bożonarodzeniowych, przez dziennikarkę z lokalnego czasopisma - Rebę Adams. Wywiadu udziela jej Elsie Schmidt, właścicielka niemieckiej piekarni "U Elsie". Miało pójść szybko, łatwo i przyjemnie, jednak opowiedziana Rebie historia splata jej życie na dłużej z Elsie i jej córką Jane. Kobiety będą musiały skonfrontować się z przeszłością i znaleźć w sobie siły, by wybaczyć. Co? Komu? Czy zdołają to zrobić?
Historia z czasów II wojny światowej, rozgrywająca się w Garmisch w Niemczech, pokazuje że bycie w tamtym czasie Niemcem nie oznaczało, że wszyscy byli potworami. Łatwo nam wsadzać wszystkich do jednego worka. Oceniać. Ale czy zastanawiamy się nad tym, jak wyglądało życie normalnych Niemców? Tych, którzy wiedzieli, że coś jest nie tak, ale za bardzo się bali, dowiedzieć co? Przeciwstawić się? Próbowali normalnie żyć. Doskwierało im zimno, głód, ludzie nagle znikali, mordowano niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo, kobiety były gwałcone, zachęcano je również do rodzenia, zresztą aborcja z jakichkolwiek przyczyn była prawnie zakazana. Mimo to noworodków wciąż było za mało. Zwłaszcza tych ,,czystych rasowo". Z tego powodu zdecydowano o powołaniu programu Lebensborn - ,,Źródło życia", do którego trafiła siostra Elsie - Hazel, natomiast dzieciom od małego "prano mózgi". Wielu dopiero, kiedy okrucieństo dotknęło ich bezpośrednio, i to wcale nie z rąk wroga Rzeszy, pojmowali, w jakim uścisku trzyma kraj faszystowsko - nazistowska dyktatura. Byli też tacy, którzy z narażeniem życia, dzieląc się tym, czym mogli, pomagali ukrywać się Żydom, stając się nielojalnymi wobec ideałom, narodowi czy rodzinie.
Wątek współczesny przenosi nas do lat 2007-2008. Przybliża nam historię z życia Adams i jej związku z narzeczonym Rikim, latynoskim strażnikiem granicznym. Według mnie jest równie interesujący, choć może nie aż tak porywający, jak ten dotyczący mrocznej historii świata. Zawiera przemoc w rodzinie, problemy imigracyjne w USA, meksykańskie podejście do obchodów upamiętniających zmarłych, rozrachunek z bolesną przeszłością, odkrywanie własnego ja oraz tego, czego chce się od życia.
Można uznać, iż zestawienie tych konkretnych wydarzeń z czasów II wojny światowej z tematem nielegalnych meksykańskich imigrantów w USA nie ma ze sobą nic wspólnego, ale czy aby na pewno nie da się między nimi postawić znaku równości?
Ojciec Rikiego nawet na łożu śmierci uważał siebie i swoją rodzinę jako obcych we wrogim kraju, więc on robił wszystko, aby udowodnić swą narodową przynależność, bez względu na pochodzenie i przodków. Po pewnym czasie służenia w straży granicznej, choć wierzył w prawo, bolało go, że musi łapać ludzi nielegalnie przekraczających granicę w poszukiwaniu lepszego życia i odwozić ich niczym bydło do getta w Juárez. Nie da się więc niedoszukiwać podobieństw. Autorka stawia nas też przed rozważeniem tego, czy należy opuścić głowę, milczeć, i posłusznie wykonywać polecenia, robiąc to, co do nas należy? Czy ludzie są zdolni przeciwstawić się systemowi, który uważają za nisprawiedliwy, dyskryminujący, ograniczający prawa człowieka i potrafią znaleźć drogę do dokonania zmiany, mimo strachu? Demony trawiące duszę Reby są powodem wielu obaw, komplikacji i niedomówień. Są potwierdzeniem cytowanych w książce słów Marka Twaina: "Każdy człowiek jest jak księżyc. Ma druga stronę, której nie pokazuje nikomu" i próbą odpowiedzi na pytanie - Czy nie lepiej czulibyśmy się rozmawiając o uczuciach, o tym, co nas boli, nie ukrywając niczego przed bliskimi, jeśli ma to wpływ na poprawę stosunków? Autorka stawia też pytanie - Czy o okropieństwach z czasów wojny polokenie tych, którzy ją przeżyli, powinno opowiadać młodym, współczesnym pokoleniom?
"Jakże nowe i nieświadome są ich umysły w historii świata. Zastanawiam się, czy lepiej dla nich, aby tak pozostali - niewinni i naiwni. Czy powinniśmy zakopać nasze kolce pamięci, aby nie przeszywały pączkujących serc? Bez wątpienia w odpowiednim czasie spotkają ich własne tragedie. A może powinniśmy ostrzegać nasze dzieci, że świat jest surowy, a ludzie mogą być źli? Ostrzeż ich, aby dbali o to, aby strzegli się nawzajem i szukali współczucia".
Choć to powieść fabularyzowana, zasługuje na uwagę szerokiego grona odbiorców. Niesie piękną lekcję odwagi, szacunku, tolerancji, pomocy, wybaczania, wartości jaką jest rodzina. Emocjonalna i bolesna powieść, która pozostanie na długo w mojej pamięci i chętnie będę ją polecała, a przy natrafiającej się okazji z ciekawością sięgnę po inne, wydane w Polsce książki autorki.
Historia (a właściwie dwie historie) opowiadana jest dwutorowo i na przemiennie, przy czym ta wojenna zajmuje więcej treści książki. Jedna z opowieści dotyczy Elsie Meriwether, owa dama ma 79 lat i w El Paso w stanie Teksas prowadzi własną piekarnię specjalizującą się w wypiekach niemieckich, ponieważ Elsie jest z pochodzenia Niemką.
Z drugiej historii, dowiadujemy się, co gryzie (że z lekka sparafrazuję) Rebę Adams. Reba jest dziennikarką i właśnie dostała zadanie do wykonania, ma napisać artykuł o tym jak obchodzi się święta Bożonarodzeniowe za granicą. W tym celu postanawia przeprowadzić wywiad z Elsie i napisać jak ona obchodziła święta w Niemczech. Rzecz w tym, że Elsie święta w ojczyźnie to czasy wojny... Więc Reba nie dostanie słodko cukierkowej opowieści, o choince Mikołaju i świątecznych wypiekach.
I tak podpatrujemy sobie jedno dramatyczno -- traumatyczne życie dorastającej Elsie w hitlerowskich Niemczech, oraz życie mocno niepoukładanej felietonistki, Rebe. Która, takie można odnieść wrażenie, nie bardzo wie, czego chce od życia i ma problemy z priorytetami i decyzyjnością.
Książkę czytało się dobrze. Rzadko kiedy można spotkać lekturę (beletrystykę), która opowiada o wojnie z punktu widzenia niemieckiej nastolatki. Przynajmniej ja za często takich nie spotykałam. Zwłaszcza że jest to też jedna z nielicznych książek poruszających, wprawdzie dość pobieżnie, ale jednak temat instytucji o nazwie ,,Lebensborn e.V.". Co niektórzy bardziej dosadnie mówią o tym procederze "hodowla nadludzi". Swoja drogą bardzo ciekawy temat.
Książka liczy ponad 400 stron, ale czyta się szybko i, mimo że końcówka, nie stroni od smutnych wydarzeń, jednak jak dla mnie jest zbyt lukrowana. Zwłaszcza że na samym końcu autorka umieściła przepisy kulinarne głównie na wypieki, bułeczki, ciasteczka, ale też i na przykład, na dżemy. Co dla mnie nie było dodatkowym walorem tej lektury (to nie książka kucharska), ale pewnie dla niektórych czytelniczek będzie.
Uwielbiam zapach pieczonego chleba.Najlepiej smakuje mi jeszcze taki cieplutki z odrobina? masła.
Jaki wypiek jest Twoim ulubionym?
.
W CO?RCE PIEKARZA @sarahmmccoy mamy dwie historie,kto?re w podobny sposo?b ukazuja? ludzkie dramaty.Wydarzenia wspo?łczesne z El Paso w stanie Teksas przeplataja? sie? z burzliwym czasem II wojny s?wiatowej południowych Niemczech.Niby dwa ro?z?ne s?wiaty,a jednak zło pozostaje wsze?dzie takie samo.
.
7.5/10
W 1945 roku Elise,co?rka niemieckiego piekarza jeszcze nie wie,z?e dos?wiadczy okrucien?stwa ze strony swoim rodako?w.Z pocza?tku ona sama wierzy w idee? pote?gi Niemiec.Jej rodzina moz?e liczyc? na ochrone? przez wysoko postawionego oficera SS,kto?ry pragnie sie? z nia? oz?enic?.Jednak los postanowił zadecydowac? inaczej.Jeden niewinny wieczo?r zmienia dosłownie wszystko.Elise jest rozdarta pomie?dzy ochrona? rodziny,tradycja? a własnym przekonaniom.
.
Szes?c?dziesia?t lat po?z?niej,w El Paso,młoda dziennikarka zbiera materiał do s?wia?tecznego felietonu.Jej droge? w tych poszukiwaniach przecina pewna miejscowa piekarnia.To tu,w tej niemieckiej piekarni odnajdzie niesamowita? włas?cicielke?,kto?ra zdradzi jej swoja? własna? historie?.W mie?dzyczasie trwa takz?e niebezpieczny kryzys na granicach Teksasu.Wiele nielegalnych imigranto?w,w tym gło?wnie sa? meksykan?skie rodziny pragna?ce dla swoich dzieci znacznie lepszego z?ycia.Jaka jest cena wolnos?ci i godnos?ci?
CO?RKA PIEKARZA jest powies?cia? wielowymiarowa? ukazuja?ca? ludzkie okrucien?stwo.W tej historii zaro?wno wspo?łczesna akcja,jak i wydarzenia z czaso?w II wojny fascynuja? tak samo.Opowies?c? została napisana przez autorke? z niezwykła dbałos?cia? i wraz?liwos?cia?.Jej klimat ro?wniez? jest niewa?tpliwie czaruja?cy,choc? lekko melancholijny i refleksyjny.Ale przy tym przyjemnie pachna?cy domowymi wypiekami.Nieszablonowa,gdyz? nie opowiedziana z punktu widzenia Z?ydowskich rodzin,lecz oczami niemieckiej dziewczyny.
.
@wydawnictwo_swiatksiazki
https://www.instagram.com/rudy_lisek_czyta/
Piękna dwutorowa czasowo opowieść! Dylematy związane z osobami odmiennymi kulturowo i pochodzeniowo wydają się nie mieć granic czasowych i w każdym momencie dziejowym pojawiają się gdzieś na swiecie...
Zastanawiałam się i pewnie długo jeszcze będę zastanawiać jak sama postąpiłabym na miejscu bohaterów...
Książka jest bez wątpienia warta czasu na nią poświęconego!!!
Kiedy Sarah Brown, córka abolicjonisty Johna Browna, uświadamia sobie, że jej talent artystyczny może pomóc uratować życie niewolnikom uciekającym na północ...
Niezwykła, płynąca prosto z serca powieść dla miłośniczek serii Ania z Zielonego Wzgórza oraz mistrzowskiego pióra Sarah McCoy. Kreśli obraz codziennego...