Czas ostatecznej próby nieuchronnie nadciąga.
Wprawdzie Bariera znów jest cała, ale to nie znaczy, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Wprost przeciwnie - złudne poczucie wygranej może być początkiem kresu.
W Ilin Illan zaczynają się na nowo polityczne rozgrywki i nawet nowoodkryte moce Wirra mogą okazać się niewystarczające wobec krótkowzroczności Starszych.
Uwięziony w obcej krainie Davian musi stawić czoła dojmującej samotności i pokrzyżować plany Czcigodnych. Jeśli mu się nie uda, poświęcenie Ashy stanie się zupełnie bezwartościowe.
Plan Caedena zbliża się wreszcie do końca. Teraz, gdy wreszcie może mu się udać, musi stawić czoła konsekwencjom. Wziąć na siebie brzemię tego, jak dramatycznie jego historia się zaczęła i jak druzgocząco się skończy.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2022-04-13
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 991
Tytuł oryginału: The Light of All That Falls
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Grzegorz Komerski
Każda opowieść, nawet ta najdłuższa, musi mieć swój kres... Prawda ta dotyczy również monumentalnego cyklu Jamesa Islingtona pt. „Trylogia Licaniusa”, której to najnowsza, trzecia i zarazem finalna odsłona - „Blask ostatecznego kresu”, ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów. I tym sposobem po poznaniu blisko trzech tysięcy stron docieramy do finału opowieści o walce dobra ze złem, odkupieniu win i próbach zmiany przeznaczenia...
Caeden, Davian, Wirr i Asha dokonali już bardzo w wiele w swoim życiu, zaznając walki, konfrontacji z mroczną magią oraz wypraw w nieznane - tak w czasie, jak i przestrzeni. Niestety jeszcze więcej wyzwań jest wciąż przed nimi, gdy oto Caeden stara się odwrócić czas i odkupić swoje winy sprzed tysiącleci; Davian odzyskać wolność po pojmaniu go przez Czcigodnych w pewnej mrocznej krainie; Wirr pokonać wewnętrzny i zewnętrzny opór wobec jego władzy w Illin Illan; zaś Asha próbuje pogodzić się z przypisaną jej rolą w stworzonej za pomocą magii fikcyjnej oazie szczęścia, od której zależy trwałość Bariery. I tylko jedno jest pewne - koniec ich długiej i trudnej drogi jest coraz bliższym...
Tym razem James Islington potrzebował blisko 900 stron na to, by zakończyć swoją epicką relację w taki sposób, by zarówno on, jak i też czytelnicy, mogli poczuć się w pełni usatysfakcjonowani. I tak właśnie się stało, gdy oto udało się tu autorowi nie tylko zamknąć wszelkie rozpoczęte wątki oraz utrzymać logiczną spójność tej relacji z poprzednimi wydarzeniami, ale też i dodać kilka zupełnie nowych i ekscytujących wątków, które czynią ten cykl jeszcze lepszym. Wniosek?- to wiele dzieło, równie wielkiego pisarza na polu literackiego fantasy
Tradycyjnie już mamy tu podział fabuły na kilka równolegle toczących się ścieżek relacji, które ukazują wydarzenia z udziałem Caedena, Daviana, Wirra i Ashy. I podobnie, jak to miało miejsce w dwóch poprzednich częściach, również i tym razem główny nacisk położono na losy dwóch pierwszych bohaterów, z których to Caeden wciąż odkrywa swoją przeszłość z poprzednich wcieleń i staje do walki z dawnymi sojusznikami..., zaś Davian wypełnia pisany mu los, trafiając m.in. do mrocznego świata potworów i niewolników, ale też i zyskując nowych sojuszników. To akcja, wielka przygoda, zaskakujące obroty zdarzeń i finał, który jest tyleż pięknym, co i naprawdę absolutnie nieprzewidywalnym.
Długo można by opowiadać o bohaterach tej książki, z których to tak naprawdę każdy jest już kimś zupełnie innymi, aniżeli na początku tego cyklu. Jedni zyskują pamięć, szansę na spłatę zaciągniętych długów i odnajdują nowy cel życia - m.in. Caeden. Inni wypełniają pisany im los ale według własnych zasad, wyborów i pragnień - jak ma to miejsce w przypadku Daviana. Wreszcie niektórzy okazują się zaskakująco odważni, silni i istotni dla losów tego magicznego i zarazem jakże okrutnego świata - Asha i Wirr. To intrygujący, bardzo ludzcy i świetnie nakreśleni bohaterowie, z którymi połączyła nas piękna, czytelnicza przyjaźń.
Nie wiem, czy jakikolwiek recenzent podjąłby się omówienia świata tej opowieści, gdyż wydaje się to wręcz niemożliwym z uwagi na jego złożoność w czasie i przestrzeni, mnogość lokacji i nazw, czy też szczegółowości ukazanej tu codzienności życia władców, obdarzonych magią i zwykłych ludzi. Z pewnością niezwykłym jest to, że każda z krain północy i południa, każde miejsce poza przestrzenią i czasem oraz sama idea magii czerpanej we wszechobecnej esencji, mają tu swoją logikę, racjonalizm i przekonujący obraz. To fascynujący, quasi-średniowieczyzny świat ludzi, demonów i potworów, który wciąż nas czymś zaskakuje i nieustannie zachwyca.
Co wyróżnia tę opowieść i zarazem cały niniejszy cykl z szeregu innych odsłon literackiego fantasy...? Myślę, że przede wszystkim rozmach tej historii i zarazem jej lekkość podania, gdzie to mamy naprawdę skomplikowaną, złożoną i rozpisaną na setki szczegółów fabułę, w której jednak odnajdujemy się bez najmniejszego trudu wraz z postępem lektury kolejnych części. I to świadczy o dwóch rzeczach - wielkim talencie autora oraz ogromie pracy, jaką wykonał on podczas tworzenia tej historii. To również wspaniały pomysł, który z jednej strony czerpie z klasyki gatunku (wojna, polityka, walka dobra ze złem), ale też i dodaje wiele nowego od siebie, by wspomnieć choćby o wierze, obrazie magii i ukazanych w zaskakujący sposób podróżach w czasie.
Pięknie czyta się nam tę opowieść, która z jednej strony stanowi dopełnienie losów naszych ulubionych bohaterów, zaś z drugiej udziela nam odpowiedzi na najważniejsze i nurtujące nas od dawna pytania o to, co jest tu prawdą, a co tylko grą pozorów. I bawimy się świetnie podczas tej lektury, przeżywamy wraz z bohaterami wielkie emocje oraz z każdą kolejną przeczytaną stroną smucimy coraz bardziej, iż jesteśmy już tak blisko naszego pożegnania z tym światem. Ponadto doceniamy również świetną pracę Grzegorza Komerskiego, który przetłumaczył tę powieść w naprawdę świetnym stylu.
Książka „Blask ostatecznego kresu”, to znakomite, udane pod każdym względem i spełniające pokładane w nim oczekiwania, zwieńczenie trylogii Jamesa Islingtona. To kwintesencja epickiego fantasy i zarazem idealny wzorzec dla młodych twórców, którzy pragnęliby zmierzyć się z tym pięknym, ale zarazem i jakże wymagającym literackim gatunkiem. Przede wszystkim jest to jednak wielka, czytelnicza przygoda w klimatach fantasy, której to uświadczenia nie można sobie odmówić. Polecam!
Przyznam, że trochę potrwało zanim sięgnęłam po ostatni tom tej serii. Może przerażała mnie liczba stron, może bałam się, że nie wszystko zostanie wyjaśnione ? sama już nie wiem... Tym bardziej cieszę się, że nie tylko (po krótkim wdrożeniu się w historię na początku książki) ta powieść mnie wciągnęła, ale też w pełni odpowiedziała na moje pytania, które powstawały podczas czytania poprzednich części.
Historia jest wielowątkowa, pytań było więc dużo. I choć, przy tak monumentalnej powieści nie sposób było uniknąć kilku dłużyzn, to czytało mi się to naprawdę dobrze ?
Wiem, że na pewno wrócę jeszcze do tych bohaterów, których bardzo polubiłam i za którymi już tęsknię.
Zakończenie tej historii było zaskakujące, ale było bardzo dobre, przemyślane i satysfakcjonujące. Uśmiechnęłam się po ostatnim zdaniu tej powieści, choć był to taki trochę smutny uśmiech. Jeśli przeczytacie, to pewnie zrozumiecie dlaczego.
Co mogę napisać na sam koniec? Czytajcie, gubcie się w domysłach i sprawdźcie sami, ile z Waszych przewidywań się sprawdzi.
Polecam!!
Rewelacyjne zakończenie trylogii. W tej książce wszystko ze sobą współgrało. Praktycznie wszystkie wątki zostały wyjaśnione.
Bitwy o Ilin Illan i Tol Shen uświadomiły ludziom, że Bariera nieuchronnie słabnie. Jeśli padnie, nastanie świat "bez" - bez radości, bez życia, bez światła...
Nie ufaj niczemu, nawet własnemu umysłowi. Oto świat, w którym magia jest oczywista, niczym istnienie dobra i zła. I podobnie jak zło, do cna znienawidzona...