Kiedy Christina planowała swój wymarzony ślub, nie miała pojęcia, że wydarzenia potoczą się zupełnie innym torem, niż tego pragnęła. Paul również nie przypuszczał, że pewna zimowa noc w szpitalu okaże się przełomowa w jego życiu. Oboje mieli ułożone plany na przyszłość, wydawało im się, że wiedzą, gdzie i z kim spędzą następne kilka lat.
Spotkali się w Peru, w amazońskiej dżungli, gdzie Paul stworzył dom dla porzuconych dzieci. Christina za namową przyjaciółki zdecydowała się pracować tam jako wolontariuszka, by w ten sposób zagoić swoje złamane serce.
Jak spotkanie z mieszkańcami sierocińca - gdzieś na krańcach świata - wpłynie na życie Christiny? Jaką rolę odegra w nim charyzmatyczny opiekun dzieci Paul Cook? Czy w dalekiej dżungli można zmierzyć się ze swoimi lękami i nauczyć się patrzeć na życie inaczej?
"Bliżej słońca" to prawdziwa historia, którą opowiedział Richardowi Paulowi Evansowi jej główny bohater - Paul Cook - podczas misji humanitarnej w Peru. Jest to opowieść o narodzinach nieoczekiwanego uczucia, które zbliżyło do siebie więcej niż dwa serca.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2012-04-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: The Sunflower
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Dorota Kaczor
Christine za namową przyjaciółki leci Peru. Wycieczka to Mo pomóc jej w zapomnieniu o odwołanym ślubie. W obcym kraju poznaje amerykańskiego lekarza, Paula, który prowadzi sierociniec. Tam zaczyna się historia tych dwojga. Historia prawdziwa.
,,Bliżej słońca" to piękna historia miłosna, która udowadnia, że nawet złamane serce można posklejać na nowo. A klejem bywa nowa miłość. I zdarza się ona także w prawdziwym życiu. Tą książką Richard Paul Evans udowadnia, że najlepsze historie pisze samo życie.
Zwraca także uwagę na ogromny problem, jakim jest bieda w Peru i tragiczna sytuacja dzieci tam żyjących. Dzieci te wychowywane są przez ulicę i muszą szybko dorosną... A na uch sytuacji korzystają osoby pozbawione serca...
Książka nie tylko uświadamia czytelnikowi istnienie takiego problemu, ale w lewa w serce czytelnika nadzieję, bo istnieją też ludzie o wielkich sercach.
Historia, która zdarzyła się naprawdę. Misja humanitarna w Peru. Opieka nad mieszkańcami sierocińca. Nieznane oblicze dżungli. Budzące strach u wolontariuszy. W której przybywanie sprawia, że można inaczej spojrzeć na swoje życie.
Czasami potrzeba ciemności, żeby ukazało się nasze światło. Spotykają się na życiowym zakręcie, kiedy obydwoje stracili już wiarę, że coś dobrego może...
Mówi się, że czasami najlepszą rzeczą, jaka nas spotyka w życiu, jest dar drugiej szansy, abyśmy nareszcie zrobili to, co powinniśmy byli zrobić...
Przeczytane:2019-03-10,
Spotkałam się z różnymi opiniami na temat tej książki – że zbyt banalna, naiwna, przewidywalna itp. A dla mnie jest to wciąż ten sam Richard Evans, którego powieści aplikuję sobie od czasu do czasu w ramach swego rodzaju terapii. 😉
Tym razem odwiedzamy wraz z autorem magiczne miejsce w Ameryce Południowej – położoną w peruwiańskich Andach kolebkę kultury Inków – Cuzco oraz Machu Picchu, a także mniejsze obozy w sercu peruwiańskiej dżungli jak Makisapa Lodge. Główna bohaterka powieści – Christine wybiera się na wyprawę w tamte rejony świata wraz ze swoją przyjaciółką Jessicą. Ma być to podróż uzdrawiająca duszę, swego rodzaju lek na depresję po tym, jak na tydzień przed ślubem Christine została porzucona przez swojego niedoszłego męża.
Podobno… „najlepszym lekarstwem na złamane serce jest oddać je innym.”
Kobiety opuszczają zatem Dayton w Stanach Zjednoczonych i wylatują na drugi kontynent, aby tam nieść pomoc potrzebującym, pokonać własne słabości, a przy okazji przeżyć niezapomnianą przygodę.
„Aby lżej nam było dźwigać własne brzemię, lepiej jest wziąć na siebie cudze.”
Już w Cuzco Christine spotyka przypadkiem pewnego przystojniaka, który ratuje jej portfel z rąk nieletniego kieszonkowca. Ten sam mężczyzna okazuje się być amerykańskim lekarzem i dyrektorem sierocińca o nazwie „Girasol”(Słonecznik). Na skutek pewnych nieprzewidzianych okoliczności i zdarzeń drogi obojga bohaterów na dłużej krzyżują się ze sobą, pojawia się, trochę banalna, miłość od pierwszego wejrzenia oraz kłopoty…
Zaskoczył mnie fakt, iż autor postanowił umiejscowić akcję swojej książki w odległym Peru i zabrać czytelnika do słynnych miejsc znanych z historii Inków, a więc Cuzco, Machu Picchu i tamtejszej dżungli. Właśnie opisy tych egzotycznych miejsc stanowią dla mnie o wartości tej powieści, choć szczytna idea wyprawy humanitarnej do sierocińca „Słonecznik” i pomoc tamtejszym dzieciom przygarniętym wprost z ulicy i pozbawionym własnych rodzin zasługuje na pewno na uznanie i naśladowanie. Podobało mi się też wprowadzenie motywu słonecznika – ulubionego kwiatu Christine, do którego ja również mam spory sentyment.
„Słonecznik” zaciekawił mnie do tego stopnia, że przeczytałam go jednym tchem i poczułam się dosłownie jak członek ekspedycji. Może też dlatego nie zwracałam specjalnej uwagi na niuanse, chociaż, jak dla mnie, autor poświęcił zbyt mało miejsca samemu sierocińcowi i mieszkającym tam dzieciom, a za bardzo skupił się na romansie, który wydawał się rzeczą oczywistą. Richard Evans stara się podejmować w swoich powieściach ważne tematy, sprawy istotne, na które warto zwrócić uwagę, ale mam wrażenie, że w „Słoneczniku” właściwie tylko je zasygnalizował, rozwijając inne wątki.
Niemniej jeśli macie ochotę na spotkanie z południowoamerykańską dżunglą, która nie jest miejscem bezpiecznym dla człowieka, jeżeli chcecie przeżyć ciekawe przygody i oderwać się zupełnie od rzeczywistości, to lektura powieści „Słonecznik” (wydanej także pod tytułem „Bliżej słońca”) może Wam w tym pomóc.
Polecam.