Bez słów

Ocena: 5.15 (33 głosów)

Czasem słowa nie są potrzebne, by wyrazić, co kryje się w sercu. Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?

Archer, obarczony niewypowiedzianym cierpieniem, mieszka w swojej samotni blisko lasu. Jest przekonany, że tylko tyle mu zostało.

Do sennego, pobliskiego miasteczka przybywa Bree. Dziewczyna liczy na to, że w końcu odnajdzie rozpaczliwie poszukiwany spokój. Gdy spotyka Archera, jej początkowa nieufność zamienia się w rosnącą fascynację outsiderem. Próbując przedrzeć się przez warstwy niedostępności i dzikości, jakimi Archer przez lata zasłaniał się przed innymi, Bree powoli rozbiera go z kolejnych tajemnic.

Czy budzące się w ciszy uczucie uwolni ich od bolesnej przeszłości?

Informacje dodatkowe o Bez słów:

Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2016-03-30
Kategoria: Romans
ISBN: 9788375153873
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Archer's Voice
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Martyna Tomczak

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Bez słów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Bez słów - opinie o książce

„-Tylko ciebie Bree-szepnęłam.-Tylko ciebie stać na to, by zakochać się w miejscowym pustelniku niemowie.-Ale po chwili się uśmiechnęłam. Może i pustelnik niemowa, ale za to mój”

 


Są na świecie książki, które pozostają w naszych sercach na zawsze. 

Są historie, o których nie możemy zapomnieć i są bohaterowie tak zapadający w pamięć, że nawet po latach nie potrafimy wypuścić ich z głowy.

Kilka lat temu, wpadła mi w ręce książka "Bez słów" Mii Sheridan. Wracam do niej często w późniejszym czasie, nie raz czytając te najbardziej emocjonujące i te najbardziej chwytające za serce fragmenty, jednak pomijając trudne i raniące, bo, aż tak emocjonalnie na mnie wpłynęły.

Głowni bohaterowie to urocza Bree, która przeżyła w swoim dość młodym życiu, na prawdę traumatyczne chwile i zagubiony w swoim "dzikim" i niemym świecie Archer, dzielnie broniący się przed otaczającym go nieznanym światem, swoją niełatwą drogą do miłości, za każdym razem wzbudzali we mnie wachlarz emocji tak wzruszajacy, że pomimo to, chciałam do nich wracać i wracać.

Trudne momenty wciąż tak samo poruszające, te gorące wciąż tak samo wywołujące rumieńce. A te negatywne i bolesne, wciąż tak samo wkurzające i dobijające.

 

Fabuła jest tak niesamowita i  tak wyjątkowa, że nie próżno szukać nam czegoś podobnego. 


Reasumując. "Bez słów " to niezapomniana historia, pięknie napisana przez autorkę, a którą każdemu gorąco polecam!


Coś pięknego !!!

Link do opinii

Czasem w życiu zdarzają się rzeczy, które zmieniają nas raz na zawszę. Często sprawiają, że nie potrafimy odnaleźć się we własnej skórze. Głęboko w sobie zakopujemy nasze tajemnice, pogrążając się w bezdennej ciszy. Czekając na ocalenie.

„Przyniosłeś ciszę, najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałam, bo cisza była tam, gdzie byłeś ty. A teraz zabrałeś ją ze sobą. I wszystkie hałasy, wszystkie dźwięki świata, nie są na tyle głośne, żeby przebić się przez ból złamanego serca.”*

Los to bestia, która postanawia nikogo nie oszczędzać. Raz za razem wystawia nas na próby sprawdzając jak wiele jesteśmy wstanie udźwignąć. Archer Hale wraz z Bree Prescott są doskonałym przykładem świadczącym o bezlitosności losu, który w okrutny sposób postanowił z nich zadrwić…
Bree to niezwykle utalentowana młoda dziewczyna, która zaledwie kilka miesięcy temu w tragicznych okolicznościach straciła ojca, sama ledwo uchodząc z życiem. Nie potrafiąc poradzić sobie z otaczającą ją rzeczywistością postanawia zabrać swojego pupila i ruszyć przed siebie w poszukiwaniu ukojenia. Po dwóch dniach nieustającej podróży samochodem wynajmuje mały domek na obrzeżach niezwykle spokojnego miasteczka gdzie postanawia rozpocząć nowe życie. Wracając z wieczornych zakupów wpada na miejscowego odludka - Archera rozsypując wszystkie swoje zakupy. Zestresowana dziewczyna szybko stara się je pozbierać ciągle przepraszając i mówiąc co tylko ślina przyniesie na język, jednak tajemniczy mężczyzna wydaje się tym w ogóle nie zainteresowany i pozbierawszy rozsypane zakupy odchodzi czym prędzej nie wypowiadając ani jednego słowa. Zaintrygowana jego zachowaniem Bree postanawia wypytać o niego swoją sąsiadkę licząc, że odkryje coś co pozwoli jej zrozumieć zachowanie Archera Hale’a. Czy młoda Bree Prescott będzie wstanie zmierzyć się z demonami Archera, ciągle nie pokonawszy własnych? Czy miłość wystarczy by uleczyć wszystkie rany?

„-Co ty tu robisz? - spytałam. -Wiem, że nie lubisz burzy, odpowiedział. Nic z tego nie rozumiałam. -Przyszedłeś na piechotę w tej ulewie, bo wiesz, że nie lubię burzy? Zawahał się, odwrócił wzrok i zmarszczył brwi. Potem znów na mnie spojrzał i po prostu skinął głową. -Wiem, że nie chcesz mnie widzieć, ale pomyślałem, że jeśli posiedzę u ciebie na ganku, będziesz się mniej bała. Bo będziesz wiedziała, że nie jesteś sama.”*

Oczarowana cudowną okładką i wspaniałymi cytatami dzień po premierze pobiegłam kupić Bez słow. Na początku trochę się zawiodłam. Dość specyficzny sposób pisania autorki sprawił, że ciężko było wczuć się w początkowe losy Bree Prescott do czego zapewne swoje pięć groszy dorzuciła również niedawno przeczytana Maybe Someday, która podniosła naprawdę wysoko poprzeczkę w tym gatunku. Kiedy jednak przyzwyczaiłam się do stylu Sheridan tajemnicza oraz pełna nagłych zwrotów akcji fabuła wciągnęła mnie natychmiast i bez reszty, nie pozwalając oderwać się nawet na sekundę, aż do ostatniej ze stron. Mia Sheridan wiedziała gdzie uderzyć, aby czytelnik wzruszył się jak nigdy dotąd. Autorka poruszyła niezwykle trudny temat jakim jest ignorancja ze strony społeczeństwa względem ludzi innych niż oni. Nauczyliśmy się ignorować bez zastanowienia ludzi milczących, a słuchać tylko tych, którzy głośno krzycz. Ale dawno temu ktoś powiedział, że najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy milczą. Przypadek Archera jest doskonałym potwierdzeniem tych słów. Ponieważ pod zarośniętą brodą, długimi włosami i przeszywającą ciszą kryje się niesamowicie inteligentny chłopak, który jeszcze nie raz was zaskoczy.

„Nie uciekaj ode mnie - zamigałem - Nie mogę cię zawołać. Proszę, nie uciekaj ode mnie.”

Bez słów to niezwykle wzruszająca historia o samotności w mieście pełnym ludzi oraz walce z gnębiącymi nas demonami przeszłości. Może nie porwie was od pierwszych strony, ale z czasem zatracicie się w niej tak mocno, że zapomnicie o otaczającym was świecie przeżywając losy naszych bohaterów tak mocno jakbyście to byli wy sami. Granica między rzeczywistością, a fikcją przestanie istnieć. 

„Moje serce należy do ciebie, Bree. I gdybyś przypadkiem się zastanawiała- nie, nie chcę go z powrotem.”*

Po prostu brak słów. Gorąco polecam.

Aleksandra.
*Wszystkie cytaty pochodzą z Bez słów autorstwa Mia Sheridan.
Po więcej zapraszam na

Link do opinii
Pierwszym moim zaskoczeniem było ,że cała "seria" : Bez słów. Bez szans,Bez uczuć, Bez winy...wcale nie jest wspólną powieścią jednych bohaterów. To książki,która każda opowiada nam o innej historii. Bez Słów - wspaniała,inna, niebanalna. Autorka porusza tematy,które nie są powielane przez większość książek z tego działu. Poruszająca, współczująca,piękna...Przeczytałam jednym tchem. Nie będę Wam zdradzać i streszczać powieści...bez sensu psuć sobie całą przyjemność czytania...po prostu musicie po nią siegnąć. Zapraszam do wglądu moich opini kolejnych części..
Link do opinii
Avatar użytkownika - delov
delov
Przeczytane:2017-01-30, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki w 2017,
Niestety książka nie była dla mnie specjalnie ciekawa. Ostatnie 20 stron już na szybko przekartkowałam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - rudablondynkarec
rudablondynkarec
Przeczytane:2017-03-28, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 2017,
Autor: Mia Sheridan Liczba stron: 383 Archer i Bree to dwoje różnych osobowości. On - milczący pustelnik, ona - dziewczyna uciekająca przed przeszłością. Poznają się przypadkowo i łączą swój los na pewien czas. Czy przetrwają? Czy los im będzie sprzyjał? Według mnie jest to historia pełna miłości oraz wzlotów i upadków.  Opowieść ta wciąga czytelnika od pierwszej do ostatniej strony, wprowadzając czytelnika w świat poszukiwania samego siebie oraz odzyskania wolności. Pokazuje ona jak wiele człowiek potrafi znieść i do jakich kroków zostaje zmuszony, by zawalczyć o swoje dobro. Moim zdaniem jest to książka godna polecenia, gdyż pokazuje nam jaki jest świat dla niektórych osób.  Jedynym minusem jest tylko kilka rażących w oczy błędów ortograficznych. Moja ocena: 9,5/10 "Czasem słowa są niepotrzebne, by wyrazić to, co kryje się w sercu"
Link do opinii
Avatar użytkownika - monikers_k
monikers_k
Przeczytane:2016-11-08, Ocena: 5, Przeczytałam,
Polecam! Jedna z lepszych książek z wątkiem miłosnym jakie czytałam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - agatrzes
agatrzes
Przeczytane:2016-09-18, Przeczytałam,
Temat uczuć i namiętności pojawia się w literaturze już od starożytności i na przestrzeni dziejów zawsze cieszył się dużym zainteresowaniem pisarzy. I trudno się temu dziwić, skoro miłość to jeden z najpiękniejszych darów, jaki możemy ofiarować drugiemu człowiekowi. O miłości niewątpliwie zostało powiedziane już wiele, dlatego w dzisiejszych czasach dotykanie sfery uczuć wcale nie jest zadaniem łatwym i wymaga od autorów nie tylko pomysłowości i kreatywności, ale również odwagi. I choć wielu podejmuje zagadnienie, tylko nielicznym udaje się stworzyć historię niesztampową, odbiegającą od schematów i oszałamiającą czytelnika. Ale czy warto przemierzać morze romansów by odnaleźć urzekającą i niepowtarzaną perłę? „Bez słów” to powieść Mii Sheridan – amerykańskiej autorki bestsellerów „New York Timesa”, „USA Today” i „The Wall Street Journal” pasjonującej się w tworzeniu miłosnych historii o ludziach, którzy są sobie przeznaczeni. Głównymi bohaterami powieści są Archer Hale i Bree Prescott, których drogi krzyżują się w małym miasteczku. On mieszka tu od zawsze, ona zaś poszukuje bezpiecznego azylu pozwalającego odzyskać spokój i poukładać życie na nowo. Każde z nich dźwiga pokaźny bagaż doświadczeń, ale czy dziewczyna z przeszłością i chłopak bez przyszłości rzeczywiście mają szansę na wspólne szczęście?

Archer jest miejscowym outsiderem wiodącym żywot w samotni blisko lasu. Tragedia, która dotknęła jego rodzinę wstrząsnęła mieszkańcami Pelion, jednak z biegiem lat współczucie zaczęło się zacierać, a chłopak stał się zepchniętą na margines miejscową osobliwością, na którą nikt nie zwraca większej uwagi. Bree, która nie zna przeszłości młodzieńca trudno jest zrozumieć jego zachowanie, a początkowa ciekawość szybko zmienia się w fascynację. Ale czy dziewczyna znajdzie sposób by przedrzeć się przez warstwy nieufności, niedostępności i dzikości, którymi chłopak zasłania się przed innymi?

Mia Sheridan boleśnie doświadcza wykreowane postacie, krzywdzi je by następnie dać szansę na szczęście. Zarówno Archer, jak i Bree mają za sobą bardzo bolesną przeszłość, traumatyczne przeżycia, które odmieniły ich życie na zawsze. I choć oboje w pewnym momencie decydują się na ucieczkę, to z czasem uświadamiają sobie, że by podążać wspólną drogą muszą stawić czoło nękającym ich demonom. Zadanie niełatwe, a jest jeszcze trudniej, kiedy w najbliższym otoczeniu znajdują się osoby mające powody by aktualny porządek rzeczy pozostał bez zmian. Ale czy podejmując walkę na wielu frontach można mieć nadzieję na pełne zwycięstwo? Czy też trzeba liczyć się z pewnymi stratami i wybrać kompromis? Historia Bree i Archera zaczyna się sztampowo – dwoje młodych ludzi wpada na siebie by wypełnić swoje przeznaczenie. Miłość przychodzi nieproszona w najmniej odpowiednim momencie i jeszcze bardziej komplikuje i tak już zagmatwane życie bohaterów, jednocześnie dając szansę na coś wspaniałego i niezwykłego. Tak, to już kiedyś było i nie będę ukrywać, że pisarka osadziła powieść na schematycznym szkielecie, ale z drugiej strony trudno jest tworzyć romans nie powołując do życia dwóch osób, nie krzyżując ich dróg i nie wprawiając serc w rezonans. A jednak Mii Sheridan udało się stworzyć opowieść poruszającą, niepowtarzalną i zaskakującą. Jestem pod wrażeniem nie tylko pomysłu, ale również przemyślanej konstrukcji wątków, pozwalającej nie tylko na nasycenie fabuły tajemnicami i intrygami, ale również zależnościami sprawiającymi, że epizod Bree i Archera jest tylko jednym z elementów historii mającej swój początek wiele lat wcześniej. Mia Sheridan niewątpliwe zna przepis na poruszającą i zapadającą w pamięć książkę. Wie, że oprócz kreacji bohaterów i głównego trzonu wydarzeń trzeba zadbać o wątki poboczne i tło przedstawionych wydarzeń. W wiarygodny sposób prezentuje mieszkańców, mechanizmy oraz zależności dominujące w małej lokalnej społeczności. Wie również, że przepisem na miłość nie jest lukier i słodycz, a drobne, delikatne gesty uświadamiające, że nie piękne słowa, a czyny, nawet te najdrobniejsze są największym dowodem uczuć. Muszę również wspomnieć o emocjach i budowaniu napięcia – autorka nie potrzebuje wielu słów by wywołać w czytelniku różnorodne, często skrajne odczucia i narazić jego serce na tachykardię a oczy na potok łez. Nie zapomina również o silnej zależności między miłością a seksem i tym samym dotyka sfery erotycznej, ale robi to w niewulgarny i smaczny sposób. W moim odczuciu „Bez słów” to jedna z niewielu pereł, jakie można zaleźć na morzu romansów. Historia poruszająca i porywająca, a przy tym nieprzesłodzona i pobudzająca do refleksji. Jeśli lubicie niebanalne podróże literackie i macie apetyt na miłość w bardzo ciekawym wydaniu powinniście wybrać się do Pelion na spotkanie z Bree i Archerem. Gorąco polecam.
Link do opinii
Poznałam jedną z piękniejszych książek i jestem nią oczarowana. Mia Sheridan stworzyła powieść, która chwyta za serce i sprawia, że chce się płakać i śmiać jednocześnie, istny emocjonalny rollercoaster. Ukazała szeroką gamę emocji, a bohaterów wykreowała tak, by w tych uczuciach tonęli. Poznajemy Archera i Bree, którzy pokonują świat, by wywalczyć siebie. Autorka napisała tą powieść pod wpływem bardzo silnych uczuć, żałoba po stracie córeczki, jej doświadczenia sprawiły, że to co przelała na kartki papieru szokuje i wywołuje kompletny smutek, a zarazem daje nadzieje. Nadzieje na lepsze życie, na poprawę, na siłę. Pokazuje, że drobne upośledzenia nie są w stanie stanąć na drodze wielkiej miłości, ludziom sobie przeznaczonym oraz pokazuje, że tak głębokie uczucie potrafi wyleczyć najbardziej złamane serce, oczyścić głowę z demonów i podnieść człowieka z kolan. Jak wiele można wyrazić bez słów? Historia ukazana jest na tle prowincjonalnego miasteczka, gdzie znajdziemy mnóstwo życzliwych, przesympatycznych ludzi, którzy są w stanie wyciągnąć pomocną dłoń do nowej mieszkanki. Zwłaszcza, gdy jest nią piękna i tajemnicza Bree, która skrywa w sobie mnóstwo sekretów. Wraz z nią poznajemy wszystkich mieszkańców, wobec których będziemy mieć różne odczucia. Jednak większość tych uczuć jest pozytywnych, tak jak pozytywni są bohaterowie. Mimo to nie na nich skupia się autorka, a co za tym idzie- czytelnik. Są drugoplanowi i nie grają pierwszych skrzypiec. To dwójka zranionych, doświadczonych przez los ludzie jest tutaj najważniejsza. Przed czym uciekła Bree, kiedy tu przyjechała? Urokliwe, piękne miejsce nad jeziorem to miasto, które ukrywa pod swoimi skrzydłami mroczną historię, historię siedmioletniego dziecka skrzywdzonego przez los, obok którego wszyscy przeszli obojętnie. Archer jest sierotą, odkąd w dzieciństwie stracił rodziców poprzez wypadek, rzucający cień na całe jego życie. Zamieszkał ze swoim wujem, który był paranoikiem, jednak i on po czasie zmarł. Zamknięty w jego posiadłości przeżył wiele lat w samotności, nie chcąc wychodzić do ludzi. Nie mówił i to właśnie sprawiło, że odstawał od reszty, czując się nic nie warty. Jego struny zostały uszkodzone, choć nikt nie zna powodu. Ludzie podejrzewają, że jest upośledzony i nie chcą mieć z nim żadnego kontaktu. Jednak Archer to chłopak inteligentny, wrażliwy i jak nikt inny pragnie miłości. Kogoś, kto go pokocha i pomoże wyrwać się z letargu. Nastrój, jaki nadany został w powieści udzielał mi się na każdym kroku. Gdy była łzawa scena- płakałam. Gdy scena była żartobliwa- śmiałam się. Zdecydowanie autorka potrafi nadać książce dusze. Bohaterowie stworzeni są w sposób przemyślany, sprecyzowany, fabuła jest nietuzinkowa, choć miłość w tych czasach taka powtarzalna, to jednak sposób, w jaki została poprowadzona jest nieschematyczny. Archer, mimo swojej niepełnosprawności jest uroczym, troskliwym i seksownym mężczyzną, który jak każdy inny człowiek zasługuje na miłość. I pomyśleć, że Mia stworzyła go całkowicie z wyobraźni, opierając swoją wiedzę na filmikach i opowiadaniach w internecie o niemych ludziach. Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Simi_48
Simi_48
Przeczytane:2016-07-30, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,

Każdy z nas nosi w sobie głęboko zakopane rany, które wyniszczają. Życie nie jest łatwe, często daje w kość. Czasami jest tak źle, że traci samego siebie, oddalamy się od ludzi i jedyne co znamy, to samotność. Wtedy czujemy się bezpieczni, wiemy, że nikt nie będzie mógł nas skrzywdzić. Wydaje nam się, że nikogo nie potrzebujemy i dzięki temu jesteśmy silni. Niestety to tak nie działa. Prawdziwa siła polega na ponownym zaufaniu drugiej osobie, odkryciu brudnych kart z naszego życia i pozbyciu się wszystkich tajemnic. Nie możemy być pewni, jak zareaguje ta osoba. Boimy się, że zmieni o nas zdanie i zrani nas jeszcze bardziej. Bądźmy szczerzy, każdy z nas się tego boi. Ludzkość ma problem z zaufaniem. W końcu wyznając nasze sekrety, jesteśmy bezbronni. Wtedy nic nie odgradza nas od cierpienia, ale może warto zaufać? Oczyścić się i rozpocząć nowe życie bez węzłów przeszłości i wrócić do świata, pozostać w ramionach ukochanej osoby? Nigdy nie możemy być niczego pewni. Możemy zostać zranieni. To zawsze będzie wielkie ryzyko, ale być może, jeśli tylko znajdziemy odpowiednią osobę, okaże się, że wygraliśmy. Wygraliśmy życie. Słyszeliście może gdzieś o książce Mii Sheridan ,,Bez słów"? Od dawna się za nią zabierałam. Bałam się, że może nie spełni moich oczekiwań, ale niepotrzebnie. Okazała się jeszcze lepsza, niż myślałam. Delikatna, magiczna, wzruszająca powieść podbiła moje serce i nadal nie mogę się po niej pozbierać. Roztacza wokół się pewien urok, wdzięk, który nie pozwala o sobie zapomnieć. Zapraszam na recenzję!
,,Przyniosłeś ciszę, najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałam, bo cisza była tam, gdzie byłeś ty. A teraz zabrałeś ją ze sobą. I wszystkie hałasy, wszystkie dźwięki świata, nie są na tyle głośne, żeby przebić się przez ból złamanego serca." Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?
Archer, obarczony niewypowiedzianym cierpieniem, mieszka w swojej samotni blisko lasu. Jest przekonany, że tylko tyle mu zostało.
Do sennego, pobliskiego miasteczka przybywa Bree. Dziewczyna liczy na to, że w końcu odnajdzie rozpaczliwie poszukiwany spokój. Gdy spotyka Archera, jej początkowa nieufność zamienia się w rosnącą fascynację outsiderem. Próbując przedrzeć się przez warstwy niedostępności i dzikości, jakimi Archer przez lata zasłaniał się przed innymi, Bree powoli rozbiera go z kolejnych tajemnic.
Czy budzące się w ciszy uczucie uwolni ich od bolesnej przeszłości?
,,Im bardziej życie daje nam w kość, tym jesteśmy mądrzejsi." Bree ucieka przed traumatycznymi przeżyciami do nadmorskiego miasteczka. Pragnie pozbyć się demonów, które nękają ją od czasu napaści, którą przeżyła. Ma nadzieję, że odzyska spokój ducha. Wraz ze swoim psem stara się nauczyć obyczajów mieszkańców miasteczka. Pewnego dnia spotyka tajemniczego, milczącego, przystojnego mężczyznę, który rozpala w niej ogień. Bree nie może go zapomnieć i codziennie przejeżdża koło jego posiadłości. Z czasem się do siebie zbliżają.
Archer przeżył piekło i stara się bezpiecznie żyć w swojej odciętej od świata samotni. Od czasu wypadku nie może rozmawiać z innymi za pomocą głosu, choć i tak nikt nie stara się do niego zbliżyć. Każdemu wydaje się, że zna jego historie, ale mężczyzna skrywa mroczne sekrety. Uważany za dziwaka, osamotniony Archer powoli otwiera się, kiedy w jego życiu pojawia się Bree. Walczy ze swoją nieśmiałością oraz stara się zmienić swoje życie na lepsze. Z czasem pomiędzy samotnym mężczyzną a cierpiącą kobietą pojawia się uczucie, które może ich zniszczyć lub ocalić.

,,Czasem, gdy życie mocno mi się gmatwa i przestaję je rozumieć, przypominam sobie o tych obrazkach. Zamykam oczy i myślę o tym, że choć nie widzę drugiej strony, a ta, na którą patrzę, , jest brzydka i poplątana, to te wszystkie supły i ostające nitki, tworzą arcydzieło. Staram się wierzyć, że z brzydoty może powstać piękno i przyjdzie czas, kiedy uda mi się je dostrzec. Pozwoliłeś mi zobaczyć mój obrazek, Archer. Pozwól, bym pomogła ci zobaczyć twój." ,,Bez słów" to piękna, zaczarowana, subtelna, a zarazem intensywna powieść, w której bezgranicznie się zakochałam. Jest tak niezwykle delikatna, a mimo to emanuje wielką, potężną siłą, która mnie całkowicie pochłonęła. Według mnie to najlepsza książka tego roku. Opowiada o ludzkiej samotności, zawiłościach, bezgranicznym cierpieniu oraz o uzdrawiającej mocy miłości. Bo to właśnie ona, tylko ona potrafi uleczyć najgorsze rany, które tkwią głęboko w sercu. Jestem nią niezwykle poruszona, głębi się we mnie masa uczuć, którymi muszę się z Wami podzielić. Myśl o tej powieści wprowadza mnie w nostalgiczny nastrój i sprawia, że ciarki przechodzą po rękach. Mia Sheridan wzniosła się na pierwsze miejsce moich ulubionych pisarzy, a ,,Bez słów" zdobywa wszystko i staje się jedną z najlepszych, najbardziej wzruszający, przejmujących powieści, jakie miałam okazję przeczytać w swoim życiu. Książka jest pełna dostojeństwa, akcja nigdzie się nie śpieszy, kumuluje się powoli niczym wiosenny deszcz, lub fale rozbijające o brzeg. Jest niezwykle płynna i pełna harmonijności. Cudowna, ujmująca, oszałamiająca, zniewalająca. Nie mogę znaleźć słów, które w pełni oddadzą jej magię. Jednym zdaniem — BEZ SŁÓW!
,,Pełne zrozumienia milczenie bywa lepsze od wielu słów, które koniec końców okazują się bezsensowne i zbędne."
Bohaterowie ,,Bez słów" mają za sobą trudną przeszłość, zostali oszukani przez życie i nie potrafią odnaleźć się w świecie. Bree ucieka przed atakami, które nawiedzają ją po tragicznej napaści. Choć wydaje się wiecznie uśmiechniętą osobą, za maską, którą przybrała, skrywa się wielki strach. Ma nadzieję, że przeprowadzka do sennego miasteczka jej w tym pomoże. Kiedy spotyka milczącego mężczyznę, pragnie dowiedzieć się o nim wszystkiego. Choć każdy z mieszkańców widzi w nim dziwaka i szaleńca, Bree postanawia się z nim zaprzyjaźnić. Z czasem zmienia się to w coś więcej. Bree jest niezwykle silną, odważną kobietą, która pragnie walczyć o lepsze życie. Nigdy się nie poddaje i nie zrobi tego w przypadku najstarszego, żyjącego Hale'a. Bracia Hale zniszczyli przyszłość zarówno sobie, jak i swoim dzieciom. Kiedy w ich życiu pojawiła się Alyssa wzbudziła ich zainteresowanie oraz wzajemną chęć konkurencji. Connor, Marcus, Nate zaczęli ze sobą rywalizować, a dla dwóch pierwszych i kobiety skończyło się to tragicznie. Zniszczyli życie małego chłopca, który w dniu wypadku nie tylko stracił najbliższych, ale również głos. Archer został wychowany przez zdziwaczałego wujka. Unika towarzystwa ludzi, nie zna się na uczuciach, a bliskość innej osoby wprawia go w zakłopotanie. W całej swojej sile jest niezwykle niewinny. Wzbudza we mnie opiekuńcze instynkty. Najchętniej cały czas trzymałabym go w ramionach i odegnała od niego wszystkie koszmary. Kiedy poznaje Bree otwiera się i postanawia walczyć o samego siebie. Ten seksowny, nieśmiały mężczyzna decyduje się na poważny krok, by móc pogodzić się z przeszłością i rozpocząć nowe życie u boku ukochanej. Niestety zewsząd spotykają go komplikacje. Tori Hale, wdowa po Connorze zrobi wszystko, by zniszczyć Archera, a jej syn Travis jest zazdrosny o Bree. Mieszkańcy miasteczka boją się okrutnej kobiety, a ich wybawieniem może okazać się właśnie Archer. Archera i Bree czeka długa walka, by ich miłość była bezpieczna.
,,Musimy radzić sobie z tym, co przyniesie los, nawet jeśli okaże się gówniany, i robić, co w naszej mocy, żeby mimo to się rozwijać, kochać, mieć nadzieję… i wiarę w to, że droga, którą podążamy, wiedzie do jakiegoś celu." ,,Bez słów" ma nie tylko przepiękną okładkę, ale również wnętrze. To nie jest zwykły romans, o którym szybko się zapomni. Ta powieść pozostaje w sercu na zawsze. Jestem ogromnie ciekawa kolejnych książek autorki. Czuję, że również mnie zachwycą, ale nie sądzę, żeby pobiły ,,Bez słów". Archer zdobył moje serce i nikt tego nie zmieni. Cudowna, pełna wdzięku, finezyjna, baśniowa. Historia Archera i Bree zburzyła mój świat, ale później odbudowała go od nowa. Powieść Mii Sheridan pochłonie Was bez końca i sprawi, że uśmiechniecie się przez łzy. Nie próbujcie robić żadnych założeń dotyczących jej treści, bo i tak okaże się całkowicie inna. Będzie jeszcze lepsza. Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - wrobel
wrobel
Przeczytane:2016-06-19, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki w 2016 roku, Mam, Ulubione,
Od dzisiaj zdecydowanie Mia Sherdian wpisuje się na listę jednych z moich ulubionych pisarek. Jestem świeżo po lekturze i nie wiem czy znajdę słowa by opisać jakie uczucia towarzyszyły mi podczas czytania tej lektury. Jestem zachwycona pod każdym względem. Archer to młody człowiek, który jest niemową. Ma za sobą ciężką przeszłość i zdecydowanie brak mu wiary w ludzi. Woli udawać odludka, by ludzie się nim zbytnio nie interesowali. Bree to dziewczyna, która uciekając przed przeszłością, przeprowadza się do małego miasteczka, które z czasem staje się jej domem. Pewnego dnia poznaje Archera, który bardzo ją zaciekawił. Nie mogła tylko zrozumieć dlaczego nie odezwał się do niej ani słowem. Wypytuje o niego miejscowych ludzi. Zastanawialiście się kiedyś jak wiele można wyrazić bez słów? Czy, żeby być szczęśliwym trzeba wydawać z siebie jakiekolwiek dźwięki? Czy świat w takim momencie się dla nas zamyka? Otóż nie! Żeby wyrazić własne uczucia, wcale nie potrzeba używać jakichkolwiek słów. Jest tyle różnych sposób, by wyrazić co się czuje, iż świat zawsze stoi dla nas otworem. "Jedno słowo od milczącego chłopca było jak nieoczekiwany milion. Sprawiło, że serce zabiło mi szybciej." Bree jako jedyna z miasta starała się zbliżyć do Archera, kiedy cała reszta traktowała go jak dziwaka. No bo jak można było traktować normalnie osobę, która nie potrafiła mówić? Lepiej było udawać, że nie ma kłopotu i pozostawić tę osobę w cierpieniu samą, niż jej pomóc! Czasem się zastanawiam, czy ludzie naprawdę nie widzą problemu, czy tylko nie chcą go widzieć, bo tak łatwiej? "Myślałem, o tym, ile nas dzieli, mnie i Bree... o jacy przy tym jesteśmy podobni. Ona dźwigała poczucie winy spowodowane przekonaniem, że nie walczyła wtedy, kiedy należało. Ja zaś nosiłem bliznę, która przypominała mi, co się dzieje, gdy człowiek walczy. Każde z nas w chwili grozy zareagowało inaczej, a jednak oboje na tym ucierpieliśmy. W takich sytuacjach nie ma właściwego i niewłaściwego zachowania, czerni i bieli. Jest za to tysiąc odcieni szarości." Bez słów to historia o dwójce młodych ludzi, których świat w przeszłości nieźle pokiereszował. Oboje pragnęli się zamknąć w swoich światach, by poradzić sobie z tym co ich spotkało. A jednak, każdy człowiek potrzebuje bliskości drugiego człowieka. Nie ważne, że on nie mówi, dla niej to jest bez znaczenia. W końcu ludzie nie muszą mówić, by móc się porozumieć, czasem wystarczy jedno spojrzenie i wszystko jest wiadome. "Archer pogłaskał mnie po włosach, zatknął kosmyk za ucho, a jego oczy powiedziały mi wszystko, czego nie powiedział głos. Przekazaliśmy sobie tysiąc słów, nie wymawiając ani jednego." Zdecydowanie to jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w tym roku. Postacie są świetnie wykreowane, czułam z nimi bliską więź. Emocje towarzyszą tej książce na każdej stronie. Autorka napisała powieść, którą czyta się z zapartym tchem, nie sposób się od niej oderwać dopóki nie dobrniemy do samego końca. Myślę, że po przeczytaniu tej pozycji, każdy z nas inaczej spojrzy na drugiego człowieka, nauczy się go szanować i tolerować i zrozumie, że czasem, to, iż jest inny, nie oznacza, że jest gorszy, lecz po prostu najzwyczajniej w świecie potrzebuje naszej pomocy. Kochani, nauczmy się szanować drugiego człowieka. Czytając tę powieść, uświadomimy sobie, że w miłości można rozumieć się bez słów. Uważam, że to obowiązkowa lektura dla każdego.
Link do opinii
Avatar użytkownika - askier
askier
Przeczytane:2016-06-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2016,
Trudno było mi zebrać myśli po przeczytaniu ,,Bez słów", nadal nie wiem, co powinnam wam przekazać. Ludzie czasami bez zastanowienia rzucają w kogoś mięsem, bez zastanowienia spychają kogoś na margines, obmawiają za plecami, szepczą, obdarowują gardzącymi spojrzeniami... Ludzie czasami bywają bezlitośni. Potrafią zniszczyć cudze życie tylko po to, by ich nadal było kolorowe, by nie wyszły na jaw skrywane głęboko w umyśle tajemnice. Tajemnice, które mogą zmienić wszystko. Celowe wyobcowanie kogoś nie ma usprawiedliwienia. Obcy często oceniają nas po okładce: jak wyglądamy, co nosimy, jaką przyjmujemy postawę... Oni nie wiedzą, z kim mają do czynienia. Jednak co, jeśli to najbliższa rodzina, która powinna się wspierać i wspólnie przeżywać tragedie, jest sprawcą największego koszmaru w życiu? W sumie nie napisałam nic odkrywczego, jednak właśnie podobne kwestie Mia Sheridan porusza w swojej książce ,,Bez słów". Bree ucieka przed przeszłością, która i tak wszędzie ją znajduje. Przyjeżdża do małego miasteczka, gdzie wszyscy się znają, są dla siebie mili i pomocni. Wynajmuje domek nad jeziorem, dzięki przemiłej sąsiadce znajduje pracę, koleżanki, znajomych... Pewnego dnia zupełnie przez przypadek wpada na mężczyznę, który wyróżnia się na tle ludzi poznanych do tej pory. Mężczyznę, który nie mówi, nie uśmiecha się, ale Bree widzi w nim coś intrygującego, co każe jej poznać go bliżej. Archer jest uznawany za dziwaka, odludka. Krążą plotki, że jest głuchoniemy i niebezpieczny. Plotki, plotki, plotki... Ludzie w miasteczku ufają pogłoskom, mimo że wielu z nich zna Archera od dziecka. Przylepili mu łatkę szaleńca, bo po śmierci rodziców zaopiekował się nim szalony wuj. Bree próbuje zbliżyć się do Archera, krok po kroku nawiązuje z nim kontakt, odkrywa skrywane przez niego tajemnice, dręczące go koszmary przeszłości i blizny przypominające o tragicznym wydarzeniu. ,,Boję się tej miłości. Boję się, że wyjedziesz, a ja znowu zostanę sam. Tyle że wtedy będzie mi z tym sto razy gorzej, bo będę miał świadomość tego, co straciłem. (...) Chciałbym, żeby moja miłość była silniejsza niż strach, ale nie wiem, jak to zrobić. Naucz mnie tego, Bree. Proszę. Nie pozwól, żebym to zniszczył". ,,Bez słów" było wychwalane przez każdą czytelniczkę. Wydawnictwo zadbało o wspaniałą reklamę, bo przecież książki grające na emocjach mają powodzenie. Z pozoru brzmi trochę płytko: on - tajemniczy, wycofany, przystojny, pięknooki i umięśniony mężczyzna; ona - piękna, po przejściach, spragniona uczucia. Zapewne kolejny banał o miłości. Spodziewałam się więcej, przyznaję. Spodziewałam się czegoś... innego, lepszego. Dlatego tak długo zajęło mi napisanie recenzji. Jednak nie chodzi o to, czego się spodziewałam, ale o to, co znalazłam w tej powieści. A znalazłam znakomitą i wzruszającą historię, która zostanie w mojej pamięci na długo. I nie jest to zasługa wspaniałego języka wywołującego całą paletę emocji, nie jest to zasługa umiejętnych opisów uczuć, otoczenia i ludzi. Tego w tej książce nie ma, ale to nic złego. Bez słów jest książką wyjątkową, bo przedstawia historię tak prawdopodobną i ciężką, że aż piękną. Jest to książka po prostu życiowa, która stawia przed czytelnikiem pytanie: jak ty postąpiłbyś na miejscu jej bohaterów? ,,Miłość do drugiej osoby zawsze wiąże się z ryzykiem zranienia. (...) Ale jeśli nawet miałoby się nie udać, nie sądzisz, że warto?". Wiemy przecież, że życie z osobą niepełnosprawną, w dodatku zranioną przez bliskich i nieznajomych, z osobą po przejściach, do pewnego momentu samotną i wyobcowaną, jest trudne. Trudno się porozumieć z niemową, trudno niemowę zrozumieć. Czy ty zaprosił(a)byś takiego człowieka do swojego serca? Czy potrafił(a)byś pokochać i wesprzeć? Mia Sheridan udowadnia, że wszystko jest możliwe, gdy się tego bardzo chce. Wszystko jest możliwe, gdy nie zwraca się uwagi na to, co ludzie powiedzą. Wszystko jest możliwe, gdy się kocha. Przykre jest, że to właśnie obca kobieta, która jest daleko od swojego domu i przyjaciół, musiała znaleźć się w tym miejscu, by pomóc Archerowi. Przykre jest, że najbliższa rodzina odepchnęła go od siebie, nie próbując nawet się z nim porozumieć. Przez nich jako młody chłopak musiał radzić sobie sam, musiał szybciej dorosnąć i w pojedynkę stawiać czoła swoim lękom. Musiał zmagać się z trudami życia na bieżąco i dźwigać ciężar wspomnień i wyrzutów sumienia, musiał uczyć się ludzkich odruchów z książek... Bree była tym wyjątkiem, którego okładka intryguje i zachęca do poznania (może dlatego, że bohaterka dużo czytała?). Może jednak przeznaczenie istnieje? Naprawdę niełatwo mi wyrazić jakąkolwiek opinię o tej książce. ,,Bez słów" wciąga i skłania do refleksji nad własnym postępowaniem i życiem, ale... Nie, myślę, że "ale" nie jest tutaj potrzebne. Ciekawie stworzeni bohaterowie, dobry pomysł na fabułę to mocne strony tej powieści. Na sceny erotyczne również nie można narzekać, bo są idealnie dopasowane do całości, nie przesadzone i nie pisane na siłę. Mia Sheridan wzbudza wiele emocji, nie raz byłam na granicy płaczu, nie raz przeżywałam razem z Archerem i Bree cudowne chwile. I choć jest to książka "na raz", napisana dla chwili relaksu i odpoczynku, nie zachwyca, ale jest warta tych kilku godzin. Przede wszystkim znakomicie przekazuje prawdę o wartości ludzkiego życia, o wartości drugiego człowieka. Nie wszyscy są tymi, na jakich wyglądają. ,,Nieważne, kim jesteśmy, musimy radzić sobie z tym, co przyniesie los, nawet jeśli okaże się gówniany, i robić, co w naszej mocy, żeby mimo to się rozwijać, kochać, mieć nadzieję... i wiarę w to, że droga, którą podążamy wiedzie do jakiegoś celu. A poza tym musimy pamiętać, że im bardziej życie daje nam w kość, tym jesteśmy mądrzejsi".
Link do opinii
Avatar użytkownika - Magnolia044
Magnolia044
Przeczytane:2016-06-12, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,

Nieważne, kim jesteśmy, musimy radzić sobie z tym, co przyniesie los, nawet jeżeli okaże się gówniany, i robić, co w naszej mocy, żeby mimo to się rozwijać, kochać, mieć nadzieję… i wiarę w to, że droga, którą podążamy wiedzie do jakiegoś celu. A poza tym musimy pamiętać, że im bardziej życie daje nam w kość, tym jesteśmy mądrzejsi”. str. 323

 

Ludzkie słowa potrafią sprawić ból tak olbrzymi, że nawet ból fizyczny nie będzie mu równy. Niekiedy wystarczy w porę „ugryźć się w język”, ponieważ słów wypowiedzianych nie da się cofną, a często, kiedy emocje opadną, zwyczajnie ich żałujemy. Często przez ciągłe paplanie nie dostrzegamy piękna, które nas otacza na co dzień. Czasami wystarczy zamilknąć, choć na chwilę, aby dostrzec to piękno. Warto posłuchać, co ma do powiedzenia druga osoba. Jednak, co, jeśli ta osoba nie mówi?

 

(…) najgłośniejsze słowa to te, które sami przeżywamy”. str. 382


W książce poznajemy losy dwójki młodych ludzi: Archera i Bree. Archer młody mężczyzna z potwornie niską samooceną. Bardzo łagodny i mądry. Żyje z dala od świata i ludzi, typowy odludek. Mieszkańcy miasteczka uważają go za nieszkodliwego dziwaka. W młodości w tragicznych okolicznościach stracił rodziców oraz został postrzelony w krtań, przez co utracił głos, a zyskał bliznę, która mocno rzuca się w oczy.

 

Czasami tyle wystarczy – jedna osoba pragnąca wysłuchać głosu twojego serca. Głosu, którego nikt inny nie chciał ani nie próbował słuchać”. str. 380

 

Bree po śmierci taty próbuje ukryć się przed jego mordercą, dopóki policja go nie zatrzyma. Pakuje niewielkich rozmiarów walizeczkę, zabiera ukochanego psa i wyjeżdża. Wynajmuje domek w maleńkiej miejscowości, gdzie planuje się zatrzymać na kilka miesięcy z nadzieją, że zmiana miejsca zagoi rany po stracie ojca. Pewnego dnia poznaje Archera. Bree dowiaduje się od sąsiadów, że chłopak nie mówi. Jednak nikt nie wie, że Bree potrafi posługiwać się językiem migowy, dzięki któremu zaczyna nawiązywać bliższy kontakt z Archerem. Oboje sporo wycierpieli w życiu i z każdym dniem stają się sobie bardziej bliscy, dlatego zaczynają wymieniać się swoimi tajemnicami.

 

Boję się tej miłości. Boję się, że wyjedziesz, a ja znowu zostanę sam. Tyle że wtedy będzie mi z tym sto razy gorzej, bo będę miał świadomość tego, co straciłem”. str. 275

 

Bez słów to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Wiele osób polecało mi jej książki, wiec postanowiłam się skusić. Teraz wypada mi podziękować wszystkim tym, którzy mnie zachęcali do tej i innych powieści Mii Sheridan. Dziękuję! Naprawdę podróż w świat bohaterów i emocje, które mi towarzyszyły podczas lektury, są niewyobrażalne. Sheridan tą powieścią, krótko mówiąc, kupiła mnie, jako czytelniczkę i z pewnością sięgnę po inne książki jej autorstwa.

 

Nie wiem, co napisać o tej książce. Dlatego, że żadne słowa, które padną w tej recenzji, w najmniejszym stopniu nie oddadzą klimatu książki. Trzeba ją przeczytać! To bardzo ciepła i poruszająca powieść. Autorka przedstawiła historię miłosną, ale w bardzo oryginalny sposób. Bohaterowie są cudownie wykreowani. Sheridan pominęła schematy typu: ON pan i władca, męski i pozbawiony wszelkich niedoskonałości, wręcz chodzący ideał. Natomiast ONA cicha i uległa, stojąca w jego cieniu, z reguły zraniona, szara myszka. Nie! Tutaj otrzymujemy bohaterów z krwi i kości. Oboje dużo wycierpieli w przeszłości, mają swoje wady i zalety, jak każdy z nas. Muszę zauważyć, że postawa Archera jest godna podziwu, naprawdę wielu ludzi mogłoby brać z niego przykład. Tutaj muszę jeszcze dodać, że powieść przedstawiona jest z perspektywy obu bohaterów, co pozwala na dogłębne poznanie ich myśli oraz priorytetów, którymi się kierują.

 

Fabuła jest zlepkiem wątków: romantycznego, erotycznego i kryminalnego. Sceny erotyczne są opisane w sposób bardzo zmysłowy, ale zarazem subtelny, nie znajdziecie niczego wulgarnego. Jest po prostu delikatnie i pięknie. Podczas lektury czytelnik nie ma czasu na nudę i naprawdę ciężko jest się oderwać od książki. Środek nocy, a ja sobie powtarzam: jeszcze jeden rozdział i idę spać! Problem w tym, że każdy kolejny rozdział był zakończony w momencie, który podsycał moją ciekawość i… musiałam czytać dalej.

 

Uważam, że miłość to na tyle abstrakcyjne pojęcie, że każdy z nas ma swoje własne słowo na określenie tego, co dla niego oznacza”. str. 355

 

Autorka napisała powieść, która wyróżnia się na tle innych książek z gatunku New Adult, po mistrzowsku żongluje emocjami czytelnika. Pewne jest, że książka budzi do refleksji. To wzruszająca opowieść o miłości, akceptacji, zaufaniu, ale również o odkrywaniu swoich umiejętności, poznawaniu życia na nowo i walce o dobre imię. Mówi o tym, aby się nie poddawać i walczyć o swoje. To książka o niepełnosprawności i nietolerancji o tym, jak ludzie dla własnej wygody potrafią być ślepi na cudzą krzywdę. Przede wszystkim to książka o Archerze i Bree. Powieść mogę polecić osobom, które mają w sobie duże pokłady empatii i są wrażliwe na ludzkie cierpienie. Dobra również dla tych, którzy lubią szczęśliwe zakończenia. Zdecydowanie polecam tę piękną historię o miłości, która pokazuje, że bez słów można doskonale zrozumieć drugą osobą, wystarczy ją tylko lepiej poznać.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - dzagulka
dzagulka
Przeczytane:2016-04-05, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Jedna z najpiękniejszych książek jakie czytałam. Emocjonalna, wzruszająca z bardzo ważnym przesłaniem. Uczy czytelnika, jak ważna w życiu jest tolerancja. Jak ważny jest drugi człowiek. Fenomenalnie, przedstawiona, uzdrawiająca moc miłości, przyjaźni. Polecam
Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2016-05-31, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
"Bez słów" to książka, o której powinno się pisać się recenzję bez słów... ale tak się nie da... To autorka pokazała jak wiele może się w życiu wydarzyć bez użycia słów, jak bardzo mogą na siebie oddziaływać ludzie nie mówiąc ani jednego wyrazu, jak mocno mogą do siebie lgnąć mimo, że ich usta pozostaną zamknięte... Ile można uczynić dobrego w całkowitej ciszy przerywanej jedynie oddechem, biciem serca i mruganiem powiek. Ta powieść to kolejna przedstawicielka gatunku, która wywołuje gęsią skórkę, która sprawia że myśli galopują, że kolejne odsłaniane tajemnice wprawiają w konsternację i niedowierzanie, która każe nieustannie myśleć o tym, co przydarzyło się bohaterom i jak potoczą się ich losy. Oprócz ludzi dobrych, ciepłych i podnoszących na duchu, w powieści nie brakuje również "czarnych charakterów", których zachowanie wprawiło mnie w stan zadziwienia i zaczęłam się zastanawiać dlaczego niektórzy stawiają tylko na władzę, pieniądze i nie martwią się o innych, choćby o rodzinę... Jednak książka to nie tylko problemy i smutek. Nie brakuje tu chwil radosnych, przyjemnych ani humoru - na łopatki rozłożył mnie "bukiecik" z batoników! Koniecznie muszę też zwrócić Waszą uwagę na "momenty", czyli erotyczną część powieści, która jest wprost fenomenalna! Opisy są tak delikatne, eteryczne, wysublimowane wręcz, bije z tych scen taka czułość, radość i chęć sprawienia przyjemności drugiemu, że miałam ciarki na rękach (i chyba nie tylko) podczas czytania. To było niezwykłe przeżycie, bo dawno już nie spotkałam się z tak cudownie napisanymi scenami zbliżeń. Może to zasługa boskiego Archera...? Podsumowując serdecznie polecam tym, którzy książki jeszcze nie czytali. Ja czuję się zszokowana, wzruszona (choć łez tym razem nie wylałam), uwiedziona i lekko poturbowana emocjonalnie. I zaskoczona, że wreszcie w powieści prym w relacjach może wieść kobieta :) Fascynująca i pełna wrażeń lektura, w której nie wszystko jest przewidywalne i nie każdy jest aniołem... a nawet początkowo przydzielone bohaterom role potrafią się diametralnie odwrócić. całość recenzji: https://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/06/mia-sheridan-bez-sow.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - justyna929
justyna929
Przeczytane:2016-06-06, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam, 52 ksiąkżki 2016,
Bez słów to OBOWIĄZKOWA lektura, dla wszystkich wielbicieli new adult, romansów i powieści obyczajowych. Pokazuje nam piękne uczucie pomimo niedogodności losu. Udowadnia, że w życiu każdy zasługuje na promienie słońca. I pokazuje, że najgorszymi doradcami mogą być ci, którzy powinni życzyć nam dobrze. Polecam tę pozycję z całego serca, uwierzcie mi, że są tu emocje nie do podrobienia! http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/2016/06/ksiazka-tak-dobra-ze-az-brak-mi-sow-bez.html#disqus_thread
Link do opinii
Avatar użytkownika - Amarisa
Amarisa
Przeczytane:2016-05-31, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2016,
",,Bez słów" to (...) przepiękna, dogłębnie wzruszająca, chwytająca za serducho historia, której długo nie zapomnę. Mia Sheridan poruszyła w niej wiele ważnych tematów pokazując m.in jak wydarzenia z przeszłości wpływają na dalsze życie człowieka i wskazując, co tak naprawdę powinno się w nim liczyć." Cała recenzja na moim blogu: http://magicznyswiatksiazki.pl/bez-slow-mia-sheridan/
Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2016-05-25, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2016, Mam,
Przepiękna i wzruszająca książka o miłości, zaufaniu, wierze w drugą osobę, nadziei, cierpieniu, bólu, lęku, samotności i nietolerancji. Ale i przeznaczeniu, które musi się wypełnić. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek spotkała taką postać literacką jak Archer - niepowtarzalny w swojej nieznajomości świata. Już od pierwszych stron skradł moje serce. Jego czystość uczuć, o które tak trudno w dzisiejszych czasach - nie ma tu intryg, złośliwości, jest za to prostota. Mimo to przypięto mu łatkę miejscowego dziwaka, odmieńca, samotnika, pustelnika. Autorka pokazała nam, że chociaż Archer był "uszkodzony", wciąż pozostał seksowny, silny i kochany. Opowiedziana historia uświadamia, że cisza może niekiedy powiedzieć nam więcej niż tysiące słów. Jedyne, co musimy tylko zrobić to zechcieć posłuchać ciszy. A to nie lada wyzwanie w dzisiejszym świecie. "Pełne zrozumienia milczenie bywa lepsze od wielu słów, które koniec końców okazują się bezsensowne i zbędne." Sceny intymności pomiędzy bohaterami są niezwykle delikatne, powiedziałabym że wręcz liryczne, skupiające się na emocjach, a nie na wyuzdaniu. To bardzo duży plus tej powieści. Po przeczytaniu tej książki nachodzi mnie pewna refleksja, że do zrozumienia drugiego człowieka nie potrzeba słów, a serca. "Czasami słowa są niepotrzebne, by wyrazić to, co kryje się w sercu". Książka napisana jest z perspektywy obojga bohaterów - tym bardziej jestem zadowolona, bo bardzo lubię taki sposób narracji, dzięki któremu mogę wczuć się w emocje bohaterów. Wszyscy miłośnicy New Adult będą zachwyceni, bowiem książka wnosi do tego gatunku coś oryginalnego, pomysłowego i świeżego. Piękna, mądra i poruszająca wszystkie struny duszy lektura. Powieść, która rozdziera serce i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Jestem zachwycona tą książką! Jednym słowem - karuzela uczuć.
Link do opinii
Avatar użytkownika - natalia6202
natalia6202
Przeczytane:2016-05-16, Ocena: 5, Przeczytałam,
,,Bez słów" Mii Sheridan jest jedną z tych historii, które ocieplają nasze serca. Jest to prawdziwy rollercoaster emocjonalny! Historia o dwojgu złamanych ludzi, którzy razem tworzą doskonałą całość. 1. Historia: Opowieść o Bree i Archerze potrafi złamać serce i posklejać je na nowo po swojemu. Śmiało można stwierdzić, że książka idzie utartym schematem: dziewczyna po przeprowadzce do nowego miasta poznaje chłopaka, zakochują się w sobie etc. etc. Ale ten, kto przeczytał książkę Mii Sheridan wie, że nic bardziej mylnego! Książka ma w sobie coś, co wynosi ją ponad zwykły romans i ponad wszechobecną tendencyjność. Czytając książkę mamy wrażenie, że wszystko jest tam właściwe, że każde wydarzenie i zdanie prowadzi do punktu kulminacyjnego. Nie wstydzę się przyznać, że czytając książkę zdarzyło mi się popłakać. 2. Bohaterowie: Głównymi bohaterami są Bree i Archer, co już wiecie. Obydwoje są ludźmi po przejściach, jest to częsty motyw w tego typu książkach. Jeśli ktoś z was czytał to wie, co czyni z Archera tak wspaniałą osobę, mimo jego początkowego wycofania. ,,Głos" Archera jest chyba najdoskonalszym wątkiem w tej książce i chyba posunę się do stwierdzenia, że to Archer jest osobą dominującą w ,,Bez słów", Bree, a i owszem jest jednym z lepszych charakterów książkowych z jakimi się zetknęłam, ale to Archer Hale podbił moje serce. A raczej rozbił je. Na tysiąc kawałków. Bohaterką książki można nazwać również maleńką Phoebe, która stanowi rozkoszny motor napędzający pewne wątki w książce. Mówię wam, psy rządzą. 3. Okładka ,,Bez słów" Mii Sheridan nie jest krzykliwa, co lubię w okładkach. Jak wygląda zobaczyć możecie poniżej, a ja chciałabym napisać raczej o innym aspekcie, mianowicie na tym, że strasznie ciężko było ją otworzyć i wymagało to minimalnego odgięcia. Okładka ma również zakładki, na których jest przepiękny cytat z książki. Dodatki: Oryginalny i lepiej pasujący tytuł do treści książki to ,,Archer's voice", który przetłumaczyć można jako Głos Archera. Mia Sheridan jest też autorką takich książek jak: ,,Calder. Narodziny odwagi", ,,Eden. Nowy początek" oraz ,,Stinger. Żądło namiętności". Książka została przetłumaczona przez Martynę Tomczak
Link do opinii
Avatar użytkownika - posredniczkaa
posredniczkaa
Przeczytane:2016-04-18, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2016,

Cisza jest żywiołem, w którym for­mują się rzeczy wielkie. Thomas Carlyle


Czasami wystarczy jedno spojrzenie na okładkę i wiem, że muszę ją mieć. Czasami rzut oka na tytuł sprawia, że wiem że książka mi się spodoba. Tak właśnie było tym razem, miałam przeczucie, że to jest to. Nie myliłam się. Ta opowieść ma w sobie taki magnetyzm, że tuż po skończeniu mam ochotę przeczytać ją jeszcze raz.

Głównymi bohaterami są Bree i Archer. Obydwoje przeżyli wielką tragedię. Obydwoje zmagają się z własnymi demonami. Różni ich  sposób w jaki walczą ze swoimi trudnościami. Ona otwiera się na świat, zaczyna życie od początku. On, zamyka się w swojej samotni i robi wszystko, żeby nie istnieć dla świata.
Nie uciekaj ode mnie - zamigałem - Nie mogę cię zawołać. Proszę, nie uciekaj ode mnie.
Ta książka mnie pochłonęła od pierwszej strony. Czytając nie zastanawiałam się ani nad kreacjami bohaterów, ani nad stylem w jakim powieść została napisana. Czytając zatraciłam się bez reszty w losach jej bohaterów. Jedna niepozorna książka a wywołuje tyle uczuć podczas czytania, że ciężko to ująć w kilku zdaniach.
Jest to opowieść o życiu, ale nie takim zwykłym codziennym. To opowieść o walce, o miłości, panicznym strachu, tragedii, intrygach. Autorka pokazuje brzydotę ludzkiego charakteru oraz uświadamia czytelnikowi, że wystarczy wyjść ze swojej skorupy, żeby ujrzeć piękno życia.
Przyniosłeś ciszę, najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałam, bo cisza była tam, gdzie byłeś ty. A teraz zabrałeś ją ze sobą. I wszystkie hałasy, wszystkie dźwięki świata, nie są na tyle głośne, żeby przebić się przez ból złamanego serca.
Jeżeli obawiasz się, że jest to ckliwy romans lub jedna z wielu szablonowych obyczajówek to mogę Ci obiecać że zmienisz zdanie po przeczytaniu. Mogę Ci również obiecać, że ta historia Cię poruszy i tak jak ja będziesz chciała do niej wrócić.

Link do opinii
Avatar użytkownika - barwinka
barwinka
Przeczytane:2016-04-02, Przeczytałam,

Moje pierwsze spotkanie z gatunkiem uważam za niezwykle udane. Historia Archera i Bree mocno mnie ujęła. Spotkanie dwojga młodych ludzi należało do niezwykle poruszających. Ich pierwsze spotkanie, paplanina dziewczyny i nieporadne próby wytłumaczenia się wywołały uśmiech. Tajemniczy, milczący Archer wzbudził we mnie ciekawość. Co kryje się za tym murem, jakie zagadki skrywa, czy Bree uda się do niego dotrzeć.
Autorka prowadziła akcję niezwykle sugestywnie, wprowadzała zwroty akcji, które nie raz doprowadziły mnie do łez smutku albo wielkiego zaskoczenia. Do samego końca nie byłam pewna czy historia tej dwójki dotrze do szczęśliwego końca. Niesamowicie wstrząsnęły mną wydarzenia z ostatnich stron, nie mogłam uwierzyć, byłam pewna, że pisarka postanowiła zamknąć tę historię w zupełnie inny sposób... Tak wielu licznych emocji dawno nie miałam okazji przeżyć, historia jest niesamowicie wciągająca, napisana w świetnym stylu i nie pozwalająca się od siebie oderwać do ostatniej strony. 

Wspaniała kreacja Archera sprawiła, że jeszcze bardziej przeżywałam tę historię. Zamknięty w sobie mężczyzna, który mimo że wychowany w mieście, to kontakty z innymi ludźmi miał bardzo ograniczone. Pozostałość po tragedii jaka go dotknęła, a także sposób patrzenia na świat osoby, która go wychowywała, bardzo silnie wpłynęły na jego życie. Całkowite odizolowanie się od społeczeństwa było bronią, którą Archer sam sobie stworzył. Dopiero pojawienie się Bree pozwoliło mu się otworzyć, dzięki niej uczył się poznawania drugiego człowieka, emocji i kontaktów. Powoli wychodził ze swojej skorupy i choć nie rozumiał wszystkich zachowań otoczenia to dał się odkryć jako wspaniały, niesamowicie ujmujący mężczyzna. 
Bree była kobietą, która poruszyła lawinę, a jednak u niej również niezbyt dawne wydarzenia cały czas nie pozwoliły na normalne życie. Dziewczyna cały czas rozpamiętywała przeszłość, żyjąc w przerażeniu i poczuciu winy. Dopiero spotkanie z milczącym nieznajomym powoli pozwoliło jej się otworzyć, a zdolności jakie miała, dały możliwość nawiązać kontakt i przełamać pierwsze lody. 

"Bez słów" to wspaniała lektura, która budzi bardzo wiele skrajnych emocji, a bohaterowie są tak bardzo realni, że zdaje się jakbyśmy ich znali od dawna. Historia, którą wyczytacie z kart książki na pewno nie raz Was zaskoczy. Idealna lektura, która wzruszy, nie raz wywoła rumieńce i wstrzyma akcję serca. Warto!

Link do opinii
Bree chcąc uciec przed traumą i wspomnieniami zaszywa się w małej, turystycznej miejscowości nad urokliwym jeziorem. Gdy spotyka Archera, zaczyna się nim interesować. Tajemniczy i zamknięty w sobie pustelnik, zaprząta je myśli i kiedy w końcu udaje się jej nawiązać z nim wątłą przyjaźń, zaczyna rozumieć, że ten mężczyzna jest jej nadzieją na udaną przyszłość. O książce ostatnio sporo słychać, a ja bezwstydnie uległam reklamie i powiem Wam, że to najlepsza rzecz, jaką ostatnio zrobiłam! Nastawiłam się na przyjemny romans i moje oczekiwania zostały zrujnowane już po kilku pierwszych stronach. Zaskoczyła mnie całkowicie i okazała się czymś więcej niż dobrym romansem. Bohaterowie są tak nasyceni wartościami i emocjami, że nie sposób ich nie lubić. Zarówno Bree jak i Archer borykają się demonami przeszłości, lecz te, z którymi oni się mierzą są z jednej strony druzgocące, a z drugiej do bólu prawdziwe i ten realizm jest fascynujący. Na pozór zwykła dziewczyna, która pragnie tylko spokoju jest tak doskonale nakreślona, że czułam jej myśli, emocje i doskonalę wczułam się w jej rolę. Jak opisać bohaterkę, która niczym się nie wyróżnia, a mimo to zachwyca swoją osobą? Jest to bardzo trudne, lecz Bree taka właśnie jest. Normalna i cudowna zarazem. Pomimo, że uważam ją dobrą osobę, to autorce udało się stworzyć jeszcze jedną, nawet bardziej skupiającą na sobie uwagę postać. Mam na myśli Archera, tego cudownego, wrażliwego i nieśmiałego mężczyznę. Jego droga życiowa zasługuję na gruntowną analizę, a wyciągnięte wnioski są wartościowe. Jego niepełnosprawność stanowi część książki i z takim pomysłem jeszcze się nie spotkałam. Relację między bohaterami są proste, to życie jest trudne, a oni starają się je jakoś poukładać. W tej książce nie znajdziecie przesady, czy grama sztuczność, jest w niej tylko prawda i ogromne uczucie. Inni bohaterowie również zasługują na uwagę. Śledząc losy bohaterów, łatwo dojrzeć znieczulacze i okrucieństwo społeczeństwa, które wywołały momenty zadumy i złości. Seks, bo i on się pojawia w książce, jest również zaskakujący. Namiętny i odważny, lecz niepozbawiony romantyzmu. Dawno nie spotkałam tak doprze napisanej książki, w której pomimo częstego seksu, liczy się wszystko inne. Powieść porusza istotne aspekty życia. Oczywiście znalazły się chwile smutne, wyciskające łzy, lecz to nadzieja, która emanuję z tej powieści mnie zachwyciła. Niebywale czuła i wrażliwa osobowość Bree i Archera oddziałuję na czytelnika, a sprawienie tego nie jest łatwym zadaniem, jednak autorce doskonale się to udało. Nieszablonowy obraz miłości. Trudny i bolesny, lecz niebywale czuły. Pomimo trudnego tematu, napawa nadzieją. Całości dopełnia urok spokojnej mieściny i piękne nadjeziorne widoki. Zjawiskowa i doskonała książka o trudnym i niedoskonałym życiu, w którym miłość jest wszystkim, co może ocalić duszę bohaterów. 6/6
Link do opinii
Avatar użytkownika - MarthaOakiss
MarthaOakiss
Przeczytane:2016-03-21, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2016,
Czas na odmianę, na delikatną zamianą miejsc. Ale ta zmiana będzie niezwykle gorąca. Czy znaleźliście już w swoim życiu osobę, z którą porozumiewacie się bez słów? Czy wystarczają Wam spojrzenia, uśmiechy i drobne gesty? Być może działacie tak z wyboru, dzięki zrozumieniu i latom wspólnego życia. Ale istnieje szansa na trafienie na osobę, z którą będziecie zmuszeni porozumiewać się bez słów. I albo pokonacie te bariery, albo zamkniecie się w sobie, być może na zawsze. Bree ucieka od demonów przeszłości. Straciła najbliższych, zaznała bólu i cierpienia, więc wyjeżdża na wioskę zabitą dechami, by odpocząć, zapomnieć, zacząć wszystko od nowa. Gdy spotka na swej drodze zaniedbanego, zarośniętego i ponurego Archera, jej serce zaczyna bić w innym tempie. Czy jednak na drodze zaciśnięcia relacji nie stanie przeszłość chłopaka? O jakiej zamianie miejsc mówiłam na początku? Na pewno przyzwyczailiście się w new adult do motywu romansu między biedną, nieśmiałą i zagubioną szarą myszką, a odważnym chłopakiem, wrażliwym i gotowym do wyrzeczeń, który przez całą powieść prowadzi ukochaną za rączkę. Tu tego zjawiska nie zaznacie. Bree, której będziemy towarzyszyć przez większość czasu, jest co prawda osobą zniszczoną wewnętrznie, ale nie rozpaczającą z tego powodu, a walczącą - silną, zdeterminowaną, dążącą do celu. To Archer okazuje się być tym słabym, nie radzącym sobie ze swymi problemami, szybko poddającym się po każdej porażce. To on jest nieśmiały, niedoświadczony w związkach, potrzebujący pomocy. Dzięki temu drobnemu zabiegowi mamy okazję poczuć powiew świeżości wśród znanych nam romansideł. Pogłębianie wiedzy o bohaterach i ich poznawanie dostarcza nam nie lada frajdy i porządnej dawki emocji. Co więcej, postacie są wyjątkowo realne, historia może dziać się tuż obok nas i wyczuwamy z postaciami silny związek - tak, jakbyśmy ich naprawdę znali. Ciąg dalszy: http://secret-books.blogspot.com/2016/03/porozumiewamy-sie-bez-sow-przez-mie.html
Link do opinii

Bree przyjeżdża do małego miasteczka w poszukiwaniu spokoju, ucieka od swojego dotychczasowego życia. Poznaje Archera i jest zdziwiona, że nawet się do niej nie odezwał. Chłopak intryguje ją jeszcze bardziej, gdy dowiaduje się, że jest niemową i nie ma nikogo. Stara się poznać go bliżej....

Przyjemna lektura. Polecam.

Link do opinii

Książka wciąga i przyjemnie się ją czyta. Jednak spodziewałam się czegoś innego. Nie czytałam dotąd nic, co wyszło spod pióra tej autorki. Stąd może moje zaskoczenie, że powieść ta jest w dużej mierze erotykiem i mimo dość traumatycznych przeżyć głównych bohaterów to jednak jest tu dużo uproszczeń i banałów. W moim odczuciu Bez słów to niezobowiązująca lektura na jeden raz. Mnie niestety nie porwała  do końca.

Link do opinii

Historia jaką poznajemy w tej książce jest do granic przepełniona bólem. Bohaterowie nie mieli w życiu lekko i każdy dzwiga swój bagaż doświadczeń. Autorka w piękny sposób opisała uczucie między nimi i pokazała, że każdy zasługuje na miłość. A najważniejszą lekcje jaką można wyciągnąć z tej powieści to to, że nie powinno oceniać kogoś po pozorach. Bohater był traktowany w miasteczku jak chory i inwalida, którego trzeba omijać z daleka. Ale nikt nie pokusił się choćby o kilka miłych słów w jego kierunku. 

Jest to przepiękna historia, która pokazuję, że każdy jest taki sam bez znaczenia czy chory czy zdrowy. 

Autorka po raz kolejny pokazała, że świetnie umie pisać i za każdym razem skrada moje serce.

Link do opinii

Po raz kolejny przekonuję się, że romanse (nawet te szeroko czytane i wysoko oceniane) umieszczone w realnym, choć często zbyt przesłodzonym świecie, mnie nie przekonują. Spotkali się. Bohaterka otrząsnęła się z paskudnej traumy. Bohater znalazł impuls żeby w końcu wyjść z kokonu i zmieszyć się z życiem. Wszystko to okraszone licznymi scenami seksu. OK. Ale dla mnie bez rewelacji.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Anawinkar
Anawinkar
Przeczytane:2018-09-06, Ocena: 6, Przeczytałam, Najlepsze, Mia Sheridan,

Płakałam jak dziecko. Książka powoduje ,że z emocji czuję drętwienie w palcach u dłoni. Piękna historia. :) 

Link do opinii
Inne książki autora
Calder. Narodziny odwagi
Mia Sheridan0
Okładka ksiązki - Calder. Narodziny odwagi

Nie bój się walczyć o marzenia! Kiedy dziesięcioletni Calderpo raz pierwszy zobaczył ośmioletnią Eden, nie przeczuwał, że ich losy na zawsze splecie...

Bez lęku
Mia Sheridan0
Okładka ksiązki - Bez lęku

Miłość odnajdzie cię nawet w najgłębszym mroku.Sport był dla Holdena Scotta całym światem. Odnosił wielkie sukcesy, kibice go podziwiali i nie było kobiety...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy